I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Królewska część lasu Pią Paź 19 2012, 08:31
First topic message reminder :
We Wschodnim Lesie jest pewna część, która niegdyś należała do rodziny królewskiej - a przynajmniej tak mówią stare legendy. Mieszkańcy małego miasteczka postanowili jednak nie zmieniać tej nazwy, głównie ze względu na stary zamek znajdujący się w samym środeczku owej części lasu. Mało kto jednak tam zagląda...Na obrzeżach laseczku położona jest malutka mieścina, która każdego ugości.
MG
Dzisiaj do owej mieściny zawitało dwóch magów z mrocznej gildii. Co prawda misja desperacko wołała o szybką pomoc, więc obojętne było któż to się pojawi, ale z drugiej strony nigdzie nie było wyszczególnione jak mieszkańcy zareagują na ludzi z Gh. No, ale cóż... Po nudnawej podróży do lasku, stanęliście w końcu w mieścinie - od razu było widać, że jest spokojna i niewielka. Ba, nawet rzeczkę dostrzegliście od razu. Rzeczkę, która powoli zaczynała już wylewać. Nic więc dziwnego, iż na ulicach był spory ruch. Każdy coś robił - jedni robili zapasy, drudzy przygotowywali się na ocalenie innych poprzez 'roboty' przy wodzie, a inni...inni migali Wam przed nosami jak jakieś pędziwiatry. W każdym razie wiedzieliście, że trzeba znaleźć niejakąpannę Pony, która - jak wynikało z ogłoszenia - wiedziała najwięcej na temat Was interesujący. Niestety jej adres nie był znany i nie napisano, gdzie jej szukać. Z tego też powodu pozostaje zwyczajny sposób poszukiwań. Tylko czy ktoś z tak pospiesznych ludzi, zechce udzielić jakiś odpowiedzi?
Autor
Wiadomość
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Pon Gru 17 2012, 17:52
MG
Don postanowił wziąć bizona - czy też swoje przyszłe żarcie - na siebie, ale Huang miał zdecydowaną rację, albowiem zwierz stał na drodze i przejścia nie było. Przez to właśnie Ferliczkoni nie mógł rozdzielić się od swych towarzyszy by w spokoju delektować się ubijaniem posiłku. Mimo to nie zrezygnował, ale swój bieg przerwał uświadomiwszy sobie o braku broni. Wtedy postawił na proste wyjście, rzucenia zwykłym kamyczkiem wprost na 'bossa'. W okolicy dużych kamulców nie było, ale cóż...wybrał jeden i zaatakował. Efekt? Bizon poczuł uderzenie i zapewne nawet go nieco zabolało, albowiem widać było małą stróżkę krwi, wypływającą z miejsca uderzenia, czyli czoła. Oczywiście momentalnie zwrócił wzrok ku atakującemu i nie czekając zbyt długo, popędził ku Donkowi, chcąc go staranować. Na resztę zgromadzenia natomiast, uwagi nie zwrócił żadnej. Wszak to nie mnich, ani dziewczyna zaatakowali biednego zwierzaczka, prawda? Widać swój rozumek - lub wzrok - posiada.
Wybaczcie, że tak krótko...Czas na odpis kończy się w czwartek o 17:00
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Królewska część lasu Wto Gru 18 2012, 17:44
Żelbetonowa czaszka żubrocosioobiadu powstrzymała zabójczy pocisk Dona. Ten jednak nie przejął się tym zbytnio bowiem nie było czasu na takie przejmowanie, miał zaledwie chwilkę by uniknąć szarżującego zwierzęcia. Na szczęście jak prawie każde ciało podczas szybkiego poruszania, wliczając więc jego domniemany obiadek, wpierw musi zwolnić, by wykonać zakręt. Dlatego też Don czekał aż żubr się zbliży, na tyle by mieć czas na unik i na tyle by żubr nie zdążył zwolnić. Ot, bardzo dobrze widział, jak daleko ma do przeciwnika, więc powinien umieć ocenić dystans. Gdy tylko Bizono-żubro-coś zbliżył się, Don rzuca się w swój lewy bok, wykonując zaraz po tym przewrót w przód i hyc do lasu. A co dalej? Dalej tak zwana taktyka spierdalaj jeśli ci życie miłe. Miał nadzieję że Ziemniak sobie poradzi, sam zaś popędził nie ścieżką jak wcześniej, tylko tym razem laskiem obok, zmierzając ku zamkowi, który był celem jego podróży.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Czw Gru 20 2012, 17:26
