HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Świątynia Sherl - Page 2




 

Share
 

 Świątynia Sherl

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptySob Lis 18 2017, 00:48

First topic message reminder :

MG:

Podążając za wskazówkami Araty i posługując się zyskaną od niego mapą, Marcelowi oraz Mikoto udało się trafić na prawdopodobnie prawidłowy szlak prowadzący do docelowego miejsca. Przez cała tę podróż Mikoto pozostawała niesamowicie cicha, nie odzywając się praktycznie ani razu, nawet jeśli Marcel próbowałby ją o cokolwiek zapytać - w takich momentach jedynie kręcą głową ni to na "tak", ni na "nie". Podróż była więc stosunkowo nudna i nieciekawa. Nic nietypowego nie przydarzało się naszym podróżnym poza okazjonalną manifestacją macek z brzucha Marcela, które jednak po pewnym czasie zwyczajnie przechodziły. Za każdym razem chłopak nie odczuwał żadnego bólu ani zniesmaczania, od macki się pojawiały, a potem znikały.

Teraz nasza dwójka znajdowała się na ostatniej części trasy wiodącej do miejsca, które Arata wyznaczył jako docelowe. Wyglądało na to, że żeby dostać się do tego miejsca trzeba było przejść przez niewielki lecz niesamowicie gęsto zarośnięty las, dokładnie po środku którego znajdował się niewielki cmentarzyk. Obejście go z boku było niemal niemożliwe, tak samo przedarcie się przez las, Marcel szybko zresztą zauważył, że drzewa rosły nienaturalnie blisko i bardziej przypominały palisadę niż naturalny lasek. Tam gdzie zaś kończył się las zaczynały się góry, mapa zaś dobitnie sugerowała przejście właśnie przez cmentarzyk, a potem trochę jeszcze dalej za niego.

Mikoto nie zdawała się kompletnie tym przejmować.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri

AutorWiadomość
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyWto Sty 30 2018, 02:58

Każda magia miała jakieś swoje słabe punkty i każdą była możliwość skontrować. Aby zablokować potężną i epicką magię Marcelego wystarczało zaledwie pozbawić go możliwości używania rąk. Marcelino poczuł, że było to bardzo nieprzychylne zrządzenie losu, że stało się tak jak się stało. Nie lubił takich beznadziejnych sytuacji. Pozbawiony możliwości używania rąk stawał się mniej skuteczny, aniżeli byle mag, któremu nagle skończyłaby się moc magiczna. Najzwyczajniej nie miał siły, żeby dalej walczyć. Ale czy to oznaczało, że miał zamiar przestać? Poddać się? Pozwolić sobie na porażkę? Nie... Marcelino nie należał do takich, co by się poddawali i dawali tak sobą pomiatać! Nawet pomimo braku rąk miał w sobie wolę walki. I to ogromną!
Kiedy siła zawodzi, wtedy należy ruszyć głową. I to od takiego ruchu zaczął Marcelino. Odchylił ją w tył, zacisnął zęby i wyjechał z bańki, czoła, główki na pierś przeciwnika, wykorzystując siłę tego ciosu, żeby się od wroga odbić i łatwiej dzięki temu wstać, pomimo braku zdolności kontrolowania własnych rąk.
Marcelino miał nadzieję, że mu to minie niebawem, a i też jego przeciwnik zbyt szybko się nie podniesie. Na wszelki wypadek powoli zaczął się cofać, będąc cały czas zwrócony w kierunku przeciwnika. I skoro nie mógł w tej chwili liczyć na własne ręce, to pomyślał, że ta wyobrażona trzecia jakoś mu w tej chwili pomoże i tak długo jak będzie trzeba, utrzyma przeciwnika na właściwy dystans, nim Marcelemu znowu oberwie się czymś dziwnym, co jeszcze bardziej utrudni to starcie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptySro Sty 31 2018, 02:25

MG:

W gruncie rzeczy to nie tak, że Marcel wcześniej nie ruszał głową, ot świat miał inne plany wobec jego ramion. Teraz jednak chłopak zamierzył się z bańki na swojego przeciwnika, trafiając go, zgodnie z planem w pierś i posyłając podnoszącego się przeciwnika z powrotem na deski, choć zapewne jeszcze bez nokautu. Ręce Marcela wciąż były "pozbawione ducha", ale jego dodatkowa kończyna wcale nie pozostawała bez ruchu - gdy tylko Marcel stwierdził, że ta może mu pomóc, kończyna momentalnie uniosła się przed nim, a teraz Marcel widział jak ta wystaje mu z własnej klatki piersiowej. Wyglądała jak macka, trochę zwinięta niczym w pięść. Ba, wydawało się, że trzyma gardę czy też jest w stanie ogólnego zaalarmowania i... ma zamiar chronić Marcela? Być może zgodnie z jego własnym pomysłem. Marcel teraz zwiększył dystans od swojego przeciwnika, nawet nie zauważając tego, że wrócił w okolice wcześniejszego ogniska, gdzie wciąż znajdowała się pozostała dwójka. Mężczyzna nie wydawał się specjalnie w stanie działać, ale dziewczyna podniosła się teraz na nogi i stanęła obok Marcela.

