HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Mei Qiang Fong




 

Share
 

 Mei Qiang Fong

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Mei Qiang Fong


Mei Qiang Fong


Liczba postów : 33
Dołączył/a : 27/03/2014

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptySob Mar 29 2014, 13:53

Wszystko zaczęło się od młodego kupca…

Człowiek ten od zawsze miał tylko jedno marzenie – zostać poszukiwaczem skarbów. Cały szkopuł leżał w tym, że oprócz posiadania zacnego celu, miał również dość sporego pecha. Nie zważając jednak na ten drobny szczegół, wyruszył z obrzeży Pergrande Kingdom do Dessertio.

Nie ma większego sensu opisywać jego przygód. Po wielu latach ciężkiej i mało owocnej wyprawy, wrócił do domu. Tak, te przygody wcale nie należały do kanonu Indiana Jonesa. Jedyne, co przywiózł ze sobą, to Ruan Chui. Nie miał zielonego pojęcia, co broń tego typu robiła pośród piasku. Nie był historykiem. Jedyna hipoteza, jaką udało mu się postawić była taka, że widocznie kolczasta kulka doczepiona na łańcuchu do kawałka drewna wcale nie była tak skomplikowaną bronią, by cywilizacja pustyni go nie wynalazła.

Po kilku latach Heng Hua Fong wrócił do kraju. Ostatnia rzecz jakiej mu brakowało to żona i syn. Udało mu się przy niesamowitym szczęściu pojąc za żonę Nuan Rong Shun – najładniejszą kobietę w okolicy.  Kiedy jednak wydawało się, że wszystko zaczyna się układać, los po raz kolejny z niego zakpił. Urodziła mu się córka.

Nie był to jednak człowiek, który się tak łatwo poddawał. Podjął się jeszcze kilku prób spłodzenia potomka. Ostatecznie jednak uznał, że cztery córki mu starczą, piąta to za dużo.

Nie tędy prowadziła droga. Nie dane mu było mieć syna, więc musiał zadowolić się posiadaniu pięciu kobiet w domu. Wszystkie cztery były dorodne jak jabłka na wiosnę. Najstarsza z nich, Chun Hua Fong wyszła za mąż za kowala, tak samo jak Fen Fang Fong. Jia Ying Fong długo pozostawała niezamężna, jednak ostatecznie pojął ją za żonę lekarz. A Mei Qiang Fong… cóż, nie wyszła za mąż.

Najmłodsza córka wyróżniała się znacznie na tle swoich sióstr. Fakt, że każdego pretendenta do swojej ręki, ową ręką właśnie pobiła, można jednak pominąć. Odziedziczyła charakter po ojcu kupca – tej samej osobie, którą ten się inspirował. Wei Xun Fong był poszukiwaczem przygód. Zawsze pierwszy do wszystkiego i skłonny do walki nawet ze smokiem o kanapkę z dżemem. Co prawda nie była jego wierną kalką, ale tyle starczyło jej ojcu, by zapaliła się żarówka w dziale „dziwne pomysły”. Matka zaś zaczęła się niepokoić o przyszłość swojej pociechy.
Mei Qiang Fong O1yDut9


Szkoła Wushu miała w zwyczaju przyjmować na nauki tylko mężczyzn. Głowa przybytku jednak zgodziła się po kilku godzinach rozmowy przyjąć na okres próbny małą Mei. Cóż… co do sposobu, w jaki go przekonał, można powiedzieć tylko tyle, że za trzy córki dostał dość spory posag.


Metryczka part I napisał:
FORMULARZ KANDYTADA DO EGZAMINU
Imię: Mei Qiang
Nazwisko: Fong
Płeć: Kobieta
Data urodzenia: 15 lipca X785
Znak zodiaku: Rak
Grupa krwi: 0
Waga: 43kg
Wzrost: 163cm
Wiek:16 lat.

PODPIS

…………….