MG
Akcja Dona zdała test i 'dzielny' mag biegł teraz przez lasek. Całe szczęście, iż nie zwalniał, albowiem pan bizon, gdy w nikogo nie trafił, zorientował się, że coś jest nie tak. Co prawda drzewa i krzaczki skutecznie kamuflowały Ferliczkoniego, ale coś czasem się ruszyło, więc i zwierzę zawróciło, zaczynając biec pospiesznie dróżką - instynkt! Tym oto sposobem chłopak ocalił nie tylko życie, ale i siły magiczne. W dodatku był sprinterem więc parzystokopytny nawet go nie doganiał. Mimo to wciąż biegł, więc zwolnienie nie było skazane. Dzięki temu po paru minutach biegu, Don dotarł do zamku, wybiegawszy z lasku i stanąwszy tuż przy starym, gdzieniegdzie dziurawym, moście zwodzonym, który niegdyś zapewne chronił arystokratów przed wpadnięciem do fosy...w której teraz notabene znajdowało się rozpaćkane błoto, ozdobione bzyczącymi owadami. Sam zamek...jak zamek - wzrokiem wielkości budowli nie dało się ogarnąć. Szare mury, wieże porośnięte roślinkami, a w niektórych ścianach widoczne były dziury. Jak wspomniano, most prowadził tuż do drzwi zamku - które były wyważone - a za którymi znajdował się dziedziniec. Tam, nawet z tego miejsce, w którym stał Ferliczkoni, dało się dostrzec parę wejść prowadzących prawdopodobnie do wnętrza zamczyska. Czasu na podziwianie ruiny - wspominałam, że wygląda na miejsce opuszczone od setek lat? - nie było za wiele, albowiem już po chwilce, dało się słyszeć tętent kopyt. Tak! To pan bizon, który zamiast zwolnić, przyspieszył i wparował na most! A przynajmniej próbował, gdyż dwa metry od Dona, po prostu odbił się od czegoś, czego nie było...Zdziwiony podniósł się i jeszcze parę razy walnął w niewidzialne coś, nie mogąc dostać się do swej ofiary, która wcześniej nawet nie poczuła by przez coś przechodziła.
Czas na odpis kończy się w sobotę o 17:30
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Królewska część lasu Sob Gru 22 2012, 11:53
Spierdalanie przed własnym obiadem to najbardziej nie mejnstrimowa czynność jaką mógł wykonać Don, No i co prawda udało mu się to, ale jakim kosztem! Nie mógł zjeść swego zacnego obiadu który odbił się od czegoś... może od powietrza? Tak czy siak wszystko wskazywało na to, że chodząca wołowina albo dziczyzna, tutaj Vito nie był pewien, nie dostanie się do niego. A przed Donem kolejna przeszkoda. Brzydki i dziurawy most po którym to Don musiał przejść. Tak więc to postanowił zrobić. Kroki stawiał uważnie, patrząc gdzie most jest w najlepszym stanie i tam właśnie stawiając stopę, a wzrok miał dobry więc nie powinien mieć problemu z dojrzeniem tego co chce. Jednakże jeśli jakimś cudem wstanie to logicznie, wstanie i ruszy dalej, po drugiej stronie zdejmując z siebie ciuchy. Oczywiście bokserki zostawił. Dlaczego zaś wykona ten dziwny ruch? Błocko bowiem znacząco utrudniało poruszanie. Ba, była to substancja w której domniemana walka była by bardziej niż uciążliwa. Kiedy więc już Don znajdzie się na zamkowym dziedzińcu, gdzie wejść i przejść było całkiem sporo, zaczerpnie on w swe płuca, powietrze i nie szczędząc na tym sił, znów wydrze ryja. -Hop, hop. Jest tu kto?-Pytanie proste, fajne... czego więcej chcieć? Don z dziesięć minut zaczeka. Może ktoś przyjdzie, może jakimś cudem Ziemniak go do goni... Jednak nie przejmuje się tym, po dziesięciu minutach przechodzi randomowym przejściem.
