Imię: Eshosho
Pseudonim: Es
Nazwisko: Mafuro
Płeć: Dziewczyna
Waga: 40 kilogramów
Wzrost: 142 centymetry
Wiek: 12 lat
Gildia: Aspiruje na dołączenie do Lamia Scale, ale na ten moment samotnik.
Miejsce umieszczenia znaku gildii: Póki co brak.
Klasa Maga: 0
Wygląd: Na pierwszy rzut oka widać, że ma się do czynienia z dziewczynką, która nadal jest dzieckiem, w końcu okrąglutka, rumiana buźka z szerokim uśmiechem (jak to u takich dzieciaczków podobnych do niej bywa) sama to potwierdza! Z daleka zauważyć można duże, piękne oczęta, których mieszanina zieleni i błękitu kojarzyć się może z cukierniczym lukrem. Owe oczęta idealnie komponują się z dosyć długimi, bo sięgającymi blisko pasa włosami w kolorze podobnym do truskawkowej waty cukrowej. Dziewczynka nie przepada za jakimiś wymyślnymi fryzurami, preferuje swobodę i prostotę, toteż najczęściej widuje się ją w rozpuszczonych włosach lub upinając je w luźny, wysoko upięty kucyk. Jednakże fragment grzywki zawsze zdaje się uciec z upiętych czy też zaczesanych włosów, opadając delikatnie na prawą stronę drobnej twarzyczki. Jasna barwa włosów idealnie komplementuje równie jaśniutką cerę dziewczynki. Oczywiście nie jest to jakaś chorowita bladość, tym bardziej trupia! Z daleka wyraźnie widać rumiane policzki Es, więc nadal jest wśród żywych. Jednakże sama skóra nie jest taka idealna, jak mogłaby się wydawać, nawet na miarę dziewczynki. Kolorowe plasterki zdają się jedynie zmieniać swe ułożenie, aniżeli znikać, zwłaszcza na drobnych rączkach czy kolanach, a czasem nawet na twarzy. Niemniej szeroki uśmiech niemal nigdy nie zmywa się z tej twarzyczki, nawet jak oczy już zachodzą łzami. W końcu najlepiej każdą twarz zdobi uśmiech, prawda? Jej ubiór można nazwać dosyć... Ekscentrycznym? Zwłaszcza ten „codzienny”, w końcu nawet w tak magicznym świecie mało osób ubiera sukienki przypominające bogato zdobione desery lodowo-owocowe, opaski na głowę w kształcie słodkich koktajli z owoców czy buty przypominające lody! Kompletnie inny styl ma jej roboczy strój – prosta, błękitna sukienka, na którą zakłada biały fartuszek z jasnoróżowym wykończeniem oraz również różową, acz ciemniejszą kokardą u samej góry. Do stroju najczęściej dobiera miętowe kozaczki z białymi wykończeniami, zaś na głowę nakłada białą czapkę cukiernika z różowym wykończeniem! Niemniej zawsze posiada przy sobie jakieś słodkie akcesoria – kolczyki w kształcie owoców czy cukierków, naszyjnik w kształcie babeczki, zawsze musi godnie prezentować swoją miłość do słodyczy!