Łysy mężczyzna spojrzał zza dokumentów na osobę siedzącą przed nim, paląc przy tym fajkę. Przez moment ilustrował owego nieszczęśnika niezbyt dużymi, błękitnymi tęczówkami. Ehh... i co on miał z nią zrobić? - Kolejny na egzamin, co? A raczej... kolejna, mam rację? - oczywiście, że miał. Czarno na białym miał napisane, że na dobrych 100 uczniów w dojo, jedna była zupełnie innej płci niż reszta. Co też ten staruch Bao Chen sobie myślał? Że jak ją przyjmie, to za kasę od jej starego to utrzyma się do końca życia? Szkoda, że nie wziął pod uwagi tego, że miesiąc później umrze na zawał serca i przez kolejne lata to on, wielki Jiang Hong będzie się musiał z nią użerać. Westchnął, odkładając papiery na biurko. Tymczasem na krześle siedział człowiek dość lichej postury. Dziewczyna. To na pewno była dziewczyna. Wydawało się, że obserwuje mężczyznę z uwagą, jednak jakby się jej przyjrzeć, wzrok miała nieobecny.  Był rudy… na pewno… Przemknęło jej tylko przez myśl, zdając sobie sprawę z tego, że wydedukowanie koloru włosów mówcy za czasów, kiedy jeszcze je miał, nie ma związku z rozmową. Aj, skup się! Zganiła samą siebie, kiwając głową. Tak, na egzamin, a gdzie indziej? Skoro już uczęszcza do tej szkoły to przydałoby się go zdać. Oczywiście to nie tak, że wcześniej nie mogła czy nie chciała. I mogła, i chciała, i wzięła udział… Tak z kilka razy. No i, niestety, szykowała się wizja kolejnej próby. - Odpuść sobie. - odpowiedział nie  mając większej ochoty dalej z nią rozmawiać. Nie sądził jednak, że szybko pójdzie. A jak już, to do ojca. W przypadku tego drugiego bardziej się jednak obawiał, że połowa jego gabinetu zupełnie przypadkiem i nie z niczyjej winy będzie wymagał remontu, a druga połowa już całkiem z premedytacją pójdzie się paść na łące z ręki Mei. Wątpił we wszystkie jej umiejętności oprócz tej jednej, dzięki której wszelaki uszczerbek na czyimś mieniu potrafiłaby zgrabnie przedstawić jako dowód na istnienie przypadku i nieszczęśliwego biegu zdarzeń, w ostateczności zakrawając o wolę bogów. Dziewczyna pokręciła głową. Jiang Hong ponownie westchnął. No i jak z nią rozmawiać? - Jesteś tu tylko przez wzgląd na swojego ojca. Nie potrafisz nawet odpowiednio rzucić Zhi Qian czy Bao Dao! Twoje umiejętności sprowadzają się do machania pięściami na oślep, co jest skuteczne najwyżej przy walce z niemowlakiem! - zaczął tłumaczyć, mocno przy tym gestykulując. Bez wątpienia rudy... Potwierdziła swoją tezę, chociaż dowody miała marne. Nie robiło to jej jednak większej różnicy. Starzec ciągnął swoją tyradę dalej, ostatecznie skupiając wzrok na dziewczynie. – Słuchasz ty mnie w ogóle!? – zapytał widząc, że ta siedzi jak w jakimś transie. Po chwili jednak ocknęła się z własnych przemyśleń, patrząc się na niego wzrokiem pełnym niezrozumienia, co właściwie mówi. Mózg dopiero zaczął trawić informacje. – Właściwie to… nie. – odpowiedziała absolutnie szczerze nie zważając na to, że jakikolwiek brak zainteresowania może go urazić. – To dostanę podpis? – zapytała mając nadzieję, że zaraz będzie mogła opuścić owe miejsce. Pytanie to jednaki spotkało się z facepalmem ze strony mężczyzny i potrzebą usadzenia swych tyłów na krześle. Czuł, że jakakolwiek konwersacja z nią człowieka osłabia. Psychicznie i nerwowo. Rozległa się cisza. Bardzo nieprzyjemna z resztą. Wsparł głowę na rękach, po czym zaczął intensywnie myśleć, by ostatecznie fale zmarszczek na wysokim czole rozprostowały się. Z fajki uleciało kilka kółek. – Podchodziłaś do Shi Ba Ban Wuyi… osiem razy. Nie zdałaś. Dziewiąta próba będzie twoją ostatnią. Ja nie jestem jak ten głupiec Bao Chen. Nie zdasz, to więcej nie pokazuj się w dojo. I nie, nie będzie mnie interesowało tym, kto jest twoim ojcem. Przynosisz tylko wstyd Wushu! Przemyśl to dobrze jeszcze raz. Nie masz talentu do walki, a co dopiero na opanowanie osiemnastu różnych broni i… - przerwał. Nie potrzebnie się produkował. Wiedział to. Ona i tak spróbuje. Z drugiej strony jemu to pasowało. Kobieta w przybytku to było jakieś nieporozumienie, a teraz miałby idealną okazję by się jej raz na zawsze pozbyć.  Mei tylko kiwnęła głową, zaś na twarzy mężczyzny o mało nie zakwitł uśmiech. Powstrzymał się. Nie mógł dać jej do zrozumienia, że się cieszy. Złożył podpis na dokumentach, przekazując je dziewczynie. Ta skłoniła się w pół po czym ostrożnie wyszła z gabinetu. Całe to ostrożnie sprowadziło się jednak do przypadkowego trącenia szafki i przewróceniu wazonu, któremu dane było zostać puzzlami 3D. Jiang Hong machnął ręką dając jej do zrozumienia, że ma wyjść, a sam zaczął się załamywać stanem kilkunastowiecznego wazonu.  Przodkowie nie będą z niego dumni…

