Imię: Podczas swojej długiej podróży spotkała strudzonego wędrowca. Był to starszy mężczyzna świeżo po stracie swojej jedynej córki. Podczas ich konwersacji parokrotnie powtórzył jej imię. Mówił:,, Origami, jesteś jak Origami". Nie sposób się nie domyślić, że przyszedł moment, w którym stojąca przed nim istota, została śmiało z nią pomylona. Pomyłka, czy też nie, to on jako pierwszy nadał jej nowe imię -
Origami.
Drugie imię: Himitsu, nadane podczas przebywania w GH
Pseudonim: Niech ktoś jej nada
Nazwisko: Brak
Płeć: Kobieta
Waga: 45.5kg
Wzrost: 158cm
Wiek: 18
Gildia: Brak
Miejsce umieszczenia znaku gildii: Szyja [złoty]
Klasa Maga: 0
Wygląd: Pojawiłam się znikąd. W ciemnej, obskurnej celi z płaczącą u boku białogłową. Usiadłam w tej ciemności, wyciągając kościste nogi przed siebie. Blade ręce ułożyłam na jej ramieniu, jakby próbując dodać niewieście otuchy. Na nic się to nie zdało. Drobna postać popadała w coraz to gorszą rozpacz, nawet w momencie spojrzenia w moje szkarłatne, przepełnione smutkiem oczy. Uśmiechnęłam się, choć i to na nic się nie zdało.
W słabym świetle świec jej ciało drżało, podobnie jak i moje (zdarza się to często, zwłaszcza z zimna). Pulsowanie klatki piersiowej się nasiliło, zaś tatuaż na oku zdawał się rozrastać na kolejne partie ciała - tak zostałam w pełni naznaczona. Poprawiłam płomienne włosy długością sięgające pasa, a następnie wstałam na chwiejnych nogach. Niemalże od razu podparłam się ściany, obnażając większość nagiego ciała. Ku oczom pseudo rodzicielki ukazał się kościsty twór, (czyli ja), który z wiekiem nabrał masy i mięśni. Już nie przypominałam kościotrupa, bardziej bladą dziewczynę o szczupłym, lekko wysportowanym ciele. Ponad to najzwyklejsze w świecie jędrne uda, tyłek, a nawet i biust, którego miseczka nie wychodzi poza rozmiar C. W skrócie nic niezwykłego, a przynajmniej... Ja sama tak uważałam....
Ubiór: Co tu dużo mówić. Podniszczony czarny frak, sięgający kolan. Gdzieniegdzie można się nawet doszukać dziur lub mocniejszych zadrapań. Warto dodać, iż wewnątrz posiada głęboką kieszeń. Do kompletu zakłada również wełniane majtki koloru białego.
Charakter: Nieufność. Strach. Ciągła ucieczka. Brzmi jak bełkot? Przez ostatnie trzy miesiące nasza czarodziejka nauczyła się, iż nie może nikomu ufać. Co to znaczy? Po ucieczce z GH'a jej poziom humoru obniżył się na rzecz sarkazmu, zaś wszechpojęta ufność całkowicie zanikła. Stała się niezależna, polegając tylko na własnych umiejętnościach oraz magii, którą dysponuje od niedługiego czasu. Poza tym wydaje się być całkiem miła i życzliwa. Lubi pomagać, o ile jej wtyczka w głowie nie zostanie nagle przekręcona. Wtedy staje się dosyć obojętna na otaczający ją świat, a nad to przejawia takie cechy jak bezwzględność, czy chociażby przemożona chęć do destrukcji wszystkich i wszystkiego. Te dwa odbicia lustrzane łączy jednak determinacja do spełnienia powierzonego jej zadania oraz szczerość, objawiająca się demonicznym uśmieszkiem - zupełnie tak jakby drwiła z rozmówcy. Na sam koniec dodajmy trochę pozytywów! I to nie takich, że od czasu do czasu pozwoli komuś ujść z paroma ranami, nie! Chodzi tu o Himitsu, która jest lojalna, słodka, a nawet bardziej dziewczęca. Szkoda tylko, że objawia się to niezwykle rzadko i zazwyczaj przy kontaktach
z bliskimi przyjaciółmi. Co oczywiście nie oznacza, iż nie ma żadnych wyjątków, o których można się przekonać tylko i wyłącznie spotykając ją.
Historia: - Co masz na swoją obronę?