Charakter: Czy trzeba tutaj mówić dużo o niej? Przecież jej czyny oraz wygląd same przez siebie mówią! To żywiołowa dziewczynka, która uwielbia wolność! Już to sprawia, że stała się dosyć popularna wśród chłopców w podobnym wieku, jednakże jako coś na styl siostry, aniżeli potencjalnej miłostki. Dodać do tej popularności jeszcze nutkę chłopięcej przebojowości – zamiłowanie do sportów czy zabaw, które postrzega się zwykle jako chłopięce. Wszędzie jest jej pełno, uwielbia być w ciągłym ruchu, robić i próbować nowe rzeczy, siedzenie w miejscu od zawsze nie było dla niej, na nieszczęście niektórych osób. Jednakże nie brakuje jej równie wielkiego, dziewczęcego uroku! Wzdycha na widok swych idoli, przeżywa różnorakie, krótkie miłostki czy bawi się w swatkę, w końcu stała się swego rodzaju pośrednikiem między dziewczynkami i chłopcami! Gadatliwa jest aż nadto, wyrabia normę dziecka w swoim wieku niemal dwukrotnie, ale czy można być o to złym w jej przypadku? Jest ciekawa życia, w końcu ta mała istotka nadal odkrywa świat, a dopiero od niedawna poznaje go poza znanymi do tej pory miejscami. Każdy krok jest niczym wejście w nową, baśniową krainę! Nie szczędzi na ekspresji, bez namysłu ukazuje wszystkie emocje, które jej towarzyszą w danym momencie w bardzo wyolbrzymiony sposób – fontanna łez, burzliwe krzyki złości czy szczery, donośny śmiech, może i faktycznie zdaje się przez to być jak otwarta książka, ale nie widzi w tym nic złego! Według niej każdy powinien móc ukazywać emocje bez najmniejszego wstydu. Łzy, śmiech, co w tym złego? Najwidoczniej nic, skoro taki wulkan energii jak ona ukazuje je wszystkie i jeszcze więcej! Oczywiście najbardziej lubi widzieć uśmiech na twarzach innych, dlatego też stara się go wzbudzać w innych jak najczęściej! Jak każde dziecko uwielbia świat, który jest wypełniony po brzegi różnymi kolorami i barwami, bo powaga i szarość nie są niczym ciekawym... Wyobraźni na pewno jej nie brakuje, ma jej chyba aż nadto! Czasem kwitnące drzewo zdaje się wyglądać niczym wata cukrowa, skrzynki ustawione przy sobie stają się schodami z piernika, zaś przerośnięty pies sąsiadów wygląda jakby był zrobiony z pianek!
Cała ta wyobraźnia ma też swoje podstawy w jednym punkcie, jej największym marzeniu. Dziewczynka od zawsze pragnęła zostać cukiernikiem, takim prawdziwym, znamienitym! Chce by jej łakocie były przepełnione najpiękniejszymi, najcieplejszymi emocjami, każde ciastko ukazywało inną historię, zaś piernikowe ludzki zdawały się ożywać w swym mieście zrobionym z ciast wszelkiego rodzaju! Po prostu chce, aby każdy mógł się rozchmurzyć, gdy spróbuje chociaż kawałek słodkiego ciasta~ Oczywiście to także nie jest bezpodstawne, bo zamiłowanie do pichcenia (albo raczej jedzenie łakoci) wykazywała od momentu, gdy zaczęła sięgać do kuchennego blatu. Właśnie dlatego też lubi wtrącać kilka zwrotów, które kojarzą jej się z cukiernikami jak „Tres bien”, „Bon”, „Oui” czy jej okrzyk gotowości do pichcenia „Let's la cooking!”.
Historia: Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, na skraju malutkiej wioski urodziła się mała dziewczynka – to właśnie ona, Eshosho! Uroczy, łysy, pomarszczony bobas, na którego widok dwójka starszych braci się cofnęła z pytaniem „Co to?”. Cóż, początek jak chyba dla każdego bohatera, prawda?
Słodkie dzieciństwo mijało jej beztrosko, chociaż już od momentu zdobycia zdolności złapania pierwszego lepszego przedmiotu i wpakowania go do roześmianej mordki było znakiem, że rodzice będą mieli pełne ręce roboty z tą malutką księżniczką! Broiła ile mogła z momentem nauczenia się raczkowania, a gdy odkryła, że mieści się w szparze między szafą a łóżkiem rodziców? O niebiosa, ileż z tego miała radości! Na szczęście nie była sama, miała w końcu dwóch starszych, kochających braci, którzy szybko przyzwyczaili się do tej małej, wyglądającej już bardziej jak człowiek psotnicy! Ba! Wiedzieli, że będą mieli młodą uczennicę rozróby w przyszłości! Chyba wtedy zaczęło się zaszczepianie w jej malutkiej i dosyć pustej łepetynce miłości do obserwowania jak matulka pichci słodkości. W jednej chwili zdały się stać lekiem dla niej na wszystko, cały płacz momentalnie ustawał z chwilą usłyszenia słowa „słodycze”, a po chwili, zupełnie jak za dotknięciem magicznej różdżki, w całym domu rozbrzmiewało radosne gaworzenie. Szkoda tylko, że bajki tak dobrze jej nie usypiały, ale to już inna sprawa!
