I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jeden z licznych piętrowych budynków znajdujących się w stolicy państwa. Z zewnątrz nie wyróżniał się zbytnio niczym specjalnym. Jedyną informacją, że w środku znajduje się kawiarnia był stary już i nie do końca wyraźny drewniany szyld, z narysowanym na nim kocim okiem. Jednak po wejściu…
Pomieszczenie główne nie było za duże. Nie było też za małe, choć mogło wydawać się lekkawo przyciasne dla kogoś nowego. Od strony wejścia w ścianę były wstawione dwa okna zapełnione kolorowymi witrażami, które nie przedstawiały niczego konkretnego. Przez nie do środka leniwie wpadało załamane i różnobarwne światło- prawie jedyne źródło światła. Niedaleko wejścia ustawiona była lada, gdzie stały różnorodne garnuszki i inne podejrzane sprzęty kuchenne. Na wiszących półkach porozkładano błyszczące szklanki, kubki, filiżanki… Za kontuarem znajdowało się wejście na pierwsze piętro, gdzie mieszkała sama właścicielka. Stoliku było niewiele, bo miejsce nie było zbyt popularne. Dwa z nich stały w przeciwległych kątach i miały przysunięte jedynie po parze krzeseł. Kolejny stał bliżej lady, a jeszcze inny obok wejścia. Całe pomieszczenie zatopione było w cieniu. Jedynym źródłem światła były wyżej wspomniane witraże i mała olejne lampa, wisząca tuż przy drewnianym stropie.
Po załatwieniu dość ważnej sprawy, która odpędziła go od dalszych zakupów, postanowił, że najwyższy czas odetchnąć. A gdzie lepiej odpocząć jak nie w barze czy knajpie, do tego mało znanej, z wolnymi stolikami. Przywykł do spotykania 10 gruboskórnych, owłosionych gości z kuflami piwa biadolących od rzeczy, tak tylko żeby nie było zbyt sztywno. Jako mały chłopiec trochę się ich bał, no i choć trochę wody się przelało nadal nie przepadał za ich towarzystwem. Tym bardziej kiedy poznał magie wróżek, a jego wygląd jak i charakter diametralnie się zmieniły. Mogłoby to wywołać wśród nich odrazę, a nie miał ochoty na obelgi czy naśmiewanie się z jego stroju. Powolnym krokiem kierował się w stronę drzwi. Wygląd kawiarni nie był urzekający, można by więc powiedzieć, iż na tę chwilę będzie idealna. Nie wielkie ozdobienia, mało udekorowane ściany, brak większych obrazów czy egzotycznych artefaktów, wiszących w wolnym miejscu. Dwa stoliki, oba puste. - Nigdy tu wcześniej nie byliśmy, ale wydaje się być nie groźnie. Z drugiej strony, to chyba nie nasze klimaty. Co o tym sądzisz Hai? - Poklepywała go po czole palcami elfka w zielonej, warstwowej sukience. Czuła się jakby mówiła do siebie, gdyż nastolatek jak zawsze zdawał się być nieobecny. Z reguły po wejściu w nowe miejsce należy się rozejrzeć, zapoznać się z barem czy chociaż dostępnymi napojami. Kto wie? Może trafił do jakiejś dziwnej knajpy dla magów, w której kucharzem jest szalony czarodziej ożywiający pokarm czy zmieniający jego smak. We Fiore wszystko było możliwe, nawet to. On dla odmiany postanowił po prostu zająć stolik, rozgościć się i poczekać na reakcje obsługi. Po jego twarzy można było wyczytać, iż nie ma złych zamiarów. Wręcz przeciwnie. Nowy zakup wywoływał u niego zadowolenie, to też minę miał pogodną. Usiawszy na krześle, rozpiął wszystkie cztery guziki marynarki, następnie zsunął ją na oparcie. Pierw jednak, odpiętą już maczetę postawił przy najbliższej ścianie. Póki co nie wyglądała na chcącą poprzeszkadzać. Mówiący Bogumił miał jednak charakterek, oby się nie obudził kiedy to Hai będzie obsługiwany przez kelnerkę. Zapewne narobiłby mu wstydu swoimi chamskimi tekstami. Aktualnie nie miał żadnych ważnych notatek czy też pieniędzy pochowanych w kieszeniach, to też nie martwił się, iż wewnętrzna część zostanie odkryta. Nie spostrzegł żadnego rodzaju wieszaka, żeby mógł z niego skorzystać, a czuł się jakby razem z potem ulatniała się z niego chęć do życia. Podwinął rękawki, odpiął spod piersi tanto i położył je na stole. Może nie wyglądała groźnie, ale na pewno robiła wrażenie. Zielono-żółta pochwa z różowymi elementami, w tym ponurym miejscu wydawała się być zaczarowana. Wyjątkowo poluzował krawat i rozpiął pierwszy guzik utrzymujący szyję zaciśniętą. Skuliwszy się do stołu oparł o niego łokcie, a ręce położył na karku. Głowę miał lekko spuszczoną, a oczy przymrużone. Wydawał się być naprawdę zrezygnowany dzisiejszą pogodą. - Kocie Oko, hm? - Rzucił do zniecierpliwionej elfki. Przez ten cały czas mruczała coś pod nosem.
