I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Będąc tutaj na wypoczynku nie można, nie odwiedzić tego miejsca. Można tutaj kupić niemalże wszystko. Cały plac jest zasypany stoiskami, mniejszymi sklepikami i sprzedawcami, którzy chcą turystom wcisnąć różne kity i tandetne pamiątki i inne zbędne przedmioty. Najbardziej ich gadki działają na kobiety, które chciały po maltretować swoich mężów przez robienie zakupów i naciąganie ich na kupowanie jakiś bzdetów, biedaczki... oby nie zbankrutowali. Biżuteria, ubrania, dywany i inne przedmioty do domu; To jedne z wielu rzeczy jakie można tutaj dostać. Nie mogłoby się również obejść bez stoisk z różnorakimi przekąskami, smażonymi rybami czy też słodyczami. Sam bazar znajduje się na obrzeżach miasta i zajmuje duży teren, łatwo można się tutaj zagubić. Jednak najlepszym puntem jest samo centrum tego miejsca, gdyż pełni rolę małego placu, który otaczają sklepiki. Niestety nie ma tutaj niczego na czym można by usiąść.
/by Akane
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Bazar Miejski Pon Lut 18 2013, 12:14
Chłopiec szukając jakiegoś zarobku trafił przypadkiem do Hosenki. Pierw rozejrzał się trochę po mieście mając nadzieję, że trafi na jakąś ciekawą ofertę pracy, jednak nieskutecznie. Stwierdził więc, że pozwiedza miasto póki tu jest. Spodobało mu się, ludzie wydawali się życzliwi, a architektura przypadła mu do gustu. Jedyne co mu przeszkadzało to tłok w niektórych miejscach. Chodząc tak i chodząc, trafił w końcu na bazar miejski. Jeszcze nigdy nie widział takich tłumów jak tam. Bazar był ogromny, a Cad już od początku wiedział, że łatwo się tu może zgubić, dlatego też stwierdził, że nie będzie się zbytnio zagłębiał. Powoli wchodził w coraz większy labirynt straganów, ale ciągle widział gdzie jest wyjście, w końcu nie chciał się zgubić. Idąc tak, spotkał wielu sprzedawców, którzy chcieli mu coś sprzedać. Biżuteria, ubrania, perfumy, jedzenie. Wszystko czego dusza zapragnie było tutaj, a sklepikarze cieszyliby się jakby sprzedali cokolwiek z tego co mają do zaoferowania. Cad stwierdził, że może trochę zarobić, o ile znajdzie trochę miejsca, żeby rozłożyć trochę stalowej biżuterii wykonanej za pomocą swojego PM. W końcu znalazł miejsce między dwoma straganami, ciężko zauważalne, lecz chłopak postanowił to zmienić. Usiadł tam i zaczął tworzyć biżuterię niespotykaną nigdzie indziej. Naszyjniki z pięknymi ozdobami, bransolety o wymyślnych kształtach, pierścionki i sygnety ze stali o zmysłowych wzorach, kolczyki wszelkiej wielkości i kształtów. Chłopiec po skończonej pracy był z siebie dumny. stworzył potem parę kotek ze stali, każda wielkości pięści i rozłożył na nich swoją biżuterię, tak, żeby ta się nie pobrudziła na ziemi. Chłopiec czekał tak uśmiechnięty od ucha do ucha czekając na klientów.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Bazar Miejski Sro Lut 20 2013, 20:42
MG:
Bazar jak każdego dnia, pełen był ludzi, zwierząt, straganów i cyganów. Z każdej strony słychać było charakterystyczne dla takiego miejsca odgłosy. Gdzieś w oddali jeden ze sprzedawców zachwalał swoje ryby, które to podobno pochodzą prosto z morza, w dodatku są jeszcze świeże, a wszystko to dzięki specjalnym skrzyniom, w którym je przechowuje. Ludzie patrzyli na niego obojętnie, do chwili, w której ten nie zaczął rzucać rybimi bebechami w biedaka, który próbował ukraść mu dorsza. Prawie cały targ patrzył na to z rozbawieniem, a najgłośniej śmiali się oczywiście cyganie, którzy nie wiedzieli, jak można tak łatwo dawać się złapać. Przecież oni przychodzili tutaj codziennie bez pieniędzy, a wracali najedzeni, napici i z prezentami dla dzieci i żon. Tak, tak właśnie powinno się kraść. Dalej znajdował się stragan z różnymi tkaninami, który - jak bardzo łatwo można było się domyśleć - okupowany był przez grono kobiet. Te jak zawsze kłóciły się o to, w jakich kolorach im do twarzy, jaki kolor jest teraz modny, albo z którego materiały powinna uszyć sukienkę na sobotni bal. Sprzedawca był niskim, barczystym mężczyzna, który uśmiechał się serdecznie do każdej z pań, doradzał, mierzył, pakował, rozmawiał... I przede wszystkim - patrzył. Zajął się bowiem tym interesem, ponieważ uwielbiał cieszyć wzrok kobiecymi wdziękami. Przez to teraz spał w małym drewnianym domku z przeciekającym dachem i jadł tanie, nie zdrowe jedzenie... Ale co tam! Codziennie miał okazję się napatrzeć! Co z tego, że zysk był marny. Kilka metrów od niego, miejsce pod ścianą w cieniu ogromnego domu, zajmował stragan wysokiego, czarnoskórego mężczyzny, który sprzedawał drewniane figurki. Można było znaleźć tam misternie wykonane statuetki zwierząt, które odwzorowane były w najmniejszych nawet szczegółach. Tak więc, na przechodzących patrzyły miniaturowe wersje psów, kotów, myszy, szczurów, jednorożców, słoni, smoków, jeleni, różnego rodzaju ptaków... i wiele innym. Każde zwierze wyglądało jednak jak gdyby miało ożyć i uciec ze straganu. Czarnoskóry mężczyzna zawsze lubił rozmawiać ze swoimi klientami i opowiadać różne historie na temat tego, jak powstała jedna z figur. I tak na przykład opowiadał, jak w dalekim kraju napotkał konia z rogiem na czole, który na jego widok uciekł, tratując przy tym jedne z wozów kupieckich i miażdżąc głowę chłopakowi, który nawiasem mówiąc umarł, ale ten już o tym nie wspominał. Był zawsze uśmiechnięty i wesoły, więc starał się po prostu ignorować to, co złe. Dlatego zawsze udawał że nie widzi, kiedy kupcy biją biedaków, którzy się tu wałęsają. Na przeciwko niego swój stragan prowadził siwowłosy starzec, który... właściwie na jego straganie nie było nic. Stał on