I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Imię: Touko Pseudonim: Ścierwo, Szmata, Zero, Down, Kurwa, Pizda i wiele innych podobnych. Także Dziecko Klątwy. Nazwisko: -- Płeć: Kobieta Waga: 40kg Wzrost: 150cm Wiek: 14 Gildia: -- Miejsce umieszczenia znaku gildii: -- Klasa Maga: 0
Wygląd: Niebieskie, wpadające nawet czasem w fiolet, w zależności od światła, włosy bardzo często zasłaniają sporą część jej twarzy, zupełnie jakby dziewczyna obawiała się pokazać ją komukolwiek lub jak gdyby chowała ją niczym coś niesamowicie wstydliwego. Generalnie jest stosunkowo drobną dziewczynką, nie wydaje się posiadać zbyt dużo siły ani krzepy w swoich chudziutkich kończynach i niespecjalnie dobrze odżywionym ciele. Czasami widać u niej worki pod oczami, nie do końca jasne czy z braku snu, czy z nadmiarowego płaczu. Długi czas przebywania w uwięzieniu też odcisnął się na jej wyglądzie – na przegubie rąk oraz w okolicy kostek widać ślady po więzach lub łańcuchach, którymi była przytrzymywana w swoim więzieniu. W kilku miejscach ciała widać także nieco już wygojone lecz wciąż widoczne blizny po uderzeniach różnymi rzeczami – czy to biczem, batem czy nawet ostrzem. Gdyby nie te elementy, prawdopodobnie uznać by ją można bylo za całkiem atrakcyjną dziewczynę, lecz wyraz twarzy, przeważnie podłamany i zasmucony, psuje to wrażenie. To i oczywiste, nabyte, niedoskonałości skóry. Jej normalne ubranie jest stosunkowo zwyczajne, założone niedbale i byle jak, przeważnie jednak ma na sobie też płaszcz lub nosi ubranie z kapturem. Kaptur przeważnie zaciągnięty na głowę skrywa trochę jej sylwetkę.
Charakter: Touko jest smutna. Proste zdanie twierdzące w języku polskim, lecz wyraża tak naprawdę całą istotę jej charakteru. Touko jest smutna przez 99% czasu spędzanego na tej ziemi. Touko często płacze, często wpada w melancholijny nastrój. Miewa myśli samobójcze, lecz nie stanowią one dla niej żadnej formy mentalenj ucieczki i nie poprawiają jej wcale nastroju. Touko absolutnie nie jest w stanie samobójstwa popełnić. Nie dlatego, że jest tchórzem, co to to nie, po prostu nie jest w stanie tego zrobić. Touko sama siebie nazywa największym przekleństwem jakie spotkało tę ziemię. Bita, upokarzana i więziona przez długi czas swego życia pozostaje stosunkowo nieufna wobec innych, posiada także niesamowicie niską samoocenę. Posiada dużą tolerancję na ból, prawdopodobnie wykształconą wraz z czasem spędzonym w wioskowej niewoli. Raczej nie zdarza się jej żartować. Bardzo rzadko zdarza się jej wiązać z kimkolwiek jakiekolwiek cieplejsze uczucia. Touko stosunkowo źle reaguje na okazywanie jej ciepła i bliskości. Czuje się wtedy niekomfortowo, czuje się wtedy zawstydzona. Nie jest dostosowana do przesadnych kontaktów międzyludzkich. Nie rozumie kodów kulturowych poziomu podstawowego. Jest przy tym wszystkim całkiem inteligentną dziewczyną, obdarzoną niemałym sprytem i wiedzą.
Touko odczuwa spory ból zarówno psychiczny, jak i fizyczny z tytułu użytkowania posiadanej przez siebie magii. Choć potrafi czarować, to jej bardzo niestabilny stan mentalny sprawia, że jej zaklęcia zawsze obdarzone są pewną zwiększoną szansą na niepowodzenie lub wystąpienie dodatkowych efektów ubocznych – najczęściej dodatkowym impulsem bólu odczuwanym przez dziewczynę.
Touko nie odczuwa radości z powodu niszczenia innym życia. Jeśli już to odczuwa z tego powodu smutek. Wie, że jest to jej powinnością, często próbuje tłumaczyć sama przed sobą swoje działanie jako pewnego rodzaju naturalną powinność. Porównuje się często do sił przyrody i natury. Uważa, że tak jak chmury rodzą deszcz i nie winią się z tego powodu, tak ona rodzi w innych ludziach samym swoim istnieniem cierpienie i ból, a także przyciąga na nich nieszczęście i smutek. Jeśli jest siłą natury nie powinna się winić z tego powodu, prawda? Ostatecznie jednak Touko i tak się z tego powodu wini, tym bardziej, że jej celem de facto jest sprawienie, by wszyscy ostatecznie odczuli to samo co ona i by wszyscy byli tacy sami jak ona. Według niej tylko wtedy odczuje prawdziwą wolność i tylko wtedy będzie mogła wreszcie zdjać ze swoich barków odpowiedzialność wynikającą z noszenia tytułu przekleństwa lub klątwy. Tylko wtedy przestanie być sama. Dopóki na świecie istnieje choć jedna osoba, na którą Touko nie wpłynie, dopóty Touko będzie samotna. Nawet jeśli ma to przynieść koniec świata, to przynajmniej świat skończy się w momencie gdy wszyscy ludzie na świecie w końcu będą czuć to samo i rozumieć się bez słów, zjednoczą się w jej własnej klątwie. W pewien dziwny sposób jej postawę można rozumieć jako męczeńską lub mesjanistyczną, nawet jeśli cała wizja jest ohydnie zakrzywiona i poskręcana.