Nie zdążyła jeszcze do końca powrócić na normalny tryb życia po krótkiej misji i jeszcze dłuższe podróży, gdy ze zdziwieniem zauważyła, że ma klienta. Rzecz dość niezwykła, bo przyzwyczaiła się do pustki lub jakiejś zbłąkanej duszy, która zgubiła się wśród uliczek Magnolii. Nie mniej jednak, usłyszawszy coś innego niż przytłumiony gwar z zewnątrz, wyszła ze swojego zaplecza. W dłoni rzecz jasna trzymała już kartę menu, która była głównie zapełniona różnymi gatunkami kaw i herbat. Dopiero pod koniec można było znaleźć coś słodkiego dla podniebienia i drobne przekąski. Wszak to tylko mała kawiarenka. Z początku była uśmiechnięta i pełna optymizmu, gdyż dzieciaczki napełniły ją samą pozytywną energią, która jeszcze nie zdążyła ulecieć. Trochę jej jednak odparowało, gdy na jednym ze swoich stolików zobaczyła broń. Niestety stereotypy działały na nią dość mocno. Spojrzała zniesmaczona na przybysza. Z drugiej strony nie wyglądał dość groźnie. Można by nawet rzec, że całkiem normalnie, a nawet elegancko. Ciekawe czym się zajmował, że nosił ze sobą taką niebezpieczną zabawkę... Mimo początkowych uprzedzeń, próbowała zachować się życzliwie. Podeszła do zajętego stolika. - Dzień Dobry. Czym mogę służyć?- zapytała, kładąc tym samym na blacie stolika menu. Czyż to nie była wróżka? Starała się na nią zbytnio nią zwracać uwagi, choć wzrok sam się kierował ku niej. Była miłą odskocznią i tłumaczeniem zarazem. Magiczne stworzenia raczej nie latały za byle kim, więc jegomość był prawdopodobnie magiem. A wróżki jednoznacznie kojarzyły jej się z lokalną gildią siejącą zniszczenie w imię dobra. To by wszystko się jej zgadzało. Choć może przed całkowitym osądem lepiej poczekać na jeszcze jakieś podpowiedzi?
Broń nigdy nie kojarzyła mu się z niebezpieczeństwem. W knajpie, w której pracowała jego matka każdy nosił przy sobie coś groźnie wyglądającego. I to nie było słodko wyglądające tanto, tylko gruba, czarna księga ze srebrnymi elementami oraz wielką wystającą czaszką. To dopiero budziło respekt! Raz też widział pewnego dziadygę z kosturem. Pozornie zwykły kijek do podpierania się, ale był on zrobiony ze szczerego mahoniu, obłożony złotymi pierścieniami, a na swym szczycie miał kryształową kulę wielkości głowy małego chłopca. Ano takiego to bym się wystraszył. Niestety w przypadku Haia nie było się czego obawiać. Postanowił on zmieniać trendy, więc zamiast topornie zbudowanych, wielkich broni, preferował on nosić schludne, eleganckie tanto. Jako tako umiał się nim posłużyć, lecz częściej traktował go niczym kordzik dla marynarza. Ważny element stroju galowego, pokazujący status oraz wagę sprawowanego zawodu. Z zawodu był magiem, jak nie trudno się domyślić. Choć trudno powiedzieć, iż była to stała praca, o której mógłby mówić na lewo i prawo każdemu przechodniu. W końcu należał do nielegalnej gildii. Jego magia wydawała się pasować idealnie do Magnolijskiej organizacji zwanej Fairy Tail. Cóż za zbieg okoliczności, hę? Z drugiej strony, któż by mógł nie zauważyć, iż jest on czarodziejem. Spójrzcie na jego ubiór. Niby elegancki, ale w głębi rzeczy mieniący się różnymi kolorkami. Marynarka oraz spodnie od garnituru ciemnogranatowe, kamizelka błękitna a podwinięta koszula w błękitno-białe paski. Z resztą to samo tyczyło się krawatu. Buty, pozornie eleganckie laczki, jednak ich sznurówki również miał coś z rodziny barw niebieskich! Zostawmy już jego nędzny ubiór, kelnerka, czy też właścicielka, czekała na zamówienie. Patrząc w kartę, tak jakby miał trzecie oko wystające z głowy, rzucił do dziewczyny. - Ładna prawda? Nie bój się nic Ci nie zrobi, jest zwykłym towarzyszem. Leć, przywitaj się Kathreen. - Nie mówił zbyt szybko czy też nerwowo, może jedynie trochę trudniej było go usłyszeć, gdyż nawet na moment nie wychylił nosa spod karty. Wydawał się być niezdecydowany, nawet jeśli chodziło tylko o kawę. Zdawał się być koneserem w każdej dziedzinie. Czy chodziło o bronie, czy o zaklęcia, czy nawet o wybór sera do spaghetti. W powietrze wzbiła się mała istota o blond włosach oraz zielonych oczach. Na czubku miała zwisający kucyk, a po bokach, zwisające na wysokość brody dwa, ładnie pozawiązywane warkocze. Wygląda na bardzo pogodną elfkę, z resztą prawie każde takie były. Pomimo młodego wyglądu, wydawała się być bardzo obeznanym ze światem ludzi stworzeniem. Z jej oczu można było wyczytać, iż pomimo szczęścia i radości z niej bijących, przeżyła naprawdę wiele i mało co mogło ją zaskoczyć. Na pewno nie była to nowo poznana osoba, w naszym wymiarze poznawała tysiące nowych przyjaciół. - Hej, jestem Kathreen, jak mój kochany Hai-kun zdążył powiedzieć jestem jego towarzyszką. W deszczu czy w słońcu, w dzień czy w noc, jak to mówią. - Uśmiechnęła się do niej radośnie. Jej skrzydła trzepotały na wietrze roztrzepując błyszczący pyłek. Ów pyłek nim jednak opadł na ziemię, w magiczny sposób znikał. - A ty, jak się nazywasz? - Dodała, wesoło siadając jej na dłoni. Najwyraźniej wyczuła, iż dziewczyna nie ma złych zamiarów to też się jej nie bała. Wydawała się być równie dobrą osobą co Hai... nie to by ją obraziło. Równie dobrą co elfy, o to już lepiej brzmi. Wnet odezwał się sam mag. - Poproszę kawę po irlandzku z niewielką ilością bitej śmietany oraz odrobiną syropu waniliowego. Nigdy nie delektowałem się takim połączeniem składników, więc jestem ciekaw co oferuje ów kawiarnia. - Czasem bywał zbyt dosłowny. Oddając kartę w ręce obsługi, wyprostował się na krześle oraz westchnął ziewając w stronę podłogi. Klimat kawiarenki naprawdę wywoływał u niego wyciszenie oraz senność.