zawsze przy tej pustej ławeczce i spokojnie czekał na klientów. Kiedy ktoś zapytał go, co sprzedaje, ten oburzył się, zdzielił go drewnianą laską i powiedział: "Ignorantów nie obsługujemy." Zawsze powtarzał, że tylko nieliczni widzą jego towary i dlatego stoi tutaj i czeka na wybrańców. Nie mniej jednak, każdego dnia kradł chleb z pobliskiej piekarni, bo nie zarobił jeszcze ani jednego klejnotu. Pomimo braku miejsca, małemu, blondwłosemu chłopcu udało się rozłożyć swój stragan, którego przez dłuższy czas nikogo nie odwiedzał. Ludzie przechodzili obojętnie obok niego, patrząc gdzieś do przodu i rozglądając się za miejscami, które już bardzo dobrze znali. Tłum był ogromny, a tłok taki, że nie dałoby się wcisnąć tam szpilki. Nie mniej jednak, ludziom udawało się jakoś przechodzić z miejsca na miejsce. W końcu obok stoiska chłopaka zaczęli zatrzymywać się klienci, którzy z błyskiem zainteresowania w oczach, patrzyli na stalowe przedmioty, dotykali ich, ważyli, dokładnie oglądali... Nikt bowiem nie mógł uwierzyć, że tak piękne rzeczy wyszły z rąk młodego chłopaka. Gdzieś w tłumie można dało się nawet usłyszeć słowa: "Pewnie to ukradł i teraz próbuje sprzedać." -To jest piękne, chłopczyku.-powiedziała do Cad'a blond włosa kobieta, która przykucnęła obok stoiska.-Piękne... Kobieta ubrana była w długą czarno-siwą suknię, która przyozdobiona była licznymi falbankami, oraz czerwonymi dodatkami. W ręku trzymała parasolkę, która osłaniała jej bladą skórę od słońca. Jej włosy sięgały prawie ziemi, jednak związane miała je w dwa kucyki, które ozdabiały dwie duże, czarne kokardki. -Nyaaa~ -Ui-kun, spokojnie.... Popatrz tylko jako to piękne...-powiedziała kobieta, nie wiadomo do kogo i zwróciła swoją twarz w stronę chłopaka. Dopiero teraz ten mógł zauważyć, że jej oczy zasłaniała czarno-biała opaska, z białym symbolem oka na środku. Dziewczyna uśmiechnęła się, ukazując swoje białe zęby. -Tylko dlaczego musiałeś tyle przecierpieć, żeby tworzyć takie arcydzieła?-zapytała Cad'a, wciąż kucając i próbując ułożyć swoją sukienkę tak, aby nie było widać jej nóg.
///Od razu mówię, jakby ktoś chciał mnie banować, to mam pozwolenie od Admina na pisanie posta, za Szczury dalej ja odpowiadam, a nikt nie chciał go przyjąć fabularnie, to ja musiałem się tym zająć. Więc jak coś, to zażalenia do Shin.
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Bazar Miejski Sro Lut 20 2013, 21:04
Chłopak spokojnie siedział czekając na klientów, mimo, że początkowo wszyscy omijali jego stragan, chłopiec ciągle się uśmiechał czekając, aż ktoś w końcu podejdzie i zechce coś od niego kupić. W końcu jego stragan przykuł uwagę paru osób, potem kolejnych, aż w końcu zebrał się całkiem duży tłum. Chłopiec był dumny z tego, jak ludzie podziwiają jego dzieła, a jak usłyszał jak ktoś powiedział, że to kradzione, na szybko na oczach ludzi stworzył niewielki naszyjnik, który nie był jakoś szczególnie piękny, ale pokazał ludziom, że tego nie ukradł. Naszyjnik ten rzucił człowiekowi, który powiedział, że go ukradł i powiedział: Weź to za darmo, Tobie się przyda bardziej niż mnie, w końcu jeszcze trochę tu mogę zarobić. - jak zwykle uśmiechnięty. Po jakimś czasie przez tłum przebiła się jakaś kobieta i przykucnęła przy nim. Cad się trochę speszył i zarumienił, w końcu rzadko rozmawiał z kobietami, do tego ta była od niego zdecydowanie starsza i co by nie powiedzieć, całkiem urodziwa. Kiedy tylko usłyszał komplement od niej, jeszcze bardziej się speszył, wbił wzrok w ziemię i cicho odszepnął: Dzie...Dziękuje Potem kobieta powiedziała coś, czego chłopak nie do końca zrozumiał i co chyba nie było skierowane do niego. Później zaczęło się robić dziwnie... Kobieta jak się okazało miała jakąś dziwną opaskę na oczach, z symbolem oka, do tego zadała bardzo niepokojące pytanie... Skąd ona wie, że w życiu trochę wycierpiałem? - pomyślał chłopak, po czym powiedział do kobiety, nieco przerażony, ale wciąż uśmiechnięty i z niemałym rumieńcem zawstydzenia na twarzy: Przepraszam... Ale czy my się znamy?
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Bazar Miejski Sro Lut 20 2013, 22:02
MG:
Kobieta wzięła do ręki jeden z naszyjników i podniosła go na wysokość swojej twarzy. -Ui-kun, czy my go znamy?-powiedziała znowu jak by do siebie.-Ten naszyjnik... ile za niego chcesz?-powiedziała, próbując zmienić temat. Pomimo tego, że miała opaskę na oczach, zdawała się widzieć wszystko dokładnie. Białe oko mieniło się lekko w cieniu rzucanym przez parasol. Bowiem w jego środku znajdował się mały, czerwony klejnocik. Oko nie ruchomo wpatrywało się w Cad'a i chociaż ten od razu mógł stwierdzić, że to tylko wzorek na ubraniu, to czuł się dziwnie. Jak gdyby... ktoś patrzył w głąb niego. Kobieta odłożyła naszyjnik i westchnęła cicho. -Ty mnie nie znasz, ale śmiało mogę powiedzieć, że ja Cię znam Caden.... Jestem Nimue, miło Cię poznać.-powiedziała uśmiechając się szeroko.-Patrz, Ui-kun jak się rumieni...-dorzuciła jeszcze znowu jak gdyby do siebie. -Nya~-znów rozległ się ten dziwny odgłos, a parasolka poruszyła się lekko. -Może przejdziemy się w jakieś inne miejsce, hym? Wiesz, nie zbyt wygodnie jest mi tu kucać...-mruknęła, znowu poprawiając sukienkę-Zresztą, damie nie wypada kucać, prawda?-uśmiechnęła się lekko, wstając i pokazując chłopakowi, żeby się za nią udał.-Patrz, Ui-kun, jaka piękna pani!-krzyknęła, pokazując palcem na oddaloną o kilka metrów czarnowłosą kobietę w długiej czerwonej sukni.-Patrz, Ui-kun, jaka piękna ławeczka! Tam pójdziemy Cad, tam chodźmy!-krzyknęła znowu i żwawo ruszyła w kierunku ławeczki, która znajdowała się trochę na uboczu targu.