Historia: Kto by pomyślał, że posadzka ciemnego pokoju jest aż tak zimna. Kto by pomyślał, że jeden chlust wiadra wody wystarczy by całkowicie przemoczyć ubranie. Kto by pomyślał, że cios otwartej dłoni w twarz wystarczy by kogoś całkowicie zwalić z nóg. Nie każdego rzecz jasna, ale jeśli nie jadło się od tygodnia, a i wcześniej tylko trochę, to nie trzeba było zbyt dużo, by kogoś wywrócić. Zdecydowanie okropniejsze było to, gdy nie miało się nawet siły na to by jęknąć, gdy kolejny kopniak lądował na podbrzuszu, zamiast tego wypluwając tylko krew z domieszką czegoś dziwnego, czego nawet nie potrafiło się poprawnie zidentyfikować. Kiedy człowiek zaczynał obawiać się każdego innego ludzkiego odgłosu jednoznacznie kojarząc go z nadchodzącym czymś bolesnym, wtedy wiedziało się, że niewiele dobrego pozostało w życiu i na pewne rzeczy powoli zaczynało się być obojętnym. Nie na ból. Nie. Ten nigdy nie stawał się codziennością i zawsze uderzał z siłą nieposkromionego wodospadu. Ludzie, którzy twierdzili, że takie rzeczy powszednieją byli ignorantami, ale przynajmniej mieli na tyle szczęścia w życiu, że nie musieli nigdy przekonywać się o braku racji. Ból był dla niej codziennością, a mimo tego nawet w jednym calu nie udało się go jej okiełznać ani do niego przywyknąć. Kolejny kopniak wylądował, tym razem jednak na jej szyi. Zupełnie nie w filmowy sposób nie została nim posłana na drugi koniec ciemnego pokoju w którym przebywała, a jedynie sprawił on, że jej ciało obróciło się z jednego boku na drugi, a ręce, choć praktycznie pozbawione energii, odruchowo zbliżyły się do własnej szyi, wbijając się w nie, zupełnie jakby próbowała sama sobie rozorać gardło. Odruch paniczny powstały w momencie, gdy tak trudno było złapać jej oddech. Jednak nawet na to jej nie pozwolono, zamiast tego łapiąc za włosy i ciągnąc w kierunku wilgotnej i brudnej ściany, z której zwisało sporo zardzewiałego żelastwa, w przeważającej części będącego kajdanami i łańcuchami. Jej szyja szybko obwiązana została brzęczaczym żelaznymi wiązami, na tyle wysoko, że musiała zmusić się do stania na własnych nogach, jeśli faktycznie chciała choć mieć nadzieję na zaczerpnięcie oddechu. Ktokolwiek był w pokoju, nieważne ilu ich było, dopiero zaczynał swoją dzienną porcję pastwienia się nad nią.
Dziewczyna nigdy nie wiedziała kto przychodził ją odwiedzić. Każdego dnia bywał to ktoś inny, tak przynajmniej sądziła na podstawie stopnia zadawanego jej bólu, z każdym dniem innego. Niektórzy krzywdzili ją z większą pasją, jakby odnajdując w tym przyjemność, być może odreagowując po ciężkim dniu. Inni, zupełnie jakby się o nią martwiąc, szczypali ją tylko lekko, niemal jakby odhaczali tylko swoją powinność, zaraz potem wychodząc. Dość powiedzieć, że dziewczyna była wdzięczna, gdy kończyło się tylko na jednym uderzeniu lub wbiciu gorącej igły w udo. Niektórzy spędzali z nią godziny. Niektorzy szukali nowych sposobów obcowania z dziewczyną. Ból jej zadawany nie zawsze miał tylko formę fizyczną. Niektórzy na nią pluli. Po pewnym czasie nie działało już to na nią tak dobrze, lecz gdy pierwszy raz się to zdarzało, dziewczyna nie miała pojęcia co właśnie się działo. Dlaczego ktoś miałby robić coś tak głupiego? Dlaczego jednak czuła w sercu, że opluwanie działało? Że ją bolało? Gdy pierwszy raz ją opluto po jej policzkach spłynęły łzy podobne do tych, które płynęły podczas po nich podczas biczowania jej pleców. Gdy jednak opluwano ją po raz setny, starała się łapać ślinę we własne usta. Będąc głodną i nienapojoną to mogło być jej jedyne źródło „picia” przez dłuższy czas. Niewiele osób już na nią pluło. Niestety. Zamiast tego więcej mówiono. Z początku ją wyzywano. Oczy wiązano jej często opaską, a w pokoju było i tak na tyle ciemno, że z rzadka widziała cokolwiek. Jej ciało pokryte było brudem, bliznami lub strupami, sczerniałymi, brzydkimi, takimi które ciężko się goją. Gdy pierwszy raz zaczęto ją wyzywać skupiano się raczej na tym, by uświadomić jej jak ohydnym istnieniem była. Jakiego pecha miała nie ona, a cała wioska, że w ogóle się urodziła. Jak obrzydliwie oddychała, jak żałośnie biło jej serce, jak potworny wzrok miała, jak brzydkie nogi, okropne ręce, jak haniebne powieki, wstrętne włosy, szkaradne uda, odpychające palce, obmierzłe uszy. Po pewnym czasie jednak i przymiotniki się ludziom kończą, a ona sama mogła domyślać się ich kombinacji. I to przestawało robić wrażenie. Nie, bolało w dalszym ciągu, lecz do słów mogła się przyzwyczaić. Mogła wmówić sobie, że są kłamstwem albo przekonać się, że wcale ich nie słyszała. Czasami nawet udało się jej zemdleć i pozbawić się świadomości bycia obrażanej. Zamiast tego więc osoby zaczęły mówić o tym jak wyglądały ich życia. Jak im się powodziło. Jak im było dobrze. Jak cieszyły się mogąc wbić jej kolejną szpilkę pod paznokieć. Albo po prostu, na jakim fantastycznym rauszu byli wczoraj. To bolało. Bolało bardziej gdy rozpoznawała do kogo należał głos. Gdy poznawała w swoim oprawcy na dany dzień koleżankę ze szkoły, sprzed okresu uwięzienia, wtedy naprawdę docierało do niej kim się stała. Gdy słyszała urywany oddech ojca, gdy w powietrzu słychać bylo świst bicza, rozumiała że nikt jej nie uratuje.