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Sob Gru 22 2012, 18:34
Erin niestety nie poczuła chęci odpowiedzi na moje pytanie. Don zaś użył swojej specjalnej drugiej magii pod tytułem "DAAJ KAMIENIA!". Nie trzeba było być geniuszem by zorientować się, że ta "magia" nie jest super efektywna. Kamień rzucony w głowę bizona tylko go podkurwił. Poskutkowało to tym, że zwierz zaczął szarżować w stronę Dona ten po ładnym uniku spierdolił do lasu zostawiając nas samemu. Miał przeczucie, że sobie poradzimy, co oczywiście nie było dalekie od prawdy bowiem od razu gdy tylko droga była czysta zacząłem szybkim krokiem iść w stronę zamku, na pewno Don również udał się w tym kierunku. Jeśli zaś Erin również ma trochę oleju w głowie to pójdzie za mną. Wykorzystuję to, że droga jest pusta i chce przejść jak najdłuższy kawał bez bizona siedzącego mi na dupie. Miejmy nadzieje, że to się uda. Jeśli po drodze zobaczę gdzieś Dona to tym lepiej dla mnie gdyż przed wejściem do zamku znów połączymy siły. Gdy zobaczę Dona krzyczę do niego ( oczywiście nie za głośno ) -Głupku poczekaj na mnie! Samemu nie wchodź do środka! Mając nadzieje, że uda mi się jeszcze spotkać z Donem przed wejściem mimo straty paru chwil to bieg przez las powinien być cięższy niż bieg drogą prowadzącą do zamku.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Nie Gru 23 2012, 10:52
MG
Ostrożny Don ruszył nie zbyt bezpiecznym mostem, uważając przy tym na każdy krok. Co prawa drewno skrzypiało przy każdym, malutkim kroczku, ale szło nieźle. Przynajmniej do połowy drogi, gdzie - pomimo tego, że wciąż ostrożność była, ale skrzyp podłoża głośniejszy - most się załamał, a chłopak wpadł do błota. A ponieważ nie napisał jak wychodzi - czy wdrapuje się na most czy sru już do drugiego brzegu - poszedł wzdłuż 'jeziorka' i wgramolił się na brzeg, gdzie stanął w dziurze po drzwiach zamku. Wtedy też postanowił zrzucić swe odzienie by mieć łatwość w poruszaniu się - dobrze, że zamek wyglądał na wyludniony bo kto wie co by się tutaj działo, gdyby ludzie byli...Choć pewnie pan lekkoduch by się nie przejął, ale co na to inni? Póki co 'innych' nie było widać, więc i ciemnowłosy poszedł na łatwiznę - sami oceńcie czy rozsądnie - i krzyknął, chcąc wywołać wilka z lasu. Niestety szczęścia nie miał i już po dziesięciu minutkach czekania, gdy tylko ruszył w pierwsze lepsze przejście...nie dotarł do niego. Co się stało? W przejściu stanęło czarne coś...wyglądał jak pies, rasy doberman, ale był czarny jak smoła ze złotymi oczyskami. Poza tym przy każdym wydechu, z jego pyska leciał dym. Niestety nim chłopak zdążył cokolwiek zrobić, pod jego stopami pojawiła się dziwna, czarna dziura, przez którą Don spadł na dół...
Pan Ferliczkoni stracił świadomość, gdy tylko się zapadł. Nie wiedział ile spadał, nie wiedział czy w ogóle spadał, a gdy otworzył oczy po prostu leżał sobie na zielonej polance, nad którą leniwie leciały chmurki. - Czym zawdzięczam Twą obecność w mym zamku? Odezwał się delikatny głosik, a parę metrów na prawo stała jego właścicielka (LINK) - o ile ciemnowłosy zechciał przekręcić główkę na bok.
Ferliczkoni był szybki, więc Huang niestety nie dogonił go przed wejściem. Notabene mnich nie mógł wejść na mostek bo bizon wciąż uderzał w niewidzialną ścianą, blokując tym samym przejście przez most. Swoją drogą ciekawe czy niewidzialne coś rozciąga się na całe otoczenie zamku czy tylko na most...No cóż...Tak czy siak Zhen miał szczęście bo zwierz zamiast go zauważyć, uderzał ciągle w barierę. Tylko jak Huang dostanie się do środka? Co prawda prócz mostu było jeszcze parę dziur widocznych z przodu budowli, ale drugiego mostku nie było z tej strony widać. Przy okazji - słyszał on wydarcie się swego towarzysza, ale nie widział nic co stało się potem.
Święta są, więc termin odpisu mija 27grudnia (czwartek) o godzinie 15:00
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Królewska część lasu Nie Gru 23 2012, 12:07
Most mimo usilnych starań Dona, zawalił się, wrzucając chłopaka do nie do końca czystej wody. Ale chłopak nie bardzo się tym przejął i po prostu wyszedł po drugiej stronie, rozbierając się z ciuchów, które w tej formie, utrudniały by mu walkę. Mimo jego krzyku, nikt do niego nie wyszedł. Cóż, gościnność tego zamku była na niskim poziomie, mimo to i tym Don się zupełnie nie przejął. Przynajmniej zdążył odpocząć po biegu przez las, wszak nie był robotem, wykonywanie całej misji na jednym oddechu to głupota, zawsze trzeba szukać okazji do złapania oddechu i krótkiego odpoczynku. Tak czy siak, gdy po dziesięciu minutach nic się nie zmieniło, ruszył w kierunku zamku, co niestety nie do końca mu wyszło, bo wtedy przed zdziwionym chłopakiem, wyrosła ciemna postać, która posłała go w niebyt czarną dziurą. Z nieznanych też powodów, Don stracił świadomość.
Wszędzie było cicho, jedynie czarne ciebie, przebiegały z wolna przez pokój. Nawet kominek, w którym palił się ogień, bał się wydać jakikolwiek dźwięk. Na zielonym skórzanym fotelu, tyłem do drzwi, siedziała jakaś wysoka postać, strączki ostatnich włosów na prawie całkowicie łysej głowie, sterczały na wszelkie strony a kościste palce dłoni ze złowieszczą siłą, zaciskały się na szklance Whisky. -Zrobisz wszystko co ci każę-Powiedział cicho głos z fotela, a nie był to głos przyjemny. Mimo tego że cichy i słaby, był też groźny i straszny.-Ty, nie jesteś już więcej człowiekiem... jesteś moim narzędziem. Moją bronią, którą użyje jak zechce. Nie masz myśleć, mieć marzeń... nie masz prawa do wolnej woli, a teraz idź, idź i zabij tę dziwk*, tę która skradła twe serce i sprawiła że stałeś się nielojalny...- Powiedział głos, a postać odwróciła się w stronę drzwi. Popękana skóra, brak lewego oka i skóra blada jak kartka, odsłaniająca każdą niedoskonałość czaszki. To była twarz potwora.