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Bazar Miejski Sro Lut 20 2013, 22:22
Chłopiec na chwile spojrzał na naszyjnik, który stworzył, po czym na kobietę i znów na naszyjnik, po czy wbił wzrok w ziemie. Dla Pani... będzie za 20 - powiedział mocno speszony, chcąc zarobić coś, lecz jednak dać jak najniższą cenę kobiecie. Chłopak kątem oka spojrzał na opaskę i zauważył, że barwa oka nieco się zmieniła, a potem wpatrywało się w niego przez jakiś czas. Czuł się... jakby go widziało, ale nie tak jak zwyczajne oczy, tylko jakby mogło przejrzeć jego uczucia, jego wspomnienia, a nawet jego myśli. Chłopiec się mocno przestraszył, jednak starał się zachować dobrą minę, więc szybko się otrząsnął szczypiąc się lekko w nadgarstek, starając się, żeby kobieta tego nie zobaczyła. Kobieta powiedziała, że go zna, ale on jej nie. Jak to w ogóle możliwe. Jak ona może mnie znać, a jej nie? - pomyślał. Mi też jest miło... Przepraszam, ale... czy mogę o coś spytać Pani pytanie? Skąd Pani zna moje imię? Czy spotkała mnie Pani kiedyś? Może znała Pani moich rodziców? - pytał, starając sobie wszystko poukładać w głowie. Kiedy dosłyszał uwagę o tym jak się rumieni, znowu wbił wzrok w ziemię i zarumienił się jeszcze bardziej. Zdecydowanie, to była sytuacja w jakiej rzadko się znajdował i zdecydowanie rzadko chciałby się w niej znajdować. To było dla niego zbyt krępujące. Mimo wszystko jednak, zgodził się na propozycje pójścia z kobietą, ponieważ czuł, że jak odmówi, to popełni duży błąd. Umm.. Przepraszam, że przeze mnie Pani tyle klęczała. - odparł nie śmiało. Po czym ruszył w stronę, w którą wskazała, zastanawiając się, jakim cudem ona widzi tak dobrze, mając opaskę na oczach.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Bazar Miejski Sro Lut 20 2013, 22:37
MG:
Kobieta szła przed siebie, nie oglądając się za siebie i nie patrząc nawet, czy blondyn za nią idzie. -Ojej, Caden'ie, ale nie zabrałeś swoich towarów. Ukradną takie piękne dzieła! Ah, zapomniała bym...-powiedziała, siadając na ławeczce i pokazując, aby usiadł obok niej. -To jest Ui-kun, jemu też miło Cię poznać.-powiedziała, pokazując na swoją parasolkę, która zatelepała się lekko. -Nyaaa~-zawtórował jej głos. Kobieta przysunęła się bliżej Cad'a i westchnęła cicho. -Nie musisz przepraszać, to nie twoja wina. To wina tego, że robisz takie piękne rzeczy!-zaśmiała się krótko, znowu pokazując swoje białe zęby.-Nie musisz się mnie wstydzić. Ale pomyślmy... czy ich znałam? Nie, chłopcze, nie znałam. Ale ty ich znałeś, prawda? Masz to wszystko tutaj.-powiedziała i palcem wskazującym puknęła go w czoło, a potem położyła go na sercu chłopaka.-I tutaj też. Więc... Twój ojciec był kowalem, a matka zielarką, tak?-mruknęła cicho i wesoło pomachała nogami.-Wiesz, gorąco tutaj... Kobieta odrzuciła ruchem głowy włosy z twarzy, po czym rozwiązała opaskę, a oczom Cada ukazały się... No właśnie. Posiadała ona duże, piękne błękitne oczy, które jednak zdawały się być jak by puste... Patrzyła nimi pusto w przestrzeń. -Trochę lepiej...-mruknęła, uśmiechając się lekko.
