HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11




 

Share
 

 Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyCzw Gru 06 2012, 12:16

First topic message reminder :

MG

Cóż, jaka nazwa karczmy, taki i środek. Radosne potańcówki panów z małą ilością pań, które zwyczajnie tutaj pracują. Oczywiście, nie tylko żeby potańcować towarzysko, ale też w nieco inny sposób. Nie jest to całkowita melina, ale też nie należy do bardziej... hmm... wyszukanych lokali. Karczmarz to ubogi i skromny facet, który nie pcha się w żadne kłopoty, a przynajmniej bardzo się stara. Wielu tu podejrzanych typków - panie powinny się ich wystrzegać i trzymać na dystans.

Gospodarz stoi przy ladzie i czyści kufle. Tłum mężczyzn oglada tańczącą kobietę, która przybiera półkocią postać. Widać, że wyjątkowo całość im się podoba. Nikt nie zwraca na was uwagi. Na razie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku

AutorWiadomość
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyPon Sie 21 2017, 00:51

En słysząc pytanie Hannibala spojrzał jeszcze raz na zdjęcie i próbował określić ile lat temu mogło to być. Nie było to dla niego takie proste, bo nie był blisko z rodziną. Szczególnie w tamtych czasach. Ostatecznie wzruszył ramionami i spojrzał znowu na Hannibala.
-Byłem w tamtych czasach oddzielony od rodziny przez pewien bolesny wypadek. Na mojego oko wygląda na 8-10 lat, czyli było to co najmniej 6 lat temu. I na pewno ją rozpoznam. Nazwijmy to instynktem starszego brata. - powiedział z uśmiechem i schował z powrotem zdjęcie, które aktualnie było dla niego jak skarb. Nie chciał go stracić i planował oddać swojej siostrze. Raczej nie miała pamiątki po swojej rodzinie. Wszystko najpewniej pożarły płomienie, które zaatakowały wioskę i tylko to zdjęcie przetrwało.
- Mądre słowa. No, i jeśli można zwyciężyć niewalcząc, to po co się męczyć i walczyć? Co so tego czy bym go pokonał... Ekko, tak naprawdę nie miałby ze mną szans. Mam zbyt wielką przewagę w doświadczenie i nie jestem zbyt pewny siebie. Plus, teraz znam część jego umiejętności. A wy moich nadal nie - zakończył z szerokim uśmiechem patrząc na wodza. Mógł wychwalać te sztuki wojny, ale wątpił by staruszek był w stanie mocno rozgryźć jego umiejętności. Najpewniej potrafił podać je tylko ogólnie, ale nie można było się dziwić. Wbrew pozorom, En był ostrożny i wolał zachowywać przewagę nad kimś pod ręką. Następnę akcję na piersiach Rin zignorował całkowicie. Widział gorsze rzeczy, przeżył gorsze rzeczy. Uodpornił się trochę na wszechobecną seksualność.
- Osobiścię, preferuję mocniejsze trunki. Najbardziej mi smakowało tak zwane whisky, nie wiem czy kojarzysz i biały rum. Takie coś mógłbym pić codziennie, gdyby okolicy były trochę bardziej pewne. - odpowiedział Hannibalowi młodzieniec, słysząc te przysłowie. Nie wydawało się ono takie straszne i w oczach chłopaka miało ono sens.
Na pytanie odnośnie swojej blizny, zaczął rozmyślać ile mógł powiedzieć. W sumie, to jego historia nie była jakimś wielkim sekretem. Spojrzał w swój kielich, i zaczął przechylać go na boki, bawiąc się kropelką wina, która przelatywała z boku na bok.
- Jesteś owocem, które na ten świat przybyło. Jesteś nowo narodzoną gwiazdą, świecącą promieniście na niebie. A ja jestem kosmosem, który swą potęgą Ciebie zmiótł i wysłał, pośród spadające gwiazdy. Jesteś moją upadłą gwiazdą. A to jest mój znak. - powiedział Laen perfekcyjnie w języku demonów, którego raczej Hannibal nie znał. - Są to słowa, które były oryginalnie rytuałem w mojej rodzinie. To co teraz powiedziałem, jest to spaczona wersja utworzona specjalnie dla mnie... przez lorda demonów, u którego to byłem w niewoli ponad 10 lat. Wymawiana jest ona przy przyłączaniu nowo narodzonych dzieci do ich rodzin. Takantradycja. Demon, którego byłem sługą, usłyszał o niej, spaczył ją i usunął w ten sposób moją wcześniejszą przynależność. Ta blizna jest znamiem, które podczas rytuału otrzymałem. Jako że była ona w kształcie gwiazdy, przypomina mi ona o mojej siostrze. I na tą właśnie ranę przysięgłem, że będę ochraniał z całej swojej siły. Ot taka krótka historyjka. - powiedział wzruszając ramionami i odstawiając kielich na stół. Nie wiedział co ten człowiek pomyśli o jego historii, ale było to bez większego znaczenia. Było to dawno temu, a współczucia zdecydowanie nie chciał. W trakcie opowiadania wypił też ten toast za tą odmianę istot ludzkich. Nic właściwie do sokoholików nie miał, ale musiał przyznać że śmiesznie się tak rozmawiało z Hannibalem.
- I co racja to racja. Ciężko nie lecieć na blizny. Dodają nam one grozy i wydajemy się kobietom bardziej alfa czy coś. Lub po prostu tacy jesteśmy. - powiedział ze śmiechem i dokończył zapinanie swojej koszuli. Może i nie będzie mu ona aż tak potrzebna za jakiś czas, ale zdecydowanie przyda się na potem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyPon Sie 21 2017, 22:19

Hannibal nie wątpił w to, że chłopak rozpozna dziewczynę w końcu była jego prawdziwą miłością, a więź przeznaczenia musiała ich ponownie złączyć jakieś to było szlachetne i godne naśladowania. Szkoda tylko, że do Kartagińczyka coś takiego nie przemawiało, zdawał sobie sprawę z tego, że Earthland podobnie jak jego Kartagina była znacznie brutalniejszym miejscem, gdzie nadzieja umierała ostatnia, według Kartagińczyka nie można było na to liczyć. Jeśli również została porzucona z pewnością nie miała tak łatwo jak chłopak, nawet jeśli mierzył się z demonami. Znacznie gorszym przeciwnikiem dla niej mogli okazać się mężczyźni, co prawda w Fiore niewolnictwo było karane, ale czy taka sama zasada dominowała w Stelli? Isenberg już dawno przestał przejmować się tą prowincją, nie była wystarczająco silna, aby zagrozić jego nowego państwu, ale dawała dość wymierne korzyści warto więc było ją utrzymywać w swoim terytorium. Hannibal był jednak pewny, że zwykła chęć przemytnika niewolników, który tam trafił mogła zamienić jej życie w piekło pod jarzmem bycia niewolnicą, zapewne dziwką. Mało ciekawy los już mężczyźni byli lepiej traktowani jako niewolnicy. Lepiej jednak było nie mówić tego fakty Enowi, na pewno źle zrozumiałby to i spowodowałoby to u niego agresje, niech żyje swoimi marzeniami, jeśli taka jest jego wola. Na pewno stąpał na tyle twardo po ziemi, aby samemu domyślić się ile złych rzeczy mogło spotkać opuszczoną 10latkę.
- Przygotowanie podłoża pod walkę jest najważniejszym elementem wojny, aby wygrać bitwę trzeba poznać nie tylko siebie, ale również wroga. Ekko nie zna, ani twoich mocy, ani swoich nie umie wykorzystać byłbyś wiec na zwycięskiej pozycji. W jego wieku, nie byłem jednak już tak dziecinny, życie nieco mocniej dało mi po dupie.

Faktem było, ze Hannibal nie znał dokładnej magii i umiejętności Ena, mógł się domyślać po wcześniejszych akcji z kuflem, że potrafi lekko spowolnić jego lot, że miał pewnie podobną magie do Ekko, ale nie znał szczegółów. Był też szermierzem, dość utalentowanym, prawdopodobnie bardziej patrząc na rodzaj jego broni. Katana jest wbrew pozorom bardzo trudną bronią i wymaga od użytkownika wielu umiejętności nauka jednak szermierki odwdzięczała się w tym wypadku dając użytkownik wręcz nieskończenie wielu ruchów, których mógł użyć w walce. Znacznie mniejszą możliwość ataków miał miecz dwuręczny, który był jednak łatwiejszy w obsłudze ze względu na swój zasięg. Nie miał jednak takiej palety ciosów co miecz jednoręczny, którego używał En.

- Rum i whiskey szybko znika - powiedział Hannibal - ale to też przednie trunki, chociaż poznałem je dopiero w Isenbergu, wcześniej nie miałem okazji ich zasmakować. Wino za to znam od dawna i uczono mnie rozkoszować się nim. Nie mam jednak nic przeciwko temu, aby następnym razem obalić kilka butelek Whiskey - powiedział zgodnie z prawdą Kartagińczyk tworząc jednocześnie okazję do kolejnego spotkania

Zdanie, które potem En powiedział w obcym języku Hannibal nie był w stanie zrozumieć, chociaż wiele osób nazywało go demonem na ziemi, w sumie jeśli demony zgodnie z powiedzeniem istniały w ludziach to Hannibal był najlepszym potwierdzeniem tej teorii. Pomimo tego demony nie zaprosiły go jeszcze na wieczerzę, zapewne za bardzo się go obawiając, dlatego nie poznał języka demonów, nawet nie wiedział z skąd ta mowa mogła pochodzić. Chociaż opowieść była bardzo zawiła to Kartagińczykowi wydawało się, że zrozumiał jej najważniejsze części, aby dalej kontynuować rozmowę na temat przeszłości chłopaka.
- Brzmi dość ciekawie, zostałeś wychowany przez demony, to dlatego wyczuwałem od Ciebie swojego rodzaju charyzmatyczność - tak, tak jak myślał, kiedy Hannibal był wodzem tak En miał predyspozycję na wojownika, bohatera - Twoja charyzmatyczność, którą dzięki temu zdobyłeś i siła z pewnością powodują, że ludzie chcą walczyć razem z tobą. Mieć cię po swojej wojnie naprawdę może podnosić morale jednocześnie osłabiając marale przeciwnych wojsk. Przy mężczyznach z bliznami mogą czuć się bezpieczne oznacza to, że potrafią stanąć do walki, nie uciekają, nie chowają się, prawda Rinciu?

