I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielki parczek z bujną roślinnością, znajdujący się na obrzeżach miasta. Pośrodku niego umiejscowiona została dość duża i piękna, kamienna fontanna. Osadzona jest na zielonym placu wokół, którego rozpościera się kamienna dróżka, przy której co parę metrów, porozstawiane są drewniane ławeczki, tak by każdy zmęczony spacerowicz mógł chociaż na chwilę spocząć i podziwiać piękne widoki wokół.
/opis by Colette
Autor
Wiadomość
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Park Miejski Pią Lis 16 2012, 19:35
MG:
Mężczyzna uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje bez zębne dziąsła, które zaczynały powoli... jak by gnić. Szybko oprzytomniał i zamknął usta. -Dziękuje, dziękuje...-zachrypiał, tym razem jak by ciszej. Jednak nie dany było Ci pozbierać rzeczy starca. Kulki przemieszczały się kiedy tylko wyciągałeś po nie ręce, a kostki podskakiwały i oddalały się od was. Dziwne. Jednak dwie kulki i kostki nie ruszały się. Czekały, aż młodzieniec je podniesie. Starzec poupychał resztę do kieszeni i pozwolił Kirino sobie pomóc. Zachrypiał, ale nie zrozumieliście do powiedział. Złapał się kurczowo laski. Jego dłonie były chude, tak że widać było każdą kość, każdy mięsień, a nawet ścięgna. Prawą, wolną ręką odrzucił długie, tłuste, czarne włosy, które zasłaniały mu widok. Potem pogładził swoją brodę i odchrząknął: -A więc... to tak. Dobrze, myślę, że dobrze wybrałyście, moje dzieci..-powiedział jak by sam na siebie, jednak patrząc na szklane kulki i kostki w ręku chłopaka. Podszedł powoli bliżej, i zacisnął jego dłoń na ów rzeczach. -Teraz są twoje. A raczej wasze. Zaopiekujcie... się...-głos ugrzązł mu w gardle, ale najwidoczniej nie miał nic więcej do powiedzenia, bo minął was i pokuśtykał dalej. Gdy Chris otworzył dłoń, znajdowała się tam już tylko jedna kulkę i kostkę. A Kirino poczuła że jej kieszeń zrobiła się nie co cięższa. Starzec zniknął wam z oczu tak szybko jak się pojawił. Dziwne,prawda? Zapach nie zniknął. Wiatr jak by w odpowiedzi na ruch dziewczyny - zasłonięcie nosa kwiatem- zawiał mocniej i przyniósł jeszcze więcej smrodu z nad slumsów. A gdzieś zza bramą parku dosłyszeć mogliście głosy. A raczej krzyki i wrzaski. Zbliżały się one do was, ale narazie nikt się tym nie przejmował. Wręcz przeciwnie - wszystkie osoby odetchnęły z ulga, gdy zobaczyły, że starzec zniknął. Wszyscy... oprócz was.
Go??
Gość
Temat: Re: Park Miejski Pią Lis 16 2012, 21:09
Był wdzięczny, że Kirino pomogła mu w tym przypadku. Przez chwilę myślał już, że nie da sam rady, a tu proszę! Dziewczyna okazała się bardzo miła. Odruchy walczyły z jego umysłem. Chciał zatkać nos, zakryć całą twarz jakąś szmatą, żeby nie wdychać tego zapachu, jednak siłą woli próbował się przemóc. Udało mu się to, pokonał instynkt samozachowawczy, mówiący mu, żeby jak najszybciej się oddalił z tego miejsca i uciekł gdzie pieprz rośnie, ciągnąć za sobą Wróżkę. Nie za bardzo rozumiał, co starzec tam mówi pod nosem. Widocznie jego słowa nie były skierowane do nich. Więc do kogo? Nie zastanawiał się nad tym za długo, bo właśnie walczył z uciekającymi przedmiotami. Coś tu było nie tak, bo wszystko mu spod rąk uciekało. Jakby było zaczarowane. A może było? Doszły do jego uszu jakieś słowa o wyborze. On coś wybrał? Nagle w jego dłoni znalazły się dwie kulki i kostki. Pogubił się lekko. Potrząsnął głową, jakby próbował się wybudzić z resztek snu. Gdy spojrzał, na zawartość swej dłoni, zauważył, że połowa ubyła. To wszystko było ciut chore. Na dodatek starzec zniknął w tajemniczych okolicznościach. - Eeeee…- odrzekł inteligentnie w stronę Kirino. Ciemnymi chmurami i krzykami całkowicie się nie przejął, czy raczej lepiej by było napisać, że całkowicie ich nie zauważył, gdyż cała jego uwaga była skupiona na tym, co się przed chwilą zdarzyło. Nie mógł pojąć, czego był właśnie świadkiem.