W jej życiu istniał tylko jeden czas, gdy potrafiła poczuć się lepiej. Paradoksalnie, być może przez te momenty dziewczyna nigdy nie postradała umysłu i paradoksalnie cierpiała każdego dnia tak samo. Gdyby bowiem straciła władze umysłowe, gdyby utraciła zdolność panowania nad swoimi myślami, gdyby nauczyła się odpływać zmysłami w nicość, być może potrafiłaby nawet odnaleźć radość w krzywdzie jej wyrządzanej? Zamiast tego jej młodszy brat był tym, który przynosił jej ten gorzki lek w postaci pojedynczego przytulenia. Gdy czuła jego ciepło na sobie przez chwilę czuła się lepiej, przez chwilę w jej głowie pojawiała się myśl, że może to wszystko się skończy. Gdy jednak patrzyła w jego oczy widziała w nich tylko rozpacz. Nie było w nich nadziei. Być może to też była próba wywołania w niej jakiegoś dziwnego psychicznego cierpienia. Ostatecznie to wszystko na tym polegało. Dziewczyna była częścią szalonego i prastarego rytuału, w który wplątana była cała jej wioska. Przez losowanie wybierano jedną osobę, jedną jedyną osobę, która na swoich barkach miała nieść grzechy i problemy całej społeczności. Stawała się w ten sposób gospodynią grzechu, matką smutku, domostwem zła. A zło trzeba było karać. Przez utrzymywanie jej w stanie permamentnego cierpienia inni mieli otrzymać błogosławieństwo i radość. Zło bylo utrzymywane w szyku, dobro zwyciężąło. Prosta logika. Nawet jej rodzice to rozumieli. Jedynie brat był niewielkim ognikiem nadziei w ciemnym świecie bólu i smutku. I pewnie dokonałaby żywota w ten sposób. Wiecznie męczona, wiecznie obijana, wiecznie gardzona, wiecznie obrażana, wiecznie bita, smagana batem, rozbierana do naga, wyśmiewana, rzucana o ścianę, kopana, złorzeczona, łamana, z wyrwanymi włosami, rozbitym nosem, pozbawiana brwi, wiązana i krępowana, z przestawianymi kośćmi, po torturach, z gorącym woskiem wylewanym na jej plecy, z wyrywanymi brwiami wlos po wlosie, z nacięciami na rękach i nogach. Ten chłopak podobał się jej w szkole, a ona podobała się jemu, teraz jednak na jego twarzy gościł uśmiech, gdy policzkował ją po raz trzeci. Tamta babcia za młodu częstowała ją i jej koleżanki cukierkami, teraz jednak z ferworem godnym maniaka tłukła ją po głowie drewnianą laską, a tamta trójka dziewczyn, koleżanki ze szkoły, szydziły z tego jak ktoś tak brzydki jak ona czułby się dziwnie na przyjęciu dla dam wyższej klasy. Dziewczyna nie pamiętała jednak już tamtych czasów. Nie pamiętała nawet zbyt dobrze swojego imienia, nie kojarzyła nazwiska. Nigdy jednak nie zapomniała twarzy i kojarzyła uczucia. I czasami bolało to najbardziej.
To życie zostało jednak przerwane, przerwane przypadkiem, łutem szczęścia w nieszczęściu. Przypalanie – to było dzisiejszym zabiegiem. Rozebrana do naga dziewczyna, przykuta do drewnianego stołu, którego drzazgi wbijały się w jej nagą, wrażliwą przez wcześniejsze tortury, skórę, miała być przypalana. Ktoś wpadł na pomysł by ją naznaczyć, by wypalić jej znamię, a może i kilka, może i pokryć całą skórę. Ktoś jednak nie upilnował ognia, a ten płonął i płonął, rósł w siłę i w siłę. Cały dom się palił, nie wyłączywszy z tego pokoju dziewczyny. Tyle, że dla niej to był kolejny dzień bólu, bólu ognistego. Gdy jednak po pewnym czasie uświadomiła sobie, że krztuszenie się dymem i gorąc tu panujący nie jest pochodzenia ludzkiego, zataczając się ruszyła przez ogień. Bolało. Dziewczyna przechodziła przecież przez ogień, bolało więc jak cholera. Płakała, lecz nie było to niczym nowym dla niej, łzy były codziennością. Gdy jednak wyszła z budynku i pierwszy raz od dawna zobaczyła słońce... pierwszy raz od dawien dawna poczuła, że ma nad czymś kontrolę. To była jej decyzja by tu wyjść, nawet jeśli popełniona poniekąd bezmyślnie i bardziej instynktownie niż sensownie. I wtedy uciekła.
Nie wiedziała jednak, że wieś była przygotowana na taką ewentualność. Gdy bowiem element kluczowy rytuału znika, są dwa sposoby by sobie z tym poradzić. Odnaleźć zgubiony element... lub go zastąpić. Szkoda młodszego brata. Szkoda... I szkoda, że dziewczyna o tym nie wiedziała. Lecz gdyby kiedyś powróciła do wioski lub ktoś jej przekazał odpowiednią informację... być może byłby to kolejny element cierpienia, przygotowany dla dziewczyny przez jej małą ojczyznę? Ona jednak miała się tego jeszcze przez pewien czas nie dowiedzieć. Wtedy natomiast nadszedł czas, gdy dziewczyna miała zmierzyć się ze światem i zrozumieć, że choć uciekła z piekła, to wcale nie przychodziło jej teraz pukać do bram nieba.
