Jotunheim

First topic message reminder :

Niewielkie pasmo górskie na południu Ishvanu. Góry te nie są ogromne, jednak wciąż bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza przez czynny wulkan "Surtr" znajdujący się w centrum łańcucha. Śniegu mimo mrozu, nie ma tutaj wiele. Na dodatek wszędzie unosi się bardzo nieprzyjemny zapach siarki a mroźny wiatr wieje bardzo porywiście. No i mówi się że w Jotunheim żyją Trolle.

~~

MG

Na południe wyruszyli powozem, jednak dość szybko go porzucili na rzecz pieszej tułaczki. I chociaż zarówno Pace jak i Black zapierali się że dziewczyna da radę, wcale tak kolorowo nie było. W zasadzie to nawet Pace, miał problem żeby dać radę, dlatego poruszali się wolniej niż chcieli. Nocowanie na zewnątrz zaś, mimo ognia i skór, sprawiło że już drugiego dnia, Black podciągała nosem i psikała. Pace natomiast czuł jak płonom jego mięśnie i to samo musiała czuć Black, chociaż ona nie nosiła plecaka z potrzebnymi im w górach dobrami, do czego zmuszony był Hubertus i Pace.-Miła część wędrówki się kończy, jutro powinniśmy dojść do stoków Jotunheimu. Tam będzie dużo trudniej.-Powiedział wieczorem, gdy kulili się z zimna pod skórami przy ognisku. Black nie wydawała się pocieszona tą informacją.

Wiele rzeczy nadal pozostawało dla mnie tajemnicą. Póki co nie potrafiłem określić do końca czym albo kim teraz jestem, jednak euforia, jaka mnie wypełniała, skutecznie odsuwała moje myśli od tego tematu.
Póki co najważniejsze było w końcu stąd wyjść i znaleźć Rachel. Wydaje mi się, że znalazłem powód, dla którego się tutaj znalazłem. Wszystko zależy od tego, czy ta dziewczyna posiada pewne informację i wiedzę. Być może musiałem znaleźć się akurat tutaj, by doświadczyć "przemiany". Bądź co bądź, zamierzałem znaleźć miejsce, które ujrzałem w swoim śnie. Tam powinienem odszukać dalsze wskazówki.
Nim jednak ruszyłem przed siebie, z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos. Odwróciłem się w kierunku, z którego dobiegał...
-O, Black. Wspaniale się składa. Wstałem i do tego mam się fantastycznie, więc dosyć mam już leżenia w łóżku. Niedługo wyruszamy. Wiesz może gdzie jest Rachel?- Nie byłem w stanie w tym momencie wytłumaczyć Black co się stało. Byłem zbyt nabuzowany, zbyt zmotywowany, by zmarnować chociażby kilka minut na tłumaczenie mojego zachowania. Teraz był czas, by działać i nie oglądać się za siebie. Chociaż możliwe, że żeby zrozumieć moce, które właśnie obudziłem, wejrzeć będę musiał daleko w przeszłość...

MG

Black skrzywiła się, zapowietrzyła i chyba miała zacząć krzyczeć, ale powstrzymała się.-Prawie zabiłeś mnie drzwiami wychodząc z pokoju jak jakiś pan na salonach, może jakieś przepraszam?-I nadepnęła Packowi na stopę.-Przed chwilą leżałeś ciężko ranny, a teraz biegasz jak byś się upił. Wracaj do pokoju bo ci się rany otworzą.-Spojrzała na jego płaszcz.-I ściągnij te brzydkie szmaty. Skąd ty to w ogóle wziąłeś? Jeszcze ci się jakieś zakażenie od tego wedrze.-Powiedziała krzyżując ręce na piersi.-No już, do pokoju.-Jeśli Pacek myślał że Black bez zadawania pytań, grzecznie go posłucha i zrobi to, co jej kazał, to niestety był w błędzie. Mało tego, teraz to ona wydała polecenie jemu. I coś z tym było trzeba zrobić

Nie rozumiałem skąd te pretensje. Cóż, to chyba dobrze, że w końcu czuję się lepiej i nic mi nie jest. Black jednak znowu próbowała ustawiać mnie podług siebie.
-Przestań, nic mi nie jest, nie mam żadnej rany- powiedziałem, a w głosie można było wyczuć nutę złości i zniecierpliwienia.
Moją głowę zaprzątało tylko jedno pragnienie. A teraz traciłem cenne minuty na głupią gadaninę. Postanowiłem jednak sprawdzić, na ile jestem w stanie panować nad swoją mocą. Zaczerpnąłem niewielką ilość mocy magicznej, by lekko obniżyć temperaturę otoczenia; nie bardziej niż o kilka stopni.
-Proszę Cię, nie ma teraz na to czasu. Muszę dowiedzieć się, co dokładnie się ze mną stało. Jedno wiem na pewno - nie jestem tą samą osobą co kilka godzin temu. Opowiem Ci wszystko, jak tylko dotrzemy do Rachel, nie ma sensu powtarzać tego dwa razy- Odwróciłem wzrok i pomknąłem prosto przed siebie, wyłączając również swoją nową zdolność.
-Dalej, chodź, bez Ciebie się zgubię- zawołałem jeszcze przez ramię, rzucając okiem, czy aby na pewno Black ma zamiar iść w zaparte i nie ruszać się z miejsca. Znając dziewczynę, na pewno nie przepuści okazji, by dowiedzieć się, o czym tak właściwie mówię.

MG

Pace rozpoczął dysputę z Black jednocześnie odpalając swoją moc. Czy było to mądre posunięcie? Szybko odkrył że nie bardzo panuje nad tą mocą. Jest ona bardziej destruktywna i nie pozwala na "Lekkie" ochłodzenie terenu. Więc jak tylko ją aktywował, od razu ją wyłączył, bo wiedział że kilka sekund i Black mogła stać się krzywda. Zaraz potem zaczął biec w dół po schodach, krzycząc jeszcze do Black by go poprowadziła. Tak też, wskazała dłonią za siebie.-Ale to w tamtą stronę-Powiedziała, sugerując stronę kompletnie inną niż tą, w którą poruszał się aktualnie Pace. Tak więc, trochę mu nie wyszło, bo teraz musiał się wracać i raczej nie było co liczyć na to że Black ruszy za nim.-Beze mnie faktycznie się zgubisz, dlatego może nie biegnij, a zwyczajnie chodź? I dalej nie przeprosiłeś za to, że prawie mnie powaliłeś drzwiami.-Powiedziała odwracając się i idąc w kierunku w którym jak twierdziła, znajdowała się Rachel.