Don odzyskał świadomość, leżał na jakiejś polance patrząc w niebo... ciągle majaczył? Czy może była to rzeczywistość? Uniósł dłoń do góry i spojrzał na nią uważnie, zastanawiając się ile w tym prawdy a ile fałszu. To jednak właściwie nie miało znaczenia. Jego świat był tylko jego. Wtedy też jego dywagacje na temat prawdziwości widzianego świata przerwał głos, za którym oczywiście Don podążył, odwracając głowę w bok i patrząc w prost na śliczną dziewczynę, która tytułowała się panem tego zamku. Z początku nie odpowiedział dziewczynie, spróbował za to podnieść swoje ciało z ziemi, a gdy to już uczynił i otrzepał się z potencjalnie nazbieranej zieleniny na swym ciałku, zwrócił się z uśmiechem do dziewczyny. -Przybywam w pokoju! Eto... mam misję. Mam znaleźć... ee...- Tak, Don zapomniał co miał zabić, otóż to-Złego i potwornego, wielkiego ogra, który zamienia ludzi w drzewa! Zamienianie ludzi w drzewa jest niedobre, no i przez to są powodzie, więc zatrudnili mnie bym ogrowi wpierdolił.- Dokończył dumnie Don, przypomniawszy sobie swoją wersję wydarzeń, w których to celem jest nie kto inny jak... ogr. -Spotkałem wcześniej takie czarne coś... pewnie to ogr, pałęta się po twoim zamku, widziałaś go może?- Spytał podchodząc do dziewczyny i patrząc jej prosto w oczy, ot bez skrępowania, dając jej tym samym do zrozumienia, że nic go nie obchodzi kultura czy inne sprawy. Ale do tego pewnie sama doszła, widząc jego odzienie. Swoją drogą... gdzie do kurwy był Ziemniak!?
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Czw Gru 27 2012, 19:39
MG
Jak zwykle Don nie owijał w bawełnę, a od razu mówił o co chodzi. No...w pewnym sensie bo niestety nie miał obok siebie mnicha, który by wytłumaczył, iż nie chodzi o żadne ogry, ale to tylko szczegół, prawda? Grunt, iż wiadomo, że trzeba komuś nakopać, a to o kogo chodzi to małe detaliki. Sama jasnowłosa wyglądała na delikatnie zdziwioną. - Ogra? - zdziwiło się dziewczę, przekrzywiając główkę - Co to jest ogr? Zapytała niewinnie i prawdziwie - zupełnie tak jakby nigdy w życiu nie słyszała o takim stworzeniu. Ba, nawet wpatrywała się w ciemnowłosego z pytającym wyrazem twarzy. Bo nie ma to jak twarzyczka dziecka, chcącego dowiedzieć się czegoś o świecie. - Nie widziałam nic takiego jak 'ogr' w moim zamku. Ogre mają magiczne właściwości, że zmieniają ludzi w drzewa? Co to ma wspólnego z powodziami? - wciąż jej pytania nie były raczej niewinne i naiwne niż nachalne - Co znaczy 'wpierdolić'? Hah...inna epoka? A może była wychowywana o wiele kulturalniej od pana Dona i nie zna takich nieładnych słów? Pytanie czy Ferliczkoni zechce jej wytłumaczyć parę kwestii i nauczyć nie kulturalnego języka? Notabene wyglądało to tak, iż to nieznajoma miała więcej pożytku z pojawienia się Dona w owej okolicy, niż sam mag bo...póki co nie dowiedział się nic o wrogu, ani o tym, gdzie jest. Z drugiej strony nie każdemu to do szczęścia potrzebne. Dziewczę nie wystraszyło się ani przybliżenia się Fera, ani też jego ekshibicjonizmu - a szkoda...Widać chłopak będzie musiał poczekać na bardziej ogarniętą publikę, niż niewinna dziewczynka, która co tu dużo kryć...i tak parę razy oglądnęła rozmówcę od góry do dołu, z zaciekawieniem. Sam Don nie widział dokoła żadnego budynku, zamku, drzwi, mostu - nic budowlanego. Niebo również wydawało się zwyczajne. Chcąc nie chcąc jednak, gdy tak wpatrywał się w oczka dziewczęcia, kątem oka zauważył jak coś dziwnego przebiegło po białych włosach niewiasty. Wyglądało to po prostu jak dziwne niebiesko-zielone pasemko, które zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
Czas na odpis kończy się 31.12
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Królewska część lasu Czw Gru 27 2012, 22:44
