HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Cantarella~




 

Share
 

 Cantarella~

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Cantarella


Cantarella


Liczba postów : 13
Dołączył/a : 03/04/2013

Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Cantarella~   Cantarella~ EmptyCzw Kwi 04 2013, 03:10

Imię: Charlotte.
Pseudonim: Cantarella.
Nazwisko: Craven.
Płeć: Kobieta.
Waga: 59 kilo.
Wzrost: 175 cm.
Wiek: 24 lata.
Gildia: Brak.
Miejsce umieszczenia znaku gildii: Brak.
Klasa Maga: Mag 0.

Wygląd: Cantarella posiada nietypowy, jak na człowieka, fiołkowy kolor włosów. Czymś, co przykuwa największą uwagę są jednak przenikliwe oczy. Barwa jej tęczówek przypomina barwę wzburzonego morza, zwiastującego nadejście silnego sztormu. Usta kobiety zazwyczaj wygięte w subtelny uśmiech, odznaczają się pięknym, pełnym kształtem oraz bladoróżowym odcieniem. Jej rysy twarzy uważane są powszechnie za szlachetne, co poniekąd tłumaczy pochodzenie bohaterki. Ella należy do osób wysokich oraz dość szczupłych. Na jej łydkach i ramionach delikatnie zarysowują się mięśnie nabyte w wyniku solidnych treningów.
Mimo, że kobieta nie należy do rodzaju tych kapryśnych dziewcząt, które całe życie chełpią się, bo ich rodzice posiadają ogromny majątek, to lubi przywdziewać eleganckie ubrania oraz kosztowne dodatki.

Charakter: Kobieta jest temperamentną, acz pogodną osobą. Dużo się śmieje, często nie potrzebuje do tego wielu powodów. Śmiechem maskuje także zdenerwowanie, czy nawet smutek, co jest efektem tego, że nie chce pokazywać ludziom prawdziwych uczuć. Wie, że każdą ludzką słabość można wykorzystać, jeśli ma się pojęcie, czym ona jest. Czasami bywa nieco władcza, ale to wynika po prostu z faktu, że do niedawna wszyscy słuchali jej bez cienia sprzeciwu. Stara się jednak zwalczyć tę cechę dla swojego własnego dobra, jak i dla dobra innych, nikt bowiem nie lubi, jak się mu wydaje polecenia. Kobieta rzadko przyznaje się do błędu, nie znosi, kiedy ktoś ją poprawia, czy kwestionuje jej przekonania. Do zdecydowanie pozytywnych cech bohaterki należy to, że zawsze staje w obronie tego, co uważa za słuszne. Gdyby ktoś chciał zranić jej towarzyszy, gotowa jest walczyć o ich bezpieczeństwo do końca, nie zważając na własne zdrowie. Wie, że życia nie wolno traktować przedmiotowo, a każda osoba jest na swój sposób cenna i komuś bliska.
Ze względu na dawną klątwę, Ella często czuje się senna, potrafi zasypiać w dziwnych miejscach w najmniej oczekiwanych momentach. Jeśli ktoś brutalnie rozbudzi ją z drzemki, wtedy może tego słono pożałować.

Historia:

Dwadzieścia cztery lata temu.

„Głośny dźwięk kołatania rozległ się w holu szmaragdowego pałacu. Kamerdyner natychmiast popędził, by sprawdzić, kto przybywa w odwiedziny o tak późnej porze. Kiedy otworzył ogromne wrota, jego oczom ukazała się żałośnie wyglądająca kobieta z kilkuletnim dzieckiem na rękach. Mężczyzna ocenił, iż dziecko jest poważnie chore.
-Proszę o pomoc! – Zawołała matka dziewczynki, padając na kolana. – Błagam! – Dodała, szlochając. Kamerdyner zakręcił wąsem, wiedział, czego oczekuje kobieta, jednak nie mógł spełnić jej prośby. Miał wyraźne instrukcje, by nikogo nie dopuszczać do hrabiny.
- Pani wybaczy, ale nie możemy pomóc. – Odrzekł z ciężkim sercem, nikt przecież nie lubi oglądać ludzkiego cierpienia. Zanim jednak zdążył zamknąć wrota, kobieta przemknęła obok niego, wbiegając do holu.
- Pomocy! – Wrzeszczała, nie mogąc opanować nerwów. Była zdesperowana, żadne jej zaklęcie nie działało, nie była przecież uzdrowicielem. Wiedziała, że hrabina to jedyna osoba, która mogła pomóc jej chorej córce.
- Proszę natychmiast opuścić pałac! – Zagrzmiał kamerdyner, kierując swe kroki ku nieznajomej. Kiedy złapał ją za nadgarstek, zaczęła gorączkowo wyrywać się. Mężczyzna musiał uwolnić czarodziejkę, kiedy ta kopnęła go. Nim jednak zdążyła pobiec dalej, poczuła zmęczenie tak silne, że nie mogła utrzymać się na nogach o własnych siłach. Upadła, lecz nie wypuściła z rąk dziecka.
- Jeżeli nie wyjdzie pani po dobroci, wtedy będę skłonny użyć nieco bardziej brutalnych środków. – Znajomy kobiecie głos rozległ się w holu. Doskonale wiedziała, kto zmierza ku niej. Osoba, której nienawidziła całym sercem od wielu, wielu lat. To przez tego człowieka jej rodzina straciła na znaczeniu, a ona trwała w ubóstwie.
- Hrabio, proszę… - Wyjąkała, próbując utrzymać świadomość. Magia tego człowieka była potężna, dzięki niej wygrał wiele potyczek i to ona sprawiła, iż król mianował go generałem swoich wojsk.
- Lyro, nie oszczędziłem cię wtedy, abyś teraz niepokoiła moją żonę. – Odparł, posyłając kobiecie twarde spojrzenie.
- Twoje chore ambicje aż tak przewyższają zdrowy rozsądek, że nie udzielisz pomocy niewinnemu dziecku? – Zapytała, krzywiąc się z wycieńczenia. Była głodna oraz przemarznięta.
- To nie jest kwestia zdrowego rozsądku. Ciąża mojej żony jest zagrożona, jeżeli użyje ona swojej magii, wtedy nasze dziecko może umrzeć. – Wyjaśnił, wyprowadzając kobietę z pałacu. – Tak, jak ty walczysz o swoje, tak ja będę walczył o moje. – Dodał, zamykając ciężkie wrota.
- Wystarczyłaby odrobina… - Zaszlochała czarodziejka. – Tylko odrobina. – Powstała z ziemi, przyciskając omdlałe dziecko do piersi. Wystawiła rękę przed siebie, rysując palcem znaki w powietrzu. Przymknęła oczy, a kiedy ponownie je otworzyła, tęczówki przybrały barwę szkarłatu.
- Duchy ognia, wody, ziemi i powietrza, użyczcie mi swej mocy, abym mogła wymierzyć sprawiedliwość tym, którzy odwrócili się ode mnie, tym, przez których cierpi dzisiaj ta niewinna istota. – Zaczęła inkantację. – Zaklinam cię hrabio Craven, jeżeli moje dziecko umrze, wtedy twoje osiągnąwszy wiek trzynastu lat pogrąży się we śnie gorszym od śmierci, w którym będzie tkwiło na zawsze, a ty nie będziesz mógł zrobić nic, by je uratować. Będziesz do końca swych dni oglądał cierpienie niewinnej istoty tak, jak ja jestem świadkiem cierpienia swojej córki dzisiaj! – Dokończyła, opuszczając rękę. Powietrze zgęstniało, a pierwszy piorun zwiastujący nadejście burzy rozświetlił pochmurne niebo.