Lovesky
Liczba postów : 8
Dołączył/a : 15/11/2012
Temat: Re: Park Miejski Pią Lis 16 2012, 21:53
Lovesky z wielką radością w sercu rozejrzał się raz jeszcze wokół siebie. -Miasto Magnolia... jak dobrze, że w końcu tu dotarłem. Stałem się właśnie magiem Fairy Tail! Czego można chcieć więcej?! Ale nie...nie... na tym nie poprzestanę! Gdyby tylko obecnie była jakaś odpowiednia misja, to mógłbym się wykazać...- wymamrotał, chyba sam nie zdał sobie sprawy z tego, że z podniecenia zapomniał się i zaczął mówić sam do siebie. Lecz z zamyśleń i monologu wyrwał go okropny smród. Natychmiast wstrzymał powietrze i zakrył nos dłonią. Jednak gdy spostrzegł dwójkę ludzi stojących przed nim, odsunął dłoń. A jeśli to od nich tak śmierdzi? Wytrzymaj Lovesky! Cóż to musiał być za ból dla tak wrażliwego człowieka o duszy artystycznej. Chyba wolałby być teraz przebijany tysiącem włóczni niż narażać swoje zmysły na tak przykre doświadczenie. Po chwili zorientował się, że zbliżają się z daleka jakieś wrzaski. -Doprawdy, jak na park, to miejsce nie dostarcza zbyt wielu pozytywnych wrażeń.- następnie skierował się do wcześniej wspomnianej dwójki ludzi, swoją drogą... na dłoni dziewczyny zobaczył znajomy znak- znak maga Fairy Tail!- co bardzo go ucieszyło. -Przepraszam... wiecie może co tam się dzieje?- wskazał palcem w stronę źródła głosów. Sam też wytężył słuch, aby zawczasu dowiedzieć się co jest powodem tego entuzjazmu.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Park Miejski Sob Lis 17 2012, 00:29
Kirino widziała już w swoim życiu różne dziwne, przykre lub ohydne rzeczy, więc widok samego mężczyzny nie był dla niej aż tak przykry jak jego zapach. Zapach był ważny. Zapach był nawet bardzo ważny. Kwiaty kochała między innymi dlatego, że potrafiły wydawać z siebie tak piękną woń, którą ludzie mogliby się zachwycać latami. Oczywiście niektóre kwiaty tę woń posiadały czasami nazbyt przykrą, jednak Kirino, nauczono doświadczeniem pracy w kwiaciarni wiedziała jak z każdego zapachu wydobyć tę jedną potrzebną dla dobra większej całości nutę. Dlatego też zasłoniła swój nos wcześniej kwiatem. Nawet jeśli nie niwelował on całkowicie przybyłego zapachu to przynajmniej sprawiał, że ten wydawał się bardziej znośny. Z resztą, nawet jeśli nie miałaby przy sobie tych kwiatów to i tak pomogłaby temu człowiekowi. Wychodziła z założenia, że pomoc, która tak naprawdę nic jej nie kosztuje nie jest niczym złym. Zwłaszcza jeśli potrzebujący jej człowiek wydaje się 'naprawdę' jej potrzebować.
- Nie ma za co... - rzuciła na odchodne za starcem, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że coś nowego pojawiło się jej w kieszeni. Momentalnie sięgnęła do niej, przerażona, że gdzieś w trakcie pomagania starszemu człowiekowi zniszczył się jej pojemnik na wodę. Strach potrwał jednak tylko chwilę, szybko bowiem okazało się, że to kompletnie inna kieszeń nagle zyskała na wadze, a jej pojemnik dalej był w całości i nienaruszony. Pogrzebała chwilę i wyjęła w końcu z kieszeni dziwne przedmioty - kulkę i kostkę. Jak znalazły się w jej kieszeni? Nie miała pojęcia. Może starzec miał po prostu aż tak zręczne palce, jak jakiś złodziejaszek? Z drugiej strony, po szybkim sprawdzeniu zawartości reszty kieszeni, okazało się, że raczej nic jej nie zginęło, złodziejem więc chyba raczej nie był. Odwróciła się nieco skonfudowana do Chrisa, jakby oczekując, że ten będzie wiedział o co chodzi. - ...może zapomniał o nich? Może powinniśmy za nim pójść i mu to oddać? - rzuciła, dość jak na siebie niepewnie, dopiero po chwili orientując się, że przecież starca nigdzie w pobliżu nie ma. Kulka i kostka. Z tego co widziała Chris również posiadał parę takich samych przedmiotów. Czy ten człowiek był może jakimś wędrownym sprzedawcą bibelocików? Jego słowa, dość szalone, brzmiały bardzo dziwnie i Kirino z chęcią porozmawiałaby z nim dłużej (nawet jeśli musiałaby użyć kolejnych kwiatów do zasłonienia nosa). Co miały te przedmioty znaczyć?
Znów nie było jej dane spokojnie pomyśleć bo podszedł do nich jakiś facet (to już 3 nieznajomy tego dnia, niesamowite!). - Coś się dzieje? - zapytała dziewczyna spoglądając na nieznajomego z dość pytającym wyrazem twarzy i dopiero teraz usłyszała krzyki, dziwnym sposobem brzmiące coraz wyraźniej, jak gdyby zbliżające się do nich. Ech... Cokolwiek się działo, nie napawało ją to optymizmem. Cholera, kwiaty czekały na pomoc, a ona zajmowała się kulkami, kostkami i krzykami. - Nie wiem co się dzieje, ale oby nie było to coś, co zaczyna się na "k"... - wymamrotała trochę niewyraźnie, nie dbając o to, że mężczyzna jej nie zrozumie. Ba, pewnie Chris, który trochę stał obok też jej teraz mógł nie rozumieć.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Park Miejski Sob Lis 17 2012, 01:28
MG:
