Klikając obrazek otwierana jest muzyka do danej części historii. Lindsey
Papuzia Nawigatorka
Birdbrain
Kobieta
Sześćdziesiąt cztery kilogramy.
178 centymetrów
Dwadzieścia jeden
DHC
Miejsce umieszczenia znaku gildii
Kark, kolor czerwony.
Mag klasy 0
Od małego była uważana za ładną, wróżono jej świetlaną przyszłość z jej wyglądem. Mówiono, że znajdzie męża i będzie szczęśliwą żoną. Kiedy po długim rejsie schodziła na ląd, mężczyźni zawsze się za nią oglądali. Niezależnie czy miała lat piętnaście czy dwadzieścia. Zawsze przyciągała płeć przeciwną (i nie tylko). Faceci nigdy nie potrafili się oprzeć jej walorom, wystarczyło, że spojrzała zalotnie oczami o kolorze czekolady, a już ustawiano się do niej w kolejce. Często je maluje, by podkreślić swój… seksapil. Na jej twarzy zawsze maluje się zadziorny wyraz. Brwi skierowane ku dołowi, nadają jej nieco tajemniczości i grozy. Usta pełne, ale wąskie, zawsze pomalowane na czerwono, co ładnie wygląda z opaloną skórą. Szyję ma długą, zawsze zawiesza na niej jakiś naszyjnik. Birdbrain ma długie włosy o „szkarłatnej jak krew barwie” (wypowiedź pana Igrekowskiego po spędzonej z nią nocy). Gdy ma je rozpuszczone sięgają do bioder, a grzywka opada na jej lewe oko. Kobieta ma nawyk również zakładania włosów za uszy, które są ozdobione kolczykami ze szczerego złota. W prawym ma dwa kolczyki, w lewym trzy. Piratka jest kobietą wysoką, mierzy sobie aż 178 centymetrów wzrostu, co jak na kobietę jest całkiem sporym osiągnięciem. Szczupła, ale nie chuda. Waży sześćdziesiąt cztery kilogramów, czyli tak w sam raz. Trzeba jednak przyznać, że matka natura obdarzyła ją naprawdę wychodzącymi poza przeciętność krągłościami, ale nie wyglądają one nieproporcjonalne. Piersi duże, zawsze do granic możliwości uwydatniane, by doprowadzić mężczyzn do ślinotoku. Niejedne męskie oczy zawiesiły na nich wzrok, zafascynowane tym, co zobaczyli i będący już gotowi oddać się jej z automatu. Jednakże biust to nie wszystko, co podoba się facetom. Kiedy idzie ulicą często płeć brzydka zatrzymuje się, by popatrzeć na jej pośladki i bywały przypadki, że Birdbrain dostawała klapsa w tyłek, za co mężczyzna, który to zrobił, obrywał tak, że pożałował tego do końca życia. Lindsey jest zwolenniczką dbania o własne ciało. Ręce ma umięśnione, już nieraz wygrywała w siłowaniu się dzięki nim. Mimo ich siły nie są pozbawione kobiecej delikatności. Trudno w to uwierzyć, ale dłonie ma gładkie i dość drobne. Kobieta nie zapomina o pielęgnacji paznokci. Schludnie zapuszczone, każdy tej samej długości, równo przypiłowane i pomalowane zazwyczaj na czerwono, czasem na czarno. Brzuch płaski, ale już na pierwszy rzut oka widać delikatnie podkreślone mięśnie. W pępku Birdbrain ma kolczyk, dla odmiany srebrny, choć czasem zmienia na złoty, to zależy od jej humoru. Nogi długie, również niepozbawione umięśnienia. Jakbyś walną gołą dłonią w jej udo, to mogłoby to cię zaboleć, bo jest tak twarde. Dolne kończyny piratki to nie dwa patyki, które ani to ładne, ani przydatne. Dzięki nim może stawiać długie kroki i, kiedy sytuacja tego wymaga, szybko biegać. Na ogół Lindsey ubiera rzeczy obcisłe, ale wygodne, które nie krępują jej ruchów. Trzeba również zaznaczyć, że nie przepada za ubieraniem górnej części bielizny, ale te bluzki, które nosi, rekompensują brak biustonoszu. Praktycznie mało co zasłaniają, niewiele się różnią od góry ze stroju kąpielowego. Birdbrain kocha również skórzane spodnie, najlepiej sięgające nieco za kolano w kolorze czerni. Jeżeli chodzi o buty to zawsze, ale to zawsze muszą to być ciemnobrązowe oficerki, innych butów nie toleruje (no chyba że idzie na jakąś imprezę to ubierze buty na obcasie, ale niechętnie). Kobieta ta jest całkowitą przeciwniczką sukienek, spódnic i tak dalej. Uważa je za niewygodne. Najbardziej cechującym się szczegółem jej ubioru jest kapelusz, który dostała od kapitana. Nigdy go nie zdejmuje (chyba że do snu) i broni go jak własnej duszy, bo jest dla niej tak ważny.