Dziewczyna potwierdziła delikatnym skinieniem głowy nie odzywając się, ale zgodnie z wcześniejszym poleceniem przynosząc dwie kolejne karafki wina, które położyła na stole oraz dwa talerzyki na jednym znajdowały się marynowane grzybki, a na drugim śledziki.
- Uwielbiam grzyby w occie - powiedział Hannibal, a Rin już wiedziała, że ma go nakarmić, Hannibal nie zamierzał dotykać dzisiaj widelca widocznie czy innej rzeczy, która miała ostrze - Częstuj się, a ty Rinuś nalej kolejną kolejkę, tym razem to En wznosi za coś toast. Za co pije się w Stelli?
Po tych słowach oczekiwał na kolejny toast z podniesionym kieliszkiem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyWto Sie 22 2017, 00:35

Laen nic nie wiedział właściwie o miłości. Jego biologiczni rodzice mu jej nie okazali, co już zaburzyło jego rozwój w tym departamencie. Jego przybrani rodzice nie zdążyli go sprowadzić na drogę odpowiednią do poznania Tej kwestii. Swojej siostry możliwe że też miłością nie darzył, ale tego nie był w stanie określić. Kiedy dowiedziano się o tym, że Hoshi ma przyjść na świat zawsze było mu mówione, iż jego obowiązkiem jako brata jest jej ochrona. Była to jedyna wartość w życiu jaka mu pozostała po wieloletnich torturach, dlatego trzymał się jej kurczowo. Zdawał sobie sprawę co mogło spotkać jego siostrę po tym jak opuściła ich wioskę. Szczególnie, że przeżył to sam. Mimo wszystko, demony pośród demonów były gorsze od demonów pośród ludzi. I nie chodziło tutaj o siłę, a o poziom zrytej psychiki. Wierzył jednak w Hoshi i w jej siłę. Jej rodzice sami byli dość silni, definitywnie najsilniejsi w wiosce. A poza tym, po przebudzeniu zbierał o niej informację więc wiedział, że nie trafiła do niewoli. Co go bardzo cieszyło, bo nie chciał by przechodziła przez to co on.
- Na pewno. W końcu im więcej wiemy, tym większą szansę mamy na zwycięstwo. I nie wątpię, że byłeś mądrzejszy od niego w swoim wieku. Taka mądrość nie przychodzi tylko z wiekiem. Takie szaleństwo też nie. To talent wrodzony. - powiedział z uśmiechem, dobrze zdając sobie sprawię że niewiele osób mogłoby być... takich, z powodu samego doświadczenia. Hannibał z pewnością był wyjątkowym pojebem. Oczywiście, bez obrazy. Bycie chorym umysłowo było teraz dla niego pewnego rodzaju plusem. Normalne osoby były nudnawe w jego opinii, przynajmniej po spędzeniu 10 lat z demonami jako niewolnik. Zdecydowanie bardziej przyzwyczajony był do demonów w postaci ludzi.

- Ciężko zaprzeczyć. Wszystkie są mocno rozpowszechnione, chociaż z mojego doświadczenia wynika że mało kto lubuje whisky. Nie wiem co prawda czemu, ale nie zagłębiałem się tak właściwie w ten temat. Zdecydowanie ciężej trafić na kogoś nie lubiącego piwa lub vodki wedle moich amatorskich kalkulacji. Może po prostu byłem w takich rejonach. A wino porównywalne jest w wielu miejsca do napoju króli. Tylko musi być pierwszorzędne. I z chęcią napiję się z Tobą jeszcze kiedyś. - powiedział En i zakończył swój nieprzemyślany zbytnio wywód na temat alkoholi. Profesjonalistą nie był, w poszukiwaniach siostry zdecydowanie częściej musiał być trzeźwy. Nie zmienia to faktu, że czasami informatorów swoich musiał przekupić dobrym trunkiem, wartościowymi rzeczami lub po prostu dać im w mordę. Z tego powodu, co nieco się rozeznawał w tym temacie, ale raczej nie na poziomie Hannibala.

- Jeśli nazywasz niewolnictwo i bycie gwałconym wychowaniem, to zgadza się. - powiedział żartobliwie En na pierwsze słowa staruszka. Nie miał mu ich za złe, po bo dłużysz zastanowieniu się musiał przyznać mu rację. Zaliczało się to jako wychowanie.
- Prawdopodobnie masz rację. Nie miałem jeszcze okazji do brania udziału w wojnie lub nawet większej potyczce, ale daruję sobie skromności i przyznam, że charyzmy mi nie brakuje. Nie wiem czy mam to we krwi, czy faktycznie muszę podziękować za to demonom. I spotkałem więcej sojuszników na drodze, niż wrogów, jak tak teraz o tym myślę. - powiedział po dłuższej chwili zastanawiania się. Słowa Hannibala miały jakiś sens w oczach krwistookiego. Coraz więcej sytuacji miało dla niego sens patrząc z tego punktu widzenia, ale czy to miało takie wielkie znaczenie.
- Prawdziwa charyzma jest wtedy, kiedy nie jesteśmy świadomi jej używania. Taka jest moja opinia i wychodzi na to że siła. - dodał jeszcze po chwili rozmyśleń, a potem przeszedł na następny temat. Nie miał w tym momencie nic do dodania, co przychodziło mu na myśl. Może później.
Słysząc zaproszenie do poczęstunku skorzystał i wziął do ręki jednego śledzika, którego zamachem od razu wrzucił do swoich ust i zaczął delektować się jego smakiem. Pierw zlizał cały sos, czy cokolwiek do niego dodali a dopiero potem zaczął wyjadać jego wnętrzności. Ryby to są jednak dobre. I zdrowe, a jako młody chłopak powinien takie rzeczy jadać. Robił to w sumie zbyt rzadko.
- Kiedy opuściłem Stellę, nie mogłem jeszcze pić... legalnie. Oboje raczej wiemy jak to bywa, Tobie też pewnie zdarzały się młodzieńcze wybryki kiedy zbyt duży wypiłeś alkoholu. Właściwie Tylko raz upiłem się na tyle, żeby pociąć karczmarza a potem być ściganym w paru miastach, ale o tym mogę opowiedzieć później. Jak mnie pamięć nie myli, w Stelli pierw pije się za rodzinę, ale za nią już wypiliśmy tak jakby. Dlatego wznieśmy toast, za jutrzejszy dzień. Abyśmy zabłyśli jeszcze bardziej na niebie niż kiedykolwiek przedtem. - oznajmił En, cytując jedno z powiedzeń Stellenczyków i przechylił kielich.
- Oznaczało ono bezpośrednio toast żeby następny dzień był bardziej dla nas chwalebny niż kiedykolwiek. Najbardziej udany w naszym odczucie i by był dniem w którym to zdobędziemy największą sławę. Ironiczne, bo podczas następnego razy kiedy się pije, wznosi się toast za jeszcze większą sławę. Jest też inna odmiana tego toastu, gdzie wznosi się go do Hoshiaeni, żeby pomogła nam być jacy chcielibyśmy być. Pochodzi on z dawnej legendy, która w tych czasach została już zapomniana. Znalazłem ją raptem w książkach. Dawno dawno temu, była na tym świecie księżniczka o niezwykłej urodzie. Na nasze, miała niezłe zderzaki. Nie dość, że była ona przepiękna to jej siła była przeogromna. W walce dorównywała dorównywała samym bogom i nawet smoki nie miały z nią najmniejszych szans. Charakter też miała godny bogini, a szczęście dopisywało jej na każdym kroku. Była po prostu idealna. Jednak, nie była ona szczęśliwa. Wbrew tego co wiele osób sądziło, nie pragnęła ona perfekcji. Jedyne co chciała od życia to rodziny. Męża i potomstwa. Problem był w tym, że każdy dobry mężczyzna uważał że jest ona zbyt perfekcyjna dla nich, a reszta obawiała się splamić jej niewinność. Pewnego razu miała tego dosyć i zaczęła planować. Pierwszym etapem było zepsucie wizji innych osób o jej charakterze.
Zaczęła się zachowywać jak rozkapryszona i niezdecydowana księżniczka, co zasiało w sercach ludzi wątpliwość co do jej perfekcji. Następnym etapem, było stworzenie wstrętu do jej potęgi, dlatego poszła i wybiła całe królestwo. Miała na swoich rękach krew milionów, i ludzie przestali ją podziwiać. Ostatnim etapem, było zniszczenie swojego wyglądu, dlatego ścięła piękne i długie włosy tak bardzo, że przypominała chłopaka. Swoją nieskazitelną cerę zniszczyła bliznami i przypaleniami. A potem uciekła ze swojego zamku do wsi w innym królestwie. Ludzie przestali zwracać uwagę na nią,
po tym jak stała się nieperfekcyjna i mogła dzięki temu uciec ze swojego państwa. I dopiero wtedy była szczęśliwa. Nie będąc perfekcyjną, a będąc w pełni sobą i z rodziną.
Nie wiem osobiście co sądzić o tej legendzie, no ale... jest ona i tyle.
- dodał młodzieniec, zauważając pewną lukę w logice swoich pobratymców. A może to o to właśnie chodziło. Nie wiedział.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyWto Sie 22 2017, 07:12

//Napisałbym nieco więcej, ale praca wiec musiałem kończyć.

Hannibal słuchał odpowiedzi na swoje pytania, które zadał do Ena nabierając widelczykiem co pewien czas grzybka w occie, którego przyniosła mu Rin, jakoś tak nie lubił śledzików więc je zostawiał swojemu rozmówcy. Pewnie po prostu miał już dość morza po kilkudniowej podróży tak samo wszystkiego co z niego wyszło jak ryby. Hannibal przemilczał komplement dotyczący swojej inteligencji, doskonale wiedział, że chociaż faktycznie urodził się z talentem do toczenia wojen zarówno tych militarnych jak również słownych to był tez kształcony przez wiele lat, aby osiągnąć to co osiągnął i stać się takim właśnie człowiekiem. Najpierw wiele lat w kartagińskiej akademii, gdzie stworzył swój pierwszy oddział, który wyrżnął jego konkurentów do władzy w kraju nie tylko w samej szkole wśród synów wyżej postawionych urzędników, ale potem opuścili mury akademii i to samo dokonali z konkurentami z zewnątrz, doprowadzając do małej, szybkiej wojny domowej, którą z łatwością wygrał. Sam kraj dzięki dobrej taktyce i umiejętnościom również nie ucierpiał jego przeciwnicy w kraju nie nadawali się do władzy dla kraju z pewnością lepiej było, że to on został nowym wodzem. Jedynym trudnym przeciwnikiem, który stawił mu zacięty opór i nie tylko posiadał potężną armię, ale też był umiejętnym strategiem był Scipion Afrykański, który chociaż wygrał zdawał sobie sprawę, że dokonał tego tylko dzięki różnicy w sile. Mimo poniesionych strat w trakcie tej wojny sam również przeszedł do historii jako umiejętny dowódca, gdyby trafił na przeszłego władcę Rzymu z pewnością zniszczyłby ten kraj i wygrał wojnę. Gdyby urodził się kilkadziesiąt lat wcześniej wygrałby w trakcie pierwszej Wojny Punickiej. Poza umiejętnościami, które były wrodzone Hannibal z pewnoscią poparł je również wykształceniem w akademii kartagińskiej, a następnie jako rekrut do armii Isenbergu.

Z pewnego punktu widzenia oboje wychowali się w podobnych warunkach, dlatego właśnie stali się szaleni, bo czyż wojny nie można nazwać piekłem na ziemi? Wiele osób tak czyniło, Hannibal nie raz widział zachowania na polu bitwy, których obawiałby się dopuścić sam Lucyfer. Żeby utrzymać armię sam dokonywał najstraszniejszych z nich, nazywano go wariatem, ale doceniano jego umiejętności wojny, tylko tutaj w pełni się odnajdywał i mimo swojej brutalności zawsze uzyskiwał pożądany efekt. En z pewnością polubiłby wojnę.