Tutaj warto wspomnieć, o co mianowicie cała sprawa się rozchodzi. O ile samo uczęszczanie na Wushu daje jakiekolwiek pojęcie o walce i pomaga w lepszym posługiwaniu się orężem, o tyle Shi Ba Ban Wuyi, inaczej zwane również Shi Ba Ban Wu Qi, polega na opanowaniu walki aż osiemnastoma broniami. Przez ery przechodziły one rotację, z czego w różnych erach inne bronie wchodziły w skład owej elitarnej osiemnastki.
Spoiler:
Co roku zdaje tylko kilka osób. Egzamin odbywa się na obrzeżach stolicy kraju po uprzedniej modlitwie w najbliższej świątyni. Same starcia trwają tydzień, rozpoczynając je testem znajomości Bing Fa. Po kilku latach zdawania tej części najlepiej z grupy, Mei została z niej zwolniona. Nie było sensu dalej tego z nią powtarzać, kiedy wszelakie schematy miała wbite do głowy. Dla organizatorów było tym lepiej, bo mogli zaoszczędzić na papierze. Zawsze trochę grosza w kieszeń. I właściwie była to jedyna część, w której wiodła prym. Na egzaminie stawiali się uczniowie ze wszystkich placówek Wushu. co pozwalało danej placówce wykazać się na tle innych... na przykład taką Mei. Chociaż nie była uznawana za powód do dumy.

Mei Qiang Fong opuściła dojo. Miała miesiąc, by przygotować się tak jak nigdy przedtem. Dopiero jednak gdy nocne powietrze rozjaśniło jej umysł, zdała sobie sprawę z tego, w jak beznadziejnej sytuacji się znalazła. Nie mniej, w jej przypadku była ona co najwyżej dość niewygodna. Zatrzymała się na niewielkim moście opierając się o barierkę, zaś wzrok wbiła w taflę wody. Aj aj aj... Przez miesiąc będzie trudno. Co więcej, jak się nie uda, to skończę jak siostry. Aj, nie jest w porządku.   Stwierdziła, myśląc nad tym, co z tym fantem zrobić. Tak czy inaczej, ojciec zadowolony nie będzie, zaś sam jego pomysł wysyłania jej gdziekolwiek walczyć wydawał się być co raz bardziej niepoprawny politycznie. Mei to jednak nie przeszkadzało. - Otoczony, obmyślaj plany. Zagrożony śmiercią, walcz. No nic... Mam miesiąc. Zawsze lepszy miesiąc, jak jego brak. - stwierdziła, odsuwając się od barierki. Nie będzie lekko. Wiedziała to. Może się nie udać. Tego również była świadoma. Ale musiała spróbować. Lepsze to, jak się poddać. -... ale mogłam chociaż zaczekać rok. Aj... - stwierdziła, schodząc z mostu. Ale nie poczekała, teraz widać było tego efekty. Najlepsze pomysły przychodzą po czasie. Jednakże... Jeżeli jej się uda, udowodni Jiang Hongowi że nie jest zupełną kaleką. Ta myśl która to zrodziła się w jej głowie była swoistą motywacją. Tylko tą miała, ale była. Gorzej, jakby jej zabrakło.

