I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
"Najbardziej wysunięty na zachód punkt w Fiore. Znajdują się tutaj dość stare, drewniane domy, które zamieszkiwane są głównie przez rybaków, handlarzy, czy też strażników nadzorujących miasto. Co zaś jeśli chodzi o samo miejsce? Można dostrzec spore rozwarstwienie, ponieważ osadę można podzielić aż na trzy części. Bogatych urzędników, średnią warstwę obywateli oraz handlarzy, a także nędzarzy zamieszkujący slumsy, w których ma miejsce port."
MG
Ren i Rem dotarli na obrzeża miasta. Jak wcześniej chłopiec ciągnął za sobą nastolatka, tak teraz trzymał się o krok za nim wciąż trzymając go za rękę. Widok budynków, które wcześniej widział tylko w oddali przez małe okienko na statku wprawiał go w pewnego rodzaju podniecenie, ale póki co patrzył uważnie na morze jakby czegoś szukał. - Nie ma go... - powiedział tak cicho, że nawet gdyby tuż obok ktoś przechodził, nie usłyszałby jego słów.
Autor
Wiadomość
Ren
Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016
Temat: Re: Lutea - miasto Wto Sty 31 2017, 14:30
Na pierwszy rzut oka sprzedawczyni wydawała się całkiem milutką osobą. Problem pojawił się jednak między wersami jej wypowiedzi. Kto by się spodziewał, że tak uprzejmi pozorycznie ludzie tylko czyhają na jego życie. Odsunął się pół kroku na dźwięk o kostkach samoczyszczących, z którymi to kiedyś miał do czynienia. Możliwe, że wtedy była to wersja prototypowa na rynku, ale patrząc na to, jak to działało, a przynajmniej myślał, że to jest tym, ciemnowłosy wiedział, że jego życie jest zagrożone. - Nie, dziękuję. Nie potrzebuję żrącej substancji, która wyżre mi twarz i sprawi, że oczy wypłyną z oczodołów, a jedzenie będę spożywał przez słomkę, chociaż ta druga opcja wydaje się dość ciekawa. Raczej nie potrzebuję nic tak szkodliwego, czy zagrażającego zdrowiu. Tak. Własnie, zbędne mi te diabelskie narzędzia... - wymamrotał markotnym głosem, aby ostatecznie zapakować jakoś to, co zostało mu już dane. Nie miał jakoś sił się użerać. Ani pieniędzy, by je marnotrawić. Co prawda, miał ich trochę, ale jakoś było mu tak szkoda. Za co w końcu kiedyś sobie kupi trumnę, jak wszystko wyda? Chociaż... może przerobi swoje mieszkanko na wielką, trójwymiarową trumnę...
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Lutea - miasto Wto Sty 31 2017, 19:59
MG
Kobieta została bez słowa. Wpatrywała się w nastolatka z otwartymi ustami jakby początkowo chciała bronić produktu, ale jak się okazało nie miała najmniejszych szans i szybko doszła do wniosku, że każdy jej argument zostałby rozbity w drobny mak. Zamiast tego podziękowała za zakupy i odprowadziła wychodzącego ze sklepu nastolatka spojrzeniem... A kiedy Ren już wyjdzie na zewnątrz - Rema nie znajdzie tam gdzie go zostawił. A kiedy Ren wejdzie do sklepiku z zabawkami, gdzie powinien być chłopiec, to szybko przekona się, że i w środku go nie ma... Rozglądając się po uliczce też nie znajdzie nic, co wskazywałoby na miejsce do którego chłopiec mógł się udać.