Dziewczyna zadała Donowi na tyle dobre pytania że chłopaka z początku aż zamurowało i złapał się za głowę, jak do chuja wyglądał ogr!? Jasna choinka, chyba trafił Don, na mur nie do przeskoczenia, bo jak walczyć z czymś, czego wyglądu nie znamy!? NO JAK!? Spokojnie Don, wdech, wydech, poradzisz sobie, to nie ciąża. -To ten jest... czarny i brzydki! Jak znajdziesz coś czarnego i brzydkiego to jest to ogr.- Pokiwał głową, jak człowiek który właśnie wykazał się wielkim geniuszem, którego mógł mu nie jeden pozazdrościć. Ha, sam zgadł jak wygląda ogr, geniusz prawda? Aczkolwiek takie stanie na polanie, nie wnosiło nic do jego zadania, tak więc bezceremonialnie złapał dziewczynę za rękę i pociągnął za sobą... w lewo! -Chodź! Zapolujemy na ogra!- Powiedział do dziewczyny, przecież komu nie podobało by się polowanie na ogra? Trzeba by było, być głupim! W między czasie, przypomniał sobie by odpowiedzieć na pozostałe pytania dziewczynki, zielone coś we włosach zaś... zlał. -Nie wiem czy zamieniają w drzewa, nigdy żadnego nie spotkałem, ale są potężne, więc na pewno to potrafią! A powodzie... bo drzewa płaczą, nie wiedziałaś?- Spojrzał na nią jak na głupią, przy czym sam nawet nie zauważył swojego braku inteligencji. Bo skoro nigdy ogra nie spotkał to jak mógł wiedzieć jak on wygląda? Ale to Don, nawet na to nie wpadł. -A wpierdol moja droga, to coś co zawsze trzeba rozdać tym złym, każdemu po równo!- Proste, zwięzłe i jakże prawdziwe! Don powinien robić w służbach dyplomatycznych, byłoby wtedy znacznie mniej wojen.
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Pon Gru 31 2012, 14:59
Niestety nie wszystko ułożyło się po mojej myśli, bizon znów stanął mi na drodze. Nie było czasu wymyślać jakiegoś genialnego planu zwłaszcza jak z zamku usłyszałem krzyk Dona. To był czas na szybkie działanie. Nie mogłem przecież stracić towarzysza na tej misji a cholera wie co tam mu się w środku może przydarzyć. Dlatego też od razu przystąpiłem do akcji. Wiedziałem, że najszybciej się dostanę do środka jak użyję Błogosławieństwa Tengu. Po chwili byłem gotów do lotu, wbijając się w powietrze przeleciałem nad bizonem i wylądowałem już na dziedzińcu zamku, uważnie się rozglądając. Trzeba było uważać by nic nie zaatakowało mnie a także szukałem instynktownie Dona ewentualnie wytężyłem słuch a nuż będzie mi dane go usłyszeć. Jeśli go nie zobaczę lub nie usłyszę to oczywiście trzeba go zawołać bo może się gdzieś debil chowa przede mną. -Don gdzie jesteś?! Odezwij się bo ja już jestem na zamku i zamierzam Cię odnaleźć masz mi się natychmiast pokazać! Byłem zdenerwowany bo nie lubię się rozdzielać z towarzyszem a teraz sytuacja spowodowały taki a nie inny obrót sprawy co było nieciekawe. Już nawet nie myślałem o misji na początku chciałem znaleźć mojego towarzysza dopiero potem będę myślał w ogóle po co ja tu jestem. Odnaleźć Dona to sprawa priorytetowa, którą na razie się zajmę..
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Czw Sty 03 2013, 10:47
MG
Dziewczynce nawet przez myśl nie przeszło, że nieznajomy ścigający ogry, nie wie jak owe stworzenia wyglądają. Dlatego też z ciekawością w oczkach, przypatrywała się uważnie chłopakowi, chcąc chłonąć wiedzę - lub niewiedzę - jaką posiadał. - Czarny i brzydki? Hmmm... - wyciągnęła rączkę i wskazała na Ferliczkoniego - Masz czarne włosy. Nie jesteś ogrem? Jak Cię złapiemy to będzie nagroda? Zapytała tak niewinnie na ile było to tylko możliwe, sprawiając przy tym wrażenie kogoś kto nie tylko nie przejmuje się niczym, ale nie ma złych zamiarów...no i chce nagrodę za złapanie ogra, skoro już z nim idzie. Mimo swej niewiedzy dotyczącej ogrów, uśmiechnęła się słysząc o drzewach. - Płaczące drzewa to norma w okolicy mego zamku - widać było jak się z tego cieszy - Ooooo... - wydała z siebie dźwięk podziwu na temat kolejnych wyjaśnień - To wpierdol znaczy rozdawać prezenty! W tej oto 'pytająco-wyjaśniającej' atmosferze, Don postanowił zdać się na instynkt i ruszył w lewo - gdzie wciąż znajdowała się ładna polanka, na której rosły stokrotki. Dziewczę szło sobie spokojnie obok 'przewodnika', nie zastanawiając się nawet czy nazwanie pana Ferliczkoniego ogrem było złe. Pewnie nawet karą by się nie przejęła, ale kto wie...W pewnym momencie jednak - parenaście metrów na przedzie - można było ujrzeć...drzwi! Niecodzienny widok, widzieć drzwi na polanie, ale może ktoś robił remont i zostawił?