Dość powiedzieć, że świat wcale nie był taki kolorowy. Przyzwyczajona do bólu i cierpienia dziewczyna wobec innych ludzi była nieufna i przynajmniej to pozwoliło jej samej samiutkiej przerwać w miejscach, w których większość dzieciaków, a także młodych kobiet za długo by nie przetrwała. Miejsca w których widok samotnika powodował nagły przypływ produkcji śliny u odpowiednich typów. Skąd jednak dziewczę, które ostatnie kilka lat spędziło w kompletnym zamknięciu mogło wiedzieć gdzie poniosą ją jej kroki? A świat uczył na przykładach, na błędach, na kolejnych mentalnych razach, jak gdyby nigdy nie uciekła znikąd, jak gdyby wciąż tkwiła w czterech ścianach swojej sali tortur, jedynie rozszerzonej o nieco większą powierzchnię. Ci którzy się nad nią litowali, szybko okazywali się być osobami o ukrytych zamiarach, ci którzy byli dla niej mili na pierwszy rzut oka, okazywali się operować sarkazmem i ironią, ci którzy nie zwracali na nią uwagę, chwilę później próbowali dogonić ją gdy skręciła przez przypadek w ciemny i cichy zaułek. Raz uciekła, drugi raz uciekła, trzeci oberwała po głowie, czwarty raz poczuła, że ktoś uderzył ją mocniej w brzuch. Gdy w końcu zrozumiała, że puste miejsca to groźne miejsce, zaczęła przemieszczać się pośród tłumów, lecz wzrok który na nią padał, na brudną, przemoczoną dziewczynę bez domu nad głową, był wzrokiem wymownym, jednoznacznie pogardliwym, traktującym ją z góry, widzącym w niej plugastwo. Dziewczyna miała pecha. Dziewczyna miała tego pecha, że nie mogła natrafić na nikogo kto faktycznie przejąłby się jej losem. Wielu innych od niej w końcu, po tułaczce, po bólach, po rozstaniach, po cierpieniach trafiło na ten jeden moment w życiu, w którym wreszcie zaczynało się czuć przez kogoś docenianym, dla kogoś ważnym, niezastąpionym. Zdarzało się coś co zmieniało życie. Niestety, dziewczyna nie miała takiego szczęścia. Na jej drodze nie stanął żaden rycerz w białej zbroi, w jej życiu nigdy nie pojawił się ktoś bardzo ważny, nigdy nie spadł jej z nieba dobroduszny staruszek czy uczynna matuchna. Jeśli już, to świat starał się by zawsze trafiała w miejsca, w które potwierdzałaby tylko teorię, która w pewnym momencie zaczęła w niej kiełkować i rozrastać się do coraz pokaźniejszych rozmiarów. Teorię przekleństwa.
Być może bowiem... była faktycznie przeklęta? Jeśli tak nad tym myśleć, to zawsze miała pecha, mówiąc oględnie. To, że stała się „ofiarą” wioskowego rytuału również było pechem, ale przecież czy w pewnym momencie nadmiaru pecha nie można było równie dobrze nazwać właśnie przekleństwem? Jeśli dosłownie nikt nigdy, poza jej własnym bratem, nie spojrzał na nią łagodnym okiem, to czy było w ogóle się nad czym zastanawiać? Gdy była kopana leżąc w rowie blisko jednej z tawern, czekając tam na to aż właściciel wyrzuci w końcu resztki jedzenia, którymi ona będzie mogła się posilić, nie mogła przecież myśleć o niczym innym jak o tym, że ktoś nad nią wyraźnie zarządził, że ma wieść takie, a nie inne życie. I dziewczyna płakała. Płakała nad swoim losem więcej niż by chciała. Gdy kładła się spać jej serce biło z furią, która uniemożliwiała jej jakikolwiek odpoczynek. Jej serce biło jak serce każdego innego człowieka, biło uczuciami, myślami i tym samym pulsem domagało się dobroci. Domagało się bycia uznaną. Domagało się istnienia. To jednak było jej cały czas odmawiane. W pewnym momencie dla ludzi mieszkających w miejscu, w którym „osiadła” stała się bowiem niemal niewidzialna. Przestano zwracać na nią uwagę. Została elementem krajobrazu. Kiedyś ludzie przynajmniej krzywili się na jej widok, odsuwali od niej z troski o to by nie zabrudziła ich ubrania. Teraz nikt nie zwracał na niej uwagi. Dziewczyna umierała w sobie po raz kolejny i kolejny, gdy rozumiała, że może wcale nie powinna była uciekać ze swoich męczarni. Tam przynajmniej była kimś. Teraz nie była warta nawet poniżania. Tam też był jej brat. Jedyna osoba, która wciąż wywoływała w niej poczucie nie bycia chodzącym przekleństwem.