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Bazar Miejski Sro Lut 20 2013, 22:57
Chłopiec próbował ją dogonić, ale ciągle był kroków za nią, cóż taki urok bycia małym. Wiem, że ich nie wziąłem, ale to dlatego, że Pani się tak śpieszyła, poza tym, mogę stworzyć dużo więcej takiej biżuterii, a tamtym ludziom może się ona przydać, w końcu nie mają pieniędzy. Po chwili doszli do ławki, chłopak usiadł obok kobiety, ale starając się zachować jak największy dystans. Kobieta przedstawiła mu... swoją parasolkę? Zdziwiło go to trochę, ale w świecie magów gadająca parasolka, nie powinna być aż tak szokująca, szczególnie dla niego, kiedy widział w swoim życiu już wiele dziwnych rzeczy. Em... Cześć Ui-kun, jestem Caden, ale wszyscy mówią mi Cad, miło mi Cię poznać. Zauważył, że Nimue się do niego zbliżyła, co oczywiście poskutkowało rumieńcem na twarzy chłopaka. Słuchał uważnie kobiety, która po swoich słowach położyła palec na jego czole. Nie mógł się ruszyć, przeszyło dotąd go nieznane uczucie, serce biło jak szalone, a on sam nie wiedział co robić, potem palec Nimue zszedł w okolice jego serca. Pewnie poczuła, że biło jak szalone, zaś sam chłopiec nigdy nie czuł się tak zawstydzony jak teraz. Wiem, że moje pytania są już z lekka irytujące, ale... skąd Pani wie kim byli moi rodzice? - spytał nie wiedząc już co ma o tym myśleć. Po chwili kobieta zdjęła opaskę, a chłopak w końcu mógł zobaczyć jej oczy. Były piękne, idealnie dopełniały kobietę. Ich barwa, była niepowtarzalna, czystsza od bezchmurnego nieba, ale było w nich coś tajemniczego... wydawały się być puste, jakby nigdzie nie patrzyły. Czy Pani jest niewidoma? - spytał nieśmiało, po czym dodał szybko - Przepraszam, że pytam nie powinienem. - i co chyba oczywiste, oblał się jeszcze większym rumieńcem.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Bazar Miejski Czw Lut 21 2013, 21:40
MG:
Nimue odwróciła głowę w stronę chłopaka i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Pomimo tego, że słowa chłopaka powinny ją zdenerwować, bo nigdy nie lubiła kiedy ktoś ją o to pytał, w dalszym ciągu miała dobry humor. -Aj chłopcze, powiedziałam przecież... Masz to zapisane w sercu i w głowie, prawda? Ale jeśli chcesz wiedzieć, hym....-zamilkła na chwile i odrzuciła z twarzy kosmyk włosów.-No więc, tak jestem niewidoma. Od urodzenia. Ale, jak pewnie wiesz, ludzie którzy nie posiadają jakiegoś zmysłu, czy to słuchu, czy też wzroku, mają wyostrzone inne zmysły. I ja też mam je ostrzone. Miałam jednak szczęście... albo też pecha, ponieważ zamiast wzroku, otrzymałam pewien dar... Mój zmysł słuchu jest bardzo czuły i potrafię dosłyszeć nawet to, co kryje się w twoim sercu i w głowie. Pewnie pomyślisz - ona słyszy myśli... Nie, nie słyszę ich. Po prostu potrafię usłyszeć melodie twojego serca, który opowiada mi twoją historie. Słysze też melodie innych ludzi... Nie które przyprawiają mnie o ból głowy, nie które są smutne, nie które szczęśliwe... A ja słyszę je wszystkie. To dar, czy przekleństwo Ui-kun?-zakończyła ze smutkiem w głosie, opuszczając nie co niżej swoją parasolkę. -Ale, Cadenie, zaczepiłam Cię nie tylko dlatego, że potrafisz robić piękne rzeczy... Powiedź, czy nie czujesz się trochę samotny na tym świecie? Masz gdzie mieszkać, masz pracę...?-mruknęła, wciąż ze smutkiem w głosie. Podniosła opaskę i znowu obwiązała nią swoje oczy. -Jednak czuje się dziwnie, kiedy nie mam jej na sobie.... I kiedy nic nie widzę.-wyszeptała jak by sama do siebie.
///Jakbyś mógł, to zmień kolor czcionki na mniej oczojebny... xd
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Bazar Miejski Czw Lut 21 2013, 22:12
Chłopiec uważnie słuchał kobiety, a z każdym jej słowem robiło się mu jej coraz bardziej żal. W pewnym momencie napłynęły mu nawet łzy do oczu, ale zaraz się otrząsnął, wstał i uśmiechnął się, patrząc kobiecie w oczy, w których mimo pozornej pustki dostrzegł... uczucia. To dar, a nie przekleństwo, mimo, że czasami może się Pani tak wydawać. Dzięki temu darowi, potrafi Pani dostrzec rzeczy, o których inni tylko marzą. Fakt, to musi być dla pani męczące, ale każdy dar niesie za sobą przekleństwo. Poza tym... nie tylko Pani posiada dar zajrzenia w ludzkie serca. Ja też go mam, jak każdy inny. Tak jak Pani słyszy ludzkie serca, tak ja widzę je w oczach. I wie Pani co? Ma Pani jedno z najpiękniejszych serc jakie widziałem. - powiedział, a w jego głosie było słychać szczęście i szczerość. Potem Nimue zadała mu parę pytań, a on bez wahania odpowiedział: Samotny? Czasami owszem, ale tylko wtedy, kiedy przydarzy mi się coś złego, ale jak normalnie mogę się czuć samotny w tak pełnym ludzi świecie? Nie słyszy Pani tych wszystkich ludzi dookoła? Z każdym z nich mogę porozmawiać, każdy z nich może zostać moim przyjacielem. Fakt, jest na to mała szansa, ale jest, prawda? Fakt, od dawna szukam jakiegoś przyjaciela, ale wie Pani, takiego prawdziwego, na dobre i na złe, takiego co zawsze będzie przy mnie i jestem pewien, że kiedyś takiego znajdę, a może nawet już znalazłem. - mówiąc ostatnie słowa spojrzał z uśmiechem na kobietę, po czym kontynuował - Nie mam domu, nie mam pracy, ale zarabiam trochę sprzedając moje wyroby ze stali. A dom? Po co mi dom? Kocham podróżować. Owszem miło by było gdzie wrócić, ale nie narzekam. Po tym jak skończył mówić, kobieta zaczęła zakładać opaskę na oczy, ale chłopie chwycił jej rękę i powiedział: Proszę... niech Pani mi pozwoli jeszcze przez chwilę popatrzeć w te piękne serce
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Bazar Miejski Wto Lut 26 2013, 00:15
MG:
Nimue zaczerwieniła się po czubek nosa i otworzyła usta, jak by chciała coś powiedzieć, ale przed dłuższą chwilę nie potrafiła powiedzieć nic sensownego. Chłopak zaskoczył ją mocno, zresztą, nikt jeszcze nie powiedział jej tyle komplementów. Po chwili jednak zabrała swoje dłonie z rąk chłopaka i założyła opaskę. -D-dziękuje Caden'ie, nie mam tak pięknego serca, jak myślisz.. Zresztą... Sam zobacz.-wymamrotała i usadziła chłopca z powrotem na ławce obok siebie.-Zamknij oczy i wsłuchaj się w tą melodię...-powiedziała, przysunęła się bliżej chłopaka i ustawiła parasolkę tak, aby na ich oboje nie świeciło słońce. Usiadła prosto, jedną rękę położyła na kolanach, drugą natomiast na swojej piersi... i przez chwilę milczała. Odgłosy dochodzące z bazaru rozpraszały ją, a teraz, kiedy chciała pokazać Caden'owi swoją historię, potrzebowała maksymalnego skupienia i spokoju. Westchnęła, odchrząknęła i zaczęła nucić - Click. Kiedy zaczęła śpiewać, Cadenowi wydało się, że wszystko w około ucichło. Nie słyszał gwaru dochodzącego z bazaru, nie słyszał krzyku kupców, nie słyszał hałasu maszyn, nie słyszał nawet własnego oddechu... Jedyne dźwięki, które dochodziły do jego mózgu to bicie jego własnego serca, oraz pieśń kobiety. Bum, bum. Bum, bum. Nimue. Bum,bum. Bum, bum. Nimue. Bum, Bum. Nimue, obudź się.