- Przywrócę ci władanie w twoich rękach... wybacz, ale będziesz musiał nam pomóc. Chyba. Jeśli chcesz. To znaczy on ci raczej nie da wyjścia. Napełnię twoją prawą dłoń moją energią. Po tym musisz walnąć go z całej siły w krtań. Jeśli ci się to uda załatwimy sprawę. Problem jest tylko taki, że chwilę potrwa zanim całą energię przetransportuję do twojej ręki... do tego czasu musisz chronić siebie i mnie. -

Dziewczyna nie traciła czasu na pytanie Marcela o to czy się zgadza, tylko momentalnie przyklęknęła na jedno kolano od razu pogrążając się w czymś na wzór modlitwy. Jej ciało rozbłysnęło niebieską aurą, nieskupioną jednak, pulsującą wszędzie wokół niej. A przeciwnik ponownie ruszył na Marcela, tym razem jednak najpierw rzucając w niego czymś co wyglądało jak spory kamień. Płyta nagrobna? Leciała jednak wprost na Marcela, a istniała też szansa, choć nie pewność, że i dziewczyna może nią oberwać.

Stan Postaci:
Marcel - 63MM, obie ręce bez czucia, kąśliwy, pulsujący ból w obu ramionach
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptySro Sty 31 2018, 21:35

Taki przebieg zdarzeń nieco zadziwił i zaskoczył Marcelego. Jego głowa zadziałała całkiem dobrze. Wystarczająco dobrze. Na tyle dobrze, że Marcelino przez dwie sekundy rozważył, czy nie byłoby dobrym pomysłem rozwinięcie swojej magii epickich pięści o magię epickiej głowy, którą dokonywałby nie mniejszych zniszczeń niż rękoma. Były to jednak dość daleko przyszłościowe plany, nad którymi obecnie nie było zbytnio czasu, aby się zastanawiać.
Kolejną dziwną rzeczą była trzecia ręka i to, że w miarę była posłuszna Marcelkowi. O tyle, że zachowywała się jakby była prawdziwie ręką Marcelego, ale ten nie wiedział w jakim stopniu mógł na nią liczyć. Sądził jednak, że raczej nie będzie chciała mu wyrządzić krzywdy i jeśli miałby jej używać, to raczej nie na swoją niekorzyść.
Jeszcze dziwne było nagłe wtrącenie się dziewczyny do całego starcia. To Marcelino tam odwalał epickie, mega super akcje, czary-mary, a ta dopiero mu powiedziała, że należy uderzać w krtań, kiedy to akurat ze swych rąk Marcelek nie mógł korzystać... Aż chłopaczyna wziął sobie głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze nosem, dając upust swojej chwilowej irytacji.
- No dobra - powiedział niezbyt zadowolonym tonem.
I choć czuł się wplątany w niefortunny przebieg zdarzeń, który uważał, że w małym stopniu go dotyczył, to jednak pomimo całego narzekania, z Marcelego w głębi serca był dobry i uczynny człowiek. Skupił się na kontrolowaniu swej macko-ręki, mocno ją zaciskając. Następnie stanął przed dziewczyną, swym ciałem osłaniając ją przed agresorem. Jeśli cokolwiek miało w nich lecieć, ich uderzać, to Marcelino wolał to wszystko przyjąć na siebie, niż pozwolić, by cokolwiek uderzyło w nią. Jakakolwiek rana jej zadana byłaby podwójnym bólem dla Marcelego i jego męskiej dumy. Bo w swojej krótkiej odpowiedzi, zobowiązał się dziewczynę chronić.
Co zaś się tyczy skały lecącej, no to gdyby Marcelino dysponowałby magią głowy, to przyjąłby ją na główkę. Ale z racji, że miał zepsute ręce, to pozwoliłby sobie przyjąć kamień na klatę, lub bardziej precyzując, na to co mu z niej wyrastało. W takim stopniu, w jakim kontrolował mackę, miał zamiar wziąć nią szybki zamach za swą głowę, a następnie uderzyłby nią, ciosem prostym, w sam środek rzuconej skały, żeby ją zatrzymać zanim doleciałaby do celu. Pozostawała jeszcze kwestia tego, czy macka zaciśnięta w pięść, będąca przez to poniekąd pięścią, reagowałaby na magię pięści Marcelego. Dlatego cios, który kierował w skałę, Marcelino spróbował wzmocnić do rangi Odrzucającego strzału D, aby nie tyle co zatrzymać lecący głaz, co odbić go w kierunku przeciwnika. Jak się uda, to będzie dobrze. Jeśli nie... To też jakoś to będzie...
I poza tym, to Marcelino skupiłby się całkowicie na obronie i na tym, żeby nic nie zagroziło dziewczynie, kiedy ta będzie odprawiać swój rytualik.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyPon Lut 05 2018, 01:54

MG:

Płyty nagrobne bywały całkiem ciężkie i zdecydowanie nieprzyjemne dla ludzi, w których bywały rzucane. De facto na ten temat nie istniało zbyt wiele badań naukowych, jednak gdyby istniały bardzo możliwe, że zawierałyby się w prostym pytaniu badawczym - "kogo wkurzyłeś na tyle by rzucił w ciebie płytą nagrobną?". Tak czy siak Marcelek był bohaterem, tego zdążyliśmy się już nauczyć, a kobieta była potencjalną ofiarą, dlatego bohater musiał wystąpić na scenę i ją uratować, nawet jeśli nie miał rąk... przynajmniej tych stricte fizycznych. Co ciekawe, gdy Marcel podewziął swój plan i zamierzał go już wcielić w życie, to w pewnym momencie poczuł coś dziwnego, coś jakby strach, tylko że nie jego własny, a pochodzący jakby od strony macek. O ile normalni ludzie położenie stresu lub strachu często wiązali fizycznie z położeniem serca, o tyle teraz Marcel wyraźnie był świadom tego, że ten lęk nie pochodził z jego serca. Tak czy siak, nie wyglądało jednak na to, by ręka zamierzała się sprzeciwić chłopakowi, a gdy płyta już nadciągnęła to wykonała ona polecenia chłopaka co do joty. Przynajmniej jeśli chodzi o zamysł.