Przez pierwsze dwa tygodnie trenowała. Przynajmniej miała zamiar trenować, po zajęciach wybywając do lasu. Była święcie przekonana, że jedyne co tam jej może przeszkodzić, to tamtejsza fauna. Ludzie się tam nie koniecznie zapuszczali. A przynajmniej do tej części, w której jej nie było. Przezorność kazała jej ulokować swoje miejsce treningowe w pobliżu drogi, by się nie zgubić. Próbowała trenować halabardą, jednak w momencie, kiedy głowiła się, jak ją chwycić, ostatecznie dawała sobie spokój, by w końcu po kilku minutach zmienić zdanie. W końcu jednak jakoś ją chwyciła, po czym zaczęła ją obracać w dłoniach, co jakiś czas starając się wykonać pojedyncze cięcie. Dwa jednak pojawiły się na jej boku, pozostawiając na ubraniu Mei dziury, przez które powoli zaczęła sączyć się krew. I nie były od ostrza broni, którą to właśnie wymachiwała. Było już ciemno. Światło z księżyca jednak przebijało się przed liście na tyle, by mogła dostrzec dwie monety wbite w korę drewna, ubrudzone czerwoną posoką. Dopiero po chwili do jej uszu dobiegł śmiech zza drzew, zaś ból lewego boku jasno dawał do zrozumienia, że wbrew wszelakiej nadziei, to właśnie jej krew jest na owym orężu. Odwróciła się łapiąc broń niczym miotłę, stając w lekkim rozkroku. - Bardziej w prawo następnym razem! - krzyknął ktoś z oddali, śmiech wbrew pozorom nie ucichł. Dziewczyna nie wykonała żadnej innej akcji. Wiedziała jednak, że przeciwnik ma przewagę w broni. Dopiero błysk w oddali zmusił ją do wykonaniu zgrabnego i szybkiego odskoku w bok. Uskoczyła za drzewo słysząc, jak kolejne monety wbijają się w drzewo. Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie. A teraz jest czas, by się stąd zmyć. Ruszyła w las, próbując zgubić ową grupkę. Ignorowanie ran nigdy nie było dobrym posunięciem, tego już po kilku metrach zaczęła odczuwać konsekwencje. Nic jednak nie może równać się z faktem, ze zupełnie nie wiedziała, w którą stronę ucieka. Halabarda jej zawadzała, jednak w przypadku konfrontacji straciłaby główną broń. Była to jedyna przyczyna, dla której ją ze sobą targała. Nie była jej. Cały czas słyszała za sobą hałas łamanych gałęzi wymieszany z własnym biciem serca. Nie wiedziała kto to, ani czego chce. Po jednak pierwszych minutach znajomości mogła spokojnie stwierdzić, że wcale nie przyszli na herbatkę pogadać. Nie lubiła ran. Z daleka pośród drzew już widziała polankę u stóp góry. Nie podobało jej się to. Ślepe uliczki nigdy nie były w porządku, jeżeli to nie przeciwnicy uciekali w ich kierunku. Nie zmieniła jednak trasy. Niech poczują się pewniej. – Jeżeli nie mogę walczyć jak lew, to będę walczyć jak wąż… a przynajmniej spróbuję… - wyszeptała do siebie pod nosem, widząc w tym jakąś metodę, by się z nimi rozprawić. Wiedziała, że nie umie walczyć pomimo edukacji. Obecnie była jedną dziewczyną na kilku uzbrojonych samców. Szanse zerowe. Nikt o zdrowych zmysłach nie rzuca się na silniejszego. Stanęła pod samym klifem, szybko opatrując rany. Dwóch nacięć na ramieniu nie ruszała. Nie było na to czasu.  