I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Klinika Dusz doktora Morgana Fletchera Nie Mar 19 2017, 14:27
First topic message reminder :
Wielki budynek gdzieś między nigdzie a coś. Zbudowany jest z czegoś w kolorze ogólnie ciężkim do określenia. Otacza go rzecz jasna całe nic pełnego jednak czegoś. Wnętrze budynku przypomina już natomiast typową starą klinikę. Brudne, popęknane ściany obwieszone różnymi plakatami pokroju "Pracuj na rzecz umarłych. Stowarzyszenie "Wesoły Trupek" rekrutuje" czy "Dbaj o zdrowie i higienę swojej ektoplazmy a unikniesz raka egzystencji". I tego typu rzeczy. Była tutaj w zasadzie tylko poczekalnia i gabinet doktora. Ściany miały kolor biały a krzesełka w liczbie sztuk ośmiu, niebieski. ~~
MG
Eileen siedziała na krzesełku, w spoconych dłoniach trzymając swoje CV. Obok siedziała jakaś starsza pani, po włosach której dreptały pająki, a oboj niej siedział człowiek obwinięty bandażami, tak zwana mumia. Recepcja była pusta. Eileen trzy po trzy pamiętała wydarzenia ostatnich chwil. Umykały jej bowiem z głowy szybciej niż woda spuszczana w toalecie. Żyła, potem ktoś ją zabił, no w sumie mało istotne rzeczy dla duszy prawda? Teraz natomiast mimo że nie wiedziała jak, ani dlaczego, znalazła się przed gabinetem doktora Morgana. Dzisiaj była rekrutacja na asystentkę i recepcjonistkę i coś Eileen mówiło, że to było bardzo ważne dla jej nie-życia, wydarzenie.-Następny-Dobiegł ich ryk z gabinetu, kiedy wyszedł z niego płaczący dinozaur, a na jego miejsce weszła mumia.-Hmph-Mruknęła staruszka na widok przechodzącego dinozaura i zajęła miejsce zwolnione przez mumię.
O matko. O cholera, przemknęło przez głowę Eileen, ponieważ właśnie w tej chwili tysiące wspomnień i myśli wpłynęło do jej świadomości. Było to ostatnie co zdążyła sobie pomyśleć zanim strumień obrazów przykuł uwagę dziewczyny na tyle skutecznie, żeby uciszyć ją na dłuższą chwilę. Bardzo starała się nie wyglądać na oszołomioną i sparaliżowaną tą nagłą lawiną informacji, ale utrzymanie swojego standardowego uśmiechu na twarzy robiło się trudne. Rodzina, dzieciństwo... Jej brat..... Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła się dziwnie. Pytanie doktora natychmiast jej pomogło, ponieważ mogła się skupić na czymś innym niż swoje własne emocje. Czy żałowała, że przez tyle lat parała się uprzykrzaniem innym życia? Nie. A może żałowała tego, że została złodziejką? Nie, to też jej nie przeszkadzało. Czy w ogóle było coś czego żałowała? - Na pierwszy rzut oka nie czuję, jakbym czegoś żałowała - zaczęła powoli, prostując się w krześle i uśmiechając delikatnie. Nadal przychodziło jej to z trudem, gdyż wspomnienia cały czas kłębiły się i dopraszały o atencję. - Ale jeśli mam wybierać, to myślę, że żałuję nie szukania mojego brata. Teraz gdy tak o tym pomyślę, chciałabym go o coś zapytać - popatrzyła centaurowi w oczy.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Klinika Dusz doktora Morgana Fletchera Sob Kwi 15 2017, 12:00
MG
Doktor podrapał się po brodzie, przeczuwając że z Eileen będzie szczególnie ciężki przypadek. Ale biorąc pod uwagę jej charakter, niespecjalnie go to dziwiło.-Niczego nie żałujesz... w takim wypadku, umieszczenie w kręgu reinkarnacji zupełnie by ci odpowiadało prawda? Nowe życie, nowy początek.-Zaoferował. To nie do końca tak, że do takiego kręgu Eileen trafi. To cały czas była rozmowa, w której chciał zrozumieć Eileen w pełni i pomóc Eileen, zrozumieć siebie samą, oraz to jak wygląda życie po życiu.