Z czasem mała rozrabiaka nabierała coraz więcej zdolności rozumienia otaczającego ją świata! Ile kłopotów się zaczęło, gdy zaczęła kombinować jak otworzyć drzwi do zewnętrznego królestwa! Każdego pozdrawiała niczym najwyższej klasy cukiernik, mówiąc z uroczym seplenieniem się „Tres bien.”. Właściwie równie szybko chciała zacząć pomagać przy pieczeniu wszelkiego rodzaju słodkości. Niekoniecznie zawsze jej to wychodziło, w końcu skąd miała wiedzieć, że jak chce się zrobić ciasto jak mama, to potrzebny jest przepis i nie wystarczy wrzucać wszystkiego do miski, by później zalać malutką kuchnię mieszanką wszystkiego? Albo że jak chce zrobić coś mrożonego, to lepiej nie wyrzucać tego za okno w śnieg. Liczyły się w końcu chęci, nie? Nieraz skrzywiła się, gdy mama czy tatko na nią warknęli przez takie wybryki, jednak szybko dostrzegali, że malutka Es chciała jedynie odwdzięczyć się za ich miłość, odwdzięczyć się na własny, dziecięcy sposób.
Oczywiście nie można zapomnieć też o jej kontakcie z braćmi, w końcu to oni byli jej pierwszymi przyjaciółmi! Oczywiście wykorzystywali sam fakt, iż dziewczynka niekoniecznie rozumie wszystko, przez co pojawiało się kilka sytuacji, gdy biegała po domu krzycząc magiczne słowa, których nauczyli jej bracia, ale jeszcze więcej razy pili popołudniową herbatkę małej cukierniczki Es, zagryzając babki z piasku albo wpadali z nią w gigantyczne kałuże z błotem! Co tu dużo mówić, kochali swoją siostrzyczkę, a ona kochała ich, swoich dwóch, ulubionych klientów!
Rok mijał za rokiem i zebrało się już kilka lat. Es poszła do szkoły, kto by pomyślał, że tyle ciekawych rzeczy można się dowiedzieć w tym miejscu, o którym mówili tyle strasznych rzeczy jej bracia? Co prawda był pewien czas, gdy wraz z innymi dziećmi w jej wieku poznali terror pani Smoczycy Schmetterling, ale nie dali się tak łatwo! Wystarczyło kilka tygodni, by dzielna cukierniczka powstałą z dumą na ławce i jako pierwsza krzyknęła, że sprawi iż serce nawet takiego starego smoka zmięknie, gdy spróbuje jej łakoci... Chyba do dziś pamięta ból dostania z grubej książki, ale na jej szczęście szybko wróciła ich kochana nauczycielka i znów mogli wszyscy razem dążyć do swych cudnych snów!
Szerzyła uśmiech w całej, malutkiej wiosce, jednocząc stowarzyszenie szlachetnych chłopców-rycerzy i młodych dam-dziewczynek, stając się kimś na wzór lidera! Nie pozwoliła nikomu być smutnym, złym, samotnym, pomagała każdemu, w końcu tego chciała, by jej słodycze pomagały!
Jednakże wszystko ostatnio zmieniło swój tok! Jak każdego roku przeżywali lokalne święto – Noc Połączenia. Taka tradycja, która mówiła, że tej nocy między miastem i lasem tworzy się magiczny portal do innego, magicznego świata! Świata, w którym żyły magiczne zwierzątka. Owe zwierzątka podobno były strażnikami snów wszystkich na świecie i każdej osobie był przypisany jeden taki strażnik! Co roku próbowała, upiec coś, co jej zdaniem mogłoby się nadawać na podarunek dla owych zwierzaczków, jednak kończyło się to tylko fiaskiem... Jednak tego roku chciała to zmienić! Od tygodni zbierała składniki, planowała wygląd ciasta, odmawiała nawet zabawy na rzecz przygotowania się do tegoż wydarzenia.