Trzymając broń, czekała. Trójka wyszła zza drzew. Nie było pewności, czy kogoś jeszcze nie ma. Samych postaci też dobrze nie widziała, jednak mogła spokojnie stwierdzić, ze są rozbawieni. Mei już nie koniecznie.  – Zabawne… Już myśleliśmy, ze się nie zatrzymasz. – rzucił jeden z nich, wychodząc nieco do przodu.  – STAĆ! – krzyknęła w jego kierunku, po czym natychmiast się zatrzymał. Nie zamierzał jednak przerywać. – Odejdź. Serio, walka nie jest dla kobiet. Kaleczysz tylko Wushu, nic po za tym. Jeżeli nie… cóż, będzie nieprzyjemnie. – nie sprecyzował dokładnie, co zrobi. Starczyło to jednak Mei do potwierdzenia, że wcale nie będzie tak, że wszyscy wyjdą bez szwanku. Był to czas, by jednak zacząć swoje małe przedstawienie. – Zupełni z was kretyni! – wykrzyczała zmęczona w ich kierunku. Zapanowało drobne zamieszanie i dezorientacja. – Ja kaleczę Wushu, ale to wy nie myślicie. Po co miałabym uciekać na otwartą przestrzeń? Nawet do mnie nie dojdziecie. – stwierdziła, jasno dając im do zrozumienia, że polanka jest usiana pułapkami. W rzeczywistości nie było ani jednej. Chłopak zaśmiał się głośno. – Skoro nam o tym mówisz, to znaczy, że nie ma tutaj pułapek. – stwierdził, zaś wnioski do których doszedł, wcale się jej nie podobały. Ajajajaj…. Przejrzał mnie. Nie dobrze… ogarnął ją drobny niepokój. Postanowiła jednak to ciągnąć. – Albo wolałabym nie mieć ludzi na sumieniu. Niektóre pułapki bywają zabójcze. – po raz kolejny wkradła się dezorientacja. Tym razem jednak szef nie bardzo wiedział, co odpowiedzieć. – Innymi słowy albo są tutaj śmiertelne pułapki, albo nie ma ich wcale, tak? – zapytał dla pewności. Chciał mieć klarowną sytuację. – Pół na pół, szanse na trafienie jak w loterii. – mimo wszystko wolała, żeby nie był ryzykantem. Ona wiedziała, jaki jest prawdziwy stan rzeczy. Niestety, ani trochę sytuacja jej nie sprzyjała. Chwila bezruchu, w oddali słychać było tylko wicie wilka. Zawiał wiatr. Nagle chłopak ruszył do przodu, wyciągając zza paska cep cangue, którym to uderzył w drzewiec halabardy, by ponowić uderzenie, chwycić łańcuchem broń i wyrwać jej ją z rąk, jednocześnie łamiąc. Nie dobrze. Zamiast jednak się w takim wypadku cofnąć do tyłu, odepchnęła się dalszą nogą w przód. Prawą ręką sięgnęła do tyłu, po czym wyciągnęła… coś. To coś rozhuśtało się na łańcuchu i uderzyło z całej siły w bok chłopaka. Na tyle mocno, by poleciał gdzieś w lewo. W locie jeszcze spróbował wyciągnąć miecz, jednak kula po raz ponowny uderzyła, tym razem w rękę. Miecz do połowy wyciągnięty zaś został chwycony przez Mei, który to poleciał w stronę drugiego napastnika, odbijając nadlatujące Ba. Dopiero wtedy dostrzegła, że coś jest nie tak. Strach. Bali się – E-ej… o-ona się świe-eci jak żarówka… - jeden z nich zaczął się jąkać, wskazując palcem na Mei. Pojęcia nie miała, o co im chodzi, jednak w momencie kiedy pojęła, że właściwie walczy, zrozumiała, że coś się nie klei. Nigdy wcześniej nie walczyła Ruan Chui ojca, a dwoma ruchami powaliła przeciwnika i uchroniła własną głowę przez spotkaniem z ziemią.