- Nic...
- Czym się kierowałaś?
- Wolnością
- Teraz jej naprawdę posmakujesz.
Więzienie, IX 791Na posadzce leżała białogłowa kobieta - Homunculus skazany za rebelię. Wkoło zaś panowała grobowa cisza, którą jedyne co przerywało, to odgłos kroków zbliżającego się strażnika. Minęła dosłownie chwila za nim podszedł do celi więźnia i zastukał palcami o zardzewiałą kratę.
- Na co Ci to było? - drżąc, usiadła na kolanach.
Jednocześnie podniosła lekko głowę, ukazując swoje złote oczy oraz lekko nadszarpaną wargę. Po jej policzku płynęły szkarłatne łzy, które opadając w kierunku zimnej posadzki, wybijały swój własny rytm.
Kuchihateru you ni moyuru tsuki
akatsuki ni shizumiyuku*
Cichym głosem zaczęła śpiewać piosenkę, kreśląc w międzyczasie na ziemi ogromne koło. W nim natomiast umieściła setkę małych symboli, które wraz ze wzrostem liczebności zaczynały coraz mocniej świecić. Jak możecie się domyślić, po upływie paru chwil oślepiające światło objęło całe pomieszczenie, co wręcz uniemożliwiło strażnikowi używanie jego podstawowego zmysłu. Wtem wystraszony pobiegł po wsparcie, zostawiając kobietę samą sobie.
Czy był to błąd? Owszem, ponieważ energia magiczna jaka się wytworzyła rozsadziła nie tylko ściany, również i drzwi, które były jedyną przeszkodą do odzyskania ponownej wolności. Zapytacie, czy taki był cel, Buntowniczki?
Po części może i tak, lecz prawdziwym powodem była istota, która stała pośrodku kręgu. Obdarzona płomiennymi włosami oraz szkarłatnymi oczami, tkwiła tak przez chwilę, do momentu, w którym z hukiem upadła na ziemię.
-
Co jest... Kim ty... - szeptała zachrypniętym głosem
- Ćśśśś.
- Ale... Dlaczego ty płaczesz?
Słuszna uwaga. Bowiem tej scenie towarzyszył nie tylko chłód i mrok, ale i również łzy Homunculusa. Było w nich jednak coś niezwykłego, gdyż to nie woda barwiła policzek nowej istoty, lecz jego krew, która była efektem wyniszczonego organizmu. Białowłosa umierała, to było pewne, lecz za nim to się stało, zdążyła ucałować młodą w policzek.
Czy miało to jakąś symbolikę? Po co to zrobiła?
Cóż, na dziecko wpłynęło to ogromnie, gdyż konsekwencją tej czynności była śpiączka - trwająca 10 lat.
Wrzesień 801
Obudziłam się nagle, otoczona zewsząd magami wyspecjalizowanymi w leczeniu i kolorowymi pieczęciami, które wisząc w powietrzu, wywoływały uczucie mrowienia oraz delikatnego kłucia. Po szybkim rozeznaniu, zdążyłam się jednak domyślić, iż nie znajduje się w miejscowym szpitalu, lecz jednej z najgorszych gildii. Mimo to nie popadałam w panikę. Sam fakt, że dziwnym trafem znam to otoczenie oraz w pełni rozumiem sytuację doprowadzał mnie do konsternacji. Również wiele myśli nagromadziło mnie się w czaszce, co jedynie prowadziło do bolesnego bólu głowy. Mimo to przeciągnęłam się i powoli wstałam ze swojego łóżka, doprowadzając tym samym do ekstazy znajdującego się tutaj personelu. Chyba każdy był zdziwiony, że udało mi się tego dokonać, choć w gruncie rzeczy była to naturalna czynność. Każdy to potrafił, czyż nie?
- Obudziła się, obudziła! - wiwatowali ludzie, w dodatku przepychając się jeden przez drugiego. Nie wiem, ilu ich było, ale spora liczba próbowała mieć na mnie jak najlepszy widok.
- Zawołajcie mistrzynie, zawołajcie mistrzynie!
- Nie ma, ale to nieistotne. Dajcie jej misje, niech działa!
- Nie potrzebuje czasu?
- Straci go, więc niepotrzebny. Bez gadania.