Hałas ucichł. Momentalnie, jak by ktoś po prostu wyłączył stare radio, które nadawało jakąś nudną audycje. Ludzie zdawali się nie zwracać jednak na to uwagi. Do dwójki magów stojących na ścieżce dołączył trzeci, w tym że rzecz... że on starca nie widział. Kulki podskoczyły lekko w waszych dłoniach. -Cześć-usłyszeliście głos, dobiegający jak by... z waszych głów.-Nie, nie zapomniał o nas. Same was wybrałyśmy. Kulki poruszyły się jeszcze parę razy po czym znieruchomiały. Kostki jednak zdawały się... być normalne. Przynajmniej na razie. Wiatr przestał na chwilę wiać, chmura opadła, a zapach osłabł. Wydawać się miało, że cokolwiek miało się stać, to już się z kończyło, ale... to był dopiero początek. Na ścieżce jednak pojawiło się kilka nowych osób. Znajdowali się teraz nie co na lewo od was, ale - ponieważ mówili głośno- z łatwością mogliście ich usłyszeć. -Hym....-mruknął blond włosy mężczyzna, patrząc na mieszkańców znajdujących się w parku i podrapał się po plecach drewnianą pałką, która trzymał w prawej dłoni.-To na pewno tu? Znaczy wiecie... opłaca nam się napadać na tych ludzi? Miał on na oko około 30 lat, ale w rzeczywistości był młodszy. Nie dawno skończył dwadzieścia jeden lat i właściwie dopiero wkraczał w świat dorosłych. Jednak to przez życie w slumsach, ludzie szybko dorastają. Tak że on. Jego włosy były krótkie przycięte, prawie na łyso. Nie miał brody ani wąsów, a jego jedynym owłosieniem na twarzy były krzaczaste brwi, które sięgał mu prawie do skroni. Miał na sobie szarą, płócienną tunikę, z pod której wystawał skórzany pas i długie czarne spodnie. Buty miał poobdzierane jak by chodził w nich od wielu, wielu lat. Gdy Kirino i Chris spojrzeli na niego, przeżyli nagły wstrząs. Kostki obróciły się w okół własnej osi i ... wyleciało sześć oczek. W waszych głowach mignęły strzępy obrazów, z ów mężczyzna w roli głównej. Na imię miał Ster... był synem kowala... porzucony w slumsach... przygarnięty przez prostytutkę... żył z drobnych kradzieży... w końcu pierwsze zabójstwo nie winnej osoby i pierwszy... gwałt. A potem, pełno gwałtów. Jeden za drugim. Dziewczyny krzyczały, płakały... Naglę powróciliście na "ziemię", a kulki zachichotały. -Wydaje mi się, że to to....-rudowłosa kobieta wyjęła z kieszeni skrawek papieru i przyjrzała mu się.-To tutaj...-rozejrzała się i przez chwilę patrzyła na was swoimi czarnymi jak smoła oczami. Były puste. Nie dało się z nich nic odczytać. Była nastawiona do was dobrze, czy raczej źle? Pogładziła swój skórzany skór, jak by martwiła się, że się zmiął i szybko odwróciła od was wzrok. Włosy upięte miała w długi - prawie do kolan- warkocz. Jednak sama wysoka nie była - mierzyła może 157 cm, i to w butach z grubą podeszwą. Nie miała żadnej broni, albo przynajmniej... świetnie ją ukrywała. Tu kostki poruszyły się znowu, jednak tym razem... jedno oczko. Kule sposępniały. Nie dane było się wam dowiedzieć, kim była i co przyprowadziło ją tutaj. Żądzą pieniędzy? Czy może własne, nie poskromione fetysze? A może pragnęła kogoś zgwałcić, jak jej towarzysz? Albo odnajdywała szczęście w torturowaniu kogoś? Nie wiadomo. Szklane kulki wiedziały, ale nie mogły wam tego pokazać, jeśli taka była wola losu. Bramy do parku zamknęły się z hukiem, a do środku wbiegło jeszcze kilku, ubranych podobnie do Ster'a mężczyzn. Większość miała pałki w ręku, ale stała tylko i czekała na rozwój sytuacji. Prawdopodobnie... Byliście w pułapce. -Hihihihi~-zachichotał głos w waszej głowie.-Szykuje się coś bardzo fajnego~ Oczywiście wszystko co opisałem widzieli [z tym gwałtem i historią Ster'a] tylko Kirino i Chris, bo tylko oni posiadali ów przedmioty.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Park Miejski Sob Lis 17 2012, 03:12
Wiecie jak źle czuje się człowiek, który wybrał się do parku po to, by zapewnić sobie jakże potrzebną dawkę kontaktu z naturą, po to by rozejrzeć się po okolicy i zobaczyć jakie kwiaty pojawiły się tu o tej i porze, a w końcu po to, by zająć się tymi kwiatami, które mogły osiągnąć większy stopień rozwoju, tkwiący póki co zaledwie w ich potencjale, nagle staje przed szeregiem zdarzeń próbujących odciągnąć go od swego celu? Tak jakby komuś naprawdę zależało na tym, by Kirino zwyczajnie zostawiła te biedne kwiatuszki w spokoju i poszła sobie w siną dal, nie bacząc na nic. Każde kolejne zdarzenie było coraz bardziej surrealistyczne od poprzedniego. Najpierw spotkanie z Chrisem, potem dziwny starzec, teraz głos w głowie i jakieś nieprzyjemne typki zbliżające się z każdą minutą w ich kierunku. Fakt, faktem, że w pierwszej chwili Kirino pomyślała, że to ten nowy rozmówca robi sobie jakieś głupie żarty z niej, może używając swojego talentu brzucho-mówczego, jeśli takowy posiadał, szybko jednak zorientowała się, że, pomijając silną magię, aż tak nadprzyrodzonych sztuczek to się szybko nie robi. Kostki i kulki, najwidoczniej wybrały sobie Kirino i Chrisa, aby trochę uprzykrzyć im życie. Kiedy dziewczyna odrzuciła już możliwość bycia oszukiwaną przez nieznajomego, nadszedł czas na etap zdziwienia. Oj tak, Kirino była zdziwiona. Do tego stopnia zdziwiona, że odruchowo włożyła z powrotem kwiatka we włosy, a następnie tę samą dłoń przyłożyła do lekko otwartych ust.