- Wino wbrew pozorom jest też łatwe w uzyskaniu i często spożywane ze względu na jego właściwości - powiedział dokańczając wywód o trunkach - Na statkach częściej pije się właśnie ten napój niż samą wodę, gdyż gasi pragnienie, a nie psuje się tak szybko jak zwykła woda. To dlatego marynarze i piraci zawsze są najebani, ale cóż taka praca. Niewolnictwo i bycie gwałconym jest wychowaniem, chociaż mało przyjemnym - potwierdził Hannibal - Każdy rodzi się z własnymi umiejętnościami, ważne, aby je dobrze wykorzystać...
albo pozwolić mi je wykorzystać, w końcu zamierzał zamienić Cię w bohatera w mojej armii, który podniósłby morale do niewiarygodnego wręcz poziomu, naprawdę musiał się wstrzymywać, aby już teraz nie zaproponować tego Enowi. Może powinienem pieprzyć zasady i powiedzieć, że jestem żołnierzem Isenbergu, dawnie głównym wodzem Kartaginy, na wieść, o którym sikały do łóżek nie tylko dzieci w starożytnym Rzymie i powstało przysłowie "Hannibal" u bram, co oznaczało zagrożenie z jakim był utożsamiany. Teraz jednak wiele nie mógłby dokonać, w armii Isenbergu pomimo umiejętności liczył się też staż i osiągnięcia, a ich brakowało w tym świecie Kartagińczykowi, nie przepisały się one niestety z jego wojny w Italii. Musiał poczekać, za dwa, może trzy lata razem z armią Isenbergu w końcu rozgromi Pergrande i ruszy dalej eliminując po drodze wszystkich wrogów, którzy stanęliby mu na drodze razem z Enem przy boku, który nie tylko, by go wspierał, ale przyniósł zwycięstwo, dobrzy wojownicy jak on potrzebowali dobrych wodzów, a lepszego chłopak nie mógł znaleźć.

- To prawda, wojownicy nie potrzebują uczenia się jej - potwierdził zdanie chłopaka - Swoją prostotą i wojennym podejściem do życia pociągają oni innych do walki i podnoszą ich morale. Przeciętny żołnierz nie zrozumie wywodu filozofa, chyba, że po prostu każe mu napierdalać z lewej strony.
Plan Hannibala odnośnie zostawienia śledzików swojemu towarzyszowi jak widać udał się i nawet smakowało to chłopakowi. Solone płaty śledziowe, które były polane delikatnie jakąś odmianą sosu śmietankowego z przyprawi miał nieco ostry smak pochodzący zapewne z wcześniejszego namaczania go w occie. Był też dość słony, w końcu to śledź, ryba która charakteryzowała się takim smakiem. Była dość świeża jednak, dlatego En nie powinien bardzo narzekać, w końcu w mieście portowym nie trudno było o rybki, które jeszcze kilka dni temu mogły pływać w morzu.

Hannibal nie zaprzeczył, że jemu też nie raz udało się wypić naprawdę olbrzymie ilości alkoholu, po których potem nie raz stracił przytomność, było to jednak głównie na przyjęciach w Kartaginie w miejscach, gdzie czuł się bezpieczny, gdzie go szanowali, a potem mógł w spokoju zasnąć nie bojąc się o swoją głowę. Z czasem, gdy zaczęła się wojna o władzę, a potem bitwy z Rzymianami okazji do całkowitego schlania się było coraz mnie, dlatego nawet teraz odruchowo Hannibal obliczał ile mógł bezpiecznie wypić, aby nie stracić przytomności. Gdyby chodziło tylko o pocięcie kogoś może nie robiłby takich problemów, ale był pewien, że po zaśnięciu straciłby wszystkie pieniądze, chyba, że En zaniósłby go do pokoju. Ciekawe czy tutaj też była taka tradycja, że pomagało się nawzajem kompanom picia.
Mwaahaha - zaśmiał się Kartagińczyk słysząc kolejny toast - Niech będzie, abyśmy zabłyśli jeszcze bardziej kolejnego dnia, chociaż pewnie do piętnastej leczyć będziemy kaca. Ja osobiście zacznę od pojutrza. [/b]
W sumie to nawet w tej chwili starał się doprowadzić do swojego przyszłego zabłyśnięcia poznając lepiej swojego rozmówce i starając się włączyć go do armii, którą na dniach zamierzał utworzyć. Toast był zacny, ale rzadko komu udawało się zabłysnąć w takim stanie. Po tym krótkim wstępie Hannibal wysłuchał legendy bawiąc się jednocześnie swoją dziwką, której po cichu, szeptem, aby nie przerywać chłopakowi przemowy nakazał masaż jego prącia, które szybko stwardniało. [
- Wy w Stelli jak widzę naprawdę szanujecie swoje rodziny - powiedział Hannibal w taki sposób, aby nie powiedzieć tego, co myśli, że mają pojebanego hopla na ich punkcje, co jego zdaniem było bardziej zgodne z prawdą - Nie wiem jak tobie, ale mnie nie przeszkadzałoby, żeby taka ślicznotka została moją nałożnicą, naprawdę nie musiałaby się oszpecać, jakby chciała, a nawet nie chciała dałbym jej całe stado bachorów. Chociaż możliwość zlania we krwi wrogiego królestwa nie brzmi tak źle. A wiesz, dlaczego pomimo tego, że zaczęła być rozkapryszona i niezdecydowana, że pomimo tego, że zlała we krwi całe królestwo budząc grozę, co do jej potęgi, pomimo tego, że oszpeciła swoją twarz mimo wszystko znalazła męża, który dał jej szczęście? Bo nadal miała duże zderzaki jak to na początku określiłaś i widocznie nie była na tyle głupia, aby coś z nimi zrobić.

Zakończył swój wywód puentą Hannibal, a następnie dał dziwce znak, aby rozlała kolejne kieliszki. Karafka zarówno Hannibala jak również Ena powoli osiągała połowę cały czas będąc rozlewana.
- Po takiej opowieści to ja proponuję wznieść toast za tą księżniczkę - powiedział Hannibal unosząc kieliszek - Aby kobiety, nie oszpecały się, a lepiej przyszły do nas, abyśmy je porządnie wyruchali i zrobili im bachory, o których nie dowiedzielibyśmy się w sądzie.
W Kartaginie by również popularny toast "aby kolejny dzień ojca nie był przypadkiem naszym", a to była swojego rodzaju jego interpretacja.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyWto Sie 22 2017, 14:36

Wojna. Piekło na ziemii. En nie był pewien, czy chciał brać udział w wojnie. A raczej żyć w jej odmętach. Mimo wszystko przerwa od prawdziwego piekła na ten moment była dla niego zbyt krótka. Z drugiej strony... ten spokój powoli mu się nudził, ale to może dlatego że nie wykonał jeszcze zadania, które sam sobie nadał. Nadal zbyt wiele niewiadomych by wszystko zrozumieć. Był pewien jednego. To jego siostra trzymała go przy byciu w miarę trzeźwym umysłowo. Broniła go przed szaleństwem pomimo tego, że nawet o nim nie wiedziała. Co za ironia. Niektórzy pewnie uznali by ją za kulę u nogi, ale chłopak tak nie uważał. Nie w tym momencie.

- Możliwe. Pijam bardzo rzadko, ale zazwyczaj jak to robię to po to by się upić. Lub z jakiejś okazji, tak jak teraz. Najpewniej przez to, że po prostu nie poznałem odpowiedniego towarzystwa, żeby się z nimi napić. Chociaż mam ciche podejrzenia, iż dzisiaj się to zmieniło. I faktycznie, jest to jakieś wychowanie. W końcu, co cię nie zabije, to cię wzmocni. Tak u nas mawiają, i ciężko im nie przyznać racji. Co do tych umiejętności... faktycznie, już przed naszym narodzeniem coś decyduje o naszych predyspozycjach. Nie mniej jednak, każdy jest kowalem własnego losu. Zresztą, nie ma co o tym rozmawiać. Upewniłem się, żeby jakiekolwiek osoby mające chrapkę na moją siostrę były... uciszone. - powiedział z morderczym uśmiechem i można było poczuć jak z niego wypływa żądza mordu. Nie było jej wiele, ale była odczuwalna. W końcu to co powiedział był prawdą. Pomimo tego, że nigdy nie mógł dogonić swojej siostry w tempie w jakim się przemieszczała i nie miał wielkiej ilości informacji, nadal był w stanie podążać jej krokami. A zbyt często słyszał, że ktoś miał chrapkę na nastolatkę. Oczywiście, potem nie chcieli go widzieć w niektórych wioskach. Niektórzy po prostu nie doceniali deszczu krwi zboczeńców i handlarzy niewolnikami. Nawet wspomniani niewolnicy. Po chwili ogarnął się jednak i zapanował nad swoją żądzą mordu, by bardziej nie wystraszać biednej dziwki i nie przestać zwracać na siebie uwagę okolicznych gości. Prawdopodobnie tylko Hannibal nie był wystraszony jej ilością. Lata u demonów zwiększyły ją do tej którą potrafili okazać zaprawieni w wojnach wojownicy. Po tym jak już ją ogarnął, uśmiechnął się wilczo-niewinnie jakby nic nie zrobił i wrócił do grzebania w śledzikach.

Sam En nie miał nic przeciwko walczeniu pod czyimś dowództwem. Gdyby jakiś rozkaz przeszkadzał mu, najpewniej by go nie wykonał tym samym atakując swojego dowódcę. Szansa na to była bardzo mała, ale trzeba powiedzieć że nadal istniała. Nie lubił też być traktowany jak podwładny. Jak ktoś mniej wartościowy od kogoś. W jego oczach on i dowódca musieliby mieć jasno ustaloną sprawę. En byłby ostrzem tnącym jego wrogów na kawałki, a wódz byłby mózgiem mówiącym ostrzu jak ciąć. Bez żadnego poniżania i wywyższania się. Taka była opinia młodzika, może nie całkiem trafna i racjonalna, ale była.

- Zaprzeczyłbym że jestem prosty, ale mam wrażenie że nie w tym sensie miałeś prostotę na myśli. I jest to fakt. W końcu ciężko żeby ktoś najpewniej spiskujący podnosił morale innych osób, z wyjątkiem wrogów. Chociaż... z tego co wiem na tym świecie większość osób to idioci, więc pewnie nie zauważą nawet prawdziwych intencji takiego wodza. Albo on jest zbyt uzdolniony. - powiedział patrząc konkretnie na Hannibala z lekko zmrużonymi oczami przez dłuższą chwilę, po czym wrócił do pochłaniania śledzików. Nie wyczuwał od niego złych intencji w kierunku jego siostry, więc nie miał powodu by zajmować się nim tutaj i brudzić kolejną karczemkę. Jeszcze tego brakowało by go z Fiore wygonili, dokładnie z miejsca w którym jest jego siostra. Mijałoby się to z celem. Właśnie z tego powodu, nie przejmował się swoimi podejrzeniami co do jego prostoty.

-Kto wie? Może to właśnie ten kac będzie największym osiągnięciem naszego życia. - rzucił żartobliwie i postanowił nie śmiać się ze swojego żartu. Takie są ponoć najsłabsze, a bynajmniej to zauważył po innych osoba tak robiących.

-Eeee tam. Zwykły przypadek. - powiedział En wyjaśniając ich hopla na punkcie rodziny. - W dodatku z jakiegoś powodu ta legenda została zapomniana. Najpewniej przez to, że w tych czasach są nowocześniejsze wartości. I sam nie wiem. Jednorazowa zabawa pewnie okej, ale bez uczuć to by się znudziła. A perfekcja wydaje mi się zbyt nudna, żeby z nią żyć. Wolałbym jakąś demonicę albo bestię. O gustach się nie dyskutuje. I kto wie? Może mąż był tak samo pojebany jak my i leciał na to że zniszczyła królestwo? - powiedział sam zastanawiając się nad taką możliwością. A zresztą, nie było to ważne. Legenda to legenda, i dlaczego mężczyzna pozostał z księżniczką nie było dla niego ważne. Ani nie powinno być. W końcu to przeszłość.