Zła wiadomość - nie wyglądało na to, by nowa pięść Marcela dobrze współgrała z jego magią, gdy jego zaklęcie nie zostało nawet rzucone.
Dobra wiadomość - choć bez pomocy magii, pięść faktycznie uderzyła w płytę i nawet rozbiła ją na pół.
Dobra/zła wiadomość - dalsza część płyty poleciała nieco w powrotnym kierunku, choć niezbyt daleko. Bliższa Marcela część płyty uderzyła go wprost w podbrzusze, choć na szczęście nie tam gdzie bolałoby najbardziej, nie zmieniało to jednak faktu, że na moment Marcelowi zaparło tchu i bezwiednie przyklęknął on na jedno kolano.
Tyle czasu wystarczyło przeciwnikowi na dobiegnięcie do Marcela i złapanie go za szyję, a następnie podniesienie w powietrze. Jego wróg wpatrywał się bez emocji w jego oczy, nie atakując jednak od razu.

- Jeszcze chwila! - usłyszał Marcel paniczny krzyk w momencie, w którym druga ręka przeciwnika dołączyła do pierwszej, a Marcel zrozumiał co się dzieje. Był duszony, ale miał siłę jeszcze by działać. Poza tym, jeśli dziewczyna nie kłamała, to za chwilę będzie w stanie znowu używać magii...

Stan Postaci:
Marcel - 63MM, obie ręce bez czucia, kąśliwy, pulsujący ból w obu ramionach, podduszany
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyWto Lut 06 2018, 23:56

Nieszczęścia zwykle mają to do siebie, że jedno pojawia się za kolejnym, coraz bardziej pogarszając sytuację. Z Marcelkiem było źle. Może i udało mu się zmniejszyć zagrożenie ze strony lecącej kamiennej płyty. ale i tak oberwał. Został złapany. Był duszony. Lecz to nie było jedyne zmartwienie Marcelego. Otóż właśnie chyba się okazało, że to co miał w sobie okazywało dość wyraźnie strach. Tak się przynajmniej Marcelemu wydawało, że to był strach. Tak czy inaczej, Marcelkowi się to bardzo nie spodobało. Nie prosił się o to oś w brzuchu, ale skoro już to miał, to mogłoby to coś przynajmniej nie drażnić Marcelego jeszcze bardziej swoimi lękami. Jeszcze tego brakowało, żeby się Marcelino musiał przejmować stresem jakiejś macki! Jakby to mało miał własnych problemów!
Jednym z nich było właśnie bycie duszonym. To się Marcelemu również nie podobało. Zwłaszcza, że mu dalej ręce, główne źródło jego potęgi i epickości, dalej sobie bezwładnie wisiały. Gdyby jednak Marcelino dysponował magią głowy, to uderzyłby w tej chwili jakąś destruktywną myślą obszarową. Niestety, w tej chwili mógł użyć głowy z podobnym skutkiem, co pięści. Chociaż głową potrafił jeszcze jakoś pomyśleć, a myślał akurat o tym, że nie mógłby skończyć w takim miejscu, w tak głupi sposób. Poprzez bezwładność w rękach... Zacisnął zęby, spiął mięśnie szyi i próbował do niej docisnąć brodę, aby to jak najbardziej zniwelować skutki duszenia.
Miał jednak jeszcze nadzieję, że jego macko-pięść nie obraziła się ze strachu i mógł jej jeszcze w danej chwili użyć. Wszakże ta pomimo bycia trwożliwą, miała siłę na tyle wielką, aby rozbić na pół nagrobną płytę. Mogła też mieć taką moc, że dałaby radę sama pozbyć się przeciwnika, uderzając go w krtań. Byłoby to z pewnością korzystne dla Marcelego, jak i dla tej macki, co w nim żyła. W końcu co ona bez Marcelka by zrobiła? Właściwie tego Marcelino nie wiedział, ale póki co go chroniła, więc mogła go chronić dalej. Nie obraziłby się za to na nią... Aczkolwiek wątpliwe, aby ją bardziej polubił...
Gdyby jednak macko-pięść była obrażona, to Marcelino musiałby zaufać w moc dziewczyny i po prostu próbowałby jak najdłużej wytrwać bycie duszonym. Było to o tyle dobre, że przeciwnik całkowicie skupiony na Marcelku, raczej nie miałby jak zaatakować dziewczyny, która mogła spokojnie naprawić Marcelowi rączki... Ale mimo tego, że to nie ona obrywała, to sprawiała wrażenie o wiele bardziej spanikowanej. Marcelek był zaś po prostu wściekły. Panika nie była akurat w jego stylu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptySro Lut 07 2018, 08:07

MG:

Marcel faktycznie magią magicznej głowy nie dysponował, a macka zdecydowanie dała mu wcześniej odczuć strach. Wewnętrzne wynurzenia Marcela były jednak całkiem sensowne - ostatecznie bez niego, co taka dodatkowa ręka czy macka zrobi? Być to może właśnie te przemyślenia wpłynęły na nią całkiem sensownie, bo ta postanowiła po raz kolejny być mu posłuszną, podczas gdy sam Marcel starał się ograniczyć duszenie i wytrzymać jak najdłużej. Mackodłoń uderzyła przeciwnika gdzieś w okolice krtani, bijąc, jak można by to określić patrząc na sytuację z boku, na oślep, przeciwnik jednak ani myślał puszczać Marcela, choć wyraźnie dało się odczuć, że z każdym szalonym atakiem dodatkowej dłoni, jego zacisk nieco słabł. Ba, w pewnym momencie Marcelowi wydawało się nawet, że zaraz go puści, zamiast tego jednak, przeciwnik opuścił jedną rękę i złapał mackę z całej siły, naciskając na nią ile się dało - co Marcel fizycznie odczuł. Tak, w tym momencie czuł on ból, zupełnie jakby to jego faktyczna dłoń była teraz miażdżona przez przeciwnika.
W tym samym jednak momencie poczuł, że w jego ręce wróciła siła, a także usłyszał jak dziewczyna, która wcześniej obiecała mu pomoc, upada na ziemię. Kątem oka zauważył, że jest nieprzytomna. Kątem oka zauważył też, że jego pięść, ta o której mówiła wcześniej dziewczyna, połyskuje na niebiesko. Co gorsza - zauważył to też przeciwnik, który momentalnie puścił Marcel i cofnął się o krok.
Bał się? Nim dał się ponieść strachowi zdołał jeszcze kopnąć Marcela w brzuch, a następnie zaczął dość pośpiesznie się cofać. Uciekał?