A potem los pokazał jej bardzo nieprzyjemną wizję, zwłaszcza kiedy w jej głowie zajaśniały obrazy gwałtu, tym bardziej żywe, że projektowane wprost w jej umysł. Mimo tego, że dziewczę raczej nie należało do najbardziej strachliwych, Kirino odruchowo cofnęła się o krok, tak żeby to Chris bardziej rzucał się w oczy niż ona. Reakcja kompletnie bezwarunkowa, ot, nieprzyjemny bodziec wywołał w jej ciele ruch. Nie był to jednak tylko strach. Obrzydzenie, które szybko urosło w niej po tym jak doświadczyła wszystkich tych obrazów zaczęła mieszać się z nienawiścią do Stera. Dziwne to było uczucie, nienawidzić człowieka, którego praktycznie w ogóle się nie znało i o którego egzystencji nie wiedziało się jeszcze przed chwilą. - Cześć i przestań się śmiać, co tu niby takiego śmiesznego? - szepnęła cicho do głosu we własnej głowie, panicznie próbując ukryć złość w swym głosie. Co niby było fajnego w tej sytuacji? - Chris, widziałeś to co ja? I Ty... ekhem, kimkolwiek-jesteś? - obróciła się w kierunku dwójki mężczyzn. Nie była sama, a w pobliżu były kwiaty. Nie miała pojęcia czy to co widziała było tylko zwykłym przywidzeniem, może jej umysł płatał jej figle, a może zaczynała wariować, dlatego wolała się zapytać innych. Różne dziwne sytuacje już przeżyła. Inna sprawa, że jedną rzeczą było pomaganie jej z wodą, czy tamtemu starcowi, a drugą była pomoc w tym, co zapewne za chwilę miało mieć tu miejsce. - Jestem magiem Fairy Tail - powiedziała do blisko stojącej dwójki - A tamci ludzie prawdopodobnie nie przyszli tu niewinnie cieszyć się dniem - rzuciła jeszcze, tak jakby to wszystko wyjaśniało. Nie za bardzo było o czym tu w tym momencie rozmawiać. Dziewczyna wyraźnie się spięła, gotowa do uniku w razie potrzeby, ale póki co tylko obserwowała potencjalnych przeciwników spoglądając raz to na jednego, raz to na drugiego z nich.
Lovesky
Liczba postów : 8
Dołączył/a : 15/11/2012
Temat: Re: Park Miejski Sob Lis 17 2012, 03:43
Co tu się do cholery dzieje? Skąd się wzięli ci dziwni ludzie? I czemu chcą napadać na niewinnych? Rabusie? Skoro tak, to w końcu nastała okazja, aby po raz pierwszy móc wykazać się jako mag sławnej gildii Fairy Tail! W każdym razie barwa głosu tego mężczyzny bardzo mu się nie podobała. od momentu kiedy to pierwsze dźwięki wydobyte z jego krtani trafiły do uszu Tenraia, chłopak wiedział, że on nie ma dobrych zamiarów, pomijając już samą treść wypowiedzi, która to bezwzględnie potwierdzała. Tenrai spojrzał na zielonowłosą i jej kolegę. Na ich twarzach malowało się wiele emocji. Wydawali się być czymś bardzo przejęci. O co tu chodzi? Czy oni wiedzieli coś więcej od niego? Z całą pewnością! Trzymali też coś w dłoniach... co poruszało się... z własnej woli? A może oni tym kierowali przy użyciu magii? Chłopak nie spodziewał się, że już dziś spotka go tak dziwna sytuacja. Na dźwięk huku podskoczył lekko. Dźwięk... ten dźwięk mówił mu, że tu nie dzieje się nic dobrego. Kiedy zobaczył ludzi uzbrojonych w pałki, natychmiast przyjął pozycję obronną. Musiał być gotowy do ewentualnego uniku, w razie ataku i szybkiego kontrataku. Ta rudowłosa kobieta. Kim ona jest? Nie wygląda na zwykłego człowieka, jej puste oczy, w których mogło się schować dosłownie wszystko. Każda z możliwych intencji, każda z możliwych emocji. Kiedy padło pytanie z ust zielonowłosej, Tenrai bez odrywania wzorku od potencjalnych wrogów wyszeptał: -Lovesky, mówcie mi Lovesky. Nie wiem o co dokładnie pytasz, ale jeśli o to co myślę to... tak, widzę bardzo dobrze dziwną, niezbyt sympatycznie wyglądającą parkę i ich kompanię. Trudno ich teraz nie zauważyć. Kiedy dziewczyna odezwała się do "nowych znajomych" i obwieśniła, że jest magiem Fairy Tail, chłopak poczuł się trochę bardziej pewnie, chociaż nie na tyle, aby przestać być ostrożnym. -J...ja też jestem magiem Fairy Tail!- zwrócił się do przerażającej parki- Nie wiem co tu się dzieje, ale z całą pewnością nie jest to normalne. Żądamy wyjaśnień!- nie opuszczając gardy, czekał na rozwój wydarzeń.
Go??