Większość jej uwagi została oczywiście zabsorbowana przez małą towarzyszkę gościa. Wróżka wydawała jej się stworzeniem bardzo uroczym, choć osobiście chyba nie mogłaby z nią przybywać zbyt długiego czasu. Nie była towarzyszka, a skrzat wydawał się jej przeciwieństwem. Choć nie bała się blondwłosej, do sugestii zaznajomienia się podeszła ostrożnie. Zapytana o swoje imię odpowiedziała cicho. - Senka. Wciąż była zdziwiona Kathreen, a już szczególnie, gdy ta usiadła na jej wyciągniętej dłoni. Przyjrzała się jej uważnie. Wyglądała jak miniaturowy człowieczek, tylko te skrzydła nie współgrały z normą. To dziwne. Zwykle myślała, że wróżki powinny być jakoś bardziej… magiczne? To chyba odpowiednie słowo, bo urok osobisty już nowa znajoma miała. Ale, ale! Trzeba zająć się obsługą, a nie rozważaniami. Przyjęła z powrotem kartę „dań”. - Całkiem ciekawy wybór. Spodziewała się po nim takiego dość niecodziennego gustu. Przyglądając się ubraniu, fryzurze, czy też ogólnemu wyglądowi odczuwało się, że od tego osobnika można się spodziewać rzeczy wykraczających poza granice wyznaczone przez innych. Zadowolona z tak interesującego gościa udała się na swoje zaplecze kulinarne. Tam wywalczywszy dominację nad ekspresem, który miewał często humory, zaparzyła świeżej kawy. Podgrzała trochę whiskey, po czym zaczęła najtrudniejszą część jaką było zlanie wszystkiego jednej szklanki. W jej mniemaniu działo wyszło całkiem niezłe, choć co do kwestii smaku miała pewne obawy. Jednakże ustawiła gotowy napój na tacy i zaniosła klientowi. Podała wszystko zgodnie z przyjętymi zasadami. - Więc jesteś magiem?- zapytała wbrew swej naturze. Ciekawość, co do wróżek okazała się silniejsza.
Nigdy nie wyobrażał sobie, żeby jego wróżki wyglądały inaczej. Póki co znał ich jedynie paru, ale każde w pewnym stopniu przypominały ludzi. Jednakże, jeśli się dobrze przyjrzeć miały one kilka ważnych cech odróżniających ich od populacji ziemskiej. Były to na pewno magiczne, błyszczące skrzydełka, szpiczaste, czasem nawet wielkie i oklapłe uszy oraz świecące nawet w ciemnościach, piękne, duże oczy. Co do stroju i charakteru, podobnie jak u ludzi nie mieli oni granic. Jedni potrafili, tak jak Kathreen, ubrać się jak człowiek w piękną zieloną suknie, inni zaś preferowali mnisze szaty, przypominające worek na ziemniaki. Tak było w przypadku, bądź co bądź najsilniejszego, elfa-towarzysza Haizakiego. Trzeba przyznać, że nie miał on gustu, nawet jak na chochlika. A wydawały się one bardzo zadbane oraz charakteryzujące się stoickim podejściem do życia. Stereotypy, czasem bywały one bardziej skomplikowane niż ludzie, bowiem ich specyficzne usposobienie było niczym wieża zbudowana z bierek. Wystarczył jeden element by budowla runęła. A uwierzcie mi, obrażona wróżka jest gorsza, niż obrażona narzeczona. Nie raz złe podejście do pomagierów kończyło się na tym, iż Haizaki zostawał sam w opresji, gdyż nie reagowali oni na przywołania. Zamyślony nawet nie spostrzegł kiedy kelnerka poszła na zaplecze szykować skomplikowany napój. Kathreen wydawała się zakłopotana. Czyżby właścicielka jej nie polubiła? Nie możliwe, ona potrafiła znaleźć język z każdą osobą. Siedzieli tak więc w ciszy, oboje głowiąc się nad swoimi sprawami. Sięgnąwszy do kieszeni spodni, oraz po chwili grzebania w poszukiwaniu pewnej notatki, wyjął zmięty kawałek papieru, który po rozłożeniu wyglądał na w miarę duży. Była to ulotka, czy też zaproszenie. Piórem wypisane były tam szczegóły odnośnie akademii sztuki, do której niebawem Hai miał zamiar się udać. Zgłosił się bowiem jako ochotnik do pomocy w pewnym przedstawieniu, które niebawem miało się odbyć. Miał wrażenie jakby wypadło mu to z głowy. Rozłożoną ulotkę rzucił na stół a Kathreen zaczęła wczytywać się w głębsze dane odnośnie zadania, Hai miał w zwyczaju jedynie luknąć gdzie ma iść i co