Stan Postaci:
Marcel - 63MM, czucie wróciło w ręce, choć kąśliwy, pulsujący ból w TRZECH ramionach jest wciąż odczuwalny, spore trudności z łapaniem oddechu, zwłaszcza po dodatkowym kopniaku, chłopak jest jednak już wolny od ucisku
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyCzw Lut 08 2018, 20:03

Zwykle kiedy udaje się przetrwać najgorsze pojawia się krótka chwila satysfakcji, nim pojawią się efekty tego najgorszego. Może i płuca Marcelka były w tej chwili niezbyt użyteczne, podobnie jak i ręce, poza tą jedną działającą, ale nogi chłopak miał jeszcze całkiem zdrowe. I wśród tej fali odczuć negatywnych znalazły się jakieś pozytywy. Jak i chociażby to, że przeciwnik być może zrozumiał, że sprawy obróciły się na jego niekorzyść. Zrozumiał to też Marcelek i choć nie mógł złapać oddechu, bolały go ręce, no i jeszcze dostał wrednego kopniaka, to jednak uśmiechnął się wściekle. Nadszedł czas na brutalną, okrutną i bezlitosną kontrę. Myśl o niej była tak radosna, że wszelkie negatywne, irytujące myśli wydawały się być błahostką. Otóż jednej z przeepickich pięści Marcelego wróciła moc. Było jej tyle, że aż świeciła! Marcelek był tym tak podekscytowany, że zacisnął ją tak mocno, iż przez całą rękę przeszedł mu przyjemny impuls. Poczucie ogromnej siły i mocy. Potęgi tak wielkiej, że mógłby nią burzyć mury, obalać królestwa! Siłą tej jednej ręki mógłby zmienić cały świat! A wystarczyłoby zaledwie, że trafiłby jakiegoś osobnika w krtań. Wydawało się to naprawdę niewiele, ale jednak Marcelino musiał. I zamiast wykorzystywać swą moc do podboju świata, postanowił jej użyć tak, jak się na to zobowiązał, kiedy to zgodził się pomóc dziewczynie.
Wystarczyłaby mu jedna chwila, jeden celny cios. Nie mógł złapać oddechu, więc go póki co nie łapał. Zacisnął zęby i spiął mięśnie, by być w stanie jak najlepiej wykorzystać tę krótką chwilę. Potem będzie czas na odpoczynek, na użalanie się nad bólem, ale póki co, miał jeszcze walkę do wygrania!
Zerwał się na nogi i biegiem ruszył w kierunku przeciwnika. Nogi miał zdrowe, sprawne. Nie miał zamiaru pozwolić mu uciec. Po drodze wziął zamach, bardzo widoczny, szykując się do uderzenia ciosem prostym, prostym prosto w krtań. I nie bez powodu wziął taki widoczny zamach. Obawiał się, że jeśli jego przeciwnik pochwyci rękę Marcelka, to znowu ją unieruchomi i będzie dupa z całego planu. Nie mógł sobie na to pozwolić. Dlatego ten cały zamach miał być tylko zmyłką, otóż Marcelino tuż przed przeciwnikiem niby uderzyłby, ale od razu cofnąłby rękę, by po odruchu przeciwnika, wziąć i przywalić mu Ciosem trzeciej Ręki D, prosto w krtań, wkładając w to całą swoją siłę, cały swój gniew, całą swoją determinację, jakby właśnie od tego miały zależeć losy świata! To był moment jego chwały... Po nim mogło się dziać już wszystko, ale moment chwały miał być momentem chwały! To i nic poza tym, było w tej chwili dla Marcelego najważniejsze!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyPią Lut 09 2018, 20:12

MG:

Tyle cierpienia, tyle bólu, tyle zmęczenia, wszystko jednak nie bez powodu i nie bez celu, jak mogłoby się zdawać! Teraz, dokładnie teraz, to dla Marcela była ta chwila, kiedy mógł w końcu pokazać kim naprawdę jest, jaką siłę posiada (i na ile mogą ją wzmocnić innych). Przeciwnik też rozumiał to, czy to podświadomie, czy kiedyś miał już do czynienia z tego typu mocą, tak czy siak, kiedy zobaczył jak Marcel ostatkami sił zaczyna biec w jego kierunku, on sam nie czekał zbyt długo i ruszył w kierunku od Marcela odwrotnym - uciekał ile sił w nogach, jednak jak wydawał się być całkiem silny, tak niekoniecznie był aż tak szybki. Marcel, choć zmęczony i obolały, zdołał dogonić swojego przeciwnika. Nie do końca wyszło wszystko tak jak sobie planował, ostatecznie przeciwnik zwrócił swoje plecy w kierunku naszego bohatera, więc nie było nawet sensu produkować się na jakąkolwiek zmyłkę. Zamiast tego jednak nie stawiał on żadnej gardy ani nie próbował bronić się przed ciosem chłopaka, choć jednocześnie trudniej było kogoś od tyłu prasnąć w krtań. Marcel wyczekał na odpowiedni moment i spróbował jednak dopiąć swego, ostatecznie potrafił on bić bardzo szybko, zwłaszcza gdy wzmocnił się jeszcze magicznie. Szybki cios pognał w ogólnym kierunku krtani... ale nawet sam Marcel nie był pewien czy cios dosięgnął dokładnie tam gdzie powinien według słów nieprzytomnej dziewczyny.