Nie jest normalną osobą, która stwierdza, że zamiast walczyć z przykrościami, łatwiej jest wrócić w piekielne czeleście. A to właśnie postanowiła dziewczyna. Nocą, ukradkiem, wkradła się z powrotem do swojego miasta. Wiedziała co ryzykuje, ale nie obchodziło ją to zbyt wiele. W najgorszym wypadku mogła tylko zyskać – znów być bitą, znów być znieważaną, ale być, istnieć. Miejsce, w którym ją przetrzymywano wcześniej wciąż istniało. Teraz bez dachu, bez części ścian, które to uległy zniszczeniu w tamtym pożarze. Ktoś jednak był wewnątrz. Przykuty do ściany był ktoś, kogo dziewczyna obserwowała przez długą chwilę z daleka. Ktoś, kogo dopiero po obserwacji paruminutowej rozpoznała. Jej brat zajął jej miejsce. To on był teraz męczony. To on był teraz przypalany, bity, opluwany. Rytuał wciąż trwał. Rytuał nigdy nie przestał trwać. Jej brat podniósł w końcu oczy na nią. Nie widziała już w nich tamtego ciepła. Jego oczy wyrażały tylko nienawiść. W przeciwieństwie do niej, jej brat nie miał nikogo kto mógłby uratować go od całkowitej utraty zmysłów. Jej brat nie istniał już w tym świecie, zamiast tego istniało to ludzkie ciało z resztką umysłu. Ciało, które patrzyło na nią wzrokiem oskarżającym. Ciało które chwilę później powiedziało najważniejsze słowa w życiu dziewczyny. - Jesteś największym przekleństwem. Uczyń mi ostatnią przysługę proszę i zabij się. – Ból serca który poczuła tamtej nocy praktycznie ją zmiażdżył. Jak to bywa z emocjami, czasem jedno zabierają, drugie dają. Choć jej serce zostało złamane, to jej moc magiczna została odblokowana. Za każdym razem jednak gdy rzucała zaklęcie odczuwała przy tym ból mentalny i fizyczny, który wyrażany był krzykiem, łzami lub ciarkami. Dodatkowo jej zaklęcia zawsze były trochę... nie tego. Czasem przyprawiały ją o jakieś choroby, czasem o gorączkę, czasem po prostu o nieustający ból głowy. Może miały przypominać o tym, że tamtego dnia uciekła z wioski po raz kolejny? Może miały nigdy nie ustąpić, aż do momentu gdy wyrzuty sumienia całkiem przeżrą ją na wylot? Może... Może. Ciężko było cokolwiek ustalić w tej kwestii, gdy umysł dziewczyny pogrążył się spirali, która nie miała już ani końca, ani początku.
Była największym przekleństwem. Była częścią rytuału. Była złem, które przyszło na ten świat. Była złem, które należało karać, ale teraz nikt jej nie karał.
Teraz była wolną klątwą pałętającą się po świecie. Klątwa, która nawet najbardziej oddaną jej osobę potrafiła przekształcić w chorą z nienawiści ofiarę. Ostatecznie jej wioska nie była w stanie powstrzymać klątwy. Jej brat nie był w stanie być zastępstwem dla swojej siostry, był tylko zamiennikiem, widziała to w jego oczach, pozbawionych współczucia i rozumienia. To ona teraz miała chodzić po świecie i robić to, do czego była stworzona. Przynosić innym smutek. Stanowić dla innych zwiastun nadchodzących gorszych czasów. Ludzie przyzwyczajeni do dostatku, radości i szczęścia mieli teraz spotkać się z nią, raz na jakiś czas i powoli tracić swoje szczęście. Ciurkiem wysypywać się miało z nich, jak gdyby byli podartym workiem, w którym niczego przenieść się nie da. Może o to w tym wszystkim chodziło? Może tak naprawdę to faktycznie było jej celem w tym życiu? Może to miała robić? Może wbrew sobie, wbrew własnym chorym uczuciom, to świat chciał od niej tego, by wszyscy byli tacy jak ona? Może ona sama cierpiała tylko dlatego, że ludzie chcieli widzieć zło obok siebie, a nie w samych sobie? Co jeśli tak naprawdę cały ten świat był na tyle smutny i samotny, że nie miał innego wyjścia jak chronić sam siebie przed dostrzeżeniem prawdy? Jeśli tak...
...to być może ona musiała otworzyć oczy światu? Przecież... ona wciąż żyła, prawda? Odczuwała może trochę inaczej niż oni, niż wszyscy poza nią, ale wciąż żyła. Czy może to wcale nie było tak, że to cierpienie i smutek były złymi rzeczami na świecie, a właśnie istnienie radości było tym co przesłaniało ludziom oczy, co sprawiało, że ślepli oni na prawdę? Jeśli bowiem każdy jeden z nich byłby nią... jeśli każdy z nich nosiłby w sobie klątwę to wszyscy byliby równi. A skoro tak, to ona nie musiałaby nosić całej tej wielkiej odpowiedzialności sama, prawda? Byłaby wolna. A skoro tak, a skoro tak... to czy tak samo jak wtedy gdy uciekła przed więzieniem i poniżaniem, gdy uciekła w kierunku wolności, czy nie powinna była kontynuować swojej ścieżki dalej tą drogą, którą wtedy rozpoczęła? Nieważne jak serce będzie się jej krajać. Nieważne ile osób przez nią utraci swe życie i ile pogrąży się w rozpaczy, wolność była w zasięgu jej ręki. Nawet jeśli z każdą kolejną cegiełką rozpaczy jej zniszczone serce poddawane będzie dodatkowej presji, miażdżone kolejną hydrauliczną prasą, jak gdyby nigdy nie było zbyt drobnym pyłem by nie rozbić go dalej. Nawet jeśli.
Jej klątwa musiała trwać. Aż cały świat się w niej pogrąży. Aż cały świat zrozumie czym naprawdę jest. Aż ostatecznie przestanie być sama.
Umiejętności fabularne: Wiedza o torturach – zna się na wielu różnych maszynach tortur, sposobach wyciągania informacji z ludzi, technikach które można stosować by komuś sprawić ból, ale nie zabić; Wiedza o klątwach – fakt, że sama jest klątwą czy ją nosi, powoduje że naturalnie pojawiło się w niej zainteresowanie klątwami, a co za tym idzie pasja do poszukiwania informacji na ich temat, w tym momencie już całkiem bogata; Tolerancja na ból – setki dni spędzone na byciu bitą i poniżaną sprawiło, że Touko jest w większym stopniu odporna na ból zarówno fizyczny, jak i mentalny.