zrobić, resztą zajmowali się pomagierzy. Kiedy przyszła Senka, podziękował jej za świetnie przyrządzoną kawę. Trzeba przyznać, iż był pod wrażeniem. Rzadko spotyka się by ktoś, w tak zapracowanym mieście jak Magnolia, przykładał się do zrobienia czegoś porządnie dla takiego dziwaka jakim był zielonowłosy. Uśmiechnąwszy się do niej, czym prędzej skosztował kawusi. Była niczym orzeźwiający jego umysł dotyk energii. Już po kilku łykach czuł, iż wracają do niego siły. Kathreen schodząc z listu przytuliła się do filiżanki prosząc o pozwolenie na zlizanie bitej śmietany oraz syropu waniliowego. Hai oczywiście starał się nie reagować, lecz nie potrafił jej dłużej odmawiać. Na pytanie Senki westchnął. Odstawił kubek na talerzyk, a elfka zabrała się za grzebanie palcami w jego dodatkach. Całkowity brak elegancji. - Owszem jestem magiem, któż by inny mógł przywoływać do siebie tych małych nicponi. - Zaśmiawszy się wystawił do senki dłoń. Wyglądało to może nieco dziwnie, lecz po chwili na jego palcach siedział czarny niczym węgiel elf Chip. Skrzyżowane ręce, naburmuszona mina oraz założone nogi. Zdawał się być bardzo zamknięty na rozmowę. Zauważywszy to Hai stuknął go w głowę kciukiem. - Ej Ty! - Rzucił do niego nie mile Chip. Jego skrzydełka zatrzepotały sypiąc w stronę właścicielki lokalu czarny pyłek. Odwróciwszy się do niej, zaprezentował jej specjalne umiejętności jakie to przyszło mu posiadać. - Hej, jestem Chip, towarzysz działający niczym krótkofalówka, miło Cię poznać. - takie to zdanie usłyszała w swych myślach Senka. Głos chochlika brzmiał spokojnie, lecz dało się wyczytać, iż był nie co zdenerwowany. Zapewne jeszcze dzisiaj pokłócił się ze swym panem. Haizaki widząc, zapewne zaniepokojoną czy też zdziwioną, minę kelnerki zachichotał, odpychając Kathreen od kawy. Zostało jej nie wiele więc dopił ją jednym łykiem. Jego gardło wołało o pomstę za ten głupi pomysł, szczypało i paliło niczym gdyby poddano go torturą.
Przyglądała się parce nawet zbyt długo. Nie czuła z tego powodu żadnego zażenowania. Przyzwyczaiła się spoglądać na ludzi długo i dokładnie, wyłapując małe niuanse, które czasami okazywały się bardzo ważne. Takim niuansem była właśnie kartka, którą studiowała mała wróżka. Kątem oka dostrzegła jej tytuł i uśmiechnęła się lekko. Przypadkowe spotkanie zaczęło nabierać ciekawego obrotu, bo chyba to nie był zwykły zbieg okoliczności. A może był? Choć teoria spiskowała wydawała się jej teraz dużo bardziej barwniejsza i ciekawsza. Z ulgą stwierdziła, że kawa smakuje gościowi, bo jeszcze się nie skwasił. Istniała oczywiście możliwość, że dobrze udaje, ale widząc, że i Kathreen sięga do szklanki, była pewna, że napój nie mógł być zły. Może warto popróbować takich nowych kombinacji? W pierwszej chwili nie wdziała, co uczynić z wyciągniętą w jej stronę dłonią. Gdy jednak pojawiła się na niej kolejna wróżka (a może wróżek?) uśmiechnęła się ponownie. Takie przywoływanie coś jej przypominało, choć nie chciałaby zdradzić swojego małego sekretu. Nowy towarzysz wydawał się być trochę innego nastroju niż blond włosa, choć taki nabzdyczony wydawał się Sence uroczy. Gdy pył z jego skrzydeł poleciał w jej stronę, kichnęła, zakrywając usta dłonią. Czyżby jakieś uczulenie? Raczej nie. Zdziwiła się słysząc głos w swojej głowie. To było bardzo dziwne uczucie. Zupełnie jakby teraz ktoś siedział w niej. Trochę skonfundowana, odpowiedziała: - Miło cię poznać Chip~ Ciekawe czy jegomość znał jeszcze więcej tych uroczych stworzonek. Może go kiedyś zapyta, gdy ich drogi znów się skrzyżują, co przewidywała już z góry. W myślach jeszcze zanotowała, że ów osobnik nie przedstawił się jej osobiście, o co może go upomnieć potem. - Wybierasz się może na misję? Pytanie było niepewne, ostrożne. Nie wiedziała jak Haizaki na nie zareaguje, a nie chciała nikogo denerwować. Jeszcze nie.
