I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Podążając za wskazówkami Araty i posługując się zyskaną od niego mapą, Marcelowi oraz Mikoto udało się trafić na prawdopodobnie prawidłowy szlak prowadzący do docelowego miejsca. Przez cała tę podróż Mikoto pozostawała niesamowicie cicha, nie odzywając się praktycznie ani razu, nawet jeśli Marcel próbowałby ją o cokolwiek zapytać - w takich momentach jedynie kręcą głową ni to na "tak", ni na "nie". Podróż była więc stosunkowo nudna i nieciekawa. Nic nietypowego nie przydarzało się naszym podróżnym poza okazjonalną manifestacją macek z brzucha Marcela, które jednak po pewnym czasie zwyczajnie przechodziły. Za każdym razem chłopak nie odczuwał żadnego bólu ani zniesmaczania, od macki się pojawiały, a potem znikały.
Teraz nasza dwójka znajdowała się na ostatniej części trasy wiodącej do miejsca, które Arata wyznaczył jako docelowe. Wyglądało na to, że żeby dostać się do tego miejsca trzeba było przejść przez niewielki lecz niesamowicie gęsto zarośnięty las, dokładnie po środku którego znajdował się niewielki cmentarzyk. Obejście go z boku było niemal niemożliwe, tak samo przedarcie się przez las, Marcel szybko zresztą zauważył, że drzewa rosły nienaturalnie blisko i bardziej przypominały palisadę niż naturalny lasek. Tam gdzie zaś kończył się las zaczynały się góry, mapa zaś dobitnie sugerowała przejście właśnie przez cmentarzyk, a potem trochę jeszcze dalej za niego.
Mikoto nie zdawała się kompletnie tym przejmować.
Autor
Wiadomość
Marcel
Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016
Temat: Re: Świątynia Sherl Sro Kwi 18 2018, 20:12
Niezręczna cisza Marcelkowi wcale nie wydawała się być taka niezręczna. Potrafił docenić ciszę i wielce ją szanował. Podczas rozmowy nie byłby w stanie podziwiać piękna okolicy, której jak się okazało wcale tak wiele do podziwiania nie było. Chociaż w pewnym momencie zrobiło się nawet ciekawie. Jakaś gromadka się pokłóciła i widocznie miało dojść do rękoczynów. Co prawda Marcelek byłby gotów zignorować taką sytuację. Dla niego nie było nic nadzwyczajnego w chwilowych przejawach agresji, a walka ludzi między sobą świadczyła o ich sile i determinacji. Tylko, że Maroon nie podzielała chyba takiego poglądu i postanowiła się wtrącić. Marcelino zamrugał kilkakrotnie, lekko się zawahał, ale ostatecznie ruszył za dziewczyną, gotów udzielić jej wsparcia. Niby mógłby obić całą piątkę, ale z takiego rozwiązania sporu Maroon zapewne nie byłaby zadowolona. Marcelek nie rozumiał czemu się tym właściwie przejmował, ale jednak się przejmował. Czy to przez wzgląd na grzeczność, czy może coś zupełnie innego, tego nie wiedział. W każdym razie wstrzymał swoją naturalną rządzę walki i niszczenia, żeby zrobić coś, co było całkowicie wbrew niemu... Pobiegł za Maroon, by stanąć obok niej i... - No dobra. O co tutaj poszło? - zapytał... przemówił... Był gotów bardziej do rozmowy, niż do walki... Sytuacja, którą można byłoby zapisać w kalendarzu i co roku świętować. Nie spodziewał się jednak jakichś niebywałych wyjaśnień. Według Marcelego ludzie mogą się kłócić tylko o głupoty. Sam nigdy się nie kłócił z nikim. Przy pierwszej lepszej okazji od razu dawał po pysku. Czasem tylko zarzucał jakimś złowieszczym tekstem dla efektu. Ale nie tym razem... Tym razem był w miarę łagodny... Postanowił rozwiązać spór bez używania do tego siły.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Świątynia Sherl Pon Kwi 30 2018, 14:13
MG:
Marcelowi nie dane było jednak usłyszeć żadnych wytłumaczeń w kwestii tego co stało się na jego oczach. Ostatnią rzeczą jaką usłyszał był krzyk Maroon, a chwilę później jego ciało zakołysało się, podczas gdy on sam poczuł dość dotkliwy ból głowy, zupełnie jakby ktoś zdzielił go w głowę czymś ciężkim. Niewiele trzeba było, by Marcel osunął się po podłodze, a jego świadomość na jakiś czas się rozpłynęła.
Gdy się obudził Marcel leżał na trakcie, nie tak daleko od Magnolii. Ciężko było powiedzieć jak się tam znalazł, a choć w pamięci miał Maroon i dziwną świątynię, to nie mógł sobie nijak przypomnieć w jaki sposób dostać się z powrotem do niej. Być może Maroon, kiedyś jeszcze go nawiedzi, ale na ten moment, wydawało się, że Marcel musi zająć się innymi sprawami.
Podsumowanie:
Marcel - 45PD, 40.000 klejnotów i z/t. Na obecny moment Twoje macki się uspokoiły i nie powinny sprawiać Ci problemu. Dam znać temu czy innemu MG na ten temat, gdyby coś.
//Krótkie wyjaśnienie - uważam, że mój czas odpisów u Ciebie na misji jest nieakceptowalny, a jednocześnie wiem, że mógłbyś Marcelem zdziałać dużo więcej gdzie indziej, dlatego stwierdziłem, że tak będzie najsensowniej. Bardzo Cię przepraszam za zakończenie tej misji w ten sposób, ale w najbliższym czasie nie mam perspektywy na sensowniejsze i szybsze odpisy, dlatego życzę Ci dobrej zabawy u MG, który po prostu lepiej potraktuje Twój czas. //
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.