Eileen
Liczba postów : 116
Dołączył/a : 01/12/2012
Skąd : Z Varszavy
Temat: Re: Klinika Dusz doktora Morgana Fletchera Sob Kwi 15 2017, 13:30
Eileen zaśmiała się rozbawiona tym co właśnie usłyszała. Nie chciała być nieuprzejma, ale najwyraźniej musiała uświadomić doktorowi kilka dosyć ważnych spraw. - Z całym szacunkiem, ale nowe życie, nowy początek, czy jakkolwiek inaczej szanowny pan doktor to nazwie, mnie kompletnie nie interesuje - zaczęła, posyłając centaurowi pobłażliwy uśmiech. - Najchętniej wróciłabym do życia w takiej postaci, w jakiej jestem teraz - z całym zestawem wspomnień i moją niewątpliwie uroczą osobowością w stanie nienaruszonym. Jednak nie jestem głupia i wiem, że wrócenie mnie do świata śmiertelnych nie będzie darmowe. Poza tym dlaczego miałabym chcieć nowego życia? Jeśli w moim starym niczego nie żałuję, to tym bardziej będę chciała do niego wrócić, zamiast zaczynać coś w czym będę mieć szansę coś zepsuć. Oprócz tego skoro już wiem, że Ryu jest... - zawiesiła się na chwilę, nie potrafiąc powiedzieć "moim bratem". - Tym kim jest, to tym bardziej będę zmuszona nalegać o przywrócenie mnie do normalnego stanu. Mam ochotę zadać mu kilka pytań - skończyła i odetchnęła głęboko. Teraz kiedy wreszcie przeszli do rzeczy, będzie mogła mówić otwarcie. Eileen była gotowa się targować o swoje życie, bo pomimo wszystkiego co było w nim nie tak, to nadal było jej życie.
Po raz kolejny doktor nic nie odpowiedział. Zamiast tego siedział i przyglądał się w spokoju Eileen. W końcu uśmiechnął się delikatnie.-Wiesz czym się tutaj zajmujemy?-Zapytał. Bo w sumie Eileen zgłosiła się do pracy, ale zapewne nie miała pojęcia jakiej.-Mimo że to dość skąpe biuro, gwarantuje ci że zatrudniam wiele osób. Na wielu pozycjach, w wielu miejscach. Mimo że rozmowa miała być ukierunkowana ku specyficznej pozycji w firmie, chciałbym byś spróbowała... bardziej otwartej współpracy.-Otworzył biurko i wyjął teczkę, przesuwając ją w stronę Eileen.-W waszym świecie jest państwo, Dessertio. Mieszka tam pewna dziewczynka, Mirian. Umarła, ukąszona przez skorpiona. Jej babcia jest jednak czarownicą i trzyma dziewczynkę wciąż w tamtym świecie. Sprowadź ją do nas. Sprowadź Mirian do domu.-W teczce rzecz jasna był opis wyglądu dziewczynki i dokładne okoliczności jej śmierci.
Zachowanie doktora powoli zaczynało ją denerwować. Widać było, że z jakiegoś powodu unika odpowiedzi na pytania Eileen i dziewczynie bardzo się to nie podobało. Nienawidziła, gdy coś szło nie tak jak powinno, nie tak jak sobie zaplanowała. Jednak nie mogła pokazać swojego niezadowolenia, bo jeszcze zaważyłoby to na jej przyszłości. Musiała się uspokoić, ponieważ cała ta sytuacja bardzo wytrąciła ją z równowagi. Odetchnęła więc głęboko i uśmiechnęła się szeroko. - Czarownica... - Musi zatem dysponować ciekawym rodzajem magii, skoro potrafiła zatrzymać duszę na ziemi na tyle czasu, by ktoś tutaj się tym zainteresował, pomyślała. - Propozycja brzmi bardzo ciekawie i proszę mi wierzyć, że jestem gotowa ją przyjąć. Jednakże... - tutaj nachyliła się nieco nad stołem. - Czy gwarantuje mi to całkowity powrót do normalności? Czy mogę mieć pewność, że wrócę do życia w tym samym ciele, w którym je dotychczas prowadziłam? Na razie to jest dla mnie najważniejsze - powiedziała, ale w głębi duszy czuła, że pragnienie powrotu do żywych będzie silniejsze. Dopiero teraz do niej dotarło, że tak naprawdę wcale nie muszą oddawać jej starego ciała. Nie wiedziała jakim cudem daliby jej jakieś nowe, ale zdecydowanie bardziej wolała swoje stare i sprawdzone. Poza tym chciałaby w końcu otrzymać jakąś konkretną odpowiedź na pytanie dotyczące jej osoby. Sięgnęła po teczkę, żeby poczytać co nieco o Mirian. Nie mogła powiedzieć, że współczuła dziewczynce, choć z pewnością poczuła do niej pewną sympatię.