- Rodzi! – Wrzawa opanowała cały pałac. Służba zebrała się pod pokojem hrabiny, by w razie czego służyć pomocą. Wszyscy czekali w napięciu, hrabia przechadzał się niespokojnie po korytarzu. Pragnął, by dziecko urodziło się zdrowe, a żona przeżyła poród.
- Hrabio, już po wszystkim. – Zaanonsowała położna, uchylając drzwi komnaty. – Dziecię jest zdrowe, małżonka prosi, aby wszedł pan do środka. – Dodała. Mężczyzna nie zwlekał. Kiedy przestąpił próg pokoju, zobaczył ukochaną trzymającą w rękach zawiniątko.
- Dziewczynka. – Silvia uśmiechnęła się do męża. Wiedziała, że zawsze marzył o córce, a jak dotąd dawała mu jedynie synów. Mężczyzna przełknął ślinę i ostrożnie przysiadł obok żony. Córeczka była przepiękna, nie mógł przestać spoglądać na nią.
- Nazwijmy ją Charlotte. – Zaproponowała, a on urzeczony przytaknął bez słowa sprzeciwu.”

Czternaście lat temu.

„- Alexandrze, zostaw siostrę w spokoju! – Nakazał ojciec, odciągając syna od dziesięcioletniej córki.
- Ale to był jej pomysł! Ona chciała poćwiczyć! – Czternastolatek nadął policzki. Miał ogromne poczucie niesprawiedliwości, zawsze to on był tym najgorszym, a Lotta najlepszą i najukochańszą córeczką tatusia.
-Tatku… - Do oczu dziewczynki napłynęły łzy. Jej dolna warga zadrżała, zwiastując rychły wybuch płaczu. Ojciec natychmiast chwycił ją w ramiona, aby zapobiec temu. Kiedy stanął tyłem do młodzieńca, dziewczynka mogła zobaczyć zdenerwowane spojrzenie brata na sobie, na co odpowiedziała pokazaniem mu języka.
- Wredna wiedźma… - Warknął chłopiec, wyprzedzając hrabiego i siostrę.
- Alexandrze, porozmawiamy później na temat twojego zachowania! – Zawołał za nim ojciec. Po chwili postawił niebieskooką dziewczynkę na ziemi. – A ty nie prowokuj brata. – Poklepał ją po główce. Lotta uśmiechnęła się zawadiacko, lubiła wykorzystywać to, że tata jej pobłażał. Wiedziała, iż kochał jej braci, lecz zawsze czuła, iż to ona zaskarbiła jego specjalne względy.
- Tatku, mogę iść na magiczny trening braci? – Zapytała, łapiąc go za kawałek szaty. – Proszę!- Dodała, otwierając szerzej oczka. Mężczyzna westchnął.
- Wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat, prawda? – Zapytał.
- Tak, ale… - Zaczęła, jednak nie pozwolił jej skończyć.
- Nie każdy potrafi używać magii, to nic złego. – Wtrącił.
- Ale ja też chcę trenować, to niesprawiedliwe. – Posmutniała. Zazdrościła braciom, że umieją posługiwać się magią.
- Nawet bez magii możesz odnaleźć własny styl, wielu żołnierzy nie posiada magicznych zdolności, a mimo to są świetnymi wojownikami. – Spróbował podnieść ją na duchu.
- To nie to samo… - Westchnęła smutno, chwytając ojca za rękę. On ścisnął jej dłoń i ruszył przed siebie, radził się już wielu magów, ale żaden z nich nie mógł wyczuć w dziewczynce nawet nikłych pokładów magicznej energii.”

Jedenaście lat temu.

„Lotta otworzyła oczy i spojrzała na zegar. Wskazywał dwudziestą trzecią pięćdziesiąt pięć. Dziewczynka uśmiechnęła się radośnie wiedząc, że za pięć minut będą jej trzynaste urodziny. Zawsze dostawała wiele wspaniałych prezentów, jednak to nie na nie czekała. Co roku w jej święto zjeżdżała się cała rodzina, nawet ta najdalsza. Przyjeżdżał najstarszy brat, przywożąc ze sobą najróżniejsze pamiątki z miejsc, które odwiedzał. Chłopak nie poszedł w ślady ojca, opuścił dom i udał się do sąsiedniego królestwa, do Fiore. Tam dołączył do gildii, w której doświadczył wielu wspaniałych przygód. Bohaterka uwielbiała słuchać jego zabawnych opowieści.
- Cztery minuty! – Zaklaskała w dłonie, powstając z łóżka. Zapragnęła przymierzyć sukienkę, którą rano dostarczył krawiec. Chciała upewnić się, że wygląda w niej należycie. Na jej urodzinowym przyjęciu miał zagościć książę, z którym dziewczynkę zaręczono. Chłopiec był trzecim synem króla, starszym od niej o dwa lata.
Kiedy założyła ją na siebie, zapaliła lampę i stanęła naprzeciw lustra.
- O nie… - Westchnęła, dostrzegając niewielkie rozdarcie na rękawie. – Kto się spieszy, to się diabeł cieszy. – Dodała. Będzie musiała rano wyjaśnić to matce, która na pewno się na nią zdenerwuje. Zanim zdążyła zdjąć odzienie, zegar wybił dwunastą. Dźwięk rozległ się w całym pałacu, zdecydowanie głośniej, niż powinien. Lotta poczuła się senna, całkowicie opadła z sił.
- Muszę wrócić do łóżka… - Wymruczała słabo, przyklękając na jedno kolano. Czyżby była chora? Możliwe, jednak żadna znana jej choroba nie atakowała tak szybko. Kiedy dotarła do posłania, wspięła się na nie z trudem. Powieki niezależnie od jej woli zaczęły opadać, zaciemniając obraz. Zanim całkowicie zamknęła oczy, dostrzegła ruch za oknem. Potem pogrążyła się w śnie.”