Koniec końców dyskusja zakończyła się przydzieleniem mi partnera, a następnie, gdy tego dokonano, zaciągnięto nas do wykonywania misji. Jak wiecie nie polegały one na zdejmowaniu kota z drzewa, większość z nich obejmowała okaleczanie, porywanie, a nawet mordowanie niewinnych osób. Jednakże czy potraficie sobie wyobrazić, że po upływie paru miesięcy setki zginęło właśnie z moich rąk, a nawet... nie wiedziałam jaką posiadam magię.
II 802
- Błagam na Boga, zostawcie mnie! - skamlał jeden z księży Fiore. Trzymając krucyfiks nad głową, patrzył w moje obojętne oczy. Nie minęła chwila za nim dołączył do swoich martwych braci.
- Ładny, co?
- Trup? Ta, o ile jesteś nekrofilem - parsknęłam, przyglądając się otoczeniu. Zazwyczaj pracowałam w głośniejszych miejscach.
- Krzyż, baka! Jest inny, niż wszystkie, nieprawdaż? Nie spotkałem takiego, co by miał trzy pierścienie przykute do boku. Chcesz go?
- Czemu nie, staruszek i tak się o niego nie upomni - zgrabnym ruchem wyrwałam mu z ręki krucyfiks, a następnie zawiesiłam go sobie na szyi.
Pękł pierwszy pierścień.
III 802
Dzień jak co dzień. Ptaki śpiewały, zaś ja przechadzałam się korytarzami Gildii Grimoire Heart. W pewnym momencie za rogu wyszedł spory osobnik, który poza otarciem się o moje ramię zupełnie nic nie zrobił. Dla mnie jednak, to było coś znacznie więcej. Ogarnęła mnie złość, a nawet gorzej - popadałam w furię. Natychmiastowo wyrwałam do przodu, kończąc maraton na złapaniu dłonią koszulki osobnika. Demon! Demon! Demon! Słyszałam ciągle w myślach, jedynie zdobywając się na piorunowanie go wzrokiem.
- Co z Tobą? - zapytał, gdy piana zaczęła napływać mnie ust, zaś ciało tańczyło w efekcie dzikich konwulsji. Nawet nie wiem kiedy tatuaże, czy też pieczęcie na ciele sprawiły mi taki ból, że zaczęłam krzyczeć, co gorsza nawet błagać o litość. Nastąpiła ciemność, którą jedyne co przerywało to odgłos oddalających się kroków.
Pękł drugi pierścień
VI 802
Przebywanie poza murami gildii zdawało się być zbawienne. Palpitacje serca pozostawały przeszłością, zaś utrata przytomności towarzyszyła tylko podczas wieczornego kładzenia się spać. Nikt nie wiedział co mi było, jak i również ciągle pozostawał zagadką zbiorniczek na magie ukryty we mnie. Według ,,lekarzy" powinnam móc go używać, a tymczasem szło mi to tak dobrze, że aż nijak. Próby wykonania, choć zaklęcia kończyły się zawrotami głowy oraz pieczeniem każdego milimetra skóry.
Błądziłam po okolicy, zastanawiając się nad przytoczonymi dygresjami. Nawet dla mnie to nie było logiczne, wszakże byłam przekonana, co do mojego magicznego pochodzenia. Pomimo braku rodowodu nie odstawałam od reszty, a z resztą...
Zatrzymałam się po zobaczeniu płonącej kaplicy. Wiele ludzi, czy też magów krzyczało, niektórzy umierali, a to wszystko przez trwające egzorcyzmy. Jeden z nich (egzorcystów) za pomocą złotych cierni próbował zabić tego, którego zwą Synem Diabła. Powiedzmy, że udałoby się, gdyby nie opór przeciwnika. Skutecznie unikał ataków, sam wyprowadzał kolejne, a każdy ruch doprowadzał do gwałtownej zmiany otoczenia. Temperatura się podniosłam, a ja mimowolnie ruszyłam w kierunku samego epicentrum. Im bliżej byłam, tym w środku czułam większą potrzebę udzielenia pomocy. Im bliżej byłam, tym tatuaże bardziej mnie krępowały. Uniosłam dłoń nad siebie....
Trzeci pierścień pękł.