- Ja to jednak wolę poczekać z dziećmi na tą, z którą spędziłbym większą część życia. Może dziecinne to słowa, kto mi zabroni marzyć? No, ale pozwolę sobie na tę jedno dniową przyjemność... tak myślę. - powiedział nie do końca pewien co chciał, ale wzniósł toast. By pić nie trzeba mieć powodu, tak zawsze wmawiali mi piraci których zazwyczaj potem ciął na kawałki.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptySro Sie 23 2017, 00:01

Upijanie się tez nie było złe, ale Hannibal wolał robić to dłużej, w końcu stan skrajnego upojenia był najlepszy, znacznie przyjemniejszy niż wymiotowanie i zaśnięcie w nieznanym miejscu. Lepszy był stan, gdzie szumiało już w głowie, twarz robiła się czerwona, a rozmowy szły znacznie prościej. Słysząc, że osoby, które miały chrapkę na siostrę Ena zostały już uciszone wywołało uśmieszek na ustach Hannibala, facet naprawdę jego zdaniem miał hopla na punkcie swojej siostry, z drugiej strony nie widział żadnego powodu, żeby nie mieli być razem, facet jest iście porąbany, nie będzie mu to przeszkadzało, nie zna czegoś takiego jak ograniczenia, a w wielu krajach współżycie z siostrą jest akceptowalne. Wielu znanych bohaterów pieprzyło swoje siostry dochodząc do władzy, w końcu znali je bardzo dobrze, a byli dość podobni, pewnie sprawiało im to jakąś radość. Hannibal był jednak jedynakiem więc ciężko było mu porównać to i dowiedzieć się jak mógł czuć się jego rozmówca.

Kontynuując tą rozmowę oraz wyczuwając od chłopaka zew mordu Hannibal doszedł do wniosku, że oboje musieli mieć dość podobne doświadczenia, które odcisnęło piętno na charakterach, on toczył wojnę, podczas, której znaczenie słowa "człowieczeństwo" zostało całkowicie wymazane przez niego, En poznał siłę szaleństwa podczas spotkania z demonami, które były utożsamieniem zła. Źródło było różne, ale efekt pozostawał dokładnie ten sam.
- Ja zamierzam chodzić i pierdolić ślicznotki po karczmach zostawiając swoje nasienie we wszystkich krajach. Jeśli czegoś dokonam i faktycznie zostanę jakimś wodzem, wtedy najsilniejsze zajmie moje miejsce. Jeśli będzie jeszcze lepsze ode mnie pewnie nawet mnie nie zawaha się strącić na ziemię. Jeśli uda mu się wbić mi nóż w plecy i przejąć władzę, może i będę wtedy martwy i dumny. O szczęśliwych rodzinach ludzie nie pamiętają, ale o swoich bohaterach piszą ballady, opowieści przez wiele pokoleń. Słyszałem kiedyś o bitwie pod Termopilami. 300 Spartan razem z niewolnikami (tak naprawdę walczyli tam nie tylko spartanie, było jeszcze prawie 2.000 niewolników, ale kto by ich liczył w przekazach historycznych) stawili czoło kilkuset tysięcznej perskiej armii broniąc się przez trzy dni i przegrali tylko dlatego przez zdradę, osobę która pokazała im inną drogę do Aten. Pewnie nie wiesz, gdzie to jest, ale to naprawdę ciekawa opowieść, kiedyś opowiem ją ze szczegółami. (ciekawostka: bitwa, ta chociaż wydaje się niewiarygodna i mocno przesadzona, naprawdę miała miejsce opisują to również perskie spisy). Dlatego chcę stać się kimś, aby mój bękart miał kogo zabijać i samym tym czynem zyskał sławę. - z obiektywnego punktu widzenia było to porąbane - A wracając do księżniczki. Jeśli naprawdę miała taką moc osobiście wolałbym ją wykorzystać i popchnąć ku straszniejszym celu. Jestem pewny, że ze mną przy jej boku ta historia nie skończyłaby się tak szczęśliwie.

Po tych słowach Hannibal wziął kolejny kieliszek wina pijąc za nic, tak jak zażyczył sobie kompan, skoro spożywali już alkohol bez powodu oznaczało to, że z pewnością wypili już wystarczająco dużo. Nie przeszkadzało to jednak Kartagińczykowi w kontynuowaniu tego szalonego tempa, zagryzając wcześniej kawałek marynowanego wina wziął swój kielich, uniósł do góry i wypił.
- Czego więc ty oczekiwałbyś po swoich dzieciakach, które miałbyś z tą jedyną, też chciałbyś wieść tak szczęśliwe, nudne życie? - powiedział Hannibal - wiązanie się na stałe z kobietą jest pozbawione sensu, kiedy można mieć je wszystkie jeśli się po to sięgnie, po co się ograniczać, tak wąskie myślenie nieco nas ogranicza, w końcu czyż oboje nie chcemy przewyższyć tego, co oczekuje po nas społeczeństwa, Ja chcę czegoś znacznie więcej niż żony, dzieci i zestarzenia się w dobrze płatnej pracy w urzędzie. Ludzie mają śpiewać o mnie legendy, od tej pory ma się przestać opowiadać bajki o czerwonym kapturku i wilkach - będzie się mówiło o czerwonym kapturku i Hannibalu, bo jest znacznie straszniejszy od wilka. Nie będzie już bajki o Jasiu, Małgosi i baba jadze, to Hannibal porwie Małgosie, po to, aby ją zgwałcić. Smoki i Zeref się zawstydzą, bo teraz to o mnie będzie się mówiło w strachu. Tak bym chciał, aby mnie zapamiętano, ale jednocześnie, by fakty mówiły, że dokonałem czegoś wielkiego, że nie byłem zwykłym człowiekiem. Ty jakim chciałbyś, aby Ciebie zapamiętano po twojej śmierci. Czy chciałbyś przekazać swoją wolę przyszłym pokoleniom.

Hannibal z każdym kolejnym toastem wyraźnie stawał się coraz bardziej pijany i mówił o różnych dziwnych rzeczach, czuł, że jeszcze trochę i zacznie gadać o swoich bitwach pod Kartaginą i porażce w walce z Scipionem, któremu udało się udowodnić, że armia rzymska jest silniejsza. Wiedział jednak również o tym, że chociaż to on przegrał, to stanie się bardziej popularny w swoim świecie przez własne siły, w końcu nie zawsze mówiono tylko o zwycięzcach, Hannibal dokonał prawie niemożliwego, gdyby pokonał Rzym mógłby śmiało uważać się na największego wodza w historii. Swój wynik musiał poprawić w Earthlandzie, nie wątpił, że trafił do tego świata właśnie po to, aby tego dokonać, że dostał od losu drugą szansę. Nie mógł doprowadzić się do stanu, gdy zacząłby to wspominać więc wzniósł kolejny toast.
- Aby nas zapamiętały przyszłe pokolenia - wzniósł toast, który chyba miał już miejsce, przynajmniej w podobnej wersji - Abyśmy osiągnęli swoje cele
Wtedy uchylił kolejny toast zagryzając go grzybkiem w occie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptySro Sie 23 2017, 01:33

En nawet nie był w stanie domyślić się, co ten facet myślał o jego uczuciach do siostry. Właściwie, na ten moment były ich braki ale to się nadrobi jak już ją zobaczy. Drugi raz przez całe jej życie. Aż zrobił się zły na siebie, że tyle go nie było w jej życiu. Co prawda miała rodziców do pewnego etapu, ale potem powinien z nią być. Z drugiej strony jakby został w wiosce, to najpewniej Tego dnia on z Hoshi również by zginęli. Takie miał przeczucie. Chyba pierwszy raz dziękował demonom za ich porąbane wychowanie. Odwdzięczy się im w przyszłości rozlewając ich krew. To był dobry plan.

Chłopak wysłuchał w spokoju wywodu Hannibala o tym jakie to będzie jego potomstwo, grzecznie jedząc dalej śledziki. Dobrze że było ich wystarczająco by zaspokoić największych obżartusów, do których En częściowo się zaliczał. Lubił jeść, a trening i magia utrzymywały go w formie, to co miał się ograniczać? Kiedy ten skończył opowiadać o swoich potomkach, Laen powrócił do rozmowy.
- Mam nadzieję, że wiesz od kogo trzymać się z daleka. A tak to rób co chcesz. Dla mnie nie jest ważne czy przelecisz wszystkie dziwki we wszystkich wymiarach, czy będziesz pieprzył tylko jedną. Taka prawda, bo mnie to nie dotyczy w tym momencie. Co do tego że najsilniejsze lub najbardziej podstępne zajmie Twoje miejsce... na pewno zdajesz sobie sprawę, że prawdopodobnie żadne z nich takie nie będzie? Nas kształtowały warunki. Musiałbyś im dać odpowiednie by to zrobić, a w tym momencie raczej nie jesteś w stanie wywołać wojny na cały świat. Czego znowu nie pozwoliłbym Ci zrobić, bo przez to moja siostra by już definitywnie cierpiała. Nie mniej jednak, faktycznie, pozostawił byś po sobie ślad na świecie. Swoją drogą, co by się stało gdybym zabił któreś z Twoich dzieci? - zapytał szczerze nie wiedząc czy Hannibal jest na tyle pojebany by mieć to gdzieś, ale miał co do tego podejrzenia. W końcu wytrzymał on jego żądzę mordu, nie tak jak część osób z karczmy która musiała opuścić ten lokal dla własnego bezpieczeństwa. Jeszcze go zaraz pozwą czy coś.

- A co do Tego co powiedziałeś. To oczywiste że o szczęśliwych nie piszą. W końcu to ludzie, istoty wiecznie szukające szczęścia, ale w efekcie czyniące chaos i nigdy go nie znajdują. To nie fakt, że ktoś osiągnął szczęście w tym zgorzkniałym świecie wzbudza o nich podziw. Wolą słuchać o tym, jak ktoś wybijał tysiące ich pobratymców. Sam nie jestem w stanie określić czemu tak jest. Chyba mają to w naturze i nie ma innego logicznego wyjaśnienia. A księżniczce dajmy spokój, bo jeszcze nas tu piorunami zacznie trzaskać - dodał co chciał kruczowłosy i zaczął rozmyślać nad pytaniami Hannibala. W tym momencie ani nie znał odpowiedzi, ani miał ochotę jej szukać.