Tymczasem Huang postanowił nie bawić się z bizonem, użyć zaklęcia rangi B i przelecieć wprost na dziedziniec zamku - sukces bo udało się bez większych problemów. Potem niestety było już gorzej, albowiem głos Dona mu nie odpowiadał, a i nie było nawet po nim żadnego śladu. Na szczęście ktoś przyszedł przywitać się z krzyczącym mnichem! Było to stworzenie o czterech łapach, wielkości owczarka niemieckiego, ale całe czarne z...dymiącym ogonem, uszami oraz innymi częściami ciała gdzieniegdzie. Oczy jego natomiast były świecąco złote i wpatrywały się w Zhena. Owy stworek z czarnymi kłami, stał sobie na zrujnowanym balkonie, wiszącym na pierwszym piętrze. Wtem - dość szybko - z innych balkonów, drzwi, schodów, zaczęły wychodzić grupy takich samych 'zwierzątek', które zaczęły zbliżać się do mnicha, warcząc...Ba, z cztery najbliższe stworzenia rzuciły się już w stronę chłopaka!
STAN: Huang - 84%MM
HUANG, Twój odnośnik do kp nie działa - zrób z tym coś nim użyjesz następnego zaklęcia... Czas na odpis mija 5stycznia o godzinie 11:00
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Królewska część lasu Czw Sty 03 2013, 11:32
Don jak na prawdziwego lekkoducha przystało, z werwą prawdziwego trepa ruszył na poszukiwanie ogra. Mało tego, miał u boku piękną wojowniczkę(?)! Czego chcieć od życia więcej? Rozumu? Na co komu rozum. Mięśnie, stejki i kobiety, to droga prawdziwego... nie, walić. Liczy się przygoda~! Tak, Don był żądnym przygody lekkoduchem a ta misja coraz bardziej mu się podobała, więc nie bardzo przejmował się faktem, gdzie się znalazł. Wszak misja jego nie polegała już na słuchaniu i wykonywaniu poleceń obiadu. Nie, Don mógł teraz zrobić dosłownie wszystko od rozdania wpierdolu każdej napotkanej osobie po zjedzenie koniny! Ba, mógł nawet wpierdolić dziewczynce obok, ale po co? Niewinnych dziewczynek się nie bije. Winne to już inna historia, ale ta raczej nie zrobiła nic złego prawda? Mało tego, dotrzymywała towarzystwa jego skromnej osobie! I była ciekawszym rozmówcą niż Ziemniak. Była od niego inteligentniejsza, pewnie na poziomie Dona, no może trochę głupsza, ale to tylko dziecko. Niech się ziemniak wstydzi że jest od niej głupszy. No i to ten moment w którym nasz bohater ma ścierany z twarzy uśmiech, zatrzymuje się a jego oczy wyrażają głęboki szok. No i bynajmniej nie jest to szok, że dziewczynka go obraża, ba, on był za głupi by pojąć że nieświadomie dziewczynka go obraziła, zresztą ona chyba też nie bardzo wiedziała, że tak zostało by to odebrane przez normalną osobę. Stety albo nie stety, Don był tak normalny jak trawa niebieska. Dlatego jego jedyną reakcją był właśnie szok wywołany... logiką dziewczynki. BYŁ PIERDOLONYM OGREM! Był ogrem całe życie i nawet o tym nie wiedział! Mało tego, był magicznym ogrem czyniącym dobro! Powinien być jak jego kuzyni i pożerać małe dziewczynki? Spojrzał szybko na istotkę po swojej prawej i stwierdził że wygląda mało apetycznie, Widać był Ogrem nie-ludojadem. Był... superogrem! Ogrmanem! Superbohaterem stojącym na straży prawości i porządku! BOŻE JAKI CZAD. To prawie jak być jednorożcem tylko pierdyliard razy fajniejsze! Oczy zaświeciły się Donowi a wielki uśmiech zakwitł na jego twarzy. BYŁ OGREM. -Nie, nie moja droga. Polujemy na innego ogra... ale fakt, będzie wyglądał jak ja, znaczy podobny.... tylko brzydszy! Bo wcale nie jestem brzydki!