Ren
Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016
Temat: Re: Lutea - miasto Wto Sty 31 2017, 23:53
Wydawać się mogło, że nastolatek osiągnął sukces. Przynajmniej względem zakupów, które zdawały się być daleko za nim, chociaż nie tak dawno się skończyły. Jeszcze tylko cierpiętnicza podróż powrotna i będzie mógł spokojnie umierać przez tydzień. Mamrocząc coś pod nosem, rozejrzał się dookoła, aby to nie znaleźć tego, czego szukał. Jego szarańczy. W sklepie też było pusto, bo życie jeśli się wali, to zawsze, nawet jak nie widać. Westchnął dość ciężko. - Rem..! - spróbował zakrzyknąć, jednak z jego płuc wydobyły się ledwo nieco wyższe zgłoski. Nie miał sił, aby wydzierać się jak głupi. Mimo wszystko, złapał kolejny oddech, aby to następnie spróbować raz jeszcze. - Szarań... - zaczął jedynie, jednak na całe wypowiedzenie nie starczyło mu tlenu w płucach, a ten zaniósł się silnym kaszlem, jakby miał wspomniany narząd wypluć na zewnątrz. Nie wyglądało to kolorowo, zwłaszcza że sam nastolatek był zmęczony. Dlatego też rozejrzał się w okolicy, marudząc na odciski na stopach, które pewnie się pojawią oraz zajmując tak swoje myśli. Wszystko po to, by jeśli nie znajdzie żadnego śladu... ruszyć do domku. Maluch znał drogę, więc może wróci. Tak jak sam Ren. Z papierem takim, jak jego życie... czyli do dupy.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Lutea - miasto Czw Lut 02 2017, 17:33
MG
Po pierwszym zawołaniu oczywiście reakcji nie było. Nikt też z przechodniów nie zwrócił na Rena uwagi. Nawet wtedy, kiedy omal nie umarł, kiedy to zabrakło mu tlenu w płucach. Aj tam, kto by się tym przejmował? A ślady? Może gdyby mały upuścił coś z zakupów które niósł, to może coś by się dało znaleźć, ale tak to nic. Kompletnie nic... Dlatego Ren postanowił skierować się w stronę lasu wychodząc z założenia, że chłopiec drogę zna to do domu wróci. Ale nie zaszedł daleko, zaledwie wyszedł zza rogu, kiedy to rozpędzony Rem wpadł na nastolatka powodując brutalny w skutkach upadek zarówno jednego jak i drugiego. Brutalny, ponieważ rozsypały się ich wszystkie zakupy, a Ren dorobił się pięknego sińca na tylnej części swojego ciała o której się nie mówi oraz zadrapania na łokciach - ale o siniaku jeszcze nie wiedział... Rem też sie tylko poobcierał... Przepraszając co chwilę za to, że zniknął mu z oczu pospiesznie zaczął zbierać zakupy z powrotem do siatek. Tłumaczył, że poszedł za psem, który wyglądał jakby chciał mu coś powiedzieć, dopóki ten nie zniknął mu z oczu.
Ren
Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016
Temat: Re: Lutea - miasto Czw Lut 02 2017, 22:51
Życie czasem dawało ludziom cytryny, czy rzucało kłodami pod nogi, jednak w przypadku ciemnowłosego - oba elementy lubiły trafiać w głowę, bądź godzić w serce. Wyjątkowo bolesne doznanie skończyło się na cierpiętniczym jęku, który to poniósł się po okolicy, ściągając tym samym najpewniej uwagę innych. Nie trwało to jednak długo, bo przeturlał się ze dwa razy w lewo i raz w prawo, a potem jeszcze z dwa razy w prawo i raz w lewo, aby ostatecznie spróbować się podnieść. Ze zwinnością staruszka, któremu ktoś podkradł laskę, znalazł się na czworaka. - ...mój tyłek, moja rzyć... Jak tu żyć? - mamrotał jedynie pod nosem, próbując bez ustanku się podnieść w akompaniamencie strzyknięcia w plecach. Że ten reumatyzm musiał go złapać, albo to może krzyżowa mu pękła, albo jakieś inne przesłyszenia. Mimo wszystko, podźwignął się, aby zachwiać się i zderzyć się twarzą z okoliczną ścianą, a następnie... spojrzeć na winowajcę. Jego źrenice zdawały się poszerzyć, chociaż widać było tylko jedną. Ten zaś nawet delikatnie się uśmiechnął pomimo bólu, jednak zaraz to wróciło. Odkaszlnął tylko i nic nie mówiąc, pacnął malucha przez czapkę w głowę. Raczej pomaganie mu ze wszystkim tylko by zaszkodziło. Przez chwilę wyglądał tak, jakby chciał coś powiedzieć, jednak mruknął jedynie coś pod nosem, poprawiając opaskę. Wszystko po to, aby upewnić się, że maluch się ogarnął, a zaraz potem... ruszą dalej. Z powrotem. On, rozmasowując swoją zbolałą twarz i kuśtykając bo plecy i jego prywatna szarańcza.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Lutea - miasto Sob Lut 04 2017, 00:28
MG
Chłopiec szybko pozbierał rozrzucone zakupy, podczas przechodnie tylko patrzyli swoimi bliżej niezidentyfikowanymi spojrzeniami, ale nikt nie pomógł, a sam Ren postanowił małemu nie pomagać, wiedząc że i tak przyniesie to więcej szkody, niż pożytku. I nikt by się temu nie dziwił, po tym jak przygrzmocił w ścianę. W końcu moli ruszyć dalej...