- Szczęśliwe życie? Być może. Nudne? Ze mną jako ojcem?... Wydaje mi się to nadzwyczaj wątpliwe. I jestem skromną osobą. Jak mogłeś się domyślić nie potrzebuję wszystkiego. Nie chcę władzy, bo w sumie byłaby ona najpewniej uciążliwa w moich oczach. Nie chcę bogactw, bo ich najzwyczajniej nie potrzebuje. Nie chcę sprawiedliwości, bo jest tysiące lepszych rzeczy do roboty niż jej szukanie. W sumie aktualnie jedynie czego chcę to odnaleźć Hoshi i stać się silniejszym. O wiele silniejszym, by nikt już nigdy nie mógł mi zagrozić. Na tyle, by smoki nie miały ze mną szans. Chociaż najpewniej są to tylko marzenia. Po mimo tego, nie chcę być zapisany na kartach historii. A raczej, nie czuję potrzeby osiągnięcia tego. Zamierzam po prostu iść przez siebie i wykreować sobie własną ścieżkę. Poza tym, szczęście dla jednych to mordowanie innych. Każdy dąży do własnej interpretacji szczęścia, tak ja to widzę. Byłbym wdzięczny gdyby zapamiętali mnie Ci co aktualnie żyją. Moja siostra jako "zajebistego starszego brata", moi ewentualni przyjaciele jako "niepokonanego", a wrogowie jako "szaloną bestię nie zostawiającą jeńców"... taki jest mój plan. - powiedział En rozkładając ręce na boki i śmieją się do siebie z uśmieszkiem. Osiągnie to. Czuł to we swojej krwi, że jak się postara to nic go nie powstrzyma. Nadejdzie czas, kiedy pewnie będzie musiał wiele poświęcić by osiągnąć to siłę, ale co będzie to będzie. A następny toast, wypił razem z nim, bo czuł że jeszcze to nie jest jego limit.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptySro Sie 23 2017, 07:09

Hannibal i En podzielili się przekąskami w bardzo dyplomatyczny sposób tak samo jak podzielić się mieli kobietami, bez żadnych sporów, każdy wziął to co lubił i nie przeszkadzało to drugiemu. Tak samo jak En lubił śledziki tak samo Kartagińczyk zajadał się grzybkami czując ich delikatnie gorzki i jednocześnie ostry posmak. Podnosząc kolejną przekąskę spojrzał na nią, aby dokładniej ocenić jaki to gatunek, a po wyglądzie łatwo mógł ocenić, że były to marynowane maślaki. Najczęściej spotykane były, co prawda pieczarki ze względu na ich łatwą uprawę, ale maślaki miały znacznie lepszy posmak. Delikatnie obślizgłego grzybka Hannibal znowu włożył do ust wcześniej go oblizując.

- Spokojnie, kobiet i sióstr swoich przyjaciół nie ruszam, dokonaliśmy już podziału kobiet, a wierzę, że jest ona z pewnością w twojej grupie, jeśli nie to i tak jej nie ruszę. Pewnie faktycznie będzie to niemożliwe, ale miło się patrzy jak potomstwo przewyższa swoich rodziców, nie dam im jednak łatwo tego dokonać, będą musiały się naprawdę postarać
Powiedział sam Hannibal, on też do władzy dochodził po trupach, gdy zamordowany ówczesnego władcę, nie był nawet poważnym kandydatem do tronu, ale wiedząc czego chce dokonać, zdawał sobie sprawę, że potrzebować będzie stanowiska wodza armii Kartaginy. Był w wieku Ekko, może nawet młodszy, gdy przeprowadził razem z kilkoma uczniami akademii wojennej rewolucję mordując najwięcej kandydatów na tron, a następnie jako nastolatek stał się niepokonanym przeciwnikiem dla doświadczonych wojowników, którzy dość szybko zdali sobie sprawę z geniuszu chłopaka, docenili go zdając sobie sprawę z dwóch rzeczy: z tego, że faktycznie jest najlepszym kandydatem na wodza kraju oraz drugiej, że stawiając mu opór w końcu doprowadzi do ich śmierci, nie była to ich liga.

- Gdybyś zabił, któreś z moich dzieci oznaczałoby to, że było zbyt słabe, aby przetrwać - oznajmił - U nas w Kartaginie nie ma takiego oddania rodzinie jak w Stelli. Kto wie na jakie warunki trafią w przyszłości, kto wie jak silne będą, czułbym prawdziwą ojcowską dumę, gdyby któreś okazało się również silniejsze od Ciebie.
Na fakt, że En nie pozwoli mu rozpocząć wojny, gdyż mogłoby to zaszkodzić jego siostrze Hannibal wzruszył ramionami, faktycznie nie był w tej chwili w stanie jej prowadzić, nie miał poparcia, które oczekiwał musiał dojść do władzy zaczynając od nowa, wtedy dopiero mógł podjąć działania militarne, a zdawał sobie sprawę z tego, że potrwa to co najmniej kilka lat. Kiedy jednak będzie gotowy nawet En nie będzie w stanie go powstrzymać, chociaż wolał, aby odnalazł siostrę on lub Hannibal i dołączył do jego armii rozlewając krew wrogów razem z nim pierwszym szeregu.

- Mwahaha, masz rację to prawdziwa ironia, że ludzie w swoich wierzeniach uważają się za osoby kulturalne szukające szczęścia i pokoju, które pragną bezpieczeństwa i miłości, a same wywołują wojny, brat potrafi zabić brata, sąsiad cieszy się, gdy jego sąsiadowi spali się pole, chociaż sam nic dzięki temu nie zyskuje. Widocznie ludzie są bliżej spokrewnieni z demonami niż z aniołami, takie zapędy. I masz rację dość opowieści o księżniczce, jeszcze jeden, dwa toasty i sam opowiem Ci dość ciekawa legendę tylko muszę ją sobie przypomnieć. Oczywiście dotyczyć będzie ona wojny. Jakoś na razie nie wyobrażam sobie teraz Ciebie, że mógłbyś zamieszkać ze swoją żoną i dziećmi na wsi, zamienić miecz na narzędzia rolnicze i wieść sielankowe życie na polu opiekując się swoją rodziną. Tacy jak ty musze wcześniej czegoś dokonać, oboje jesteśmy ludźmi czynów i to one będą o nas świadczyć w przyszłości. Dosyć miłe postanowiłeś zostawić za sobą wspomnienia, ale nie wiem czy wszystko uda Ci się osiągnąć, zawsze znajdzie się ktoś, kto znienawidzi Cię bez powodu za coś błahego jak np. uroda twojej siostry. Jeśli chodzi o siłę, najwięcej jej można zdobyć właśnie walcząc, tak zdobywa się doświadczenie, a im silniejszym się jest tym przeciwnicy też stają się bardziej wymagający, tak jak uparli się, że nie mógłbyś mieć łatwo. Na chwilę musze wyjść do kibelka zaraz wrócę.

Po tych słowach Kartagińczyk na chwilę znowu odstawił dziewczynę i powoli poszedł do łazienki, która znajdowała się na szczęście na tym samym piętrze co bar. Nie miał pęcherza ze stali więc korzystał z takich miejsc, nie był jeszcze na tyle stary. aby popuszczać w porty, a takie zachowanie wśród przyszłych żołnierzy z pewnością obniżyłoby przyszłe morale. Po chwili wrócił on do stolika.
- Nalej nam jeszcze wina Rinciu, jak to mówią, nie po to je, aby żyć, ale po to by nie pić na pusty żołądek.  - powiedział do dziwki, a ta posłusznie napełniła oba  kieliszki - Pamiętasz jak mówiłem, że u nas w Kartaginie jest taki zwyczaj, że gdy ktoś wróci z łazienki to wznosi toast. Więc dopełnię tradycji. Wypijmy tym razem za drzewa. Dokładniej za drzewa, z których wykonane będą nasze trumny, aby rosły jak najdłużej.
Był to dość wyszukany toast za jak najdłuższe życie pijących osób dość popularny w Kartaginie, będący jakby się wydawało jednocześnie dość zabawny. Mówiąc te słowa Hannibal podniósł kieliszek wypijając jego zawartość, a następnie wrócił do przystawek. W sumie miałbym już ochotę wydupczyć Rin - pomyślał Hannibal pijąc coraz to kolejne porcje trunku. Przyjemnie jednak rozmawiało mu się z Enem, niby mogli we dwójkę podzielić się kobietami, ale Kartagińczyk nie należał do typu ludzi, która w ogóle lubiła się dzielić, wolał mieć swoją własność, o którą był w stanie naprawdę zażarcie walczyć. Dziwki w pewnością były jednym z tych przedmiotów. Jednak wcześniej można było spróbować się trochę rozerwać.
- Umiesz grać może w szachy, kart pewnie tutaj nie mają i oszukiwałbym pewnie i tak - powiedział zgodnie z prawdą Hannibal - Zobaczymy jak u ciebie ze zmysłem taktycznym, stawiam 100 klejnotów, że Cię pokonam. To co wchodzisz? Z tego co pamiętam jeden z piratów Blacka z pewnością ma szachy.
Padła taka propozycja gry hazardowej w postaci szachów, gdzie liczyły się głównie umiejętności graczy, w końcu szachy według wielu osób były utożsamieniem strategii na polu bitwy. Do miejsca z pewnością bardziej pasowałyby karty, ale wtedy musiałby oszukiwać, wolał popisać się swoją inteligencją niż ryzykować wykrycia i zrażenia do siebie swojego rozmówcę.

// myślałem o grze, ale kości i karty odpadały, bo ciężko byłoby na frm przeprowadzić grę losową, owe 100 klejnotów z pewnością przepijemy nie będziemy sobie odliczać ; p[/color][/color]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptySro Sie 23 2017, 17:31

En zostawił grzybki Hannibalowi z jednego prostego powodu. Nie lubił ich. Kiedy miał żołądek przyzwyczajony do dostawania jak najbardziej beznadziejnego żarcia wszelkiego rodzaju, tak jeśli miał wybór to wolał zajadać się tym co lubi. Podejrzewał że każdy tak ma. Zresztą, tymi rybkami co tak sobie wcinał teraz nie zapełniał swojego brzucha bo był głody. Robił to żeby się nimi nacieszyć, bo rzadko jadał śledziki. Dziwne, biorąc pod uwagę miejsce jego pobytu ale taka była prawda.

- Lepiej być ubezpieczonym. Tylko wymyślam jakie to piekło urządzę komuś kto będzie starał się o jaką część mojej siostry. To będzie całkiem niezła zabawa jak tak teraz myślę... W każdym bądź razie, ciesze się że nie będziemy mieć z tym problemów. A z tym potomstwem... no, jak wezmą przykład po matkach i będą dawać dupy to nie wróże im za ciekawej przyszłości. Bez obrazy Rinciu. - powiedział z uśmiechem kiedy zdał sobie sprawę że uraził dziwkę Hannibala. Póki co to nawet źle na niego nie spojrzała, więc nie miał się co jej czepiać. Albo po prostu taki miał humor. Z nim to nigdy nie wiadomo. Był bardziej zmienny niż pogoda, a to już jest coś. Co prawda, kobiet w tym departamencie nie przegonił. Nadal pamiętał jak w Stelli kupował owoce na straganie u jakieś miłej sprzedawczyni. Nie pierwszy rzut oka. Dał jej nawet trochę więcej, bo nie miał drobniejszych pieniążków i co? Dostał patelnią w łeb, bo ona nie mogła rozmienić a nie chciała zatrzymywać sobie więcej niż powinna. Musiała mieć zły dzień jak nic.

- Spodziewał się, że tak powiesz. Cóż... i tak jakbym miał jakieś zabić to bym to zrobił. Musiałoby stać na mojej drodze, a mało kto z niej wychodzi żywy. Przynajmniej do tej pory tak było. I zawsze znajdzie się osoba od nas silniejsza. Nie wiem akurat czy to będzie Twoje dziecko, czy kogoś innego. Przyszłe pokolenia zawsze nas z czasem przewyższą. Takie mam odczucie. - powiedział kończąc już chyba temat ich potomstwa. Sam chłopak nie miał nic przeciwko braniu udziału w wojnie. Chciałby tylko by jej sidła nie dosięgnęły jego siostry, dlatego nie mógłby pozwolić Hannibalowi wywołać jej na cały świat. Pojedyncze państwa niech sobie podbija wedle woli, może nawet szermierz mu w tym pomoże. Ale to się okaże w przyszłości. Na pewno nie teraz.