Blond włosa dziewczyna otworzyła oczy i szybkim ruchem głowy rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. Niestety, zobaczyła jedynie ciemność. W pierwszej chwili, do głowy przyszło jej, że to środek nocy i może jeszcze położyć się spać, więc z powrotem zamknęła oczy i rzuciła się na łóżko. -Panienko Nimue, proszę wstać, już rano.-usłyszała znajomy, ciepły głos, który dochodził gdzieś z drugiego końca pokoju. Dziewczyna otworzyła oczy i powoli wstała z łóżka. Faktycznie, zapomniała o jednej rzeczy... Była ślepa. -Przepraszam, że panienkę budzę, ale ojciec na oczekuje na panienkę w swoim gabinecie...- znów odezwał się ten sam głos, tym razem nie co bliżej. Nimue ześlizgnęła się z łóżka i wzdrygnęła się, gdy postawiła bosą stopę na zimnej jak lód podłodze. -Dziękuje, Mirio. Możesz odejść.-odpowiedziała blondynka, próbując prawą ręką odnaleźć swoją szafkę z ubraniami. -Ale... -Coś się stało, Mirio?-zapytała Nimue, powstrzymując się na chwilę od szukania po omacku. -Nie powinnam panience pomóc?...-zapytała cicho. Nimue zmarszczyła brwi. -Dziękuje Mirio, poradzę so...-odpowiedziała i zrobiła krok do przodu. I to był błąd, gdyż z całej siły uderzyła głową o otwarte na rozcież drzwi szafki z ubraniami. Poczuła, jak okropny ból rozchodzi się po czaszce, zachwiała się i upadła na zimną podłogę. Po chwili usłyszała stukot pantofli i poczuła, że ktoś pomaga jej wstać. -Może jednak zostanę, panienko..-powiedziała Miria, pomagając dziewczynie usiąść na łóżku.-Co panienką chciała by dzisiaj założyć?-zapytała, powoli się od niej oddalając. Nimue rozmasowała bolące czoło i położyła się na łóżku, zwijając się w kłębek. Czuła się źle. Nie z powodu tego, że uderzyła się w szafkę, ale z powodu tego, że sobie nie radziła. Wciąż ktoś musiał przy niej być od czasu, kiedy straciła wzrok. Nie potrafiła nawet sama wziąć kąpieli, co denerwowało ją najbardziej. Miria była jednak przy niej cały czas. Ta sama stara Miria, z którą bawiła się kiedy była jeszcze mała, z którą odrabiała lekcje, kiedy rodziców nie było w domu, która uczyła jej kultury przy stole, która nauczyła jej manier... Nie mniej jednak, Nimue czuła się źle. Nie mogła zobaczyć twarzy swojej starej już opiekunki, nie mogła sama wybrać rzeczy, w które miała się ubrać, nie mogła nawet trafić do gabinetu ojca. Była ślepa dopiero od jakiegoś tygodnia i wciąż nie mogła się do tego przyzwyczaić. Podciągnęła kolana pod brodę i zapłakała cicho. Gdyby nie tamten bal... gdyby nie tamta osoba, w dalszym ciągu widziała by wszystko, co się wokół niej dzieję... Nimue przewróciła się na drugi bok i zastygłą bez ruchu. Oprócz odgłosów Miri, która szamotała się z jej ubraniami, słyszała kroki lokai na korytarzu, a także... skrobanie pióra jednego z pracowników ojca. Wytarła łzy rękawem i powoli, podniosła się z łóżka. Od czasu kiedy straciła swój wzrok, słyszała więcej niż przeciętna osoba. Potrafiła podsłuchać rozmowy ludzi, nawet wtedy, kiedy znajdowali się oni dwa pokoje dalej... Przez to nie zbyt dobrze sypiała. Budził ją każdy, nawet najmniejszy hałas. W nocy zresztą, kiedy w całej posiadłości było cicho, słyszała coś jeszcze... Ciche śpiewy, które dochodziły ze wszystkich stron domu. Przez dłuższy czas nie wiedziała co to jest. Kiedyś zapytała nawet Miri, czy przypadkiem nie zapomniała na noc wyłączyć swojego magicznego radia, lub czy nie słyszała jakiś dziwnych śpiewów, lecz ta zapewniła ją, że w nocy było cicho, jak makiem zasiał. Od tamtej pory, Nimue bała się tych głosów. Brzmiały one jak szeptanie, dochodziły ze wszystkich stron i nie dawały jej spać. Na domiar złego, zaczynała miewać dziwne wizję. I tak w snach zobaczyła historię Mirii, przygody jej ojca, dowiedziała się o mrocznych tajemnicach nie których służących... Nimue nie wiedziała co z tym zrobić. Bała się tego, ponieważ dalej nie wiedziała, co dokładnie słyszy. Jednak, z dnia na dzień, jej słuch co raz bardziej się wyczulał i głosy zaczęły nawiedzać ją także za dnia. -Panienko, proszę, o to ubrania. Proszę się ubrać, a ja sprawdzę tym czasem przyniosę śniadanie.-usłyszała głos Miri tuż obok siebie. Nimue westchnęła i podniosła się z łóżka. Nawet teraz zdawało jej się, że słyszy cichy śpiew dochodzący gdzieś z miejsca, gdzie znajdowała się jej służąca. Podniosła się z łóżka, wymacała stertę ubrań i powoli zaczęła się ubierać. Zajęło jej to dłużej, niż myślała, więc kiedy Miria wróciła, blondynka była w trakcie szarpania się z gorsetem sukienki, który za nic nie chciał się zawiązać. Miria zaśmiała się cicho pod nosem. -Mirio, nie śmiej się, tylko mi pomóż! Szlag by trafił, tą sukienkę!-krzyknęła Nimue, na chwilę zapominając, że jest panienką z dobrego domu. Miria zmarszczyła brwi i rzuciła się do pomocy. Po chwili blondynka siedziała przed lustrem i krzywiła się za każdym razem, kiedy służąca ciągnęła ją nie co mocniej, wyrywając przy tym kilka jej złotych włosów. -Auć, Mirio, postaraj się być trochę łagodniejsza...-powiedziała po chwili dziewczyna, próbując nie zwracać uwagi na cichą melodię, która dochodziła zza jej pleców. Służąca uśmiechnęła się lekko. -Przepraszam, panienko, próbuje, ale to panienka ostatnimi czasy stała się bardziej delikatna...-tłumaczyła się kobieta.-No, gotowe. Ojciec oczekuje panienki w swoim gabinecie... Czy... Mam iść tam z tobą? Nimue przez dłuższa chwilę milczała, nie wiedział czy dlatego, że służąca zwróciła się do niej na "ty", co nie co ją zaskoczyło, czy dlatego, że bała się wizyty u ojca. -Dziękuje Mirio, poradzę sobie... Teraz już naprawdę sobie poradzę.-powiedziała w końcu, po czym wstała.-Mogłabyś mi podać moją ulubioną parasolkę?-zapytała. Miria pobiegła gdzieś, po czym wróciła i włożyła do ręki dziewczyny drewnianą rączkę parasolki. -Dziękuje Mirio, a teraz, możesz odejść.-powiedziała i powoli ruszyła w stronę gabinetu swojego ojca, raz po raz zatrzymując się i sprawdzając czy dobrze idzie.