Gość
Temat: Re: Park Miejski Sob Lis 17 2012, 19:50
Podrapał się niedbale po głowie. Myślał, rzecz niespotykana i wieczna uwiecznienia. Szkoda, że nikt nie posiadał w tym momencie aparatu. - A widzisz go gdzieś? Sam rozejrzał się po okolicy, ale dziwny starzec zniknął permanentnie. Gdy tak dyskutowali, co dalej począć podeszła do nich jeszcze jedna osoba. Zdawało się, że to jakiś znajomy Kirino. Chris zaczął się na niego bezczelnie gapić. - Ja tam lubię krowy… Wtedy zaczął słyszeć głosy. Głosy w swojej głowie. Wtedy też już wiedział, że do końca oszalał i chyba najwyższy czas udać się do lekarza. Został jednak z ziemi szybko oderwany. Obrazy pojawiały się przed oczami jedne po drugim, zaraz za nimi biegły informacje. Skąd on to wszystko wiedział? I ten chichot rozdzierający uszy, powodujący ból głowy. - Ach…- jęknął.- Przestańcie, to mnie dobija. Nie dbał, kto go słyszy. Adresat jego słów na pewno usłyszał wszystko. Miał tylko nadzieję, że zrozumiał. Spojrzał oczekująco na Kirino. Czy ona także czuła to co on? Nie rozumiał do końca tych wizji. Były tam rzeczy tak dalekie od jego prawie idealnego życia. Jednak ktoś krzyczał, ktoś cierpiał. Nie mógł pozwolić, by ktoś w jego otoczeniu cierpiał. Jego mały umysł nie pojmował wagi wizji. Rozejrzał się zdezorientowany po otoczeniu. Zamknięte bramy. To pułapka? Taka jaką kiedyś zrobił na myszy? Czyli oni są teraz biednymi gryzoniami. Praktycznie bezbronni wobec tych rabusiów. Chociaż nie. Przecież jego towarzysze są magami. Czyli on będzie tylko stał i się przypatrywał… Nie chciał być jedynie biernym obserwatorem zdarzeń. Poszukał wzrokiem jakiejś broni, jednak sam kij nie da rady. Wtedy ręką powędrowała ku rękojeści. Użycie siły w tym wypadku powoli staje się niezbędne.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Park Miejski Sob Lis 17 2012, 20:51
MG:
-Powiedźcie swojemu znajomemu, żeby się zamknął. Przyciąg... ah, za późno. Już was zauważyli~ Hihihihi~.-usłyszeliście w swojej głowie. I rzeczywiście sytuacja w parku zmieniła się diametralnie, od kiedy mieszkańcy zauważyli zamknięte bramy i broń w rękach oprychów. Ludzie zaczęli panikować i próbowali uciekać. Na daremnie jednak. Nie dość, że wszystkie wyjścia były zablokowane, to Obcy byli szybsi i silniejsi od ich. W dodatku większość osób, która się tu znajdowała to ... kobiety i dzieci. Mężczyzn było kilku, ale na pewno... mniej niż oprychów. Kto mógł, próbował bronić swoje rodziny. Wy staliście na środku i przez dłuższą chwilę nikt nie zwracał na was uwagi, ale... Loversky wydarł się na cały park i już nie dało się minąć was obojętnie. -Eja, wy tam!-krzyknął Ster i pociągnął rudą w waszą stronę.-Tak wy! Wyskakiwać z kosztowności! I... oh. Macie tu kobietę.-mężczyzna oblizał wargi patrząc na Kirino. -Nada się. Zamachał drewnianą pałką, która trzymał w ręku i uśmiechnął się perwersyjnie. Najwidoczniej... znalazł już swój cel. Ruda westchnęła: -Znowu.. raz byś się może... opanował? Ale, ale... Was jest troje, nas jest dwoje. Trzeba chyba...-zagwizdała i już w waszą stronę biegł trzeci osobnik. Sama kobieta nie wiadomo skąd wytrzasnęła miecz. Był obusieczny, długi na 60 centymetrów. Jego rękojeść była jednak prosta - zwykły oplot skórzany, prawdopodobnie pochodzącej z krowy, albo innego pospolitego zwierzęcia. Ostrze było lekko zardzewiałe, ale dalej ostre. I to cholernie. -To jak będzie, załatwimy to po dobroci, czy musimy was do tego jakoś... przekonać?-uśmiechnęła się pod nosem, wymachując mieczem. Zachowywała się jak nowicjusza, ale... czy nią była? Trzeci osobnik biegł w waszą, stronę, ale był jeszcze daleko i pojawi się dopiero w następnym poście. -Hihihihi~ Chyba dobrze wybrałyśmy, siostro. Mimo wszystko uważajcie. Kirino patrz uważnie na jego lewą rękę, a ty Christianie Williamie Laurence Troy Conor Drugi Duncan, nie lekceważ rudowłosej. Jest dobrym szermierzem. I powiedźcie swojemu znajomemu, żeby zajął się tym co dopiero tutaj idzie... on... nie jest za miły.-powiedział głos w waszych głowach, a kulki poruszyły się lekko przy tym.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Park Miejski Nie Lis 18 2012, 01:09
Obrzydliwość. Nie wystarczyło to, że w jej głowie przed chwilą urządzono seans filmowy z filmami porno w roli głównej, teraz musiała jeszcze zmierzyć się z głównym aktorem w tych filmach. Dodatkowo aktorem bardzo brutalnym, o kiepskim warsztacie i dość powtarzalnych, łatwych do przewidzenia linijkach dialogowych. A teraz jeszcze ten obrzydliwiec wziął ją sobie na cel, a dziewczyna oczekiwała, że mogą ot, tak poddać się im i zrobić tego, czego od nich oczekiwali. Jeśli dziewczyna dobrze rozumowała, a z jakiegoś powodu nie wydawało jej się by się myliła, to za żadne skarby nie byłaby w stanie oddać Sterowi tego o czym mógł myśleć. Choćby miała kopać, gryźć, szamotać się, drapać czy nawet krzyczeć - za nic w świecie nie potrafiła wyobrazić sobie sytuacji, w której facet mógłby dostać tego o czym tak lubieżnie myślał. Z resztą Kirino wystarczyło zobaczyć na chwilę jego język wynurzający się z gęby opryszka, by całe jej ciało przeszedł bardzo nieprzyjemny dreszcz i na przekór wszystkiemu, zamiast jakiegoś rodzaju strachu poczuła raczej dużą irytację.
Głos podpowiedział jej żeby uważała na lewą dłoń Stera. Kirino nie miała pojęcia czy może mu zaufać, czy może cała ta sytuacja nie jest jakąś wielką próbą wciągnięcia ich w jakąś aferę, a to właśnie ten głos mógł stać za wszystkim co się tu właśnie działo. W takich chwilach lepiej jednak było szybko wybrać sobie pewnego rodzaju priorytet - zaufać lub nie zaufać. Po szybkim sprawdzeniu w głowie tego, jak bardzo ewentualne kłamstwo a propos tej ręki mogło jej zaszkodzić uznała, że może spróbować zaufać podpowiedzi udzielonej przez głos. Lewa ręka przeciwnika nagle zyskała nieco na uwadze w jej oczach. - Lovesky, słuchaj. My zajmiemy się tutaj tymi dwoma, a Ty zajmij jakoś tego trzeciego - powiedziała cicho w kierunku nowego znajomego - Chris, może tak być? - zapytała jeszcze dla upewnienia się swojego "pomocnika od wody". Najrozsądniej było chyba rozdzielić się na 3 pary walczące ze sobą, tak aby nie wchodzić sobie wzajemnie w drogę. Co prawda, ewentualna pomoc wzajemna przestawała wchodzić w rachubę w ten sposób, ale też tyczyło się to przeciwników.