Widząc zachowanie i słowa Eileen, Morgan jedyne co mógł zrobić to westchnąć.-Oczywiście że nie, Eileen. Nie żyjesz. Może w jakiś sposób to się zmieni, ciężko mi powiedzieć, a już na pewno nic ci nie obiecam. Na razie zostaje ci jedynie zacisnąć zęby i prowadzić jakoś życie tu, w zaświatach.-Powiedział Morgan. W zasadzie mógłby zabrać Eileen wspomnienia, ale miał swoje powody by je pozostawić. Co zaś do Mirian, umrze 15 Lipca x625 roku. Będzie rano bawiła się za domem, kopiąc dziurę w ziemi. Niechcący naruszy legowisko odpoczywającego pod ziemią skorpiona, który ją ugryzie. Akurat tego dnia, babcia była poza domem, nie udało się więc uratować małej. Sama Mirian to siedmioletnia brunetka o ciemniejszej karnacji, typowej dla mieszkańców pustyni.
Zdecydowanie nie to Eileen chciała usłyszeć. Na moment przestała się uśmiechać, co już samo w sobie było dosyć zadziwiające i spuściła wzrok na kolana. Musiała przemyśleć kilka spraw. Na przykład to w jaki sposób ma odzyskać duszę ze świata żywych bez fizycznego ciała, bez uprzedniego zmartwychwstania. Z drugiej strony jaki ma jeszcze wybór? Mogę tu siedzieć do końca czasu i zgnić, jak to co pozostało po mnie na ziemi i ewentualnie rozpadnie się w proch, ale mogę mieć też jakieś zajęcie... Ponownie się uśmiechnęła i podniosła głowę. Na myśl o tym, że może będzie czymś na kształt ducha aż zachciało jej się śmiać. - Najmocniej przepraszam za moje zachowanie - zaczęła. - Byłam i szczerze mówiąc nadal jestem bardzo zdezorientowana i na chwilę pozwoliłam emocjom przejąć nad sobą kontrolę. Nie zdarza mi się to - wyprostowała się bardziej i ponownie się odezwała. Zachowuj się Eileen. Spokój i profesjonalizm, spokój i profesjonalizm, powtarzała sobie w myślach. - Nie zaszkodzi bliżej przyjrzeć się tej sprawie, zwłaszcza że i tak nie mam nic innego do roboty. Chciałabym tylko wiedzieć, dlaczego wszystko jest napisane w czasie przyszłym? Pomijam fakt, że z daty wynika, iż dziewczynka jest martwa od przeszło 200 lat. Co z kolei rodzi następne pytanie - dlaczego nikt się tym wcześniej nie zainteresował? - Eileen rozejrzała się po pomieszczeniu, jakby szukając czegoś nietypowego. Może (co byłoby do niej niepodobne) przeoczyła jakiś istotny szczegół?
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Klinika Dusz doktora Morgana Fletchera Sob Kwi 22 2017, 11:08
MG
Mimo negatywnej odpowiedzi dziewczynie udało się jakoś zapanować nad emocjami, to dobrze. Miała za to pytania które nieco rozbawiły Morgana.-Czas nie istnieje w zaświatach Eileen. Ona nie umarła 200 lat temu, a w x625 roku. Dla nas ten rok był, jest i będzie. Tak samo jak każdy inny.-Taka tam przewaga umarłych nad żywymi. Dla nich, czas nie leciał. Choć mogło być to też upierdliwe.-Zostaniesz wysłana po nią, chwile przed jej śmiercią. Myślę że to będzie ciekawsze doświadczenie dla ciebie.-I tak właśnie miało wyglądać pierwsze zadanie Eileen w jej "Nowym życiu". O ile rzecz jasna przyjmie zlecenie.
Koncepcja czasu, który nie istnieje, a właściwie istnieje tylko w nieco innej formie bardzo się dziewczynie spodobała. Jak zresztą wszystko, co wykazywało się pewną chaotycznością i niemożnością zrozumienia. Uśmiechnęła się do siebie, ponieważ mimo wszystkich komplikacji i niedogodności, to miejsce było naprawdę interesujące. - Dobrze więc - zaczęła i włożyła swój cylinder na głowę. Po wyprostowaniu go i delikatnym otrzepaniu z jakiś pyłków, kontynuowała - Zrobię wszystko co w mojej mocy, by sprowadzić Mirian do - jak pan to określił - domu - nadal była ciekawa, czy podróż do Dessertio będzie miała charakter podróży w czasie, czy może po prostu otworzą się dla niej jakieś magiczne drzwi, przez które dostanie się w wyznaczone miejsce. Postanowiła jednak nie psuć sobie niespodzianki. Ten dzień był wyjątkowo stresujący, więc najwyższa pora trochę się zrelaksować. A co może być bardziej odprężające niż odkrywanie nieznanego!