Sześć lat temu.

„Dźwięk pukania rozległ się w całej komnacie. Nikt nie raczył odpowiedzieć na nie, ani nawet podejść do drzwi.
- Nie ma sensu. – Ziewnęła młoda kobieta, biorąc do ust kolejną landrynkę. – I tak nikogo tam nie będzie. – Powiedziała, powstając. – Ryszardzie, czy mógłbyś…? – Spojrzała na leżącego nieopodal pluszowego dinozaura, który niespodziewanie powstał z ziemi i zaczął sprzątać komnatę.
- Dziękuję, myślałam, że utonę w tym bałaganie. – Wyjaśniła, przymykając powieki.
- To może należało wstać i samemu posprzątać? – Odgryzł się pluszak, przecierając szmatką gładką powierzchnię lustra.
- Nie, nie, wiesz, jak to się kończy. – Machnęła ręką, przewracając się na drugi bok.
- Wiem, przez godzinę próbowałem wydostać się z rury magicznego odkurzacza. – Westchnął dinozaur, zakładając swój monokl. – Jak nie umiesz, to lepiej nie pomagaj. –
- Och, moja matka mówiła to samo! – Zawołała radośnie Lotta, otwierając oczy.
- I miała rację, jesteś szkodnikiem. – Żachnął się Ryszard.
- Jeden myśli, a drugi zmienia tę myśl w czyn, taka kolej rzeczy. – Powiedziała bohaterka, nawijając na palec fioletowego loka.
- Z myśleniem raczej nie idzie ci za dobrze, co? – Zachichotał dinozaur, zamieniając szmatkę na miotełkę drobnych rozmiarów.
- O co ci znowu chodzi? Jesteś dzisiaj wyjątkowo uszczypliwy. – Nadęła policzki, kierując wzrok na półkę z książkami. – O, nowy podręcznik! – Zawołała, zrywając się na równe nogi. W dwóch susach doskoczyła do regału, a potem zdjęła z niego nowiutki wolumen.
- Chodzi mi o to, że… - Nie skończył, ponieważ bohaterka złapała go w ramiona i przycisnęła do piersi.
- Tytuł to „Alchemia dla początkujących”, wiesz co to oznacza? – Zanim zdążył jej odpowiedzieć, sama wyjaśniła. – Dzisiaj była kolej matki! – Zawirowała z Ryszardem w tańcu radości, a potem opadła na łóżko, wypuszczając pluszaka z objęć. Kiedy się otrzepał, podszedł do niej i puknął ją w głowę.
- Czy ty naprawdę tego nie słyszysz? – Zapytał, krzyżując wypchane rączki.
- Czeg… - Nie dokończyła, bowiem dotarło do niej, co przez cały czas chciał jej przekazać dinozaur. Pukanie do drzwi nie ustało wbrew jej przewidywaniom. – Dziwne. – Rzekła, kładąc książkę na drewnianym stoliku i podchodząc do drzwi. Przyłożyła do nich ucho, jednak nie była w stanie nic więcej usłyszeć. Kilka sekund później nastała cisza.
- Widzisz? Znowu to sam… - Poczuła, że coś ją przygniata, a już w następnej chwili leżała na ziemi.
- A otworzyć to nie łaska?! – Zagrzmiał nieznajomy głos. Długowłosy mężczyzna rozejrzał się wściekle po komnacie, jednak nikogo w niej nie dostrzegł. – Gdzie ona się podziała? – Zapytał zaskoczony.
- Stoisz na niej. – Wyjaśnił spokojnie Ryszard, chwytając swoją miotełkę. Mężczyzna spojrzał pod nogi, a kiedy dotarło do niego, że stoi na drzwiach, które wyłamał z zawiasów solidnym kopnięciem, natychmiast z nich zeskoczył.
- Przepraszam! – Zaczął kłaniać się gorączkowo. – Nie chciałem ich niszczyć, ale nikt nie odpowiadał, więc… - Tłumaczył. Dziewczyna wyczołgała się spod kawałka drewna, otrzepała, a potem spojrzała na nieznajomego włamywacza.
- Nie wiesz, że jeżeli ktoś nie otwiera, to nie chce mieć niezapowiedzianych gości?! – Zawołała, nadymając policzki. – Radzę ci naprawić te drzwi, bo inaczej poznasz pięść przeznaczenia. Nie po to codziennie tyle czasu sprzątam to miejsce, żeby ktoś taki jak ty robił bałagan! – W jej oczach można było dostrzec wściekłość.
- Właściwie, to ja sprzątam. – Wtrącił dinozaur, poprawiając monokl.
- O, gadający pluszak. – Mężczyzna przyklęknął, aby dokładniej obejrzeć stworzonko. – Jak masz na imię? – Zapytał go.
- Czuję się zignorowana… - Lotta opuściła ręce.
- Wybacz, pierwszy raz jestem w takim śnie, trochę to niecodzienne. – Wyjaśnił, uśmiechając się delikatnie. Wyprostował sylwetkę, a potem podszedł do bohaterki.
- Muszę ci powiedzieć o czymś niezwykle ważnym, dlatego skoncentruj się. – Zaczął, biorąc głęboki wdech. – Od pięciu lat magicznie śnisz, tego miejsca na prawdę nie ma. Twoi rodzice angażowali już wielu magów, aby ci pomogli, jednak nikt nie potrafił. Jedyne co musisz zrobić, to znaleźć wyjście. – Powiedział, spoglądając na nią uważnie. Lotta otworzyła oczy szerzej, zbliżyła się i… Kopnęła nieznajomego.
- Co ty wyrabiasz?! – Zagrzmiał, podskakując na jednej nodze.
- Naprawdę myślisz, że nie wiem, gdzie jestem? – Zapytała, krzyżując ręce. – Znaleźć wyjście? Ciekawe jak, skoro nie mogę nawet opuścić tego pomieszczenia. – Warknęła poirytowana. – Ze wszystkich moich iluzji, ty jesteś chyba najgorzej skonstruowany. – Westchnęła. Mężczyzna zatrzymał się.
- Myślisz, że jestem twoim wymysłem? – Spytał, wlepiając w nią przenikliwe spojrzenie.