Gabinet jej ojca znajdował się we wschodnim skrzydle posiadłości, więc, aby tam dotrzeć, musiała minąć kuchnię, kwatery służących i ogromną salę, która służyła do wydawania bankietów. Pomimo tego, że dziewczyna się śpieszyła, droga tam zajęła jej nie całą godzinę. Westchnęła. Ojciec na pewno zdenerwuje się przez to opóźnienie, ale cóż... I tak był dla niej nie przyjemny, odkąd pamiętała. Od dziecka traktował ją jak coś zbytecznego, jak rzecz, która trzeba jak najszybciej sprzedać. A teraz, kiedy straciła wzrok, traktował ją na równi ze służącymi. Bo kto chciałby towary, który działa nie prawidłowo? W końcu koniec parasolki uderzył o drewniane drzwi gabinetu. Z tego co Nimue pamiętała, były one grube i czarne, wykonane z drogiego surowca, chyba czarnego dębu, więc ojciec bardzo denerwował się, kiedy ktoś źle się z nimi obchodził. Raz nawet, pobił młodego służącego, który trzasnął nimi, kiedy wychodził z gabinetu. Dziewczyna przełknęła ślinę i zapukała. -Proszę.- dosłyszała zza drzwi gruby, basowy głos swojego ojca. Wymacała klamkę i powoli wślizgnęła się do środka. W gabinecie jak zawsze było zimno i wiał wiatr, który lekko rozwiewał jej świeżo uczesane włosy. Ojciec często siedział przy otwartym oknie, przez co narzekał na bóle w stawach i kościach, ale nigdy nie wpadł na to, dlatego tak jest. Nimue pochyliła lekko głowę i dygnęła. -Wzywałeś mnie... -Tak, Nimue, wzywałem Cię. Ale było to jakąś godzinę temu. Mogłabyś być bardziej punktualna? Chyba muszę znowu porozmawiać z służąca, która odpowiedzialna jest za twoje wychowanie...-westchnął cicho.-Mniejsza. Wiesz, dlaczego Cię tutaj wezwałem?-zapytał po chwili. Nimue nie odpowiedziała. Wiedziała, ale bała się przyznać. Zresztą, nie mogła. Bała się. No i gdyby powiedziała prawdę, prawdopodobnie skończyła by w więzieniu. -Nie, ojcze, nie wiem.-skłamała, z trudem powstrzymując się od płaczu. -Nie wiesz? NIE WIESZ?! NA PRAWDĘ NIE WIESZ?!-krzyknął mężczyzna i zerwał się ze swojego krzesła, czemu towarzyszył głośny pisk nóżek.-Próbujesz mnie okłamać? Odrzuciłaś kolejne oświadczyny! Kolejne! Na dodatek ten mężczyzna zniknął tej samej nocy, której został odrzucony. Co prawda, z jednej strony mi to na rękę, bo nie musiałem potem wysłuchiwać tych wszystkich oskarżeń... Wiesz jak trudno znaleźć mężczyznę, który chciałby poślubić taką jak ty?!-krzyknął i uderzył pięścią w biurko. Nimue nie wytrzymała. Rozpłakała się. Po części dlatego, że ojciec na nią krzyczał, po części dlatego, że znowu to zrobił... Znowu ją obraził. Traktował ją jak jakąś inna osobę, przez to że była ślepa. "Wiesz jak trudno znaleźć mężczyznę, który chciałby poślubić taką jak ty?!"- te słowa cały czas krążyły po jej w głowie, w kółko i w kółko... Płakała nie kryjąc tego wcale, krzyczała tak głośno jak tylko mogła, płakała, tupała, uderzała pięściami w co popadnie, w końcu bez silna upadła na kolana. Naprawdę nie mogła nic zrobić. Każdego kandydata własnoręcznie zabijała. Tak, ona, panienka z dobrego domu, zabijała każdego mężczyznę, który nie dawał jej spokoju i nie rozumiał zwykłego "nie". Zabijała. Zabiła już tylu, że nie potrafiła tego zliczyć. Ojciec sapał ze złości na drugim końcu gabinetu. Przestał na chwilę krzyczeć, ale wciąż był wściekły, o czym Nimue doskonale wiedziała. Jego serce grało bowiem dziwną, bardzo szybką melodie... Dziewczyna wzięła do ręki parasolkę i powoli podniosła się z podłogi. Oparła łzy rękawem i zrobiła krok do przodu. -Ojcze, nie wyjdę za mąż, za kogoś kogo nie kocham. A już na pewno nie za tych starych, obrzydliwych dziadków.-wyjąkała. Mężczyzna zrobił kilka ciężkich kroków jej stronę. -Nie wyjdziesz za mąż? NIE WYJDZIESZ?! WYJDZIESZ, JEŚLI CI TYLKO ROZKAŻĘ. NIE MASZ PRAWA GŁOSU. Zresztą...-krzyczał.-Zgodnie z twoją matką stwierdziliśmy, że nie ma sensu Cię tu trzymać. Jutro wyjeżdżasz.-powiedział już normalnym tonem. -Wyjeżdżam, ojcze?-zapytała, podnosząc parasolkę. -Tak, wyjeżdżasz. Od jutra nie należysz już do rodziny Overstand.-odpowiedział mężczyzna i odwrócił się do niej plecami. Nimue przez chwilę stała w miejscu i nie wiedział co się dzieję. Czy on właśnie ją wydziedziczył? Czy on właśnie to zrobił? Swoją jedyną córkę? Chciał wyrzucić ją na ulicę? Nimue podniosła parasolkę. Czuła, że nienawiść do ojca powoli ją zaślepia. Uniosła parasolkę, zrobiła krok do przodu... I z całej siły zaczęła dźgać jej ostrym końcem w plecy ojca. Mężczyzna próbował się bronić, ale kiedy się odwrócił, jego krew pokrywała już znaczną część podłogi i sukienkę Nimue. A dziewczyna, z dzikim wyrazem twarzy i pustką w oczach, w dalszym ciągu dźgała swoje ojca, aż w końcu ten przestał się ruszać.