I tak właśnie późnym popołudniem przechadzali się przez biedniejsze uliczki miasteczka, gdzie nie było już tłumów na ulicach. Właściwie, to oprócz żebrzących mieszkańców, siedzących na ulicy, wszystkich gdzieś wymiotło. Podejrzana cisza jak na slumsy... Rem trzymał się teraz bardzo blisko nastolatka, starając się za wszelką cenę dotrzymać mu kroku, ale widać było na pierwszy rzut oka, że chłopiec był zmęczony całym dniem przygód. Nie wspominając o Renie, który większość swojej energii przez cały czas musiał przeznaczać na walkę z wszelkim niebezpieczeństwem... - Zero... a jak sie ściemni, a nie będziemy jeszcze w domku, to co zrobimy?
Ren
Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016
Temat: Re: Lutea - miasto Sob Lut 04 2017, 15:32
Dlatego nie przepadał za podróżniczym trybem życia. Piesze wędrówki z pewnością nie były jego działką, a na sterowiec nie każdego stać. Westchnął dość głośno z początku ignorując pytanie, jakby nie zostało zadane w jego kierunku. Dopiero po pewnej chwili, kiedy to o mało nie przewrócił się o zostawionej gdzieś na drodze butelce, dostał olśnienia i spojrzał w kierunku malucha. Marudny grymas na twarzy ciemnowłosego świadczył o tym, że już od jakiegoś czasu zaczynały boleć go nogi, ale dzielnie walczył i szedł przed siebie. - Pójdziemy dalej... w końcu dojdziemy, chyba... lub zjedzą nas niedźwiedzie - odpowiedział markotnie nastolatek, włócząc się dalej w kierunku wyjścia z miasteczka. Niektórych może zaniepokoiłby brak ludzi, jednak dla niego to nawet lepiej. Mógłby zapomnieć o tym chlewie i iść sobie spokojnie bez żadnych problemów. Ot co.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Lutea - miasto Pon Lut 06 2017, 17:39
MG
Chłopiec spojrzał na nastolatka przerażonym spojrzeniem, po czym rozejrzał się wokół. Nie był zaniepokojony tym, że w okolicy nie było widać ludzi. Może gdzieś po prostu sobie poszli? W końcu robiło się co raz później, więc może poszli spać? Tak czy inaczej Rem przełożył zakupy do jednej ręki, złapał Rena i pociągnął go. Ale ostrożnie. Nie trzeba było ponownie zbierać zakupów z ziemi. - Pośpieszmy się. Nie będę mógł walczyć z niedźwiedziem jak będzie ciemno! - wykrzyknie przestraszonym tonem. I tak sobie idąc przez slumsy, doszli sobie na granicę miasteczka i na końcu głównej ulicy zobaczyli tłum ludzi. Mieszkańców. Groźnie wyglądających i wyposażonych w groźne narzędzia. Po cholerę tam byli? Rem zatrzymał się nie wiedząc co powinien zrobić...
Ren
Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016
Temat: Re: Lutea - miasto Pon Lut 06 2017, 19:48
Oj, walka z niedźwiedziem też mu się nie uśmiechała, jednak spanikowany odgłos przerażenia mówił chyba wszystko za siebie. Dlatego też ciemnowłosy najzwyczajniej w świecie odkaszlnął, jakby poprzednia seria dźwięków stanowiła zwykły przypadek. Nie, nie. Nie mógł teraz powiedzieć, że niedźwiedź najpewniej zrobiłby z niego trampolinę, aby z flaków zrobić obiad dla rodziny oraz z kości mydło. Albo klej. Chyba bardziej klej, bo w sumie był bardziej kościsty. Chociaż... może użyłby gnatów do zupy? - Hehe... - zaśmiał się jedynie na swoją myśl, aby chwilę później spojrzeć na zbiorowisko. Zasygnalizował jedynie Remowi, aby był cicho poprzez przyłożenie palca do ust, aby to samemu spróbować jakoś wyminąć tę upierdliwą zgraję. Nie chciał widzieć żadnych ludzi, ale... pojawiał się problem, czy nie wywali się o jakieś poboczne narzędzia porzucone gdzieś tam. Ale może wtedy wpadnie do jakiejś skrzyni i utknie w niej poza wzrokiem zidiociałych gapiów? Może...