- A niby czym innym? Myślisz, że nie wiem ilu magów próbowało się tu dostać? Nikomu się nie udało, chyba muszę być bardzo zdesperowana, że wymyśliłam sobie ciebie. – Rozłożyła ręce, siadając na łóżku. – Możesz już znikać. – Dodała, odwracając wzrok. Długowłosy usłyszał zmianę w jej głosie, wiedział, iż ona nie żartuje. Myślał, że nie jest zdolny do współczucia, a jednak teraz szczerze jej współczuł. Spędziła tutaj tyle lat, że straciła nadzieję, iż kiedykolwiek uda jej się złamać klątwę.
- Nie jestem twoim wymysłem. Czy kiedykolwiek ktoś przekroczył ten próg? – Wskazał na leżące na podłodze drzwi. – Nie sądzisz, że skoro tak bardzo chcesz, żeby mnie tu nie było, to powinienem zniknąć, jak wszystko, co się sprzeciwia twojej woli? – Dodał, wkładając ręce do kieszeni. – Wyjdziesz stąd, pomogę ci. – Zakończył, obracając się do niej tyłem. Bohaterka podniosła wzrok. Istotnie nieznajomy nie mylił się. Zawsze, kiedy miała czegoś dość, wtedy to znikało.
- Jesteś magiem? – Zapytała, obdarzając go nieco bardziej uważnym spojrzeniem. Na oko mężczyzna był od niej starszy o jakieś siedem lat. Przywdziewał granatowy płaszcz, pod którym widniał ciemnofioletowy kubrak. Pas trzymający brązowe spodnie wysadzany był brylantami, co świadczyło o tym, że do ubogich zapewne nie należał. A więc to przyjaciel rodziny?
- Niezupełnie, ale o mnie porozmawiamy, jak już cię stąd wydostaniemy, dobra? – Zdjął płaszcz i położył go na drewnianym stoliku. Potem zaczął rozglądać się po komnacie.
- Czego szukasz? – Przerwała ciszę. – Pomogę. –
- Czegoś charakterystycznego. – Odparł, chwytając kosz na śmierci i wkładając do niego rękę.
- Mój kosz na śmierci jest charakterystyczny? – Zapytała, otwierając skrzynię.
- Wszystko może być drzwiami, nawet coś takiego. – Objaśnił, sięgając po kolejną rzecz, która przykuła jego uwagę. – Tkwisz tu od pięciu lat, nie zauważyłeś niczego dziwnego? –
- Właściwie, to są tu same dziwne rzeczy, gadające maskotki, regał, który sam się zapełnia… - Odparła.
- Sam się zapełnia? – Powtórzył zaskoczony.
- Mniej więcej. Kiedy ktoś spoza snu czyta mi książkę, opowiada coś ciekawego, wtedy pojawia się to w formie wolumenu na półce. –
- Jesteś dość pomysłowa, a raczej twoja podświadomość jest. – Uśmiechnął się szeroko do bohaterki. Kiedy ta stała do niego tyłem, prędko złapał drewniane pudełko i włożył do niego jakiś przedmiot. Ryszard, który przez jakiś czas w ciszy sprzątał, przekręcił swą wypchaną główkę na bok. Mężczyzna puścił mu oczko i przyłożył palec do ust, aby dinozaur milczał. Tak też uczynił.
- Mówisz, że to musi być coś, co się wyróżnia, tak? Może to to. – Rzekła. Nieznajomy z zaskoczeniem i radością obrócił głowę, by zobaczyć, co młoda kobieta znalazła, jednak szybko jego zapał został ostudzony.
- Czy to… - Przełknął ślinę. – Brudna skarpeta? – Zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, ona nie pasuje do tego czystego pokoju! – Ryszard zaalarmowany reakcją bohatera natychmiast podskoczył i wyrwał dziewczynie z rąk część garderoby.
- Nie grzeb w koszu na brudną bieliznę! – Skarcił Lottę.
- Od kiedy mamy tutaj kosz z brudną bielizną?! – Zawołała, zaczerwieniwszy się. Mężczyzna pomasował obolałe skronie. Jego misja ratunkowa najwidoczniej się trochę przeciągnie. Nagle spojrzał na pluszaka.
- Ryszardzie, wygląda na to, że jesteś lepiej obeznany z tym miejscem, niż ona, nie zauważyłeś niczego charakterystycznego? – Zapytał.
- Oczywiście, że tak. W końcu sprzątam tu codziennie. – Westchnął dinozaur i wskazał na lustro. – To jest portal do kolejnego poziomu. –
Zarówno Lottcie, jak i przybyszowi odpadła szczęka ze zdziwienia.
- Ty wredna jaszczurko, wiedziałeś to od początku?! – Bohaterka zaczęła gniewnie potrząsać maskotką.
- Ty też to czułaś. – Wymamrotała zabawka. – Tylko się bałaś, prawda? – Ryszard trafił w sedno, dlatego wypuściła go z rąk. – Bałaś się tego, że nie uda ci się znaleźć wyjścia. – Zakończył, poprawiając swój monokl.
- To prawda? – Zapytał nieznajomy. Co dziwne, w jego głosie nie dało się wyczuć zdenerwowania, czy poirytowania.
- A nawet jeśli, to co? – Do jej oczu napłynęły łzy. Czuła się słaba, ojciec zawsze powtarzał, że tylko do odważnych ludzi świat należy, a ona była zwykłym tchórzem.
Mężczyzna bez słowa podszedł do niej i objął ją. Skamieniała, dawno nie czuła ciepła innego człowieka. Nawet jeśli to działo się wyłącznie w jej głowie, było tak bardzo realistyczne, że nie mogła się temu sprzeciwić.
- Każdy się boi, strach jest naturalny. – Zaczął, uwalniając ją z uścisku. – Ale jeżeli nie spróbujesz znaleźć wyjścia, utkniesz tu na zawsze. – Dodał, chwytając Lottę za rękę. – Zwłaszcza, że teraz nie jesteś sama. – Puścił jej oczko, a potem ustawił się przed lustrem. – Klątwa, w której tkwisz, jest potężna, ma pięćdziesiąt poziomów, z każdego musimy znaleźć wyjście, ale jeżeli uwierzysz w siebie, to damy radę cię stąd wydostać. – Rzekł, podnosząc wzrok. – Gotowa? -
- Odliczajmy do trzech. – Zarządziła, wycierając łzy z policzków i podchodząc do towarzysza. – Raz. –
- Dwa. – Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
- Trzy! –„

Cztery lata temu.