- Nie mam przy sobie żadnych pieniędzy - powiedziała w końcu do "złych" ludzi Kirino, nawet nie pamiętając czy faktycznie nie miała przy sobie żadnych funduszy. W tym samym momencie ponownie sięgnęła po kwiat, jeden z dwóch, które wpięte miała we włosy, który już kilka razy dzisiaj gościł w jej dłoniach i skondensowała płynącą w niej energię magiczną, a następnie użyła, tak aby kwiat bardzo szybko zmienił swój rozmiar i kształt, i stał się pełnoprawną bronią biała, lekkim ale mocnym ostrzem, przypominającym trochę rozmiarami i wyglądem katanę, z tym małym szczegółem, że rękojeść była zielona, a samo ostrze czerwone, czyli dość nietypowo jak na ten rodzaj broni. - Słyszałam natomiast, że w mieście nie brakuje uczciwej roboty, za którą można by nieźle zarobić. Nie bylibyście zainteresowani? - zapytała uśmiechając się jak najniewinniej tylko potrafiła, pamiętając o tym, by od czasu do czasu rzucić spojrzeniem na jego lewą. W tym momencie cieszyła się również z faktu, że w pobliżu znajdowały się kwiaty, którym chciała pomóc. Wyglądało jednak na to, że to one mogą pomóc jej.
Lovesky
Liczba postów : 8
Dołączył/a : 15/11/2012
Temat: Re: Park Miejski Nie Lis 18 2012, 01:43
Spokój i grzeczność Lovesky'a zdawała się umykać gdzieś przez niewidzialny otwór w jego duszy. Gdy zobaczył paskudną, napaloną twarz łysola, aż wzdrygnął się na jego słowa. Jak bardzo zdeprawowanym trzeba być, aby tak się zachowywać? Lovesky sam bezpośrednio nie miał nigdy styczności z tego typu ludźmi, znał ich bardziej z książek niż z realnego życia, jednak wiele nad nimi rozmyślał. Czy ci tutaj, którzy dziś "odwiedzili" park kierują się jedynie chęcią jakiegoś zysku materialnego? Czy są naprawdę takimi nieudacznikami, że nie potrafią inaczej zarobić na życie? Ale to i tak sprawa drugorzędna. Nieważne, czy robią to bez jakichś głębszych pobudek, czy może zostali skrzywdzeni w przeszłości. Nie mają prawa krzywdzić innych. -Zdziwisz się, jak ta słodka kobieta zaraz skopie ci tyłek!- warknął. Chłopak słyszał wokół siebie głosy... wiele głosów. Należących do wystraszonych i całkowicie zdezorientowanych ludzi, którzy tylko w jakiś sposób panicznie starają się bronić nawzajem. Nie ujdzie im to na sucho! Straszenie i narażanie niewinnych ludzi dla własnych korzyści! Niewybaczalne! Chłopak zobaczył dopiero co powstałą broń zielonowłosej. Cóż za wyrafinowana magia! Prawdziwy artyzm! Kiedy dziewczyna zwróciła się do Lovesky'a, ten tylko entuzjastycznie kiwnął głową i odpowiedział: -Jasne! Możecie na mnie liczyć. Nie pozwolę mu przeszkadzać wam w pojedynku. Powodzenia.- uśmiechnął się delikatnie i zaczął iść powoli w stronę tego "trzeciego". Słyszał jego kroki, jego oddech... i z pewnością wkrótce usłyszy jego głos. Lovesky'a bardzo zastanawiało w jaki sposób tym opryszkom udało się tak nagle wyrosnąć spod ziemi. Czy nikt nie zauważył w nich wcześniej niczego podejrzanego? Z całą pewnością użyli do tego jakiejś podstępnej magii. Lecz to nie powstrzyma magów Fairy Tail, prawda? W końcu są tutaj po to, aby chronić słabszych i w końcu nadszedł ten moment. Mimo rozmyśleń i napiętej atmosfery chłopak nie zapominał o czujności. Wysłuchiwał potencjalnych ataków z zaskoczenia i wyczekiwał spotkania ze swoim przeciwnikiem.
Go??