Następne tygodnie spędziła w ciemnej, wilgotnej celi, gdzie leżała zwinięta w kłębek i płakała. Zabiła ojca, przyznała się do tych wszystkich zbrodni, wskazała miejsce, gdzie chowała ich ciała... Policja nie wiedziała co z nią zrobić. Z jednej strony pochodziła z bogatej, wpływowej rodziny, w dodatku sama przyznała się do winy, ale... te wszystkie morderstwa. Oficer do końca nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ofiarami byli mężczyźni w wieku 40 - 60 lat, wszyscy ginęli przez rany kłóte klatki piersiowej, bądź też głowy. Po prostu nie mógł uwierzyć, że ta mała, blond włosa dziewczyna, mogła zabić tych wszystkich mężczyzn. W dodatku zwykła parasolką. Nimue leżała w celi i całymi dniami wsłuchiwała się w ciche pomruki i śpiewy, które dochodziły ze wszystkich strony więzienia. Wtedy wiedziała już, że te śpiewy, to melodie, które tworzą ludzkie serca. Wiedziała, jednak w żaden sposób jej to nie pomagała. W snach widziała historie współwięźniów, ich zbrodnie, ciała ofiar, znała ich myśli, motywy, cele... Z tego powodu, bała się spać. Jednak była jedna rzecz, której bała się najbardziej. Przyznać się przed samą sobą, że jest taka sama jak oni. Że jest mordercą. Przez nasłuchiwania, poznała kilka osób, które w żaden sposób, nie pasowały jej do tego miejsca. Poznała bowiem starca, którego melodia opowiedziała Nimue zdumiewającą historię. Był on Łowcą, w grupie społecznej zwanej "Szczury", którzy ukrywali się pod ziemią i pomagali ludziom w slumsach, a tak że zapewniali schronienie tym, którzy go potrzebowali. Nimue bardzo często z nim rozmawiała, głównie dlatego, że siedział on w celi obok, przez co dowiedziała się dość dużo o nim i o całej "organizacji". Mężczyzna zdziwiony był, skąd blondynka o tym wszystkim wie, a kiedy ta mu to wytłumaczyła, obiecał jej pomóc. Stwierdził bowiem, że dzięki jej darowi, na pewno będzie mogła pomagać innym ludziom. I tak, w przed dzień egzekucji - bo taki wyrok dostała Nimue- została uwolniona z więzienia i zamieszkała w Szczurzym Siedlisku.
Bum, bum. Bum, bum. Bum, Bum. Caden.Bum, Bum. Caden Chłopak otworzył oczy i zobaczył, że Nimue w dalszym ciągu przy nim siedzi. Była nie co starsza i wyższa, od tej, która przed chwilą widział we śnie, ale w dalszym ciągu była to ta sama kobieta. Zabójczyni po nad 50 mężczyzn i swojego ojca. Zabijała z błahych powodów. -I co teraz sądzisz, Cadenie? Czy moje serce w dalszym ciągu jest takie piękne?-mruknęła, uśmiechając się lekko.
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Bazar Miejski Wto Lut 26 2013, 11:22
Chłopak się cieszył, w końcu udało mu się zawstydzić kogoś. W sumie był z siebie dumny. Przez chwilę milczał patrząc na kobietę, która była czerwona, potem usiadł koło niej na ławce. Kobieta przysunęła się do niego, rozwinęła parasol i zaczęła śpiewać. Jak ona pięknie śpiewa - przeszła szybka myśl przez głowę chłopaka. Po chwili przestał słyszeć wszystko dookoła, ucichł gwar ulicy, ucichli ludzie, ucichły maszyny, ucichł nawet sam chłopak. Tak nie słyszał jak oddycha, nie słyszał nawet swoich myśli. W jego uszach rozbrzmiewała pieśń, oraz bum,bum bicie? bum,bum Bicie czego? bum,bum, Czyżby to było serce Nimue? bum,bum.
Nagle znalazł się jakby w innym świecie, w świecie tym widział to co przeżyła jego towarzyszka. Co dziwne, nie przestraszył się. Pewnie dlatego, że ufał Nimue. A właśnie, Nimue, była niewidoma zaledwie tydzień, a już odkryła w sobie ten dar, już potrafiła zajrzeć w serca innych. Była strasznie nieporadna, ale co się dziwić, pewnie jeszcze się nie przyzwyczaiła do ślepoty. Jak chłopak zobaczył jak upada, pierw się przestraszył, ale jak tylko zauważył, że nic jej nie jest zaśmiał się. Trochę później kobieta poszła do swojego ojca. Chłopiec od początku go nie polubił. Jak może tak traktować swoją córkę? Przecież powinien ją kochać a nie traktować jak przedmiot. - myślał gorączkowo. Tylko dlatego, że chce wyjść za mąż za kogoś, kogo kocha, chce ją wyrzucić z domu? Nie, nie, nie, nie! To nie może być jej ojciec! Lecz nie to go szokowało najbardziej. Największe szok przeżył, kiedy Nimue rzuciła się na swojego ojca i go zabiła. Chłopak płakał. Jego zdaniem nikt nie zasługiwał na śmierć, nawet ktoś taki jak on. Nimue przyznała się do winy, a tam poznała organizację zwaną "Szczurami"... Chłopak się nią zainteresował. Pomagają biednym ludziom, tym, którzy najbardziej potrzebują pomocy. Reszta historii nie za bardzo go interesowała.