- Ludzie jak to ludzie. Sami tacy jesteśmy, tylko że my nie próbujemy ukrywać swojego porąbania. Swojego szaleństwa i demonicznych cech. Jest to jedna z rzeczy, przez które jesteśmy uważani za szaleni, bez dwóch zdań. No, drugą pewnie jest nadmierna okrutność ale kto by się tam przejmował. Niech uważają mnie za kogo uważają, ja jestem sobą i tyle. - powiedział wzruszając ramionami i przerywając gadanie na śledzika. Soczyste i smaczne. Czego tu więcej chcieć od życia? No... może mięsko by się przydało. En był typowym drapieżnikiem, kochającym mięso. Soczyste, krwiste, smażone, ugotowane, pieczone... bez różnicy. Byle mięsko. - Wracając... Teraz na pewno bym nie zamieszkał. Nie mam nawet kogo mieć za żonę, nie osiągnąłem nawet częściowo swojego celu. Zresztą, kto powiedział że zostanę jakiś farmerem? Prędzej powycinał bym takie pole i spalił jej niż uprawiał. Nie... nawet jakbym się ożenił, dalej kontynuował bym swoje podróże. Przygodzie jednak ciężko odmówić. A moja żona? Zawsze mogła by ze mną. Najpewniej będzie się ona posługiwać magią, ale kto wie. Jeśliby byłaby zbyt słaba to razem z nią dołączyłbym do gildii. Tamci by się nią i dzieckiem zajęli w odpowiedni sposób, kiedy bym podróżował na misję lub po coś innego. Zresztą... nic nie wiadome. Tak tylko strzelam. I nie jestem pewien co do tego miłego wspomnienia... na pewno będzie więcej osób, które będą mnie nienawidziły niż tych drugich. Taki już mam charakter, jestem popierdolony i często zostawiam za sobą tonę zwłok. Wątpię, żeby w najbliższym czasie mi się to odmieniło. - zakończył swój wywód chłopak i wziął następnego śledzika do swoich rąk, tylko po to by następnie wysłać go do swoich ust i żołądka. Biedny los był ryby.

- Nie wiem jak ty, ale ja to myślę że jak skończę 60 lat to popełnię samobójstwo. Więc niech aż tak długo te drzewa nie rosną. - dodał do toastu i wypił z pucharku wino, które wcześniej zostało mu nalane. Szczerze, chłopak chciałby chyba umrzeć w walce. Taka śmierć zdecydowanie bardziej do niego pasowała. A na pewno nie chciałby być starcem, które ledwo co porusza się o własnych siłach. Co to to nie. Potem pewnie nie mógłby się nawet ruszać i musiałby prowadzić nudne życie. Z drugiej strony, w jego profesji mało kto starości dożywał. Zazwyczaj Ci mniej potężni magowie dożywali starości, a on się do nich nie zaliczał z całą pewnością. Ci mocniejsi najczęściej natrafiali w końcu na kogoś potężniejszego i polegali. Lub próbowali zbyt wiele udźwignąć na swoich barkach i się zapadli.

- Znam zasady, ale średnio umiem. Nie grałem w nie tyle by się w nich odnaleźć. Ale pewnie, możemy zagrać. 100 klejnotów w tą czy we wte to jest dla mnie niezbyt wielka różnica. Ostrzegam, nie będę jednak dawał ci forów. - powiedział na koniec żartobliwie i wziął ostatniego śledzika z talerza. Zbyt szybko je wcinał, ale teraz przynajmniej nie rozproszą go w grze.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyCzw Sie 24 2017, 00:33

// Tutaj daję poglądową plansze do szachów -> na koniec swojego posta będę dawał przerobioną mapkę, z obecnym położeniem figur. -> szachy0 (jak coś na e1 i e8 są króle.)

Hannibal słuchał słów swojego rozmówcy dotyczącego ich przyszłości, aby po chwili się odezwać w tym temacie wyrażając swoje zdanie.
- A co byś zrobił. gdyby twoja siostra zakochała się w jakimś mężczyźnie. We mnie nie ma szans, ale np. w takim Ekko - rzucił znajomy przykład - Wątpię, by twoja siostra miała tak fatalny gust, ale ponoć ona zaślepia, ja się tam nie znam. Co byś zrobił, gdyby twoja siostra się w kimś zakochała i chciała go poślubić? Nie obawiasz się, że za jego pocięcie twoja siostrzyczka mogłaby strzelić focha? Poza tym wtedy nie zostaniesz wujkiem - na samą myśl o wujku Enie, Hannibal uśmiechnął się, nie pasowało mu to kompletnie - Co do dzieci, to sam przed chwilą powiedziałeś, że każdy jest kowalem swojego losu, czyli to od nich będzie zależało kim się staną. Tobie ktoś kazał się takim stawać, czy sam podejmowałeś decyzje, które Cię takim ukształtowały, przeznaczenie łatwo można złamać, tak samo jak bogobojność i inne rzeczy, które pozornie uważa się za święte

Jeśli chodziło o Rin nie wydawała się urażona wcześniejszą wypowiedzią, po pierwsze, dlatego, że jako dziwka przyzwyczajona była do znacznie bardziej niegrzecznego zachowania swoich klientów, część z nich zapewne była brutalna, uderzyła ją, teraz wśród dwóch szaleńców być może czuła się nawet bezpieczna wiedząc, że nie zamierzają jej bić. Nauczona jednak przez lata swojej służby nie odzywała się. Drugim powodem, dla którego nie odpowiedziała na słowa Ena było to, że Hannibal dosyć intensywnie ja męczył przejeżdżając pod jej sukienką, w którą była ubrana po jej udzie, bardzo blisko miejsc intymnych co pewien czas zapewne ich dotykając. Dziewczyna była cała czerwona, miała pewnie nadzieję, ze nie widzi tego wiele osób, w końcu byli w miejscu publicznym, a całkowicie wyzbyć się wstydu było bardzo trudno. Rin z pewnością była za młoda na to, aby posiąść tak trudną sztukę samokontroli.

- Przyszłe pokolenia może i nas przewyższą, ale do naszych zadań należy wysoko postawić im tą poprzeczkę. Poza tym być może będą nas wspominać i staniemy się wzorem dla pokoleń, które nadejdą po nas nawet kilka tysięcy lat później, gdy opiszą nasze czyny w książkach, które dłużej przetrwają. A ja powiem Ci, że nie dam się tak łatwo zabić. Jeśli nie pojawi się nikt godny zabicia mnie to będę wolał sam się zabić pijąc truciznę, aby zawsze mówili "nikt nie zdołał pokonać tego skurwysyna, a gdy już komuś prawie się udało, to dziad wypił truciznę". To z pewnością będzie zabawniej wyglądać w książkach. Jak widzę mamy podobne cele, ale nie z chęcią pożyję trochę dłużej. Nie jestem pewny czy nawet, gdy będę miał 60 lat nie będą się mnie zbytnio obawiać, aby mnie zaatakować. Być może będę musiał dłużej czekać, taką grozę będę wzbudzał, że nawet jako stary dziad, inne narody będą robiły w portki myśląc o mnie.  

Nastepnie Hannbal wysłuchał słów, które dotyczyły rodziny, którą wymarzyłby sobie En, nie teraz, ale w odległej przyszłości uśmiechając się do siebie, gdyż doskonale wiedział, że taka przyszłość jest dla niego niemożliwa, jego droga była zbyt krwawa, aby spotkać taką miłość.
- Myślisz, że jakaś białogłowa zgodzi się zostać twoja żoną, a potem przyjmą Cię do gildii, gdy będziesz miał na sobie krew kilku tysięcy ofiar - zapytał, dając chłopakowi do myślenia - Z tego, co wiem legalne gildie bardzo dbają o swój status i nie pozwolą na oczernienie swojego imienia. Dołączyłbyś do nielegalnej organizacji, nie bałbyś się zostawić swojej ukochanej i swojego syna na pastwę wyrzutków społeczeństwa. Wydaje mi się, że nie taki los został Ci napisany.

Widząc to jak szybko En pochłaniał kolejne śledziki nakazał Rin, aby wzięła kilka grzybków nabiła na jeden widelec, bo kto wie czy En nie zaatakuje jego przekąskę, gdy skończy. Chociaż wtedy posłałby pewnie po kolejne w końcu zapłacił tutaj iście królewski majątek i chciał być tez traktowany w ten sposób. Za tak wydaną sumę z pewnością będzie długo zapamiętany w tej karczmie. Teraz zamierzał stoczyć pojedynek szachowy z chłopakiem. Wysłał więc dziwkę po szachy do szefa, klepiąc ją, gdy wychodziła w pupę.
- Przynieś jeszcze śledzików, skończyły się chyba Enowi - powiedział uśmiechając się do niej
Zgadza się Hannibal obserwował i widział jak te śledziki przyciągały wzrok i uwagę chłopaka, prawie tak samo jak cycki Rin przyciągały uwagę Kartagińczyka. Musiały być wyrównane szanse wiec mężczyzna wyrównał je sobie nieco zamawiając przekąskę. Nie zamierzał, przegrać, ale nikt, chyba nie zakładał, że specjalnie się podłożył.

Kiedy pojawiły się szachy Hannibal po kolei, skrupulatnie rozłożył planszę i pionki, o dziwo żadnego nie brakowało. Plansza wykonana była tradycyjną metodą z drewna, ale same figurki zawierały głównie niskiej jakości plastik. Szybko na polu znalazły się dwie armie biała i czarna, wszystkie zawierały 8 pionków, 2 wieże, 2 konie, 2 gońców, królową i króla. Teraz od tej armii zależało zwycięstwo.
- Dobra za to, że układałem to ja zacznę, jeśli pozwolisz. Przesuwam pionka z e2 na e4 - Powiedział Hannibal wykonując  prosty ruch pionkiem o dwa pola do przodu chcąc jak najszybciej przesunąć linię frontu do przodu odblokowując swoje najmocniejsze figury, zamierzając szybko wystawić je do walki, aby już na początku zniszczyć morale wroga. Szachy niewiele różniły się od wojny. Teraz twoja kolej
Po tych słowach czekał na ruch swojego przeciwnika dokładnie analizując jaką taktykę obierze.

szachy1ruch

// Nie musisz aktualizować obrazka, ja mogę to robić, tylko pisz czym się poruszasz i z jakiego pola, tak jak ja np. pionek z E2 na E4
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyCzw Sie 24 2017, 02:23

Laen zatrzymał się całkowicie na słowa że Ekko mógłby być jego zięciem. Może i dobrze go nie znał, ale na tyle co widział to zdecydowanie nie był godny jego siostry. Jakby wybić z niego tą pewność siebie i podejście, to może. Chociaż jakie on ma prawo gadać o podejściu do życia.
-Co do faceta mojej siostry... to tak długo jak jak będę w stanie go pociąć, nie będzie się nadawał. Musi to być ktoś silniejszy jeśli będzie chciał stać u jej boku. A poza tym, zawszę mogę jakieś w miarę normalne testy na nim przeprowadzić nim pociacham lub coś w tym stylu. I z tym wujkiem to nawet lepiej. Wszyscy którzy mnie znają, domyślają się jakie mam podejście do dzieci.
Takie... ostrzejsze.
- powiedział kiedy już przetrawił to co powiedział Hannibal. Nie było takich szans. Po prostu nie. Nawet nie chodziło o Ekko. Jego 16 letnia siostra miałaby się z kimś umawiać? Po jego trupie. Słyszał plotki o dzisiejszej młodzieży, jak to im tylko jedno w głowie. A co jeśli to samo jest w głowie Hoshi. Tyle niewiadomych... trzeba ją szybko znaleźć.