A pieczęcie same zaczęły odrywać się od mojego ciała. Co się stało później? Chyba zaatakowałam... Bowiem demon, który się opierał zdawał się być unieruchomiony, zaś Egzekutor dobił go ostatecznym zaklęciem. Wszystko zniknęło. Wstęgi wróciły do mojego ciała, ucisk stał się jedynie wspomnieniem, a nogi porwały mnie do miejsc o jakich mi się nie śniło. Bowiem zrobiłam coś strasznego - odeszłam z Gildii GH. I to nie w taki sposób, by iść do nich, zostawić list albo coś o tym powiedzieć. Zwyczajnie uciekłam, zostawiając symbol na szyi. Z resztą... do tej pory uciekam, nie znając innej możliwości ratunku.
Umiejętności fabularne: + Znajomość języka migowego
+ Gra na pianinie
+ Czytanie z ruchu warg
Umiejętności: Joker lv.1
Szermierz lv. 1
Bezszelestny lv.2
Ekwipunek: + Krucyfiks
+ Średniej wielkości butelka wody
+ Ubrania
+ Katana
Kami no MizuRodzaj Magii: Elementarne
Wstęp:
Jest to starożytna magia nadawana tylko egzorcystom. Pierwotnie służy ona do zabijania, zadawania bólu demonom, lecz to nie oznacza, iż nie działa na zwykłych magów, czy też ludzi. W swojej zwykłej formie praktycznie nie różni się od swojego pierwowzoru. Mag, korzystając z elementu wody może go dowolnie formować oraz wykorzystywać do różnych celów. W zależności od zastosowania, można manipulować właściwościami fizycznymi wody na korzyść użytkownika. Może stworzyć wielką masę wody, która posiada niezwykłą siłę, dzięki czemu użytkownik ma możliwość kontrolowanie jej, by uszkodzić, czy też zmieść swoich wrogów na dalekie odległości. Podobny efekt można uzyskać za pomocą zwiększenia ciśnienia wody, co powoduje zmniejszenie jej wielkości i skupienie ataku na mniejszym obszarze. Zwiększone ciśnienie wody ma także inne skutki. Skupiając je w zewnętrznej stronie wodnego tworu, użytkownik uzyskuje skuteczną broń do cięcia, która działa jak prawdziwe ostrze.
Pasywne Właściwości Magii :
╬ Jak wiadomo ciało człowieka jest złożone głównie z wody. Również wiadomo, że zły dotyk boli całe życie. Co nam to daje? Wystarczy, że Origami dotknie/ złapie demona (kontakt skóra-skóra) pozostawia na ciele istoty poparzenia 1 stopnia. Au, to musi boleć!
╬ Kolor włosów zmienia się z rudawego na biały podczas używania mocy magicznej, tyczy się to również koloru oczu. Ten za bardzo nie odbiega od naturalnego, poza tym, iż wydawać by się mogło, że tańczą w nich małe ogniki.
╬ Przy dodatkowym nakładzie energii magicznej woda jest w stanie przewodzić prąd. W biernej postaci jest to niemożliwe z powodu braku odpowiednich jonów.
╬ Odnowienie płynu w organizmie znacznie się wydłuża poprzez wolniejsze jej tracenie. Postać może magazynować ją w sobie, nie odczuwając tego konsekwencji (długoś takiego zabiegu określa MG).
╬ Jak ryba w wodzie - śmiało to można podpiąć do Origami, gdyż w środowisku wodnym porusza się szybciej, niż zwykły mag, jak i pod wodą wytrzymuje znacznie dłużej od innych. Wyjątek stanowi moment, w którym zostało rzucone zaklęcie, zmieniające jej ciało w wodę. Wtedy automatycznie pobiera tlen z wody.
╬ Przy kontakcie ze skórą demona woda zmienia swoje PH na kwaśne, przez co dla niego jest szczególnie niebezpieczna, poparzenia są zależne od rangi zaklęcia oraz jego siły. Przeważnie rany po kontakcie z nią są nie do wyleczenia przez magie (tylko odnośnie demonów)
╬ Możliwość obniżenia temperatury wody (do 6l), przydatne podczas upalnych dni.
╬ Zdolność tworzenia litra wody na turę oraz dowolne jego formowanie (najczęściej jest to niewielka kulka o średnicy 30 cm)
╬ Woda stworzona przez Origami jest zdatna do picia tylko dla magów. Ludzie jak i demony nie mogą jej spożywać, gdyż dla nich przejawia właściwości toksyczne. Dla tych pierwszych dodatkowo rozpuszcza osobnika od środka, zaś drugich doprowadza do zmniejszenia liczby wytwarzanych erytrocytów. W zwiększonych dawkach może dodatkowo doprowadzić do hemofilii.