„Młoda kobieta wpatrywała się w okno. Dwa lata temu nie widziała przez nie nic, prócz szarej pustki. Teraz mogła podziwiać do woli faunę oraz florę. Obserwowała ptaki, pracę ogrodnika oraz zabawę dzieci. Mimo, że już trochę czasu upłynęło, nadal nie mogła przyzwyczaić się do rzeczywistości, która ją otacza.
- Lotta, niedługo twój książulek wpadnie z wizytą. – Alexander oparł się o framugę drzwi, krzyżując zawadiacko ręce na piersiach. – Pewnie bardzo się cieszysz z tego powodu, prawda? – Dodał.
- Daj spokój, to miły człowiek. – Uśmiechnęła się do brata. – Powiedz mi lepiej, czy dowiedziałeś się czegoś o Ace’sie? – Spoważniała, a w jej oczach pojawił się znajomy błysk.
- Ace’sie? Chodzi ci o tego maga, który rzekomo pomógł ci zdjąć klątwę? – Powtórzył. – Już wielokrotnie mówiliśmy siostrzyczko, że to był wytwór twojej wyobraźni. Nikt taki nie istnieje, zgłosiłby się przecież po jakąś nagrodę, nieprawdaż? – Westchnął młody mężczyzna. – Czasami mam wrażenie, że jeszcze śpisz. – Wzruszył ramionami, a potem odszedł.
Kobieta prychnęła, podchodząc do szafy. Wybrała odpowiedni strój, a potem zawołała służbę.
Kiedy wreszcie była gotowa, zeszła do holu, gdzie powitała dostojników. Zjawili się wszyscy królewscy synowie. Rodzina bohaterki oraz goście skierowali się do jadali, gdzie następnie posilili się. Potem hrabia zarządził, że narzeczonych pozostawią samych, a on oprowadzi pozostałych potomków władcy po włościach.

- Charlotte, chcę cię o coś zapytać. – Zaczął książę, wlepiając w nią uważne spojrzenie. Swoimi słowami wyrwał kobietę z zamyślenia.
- Tak? –
- Nie potrafisz używać magii, prawda? – Pytanie ubodło bohaterkę.
- Nie. – Odparła krótko, nie kryjąc poirytowania w głosie. To był dla niej delikatny temat, którego wolała nie podejmować. Cała jej rodzina potrafiła posługiwać się magią, bycie odmieńcem bywa nieco bolesne.
- To świetnie, magia jest obrzydliwa. – Powiedział. – Słabeusze, którzy nie potrafią walczyć, jak prawdziwi mężczyźni, używają jej na polu bitwy, to ohydne. – Zakończył, krzyżując nogi.
Lotta nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Ten zwykle miły człowiek ukazał swoją paskudną naturę. Było to najpewniej spowodowane tym, że sądził, iż dziewczyna również postrzega magię, jako coś złego. Pomylił się.
- Nie pozwolę obrażać moich braci i ojca, którzy stoczyli dla króla wiele zwycięskich bitew. Gdyby nie magia, nie siedziałbyś tu zapewne, tylko tkwił w więzieniu. – Powstała, uderzając pięścią w stół.
- Radzę ci ostrożniej dobierać słowa moja droga, generała da się zastąpić innym, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? – Jego groźba ostudziła nerwy bohaterki, nie chciała swoim zachowaniem zaszkodzić rodzinie. – Poleć służbie, aby zrobili mi ziołowej herbaty. Głowa mnie rozbolała od tej wymiany zdań. – Rzekł, teatralnie kładąc dłoń na czole. Lotta zacisnęła dłonie i bez słowa opuściła pomieszczenie. Mogła zawołać służbę, jednak wolała się przejść i ochłonąć. Z kimś takim będzie musiała spędzić resztę życia? Nie ma mowy!
Bohaterka przestąpiła próg kuchni, rozejrzała się, jednak nikogo w niej nie spostrzegła.
- To dziwne. – Szepnęła. Zanim zdążyła zawrócić, ktoś otworzył drzwi po przeciwnej stronie pomieszczenia.
- Witam panienkę! – Zawołała nieznajoma kobieta ubrana w fartuch. – W czym mogę pomóc? – Zapytała, przyjaźnie uśmiechając się.
- Nie znam cię, jak to się stało? – Zaskoczona bohaterka podeszła bliżej.
- Jestem nowa, mam na imię Lyra. – Wyjaśniła.
- W takim razie Lyro, czy mogłabyś przygotować herbatę ziołową dla księcia? Mówi, że boli go głowa. – Rzekła, przysiadając na drewnianym krześle. – Ja jednak sądzę, że ma w niej po prostu nie po kolei. – Dodała. Służka zaśmiała się serdecznie.
- Wyglądał na miłego człowieka, widzę, że pozory mylą. – Kobieta sięgnęła po porcelanową filiżankę.
- I to jeszcze jak! – Niemal krzyknęła Lotta. – Nieznośny człowiek. –
- Lepiej nie mów tego tak głośno panienko, jak okropny by nie był, to jest synem króla. – Poradziła.
- Masz rację. – Westchnęła. – Już wolałabym dalej śnić, niż zostać jego żoną. – Dodała cicho, niemal niesłyszalnie. Służce zabłysły oczy.
- Mam pomysł. – Kobieta sięgnęła do kieszeni. – To lek przeczyszczający dla starego ogrodnika, wystarczą dwie kropelki, a książę spędzi cały dzień tam, gdzie jego miejsce. Na tronie. – Zachichotała, czekając na decyzję Lotty.
- Tak, za obrażenie mojej rodziny należy mu się kara! – Zdecydowała, kiwając głową. Służka wlała do herbaty nieco niebieskiego płynu.
- Gotowe, proszę zanieść to księciu, a będzie go panienka miała z głowy na jakiś czas. – Lyra przekazała bohaterce filiżankę, którą ta ochoczo przyjęła. Pożegnała służkę, a potem udała się do komnaty, w której przebywał książę.
- Myślałem, że już nie wrócisz. – Powiedział, uśmiechając się bezczelnie. – Mam nadzieję, że przelałaś do niej całe swoje serce. – Zażartował, przyjmując napój.
- Oj tak, calusieńkie. – Odpowiedziała mu wymuszonym grymasem, który pierwotnie miał przypominać uśmiech. Książę nie delektował się herbatą, wypił całą od razu. Zanim zdążył się ponownie odezwać, do pomieszczenia wszedł ojciec bohaterki.
- Starczy tych amorów, muszę porwać twojego narzeczonego. – Oznajmił radośnie, podchodząc do młodego mężczyzny. Cieszył się, że wybrał dla córki najlepszą partię.
- Ależ proszę bardzo. – Zaćwierkała słodko. Syn króla wstał, lecz zaraz zatoczył się i upadł. Ojciec bohaterki podbiegł do niego pospiesznie i pomógł mu wstać.
- Książę, co się stało? – Zapytał, nie kryjąc zdenerwowania.
- Kręci mi się w głowie. – Odparł, wspierając się na mężczyźnie. – Ta herbata wcale mi nie pomogła. – Wymamrotał, tracąc przytomność. Hrabia Craven położył młodzieńca na kanapie, a następnie posłał po żonę.
- Herbata? – Spojrzenie zwrócił ku córce. Lotta nie wiedziała, co powiedzieć. Żaden z istniejących leków nie powodował natychmiastowego omdlenia.
- Przyniosłam mu tylko herbatę ziołową… - Zaczęła, wyginając nerwowo palce. – Z kilkoma kroplami środka przeczyszczającego, który zażywa nasz ogrodnik. – Dodała, przymykając powieki. Mężczyzna natychmiast chwycił filiżankę i powąchał ją.
- To nie lek, to Cantarella! – Zagrzmiał. – Otrułaś księcia! –
- Nie, to nie prawda! Nowa służka powiedziała, że to lek przeczyszczający! – Zawołała.
- Nowa służka? – Powtórzył hrabia. – O kim mówisz? – Jego spojrzenie wyrażało przerażenie, córka pierwszy raz widziała ojca w takim stanie.
- Miała na imię Lyra, czy jakoś tak. – Odpowiedziała.
- Idź do wschodniego skrzydła przez pokoje służby, a potem opuść zamek. – Na korytarzu rozległy się znajome głosy. Matka kobiety oraz bracia księcia już zmierzali do komnat.
- Nie mówisz poważnie. – Młoda kobieta zadrżała, bowiem dostrzegła w oczach ojca stanowczość.
- Nie ma w pałacu kobiety o imieniu Lyra, więc to ty będziesz odpowiedzialna za stan księcia. Jeżeli twoja matka go nie uratuje, wtedy stracą cię. – Powiedział twardo. – Poszukaj swojego brata w królestwie Fiore, przekażę komuś zaufanemu, by dał ci pieniądze. Wynoś się stąd natychmiast! – Krzyknął, a kobieta bez zastanowienia pobiegła przed siebie. Była w tak ogromnym szoku, że nie pamiętała, jak udało jej się wydostać z pałacu i nie spotkać nikogo, kto mógłby ją zatrzymać. Przez wiele godzin niestrudzenie biegła przed siebie. Dopiero w momencie, gdy przewróciła się, poczuła zmęczenie. Natychmiast zapadła sen, pragnęła desperacko zapomnieć o tym, co się stało, jednak niebawem rzeczywistość ją dopadła.”