-
Let's la cooking! - wykrzyknęła w kuchni, unosząc trzepaczkę ku sufitowi. Musi dać z siebie wszystko, absolutnie wszystko! I ruszyła pełna zapału, wsypywała idealnie odmierzoną ilość mąki, wlewała mleko, wbijała jajka najlepszej jakości, na jakie było ją stać, wszystko musiało być magnifique! Piekarnik nagrzany, ciastko włożone, już szykuje lukier, już przygotowuje drobne ozdoby z różnych słodyczy i owoców, już wyciąga ciastko, przekłada je kolorowymi masami, pokrywa je lukrem, dekoruje.
-
Gotowe! - wykrzyknęła dumna z siebie, spoglądając na dzieło własnych rąk – piękne ciasto, na którego szczycie znajdował się ułożony z różnych słodkości pegaz! Odetchnęła z ulgą, przynajmniej tym razem jej się udało. Z uśmiechem spojrzała w kierunku okna, by szybko zerwać się bliżej niego. Już dawno nastała noc, a wszyscy mieszkańcy zebrali się na wzgórzu, by obserwować przelot Tęczowej Gwiazdy! Co w tym specjalnego? Podobno przez okres jej przelotu obydwa światy się łączyły, by magiczne zwierzęta mogły przejść do świata ludzi i przyjąć wszystkie podarunki. Jest spóźniona!
Czym prędzej biegła na skraj lasu z ciastem w rękach, chciała je im dać, chciała podziękować za chronienie jej snów! Już widziała zarys drzew w mroku, dobiegała do magicznego miejsca, sprawdzając co chwilę, czy Gwiazda jest nadal widoczna na niebie. Ciągle miała nadzieję, że zdąży, jeszcze tylko kawałek! Już dobiegała, ustawiła ciasto na trawie... Ale gwiazda już dawno znikła z nieba.
-
Jak to... Czemu? - zapytała sama siebie ze smutkiem w głosie, czując jak łzy napływają do jej oczu. Przecież tak się starała... Chciała pokazać, że jest wdzięczna! Dlaczego ona nie mogła poczekać jeszcze chwili, żeby chociaż mogły zobaczyć? Powoli osunęła się na ziemię, podpierając plecami o drzewo.
-
Jak tak dalej pójdzie, to nie mam co liczyć na zostanie cukiernikiem... - wyszeptała, zakrywając oczy drobnymi dłońmi, na których nadal znaleźć można było resztki mąki i lukru.
-
Dlaczego-mofu? - rozbrzmiał słodki, nieznajomy jej głos, lecz w pierwszej chwili myślała, że to tylko jej wyobraźnia.
-
Przecież... Co z tego, że będę mogła piec, skoro nie mogę podziękować nawet tym, którzy opiekują się wszystkimi snami i marzeniami. Jak nie potrafię nawet tego, to tym bardziej nie spełnię oczekiwań ludzi. - wyszeptała załamanym głosem przez łzy, starając się jakoś wytrzeć.
-
Mofu... Ale przecież twoje ciasto jest bardzo dobre.-
Dziękuję, ale to i tak nic... - w tej chwili uniosła głowę nad dłonie, by ujrzeć...
-
Miś? Co tutaj robisz... Czemu mówisz?! - dopiero docierały do niej fakty, lecz zdawała się nadal ich nie łączyć. -
Mówiący miś... Ja śnię, prawda? Nie dość, że nie udało mi się donieść tego ciasta na czas, to jeszcze na dodatek we śnie. Uguuu, jestem jedną wielką porażką! - zawyła wniebogłosy, pompując ze swych oczu prawdziwą fontannę łez.
-
Mofu! Nie płacz, proszę! Przecież mówiłem, że twoje ciasto jest pyszne-mofu! - starał się ją przekrzyczeć, klepiąc miękkimi łapkami po głowie.
-
Naprawdę? Naprawdę?! - w końcu do niej zaczęło docierać! To musiał przecież być jeden z nich, to musiał być... - Jesteś jednym ze strażników snów, prawda?! - dopytywała już z ekscytacją, aniżeli smutkiem. Dopiero teraz też zaczął docierać do niej słodki zapach truskawek i czekolady, którego źródłem był właśnie ów miś.