Rozmowa obsługi z klientami, szczególnie samotnymi oraz w pustym lokalu, jest jak najbardziej na miejscu. Zielonowłosy nie należał do osób lubiących przebywać w samotności, czy też zgrywać niedostępnego. Był dostępny na każdy rodzaj znajomości. W dodatku właścicielka kawiarenki, choć małomówna, wydawała się być bardzo pogodną dziewczyną. Dodatkowo była bardzo młoda jak na prowadzenie własnego interesu. Mógł to odgadnąć, lub po prostu tak uważać, gdyż, mało który nisko zatrudniony czułby się tak pewnie w pracy. Takie rzeczy się ceni. Kawa była przepyszna. Nie mógł uchronić się przed ubrudzeniem ust bitą śmietaną. Zapewne wyglądał jakby przy zabawie podczas goleniu. Biały wąs rozśmieszył elfkę, aktualnie fruwającej gdzieś między Senką a Haizakim. Widząc jej uśmieszek, szybko otarł z siebie resztki pysznych słodkości. Odsunął się nie co od stołu, zarzucając nogę na nogę. - Proszę, usiądź przy stole. Dziwnie się czuje rozmawiając, kiedy dama stoi. - Powiedział. Patrząc w jej oczy wydawał się niesamowicie uprzejmą osobą. Przymrużywszy oczy, uśmiechnął się do niej słodko, tak jakby chciał powiedzieć "przecież jesteśmy równi sobie". Kiedy już usiedli naprzeciwko, czy też obok siebie zaczął odpowiadać na jej pytanie. Zapewne niecierpliwiła ją odpowiedź. Niestety nie mógł jej powiedzieć, iż należy do nielegalnej gildii. Póki co nie miał do niej aż tyle zaufania. Z resztą, może kawiarnia to tylko pewien rodzaj dodatkowego zarobku, a sama jest potężną czarodziejką, mającą na pieńku z Grimoire Heart. - Widzisz, moja praca, jako iż jestem magiem, polega na załatwianiu spraw wymagających specjalnych umiejętności. Często są to jednak zadania, w których po prostu magia jest mile widziana. Czary przyciągają widzów, i to też mam dzisiaj zrobić. - Tutaj uciął, gdyż nic więcej nie wiedział. Resztę szybko dokończyła Kathreen cytując tekst wypisany na ulotce. - "Akademia Fiore położona w Oak organizuje coroczny festiwal. Jednak w ostatnim czasie wielu aktorów i muzyków miało problemy zdrowotne.- Poprawiła grzywkę. Widząc ogólne zainteresowanie jej osobą w towarzystwie uśmiechnęła się radośnie, a na policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Nie należała do wstydliwych, no może tylko w towarzystwie nowych przyjaciół. - W związku z tym wysyłam prośbę do wszystkich członków gildii. Błagam was wypełnijcie luki w repertuarze swoimi występami." Tak tutaj piszą, to będzie super misja ! Wszyscy będą nam bić brawa! - Dodała od siebie, skoro już dopuścili ją do głosu. Haizaki starał się utrzymać kontakt wzrokowy, Senka wydawała się być bardzo zaintrygowana jego zawodem. Lubił kiedy ludzie się nim interesowali, w tym dobrym znaczeniu. - Pff, haha. Zarumieniła się. - Wyśmiawszy ją Chip upadł na krańcu stołu, zakrywając twarz malutką dłonią. Po chwili miał na sobie swoją blond siostrę szarpiącą go za ubrania. - Odwal się, bachorze jeden! - Warknęła wściekle przytupując motyle skrzydełka. Choć był on znacznie młodszy, byli takich samych rozmiarów. Polecieli w stronę Senki, nadal w bójce. Wszędzie sypał się magiczny pyłek, mieniący się zielonym oraz czarnym kolorem.
Senka
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 24/09/2012
Temat: Re: Kawiarnia "Kocie Oko" Nie Sty 20 2013, 17:19
Miło było sobie przysiąść choć na chwilę, mimo że dnia dzisiejszego nie była jakoś bardzo zalatana. Poza tym to świadczyło i życzliwości gościa. Jak mu było… Hai? Chyba tak się zwróciła do niego Kathreen. Nie mniej jednak imię teraz było mało ważne, bo klient zaczął opowiadać o swojej „pracy”. Przysłuchiwała się z (udawanym bądź nie) zaciekawieniem, jak wprowadza ją w sekrety swojej branży. Uśmiechała się przy tym jak kot, który właśnie dostał swoją upragnioną rybę. Przyjemnie było posłuchać o magii z ust osoby innej, poznać jego zdanie, choć chyba nadawali na trochę innych falach. - Nie musisz tego czytać, znam treść zadania.- zaśmiało się lekko, przysłaniając usta dłonią.- A skoro jest i druga osoba, to myślę, że powinnam się powoli zbierać. Sama nie udźwignęłabym uwagi tłumu, a jestem pewna, że twoi uroczy pomocnicy dadzą sobie radę~ I już miała się podnieść z krzesła, gdy nagle nieco mniejsi ludzie zaczęli się szarpać na stole, wywołując wokół burzę z pyłku. Lekko podirytowana, obdarzyła oba elfy zimnym spojrzeniem. - Nie ładnie się bić. Po czym zgodnie z wcześniejszymi planami wstała. Pozostawienie ich samych sobie wydawało się najlepszym pomysłem, bo szkoda się wtrącać w bójkę. Powinni to załatwić między sobą. - Chcesz jechać ze mną na tę misję?