Ta kobieta to twarda sztuka jest. Każdy kto ją poznał przyzna, że potrafi poradzić sobie w życiu bez niczyjej pomocy, można powiedzieć- kobieta wyzwolona. Obdarzona niesamowitą inteligencją oraz sprytem, który nieraz ratował jej tyłek. Naprawdę trudno urazić w jakikolwiek sposób ją, trzeba naprawdę się postarać, by ją obrazić. Birdbrain ma naprawdę cięty język i jest w stanie w każdej sytuacji coś odszczeknąć. Lindsey to kibitka, która często traktuje ludzi z góry i nie ma do nich szacunku. A szczególnie do mężczyzn. Traktuje ich bardzo przedmiotowo, nie przepada za przywiązywaniem się do nich. Jedna noc, czemu nie? Coś więcej? Tam są drzwi. Jednakże największą nienawiścią darzy tzw. szczury lądowe, które boją się morza, które ona osobiście kocha. Jedyną osobą, do której ma szacunek jest Portgas D. Ace, kapitan statku. Znają się od dziecka, to jest pewnie przyczyną takiego traktowania mężczyzny przez nią. Lindsey naprawdę uważa go za wspaniałego pirata. Czasem się z nim kłóci, ale co by to była za przyjaźń, jakby nie mieli za sobą konfliktów? Sztuczna, nieprawdziwa. Oni znają się już dobre… siedemnaście lat, więc spędzili ze sobą połowę swojego życia i pewnie tak łatwo się ich mor rozdzieli. Birdbrain ma także słabość do alkoholu, a tak dokładniej do rumu. Trzeba przyznać, że lubi pić, ale wie, kiedy skończyć. Najlepsze jest to, że będąc pijaną to całkowicie inna kobieta jest. Urocza, miła, klejąca się do wszystkiego co żyje (oprócz kapitana), bardzo gadatliwa. W tym stanie zazwyczaj się ludziom zwierza, gada o swoich problemach i o tym, co ma na sumieniu. Jeżeli się upije niemalże do nieprzytomności (co się praktycznie nie zdarza, bo ma złe wspomnienia co do tego), to staje się wręcz płaczliwa, bardzo wrażliwa i łatwo ją urazić. Ale następnego dnia, kiedy jest na kacu… to bez kija lepiej nie podchodzić, bo jest gorsza niż zazwyczaj. Nawet sam kapitan się jej wtedy boi, bo potrafi samym spojrzeniem zabić. Na ogół nigdy się jej film nie urywa, ale kiedy ma załamanie psychiczne (jak wracają wspomnienia) to potrafi zalać się w trupa i przez trzy dni nie trzeźwieć. Jednakże zazwyczaj jest twarda, bardzo samodzielna, ale i odpowiedzialna. Lindsey zna także swoją wartość, ma wysoką samoocenę o sobie, ale nie bez przesady. Kompleksu Boga to ona nie posiada, aż tak zadumana w sobie to nie jest. Po prostu zdaje sobie sprawę z tego, że jest ładna i to często wykorzystuje, by się z jakimś mężczyzną przespać, choć bywały czasy, kiedy to w jednym łóżku lądowała z kobietą. Żeby życie miało smaczek raz dziewczynka raz chłopaczek, nieprawdaż?
Narodziny dziecka mają być czymś szczęśliwym dla rodziców, nieprawdaż? Dziewięć miesięcy oczekiwania na ukochane zawiniątko, na małe szczęście. Jednakże bywają przypadki, gdzie mężczyzna nie jest zadowolony z obrotu spraw i opuszcza ciężarną kobietę, pozostawiając ją samą sobie. Tak było i w przypadku matki Lindsey. Jej partner porzucił ją, kiedy się dowiedział, że jest w ciąży. Nie miał takiego czegoś jak „poczucie obowiązku”. Spakował się i poszedł. I nigdy nie wrócił.