- Wiadomo. Poza tym, niskie poprzeczki są mniej ciekawe. Patrzy się na te wyższe, bo wyzwanie jest czymś co każdy podświadomie lubi. Wątpię akurat że będziemy wzorem tak naprawdę. Raczej czymś w rodzaju antywzoru, jeśli coś takiego w ogóle istnieje. I szczerze, jeśli mnie mieliby się w starości obawiać to bym się załamał tym co urodziło się po nas. Aż takich bojących się dzieciaków chyba nie przyniesie świat. Na pewno nie jak wywołasz jakąś wojnę. - dodał po chwili zastanowienia i zastukał w stół, jakoś tak trochę ze chwilowego znudzenia, jakoś tak zacinając się w myślach. Ktoś godny zabicia go, hmmm? En na ten moment nie znał takiej osoby. Pewnie dlatego, iż póki co w ogóle nie akceptował swojej śmierci. W końcu nadal musiał spotkać pewną osobę i się nią zaopiekować. Może nie będzie ona jej potrzebowała, ale on będzie natręty i i tak jej ją da. W przyszłości jednak, nawet on musiał przyznać że będzie tam zbędny. I co wtedy? Tego nie wiedział. Może przyjdzie do Hannibala i pobawi się z nim w wojnę? To był jakiś plan.

- Oczywiście, że nie. Pamiętaj, dla mnie marzenia to tylko to. Marzenia. Zresztą, kto wie jak to z tymi gildiami bywa. W Fiore to właściwie jeszcze nie zabiłem kogoś... o kim by wiedzieli bynajmniej. Przyszłość jest zbyt bardzo nieznana by móc sobie tak decydować jak ona będzie wyglądać. Możliwe że nawet nie dożyje tego czasu jak rzucę się na kogoś zbyt potężnego. Nigdy nie wiadomo. Taka jest niestety prawda o tym świecie. I jak wiesz, nie zależy mi na tym co było mi wypisane... Sam zadecyduję jak będzie moje życie wyglądało i żadni bogowie, przeznaczenie, los lub co tam jeszcze istnieje nie będzie za mnie decydować o tym. - powiedział kręcąc głową na boki na samym początku wypowiedzi. Dobrze było mieć marzenia, bynajmniej jego zdaniem. Nadawały one jakiś cel w życiu, a czasami jak ktoś był wystarczająco uparty się spełniały. Tak słyszał, chociaż tą końcówkę dodał od siebie.

En wyłączył się na dłuższą chwilę, zastanawiając się czy dobrze robi siedząc tutaj. Przez ten czas może znalazł by jakiś trop. Jakąś poszlakę, wskazującą gdzie mogła by być jego Hoshi. Nie wiedział czemu nawet przyjemniej mu się rozmawiało. Nigdy wcześniej nie trafił na osobę, z którą mógłby tyle pogadać. Równocześnie, nie trafił na tak pojebanego i zboczonego człowieka, no ale co zrobić. To pewnie krwistooki jest w tyle z tym wszystkim i taka jest teraz moda. Kiedy się włączył, Hannibal zaczął wykonywać już swój ruch w szachach. Widząc śledziki po boku, wziął w rękę ich większą część i wrzucił do swojej buzi, żeby jak najszybciej je wyeliminować. Mógłby się wtedy bardziej skupić niż aktualnie, a to było zawsze mile widziane.
-H7 na H5. - powiedział głównie kierując się instynktem i niewielkimi przemyśleniami. Przegrać z mistrzem to nie hańba, ale wprowadzić go w problemy to honor. Coś w tym stylu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyCzw Sie 24 2017, 10:15

Hannibal uśmiechnął się po usłyszeniu informacji, że każdy konkurent do ręki jego siostry będzie musiał z nim walczyć, aby ją zyskać, z pewnością było to pojebane podejście, przecież oboje dobrze wiedzieli o tym, że naprawdę mało, kto byłby w stanie teraz się z nim zmierzyć, a ten jeszcze chciał trenować. Z dyscypliną i determinachą, którą prezentował efekty ćwiczeń są szczególnie widoczne nawet w krótkim czasie, a fakt tego, że mag zdąży się jeszcze niezwykle rozwinąć był dla Hannibala niemalże czymś pewnym. Hannibal zdawał sobie sprawę z tego, że im ktoś jest silniejszy i bardziej doświadczony tym trening, aby osiągnąć kolejny poziom siły jest znacznie dłuższy i wymagający, ale jak to mówią bez pracy nie ma kołaczy". Pewnym jednak było, że chłopak był "pracowity jak pszczoła" czyli z pewnością ciężką pracą osiągnie swój cel.
- Cóż w takim razie Ekko chyba się nie nauczy i średnio nada. Pokory nie ma za grosz, a jak to mówią "Czego się Jaś nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał". Wybijając swoich wrogów pamiętaj jednak o takim przysłowiu, że "dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie"
A nie wolałbyś np. wizji, że jesteś żołnierzem jakiegoś państwa, toczysz wojnę z wrogami królestwa, a twoja siostra, razem z twoją żoną i dziećmi, całą rodziną mieszkają w dobrobycie na dworze królewskim, w kraju, który własnymi rękami uczyniłeś bezpieczny i bogaty, żyją w przepychu, dzięki tobie, poświęcając się dla walki i przynosząc im szczęście, nie tylko, ale również dumę.


Potem Hannibal dalej słuchał w końcu "Dlatego dwie uszy, jeden język dano, aby mniej mówiono, a więcej słuchano". Nie sposób było się nie zgodzić, że stawianie wysoko poprzeczki, a potem jej osiąganie był spełnieniem marzeń dla niejednego. Hannibal miał za swoich przeciwników doskonałych wodzów jakimi byli Aleksander Wielki, który niewielką armią podbijał nieznane sobie tereny, dlatego zyskał też tytuł Aleksander zdobywca. Drugim znanym wodzem, którego podziwiał był rzymski Pyrrus, który stworzył technikę obozów, która całkowicie zmieniła strukturę wojny, chociaż na polu bitwy nigdy nie zabłysnął. Nie słyszał jeszcze o doskonałych strategach Earthlandu wiec mógł być pierwszą taką osobą w historii, którą docenią za niezwykłe umiejętności wojenne.

- Wojna jest miejscem w sam raz dla nas. Jeśli normalnie wyrżniesz w karczmie dziesięciu ludzi zostaniesz nazwany seryjnym mordercą, ale jeśli zabijesz tysiąc ludzi na wojnie okrzykną Cię bohaterem narodowym - stwierdził Hannibal - Nikt nie śmie oceniać zwycięzców, wojna to piekło i rządzi się własnymi prawami. Kwestią będzie to jak przerażający będziemy za życia tak bać się nas będą na starość. Chyba właśnie wymyśliłem nowe przyszłowie mwahahaaha. Trzeba tylko uważać, bo podobno "kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie", więc trzeba uważać, aby owej starości dożyć. Ja już mam trzydziestkę i wychodzi mi to nie najgorzej, ale Ekko chyba się to nie uda. Tym razem mu się udało, ale kiedyś trafi na wroga, który po prostu go potnie. Myślisz, że z taką młodzieżą ciężko będzie budzić strach nawet po sześćdziesiątce? Można mieć marzenia, ale powinny być chociaż trochę realne - Rozumiem, gdybyś chciał podbić świat, zabić najpotężniejszego z demonów, zostać najpotężniejszym magiem, polecieć na księżyc, ale założenie rodziny jest chyba dla nas zbyt trudne. Jestem pewny, że kiedyś to zrobisz pytanie czy jako bohater czy jako morderca. Jak to mówią Każdy jest kowalem swojego losu" więc to od Ciebie zależeć będzie to jak będzie wyglądała twoja przyszłość. Przeznaczenie jednak ciężko jest zmienić, poza tym nudne byłoby to dla nas życie.

Wcześniej mówił Hannibal, co prawda, że gdyby ten został wojownikiem jakiegoś kraju to jego rodzina miałaby doskonałe warunki życia, znacznie lepsze niż w gildii, teraz zaprzeczał, że to w ogóle może nie być możliwe wydawało się, że Hannibal naprawdę już sporo wypił, ale nie był nawalony na tyle, aby nie móc kontynuować rozmowy, mimo wszystko zachowywał trzeźwość umysłu. Wcześniejsze obliczenia matematyczne faktycznie sprawdzały się dość nieźle w praktyce. Grzybki, które miał na talerzyku Hannibal również znikały, ale w znacznie wolniejszym tempie niż śledziki, Jak na tak szczupłego faceta potrafi naprawdę sporo zmieścić, gdzie on to wszystko upycha . Chociaż z drugiej strony była to tylko przekąska dość niskokaloryczna, którą można było się opychać przy graniu w szachy i piciu wina.
- Dobra wyprowadźmy swoją armię zajmując kontrolę na jak największym terenie. Wiesz pewnie, że szachy są mataforą wojny? Można by więc powiedzieć, że ja w pierwszym ruchu miałem na celu ruszenie do przodu zajmując kontrolę nad centralną częścią planszy jednocześnie przygotowując ciężką artylerię do silnego uderzenia. Ty w tym czasie uznałeś, że zajmiesz jedno ze skrzydeł. Teraz mój ruch i ruszę królową, moim najsilniejszym rycerzem (Leanem) z pola D1 na F3. Ta figura potrafi naprawdę zdominować dużą część terenu, trzeba jednak uważać, aby jej nie stracić. Bez ryzyka jednak nie ma zwycięstwa poza tym to tylko zabawa.

Teraz był ruch Leana, ciekawiło go jak odpowie na jego ruch, czy zacznie atakować drugie skrzydło, czy zacznie bronić środka, a może wszystkie siły da na pierwsze skrzydło. Pozostało obserwować jak się zachowa, aby potem wyprowadzić kolejny ruch.

szachy2ruch
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyCzw Sie 24 2017, 12:06

Laen właśnie dlatego uważał te swoje pojebane podejście za najlepsze. Osób silniejszych od niego aż tak wiele nie było, a bynajmniej póki co takiej nie spotkał. A podróżował po świecie, więc raczej nie był ograniczony perspektywą. Jeśli wybranek jego siostry bo go pokonał, to znaczy że jest jeszcze mniej osób, będących silniejszym od niego. W jakiś sposób bardziej upewniłoby to co do bezpieczeństwa jego siostry. Z drugiej strony jednak, siła to nie wszystko dlatego ten test charakteru był wymagany w oczach krwistookiego.

- Co do Ekko, to czy ja wiem? Gdyby znalazł się w sytuacji życia i śmierci parę razy, to z pewnością by się czegoś nauczył. Prędzej czy później. Aż takim ignorantem to się chyba nie da być, ale co ja tam wiem. Nie poznawałem zbytnio takich jak on, częściej wpadali pod moje ostrze niż stali obok mnie. I nie, ta wizja mi nieodpowiada. Dobrobyt i bogactwo... nie pasuje to do mnie ani trochę. Prędzej wszystko bym na bronie powydawał i średniej wielkości chałupkę w jakimś cichym zakątku. A jak mogłeś się domyślić, nie obchodzi mnie tak naprawdę kraj. Podanie Ci paru słabych punktów Fiore raczej na to wskazuje. - powiedział wzruszając ramionami na samą myśl. Miałby się przejmować jakimś krajem w którym się nie wychował? Nie ma szans. Nie w tym momencie, a w przyszłości też wątpliwe.