„- Kogóż my tu mamy, trucicielkę księcia! – Pryszczaty bandzior kopnął kobietę w brzuch. Ona zatoczyła się i upadła.
- Kogóż my tu mamy, brzydkiego ogra! – Plunęła, z wściekłością wpatrując się w oczy mężczyzny.
- Och, ty wiedźmo… - Już miał wymierzyć kolejnego kopniaka, jednak drugi bandyta powstrzymał go.
- Spokojnie, mamy dostarczyć ją żywą, za martwą nagrody nie dostaniemy! – Zawołał, klepiąc kumpla po ramieniu. – A teraz zaprowadź pannę Cantarellę do piwnicy, niech tam sobie poczeka na ludzi króla. – Zarządził, nalewając piwa do kufla.
- A udław się ty gruby morsie! – Zawołała, wierzgając nogami w powietrzu. Bandzior zarzucił sobie Lottę na ramię, a potem wrzucił ją do dziury, która najpewniej miała imitować tę słynną piwnicę.
- Grr, ciemno. – Wzdrygnęła się, wyobrażając sobie te wszystkie robaki, które właśnie przechadzały się pod jej stopami. – Ohyda. – Jęknęła. Po paru minutach wzrok przyzwyczaił się do mroków pomieszczenia. Ze wstępnych obserwacji wynikało, że był to stary składzik, w którym bandyci trzymali niepotrzebne graty. Wystarczyło, aby znalazła coś odpowiednio ostrego, by przeciąć więzy.
- To idioci, na pewno coś po sobie pozostawili. – Nie mogła używać rąk, dlatego macała każdą napotkaną powierzchnię stopami. Kiedy największy palec u prawej stopy nadział się na gwóźdź, wybuchła gromkim śmiechem. – Półgłówki! – Rzekła, rozcinając sznur. Teraz należało znaleźć coś, czym mogła obezwładnić bandytów. Miała szczęście, że było ich zaledwie dwóch. W rogu pomieszczenia znalazła połamane krzesło. Chwilę musiała siłować się, aby oderwać nogę, jednak ostatecznie udało się. Wspięła się po schodach i przyłożyła ucho do drzwi. Nic nie usłyszała.
- Ciągle się zastanawiam, czemu to robię, skoro i tak nigdy nic nie słyszę. – Westchnęła. Postanowiła poczekać, aż ktoś po nią przyjdzie. Rzeczywiście ktoś przyszedł, jednak był to członek straży królewskiej. Bez zastanowienia Lotta uderzyła go kawałkiem drewna w głowę. Strażnik krzyknął z bólu, lecz nie osiągnęła upragnionego efektu, nadal stał w przejściu nie pozwalając jej wyjść.
- Tak łatwo nie będzie… - Zaczął, wyciągając do niej ręce. Ona odruchowo kopnęła go, powodując tym samym, że stracił równowagę i… Spadł ze schodów.
- Udało się! – Natychmiast wybiegła z piwnicy, zamykając za sobą drzwi. – Siedź tam miernoto! – Zawołała, a potem odwróciła się. Uśmiech szybko spełzł z jej ust, kiedy spostrzegła, że stoi przed nią ośmiu mężczyzn.
- Jak pech, to pech, co? – Pijany bandzior czknął.
- Jeżeli udasz się z nami do zamku po dobroci, wtedy nie użyjemy przeciw tobie siły. – Powiedział jeden ze strażników.
- A potem czeka mnie gilotyna, tak? – Zaśmiała się nerwowo. – Dziękuję bardzo. – Była w wybitnie kiepskim położeniu. Właściwie, to nie miała żadnych szans. Ojciec zawsze powtarzał, że do odważnych świat należy, acz bohaterka czasami zastanawiała się, gdzie leży ta granica między głupotą, a odwagą.
- Jeżeli się nie cofniecie, będę zmuszona użyć magii! – Dobry blef nie był zły, prawda?
- Przecież ty nie potrafisz rzucać zaklęć. – A jednak był.
- Czy już całe królestwo o tym wie?! Zero prywatności. – Westchnęła.
- Nie o brak prywatności martwiłbym się na twoim miejscu, zakuć ją w kajdany! – Nakazał dowódca, a jego podwładni ruszyli ku bohaterce. Nagle zakręciło się jej w głowie, wiedziała co nadchodzi. Dlaczego w takim momencie?
- Rozprawię się… - Osunęła się na ziemię, zasypiając. Zaskoczeni strażniczy przystanęli.
- Czy ona właśnie ucięła sobie drzemkę? – Zapytał jeden.
- Na to wygląda… - Odparł drugi.