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Lutea - miasto Sro Lut 08 2017, 16:15
MG
Mieli iść dalej, jednak czy aby na pewno poszli? Z pewnością ruszył się Ren, jednak chłopiec jak stał tak stał. Jedyne co zrobił, to opuścił daszek swojej czapki bardziej na twarz jakby chcąc się ukryć przed spojrzeniami i... czmychnął w jedną z bocznych uliczek. Oczywiście z zakupami - nie zgubił ich. Zbierający się tłum nie zauważył ani nastolatka, ani chłopca. A przynajmniej nic na to nie wskazywało. Istotnym szczegółem był fakt, że nawet Ren rozpoznał wśród tych twarzy jedną, czy dwie takie, które już widział we wspomnieniach chłopca... Co gorsza właśnie jedna z tych twarzy wydawała się być "organizatorem wycieczki" i grupa wcale nie wyglądała, jakby zbierała się na wycieczkę integracyjną. Wręcz przeciwnie...
Ren
Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016
Temat: Re: Lutea - miasto Czw Lut 09 2017, 22:24
Nie do końca wiedział, co właściwie miało miejsce. Spróbował obrócić się dookoła własnej osi, aby wzrokiem podążyć za niewysokim utrapieniem, jednak coś w kalkulacjach poszło nie tak i najpierw jego balast, a później on sam wylądował na czterech literach stękając przy tym. Nie podobali mu się ci ludzie i nie dziwił się, że młodemu też nie była w smak ich... wizytacja. Jęknął sobie pod nosem, co podsumowało tylko ciche prychnięcie, a potem spróbował pozbierać swoje graty i... ruszyć za nastolatkiem. Chyba, że ktoś się do niego doczepił. Jeszcze tego by brakło. Zwłaszcza głównego prowodyra wycieczki. Wtedy najpewniej ciemnowłosy - chociaż nie lubił tego - skorzystałby z własnej magii, aby zapomnieć osobę Rema ów upierdliwcowi zarówno z chwili, co go 'pozyskali', jak i tej chwili, w której go zgubili. Podwójne użycie zaklęcia na wspomnieniach, które widział u nastolatka mogły być jakoś przydatne. Ponadto zapomniałby mężczyźnie aktualnego zdarzenia, albo... może przypadkiem i tego kim on jest. Sam w końcu nie do końca potrafił to kontrolować, więc kto wie jak to zadziała. Nie jego problem. A tak... ruszy za maluchem, czy coś jeśli nic mu na drodze nie stanie.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Lutea - miasto Sob Lut 11 2017, 23:43
MG
Upadając Ren narobił sporo zamieszania. Wszak rozsypały się wszystkie jego zakupy - po raz kolejny i dodatkowo wpadł na jakiś... no... śmietnik - nazywajmy rzeczy po imieniu. Wszystko się przewróciło, narobiło strasznego hałasu i co gorsza - zwróciło uwagę całej grupy. Zebrani spojrzeli w stronę Rena i jeden z tych, których chłopak kojarzył podszedł bliżej przyglądając się nastolatkowi podejrzliwie. - Hej ty! Wszystko w porządku? - zawołał ten, który był tutaj kierownikiem zamieszania i ruszył w stronę nastolatka, a za nim od razu ruszył ten drugi, którego wygląd Ren również kojarzył. - Zaginął mały chłopiec, właśnie wyruszamy na poszukiwania. Potrzebujemy każdej pary oczu, czy nie... - w tym momencie mężczyzna przerwał zatrzymując się nagle. Świadome użycie magii w przypadku tego, który nad nią nie panował zawsze musiało skończyć się źle. Kiedy poprzednim razem chłopak zrobił to nieświadomie, poznał niemalże wszystkie wspomnienia Małej Szarańczy, która to wprosiła się do jego domu. Tym razem jednak zrobił coś, czego może nawet nie chciał. Może nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak potrafił. Miał zapomnieć w nim istnienie małego Rema, jednak zamiast tego zmienił jego osobę, na kompletnie inną. Młodszą, o ciemnych włosach, ciemnych oczach, nieco bardziej nieporadną, jednak wciąż kompletnie mu nieznaną. I zrobił to również temu drugiemu, który za nim szedł, a magia odbiła się również rykoszetem w kilku kilku innych uczestników wycieczki. Kompletnie randomowo... Mało tego w ciągu tej krótkiej chwili, w której zmienione zostały wspomnienia, nastolatek upewnił się w tym, że tych dwóch mężczyzn zebrało grupę poszukiwawczą, a ich celem było odnalezienie jego szarańczy. Tej, która to właśnie przed momentem czmychnęła gdzieś w boczną alejkę i ukryła się przed nimi. Co jak co, ale chłopak dobrze kojarzył co należało robić w takich sytuacjach. Ren dowiedział się również, że grupa zbierała się o tej samej porze już od tygodnia, a większość z poszukujących straciła już nadzieję, że chłopiec się odnajdzie. - Na czym to ja...? Ach! No więc szukamy takiego małego cztero- czy pięciolatka. Czarne włosy, brązowe oczy. Taki mały - dodał ręką wskazując mniej więcej wzrost poszukiwanego chłopca. Odczekał tylko chwilę na odpowiedź nastolatka, nie zbliżając się do niego bardziej, ponieważ ten drugi zaczął narzekać, że czas ucieka, a jeśli będą dłużej zwlekać, to już w ogóle będą mogli uznać, że dzieciak został zjedzony przez dzikie zwierzęta.