Kobieta urodziła córkę i po niecałym roku wyszła za bogatego biznesmena, który wydawał się być dobrą partią. Miał pieniądze, więc była w stanie zapewnić dziecku dobry byt, by żyło godnie, a tak się jej wydawało.
Ojczym od początku miał zamiłowanie do alkoholu. Raz na dwa tygodnie była wielka popijawa, po której nikt nie był przytomny. Jednakże po trzech latach zamieniło się to w nałóg. Zaczął pić sam ze sobą, przestał zapraszać gości. Z dnia na dzień było coraz gorzej, aż doszło do sytuacji, że nie trzeźwiał przez tydzień. Lindsey była wtedy małą dziewczynką, ale ten moment utkwił jej w pamięci. To wtedy po raz pierwszy ojczym podniósł na nią i matkę rękę. Dostała wtedy po twarzy.
Lata mijały, aż pewnego czasu brutalność ojczyma osiągnęła apogeum. Tak się upił, że zrzucił siedmioletnią wtedy dziewczynę ze schodów. Wstrząs mózgu, połamane żebra i lewa ręka. A co powiedziała? Że się potknęła! Lindsey bała się, że jak powie prawdę, to będzie jeszcze gorzej niż jest, a ona nie chciała. Za skłamanie dostała jednak nagrodę. Mężczyzna był tak zalany w trupa, że przez cztery dni z łóżka się nie ruszał. To chyba były jedne z najszczęśliwszych dni w jej dzieciństwie. Mimo bólu matka zabrała ją na lody, spędziły po raz pierwszy w życiu razem czas.
Ale ten stan nie trwał wiecznie. On w końcu się obudził (można powiedzieć, że był trzeźwy, jak na niego). Wtedy jest jednak jeszcze gorszy niż zazwyczaj. Nie ma alkoholu- no to będzie kara. Lindsey do dziś pamięta krzyki gwałconej matki.
Rok później, po kolejnej popijawie, ojczym podszedł do dziewczynki, która siedziała w kącie, mając nadzieję, że dziś ją zostawi. Myliła się. Wytargał ją za włosy, a potem zaczął okładać pięściami, gdzie się tylko dało. Kiedy się mu znudziła, rzucił małą o podłogę i podszedł do matki. Zataczał się, ale był w stanie ustać na nogach. Podniósł rękę i uderzył kobietę w policzek raz, drugi, trzeci. Lindsey nie mogła po raz kolejny na to patrzeć. Doczołgała się do stołu, wzięła z niej butelkę i chwyciła w poparzone dłonie. Ojczym ostatnio, kiedy się zdenerwował, przyłożył jej ręce do ognistej lakrymy. Rany nie były jeszcze do końca zagojone, więc bolało niemiłosiernie, ale mimo tego zacisnęła palce mocniej i podeszła do mężczyzny i z całej siły uderzyła.
Dźwięk rozbitego szkła rozniósł się po całym domu. Ojczym upadł na ziemię, ale żył.
- Lind… uciekaj- szepnęła matka- Dasz sobie radę- uśmiechnęła się, z kącika ust płynęła jej krew.
Napłynęły jej łzy do oczu. Jednakże matka nalegała, żeby się wynosiła, bo on mógł w każdej chwili się obudzić. Tylko w ten sposób mogła pokazać jej, że ją kocha.
Lindsey spojrzała na mamę, przytuliła się do niej mówiąc:
- Kocham cię- i wybiegła z domu.
Kierowała się w stronę portu. Nie miała żadnego konkretnego planu.
Martwiła się o matkę. Cały czas zastanawiała się, czy sobie poradzi, dlaczego nie uciekła z nią. Przecież również mogła, ojczym był nieprzytomny…
A jednak została.