Gość
Temat: Re: Park Miejski Nie Lis 18 2012, 14:44
- Prawda, że ładna? Wygląda prawie jak wróżka! Zdawał się całkowicie nie rozumieć, co łysy opryszek miał na myśli. Zaśmiał się nawet lekko, jakby próbując dodać sobie odrobiny odwagi. Pod taką maską lekkoducha ukrywał strach, który właśnie wykiełkował w jego sercu i powoli rósł, czerpiąc energię z tej szalonej sytuacji. Nie zauważył nawet, gdy zaczął nerwowo lekko tupać nogą. Stopa unosiła się to w górę, to w dół, w rytm bicia jego serca. Powoli przyśpieszała. Na słowa tajemniczych przedmiotów, które otrzymali od starca, rozejrzał się nerwowo. Nie przepadał za swoim pełnym mianem. Tylko matka go używała, gdy zrobił coś nie tak. Zamierzał posłuchać ich rad. Czy chciały dla niego źle? Póki co zdawały się mu pomagać. Zupełnie jakby od niego i Kirino zależał ich dalszy los. Rzucił krótkie spojrzenie na dziewczynę, która w jednym momencie ze zwykłego kwiatu uczyniła broń. Jej magia była prawdopodobnie tak delikatna jak ona sama. Lekko eteryczna, piękna, ale też z charakterkiem. Musiał jej potem powiedzieć, że został zauroczony przez tak niezwykłą sztukę. - Może być, choć wolałbym uniknąć sporów. Bał się użyć słowa walka. Nie pasowało mu ono. Nie podobało się. Walka, wojna. Tyle złych rzeczy, znaczących mniej więcej to samo lub rzeź. Przez całe życie udało mu się ich unikać, ale teraz nie był już chroniony przez opiekuńcze skrzydła rodziców, teraz musiał żyć i stawić czoła prawdziwemu światu. - Powodzenia i tobie!- odpowiedział Loveskyemu ze swoim naturalnym optymizmem.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Park Miejski Nie Lis 18 2012, 16:06
MG:
Stert trzymał swoją lewą dłoń za pasem, i poruszał nią lekko, jak by czegoś szukał. Prychnął lekko na słowa Kirino, ale nic nie odpowiedział. Rzucił tylko ukradkowe spojrzenie swojej rudej znajomej, a ta kiwnęła głową. -Więc trzyma będzie was do tego przekonać... Eh. A dziewczynko, nie martw się, skoro nie masz pieniędzy, to mój przyjaciel ... zapłacisz mu inaczej. A ty.-tu kiwnęła na Lovesky'ego.-Chyba za bardzo kozaczysz, nie uważasz? Spróbuj walki ze Wściekłym i dopiero potem komentuj.. Sama odskoczyła nie co do tyłu i w prawo, tak by oddalić się od swojego "przyjaciela", i samej mieć większą swobodę ruchu. Zaczęła przeskakiwać z lewej na prawą nogę, i poruszać się jak by w dziwnym tańcu. Każdy jej ruch przykuwał twoją uwagę, a w dodatku... była przy tym cholernie uwodzicielska i seksowna. Jej twarz stała się nagle jak by piękniejsza, i od razu przykuła uwagę Chrisa. Jej skórzany strój zaczął się [nie sam oczywiście], rozpinać i twoim oczom powoli okazywały się krągłości owej kobiety. A oddychać miała czym. Nie mniej jednak, nie przestała się poruszać. Tańczyła. Ponętnie poruszała biodrami, aż w końcu... skoczyła do ataku. Odbiła się prawą nogą, w niskiej pozycji, trzymając miecz po jej lewej stronie. Poruszała się dość szybko, więc zanim się zorientowałeś była już blisko Ciebie. Zaatakowała jednym, płynnym ruchem, tnąc od dołu, w stronę twojej klatki piersiowej. Obróciła się przy tym i prawie od razu odskoczyła. Cios zostanie sparowany czy nie? Tutaj pojawia się rola Chrisa.
Kirino pamiętała o ostrzeżeniach kul i chcąc nie chcąc patrzyła na lewą rękę Sterna. Ten dalej trzymał ją przy pasku i lekko nią poruszał. Dziwne. Może robił nią co coś nie zbyt przyzwoitego, i to na twoich oczach? A kule zażartowały sobie z Ciebie i kazały Ci na to patrzeć? Kulki zachichotały, w tym samym czasie kiedy mężczyzna wygiął się gwałtownie w potężnym skoku i zaatakował. Zamachnął się pałką, która trzymał w prawej dłoni, a ta... chociaż nic nie zrobiłaś, spotkała się z twoją kwiacianą bronią. Zrobił to specjalnie? Jak by w odpowiedzi na to pytanie, Ster obrócił się gwałtownie w prawą stronę, porywając za sobą drewnianą pałkę i zaatakował drugą ręką. Lewą. Trzymał w niej krótki, dziwnie wyglądający sztylet, który bardziej przypominał otwieracz do konserw niż broń. Nie mniej jednak był groźny i leciał w stronę twoje brzucha, który był teraz nie co odsłonięty, z powodu wcześniej sparowanej pałki. Tak czy siak, twoja obserwacja przydała się. Masz jeszcze pełno czasu aby zareagować, jednak czy zdążysz sparować cios bez żadnego szwanku? Zobaczymy, co zrobisz.
W stronę Lovesky'ego szedł wysoki, barczysty mężczyzna, który na pierwszy rzut oka wyglądał dość normalnie. Miał krótkie, ładnie przystrzyżone włosy, które opadały mu w postaci grzywki na oczy i zasłaniały uszy. Twarz miał okrągła, ładną, bez śladu jakichkolwiek działań ze strony natury czy też nie. Blizn nie miał, pryszczy też, zero zmarszczek. Cerę miał bladą, która nadawała kontrastu z jego wielkimi brązowymi oczami, którymi bacznie obserwował świat. Długa szyja, na której umieszczoną miał głowę, była też nie naturalnie chuda. Kiedy poruszał nią, widać było każdy pracujący w niej mięsień. Ubrany był w prostą brązową koszulę, sznurowaną pod szyją, która wisiała lekko na nim. Jego spodnie natomiast ciasno przylegały do ciała, jednak nie na tyle, żeby utrudniać ruchy. Buty miał wysokie, cholewy sięgały mu prawie do kolan. Były brązowe, ale widać na nich było spore... dziwnie czerwone plamy. I błyszczały z daleka. Uśmiechnął się do Lovelasa, ukazując przy tym swoje dorodne, żółte zęby. Pomimo tego, miał je wszystkie i wyglądały one... dość dziwnie. Były jak by zaostrzone na końcach, i spiłowane w taki sposób, żeby przypomniały kły jak u rekina. Jedynie jedynki zachował normalne. Nie zatrzymał się nawet na chwilę, tylko od razu wyjął zza pazuchy dwa długie na 30 centymetrów sztylety. Na niech też było widać spore czerwono-brązowe plamy. Broń wyglądała jednak na zadbaną - albo nową. Nie było widać na nim żadnego śladu rdzy, a ostrza były idealnie... ostre. Zaatakował po prostu szarżując. Krzyczał przy tym jak dzikie zwierzę. Pierwszy sztylet wycelowany był w twoją tchawicę, drugi natomiast gdzieś w prawą dłoń. Nie był jednak zbyt szybki i powinieneś dać radę tego uniknąć. Tak więc, rób co trzeba~
Stan: Kirino - 90 % MM Lucky - 100% MM Lovelas - 100% MM
Proszę o wstawienie do podpisu linku do Karty postaci i uzupełnienie informacji w profilu.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Park Miejski Nie Lis 18 2012, 17:38
Wyglądało na to, że tym razem opłaciło się zaufać nieznajomemu, tajemniczemu głosowi w swojej głowie. Gdyby tak tylko było za każdym razem, wtedy pewnie wszyscy szaleńcy mogliby się cieszyć powodzeniem i dużym szczęściem. Kirino jednak szaleńcem nie była i wiedziała, że nie może pozwolić sobie tylko na to, by cały czas ufać głosom, kulkom i kostkom, dużo z resztą bardziej pewnym źródłem był jej własny umysł, spryt i zręczność. Inna sprawa, że niezbyt często zdarzyło się w jej życiu słyszeć taki głos. Skądkolwiek jednak kulki wiedziały o tym, że jej przeciwnik ma takiego asa ukrytego, prawie, że dosłownie, w rękawie pozostawało tajemnicą. Czyżby miały okazję spotkać się z tym opryszkiem wcześniej? Kirino nie miała pojęcia, choć skądś kulki musiały wiedzieć o tym i o tamtym. Że były magiczne - to raczej nie leżało w sferze wątpliwości, ale jaka to była magia? Tego dopiero musiała się dowiedzieć, a nie mogła tego zrobić póki miała przed sobą widoczne zagrożenie zdrowia, życia i... godności.