╬ Wylana na ranę maga ma właściwości leczące, jednakże bez jakiś większych ekscesów. Zadrapania leczą się w przeciągu dwóch postów, zaś obrażenia rangi C potrzebują przynajmniej trzech postów. Rany rangi B i wyżej nie da się nią zaleczyć. W takim wypadku jedynie uśmierzają ból na dodatkowy jeden post oraz dają poszkodowanemu więcej czasu.
Obrażenia w zależności od rangi:
B -> + 3 posty do czasu w jakim może umrzeć
A -> + 2 posty
S -> +1 post
Zaklęcia: ~D~
Typ: Kamuflaż
Użytkownik po nadepnięciu obiema stopami kałuży ( nie musi stać na pełnych stopach, może stać na palcach), potrafi nadzwyczaj w świecie do niej wejść. Co dziwne, gdy inni próbują zrobić dokładnie to samo, kończy się to fiaskiem. Woda zupełnie nie reaguje na osoby trzecie, zachowując swoje podstawowe właściwości. Również, gdy mag ukrywa się w takiej plamie wody jest nietykalny, nie da się go złapać, ani zranić.
Wadą jednakże takiego zaklęcia jest fakt, iż użytkownik nie może się teleportować między kałużami. Po upływie dwóch postów woda wypycha ją na powierzchnię. Czas czekania: 1 post.
~C~
Wōtā Dōmu - Wokół Origami tworzy się tarcza w kształcie bańki. Nie jest ona specjalnie duża ze względu, iż w środku może pomieść max. 2 osoby (1,5mx1mx2m-ostatnie wysokość). Chroni ona tylko przed słabszymi zaklęciami magicznymi rangi B i mocniejszymi rangi C, jeśli chodzi o zaklęcia fizyczne te zostają o połowę rangi spowolnione, lecz ciągle przechodzą przez ścianę na wylot. Warto zaznaczyć, iż wzrok nie jest ograniczony przez ścianę kopuły z wewnętrznej strony. Przez ciągły ruch wody, przeciwnik ma problem z dopatrzeniem osób znajdujących się w środku ,,bańki", obraz jest dla niego zamazany.
Dodatkowe: Bańka może się poruszać jedynie na terenie mokrym lub na akwenach (jej środkiem wtedy jest użytkownik), natomiast na terenie suchym nie wykazuje takich zdolności.
~B~
Wōtā Rokku - Użytkownik tworzy dużą kulę z wody, którą może wykorzystać do ataku (Wielkość: 3mx3mx3m) lub w celu zamknięcia swojego przeciwnika w jej wnętrzu (następuje to poprzez pochłonięcie, kula wyrasta spod nóg przeciwnika znajdującego się nie dalej, niż 25m od użytkownika, wielkość ta sama). Dodatkowe: Uwięzienie przeciwnika doprowadza do odcięcia mu tlenu. (Czas trwania: 3 posty, Ponowne użycie: 2 posty). Przy rzucaniu zaklęcia użytkownik musi określić w jakim celu je używa, nie może tego zrobić dopiero w momencie trafienia.
~A~
Spirit no Mizu
Właściwość: Buff
To zaklęcie umożliwia zamianę fizycznego ciała użytkownika w wodę, przez co każdy atak fizyczny, jak i większość magicznych staje się bezużyteczna. Wyjątek stanowią zaklęcia oddziałowujące na zmysły, gdyż te są w stanie zranić psychikę użytkownika, czy też ataki bazujące na wysokich temperaturach. Czas trwania: 3 posty, Czas ponownego użycia: 3. W momencie użycia tego więcej, niż 3 razy na walkę grozi to odwodnieniem oraz utratą przytomności. Jeśli utrata przytomności nastąpi podczas użytkowania trybu, postać utyka pomiędzy ciałem fizycznym, a wodnym przez co zaklęcia leczące używane na te postaci są o rangę słabsze.
Dodatkowe: Tryb umożliwia Origami przebywanie pod wodą bez przymusu sięgania po tlen oraz podczas używania tej formy zaklęcia są o 0,5 rangi silniejsze. Jeśli chodzi o ataki fizyczne te są znacznie słabsze. Możliwość przedłużenia zaklęcia za 100% koszt o 2 posty.