Energia znajdująca się w pięści mężczyzny prześlizgnęła się jednak na przeciwnika, zupełnie jak Marcel przelewał wodę z jednego naczynia, którym była jego pięść, w drugie, ciało wroga. Niebieska aura na jego ciele była jednak o wiele bledsza, choć pokrywała całość głowy i korpusu. Mężczyzna kompletnie bezwolnie zwalił się na ziemię, zupełnie jakby został znokautowany w 10. rundzie. Totalnie i dosłownie zwalił się na ziemię bez czucia w członkach. Niemartwy, bo oddychał, ale szybkość z jaką to wszystko się stało była zaskakująca.

Chwilę później to Marcel zwalił się na kolana, choć z dużo bardziej prozaicznego powodu - brak oddechu, którego nie łapał do tej pory stał się dość istotny i Marcel zwyczajnie musiał nadrobić braki tlenowe. Czuł palący ból w piersiach i wiedział, że w tym momencie po prostu musi chwilę spokojnie pooddychać. Jego trzecia ręka zniknęła.

Za to obok pojawiła się bezgłośnie Mikoto, która podeszła do leżącego olbrzyma. Przyłożyła do karku byłego już przeciwnika Marcela swoją dłoń na kilka sekund, w czasie których pod nią delikatnie rozbłysło jakieś światło. Następnie Mikoto szybko schowała dłoń do kieszeni, a palec drugiej dłoni przyłożyła do ust. Ciii...

Wyglądało na to, że wynikiem tej nocy były 3 osoby pozbawione świadomości i jedna obolała. Całkiem niezła noc.

Stan Postaci:
Marcel - 56MM, czucie wróciło w ręce, choć kąśliwy, pulsujący ból w dwóch ramionach jest wciąż odczuwalny, trudności z łapaniem oddechu, kujący ból klatki piersiowej
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyPią Lut 16 2018, 03:12

Marcelino, syn człowieka, który był jego ojcem, pokonał swego wroga. Każde zwycięstwo jest powodem do radości i przez krótką chwilę Marcelino się ucieszył. Nawet się uśmiechnął, pokazując biel swoich zębów. Tyle, że jak już przeciwnik padł, to i Marcelek musiał sobie upaść. Nie dziwiło go to. Nie miał siły użalać się nad tym jaki to był zmęczony. Po prostu sobie leżał, oddychał i cieszył się z resztek świadomości. Wyglądało na to, że został ostatni na polu bitwy. Prawdziwy zwycięzca! Tylko, że ile w to zwycięstwo musiał włożyć wysiłku... Ile poświęcenia... I ponadto musiał polegać na innych... Na dziewczynie mu obcej i jakiejś wewnętrznej macce. Źle się z tym poczuł. Tak słabo. O tyle słabo, że powinien się o wiele bardziej starać, by być jeszcze silniejszym! Musiał się dwukrotnie... Nie... Trzykrotnie mocniej przyłożyć do treningów! Ale to jeszcze nie dzisiaj... Póki co musiał sobie odleżeć, odetchnąć, odpocząć. Najważniejsze, że mógł to zrobić na spokojnie, bez obaw, że coś mu jeszcze zagrozi. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Kiedy ujrzał Mikoto, lekko się zawstydził tym, że tak leżał bezradny, poobijany, słaby, wykończony. Nie przystawało to jemu, mężczyźnie, który dysponował najbardziej epicką, z możliwie najbardziej epickich magii. Duma Marcelego została naruszona. Chłopak jednak tylko zacisnął zęby, próbując ukazać, że nic mu się nie stało.
Co natomiast do tego, co robiła Mikoto, Marcelkowi przyszła na krótką chwilę myśl, że dziewczyna postanowiła zdradziecko i okrutnie uleczyć przeciwnika, z którym to ciężko byłoby się w obecnym stanie Marcelkowi mierzyć. Na szczęście dziewczyna narobiła tylko trochę światełka, może wyssała temu osobnikowi duszę, lub zrobiła mu coś zupełnie innego. Nawet gdyby Marcelek chciał się jakoś tym przejąć, to nie był w stanie. Za bardzo skupiony był na ustabilizowaniu oddechu, żeby cokolwiek powiedzieć. Może kiedyś się dowie, co takiego zaszło, ale póki co i nie był w stanie i nie miał ochoty i w ogóle to najchętniej by coś zjadł... O ile sobie przypominał, to zabrał ze sobą pyszne kanapeczki...
Hmmm... Kanapeczki... - pomyślał, zmrużywszy oczy, po czym jego mentalność pogrążyła się w krainie pieczywa, masła, szynki, sera, ogórków i pomidorów.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyPon Lut 19 2018, 00:04

MG:

"Kanapeczki! Kanapeczki! Kanapeczki!"