Lindsey nie wiedziała, co ze sobą powinna zrobić. Była w porcie… I co dalej? Nie miała przy sobie nawet dziesięciu klejnotów, była spłukana. Ośmioletnie dziecko potrzebuje opieki. Nie miała szans na przetrwanie, musiała coś wykombinować…
Pewnego dnia do portu wpłynął statek St. Don. Był olbrzymi, to trzeba było przyznać. Panowało nieliche zamieszanie. Kręciła się jakiś czas w pobliżu portu, by móc cały czas obserwować potężny okręt, który ją zachwycił. Siedziała zawsze w jakimś zaułku, mając nadzieję, że nikt jej nie zobaczy. Jednakże spotkała raz chłopca, który dał jej trochę do jedzenia. Lindsey na początku nie chciała nic od niego wziąć, zdecydowanie się bała nieznajomego, ale w końcu uległa i zjadła kawałek chleba. Zauważyła, że chłopiec ruszył w stronę statku. Czyżby należał do jego załogi? Zdziwiło ją to trochę. Czy nie był za młody jak na marynarza?
Dziewczynka postanowiła za nim pójść, ale tak, by nie zauważył. Była mistrzem w chowaniu się, robiła to nieraz, kiedy ojczym był pijany. Nie sprawiło jej problemu dostania się na statek tak, że nikt się nie zorientował. Lindsey schowała się w ładowni i każdej nocy potajemnie podbierała z spiżarni trochę jedzenia, by z głodu nie umrzeć.
Pewnego razu została przyłapana.
Wracała wtedy z bochenkiem chleba. Nie wiedziała, że w ładowni był chłopak, który ją wtedy nakarmił. Podszedł do niej od tyłu, bezszelestnie, nic nie usłyszała. Widząc mały płomień przed swoją twarzą przestraszyła się. Spojrzała na młodego marynarza, który był na nią wściekły. Widziała ten wyraz twarzy, który do przyjaznych nie należał. Lindsey poczuła, jak łapie ją za włosy i gdzieś ciągnie.
Zaprowadził ją do kajuty jakiegoś mężczyzny. Usłyszała oskarżenie, które było prawdziwe:
- To ona kradnie jedzenie!
Dziewczynka była brudna, cała posiniaczona. Mimo dość długiego pobytu na statku, z jej twarzy nadal nie zniknął siniak, który zajmował jej pół twarzy. Została zlustrowana przez mężczyznę, Lindsey automatycznie się skuliła. Bała się takiego spojrzenia. Gdy ojczym na nią tak patrzył, zawsze kończyło się biciem.
- Co robisz na moim statku?- Usłyszała.
- J-ja… -wydukała z siebie- Uciekłam z domu. – mruknęła, nie chciała się zwierzać ze swoich problemów.
Mała zorientowała się po chwili, że rozmawia ze samym kapitanem, który, o dziwo, jeszcze na nią nie krzyczał, ani nie podniósł ręki.
- Dlaczego?- Dopytywał się.
Lindsey niechętnie opowiedziała mu swoją historię, o tym, że ojczym bił ją i matkę, że od miesiąca jest na statku, a z domu zwiała jakieś dwa miesiące temu. Mężczyzna słuchał uważnie, ani razu nie przerwał. Dziewczyna cały czas była skulona. Kiedy skończyła, mężczyzna powiedział:
- Pozwalam ci zostać na statku- po czym dodał- Ace, synu, twoim zadaniem jest zaopiekować się nią i pomóc się oswoić.
- Kobieta na okręcie… tylko tego brakowało- westchnął.
Przez najbliższy tydzień Lindsey nie odezwała się do nikogo ani słowem, mimo że większość załogi (oprócz chłopca) starała się być miła ona i tak wszystkich traktowała z dystansem. Była jedyną przedstawicielką płci żeńskiej, otaczali ją sami mężczyźni, których ona osobiście się bała. Jednakże w końcu się przełamała i odezwała się po raz pierwszy, o dziwo, do syna kapitana:
- Przepraszam, że jestem problemem –mruknęła.
- Nie przepraszaj ptasi móżdżku! Lepiej działaj, wtedy może Ci wybaczę.- Odpowiedział.
- Lindsey. –Uśmiechnęła się nieco niepewnie.
- Portgas D. Ace… A jak masz na nazwisko?- Zapytał zdziwiony.
- Ja… nie mam nazwiska.
Ich rozmowę słyszał kapitan. Wszedł do ich kajuty, poklepał syna po głowie i uśmiechnął się.
- No to będzie Birdbrain… Lindsey Birdbrain.
Ace wraz z ojcem wybuchli śmiechem. Dziewczyna po chwili się do nich dołączyła.