Chłopak powoli wybudził się z transu. Wstał przetarł oczy i spytał się: Co to było? - wciąż nie wiedząc co ma myśleć. Po chwili zastanowienia odparł jednak Masz piękne serce. Zabiłaś, ale to było dawno temu. Choć ludzie myślą, że zabiłaś bez powodu, ja jednak rozumiem, dlaczego to robiłaś. Nie chciałaś, żeby ktokolwiek Cię do czegoś zmuszał. Choć mogłaś zrobić wiele rzeczy, zabijałaś... Tego akurat nie rozumiem, ale to nie znaczy, że jesteś złą osobą. Chciałaś po prostu kochać i być kochaną. A co do Twojego ojca... Cóż, rozumiem dlaczego go zabiłaś... Więc, odpowiadając na Twoje pytanie: Tak masz piękne serce, jedno z najpiękniejszych jakie widziałem. Kiedyś może nie było aż tak piękne jak jest teraz, ale każdy w życiu popełnia błędy. Ty za swoje zapłaciłaś. Każde morderstwo jakiego się dopuściłaś zostało zmazane przez Twojego ojca, który traktował Cie gorzej niż przedmiot, przez ślepotę, oraz przez to, że codziennie musisz wsłuchiwać się w tyle pieśni. Ta zapłata oczyściła Twoje serce, a Ty to wykorzystałaś, teraz pomagasz ludziom, dajesz im nadzieje, nie sądzisz, że dawanie ludziom nadziei jest piękne? - zakończył pytaniem chłopak. Po chwili dopowiedział jeszcze: Nimue, możesz mi powiedzieć coś o tych "Szczurach"? Wydaję mi się, że właśnie znalazłem dom.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Bazar Miejski Pią Mar 01 2013, 22:04
MG:
Nimue słuchała słów chłopaka w milczeniu, co chwile tylko jeszcze bardziej się czerwieniąc. W końcu siedziała tak, czerwona jak burak i nie wiedziała co powiedzieć. Chciała mu to wszystko wytłumaczyć, ale... Nie miała logicznego wytłumaczenia. Zresztą, dlaczego ich zabijała, a nie tylko odganiała? Pokręciła głową, odganiając od siebie te myśli. Ona dobrze wiedziała, dlaczego to robiła, ale nie chciała tego mówić. Taki był jej wybór. Zabijała ich. Zabiła i ojca. Wzdrygnęła się i momentalnie otrzeźwiała: -D-dziękuje Cadenie...-wyjąkała, chociaż dziwił ją fakt, że 15-latek potrafił powiedzieć coś takiego. Zamilkła na dłuższą chwilę. Zastanawiała się, czy powiedzieć chłopakowi wszystko o Szczurach. Zaczepiła go właśnie dlatego - dostrzegła w nim to, co przeżyło większość innych, ukrywających się ludzi. Żył na ulicy, zabijał... Westchnęła cicho. -Szczury... Cóż mogę Ci o nas powiedzieć... Po prostu jesteśmy. Nie jesteśmy żadną oficjalną gildia, czy organizacją, jesteśmy po prostu grupą społeczną. Sami siebie nazywamy Szczurami, bo mieszkamy, głęboko pod ziemią. Mieszkamy w "Norach", docieramy do nich tunelami... Po prostu jesteśmy. Żyjemy w cieniu, gotowi wyjść i pomagać. Pomagamy ludziom, który tej pomocy potrzebują, próbujemy zaprowadzić jakiś porządek w slumsach... Robimy co możemy, aby ludziom żyło się lepiej. Nawet, jeśli czasem trzeba kogoś zabić.-tu urwała na chwilę, bo nie wiedziała co więcej powiedzieć.
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Bazar Miejski Pią Mar 01 2013, 22:24
Chłopak słuchał uważnie co mówiła kobieta, z każdą chwilą coraz bardziej się uśmiechając, na myśl o tym, że chyba znalazł swoje miejsce na świecie. Po tym co usłyszał chwilę pomyślał, przebierając nogami. Po namyśle powiedział do Nimue: Hm... Podoba mi się wszystko, poza zabijaniem. Skoro znasz moją historię, to chyba wiesz, że nie lubię zabijać, ba nigdy w życiu tego nie robiłem i nie mam zamiaru tego robić. Co nie znaczy, że nie mam rąk splamionych krwią. Bo choć nie zabijałem ja, to we mnie jest jakby... druga osoba i jak zaczyna się robić niebezpiecznie, to ona przejmuje nade mną kontrole... Nie podoba mi się to, bo ten drugi ja kocha zabijać... Skończył zdanie i chwilę siedział cicho. Mimo, że mówił poważnym, trochę smutnym tonem, na jego twarzy ciągle był promienny uśmiech. Po chwili spojrzał w niebo i odezwał się: Pani Nimue, mogę o coś Panią prosić? Chciałbym chyba pomóc Szczurom w ich misji ratowania biednych ludzi... Czy mogłaby Pani pomóc mi się do nich dostać? Proszę - powiedział chłopiec, teraz nie tylko z poważnym głosem ale i wyrazem twarzy. Choć nie za bardzo podobało mu się zabijanie kogoś, sama organizacja nie wydawała się zła, do tego będzie pomagać biednym ludziom, a kto wie, może kiedyś uda mu się odmienić tą organizację od środka i już nie będą nikogo zabijać?
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Bazar Miejski Nie Mar 03 2013, 20:41
MG:
Nimue potargała włosy chłopaka i uśmiechnęła się nie pewnie, w dalszym ciągu czerwona jak burak. -Wiem. Ale nie kiedy, nie ma innego wyjścia z sytuacji. Zabijanie nie jest dobre, ale czasem konieczne. Zapamiętaj to.-powiedziała i zamilkła. Odwróciła głowę od niego i spojrzała gdzieś w tłum. -To też wiem.-mruknęła. W istocie, znała jego historie i wiedziała także o tym. Dziwił ją fakt, jak ów chłopak może zachować radość życia, kiedy to ON, bo nawet jeśli robiła to ta "druga osoba", zabijał ludzi. Wielu. Westchnęła cicho, wstała i złożyła swoją parasolkę. Słońce zaszło za ciemnymi chmurami, a wiatr zaczął wiać o wiele silniej niż jeszcze przed chwilą. Nimue stanęła pod Cad'em i wyciągnęła do niego rękę. -Więc chodźmy Cadenie. Chodźmy do Szczurzego Siedliska.-powiedziała, złapała go za rękę i pociągnęła gdzieś w stronę zatłoczonej ulicy.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.