-
Nie jestem byle jakim strażnikiem snów-mofu! - wykrzyczał oburzony niedźwiadek, poruszając lekko noskiem. -
Jestem twoim strażnikiem snów, dlatego tutaj jestem. Matuchno, ta praca mnie kiedyś wykończy-mofu. - dodał po chwili, podlatując do ciasta, by ugryźć porządny kawałek ciasta.
-
Moim?-
A widzisz tu kogoś innego-mofu?! - wykrzyczał podirytowany, nurkując pyszczkiem w bitej śmietanie, którą ze smakiem zlizał. -
Mofu, tyle uczuć w tym cieście. - wymruczał zadowolony.
-
Naprawdę Ci smakuje? Chciałam podziękować wam wszystkim, ale nie zdążyłam i...-
Mofu! Mówię, że mi smakuje?! Są w nim Twoje najsłodsze sny-mofu! Oczywiście, że mi smakuje.-
Naprawdę? Dziękuję! - to pewnie tylko sen, ale i tak była szczęśliwa, bardzo szczęśliwa.
-
Ciasta Es zawsze były dobre, ale to było wspaniałe-mofu. - zwrócił się uśmiechem na pyszczku do dziewczynki. -
Ale koniec tego dobrego-mofu. Muszę wracać do pracy, a ty musisz dalej pracować nad swoim marzeniem-mofu. - przytaknął sobie z zadowoleniem, unosząc się powoli ku nocnemu niebu.
-
Czekaj, ale jak ty właściwie się nazywasz? Nawet nie wiem jak Ci podziękować.-
Pâtisserie-mofu. - odpowiedział zadowolony misiaczek, odlatując ku niebu.
-
Pâtisserie... Jak spotkamy się jeszcze kiedyś, to obiecuję, że zrobię dla Ciebie najlepsze ciasto, jakie kiedykolwiek jadłeś! - krzyknęłą w kierunku nieba, lecz już nie widziała na nim swojego strażnika. Jednak zamiast tego, samo niebo rozbłysnęło wszystkimi barwami tęczy w postaci spadających gwiazd!
-
Pâtisserie, dziękuję... Let's la cooking! - krzyknęłą w stronę nieba. Na pewno jeszcze to usłyszał, musiał. Czym prędzej pobiegła do domu, nie ma czasu do stracenia! Jutro z rana wyrusza w podróż, podróż, która ma jej pomóc stworzyć swoje największe dzieło!
Let's la cooking!
Umiejętności fabularne: -
Wyroby cukiernicze – jak nikt potrafi tworzyć wyroby cukiernicze wszelkiego rodzaju! Ciasta, ciasteczka, babeczki, tarty, cukierki, nie ma to przed nią jakichkolwiek tajemnic!
-
Znajomość składników kuchennych – zna pochodzenie oraz zastosowanie tych bardziej popularnych składników wykorzystywanych w kuchni, a zwłaszcza wyrobach cukierniczych.
Umiejętności: Smakosz lvl 1
Shielder lvl 1
Kontrola przepływu magii lvl 1
Paczka za 84 PD:
Kreator lvl 1 i 2
Władca Krzeseł lvl 1
Skrytobójca lvl 1
Kumulacja energii lvl 1
Ekwipunek: - Mała torebka w kształcie chmurki zrobionej z ciasta
- Trzepaczka i wałek
- Ciastka kokosowe
Rodzaj Magii:Pâtisserie – właśnie tak nazwała magię, którą zaczyna się posługiwać, na cześć swojego strażnika. Magia, której głównym celem jest pomoc dziewczynce w tworzeniu najlepszych wyrobów cukierniczych i wszelkiego rodzaju deserów. Dziewczynka korzystając z tejże magii jest w stanie przywoływać wszelkieg słodkości, zaczynajac na zwykłych kostkach cukru, przez lukier i lody, aż na olbrzymich ciastach kończąc! Oczywiście nie zabrakło tutaj także słodkich ozdób do ciast czy innych słodyczy! Magia niestety nie jest najlepsza w zadawaniu obrażeń, jednakże przeszkadzanie przeciwnikom oraz ochrona zdają się być jej mocną stroną, oczywiście zaraz po zaspokajaniu potrzeb łakomczuchów!