Birdbrain przez następne pół roku oswajała się ze statkiem i ludźmi. Przez ten czas zaprzyjaźniła się ze synem kapitana, który opowiedział jej nieco o swojej przeszłości i swoim zmarłym przyjacielu. Ona również powiedziała mu nieco o sobie.
Lindsey wykonywała różne drobne prace majtka, szorowała pokład, pomagała kucharzowi w rozdawaniu jedzenia. Jednakże Ace miał w planach przygotowanie jej do całkowicie innej roli, a dokładniej do bycia nawigatorką. Wysłał ją na praktyki do mężczyzny, który nazywał się Jack. Facet dwa razy większy od niej, umięśniony bardzo. Przez lewe oko przechodziła szrama. Kiedyś powiedział Lindsey, że to pamiątka po jakiejś bitwie, dokładnie nie powiedział, o jaką chodziło. Jack nauczył ją rysować mapy, odczytywać je, korzystać z kompasu. Powiedział czym jest sterburta, bakburta. Pewnego razu dał jej nawet jeden dzień władzy i to ona była nawigatorką na statku St. Don.
Pewnego razu przycumowali do wyspy Galuna. Birdbrain postanowiła zwiedzić ją trochę i podczas wędrówki znalazła papugę ze złamanym skrzydłem. Dziewczyna tak się przejęła losem ptaka, że poprosiła Ace’a o pomoc, by w ukryciu ją wyleczyć. Chłopak, niechętnie, się zgodził. Po paru tygodniach papuga wróciła do zdrowia, ale nie miała zamiaru odlecieć. Widać było, że ptak się przywiązał do Lindsey. Wtedy Ace wyczuł od niej magiczną aurę.
Przez następny rok dzień w dzień dziewczyna ćwiczyła z młodym bosmanem minimum po trzy godziny. Ace uczył ją, doradzał, co powinna robić czego nie. Jednakże żmudne treningi dały widoczne efekty. Po dwunastu miesiącach ciężkiej pracy ona i jej papuga nauczyły się pierwszego czaru.
W ten sposób Birdbrian zyskała swoją magię i papuzią przyjaciółkę, którą nazwała Pollygarda.
Lindsey nie rozstawała się z Pollygardą ani na krok, wszędzie z nią chodziła. Papuga zawsze siedziała Birdbrain na ramieniu i powtarzała to, co jej pani powiedziała.
Pewnego razu St. Don zacumował na jakiś czas w porcie, jakim- nieważne. Ace i dziewczyna wyszli na miasto. Będąc na targu chłopak zatrzymał się przy stoisku z kapeluszami. Wyciągnął z kieszeni trochę pieniędzy, które dostał od ojca i kupił pewne nakrycie głowy. Uśmiechnął się do dziewczyny i założył jej go na łeb, mówiąc:
- Dopóki będziesz miała go na głowie, dopóty będę twoim kapitanem- po chwili dodał- i nie waż mi się umierać przede mną.
Trzeba przyznać, że Lindsey jest emocjonalnie związana z tym kapeluszem i od tamtej pory chodzi w nim, dba o niego i mimo że ma już swoje lata, wygląda jak nowy. Broni go jak własnej duszy i za nic go nie odda.
Czas mijał. Lindsey na St. Donie była już piąty rok. Sama nie wiedziała, kiedy te lata jej minęły. Przez ten czas udoskonaliła swoją magię, była znacznie lepsza, ale nadal ciągle o krok za Ace’m. Przed dwoma laty chłopak wyznał jej, że chce uciec ze statku ojca i zostać piratem. Prosił ją, by mu w tym pomogła, przecież się przyjaźnią, nieprawdaż? Przekonywał ją dość długo, ale w końcu uległa. Plan był bardzo łatwy. Jak będą blisko jakiejś wyspy, a nie będzie zamiaru cumowania do niej- zwijają się. Okazja nadarzyła się, kiedy Birdbrain skończyła trzynaście lat.