Marcel znajdował się w dziwnej przestrzeni. Zdecydowanie była to odmiana od terenu na którym stoczył wyczerpującą walkę. W tym momencie nie widział nawet w pobliżu żadnej z osób, o których pamiętał, że jeszcze niedawno były w pobliżu. Zamiast tego czuł potworny gorąc, a po szybkim rozejrzeniu się zrozumiał, że znajduje się w wysokim kotle, w ciepłej wodzie najwyraźniej będąc gotowanym. Wokół kotła skakały dziko w kółku istoty przypominające antropomorficzne kanapki z szynką, serem i jajkiem na twardo. To jajko dodatkowo bardzo niebezpiecznie się wahało i wyglądało jakby zaraz miało z kanapek wypaść, a one same się tym nie przejmowały. Na niebie świeciło wesoło zielone słońce z twarzą dziecka z teletubisiów, tyle że z bardzo krzaczastymi brwiami. Marcel zamiast rąk miał macki, jedną bardzo długą zieloną, drugą krótką, niebieską.

I gotował się. Zaczynało powoli boleć, a on nie do końca rozumiał o co chodzi, poza tym że kanapki chyba były zainteresowane pożarciem jego, bardziej niż on ich. Jedna z kanapek stał też w oddaleniu i przypatrywała się całej sytuacji, jednocześnie grzebiąc delikatnie nogą w ziemi, a na głowie mając koronę z kalafiora.
- ...dodajcie trochę ognia... - powiedziała cichutko, a reszta kanapeczek dorzuciła do ognia trochę węgla, koksu i liści marihuany. Marcel czuł, że jego skóra powoli się zagotuje jak tak dalej pójdzie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptySro Lut 21 2018, 23:48

Dziwne przygody zdarzają się nawet tak wybitnym postaciom, jak Marcelkowi. Wystarczyła chwila nieuwagi, żeby trafić do kociołka. Nikomu jednak nie można w tych czasach ufać. Na nikim nie można polegać. Marcelek zrobił bardzo niezadowoloną minę, ukazując swoje nastawienie do sytuacji. Jego usta wygięły się w odwróconą podkówkę. Czuł się smutno. Czuł się niezręcznie. Nie tylko z powodu, że brakowało mu epickich rąk, które stały się dziwacznymi mackami. Zwisające kanapkom jajka też nie były takie straszne. Najgorsze było słoneczko... I te brwi... I to spojrzenie... Marcelino poczuł się osądzany za wszystkie haniebne czyny, których się w życiu dopuścił. Kiedyś posmarował bułkę i masłem i nutellą. To jednak nie najgorsze co zrobił. Dodał tam jeszcze dżemu porzeczkowego... I majonezu...
Przypomniało mu się o tym. Sądził, że karę za ten czyn już odbył. A może to, co się działo dotyczyło czegoś zupełnie innego? Może to wcale nie był sąd nad grzechami Marcelego. W końcu wyglądało to trochę tak, jakby kanapki chciały go tylko pożreć, nie osądzić. Jeśli jednak myślały, że Marcelino się przed nimi ukorzy, upadnie na kolana i będzie prosić o wybaczenie, to się definitywnie myliły! Marcelino nie żałował nigdy żadnej zjedzonej kanapeczki! No... Poza tą z nutellą, masłem, dżemem porzeczkowym i majonezem... Ale to i tak nie oznaczało, że kanapki miały nad nim władzę, czy też kontrolę! Nie wzbudzą w nim najdrobniejszych wyrzutów sumienia! Nie one... Słońce było do tego zdolne, ale nie kanapki. Te w danym momencie stały się naturalnymi wrogami Marcelego. Chłopak zaprzysiągł sobie, że nie spocznie, dopóki nie zje ostatniej kanapki na świecie! Wyzwoli go spod ich jarzma okrutnego! Zje je wszystkie! Zje każdą, która wejdzie mu w drogę! Zmiażdży je! Pożre! Co do jednej... Każdego tosta... Każdego sandwicza... Każdego szkolniaczka... Niezależnie od tego czy z masłem, czy  z margaryną... Czy z serem, czy szynką... Czy wypiekane, czy surowe... Każda kanapka była jego wrogiem... Każda życzyła mu śmierci... Ale w taki sposób, w jaki życzyć śmierci może życzyć zwierzyna pożerana przez drapieżnika... Niby zwierz może wyrazić swój sprzeciw, ale to drapieżnik jest przystosowany do pożerania swych ofiar, nie na odwrót. Tak był łańcuch pokarmowy ułożony, że kanapki znajdowały się gdzieś na szarym końcu. A jednak walczyły o swoje... Wybrały sobie jednak złego przeciwnika... Pozbawionego litości i skrupułów, wobec istot, które zasługiwały jedynie na to, by je zjadać!
Tylko problem był taki, że Marcelek aktualnie się gotował nie tylko ze złości na kanapki, ale również i w kociołku. Smutna podkówka na jego twarzy zmieniła się we wściekły grymas wściekłości. Marcelino opuścił głowę, ciężko oddychając.
Emocje się w nim kłębiły, niczym wełna w kłębku. Marcelino był tak wściekły, że już nie wiedział czy to od niego się ta woda gotowała, czy rzeczywiście płonął tam jakiś ogień. Tak czy inaczej musiał wyekspresjonować swoje odczucia. Zebrał swoją energię i uwolnił ją potężnym krzykiem, który miał roztrzaskać garnek, odrzucić kanapeczki, zmienić wyraz twarzy słońca z tego osądzającego na pełen niedowierzania. I tak Marcelino krzyczałby tym krzykiem tak długo i tak wściekle, aż by nie udało mu się dokonać swego, lub nie skończyłby jako rosół. Zostanie rosołem nie było jednak jego marzeniem...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptySob Lut 24 2018, 15:48

MG:

Mentalny ból związany z życiowymi pomyłkami dotyczącymi sposobu smarowania bułek mógł być nawet większy niż ból wynikający z otrzymania mocnego prawego sierpowego wprost w twarz. To co Marcel zrobił kiedyś było niewybaczalne, było śmiertelnie obrzydliwe i wymagało wymierzenia mu odpowiedniej kary. Może to właśnie się teraz działo? Może teraz ktoś stwierdził, że czas w końcu mu odpłacić za wszystkiego jego grzechy? A może nie. Marcel musiał liczyć na swoją własną głowę w kwestii określenia tego co się właściwie działo i dlaczego. Chłopak jednak podjął postanowienie, trudne, wymagające, ale na pewno odpowiednie dla człowieka jego klasy. Zjeść wszystkie kanapki? Na pewno nie będzie łatwo, ale Marcel musiał wierzyć w siebie.