- Powiedział nagle, naburmuszając się nieco, kiedy dotarł do niego fakt że w oczach dziewczyny jest paskudny. Widać w swoich ogrzych oczach wyglądał całkiem uroczo i ślicznie. Taki ogrzy tap madl. Tak więc na powrót pochwycił dłoń dziewczyny i znów zaczął ją ciągnąć, kontynuując ten dziwny dialog, w którym zdążył już poznać prawdę o sobie. -Więc twierdzisz że płaczące drzewa to są tu często? Jacie, ile dramatu w jednym lesie... a może wiesz jak ten płacz powstrzymać? Bo wiesz, przez powodzie jedzonko się zmywa.- Powiedział mądrze do dziewczyny, śmiejąc się zaraz po tym z jej definicji wpierdolu.-No prawie, tylko że wpierdol rozdaje się złym a nie grzecznym no i bardziej boli.- Sprecyzował swoją poprzednią wypowiedź, a zaraz po tym dostrzegł drzwi... które w sumie nie bardzo go zdziwiły, dlatego kiedy od nich podszedł po prostu je otworzył i przechodząc przez nie wraz z dziewczynką, ruszył dalej. Gdyby drzwi nie chciały się otworzyć to jebnie w nie z partyzanta(Kolano do góry i do siebie i wyrzut stopy w przód.) a jak to nic nie da, to ruszy dalej, olewając drzwi.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Sob Sty 05 2013, 12:10
MG
Okazało się, że pan Don odkrył tajemnicę swego pochodzenia, o której nikt nie wiedział! Sama dziewczynka wykazała się nadzwyczaj inteligentnym spojrzeniem na świat odszyfrowując dziedzictwo Ferliczkoniego i nadając mu nową drogę życia. Nic dziwnego, iż sama bezimienna wydała się przez chwilę wystraszoną, gdy okazało się, że ma rację i idzie wraz z jakimś strasznym ogrem, niewiadomo gdzie...Na szczęście chłopak szybko wyjaśnił, iż polują na innego ogra - zapewne jakiś daleki krewny bo czy wszystkie stworzonka nie są rodziną? - Nie jesteś brzydki? A jaki jesteś? Zapytała wciąż niewinnym głosem. Może nie znała różnicy między brzydki, a przystojny? Siedzi sobie niewiadomo ile na polanie, mieszczącej się, gdzieś w zamku...gdzie ma chmurki...i trawę...ale zero innego życia jak na razie...to co się dziwić? Może dla niej brzydki znaczy co innego? Swoją drogą wcześniej też nie wiedziała jak ogr wygląda, więc...widać chciała dowiedzieć się co nieco o przybyszu. - Jak powstrzymać płacz - przybrała myślący wyraz twarzyczki - A to nie od tego są chusteczki? Przykłada się chustkę do liścia i wyciera go by nie płakał. Potem się głaszcze i pociesza, prawda? Wiedza godna super biologa lub każdego innego profesora świata. Co prawda jasnowłosa odpowiedziała na pytanie, ale sama zakończyła odpowiedź pytajnikiem, więc do końca pewna nie była. Najwyraźniej przemawiał przez nią tak zwany instynkt! Lub jak kto woli 'na czuja'. Naturalnie z uwagą przysłuchiwała się komentarza na temat prezentów. - Oh...czyli rózgi. Nie ma to jak piękne, świąteczne skojarzenia. Wtem podeszliście do drzwi z zamiarem przejścia przez nie. No, a przynajmniej Don tak, chciał, ale dziewczynka złapała go za rękę i zatrzymała jakieś trzy metry przed drzwiczkami. - Nie możemy iść do zamku. Tutaj jest bezpieczniej i nie grasują tu ogry...Prócz Ciebie. W tym też momencie wyraźnie dało się słyszeć - oraz zauważyć - jak drzwi zadrżały...Następnie ktoś zaczął w nie uderzać od drugiej strony...Oczywiście jakby obejść drzwi dookoła to nic tam nie ma.