Chłopak przyszedł w nocy do jej kajuty. Nie spała, wiedziała, że to właśnie dziś się stanie. Przed wyjściem wzięła głęboki wdech. Szli powoli, żeby nikt ich nie usłyszał. Oczywiście i tak był patrol, dlatego dojście do szalupy trochę trwało. Jednakże, jakby tego było mało, Lindsey potknęła się i upadła na beczki, co zwróciło uwagę strażników. Ace chwycił ją za rękę i szybko pobiegli do szalupy. Schowali się w niej, młody bosman przytulił mocno Birdbrain nadal trzymając ją za rękę. Trzeba przyznać, że dziewczyna nieco spanikowała, to fakt. Zaczęła się trząść, potem cicho szlochać. W głowie miała chaos. Może lepiej byłoby, jakby nie uciekali? A co, jaki ich przyłapią? Te pytania ją nurtowały. Otworzyła usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale zanim cokolwiek wypowiedziała, Ace przycisnął swoje wargi do niej. W jednym momencie się zarumieniła. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy to się stało. Oczywiście starała się opierać, odsunąć się, ale ten był jeszcze bardziej nachalny, aż w końcu uległa. Kiedy się uspokoiła, Ace powoli zaczął opuszczać szalupę, jednakże nie myślała teraz o tym. Nadal była skrępowana tym, co przed chwilą się stało. Była całkowicie skołowana, zakłopotana, a serce nadal biło jej jak dzwon. Czuła się co najmniej dziwnie, nigdy jeszcze tylu uczuć na raz nie przeżywała. Nie wiedziała czy ma się cieszyć, czy płakać. Przecież się przyjaźnili, nieprawdaż? Czy przyjaciele całują się? Na dodatek tak… namiętnie? Nie pojmowała tego jeszcze wtedy. Była ino trzynastoletnią dziewczyną, która od pięciu lat każdy dzień spędza z mężczyznami, sama się do nich upodabniając. Lindsey potrząsnęła głową.
Udam, że tego nie było, chciał mnie tylko uciszyć, pomyślała.
Zacumowali szalupę przy brzegu plaży. Musieli znaleźć jakiś nocleg. Gospód było tu wiele, ale wybrali tą najtańszą i na do dodatek, by nie marnować pieniędzy, wzięli pokój jedno osobowy, co się równa ze spaniem w jednym łóżku. Birdbrain się opierała, na co Ace odpowiedział:
- Nadal masz kapelusz, co oznacza, że jesteś moją podwładną.- I tu się gadka skończyła.
Koniec końców jakoś przeżyła tą jedną noc spędzoną w tym samym łóżku co chłopak. Jednakże nie odbyło się bez marudzenia, bycia zawstydzoną, a nawet i obrażoną. Widząc, że to nie działa, i że kapitan nie ma zamiaru zdania zmienić, przestała zachowywać się jak dziecko i po prostu grzecznie się położyła do łóżka. Ona spała na jednym krańcu, on na drugim. Gdy kapitan- bo już takowym był- słodko chrapał, dopiero ona zasnęła. A i tak następnego dnia obudziła się na podłodze, bo Ace w nocy zrzucił ją z łóżka.
By zostać piratami potrzebowali dwóch rzeczy: załogi i statku. Oczywiście mieli plan, w jaki sposób to pozyskać. Uciekając z St. Dona, wzięli ze sobą masę pieniędzy. Ace był na statku ojca bosmanem, miał dostęp do skarbca. Trochę klejnotów się zwinęło… na dobry start. Birdbrain wraz z kapitanem udali się do tawerny, by przekupić ludzi. Wzięli ze sobą worek wypełniony po brzegi pieniędzmi. Byli już w mieście znani, już chodziły o nich plotki, dlatego brali ich na poważnie. Oferta Ace’a również nie została potraktowana jako żart.
-KTO CHCE DOSTAĆ TAKI WOREK NIECH PRZYJDZIE DZIŚ O PÓŁNOCY DO PORTU!- Krzyknął na całą tawernę.
Potem udali się do gospody. Kapitan wydał jej rozkaz, żeby przygotowała jak najwięcej worków, a on sam zniknął. Trzeba przyznać, że praca to była żmudna, wszędzie musiało być tyle samo pieniędzy, by nikt nie poczuł się pokrzywdzony. Ace wrócił po jakimś czasie i pomógł jej z resztą pakowania.
Byli w porcie nieco przed północą, a ludzie już się zaczęli zbierać. Bądź co bądź pieniądze na drzewach nie rosną, a wydawało się, że można łatwo zarobić. Oczywiście każdy poznał warunek dostania worka: dołączyć się do załogi Ace’a i Birdbrain. Niektórzy zrezygnowali, ale i tak wiele osób zostało.
Pora była zacząć bitwę o Going Merry!