Pasywne Właściwości Magii -
Let's la cooking! - postać w warunkach, które nie zagrażają jej (czyli poza walką) jest w stanie przywoływać podstawowe składniki do wyrobów cukierniczych. Postać tworzy maksymalnie kilkanaście jaj, do dwóch litrów cieczy i kilka kostek masła/margaryny maks. Jakieś przyprawy/sypkie składniki po szklance i może tego użyć raz na dwa posty.
-
Bon appétit! - wszelkie twory z zaklęć dziewczynki są w pełni jadalne zarówno dla sojuszników, jak i przeciwników. Zjedzenie takowych sprawia, że osobie robi się cieplej na serduszku~
-
Sweet Man! - jest to malutki ludzik z piernika, który siedzi sobie na ramieniu dziewczynki. Jest ozdobiony lukrem, który sprawia, że wygląda jakby był w małym garniturze. Może zostać zniszczony/zjedzony, a by się odrodził trzeba upiec fabularnie nowego.
Zaklęcia: (C)
Kirakiraru Sucre Mouton – zaklęcie tworzy obok dziewczynki owieczkę, której futerko zrobione jest z waty cukrowej, zaś nóżki, pyszczek i oczka z białej czekolady. Owieczka ta nie jest za wielka, jednakże jest na tyle duża, że dziewczynka może na niej spokojnie jeździć. Prędkość owcy jest porównywalna do osoby ze Sprinterem 1. Owca utrzymuje się trzy posty i może zostać zniszczona zaklęciem rangi D. Odnowa kolejne dwa posty.
(C)
Kirakiraru Gelée – dzięki temu zaklęciu przed dziewczynką powstaje okrągła tarcza zrobiona z magicznej galaretki, której grubość jest zbliżona do metra. Owa tarcza chroni przed atakami fizycznymi, unieruchamiając kończynę lub broń, która w nią uderzyła. Tarcza zatrzyma trzy, zwykłe ataki fizyczne o sile nie przekraczającej drugi poziom umiejętności stylów walki, w przeciwnym wypadku rozpryśnie się na wszystkie strony. Odnowa trzy posty.
(C)
Kirakiraru Éclair – zaklęcie tworzące przed dziewczynką jedną, dużą eklerkę o długości około metra. Ów eklerka pod stopami dziewczynki staje się prawdziwym działem, gdy wystarczy, że na nią wskoczy i już wystrzeli z siebie w linii (na około 5 metrów) prostej lepkie, słodkie nadzienie! Nadzienie jest na tyle lepkie, że ogranicza ruchy osoby, która została nim pokryta. Każdy ruch wtedy jest wolniejszy, bardziej ociąga się, a po czasie dwóch postów, jeżeli nie zostanie w jakiś sposób zdjęty, zatrzymuje możliwość ruchu na post. Osoby z Siłaczem 1 są w stanie przerwać unieruchomienie. Odnowa 2 posty od użycia.
(B)
Kirakiraru Macaron – zaklęcie tworzące przed dziewczynką linię trzech Makaroników. Każdy z nich ma grubość około 45 centymetrów oraz szerokość około 40 centymetrów. Wystarczy lekko go pchnąć, by sunął po ziemi niczym krążek hokejowy! Dostanie z takowego nie zaboli za bardzo przeciwnika, jest podobne do zwykłego uderzenia, jednakże przewraca przeciwnika na ziemię. Makaroniki znikają po dwóch postach i odbijają się od wszystkich fizycznych przeszkód, pozostając ciągle w ruchu. Odnowa trzy posty.
(B)
Kirakiraru Bonhomme en pain d'épice – zaklęcie tworzące u boku dziewczynki ludzika stworzonego z piernika, który ma na sobie wzór w kształcie zbroi zrobiony z niebiesiego lukru, zaś w “dłoni” dierży cukrową laskę o długości około 120 centymetrów. Ludzik ten utrzymuje się przez trzy posty i przez tenże okres jest kontrolowany przez dziewczynkę. Jego głównym celem jest ochrona i przebijanie tarcz z pomocą swej cukrowej laski. Wytrzyma on jedno zaklęcie rangi B, dwa rangi C, trzy rangi D lub jedno uderzenie fizyczne z mocą Siłacza 1. Przebije tarcze magiczne rangi D. Odnowa cztery posty.