Krzyk, który rozległ się po chwili w tym miejscu był krzykiem niesamowitym. Kanapeczki w pierwszej chwili spojrzały na niego wzrokiem wypełnionym przerażenia, a ze strachu aż im jajka wypadły spomiędzy poszczególnych kromek, a one zawstydzone szybko próbowały je zebrać z ziemi, a potem uciekać z tego miejsca. Kanapeczki jak jeden mąż rzuciły się do ucieczki, zostawiając za sobą tylko okruszki. Kocioł został roztrzaskany, woda z niego wytrysnęła, ugasiła płomienia, które podgrzewały niedoszłe żarcie. Marcel był wolny. Naprzeciw niego jednak została jedna kanapka, ta w koronie. Patrzyła ona na chłopaka podobnym przerażony spojrzeniem, lecz w przeciwieństwie do innych - nie uciekała. Nie. Zamiast tego zaczęła rosnąć. I rosnąć. I rosnąć. Osiągnęła po chwili poziom 5-piętrowego budynku i wciąż rosła, a krzyk Marcela nie zdawał się sprawiać na niej wrażenia.

Marcel vs Wielka Kanapka. Być może. Chłopak czuł jednak, że ta nie zamierzała pozwolić mu na zjedzenie swoich pobratymców. I samej siebie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyPon Lut 26 2018, 23:42

Nie ma większego problemu ze stłumieniem ognia rewolucji, ale żeby go całkowicie ugasić, to już nie jest takie łatwe. Może i Marcelkowi udało się rozgromić większość kanapeczek na wszystkie strony świata, ale to jeszcze nie był koniec. To nawet nie był jeszcze na dobrą sprawę początek. Co najwyżej koniec przedpoczątku. Prawdziwe wyzwanie dopiero się pojawiło. Gigantyczna kanapka rosła z każdą chwilą, budząc coraz większe wątpliwości co do tego, aby było ją łatwo zjeść. Takiej kanapki starczyłoby, aby wykarmić połowę Desertio! Jak taki Marcelek miałby sam sobie z nią poradzić. Zawsze był dumny z tego, że zjadał wszystko, co mu mamusia na talerzu podała i to bez narzekania, że za dużo, czy niedobre. Jednak taka kanapka byłaby lekką przesadą. A jednak Marcelek się zobowiązał, że zje je wszystkie... Czyżby to miał już być koniec jego zmagań? Czy jego postanowienia miały zostać pokonane, nim na dobre się rozkręciły? Nie... Jak to wyżej było wspomniane, to nie był jeszcze koniec... Najwyżej koniec przedpoczątku...
Marcelino doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co stałoby się jeśliby teraz zawiódł. Przytłumiony ogień rewolucji kanapeczek zapłonąłby na nowo, ze zwiększoną siłą. Pokonany Marcelino byłby pierwszym tryumfem na drodze do wolności kanapek i ich równouprawnienia. Być może kiedyś nadejdzie taki dzień, że to kanapki będą smarować ludzi masłem, kłaść jednego na drugiego, a potem będą ich pożerać. Ale to jeszcze nie był ten dzień!
Na świecie miliony osób żywi się kanapkami. Nie tylko silni mężczyźni jak Marcelino. Kanapki jedzą również kobiety i małe dzieci. Niewiniątka. Ludzie z problemami. Niektórzy nie mają nic poza kanapkami. Niektórzy na nic więcej nie mogą sobie pozwolić oprócz kanapek. Niejednokrotnie jedzenie kanapek uratowało setki istnień przed głodem. Co jeśli miałoby tych jedzonych kanapek zabraknąć? Co by się stało z ludźmi, gdyby to kanapki ich zdominowały? Gdyby zaczęły się mścić za wszystkie wyrządzone im krzywdy?
Marcelino czuł w sobie głosy tych tysięcy niewinnych istnień żywiących się kanapkami. Czuł się za nie wszystkie odpowiedzialny. Czuł również ich głód i nadzieję. Wiedział, że może i nawet nie wiedzieli o jego istnieniu, ale wcale nie musieli. Marcelino nie walczył z kanapkami dla sławy, czy poklasku. Robił to, ponieważ ktoś musiał to robić, aby inni mogli beztrosko żyć i kanapki spożywać.
Spojrzał na rosnącą kanapkę z kalafiorem. Widział ją i wiedział, że w tym momencie ważyły się losy całego kulinarnego świata. Stawka była zbyt wielka, aby mógł przegrać...
Tyle, że nie miał swoich pięści, aby kanapce solidnie obić pyska. Zjeść jej całej, kiedy rosła i mogła go zmiażdżyć też nie mógł. Musiał ją powalić, ale czym, skoro nie miał rąk, tylko dziwne macki. Na chwilę ogarnęło go lekkie zaniepokojenie, które wzbudziło wątpliwości. Nie trwało jednak długo. Marcelino zrozumiał w czym rzecz i uśmiechnął się do macek.
Zrozumiał, że nie bez powodu miały taki kolor, jaki miały. Jedna była niebieska, druga zielona. Kolor nieba i ziemi. Marcelino jeszcze mocniej poczuł w sobie odpowiedzialność za losy świata. Otóż właśnie stał się realnym przedstawicielem wszelkich sił, mocy i żywiołów. Był manifestacją świata, który nie mógł pozwolić na dominację kanapek!
Wiedział co miał robić...
Odpowiednie słowa same zaczęły układać mu się w głowie...
- Potęgo nad chmurami! Żywicielko traw! Ziemio, ogniu, wodo i wietrze! Na potęgę jedenastu gwiazdozbiorów! Na chwałę późnego księżyca! Mocy bladego słońca! Jutrzengo wschodzącego świtu! Tysiąc po tysiącu i jeszcze raz tysiąc! Udzielcie mi swej siły! - wykrzyczał inwokację, kolejno kierując macki przy każdym zawołaniu. Najpierw obie macki w prawo, potem w lewo, zakreślił obydwiema kółeczko w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara, wystrzelił macki w górę, potem na skos w prawo, na skos w dół na lewo, obie macki na boki, potem zieloną skierował w dół, niebieską w górę i w końcu zebrał całą moc.
Wtedy rzucił nią w gigantyczną kanapkę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyCzw Mar 01 2018, 00:00