Zdobycie statku okazało się błahostką. Po niecałych dwóch godzinach okręt był już pod panowaniem piratów, którzy nie stracili ani jednego człowieka, ino parę osób było niegroźnie rannych. Lindsey i kapitan wyszli z tej walki bez szwanku.
W ciągu zaledwie dwóch lat stali się pogromem mórz, każdy znał ich imiona. Ludzie bali się wypowiadać głośno ich przydomki, by przypadkiem nie stracić głowy. Marynarka straciła wiele statków i był wkurzeni do tego stopnia, że wysłali za nimi listy gończe.
Nagrody za ich głowy były kolosalne, ale mało było śmiałków, którzy odważyli się ich zaatakować.
Pewnego razu, Lindsey miała wtedy dziewiętnaście lat, zostali zaskoczeni prze marynarkę, co w skutkach było tragiczne. Stracili Going Merry, większość załogi, a i oni nie wyszli z tego bez szwanku. Birdbrain przez miesiąc chodziła nieco poobijana i poraniona. Jak za czasów, kiedy ojczym ją bił. Na samą myśl zrobiło się jej smutno i poszła pić wraz z kapitanem.
Podczas rozmowy Ace zaproponował jej dołączenie do gildii najemniczej, która nazywała się Death's Head Caucus. Postanowiła się zgodzić.
W ten sposób, wielka piratka Birdbrain została magiem.
- Wytrzymałość [1]
- Strzelec [1]
- Walka wręcz [1]
- Broń jednostrzałowa-Taki fajny piracki pistolet-garłacz. Długość lufy- 20 centymetrów, cała broń 40 cm. Klik (-5000 )
- Butelka z rumem
Magia Papuziej Nawigatorki- Magia bardzo ciekawa i jedyna w swoim rodzaju, nie znajdziesz drugiej osoby, która się nią posługuje, chyba że będziesz nawigatorem na pirackim statku i znajdziesz papugę z magicznymi właściwościami, to wtedy jak najbardziej. Atakuje się tą magią poprzez papugę, bez której piratka magii użyć nie może. Do tego też dochodzą aspekty związane z bycia nawigatorem.
Pasywne Właściwości Magii
Puch- Pollygarda tworzy kupkę piór, które nadają się co najwyżej do wypchania poduszki.
Papuzi przyjaciel- Lindsey ma zawsze przy sobie papugę o imieniu Pollygarda, nad którą ma kontrolę. Dzięki niej może używać swojej magii. Papużka potrafi mówić, nie umie jednak powiedzieć swojego imienia.
Papuzia władczyni- Użytkownik po śmierci jednej papugi zyskuje w następnej turze drugą.
(5 PD zostaje)
Powiększenie[D]- Pollygarda na okres 3 postów zwiększa się do rozmiarów orła. W tej formie zadaje z autoatacku(np. jakby kogoś podrapała pazurami) nieznacznie większe obrażenia.
Burza piór [D]- Papuga sprawia, że przeciwnik zostaje otoczony przez falę wirujących piór, które nie zadają obrażeń. Zaklęcie te służy ino zdekoncentrowania przeciwnika poprzez ograniczenie jego widoczności. Trwa dwa posty.
Papuzie stado[C]- Pollygarda przywołuje stado papug (7 sztuk). Są one wielkości przeciętnej papugi, nie posiadają żadnych dodatkowych aspektów (zwiększonej siły etc). Atakują pazurami i dziobami. Jeżeli jest kolejka atakująca, patki napastują przeciwnika dziobiąc i drapiąc go w punkty witalne. Jeżeli Birdbrain musi się bronić, to papugi unoszą się do góry i nie pomagają w żaden sposób w tym. Trwa 3 posty, tyle samo przerwy.
Lot [C] - Papuga prze 3 tury jest w stanie unieść jedną osobę. Odpoczynek: 3 posty.
Pióra ze stali[B] - pióra papugi utwardzają się do tego stopnia, że nie żaden atak fizyczny nic jej nie zrobi. Dodatkowo ataki magiczne o sile D zostaną zablokowane(pierwsze dwa trzecie zada), obrażenia rangi C zostaną zmniejszone, a rangi B w nieznacznym stopniu. W tej formie Pollygarda może używać innych zaklęć. Zaklęcie trwa 4 posty, 3 posty odpoczynku.