Haizaki
Liczba postów : 50
Dołączył/a : 06/01/2013
Skąd : Magnolia
Temat: Re: Kawiarnia "Kocie Oko" Nie Sty 27 2013, 22:09
Nie miał w zwyczaju przedstawiać się nowo poznanym osobą. W szczególności jeśli nie wiedział, jak długo będzie ów osobę znał. Z reguły jeśli ktoś już go pamiętał, to jako zielonowłosego przygłupa, z fryzurą w postaci kolca na czubku głowy. Zwano go dziwakiem, cyrkowcem a nawet narkomanem. No cóż, najwyraźniej nie wyglądał zbyt urokliwie z tą dziwaczną fryzurą. Tym bardziej, że często przyodziewał dziwne kolorem części stroju. Takie jak np. fioletowy krawat czy żółta muszkę. Wróćmy jednak do kwestii przedstawiania się obcym osobą. Zapewne jego zły nawyk miał związek z przeszłością. A dokładniej z sytuacją, która miała miejsce w karczmie matki, gdzie to został wyśmiany przez dorosłego przedstawiając mu swoje dane osobowe. Zapewne dla dojrzałego człowieka to nic wielkiego, jednak dzieci odbierają takie sytuacje nie co inaczej. Było to coś w postaci rany na jego małym, chłopięcym serduszku. Nawet jeśli pan nie miał złych zamiarów, zrobił dzieciakowi przykrość. Z resztą i tak każdy go znał. Był w końcu synem ich ulubionej barmanki, która jako jedyna miała siłę wysłuchiwać ich niesamowitych opowieści. W przypadku Senki, mogła szybko skojarzyć jak ma na imię, chociażby zapamiętując jak się zwracają do niego elfy. - Przepraszam za niego. Szepnęła do dziewczyny blond włosa wróżka, odpychając od siebie czarnego chochlika. Była zawstydzona, rzadko kto zwracał im uwagę. Choć po Chipie, ów komentarz spłynął, Kathreen zarumieniła się, zrzucając spojrzenie na stół. Z reguły to ona zachowywała się jak matka, karcąc nie tylko pomocników ale również i Haizakiego. Miała ochotę wrócić do szarpaniny z bratem. Nie dlatego, że się z niej naśmiewał tylko dlatego, że przez niego wypadła w złym świetle w oczach nowej znajomej. Musiała jednak zachować nerwy na wodzy. Usiadła na barku czarodzieja nie odzywając się już wcale. Chip tym czasem robił coś na krawędzi stołu rozsypując czarny pyłek. Machał nogami szepcząc coś pod nosem, możliwe że kontaktował się z wróżkami, które aktualnie przebywały w innym świecie. Astralnym wymiarze, gdzie elfy odzyskiwały siły a nawet się odradzały. A no właśnie, wiązała się z tym bardzo ciekawa opowieść, o której warto byłoby powiedzieć Sence. Zapewne nie mogłaby w to uwierzyć, no chyba że spotkała się już z podobnym rodzajem przywoływania. Haizaki nie wiedział jednak o niej na tyle by móc poruszać ten temat. No, może go poruszy innym razem, jeśli jeszcze kiedyś zagości do kawiarni. Bynajmniej nie była to pora, nie wynikała ona z prowadzonej przez nich rozmowy. A rozchodzi się o ów świat astralny. Wróżki nie są zbyt wytrzymałe, to tez zwinny szermierz jest w stanie odłupać im główki lub rozciąć na dwie części jednym zamachnięciem. Jednakowoż nie zabija ich, a jedynie dematerializuje ich postać w świecie rzeczywistym. W ich własnym wymiarze, nadal żyją jako duszki, które odczuwają ból podobny od upadku z dużej wysokości. Bowiem ich widmowa forma gwałtownie wraca do siedliska elfów, przez co czują lekkie przemęczenie. Zna treść zadania? Robiło się ciekawie. Spojrzenie Haia, z reguły przypominające wzrok upośledzonego, nabrało lekkiego wigoru. Wysilił się nawet na podniesienie brwi i uśmieszek. A więc mieli ze sobą coś wspólnego. Nie należał do magów, którzy uczeni przez poprzednie generacje nabyły umiejętność poznawania w obcym człowieku potencjału magicznego. Niestety do tej chwili nie wyczuł żadnych specjalnych znaków, które mówiłby mu jakimi rodzajami tajemnych nauk Senka włada. - Interesujące, czym prędzej powinniśmy ruszać. Mam w zwyczaju spóźniać się, nie robiąc przy tym zbyt dużego szumu. Ale nie wypada by obaj członkowie wyprawy dali ciała, nie przychodząc na czas przedstawienia. Nie uważasz Senko? Wyglądał naprawdę pogodnie. Zaczął zbierać swoje rzeczy, jednak nadal zajmował miejsce siedzące. Nie chciał wyjść na nie miłego co to by wstawał od stołu popędzając gospodarza. Dawał jednak jej znaki, iż jest gotów do wymarszu. Zapewne teraz dziewczyna była w stanie ujrzeć przypartą do ściany maczetę. Pierwszy lepszy człek, byłby w stanie spostrzec w niej coś ciekawego. Nie stać było maga na porządny pokrowiec, to też na plecach nosił go jedynie przypiętego trzema grubszymi paskami. Jeden po długości ostrza, drugi na wysokości rękojeści, a trzeci niemalże na czubku. Ów specyficzność polegała na tym, że patrzyły się na Senkę ciemne, duże oczy nie co przykryte krzaczastymi brwiami. Tak, też bym się wystraszył. - Uszanowanko damulko, jam Bogumił. Ostrze ów gostka. Rzucił na przywitanie rozszerzając dotychczas zamknięte, długie usta. Nie dość, że był groźną maczetą to jeszcze na ostrzu widniała twarz. Niesłychane. Haizaki gotów był wstać od stołu, dosunąć oba krzesła po sobie oraz koleżance i ruszyć na scenę. Czekał jedynie na jej gwizdek.