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Klinika Dusz doktora Morgana Fletchera Nie Maj 07 2017, 15:17
MG
Słysząc zgodę Eileen, Morgan uśmiechnął się zadowolony. Widział postępy, a postępy to dobra sprawa. Był bardzo ciekaw jak Eileen poradzi sobie z przydzielonym jej zadaniem. W każdym razie tak jak siedziała, tak zaraz Eileen odkryła że stoi. Na pustyni. Odziana jedynie w białą zwiewną sukienkę, nawet stopy miała bose. Nieco dalej zaś widać było podniszczony drewniany dom. Według Morgana, gdzieś w jego okolicy miała się właśnie bawić mała Mirian, której życie dobiec miało wkrótce kresu. Tak jak nie tak dawno, życie Eileen.
Eileen
Liczba postów : 116
Dołączył/a : 01/12/2012
Skąd : Z Varszavy
Temat: Re: Klinika Dusz doktora Morgana Fletchera Pon Maj 15 2017, 09:55
Nieco zdezorientowana rozejrzała się i stwierdziła, że gabinet zniknął. Podobnie zresztą jak doktor Morgan, a także - ku jej niezadowoleniu - jej dotychczasowe ubranie. Eileen przyjrzała się dokładniej otoczeniu, ale niewiele było do oglądania. Pustynia jak pustynia, bardzo dużo piasku i jeszcze więcej absolutnie niczego innego, jeśli nie liczyć skromnego domku w oddali. Dziewczyna odetchnęła głęboko. No dobrze, zaczęła w myślach, przeczesując włosy dłonią. Znaleźć dziewczynkę, zabrać duszę, wrócić. Może przy okazji uda mi się porozmawiać z tą kobietą... Może ona zna sposób, aby przywrócić mi życie... i z tą ostatnią myślą, zaczęła iść w kierunku chatki, patrząc pod nogi, aby przypadkiem nie nadepnąć na coś, co mogłoby jej zaszkodzić. Może i była martwa, ale nigdy nic nie wiadomo, prawda?
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Klinika Dusz doktora Morgana Fletchera Sro Maj 17 2017, 11:30
MG
Na całe szczęście żadnego niebezpiecznego stworzenia nie było widać. A że w piasku nie odbijał się wizerunek Eileen to tego niebezpiecznego stwora, też się nie musiała obawiać. Na całe szczęście wysłana została dość niedaleko domku. Może była martwa i nie odczuwał jakoś specjalnie temperatury czy zmęczenia, to jednak Eileen wciąż odczuwała znudzenie, a samotna wędrówka przez pół pustyni mogła znudzić nawet najwytrwalszych. W każdym razie to czarownicy nie czekało. Dziewczynka, tak jak to mówił doktor, bawiła się za domem. Skorpion wciąż jej nie użądlił więc to zdarzenie wciąż było "Przed" Eileen. Pozostawione, by na własne oczy je zobaczyła. Dziewczynka nie dostrzegła jeszcze kobiety, która zbliżała się do niej od boku.
W trakcie gdy zbliżała się do domku, starała się pozostać niezauważona. Jej zadaniem było przecież bezpieczne przyprowadzenie duszy dziewczynki, a gdyby ta ją przypadkiem dostrzegła, to bóg jeden raczy wiedzieć co jeszcze poszłoby nie tak. Eileen wiedziała tylko, że nieplanowana śmierć to wystarczająco duży problem i że nie potrzebuje kolejnych. Postanowiła więc podejść do domku z takiej strony, by móc spokojnie obserwować Mirian bez ryzyka zostania odkrytą.
Ukrywanie się przed dziewczynką, wcale nie było takie proste jak mogło się wydawać, bo nie bardzo było gdzie. W pewnym momencie dziewczynka pisnęła i odwróciła się, dostrzegając tym samym Eileen.-Użądlił. Skorpion.-Wyłkała, a potem zaczęła biec w kierunku domku. Co ciekawe Eileen świetnie dziewczynkę zrozumiała, chociaż raczej nie można powiedzieć by kiedykolwiek studiowała język Pergrandzki. W każdym razie dokonało się, teraz pozostawało poczekać aż dziewczynka skona i zabrać jej dusze.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.