Dziewczyna rozejrzała się. Znowu znalazła się w tej szarej pustce.
- Świetnie, naprawdę wyśmienicie. – Usiadła, krzyżując ręce. Myślała, że wcześniej była w kiepskim położeniu, teraz było jeszcze gorzej. – Dlaczego cała moja rodzina potrafi czarować, a jedyne, co ja umiem, to wpadać w kłopoty? – Westchnęła, zwieszając głowę. Jej słowa odbiły się echem.
- Każdy ma jakiś talent. –
- Ryszard?! – Lotta natychmiast powstała, szukając wzrokiem pluszowej maskotki. Kiedy odwróciła się, ujrzała ogromnego dinozaura, który był większy, niż sam zamek królewski. – Co ci się stało?! – Zawołała, potykając się. – Zmężniałeś! – Dodała.
- Jestem odbiciem twojej podświadomości. – Westchnął. – To przez ciebie wyglądam tak, a nie inaczej. –
- To niesamowite, szkoda tylko, że podświadomość nie może pomóc mi pokonać strażników i tych ohydnych bandziorów. –
- Właściwie, to może. Po to przybyłem. – Dinozaur podrapał się po głowie, a potem wystawił łapę w jej stronę. – To dla ciebie. – Kobieta powstała i sięgnęła po pudełko, które trzymał gigantyczny pluszak.
- Mam w nich rzucić tym pudełkiem? – Zapytała, a on zdzielił ją po głowie. – Za co?! –
- Otwórz je ty głupie dziewczę. – Dinozaur usiadł, a ziemia zatrzęsła się pod stopami bohaterki. Bez słowa otworzyła pudełko. W jego wnętrzu znalazła rubinowy naszyjnik. Klejnot lśnił jasnym blaskiem, który przebijał się przez szarą mgłę otaczającą pustkę.
- Ja wiem, co to jest. – Wyszeptała. Nie miała pojęcia, skąd posiada taką wiedzę, jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że trzyma w dłoniach duchowy amulet. Biło od niego znajome ciepło.
- Chyba wiesz, co masz robić, prawda? – Ogromny pluszak zaczął znikać.
- Tak, dziękuję Ryszardzie! – Zawołała, zanim całkowicie wyparował. Nie mogła zwlekać dłużej, miała paru przeciwników do pokonania. Założyła wisior na szyję, wyciągnęła rękę przed siebie i przymknęła oczy. Słowa same spływały na jej język.
- Duszo, która wciąż nawiedzasz żywych, odpowiedz na me wezwanie, z moją pomocą połącz się ze światem na nowo! – Otworzyła oczy. – Acedia, duchu lenistwa, przybądź! – Powietrze zgęstniało, a przed bohaterką pojawił się niewyraźny kształt, który chwilę później objawił swe prawdziwe oblicze.
- Miło cię znowu widzieć, Lotta. - Duch uśmiechnął się zawadiacko.
- Ciebie również, Ace. – Bohaterka odpowiedziała mu promiennym uśmiechem. – Moja rodzina miała racje, nie ma żyjącego maga o tym imieniu. –
- Nigdy nie twierdziłem, że żyję. – Założył ręce za głowę. – Ale miło było obserwować, jak tak gorączkowo mnie szukasz. – Zaśmiał się głośno.
- Obserwować? – Powtórzyła zaskoczona. – Byłeś tutaj przez ten cały czas? – Zapytała.
- Jestem tutaj od dawna, ale dopiero dwa lata temu zrozumiałem dlaczego. – Puścił jej oczko. – Ale to chyba nie czas na wspominki, nieprawdaż? Mówiłaś, że masz do pokonania jakiś gości. Pozwól, że się tym zajmę. –

Żołnierze cofnęli się.
- Jakim cudem ona mówi i porusza się, skoro śpi? Jest lunatyczką? – Zapytał jeden z nich.
- Nie ważne, bierzcie ją! – Rozkazał dowódca, sam występując przed szereg.
- Och. – Bohaterka otworzyła oczy. – Już zapomniałem, jak to przyjemnie posiadać ciało! – Zachichotała, oglądając się ze wszystkich stron.
- Zwariowała? – Zapytał strażnik dzierżący krótki miecz.
- Nie panowie, ona nie zwariowała. - Przemówiła Lotta, posyłając im złowieszcze spojrzenie. – Ale wy zaraz poznacie, czym jest prawdziwe szaleństwo. – Niebieskooka pstryknęła palcami, a ośmiu mężczyzn natychmiast upadło na ziemię. – Słodkich snów. –„

Charlotte uciekła straży, a parę miesięcy później przekroczyła granice królestwa Fiore. Nie znalazła brata, jednak nie przestawała go szukać. Łapała się drobnych robót, chociaż brak przynależności do gildii uniemożliwiał jej podjęcie większego zlecenia. Bała się, że ktoś pozna jej przeszłość albo pochodzenie, dlatego przestała używać prawdziwej godności, a zaczęła przedstawiać się nieznajomym, jako Cantarella.

Umiejętności: Zapasy magiczne, Szermierz, Mistrz trucizn.
Ekwipunek: Talizman przywieszony na szyi, pudełko zapałek, paczka magicznych dropsów oraz nóż umieszczony za cholewą buta.

Rodzaj Magii:

Szamańska magia talizmanów – jest to rodzaj magii polegający na przywołaniu za pomocą talizmanu ducha, który pozwoli użytkownikowi korzystać ze swoich magicznych zdolności. Zjawa karmi się głównie silnymi uczuciami, jakie posiada mag.
Podobnie, jak gwiezdnych kluczy, tak i rodzajów talizmanów jest wiele, jednak najsilniejsze są określane mianem siedmiu grzechów głównych. W opozycji do nich powstały cztery talizmany reprezentujące cztery cnoty kardynalne.
Aby móc używać talizmanów, użytkownik magii musi przekonać ducha, że jest godzien użytkowania jego mocy. Każdy taki duch rzuca magowi wyzwanie, z którym ten musi się zmierzyć. Zadania są przeróżne, zależą głównie od charakteru przyzwanej duszy.