- To czy wojna jest faktycznie miejscem dla mnie okaże się kiedy ona wybuchnie lub w jakiejś będę brał udział. Nigdy nie wiadomo, a może coś się zmieni. I czy okrzykną mnie seryjnym mordercą, czy diabłem, czy bohaterem nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. I niby prawda, jak za młodości będę potężny to i za starości taki będę. Nie zmieni to faktu, że jednak trochę mniej. Już jakieś młodziki powinny zacząć się wtedy na mnie rzucać. A to czy mu się uda to okaże się. Może dostanie olśnienia, może tak naprawdę jest jakimś początkującym który żył w separacji od społeczeństwa. I nie znamy tak dobrze aktualnej młodzieży. Na pewno nie ja. Kto wie co to będzie. Co do założenia rodziny... no okaże się. Na ten moment jest to dla mnie niewiadoma, i specjalnie nie będę tego zmieniał. Jak przyjdzie czas żeby podjąć jakąś decyzję to wtedy zobaczymy. - powiedział tak na zakończenie swojej średnio elokwentnej wypowiedzi i zaczął się za ponowne wciąganie w siebie śledzików. Jego brzuch był wręcz nieskończony, mógłby wyjeść wszystko z karczmy a nie przytył by nawet kilograma. Taka nie była prawda, ale kto tam patrzył na szczegóły. Ta wypowiedź była wystarczająco bliska prawdy.

- Tak, słyszałem o tym. Ale niestety, nie jestem w stanie zobaczyć ich odniesienia do realistycznej bitwy. Po prostu zbyt mało w nie gram, albo zbyt instynktownie żeby zobaczyć je jako coś więcej niż pionki. Może to mi się zmieni, może nie. I słyszałem o zwycięstwach bez ryzyka, ale one najpewniej nie były takie wielkie i na takim poziomie jak nasza bitwa... pomimo tego, iż jest szachowa. G8 na F6. - powiedział i znowu wziął do swoich ust garść śledzików. Trzeba szybko skończyć, to lepiej uda mu się skupić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Hannibal Barca


Hannibal Barca


Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyCzw Sie 24 2017, 16:40

Faktycznie widać było, że Fiore nie interesowało chłopaka, w sumie nic dziwnego w końcu pochodził ze Stelli, a nie z kraju, w którym obecnie przebywali. Z drugiej jednak strony wcześniejsza wypowiedź rozmówcy świadczyła, że nie czuje też przynależności do Stelli, w tej chwili dla chłopaka liczyła się w tej chwili wyłącznie jego siostra, nie chciał nawet słyszeć o bogactwie i przepychu, który mógłby zdobyć, nie myślał o tym dla niego pełnią szczęścia było odnalezienie siostry, a potem nie dopuszczenie do niej nikogo, prawdziwy psychol, ale na szczęście nie groźny, a nawet zdrowo myślący. Możliwe było, że Hannibalowi nie uda się go namówić do armii, być może będzie wręcz zmuszony zmusić go, aby walczył u jego boku szerząc zamęt w Earthlandzie. Jeśli nie było możliwości zrobienia tego po dobroci to musiał go zmusić do tego, Hannibal nie był osoba, która poddawała się komuś i zostawiała go w spokoju, nie dotarłby nigdy do Rzymu, gdyby nie był konsekwentny w swoich postanowieniach. Nie zamierzał jednak informować o swoich myślach swojego rozmówcy, przynajmniej nie teraz.
- Nie mówię o tym, że ty miałbyś mieć dobrobyt i przepych, mówię o twojej siostrze. Mieszkając dzięki tobie w pałacu nie myślisz, że nazwałaby Cię najbardziej spoko starszym bratem w historii? Pewnie zostałbyś okrzyknięty braciszkiem tysiąclecia - podpuszczał dalej Ena, a następnie przeszedł do komentowania dalszej części jego wypowiedzi. - Jeśli zaczną się na Ciebie rzucać, wtedy wystarczy skopać im dupska i pokazać, że nadal jest się silniejszym. Może z wiekiem mięśnie staną się słabsze, ale umysł rozkwitnie. Czasami wroga można pokonać nie walcząc z nim, Ekko prawie zginął w tej karczmie, a ja nic nie zrobiłem nawet.

Patrząc jak En zajadał się śledzikami Hannibal konsumował kolejne grzybki, w akademii mocno schudł nie mając takiego jedzenia jak w Kartaginie, trochę dostało się wtedy jego mięśniom. Chciałby przytyć 5 kilogramów i przerobić je w przyszłości na mięśnie, wtedy mógłby stać się silniejszym, ale ciężko przychodziło mu zdobycie tej wagi, a gdy już ją zebrał szybko tracił, było to zdecydowanie trudne zajęcie na tym świecie. Szczególnie trudne to było jedząc maślaki, w końcu nie były one zbyt pożywne. - Ma dość spore odniesienie. Pole szachowe jest polem bitwy, jednostki, które zostają otoczone zostają pochłonięte. Każdy pionek ma swój zasięg niczym zasięg strzał, jeśli znajdziesz się w nim, prawdopodobnie zginiesz. Im większą masz kontrolę na polu bitwy na szachownicy tym większą masz szansę wygrać. Poza tym czytałem w książce o pewnej legendzie pochodzącej z Fiore. Dawno, dawno temu, tak dawno, że nawet nie wiemy czy było wówczas na niebie słońce był sobie dość rozsądny król, może nie jakiś wybitny, ale na pewno też nie jakiś głupi, który doprowadziłby królestwo do zagłady, ot taki przeciętny. Jego syn miał zostać przyszłym królem, ale niestety był tak głupi, że twoje buty to przy nim geniusze. Najgorsze było to, że nawet uczyć się skurwysyn nie chciał, uważał to za nudne i edukacje miał w dupie. No i ten król Fiore bardzo się martwił, bo był to jego jedyny syn, a jak takiemu debilowi mógłby powierzyć swoich poddanych, gdy ten osłabnie. Król wezwał więc najlepszych nauczycieli w kraju, aby coś zrobili, żeby kraj za 20 lat nie odszedł w zapomnienie. No niestety chłopak miał zerowy zapał do nauki i żadnemu z tych geniuszy w edukacji szkolnej nie udało się zmusić dzieciaka do nauki. Ale był jeden sprytny nauczyciel, to właśnie on stworzył szachy i dał je dzieciakowi tłumacząc zasady. Gra spodobała się gówniarzowi i zaczął rozgryzać taktyki szachów w końcu pokonując swojego mistrza. Nauczyciel powiedział królowi, że w ten sposób dzieciak nauczy się strategii wojennej, a król przyznał mu rację. Po 20 latach dzieciak dorósł i okazał się genialnym strategiem, nie tylko nie doprowadził królestwa do zagłady, ale również poszerzył jego granice dzięki swoim umięjetnościom . Całkiem fajna bajka o szachach, tak podobno powstały. Teraz mój ruch pokażę Ci gdzie tutaj jest strategia. Teraz chciałeś podobnie jak ja wyprowadzić silniejsze figury, aby zdobyć więcej dominacji na polu niż zwykłym ruchem pionka. Mógłbym teraz w sumie wyprowadzić kolejną ciężką figurę, ale zrobię coś lepszego. Powstrzymam twoją ekspansje i każę ci się wycofać jednocześnie poszerzając swoją dominacje na planszy. Pionek z E4 na E5.
Taki właśnie ruch zrobił Hannibal, aby zagrozić swojemu przeciwnikowi i zmusić go do opuszczenia środka, którym atakował.

szachy3ruch
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4201-majatek-kartaginczyka#85072 https://ftpm.forumpolish.com/t4025-hannibal-barca
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 EmptyCzw Sie 24 2017, 18:03

Jeśli Laen był psycholem, to był on dumny z tego powodu. Nie widział żeby te państwa w których był cokolwiek mu dały. Może jedynie mieszkanie, a raczej pokoik w karczmie. W końcu, co państwo mogło mu dać? Wszystko dawali ludzie, przez co En po prostu zacierał granicę wszystkich państw. Jedne może miały lepiej rozwiniętą gospodarkę, drugie mniej. W jego oczach nadal była to bardziej zasługa ludzi zamieszkujących to państwo, a oni byli różni. W dodatku często miał wątpliwości co do tego czy głowy państwa szczerze robił coś dla swoich ludzi, czy raczej dla swojej satysfakcji. Nie miał najmniejszego pojęcia. W każdym bądź razie, nie ufał im i nie zamierzał być im wdzięczny tak długo jak nie zrobią czegoś osobiście dla niego. Co jest dość nierealne, no ale... w końcu on jest pojebem, to może.

- Prawdopodobnie jeśli tego pragnęłaby moja siostra... to wybiłbym jej to z głowy siłą. Bycie bogatym często niszczy człowieka od środka. Nie mówię oczywiście, że trzeba być biednym, jednak częściej widzę iż właśnie oni są mądrzejsi i zdolniejsi. Jak na to nie spojrzysz, ja nie miałem dobrobytu. Moja rodzina ledwo załapywała się do standardów. I wolę jednak być okrzyknięty najlepszym bratem w historii za to co robię, a nie za to co jej daję. Najlepszy brat w historii bo dał jej willę, jest mniej kuszący od irytującego brata który się nią opiekuje. W mojej opinii. I bez obrazy, ale kiedy Twoje sposoby są efektywne i godne pochwały... to w moich oczach są nudne. Wolę jednak sam rozlewać krew niż przez jakiegoś pośrednika. - dokończył En, mówiąc co na ten temat sądzi. Strategie, ich planowanie i takie tam to nie było coś dla niego. Wolał jeśli pokażą mu kto jest przeciwnikiem i w trakcie walki wykorzysta jakoś otoczenie. Jednym słowem, preferował instynkt. Wiele osób preferował inteligencje i pokazać jacy to oni są wyższy od zwyczajnych zwierząt. En zdecydowanie do nich nie należał. Proste zasady, swoich bronić, wrogów mordować. Poruszały nim raczej te bardziej prymitywne uczucia, jeśli tak można je nazwać.

Wysłuchiwał tej legendy zajadając się śledzikami dalej. To nawet lepiej że staruszek zaczął opowiadać. Miał teraz czas na skończenie rybki i już więcej nie będzie go rozpraszała. Co prawda, była ona dobra i wypadałoby się nią delekotwać. Niestety, podstępna taktyka Hannibala z tym talerzem jedzenie nie wyjdzie. Nie tym razem i następnym też nie, bo znowu je w błyskawicznym tempie zje. Gorzej jak zamówią jakiegoś kurczaka czy coś. Tego to już szybko się nie zjada.
- Nie mówię że nie ma. Po prostu planowanie parunastu ruchów wstecz nie jest dla mnie, czyli takie strategie też niezbyt. Wolę żywszy rodzaj akcji i bardziej destruktywny w chwili obecnej, nie przyszłości. A legenda całkiem całkiem. Co do nauki to właściwie nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ nigdy nie miałem nauczyciela tak naprawdę. Wszystko czego się nauczyłem, zrobiłem to sam. Z paroma obiektami testowymi co prawda, ale nadal sam. I... nie jestem do końca pewien czy z tą dominacją to zgadłeś. F6 na G4. - powiedział sam nie wiedząc czy faktycznie to robił. Chłopak patrzył tak naprawdę  tylko 1, maks 2 ruchy do przodu. Bynajmniej tak mu się wydawało. Tak ja wspomniał Hannibalowi, nie widzi on swoich ruchów. Tym samym nie widząc swojego geniuszu, jeśli on istnieje.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Sponsored content





Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"   Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją" - Page 11 Empty

Powrót do góry Go down
 
Karczma "Pod Tańczącą Dziewoją"
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next
 Similar topics
-
» Karczma pod "Krzykaczką"
» Karczma "Pod Zawieją"
» Karczma "U Mamuta"
» Karczma u Hassana
» Karczma "U Hildy"

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie wybrzeże :: Hargeon
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.