MG:

Marcel poczuł w swych członkach niesamowitą moc. Moc godną kanapkowych bogów, moc którą niesforne dzieci straszyło się nocą by szybko zapędzić je w okrutne ramiona morfeusza, który przynieść mógł tylko koszmary. Marcel czuł w swoim ciele energię całego świata, która wręcz pchała się do tego, by zostać użytą. Domagała się tego od niego, krzyczała do niego, chciała być wykorzystana, użyta do tego by pokazał kanapkom gdzie istnieją fabryki Sokołowa. Jedenaście gwiazdozbiorów zamigotało złowieszczo nad głową kanapkowego monstrum, księżyc uderzył blaskiem swego światła w teren gdzie dwójka tytanów miała zmagać się ze sobą, a każdy pojedynczy promyk ukradzionego przez księżyc światła był teraz oddawany chłopakowi, wzmacniając go, sprawiając, że ten rósł i rósł. Gdzieś w tle usłyszeć można było nawet krzyk, jakby pochodził od wiedźmy "ROŚNIJ MOJE MONSTRUM". Marcel był już wielki, tak wielki jak kanapka, a po chwili przerósł i ją. Macki, które mu towarzyszyły poczęły zbierać moc, tak jak sobie tego życzył. Po kilku chwilach wypełnionych grozą zebrały całą energię, następnie rzucając nią w kanapkowego tytana.

- Nieeee! Nieeee! To się nie może tak skończy-- -

***

Wyrwany ze snu został przez radosny dziecięcy okrzyk za drzwiami pokoju, w którym się znajdował.
- Chodźcie, brat Stau zrobił kanapki! -
Przy jego łóżku, w którym obecnie leżał, znajdowała się ta sama kobieta, która wcześniej odblokowała jego zdolność poruszania dłońmi. Siedziała ona na krześle, tak jakby czuwając nad nim, lecz jej klatka piersiowa i głowa spoczywały obecnie na nogach chłopaka. Kobieta spała, a Marcel nie miał pojęcia gdzie się znajdował. To co widział wokół siebie przypominało jedynie prosty, zwykły pokój gościnny. Gdzie się obecnie znajdował?

Stan Postaci:
Marcel - Full MM, nieznacznie wyczuwalny ból klatki piersiowej
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 EmptyCzw Mar 01 2018, 19:32

Stau zrobił kanapki... To nie kanapki zrobiły jego. To oznacza, że się udalo! Świat po raz kolejny został uratowany! Marcelek odetchnął z ulgą. Po sekundzie, czy może nawet dwóch zrozumiał.
Czyli to był tylko sen? Takie zdziwienie zazwyczaj często się przejawia po przebudzeniu. Marcelino w rzeczy samej był dość zaskoczony. Przyłożył dłoń do czoła, przypominając sobie, co się działo zanim zasnął. W tym przypmnieniu nie przypominał sobie, aby to kładł się do łóżka. Najwidoczniej musiał zostać przeniesiony. Kiedy zobaczył śpiącą blisko kobietę, zaczął się domyślać przez kogo. Miło z jej strony, że pomogła mu podczas walki i też zapewne nie pozwoliła Marcelemu spać na brudnej ziemi, ale i tak się Marcelino poczuł trochę niezręcznie, że ona spała przy nim. Nawet jeśli tylko na jego nogach. To był jeszcze zbyt wczesny etap znajomości na tego typu rzeczy. Poza tym, sposób w jaki spała wyglądał na niepoprawny, że jak się obudzi, będzie ją wszystko bolało.
- Ekkhm... - odchrząknął Marcelino w piątkę, dość głośno, ale nie na tyle, by brzmiało to pretensjonalnie. - Wygodnie ci tak? - zapytał z grzeczności i poczekał, aż dziewczyna jakoś zareaguje. Dopiero potem mógłby zarzucić ją pytaniami o miejsce, sytuację, no i o to czy on też dostanie kanapki. Ale wszystko po kolei. Wpierw wolał się upewnić czy z nią wszystko w porządku, no i z nim przy okazji.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Sponsored content





Świątynia Sherl - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Świątynia Sherl   Świątynia Sherl - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Świątynia Sherl
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Światynia
» Świątynia
» Świątynia centralna
» Świątynia Usae
» Stara świątynia

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Zachodnie Fiore :: Inne Tereny Zachodnie
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.