~...~
Stan postaci: Ren - leży prawie w śmietniku, zakupy rozwalone dookoła. Kręci mu się w głowie, zbiera na wymioty i w ogóle jest źle, tragicznie i mógłby umrzeć, ale życie upierdliwie się go trzyma. Stłuczony prawy nadgarstek i rozcięte prawe przedramię, ale jeśli sie chce, to da się żyć. Pozostało 60 MM Rem - schowany "za winklem"
Ren
Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016
Temat: Re: Lutea - miasto Nie Lut 12 2017, 23:04
Wo ho. Wzbudził niemałe zainteresowanie swoją osobę, a niektóre utrapienia przysporzyły go jedynie o ból głowy i zgrzytanie zębami po warstwie asfaltu. Kiedy to mężczyźni podeszli, a sam ciemnowłosy skorzystał ze swojej magii, bezwiednie opadł na ziemię, zderzając się z nią głową i zaliczając guza. Niemalże wymęczony, martwy jęk dobył się z jego strony, a on sam spróbował jakoś usiąść. Zakręciło mu się w głowie, a żołądek odmówił posłuszeństwa, pozwalając sobie na to, aby jego zawartość wytapetowała buty okolicznych osób. Kolejne męczeńskie jęki jakiegoś dogorywającego zwierzęcia dobiegły ze strony Rena. - ...nic takiego, ugh... - stęknął jedynie, próbując zebrać jakoś rzeczy, które leżały dookoła. Wszystko po to, aby przewrócić śmietnik, który stał za jego osobą i dopowiedzieć jeszcze spokojniej jak resztę kwestii. - Lepiej nie iść do lasu, same w nim monstra i potworne bestie. Dziecko by nie przeżyła, gh... - dopowiedział jeszcze, skupiając się na zebraniu swoich rzeczy i jakimś wstaniu, podpierając się budynkiem i odtrącając wszelką pomoc.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Lutea - miasto Pon Lut 13 2017, 16:36
MG
Mężczyzna przyglądał się Renowi uważnie przez dłuższą chwilą jakby zastanawiając się nad jego słowami, po czym w końcu odwrócił się i wrócił do grupy. - Idziemy. Zaczynamy od wybrzeża. Reszta zebranych spojrzała na niego nieco dziwnym spojrzeniem, po czym bez zbędnego marudzenia rozdzielili się i poszli. Większość ruszyła w stronę wybrzeża, paru zebranych ruszyło główną uliczką z powrotem w głąb miasta i tak po kilku momentach wszystko w okolicy opustoszało. Rem bał wychodzić ze swojej kryjówki, a Ren czuł sie tak źle jak jeszcze dnia dzisiejszego się nie czuł...
~...~
Stan postaci: Ren - już nie leży, tylko sobie stoi pod ścianą, kręci mu sie w głowie, ale nie zbiera sie już na wymioty. Ogólnie jest źle, ale już nie tragicznie. Ręka bez zmian. Pozostało 60 MM Rem - dalej schowany "za winklem"
Ren
Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016
Temat: Re: Lutea - miasto Pon Lut 13 2017, 17:34
Wydawało się, że gromada upierdliwców będzie znacznie bardziej upierdliwa. Na szczęście, nie byli natrętni i zrozumieli, że lepiej dla nich, jeśli się oddalą. Przynajmniej o tyle lepiej, że nie będzie musiał ich znosić. Właśnie w ten sposób, Ren wygrał kolejną potyczkę. Najpierw szalona, złocista demonica z aureolą, a teraz wściekły tłum. Normalnie najpotężniejszy z potężnych, pierwszy święty mag w postaci ciemnowłosego. - Eh... - stęknął pod nosem, aby ostatecznie osunąć się po ścianie. Zdecydowanie nie miał sił się ruszać, czy wykonywać bardziej szalonych ruchów. Zaczął oddychać względnie spokojnie, jakby miał zaraz zasnąć i mruknął jeszcze tylko pod nosem: - ...to teraz mogę sobie umrzeć, tak.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.