Umiejętności: Kumulacja Energii [1], Przedłużacz [1], Obszarowiec [1], Support [1], Łucznik [1]
Ekwipunek: Kusza, 10 bełtów, sztylet
Rodzaj Magii: Magia Przekleństw – Jej magia opiera się na używaniu różnego rodzaju przekleństw, klątw, uroków, które głównie na celu mają sprowadzenie na innych nieszczęść, smutku i rozpaczy. Poprzez innych rozumie się jednak nie tylko osoby, ale także przedmioty, miejsca, a nawet czas. Może ona przeklnąć daną osobą, przyprawiając ją o różne dziwne, najczęściej niepożądane przez drugą osobą efekty. Używanie jej własnej magii jej samej sprawia ból zarówno mentalny jak i psychiczny. Touko może także przeklnąć samą siebie, w ten sposób wpływając na swoje możliwości fizyczne/mentalne, a także nawet na kształt swojego ciała. Tyczy się to też przeklinanych innych osób/przedmiotów.
Pasywne Właściwości Magii:
Painful – jej magia boli ją samą. Każde użycie zaklęcia obarczone jest odczuciem przez dziewczynę bólu. Najczęściej dodatkowo wyrażonym krzykiem. Ten ból z jakiegoś powodu omija jej odporność na ból, tak swoją drogą. Smell – dziewczyna jest w stanie wyczuć czy w danym miejscu lub na danej osobie nie użyta została jakakolwiek klątwa (względnie debuff). Określa tylko czy miało to miejsce, nie mówi nic na temat samego przekleństwa. Bad Luck – jeśli jakieś jej działanie bazuje na szczęściu (klasyczna sytuacja 50/50) – zawsze się jej to nie powiedzeie. Dotyczy tylko sytuacji 50/50. W każdej innej generalnie jest wyższa szansa na pechowe rozwiązanie, ale nie aż tak bardzo jak w tej. Touko nie może wykupić umiejętności „W czepku urodzony”. Przynajmniej nie w mechaniczny sposób. Bad Luck Inducer – przebywający z nią dłużej niż 5 postów towarzysze zarażeni zostają PWM Bad Luck na co najmniej 5 postów. Curse Inflicter – PWM w 100% zależne od MG. Poprzez przebywanie z innymi ludźmi Touko nakłada na nich chorobę klątwy. Choroba ta już naturalnie nieuleczalna będzie w ich życiu, a polega na przypadkowym doświadczaniu pecha. To jest kompletnie niezależne od dziewczyny i tylko MG może zdecydować kiedy coś pechowego drugiej osobie się stanie. Być może nigdy. Co jednak ważne – im dłużej ktoś przebywa z Touko, tym PWM to się wzmacnia. Jeśli ktoś kumulatywnie pobędzie z nią 100 postów, wtedy na stałe otrzymuje nowy efekt – „Curse Infected”, który dodany zostaje do listy PWM danej postaci. Curse Infected – po 100 postach przebywania z Touko (aktualna lista postów dla danych postaci będzie przechowywana w Opisach Dodatkowych Touko) postać innego gracza/NPC/ktokolwiek otrzymuje wzmocnioną wersję Curse Inflicter. Co najmniej raz na tydzień w życiu danej postaci przydarzy się coś odczuwalnie złego. Może zachoruje na chorobę, może straci sporą część pieniędzy, może nagle bez powodu zemdleje. Jeśli postać dalej będzie przebywać z postacią Touko to po kolejnych 100 postach otrzyma nowy efekt pod tytułem Curse Escalated. Curse Escalated – po 200 postach (kumulatywnie z poprzednimi) przebywania z Touko postać innego gracza/NPC/ktokolwiek inny otrzymuje wzmocnioną wersję Curse Infected. Co najmniej raz na tydzień w życiu danej postaci przydarzy się coś BARDZO złego. Może zachoruje na poważną, zagrażająca życiu chorobę, może straci cały majątek, może straci kończynę podczas walki. Jeśli postać mimo tego dalej będzie przebywać z postacią Touko to po kolejnych 200 postach otrzyma nowy efekt pod tytułem Curse Evolved. Curse Evolved – po 400 postach (kumulatywnie z poprzednimi) przebywania z Touko postać innego gracza/NPC/ktokolwiek inny otrzymuje wzmocnioną wersję Curse Escalated. Co najmniej raz na dzień w życiu danej postaci przydarzać się będzie coś BARDZO złego, nietypowego, nieprzyjemnego, bolesnego, sprawiającego że postaci może odechcieć się wręcz żyć. Przykłady podane we wcześniejszej wersji wciąż obowiązują. Po kolejnych 300 postach przebywania z postacią Touko dana postać otrzyma kolejny efekt przekleństwa pod tytułem Curse Unleashed. Curse Umleashed – po 700 postach (kumulatywnie) przebywania razem z Touko dana postać sama zaczyna zarażać innych ową klątwą. Jednocześnie jednak staje się ona odporna na wcześniejsze poziomy klątwy, które ją dotyczyły. Jeśli Touko i postać z Curse Unleashed są w jednym temacie, każda z nich liczy się jako dodatkowy post w liczniku czyli postać C dostaje 2 posty do licznika zamiast 1 posta za każdy 1 post przebywania z obydwiema i tak dalej. Unending Curse - klątwa towarzyszy Touko na każdym kroku i wszędzie. Nie tylko tyka ona innych, ale też jej samą. Co za tym idzie raz na siedem postów w otoczeniu Touko dzieje się coś złego. Niekoniecznie to coś musi dotknąć jej samej, czy też nawet kogoś innego, ale stanie się definitywnie coś co można określić nieszczęściem.