Pasywne Właściwości Magii:

Magiczny sen – jest to pozostałość po klątwie rzuconej na bohaterkę parę lat temu. Kobieta zapada w sen, jednak nie jest on zwyczajny, bowiem jej dusza opuszcza wtedy ciało, przenosząc się do świata duchów, gdzie może komunikować się z duchami swoich talizmanów.

Zaklęcia:

[A] Ace (Talizman Lenistwa) – Moc ducha sprawia, że przeciwnicy na obszarze 10 metrów zapadają w sen. To, co się w nim dzieje, jest w pełni wyreżyserowane przez użytkowniczkę magii, bowiem to ona łączy się wolą z Ace’m. Każde obrażenie zadane we śnie jest silnie odczuwane przez oponenta, jednak nie pojawia się w rzeczywistości. Aby wydostać się z owej fantazji należy odnaleźć drzwi (mogą mieć one dowolny charakter, jednak zawsze są obecne). Poziom trudności znalezienia takowych drzwi zależy od ilości posiadanej przez użytkowniczkę magii.
Sny, które tworzy bohaterka są wielowarstwowe, także znalezienie jednych drzwi często nie wystarcza, by całkowicie wydostać się ze snu. Na początek potrafi stworzyć od jednej do dwóch warstw (coś, jak dwa sny w jednym). Jeżeli będzie rozwijała zaklęcie, wtedy będzie w stanie stworzyć więcej poziomów.
Silny bodziec z zewnątrz jest w stanie wybudzić przeciwnika, ponadto jeżeli bohaterka straci koncentrację, wtedy to mistrz gry przejmuje kontrolę nad fantazją.


Ostatnio zmieniony przez Cantarella dnia Czw Kwi 11 2013, 00:32, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Re: Cantarella~   Cantarella~ EmptyCzw Kwi 04 2013, 12:41

Na początku - zmniejsz avka bo jest za duży. Av może mieć góra 250x400, a Twój ma 255×418. Tak więc go zmniejsz.

Cytat :
na prawdę
Razem - naprawdę.


Może było więcej błędów, może nie, ale tak mi się historia podobała, że nawet przestałam uwagę zwracać! Przez tą klątwe ze snem, miałam wrażenie jakby miało być o Śpiącej Królewnie, więc i przez większość historii panował (niezamierzony?) klimat baśniowy co naprawdę mi się podobało. Zawsze przeraża mnie długa historia bo nie każda jest dobra, a ta jest znakomita! Czytało mi się dobrze, nie męczyłam się i co najważniejsze była ciekawa. Tak więc za część opisową - zwłaszcza historię - wielgachny plus! Aż szkoda, że ma koniec~
AKCEPT części opisowej <3 Wstydźcie się Wy, którzy tego nie przeczytają!
Nie zapomnij jednak avka zmniejszyć do regulaminowych rozmiarów.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Re: Cantarella~   Cantarella~ EmptyWto Kwi 09 2013, 22:27

Spoiler:
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Cantarella


Cantarella


Liczba postów : 13
Dołączył/a : 03/04/2013

Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Re: Cantarella~   Cantarella~ EmptyWto Kwi 09 2013, 23:08

Magiczne dropsy - szczerze powiedziawszy, to są to po prostu landrynki o losowych smakach, coś podobnego do magicznych fasolek z Harrego Pottera (zawsze podobał mi się ten motyw, że można było znaleźć landrynkę o smaku wymiocin, chyba zwyczajnie lubię znęcać się nad moimi postaciami). Wcale nie dziwię się, że mogłeś mieć dziwne skojarzenia xD

Jeśli zaś chodzi o karmienie duchów silnymi emocjami, to miałam na myśli morale duchów. Dajmy na to, że kiedyś postać wejdzie w posiadanie talizmanu gniewu, inaczej będzie się zachowywał przyzwany duch, kiedy Ella nie jest zła, a inaczej, jeżeli jest.

Magiczny sen - Zaklęcie jest pozostałością po klątwie, pozwala na komunikację z duchami, co będzie przydatne podczas ich przyzywania oraz treningów. Ostatnie zdanie faktycznie może być nieco niefortunne, chodziło mi o to, że pomimo, iż postać śpi, to jest w stanie skumulować magię potrzebną do przyzwania ducha.

[A] Ace - Od razu założyłam, że ruch postaci będzie bardzo ograniczony, bo inaczej mogłaby poderżnąć wszystkim gardła na samym początku, kiedy śpią, a nie o to przecież chodzi.
Rzeczy zgodne z logiką? Można prosić o jakiś przykładzik, co mogę, a czego nie? :)
Drzwi i warstwy, one w zasadzie były głównym założeniem zaklęcia. Warstwy miały być czymś podobnym do Incepcji, budzisz się ze snu, a tak na prawdę okazuje się, że nadal w nim tkwisz. Drzwi miały natomiast pozwalać na przemieszczanie się pomiędzy warstwami, jakaś nieregularność pozwalająca przeciwnikom zorientować się, że śnią.
Powrót do góry Go down
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Re: Cantarella~   Cantarella~ EmptySro Kwi 10 2013, 20:48

Spoiler:
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Cantarella


Cantarella


Liczba postów : 13
Dołączył/a : 03/04/2013

Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Re: Cantarella~   Cantarella~ EmptySro Kwi 10 2013, 20:51

To już w zasadzie wszystko, co chciałam przedyskutować :D
Powrót do góry Go down
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Re: Cantarella~   Cantarella~ EmptyCzw Kwi 11 2013, 00:19

Podsumowując, takie ograniczenia, które wymieniłem wcześniej. Co do warstw, możesz zrobić maksymalnie dwie w jednym śnie, ale wtedy MG może stwierdzić, że straciła koncentracje itp i przerwać zaklęcie. Będzie to tak jak przy utrzymywaniu dużej ilości osób w tym śnie... Rozumiesz, trudno to utrzymać jednocześnie. Ale drzwi tak czy siak muszą być. A i jeszcze jedno. Silny bodziec z zewnątrz może wybudzić kogoś z tego snu. Nie bardzo wiem, czy jest sens, abyś wpisywała te wszystkie ograniczenia do swojego czaru, bo wtedy opis straci na... wyglądzie. Mniejsza, popraw i akcept.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Cantarella


Cantarella


Liczba postów : 13
Dołączył/a : 03/04/2013

Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Re: Cantarella~   Cantarella~ EmptyCzw Kwi 11 2013, 00:33

Poprawione, mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Cantarella~ Empty
PisanieTemat: Re: Cantarella~   Cantarella~ Empty

Powrót do góry Go down
 
Cantarella~
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Martwe/Porzucone
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.