STAN: Huang - 84%MM
Termin na odpis kończy się 7stycznia o godzinie 16:00
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Królewska część lasu Nie Sty 06 2013, 14:28
Dziewczynka chyba nie zjadła dziś mięsa, bo zadawała mu naprawdę dziwne pytanie. Aczkolwiek strasznie podobało się to Donowi bo ożywiało konwersację i to na naprawdę wysokim poziomie intelektualnym, no bo musiał się namyślać żeby odpowiedzieć. -Jaki? Ładny! Znaczy, nie, ładna jesteś ty, ja to będę.... eto... przystojny. Ale to to samo, tylko tak się mówi na chłopaków... chyba... no mniejsza. Tylko się nie zakochaj~!- Powiedział nieco zakłopotany zawiłością swoich wyjaśnień-Pocieszać? To jak rozdawanie wpierdolu?- Spytał tym razem on, nie do końca pewny co to pocieszanie... nigdy nikogo nie pocieszał. Chyba, ciekawe czy to fajne? No nic, jak widać zarówno on jak i dziewczyna mogą się dzisiaj wieeeeele nauczyć. Kiedy zaś Don chciał przekroczyć drzwi, dziewczynka go powstrzymała... ba, zareagowała w sposób który zaczął zastanawiać Dona, więc przechylił nieco z początku głowę, po czym przykucnął obok niej. -Posłuchaj yyy... właściwie to jestem Don, a ty?- Spytał ją o imię, co powinien zrobić na początku ale jak się jest roztrzepańcem to potem wychodzi że się nie zna imienia rozmówcy-Więc w zamku jednak grasują ogry? Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś?- Spytał spokojnie no i wcale nie był o to zły.-Może nie wyglądam, ale jestem magicznym supersilnym ogrem. Pokonam tamte i dostaniemy nagrodę. Jak się boisz to możesz tu zostać, ale jak pójdziesz ze mną, to i tak cię ochronię. To jak będzie?- Spytał wyciągając rękę, aż w pewnym momencie ją jednak opuścił-Ogry... więc jest więcej niż jeden... to faktycznie mógłby być problem... ale te drzwi są wąskie...- Don zmarszczył brwi, zastanawiając się nad najlepszą taktyką. Szczerze mówiąc może inteligentny to nie był, ale nadrabiał to strategicznym myśleniem w czasie walki. -Te drzwi są wąskie, gdyby je otworzyć, ogry będą mogły przechodzić tylko pojedynczo, jeśli jednak stanę przed drzwiami, to nie tak że przejdą. Będę je pokonywał jednego po drugim. To będzie jednak bardzo niewygodne bez broni... aghhh... Masz jakiś pomysł?- Spytał dziewczynę, którą uznał już za członka swojej drużyny. Skoro tu mieszka, może udzieli mu jakiegoś wsparcia?
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Królewska część lasu Pon Sty 07 2013, 17:38
Szukanie głupka Dona w zamku to jak szukanie igły w stogu siana, niemożliwe. Nie udało mi się odszukać chociaż śladu mojego towarzysza lecz moje zapędy odkrywcy zostały w pełni nagrodzone, wpadłem bowiem na watahę bardzo dziwnych stworzeń. Były one podobne do psów lecz czarne jak smoła a do tego miały wygląd jakby wypełzły dopiero z piekieł. Trzeba było działać dość szybko bo razem z wyglądem stworki nie charakteryzowały się spokojnym usposobieniem, gdyż od razu rzuciły się na mnie. Nie miałem zamiaru dać się rozszarpać dlatego od razu wzbiłem sie w powietrze tak by nawet skacząc "piekielne ogary" nie mogły mnie dosięgnąć. Jak uda mi się wzlecieć na niezłą wysokość (25 metrów) to zaczynam atak. 1 Opcja: Jeśli ogary skaczą chcąc mnie złapać to jest łatwiej bo po prostu zaczynam pikować w dół w taki sposób by znaleźć się za plecami jednego z ogarów. Gdy już jestem za plecami ( ten skacze wiec w powietrzu raczej nie może zmienić swojego położenia) wbijam w niego pazury i łapie go tak by móc go wziąć na małe "randewu". Mam przez to na myśli wzlecenie z nim wysoko na mniej więcej 40 metrów nad ziemię upuszczenie ogara z takiej wysokości na ziemię, po prostu go puszczam. Oczywiście cały lot z psem uważam by nie zostać zraniony, złapanie go od tyłu powinno skutkować brakiem możliwości ataku podczas lotu. Jeśli ogar spadnie na inne pieski to tym lepiej może uda załatwić się za jednym zamachem oba, jeśli nie to trudno zawsze jednego mniej. Co zaś jeśli ogry nie kwapią się ze skakaniem to i na to mam sposób. 2 Opcja: Jeśli ogary stoją i wpatrują się jak latam po przestworzasz to trudno. Wypatruję osobnika, który jest troszkę oddzielony od stada i atakuję. Lotem nurkowym by pod sam koniec obniżyć lot i znów "zabrać" psinę w taki sam sposób jak w opcji 1 na małą wycieczkę. Gdy już uda mi się porwać ogara robię dokładnie to co w opcji pierwszej. Znów uważam by nie zostać raniony gdyż nigdy nie wiadomo co to za bydlęta. Jak uda się spuścić pierwszego ogara to czynność powatarzam jeszcze parę razy za każdym razem uważając by nie zostać dziabniętym. Jeśli zauważam, że jestem w kłopotach ( lecę a na mojej drodze stoją ogary przygotowane do skoku i strącenia mojej osoby) to po prostu włączam niewidzialność i wykonuje unik. Gdy te 4 najbardziej agresywne ogary skoczą z Huangiem bez spadochronu to obserwuje z bezpiecznej wysokości co się dzieje. Reszta może się wycofać, mogą też nie dać za wygraną i również skorzystać z linii " Mnich Air", może to też być jakaś parszywa iluzja lecz po mojej akcji i dość bliskim namacalnym kontakcie z ogarami powinienem się o tym przekonać. Z wysokości oczywiście lepiej też widać cały zamek, katem oka więc szukam Dona z nadzieję, że gdzieś tam jest..
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.