Nie było zbytnio na co czekać. Na dodatek sama nie lubiła się spóźniać, choć może takie nagłe pojawienie się znienacka w samym centrum występu wywołałoby tylko dodatkowe owacje… lub ewentualnie całkowite rozbicie czasowe imprezy, co było jakoś bardziej prawdopodobne. Szybko zapomniała o bójce wróżek. To teraz jakoś było mniej istotne, gdy nagle udało jej się nawiązać kontakt z Haiem. Skoro on sam wydawał się być gotowy do podróży, to i ona powinna zabrać swoje rzeczy. Droga nie była zbyt krótka. Wstała od stolika, po czym skierowała się do lady, gdzie (a jakże) prowizorycznie schowała już przygotowaną torbę. Niestety jej natura nie pozwała na jakikolwiek brak przygotowania. - Takie zaniedbanie mogłoby się odbić źle na reputacji magów~ Chciała właśnie nałożyć swój nieodłączny kapelusz, gdy nagle odezwała się do niej broń. Nie były to chyba żadne złudzenia czy magia, bo maczeta miała twarz. Kto normalny nosi maczetę z twarzą?! - Zaiste Bogumile, zaszczyt cię poznać, lecz czasu nie ma na dysputy, wszakże droga nas czeka daleka. Nie wdawała się z rzeczą w dalsze dysputy, bo to zapewne wyglądałoby głupio. Bardzo głupio dodajmy. Przy uprzejmości Haia, szybko zamknęła lokal, wywieszając na drzwiach tabliczkę z napisem „Zamknięte”. [z/t]
Sethorowi nudziło się... wręcz tak mocno, że postanowił samotnie odwiedzić Kawiarnię "Kocie Oko" w Magnolii. Nie wydawało mu się to dziwne, w końcu nie każdy na tym świecie musi mieć kogoś, kogo musi zaprosić na wyjście gdziekolwiek. Wchodząc do tego przybytku uciechy koneserów kawy i ciastek, mag Lamia Scale oglądał w swych rękach klucz, który znalazł ostatnio w swej skrzynce. Usiał przy jednym stoliku i zamówił espresso. Nie chciał się delektować smakiem kawy, pijąc przez długie, leniwe minuty wywar z fikuśnie ułożoną pianką na wierzchu. Chciał, by mocne espresso pobudziło go do życia. Jednym zdecydowanym haustem wypił całą zawartość filiżaneczki i ruszył ku drzwiom wyjściowym. Nie miał ochoty, ani czasu, by pobawić się w ciaskożercę, nie zamówił nic więcej i gdy miał już opuścić lokal, zatrzymał się przy wyjściu. -A co tam, może akurat się wpasuje- pomyślał, wkładając szybkim i jakże wprawnym ruchem klucz do zamka. -Z jednej strony, klucz który pasuje do wielu zamków to dobry klucz, ale zamek, który jest otwierany przez wiele kluczy to słaby zamek- zaśmiał się w myślach Seth, czekając, czy cokolwiek stanie się za chwilę w tryumfalnej pozie.
Muto Zenko
Liczba postów : 358
Dołączył/a : 03/07/2013
Temat: Re: Kawiarnia "Kocie Oko" Sob Lip 06 2013, 14:55
Minusem długich, czerwonych włosów; białej maski na pół twarzy oraz dwóch szabel na plecach był fakt, że owe atrybuty dosyć mocno wyróżniały z tłumu naszego hirołsa. Bo co jak co, ale pierwszy, lepszy mieszczuch nie wygląda niczym jakiś wojownik, albo mag, chociaż Zenko bliżej było do tego pierwszego, czyli fajtera. Pozory, pozory i jeszcze raz pozory. W tych czasach trzeba udawać kogoś kim się nie jest co by zwieść przeciwnika i ostatecznie wsadzić mu triumfalny kołek w pupkę. Well... tak. W każdym razie, nie zważając na to, że się wyróżnia jak homotubiś podczas procesji pogrzebowej, wkroczył do przybytku zwanego 'Kocie Oko'. Z nazwy kawiarnia niepodobna do żadnej innej, ale jako że podróż była długa, trzeba gdzieś odpocząć i napić się jakiejś herbatki. Także znalazłszy fikuśny stolik, gdzieś na uboczu postanowił ugościć przy nim swój zadek, a następnie zamówić ciepły napar. Bez cukru. Trzeba dbać o zdrowie.. a po chwili wyjął papierosa i go zapalił. Zaciągał się powoli, delektując szkodliwym dymem jak najdłużej. Przybycie do Magnolii to mógł być strzał w dziesiątkę - pomyślał, uśmiechając się do siebie. Nie miał jeszcze okazji dokładniej się rozejrzeć, ale tyle co widział, wystarczało mu, by stwierdzić, że to miasto to istna wylęgarnia szczęśliwych ludzi. A co to oznacza? Że umieją się bawić! Szczęśliwi ludzie muszą to umieć, nie ma chuja. Zenko z ledwością powstrzymywał drżenie rąk, myśląc tylko o tym, jakie mają tu gry i zabawy. Tyle wygrać - zarzucił się kolejnym tekstem wypowiedzianym jedynie w swojej łepetynie. W tej samej chwili na stół wjechała jego herbata. Podziękował skinieniem głowy, kompletnie nie okazując, że w środku aż się gotował, po czym ponownie pogrążył się w odmętach swojego czerepu, rozmyślając nad sensem istnienia.
...A tak serio, to próbował sobie przypomnieć, gdzie zgubił swojego kompana, Rashh'a.