Zaklęcia:
Anti-touch (C) – Touko twierdzi, że nie panuje nad tym zaklęcie i że działa ono automatycznie, wcale tak jednak nie jest. Zaklęcie to rzucane jest przez nią samą podświadomie zaraz w momencie, w którym ktoś ją dotknie, nieważne czy to przyjaciel czy wróg. Tylko ogromnym nakładem sił umysłowych i przy dużym skupieniu jest ona w stanie zablokować użycie tego zaklęcia. Gdy ktoś ją dotknie, Touko momentalnie używa na tej osobie zaklęcia Anti-touch. Dotykająca osoba porażona zostaje klątwa, która powoduje, że wszelkie zdolności ruchowe drugiej postaci zostają obniżone o 1 poziom odpowiedniej umiejętności. Bardziej opisowo oznacza to, że postać zaczyna poruszać się i działać zupełnie, jak gdyby brodziła przez zbiornik wodny. Touko nie jest w stanie normalnie „rzucić” tego zaklęcia, aczkolwiek może celowo wpaść na kogoś i w ten sposób go użyć. Efekty działają 3 posty.
Reverse-zone (B) – Touko przeklina obszar o rozmiarach 10m x 10m (wysokość nie wchodzi tu w grę). Każda osoba, która wejdzie na dany obszar zachowuje się MOTORYCZNIE odwrotnie od tego co chciała zrobić. Ktoś chce zrobić krok w lewo, idzie w prawo. Ktoś chce zrobić krok w prawo, idzie w lewo. Machnąć prawą ręką w lewo? Macha lewą w prawo. I tak dalej. Jeśli osoby były w środku - muszą wykonać jeden krok, nim zaklęcie zacznie na nich działać. Zaklęcie działa też na Touko. Musi widzieć miejsce, gdzie chce użyć zaklęcia. Działa 2 posty i ma 2 posty cooldownu.
Bad-luck Trap (C) – Touko przeklina kwadratowy kawałek ziemi o wymiarach 1,5m x 1,5m. Ktokolwiek poza nią kto stanie na tym kawałku ziemi uderzony zostaje skondensowaną dawką pecha, który powoduje, że następne 3 kolejne akcje danej osoby mają 50% szansy na niepowodzenie. Bad-luck Trap może także wpłynąć na osoby, które na pułapce nie stanęły ale były w jej zasięgu – max. 3 metry od jej środka, lecz one doświadczą tego samego tylko w 2 kolejnych akcjach i będą miały 50% szansy na niepowodzenie. 4 posty cooldownu po użyciu.
Weapon-impairment (C) – Touko przeklina broń której używają przeciwnicy, jeśli ta znajduje się w zasięgu jej wzroku. Następny efekt może być różny. Istnieje szansa na to, że broń całkowicie się zepsuje (np. w wyniku nadużywania tejże/zmęczenia materiału/braku odpowiednich umiejętności użytkowania tejże). Istnieje też niewielka szansa na to, że broń w jakiś sposób wyrządzi krzywdę swojemu właścicielowi (w zależności od jakości posta/sytuacji). Na 100% natomiast kolejne 3 ataki przy użyciu danej broni będą o 50% mniej efektywne.
Wound-amplification (B) – Touko przeklina swojego przeciwnika sprawiając, że jakakolwiek rana, którą otrzyma w ciągu następnych 2 postów będzie o 100% dotkliwsza, a także nie będzie dało uleczyć się jej przy użyciu zaklęć leczniczych. 3 posty cooldownu przy użyciu na tej samej osobie. Po 3 postach od zadania rany, ranę będzie się dało magicznie wyleczyć.
Spell-mistake (B) – Touko przeklina swojego przeciwnika sprawiając, że w ciągu następnych dwóch postów zaklęcia rzucane przez tegoż będą kompletnie losowo. (Rzucam Fireball! Ooops, wyszło coś innego!).
Spell-illness (B) – Touko przeklina swojego przeciwnika, sprawiając, że każde zaklęcia rzucane w ciągu kolejnych 3 tur będzie przyprawiało przeciwnika o wzrastający poziom bólu. Przy trzecim zaklęciu ten będzie już znacząco wpływał na jego celność, przy czwartym zaklęciu przeciwnikowi zacznie się troić w oczach z bólu, przy piątym zaklęciu istnieje szansa na omdlenie, przy szóstym zaklęciu przeciwnik na pewno omdleje. Do użycia raz na jednym celu. Nie nałożę tego dwa razy.
Curse-talk (C) - Touko przeklina swojego przeciwnika, sprawiając że ten w ciągu następnych mówi dokładnie to co sobie zażyczy dziewczyna. Oczywiście, w dalszym ciągu porusza się on kompletnie naturalnie, może robić co chce i zachowywać się jak chce, jednak przez dwie tury to dziewczyna ma kontrolę nad tym co mówi. Co gorsza, w trakcie i po zakończeniu działania zaklęcia, dana osoba nie może zaprzeczyć swoim własnym słowom, nawet jeśli jest świadoma tego, że to ktoś inny "mówił" za nią. Napotyka na mentalny blok, który zabrania jest uświadomienia innych, że jej słowa były efektem klątwy. W ciągu następnych "2 postów". Nie może zaprzeczyć "Słownie". 2 zdania to musi być "Rozmowa".