Tym razem przemilczała uwagę poczynioną w jej stronę, tylko przez ułamek sekundy pomyślała, że prędzej tu fiknie potrójnego axla z piruetem i zatańczy nago niż zapłaci Sterowi. W jakikolwiek sposób. A już tym bardziej *ten*. Udało się jej sparować jego pierwszy atak pałką, to było coś, od pewnego czasu nie miała już okazji powalczyć i wciąż nie czuła się za pewnie w walce, ale taki pierwszy udany manewr trochę poprawił jej samopoczucie, nawet pomimo tego, że wydawało się jakby przeciwnik specjalnie nie chciał w ten cios włożyć całej swojej siły. Trochę mniej zadowolona stała się w momencie, w którym dojrzała sztylet pędzący w stronę jej brzucha. Jej biednego, niekrytego żadną zbroją brzucha, który najpewniej niespecjalnie byłby zadowolony w sytuacji kontaktu broni z jego powierzchnią. Była dość w trudnej sytuacji, odskok w takim momencie zapewne i tak skończyłby się jakąś kontuzją, najpewniej niezbyt miłą i bolesną. Jej własny umysł podpowiedział jej dość niebezpieczną i ryzykowną taktykę, której, z racji obecnej sytuacji, momentalnie się chwyciła i spróbowała wcielić w życie. Wykorzystując energię z pierwszego uderzenia Stera postanowiła momentalnie przylgnąć do ziemi, plecami, wykonujący kontrolowane przewrócenie się za siebie i przeturlać w bok, tak aby ewentualny sztylet nie powędrował dalej za nią w dół. Na wszelki wypadek jednak, w takcie padania na ziemię przyłożyła lewą rękę do brzucha, tak aby, gdyby jednak jej się nie powiodło i Ster okazał się szybszy, to właśnie ta ręka otrzymała główną siłę pchnięcia sztyletem.
Lovesky
Liczba postów : 8
Dołączył/a : 15/11/2012
Temat: Re: Park Miejski Nie Lis 18 2012, 20:22
Uuugh... chłopie... uśmiechem zepsułeś cały efekt. Po ciele Lovesky'a przeszedł dreszcz. Dziwne... co to za czerwone plamy na butach i sztyletach? Muszę być ostrożny, to na pewno nie przypadek. Najgłupszą rzeczą jaką mógłbym zrobić to na samym wstępie niedocenić przeciwnika. Muszę dokładnie wypatrywać jego słabości i silne strony. Na co muszę uważać, a co mogę wykorzystać. Jest całkiem przysadzisty, a przy tym dosyć powolny. Atakuje jakby bez opamiętania. Czy to tylko pozory? Czy taktyka to jego słaba strona? Jeśli tak to dobrze dla mnie. Muszę zachowywać odpowiedni dystans. Nie dość, że jest silny, to ma niebezpieczną broń. Bardzo też możliwe, że z magicznymi właściwościami. "Wściekły"... tak? Bardzo trafna ksywa. Lovesky postanowił wykorzystać tę jego wściekłość na jego niekorzyść. Stwierdził, że będzie wykonywać zwinne, opanowane ruchy. Kiedy Wściekły zaatakował bez słowa, Lovesky jedynie pomyślał: Nie bawisz się w jakieś tam ceremoniały, co? Natychmiast wykonał unik, odkoczył mocno do tyłu, przechylając się lekko w lewą stronę, w przypadku, gdyby przeciwnik miał zaskoczyć Lovesky'a i nagle drastycznie zwiększyść swoją prędkość, ten nie wystawiałby już na cel swojej tchawicy i dłoni, w które przeciwnik mierzył. Starał się działać jak najszybciej. Już przy wykonywaniu uniku, będąć w powietrzu rzucił na Wściekłego zaklęcie "kakofonii". Postarał się objąć teren w ten sposób, aby jak najpewniej złapać przeciwnika. Prawdopodobnie w tej walce najbardziej będzie się liczyła u Lovesky'a prędkość i precyzja. Chłopak miał nadzieję, że to dobry wybór, aby na początek zdekoncentrować przeciwnika, to powinno nałożyć się z jego ociężałością i chociaż trochę ułatwić pojedynek.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.