Kuronabe
Liczba postów : 10
Dołączył/a : 23/06/2013
Temat: Re: Kawiarnia "Kocie Oko" Sob Lip 06 2013, 22:56
Ach witaj, Stolico! Nie była tu od lat głównie dlatego, że tłumy mieszkańców i przyjezdnych częściej męczą niż pozwalają czerpać radość z ich obecności. Kuronabe lubiła ciszę i spokój, podróżowanie w pojedynkę po wszelkich zakątkach tego jakże tajemniczego i niebezpiecznego świata. Czasami jednak i ją nawiedzało pragnienie powrotu z dziczy na łono społeczeństwa by chociaż ponabijać się z reakcji zwykłych śmiertelników na jej pojawienie się w okolicy. Takie drobne rzeczy nigdy nie nudzą. Drzwi do kawiarni otworzyły się na oścież a w nich stanęła postać dość osobliwa, jak za machnięciem zmiotki do kurzu strącając jegomościa w masce z niechlubnego piedestału dla najdziwniejszej osoby w pomieszczeniu. Omiótłszy salę spojrzeniem stalowych oczu spod przydługiej grzywki uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd równych, białych zębów. Prawą dłonią chwyciła rondo czarnego, znoszonego cylindra i zdjęła go teatralnie, skinąwszy głową, po czym pewnym krokiem ruszyła do najbliższego wolnego stolika. Tego naprzeciwko dopiero co przybyłego Zenko. Lecz nie usiadła przy nim a jedynie położyła na blacie swoje nakrycie głowy, rezerwując miejsce. Pełna dynamiki postać obróciła się na pięcie w kierunku baru i ruszyła tam. Długi, czarny płaszcz łopotał za nią a srebrne włosy miękko podrygiwały w takt kroków ciężkich, wojskowych butów. Przedziwna kombinacja gracji z niejako surowością ubioru. - Poproszę lampkę wina. Czerwone, słodkie. - Odezwała się do kelnerki za ladą. Z głosu doprawdy nie szło wywnioskować, jakiej płci była Kuronabe, dlatego też zmieszana młoda kobieta chwilę się wahała nad odpowiedzią, by w końcu wzruszyć ramionami sama do siebie i rzucić krótkie 'zaraz przyniosę'. Uśmiech van Carnage poszerzył się jak u małego dziecka zaś ona sama obróciła się i, w końcu, usiadła przy stoliku. Spoważniała jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a właściwie to po prostu znudziło ją nabijanie się z kelnerki. Westchnęła i oparła się łokciami o drewniany, podniszczony blat, splatając palce szczupłych, bladych dłoni i opierając prawym policzkiem na tak powstałym 'stelażu'. Nie wpatrywała się w nic konkretnego, po prostu odpoczywała. Podróż jaką odbyła zmęczyła ją niemiłosiernie ale to nie pierwszy raz kiedy zmuszona będzie zarwać nockę, jakoś to przeżyje. Leniwie spod grzywki jeszcze raz omiotła spojrzeniem kawiarnię, w której się znalazła. Cóż, mogła trafić gorzej. O tej porze nie było zbyt wielu klientów, ale każdy był niemal równie nudny i przeciętny co... Zaraz, zaraz. Rudzielec nie mógł tego dostrzec, ale stalowe tęczówki wbiły się w jego postać. Powoli, szarowłosa wyprostowała się na swoim miejscu a na jej usta wypłynął delikatny uśmiech. W połączeniu z jej wyglądem, było to lekko mówiąc niepokojące doświadczenie. Pracownica 'Kociego Oka' przyniosła zamówione wino, ale Kuronabe nie uraczyła jej nawet odrobiną uwagi. Przechyliła natomiast delikatnie głowę w lewo. Brawo. Właśnie zaintrygowałeś świra.
Muto Zenko
Liczba postów : 358
Dołączył/a : 03/07/2013
Temat: Re: Kawiarnia "Kocie Oko" Sob Lip 06 2013, 23:22
Tyle wygrać. Zastanawiania się nad położeniem typa, który ma coś nie tak ze swoją głową, co oczywiście działa jedynie na niekorzyść jego oponentów, nie należało do najłatwiejszych rzeczy. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał Zenko, to było wejście do miasta. Później ich drogi się rozeszły, nasz hiroł poszedł w jedną, Rashh w drugą i tak oto trafiamy do tej kawiarenki. Może dorwał, gdzieś fajny salon z automatami do gier? - tak, to na pewno było to. Albo, albo sklep, gdzie jest już nowy Wiedźmin?! - to już było kompletnie nierealne. A szkoda, szkoda. Upił łyk herbaty. Dalsze roztrząsanie tego tematu przerwało wejście pewnego jegomościa do przybytku. Muto od razu zlustrował go z góry do dołu i stwierdził, że to dziwak. Broń boże nie w złym znaczeniu! Wręcz przeciwnie. Lubił dziwaków. Tacy zazwyczaj najlepiej się bawili.. a zabawa to przecież samo zdrowie, czyż nie? Także przypatrywał mu się z ukosa, jakby przypadkiem, od niechcenia, po prostu - ot tak. Już wtedy wiedział, że będzie jego pierwszą ofiarą w Magnolii. Nie pozostawi na nim suchej nitki. Rozdziewiczy go!.. w sensie, no, sami zobaczycie. Kiedy Czarny zasiadł, probably, na dobre przy stoliku, Zenko zgasił peta na podeszwie buta, po czym wstał i ruszył w stronę kelnerki. Wdali się w krótką rozmowę, której nikt z obecnych w kawiarni nie słyszał. Po chwili, gdy zapewne Kuro odwróci swój wzrok, przy jej stoliku zmaterializuje się nasz bohater, rzucając na stół talię kart. - Lubisz gry? - zadał pytanie ni z tego, ni z owego. 'Dzień dobry' lepiej by zabrzmiało, ale od biedy może być i to. Bez już kolejnego pytania, przysiadł się i chwycił karty, które przed chwilą tu rzucił. Na jego licu zagościł uśmiech małego dziecka, które zaraz zagra w swoją ulubioną grę. Trafił wariat na wariata.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.