Ostatnio zmieniony przez Touko dnia Pon Lip 02 2018, 18:56, w całości zmieniany 3 razy
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Touko Sro Kwi 25 2018, 13:54
Zaklęcia: 1. Działa 3 posty 2. Proponowałbym rangę B/A na C nerfy będą bardzo spore 3. 5 postów CD 4. Usuń % szansę na zepsucie broni i wyrządzenie sobie krzywdy i zastąp po prostu "Nieznacznie zwiększoną szansą". Ewentualnie zostaw procenty ale z dopiskiem że zależy od sytuacji a nie samego "Losu". Jak ziomek machnie mieczem w powietrze to raczej nic sobie nie zrobi/nie zepsuje miecza i szczęście czy pech nie będą miały tutaj znaczenia. Oczywiście, możliwe by było stworzenie takiego zaklęcia - ale nie w tym konkretnym. Za mocne by było 5. Proponowałbym rangę B/A na C nerfy będą bardzo spore 6. Proponowałbym rangę B/A na C nerfy będą bardzo spore 7. Zwiększ wymagania na kolejne poziomy bólu o 1 zaklęcie. Na jednym celu użyjesz tego ponownie dopiero po 5 postach od skończonego działania
Touko
Liczba postów : 18
Dołączył/a : 25/04/2018
Temat: Re: Touko Sro Kwi 25 2018, 16:23
1. Ok. 2. Ok. 3. A może 4 posty CD? Czy to już raczej za bardzo? 5 wydaje mi się bardzo mocnym ograniczeniem użycia tego zaklęcia. 4. No dobra, aczkolwiek ostatnimi czasy trochę przekonałem się do losowości pewnych rzeczy, tym bardziej, że jednak mówimy o pechu, który zasadniczo nie jest czymś działającym niezawodnie. Ale okej. 5. Ok. 6. Ok. 7. W porządku zmieniłem jak powiedziałeś, ale z racji ponownie sporego cooldownu + zwiększonych wymagań związanych z rzucaniem zaklęć czy byłoby okej wydłużyć działanie zaklęcia do 4 postów?
Wyrzuciłem dwie umiejki - zyskując 40PD, podniosłem rangi (-30PD) i dodałem jedno zaklęcie rangi C (-10PD) więc liczbowo powinno być wszystko okej.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Touko Czw Kwi 26 2018, 21:44
3. Niech będzie 7. Gdybyś wywalił/zmienił jakoś kwestię pewnej utraty przytomności, mielibyśmy więcej pola do rozmowy niż tylko wydłużenie działania. Ale sam fakt tego że jest ta pewna utrata przytomności sprawia - w połączeniu z resztą efektów - że tutaj na ustępstwa niestety nie pójdę.
2. Jeśli osoby były w środku - muszą wykonać jeden krok, nim zaklęcie zacznie na nich działać. Zaklęcie działa też na ciebie. Wiadomo, musisz widzieć miejsce gdzie chcesz odpalić spella. Zaklęcie działa 2 posty i ma 2 posty CD 5. 2 posty a potem 3 posty CD przed ponownym użyciem na tej samej osobie
8. Wymagałbym tutaj jakiegoś "Switcha". Coś w stylu dotknięcie + wypowiedzenie jakiegoś słowa. Jako że u ciebie to dotknięcie to taka średnia sprawa, to no. Ale coś w ten deseń. Nie tak proste jak kontakt wzrokowy, ale też nie do końca ciężkie. No i jest to "Widoczne" dla innych
PWM Ogólnie brakuje mi "Klątwy" w tej klątwie. Przeklinasz innych i w ogóle, ale brak tutaj tego impaktu z historii i cierpienia samej Touko. Proponowałbym ci coś na zasadzie że raz na 10 albo ileś postów(Niekoniecznie w 1 lub 10 poście) wydarzy się w temacie w którym jesteś coś złego. Nie koniecznie dla ciebie, czy dla kogokolwiek, ale pojawi się jakiś widoczny efekt "Nieszczęścia". Ryzykowne, ale ciekawe, to taka propozycja
Touko
Liczba postów : 18
Dołączył/a : 25/04/2018
Temat: Re: Touko Pią Maj 04 2018, 21:48
Wszystko poprawione.
8. A co jeśli za tego switcha uznalibyśmy normalną rozmowę? W sensie postać i przeciwnik muszą wymienić choćby jedno zdanie między sobą?
PWM - dodałem to PWM, które wymyśliłem, nawet zwiększyłem frekwencję występowania klątwy o trochę. Jak masz jeszcze jakiś pomysł, niekoniecznie pozytywny, właśnie lepiej żeby był negatywny, to z chęcią przyjmę. Chcę by ona była jednocześnie przekleństwem dla siebie i innych (niezależnie czy przeciwników, czy towarzyszy).
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Touko Nie Maj 06 2018, 12:10
PWM: 3 i dalej - Zmień to "Zawsze obecna" na coś w stylu "naturalnie nieuleczalna" bo dla niektórych osób termin "Zawsze obecna" brzmi jak "Niezbywalna". Wiem że to durne, no ale co zrobisz jak nic nie zrobisz
Zaklęcia: 3. Osoba która wejdzie - 50% szans, osoba obok, 1 akcja z 50% szans 5. Nah, w sumie dodaj że po 3 postach od zadania rany, ranę będzie się dało magicznie wyleczyć 7. Do użycia raz na jednym celu. Nie nałożysz tego dwa razy. I dodałbym też switch, jak w 8. Tylko bardziej pasujący do zaklęcia. Coś w stylu "Klepnięcie w plecy" 8. W ciągu następnych "2 postów". Nie może zaprzeczyć "Słownie". 2 zdania to musi być "Rozmowa"
Touko
Liczba postów : 18
Dołączył/a : 25/04/2018
Temat: Re: Touko Pon Lip 02 2018, 18:56
Poprawione. WSZYSTKO ZGODNIE Z TWOIMI WYTYCZNYMI PANIE PODZIEMI.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.