Nadgarstek Mei został chwycony przez osobę, która pojawiła się właściwie znikąd i została pociągnięta gdzieś w stronę drzew. Chłopaki zostały na polance, zaś ona dostrzegła w górze łysinę Jiang Honga. Miała przerąbane. Zraniła uczniaka. Nie sądziła, żeby uszło jej to płazem. Zamiast jednak ruszyć w stronę dojo, kroczyli ścieżką prowadzącą do jej domu. Nie podobało jej się to. Doniesie ojcu. Na pewno. Wyda się, że wzięła Ruan Chui bez pozwolenia. No i pozamiatane. Przez całą drogę trwała nieprzyjemna cisza, pod domem jednak zaryzykowała nawiązać konwersację. – Nie sądziłam, że ktoś się tam pojawi. – stwierdziła, nie koniecznie dając do zrozumienia, że oczekuje odpowiedzi. Tą jednak dostała i to dość szybko – Dzisiaj wieczorem zniknęła broń ze składziku. – stwierdził, rozwiewając wszystkie jej wątpliwości. Więc to tak, wyczuł, że coś nie jest w porządku.

-Uderz. – rozległa się komenda, na którą kula Ruan Chui ledwie musnęła drzewo. Ojciec z matką obserwowali z boku poczynania córki. Sam zaś Jiang Hong miał niezłą zagwozdkę. – Czyli tak. Nagle stałaś się mistrzem w walce bronią tego typu, zaś na normalnie nawet trzymać broni porządnie nie umiesz, tak? – zapytał, dalej nie wierząc w to, co widział. Mei tylko wzruszyła ramionami. Wzrok Heng Hua Fonga zaś spoczywał na Ruan Chui. Myślał, że to zwykły szmelc, jednak w jego głowie nagle pojawiła się myśl, że to może być jego sprawka. Cały problem polegał na tym, że wcześniej owa broń nie wykazywała większych magicznych umiejętności, o ile do magicznych mocy można wliczyć egzystowanie w jednym miejscu na ścianie jako ozdoba. Dalej jednak była to myśl więc niepewna. – Świeciłaś na pomarańczowo. – dodał po chwili namysłu. Sytuacja na polance powoli zaczęła się klarować. – I potrafiłaś walczyć mieczem. – dopowiedział, dalej myśląc nad całą sprawą. – Innymi słowy… stało się coś, przez co mogłabyś nauczyć się Shi Ba Ban Wuyi. Albo inaczej – coś, przez co już byś to umiała. – dalej jednak było to nieprawdopodobne. - Nie wiadomo tylko, co warunkuje to, że umiesz walczyć. Mogłabyś być mniej skomplikowana... - westchnął cicho poprawiając pomarszczoną ręką okulary.

Ostatecznie zarząd egzaminacyjny po przedstawieniu dowodów uznał, że epickość „skomplikowatość „ Mei jest na tyle duża, że mogą jej przyznać tytuł osoby, która opanowała Shi Ba Ban Wuyi bez egzaminów. Musiały im wystarczyć dowody w postaci świadków i badań w których jasno wyszło, że jest magiem. Co więcej magiem, który nie ma idealnej kontroli nad swoją mocą magiczną. By to naprawić, została wysłana do Fiore, zaś w jej dokumentach dodano trzy rubryczki:
Metryczka part II napisał:
Gildia: Death’s Head Caucus
Miejsce umieszczenia znaku gildii: Lewa strona brzucha. Nad biodrem.
Klasa Maga: Klasa 0

- Ale gooorąco… - Zza horyzontu naciągała karawana. Cztery wielbłądy kroczyły przez pustynie niosąc nie tylko ciężar pod postacią bagażu, ale również ludzi. Jeden z nich właśnie narzekał. Dość głośno z resztą. Reszta zaś klęła na pogodę tylko w myślach. Wyjeżdżali właśnie z miasta w stronę Minstrel.
Tymczasem w pobliskim sklepie, pewien mężczyzna stał w oknie. Nos długi, spłaszczony był o szybę, włosy w mysim kolorze opatulone były turbanem. Natychmiast złapał za kartkę i długopis, śpiesząc się by wypełnić ją treścią.

Wygląd napisał:
Przenajmilszy Panie Zanzarzan,
Z największą przyjemnością informuję, że poszukiwana przez Pana dziewczyna właśnie kieruje się na zachód Dessertio. Wedle podanego przez Pana opisu, jest niewielkiego wzrostu. Brązowe włosy sięgają za łopatki, zaś pasemka z przodu są związane czymś, czego nie potrafię nazwać. Jest czerwone. Na głowie posiada kokardę. Dużą, czerwoną, wykończoną po bokach białym materiałem. W oczy rzucają się u niej pomarańczowe tęczówki. Nie zgodzę się jednak z tym, że wygląda na zagrożenie. Jest nieco drobna, jednak nie sądzę, by była silna. W jej ubiorze dominuje czerwień. Bluzka praktycznie na ramiączka, nieco krótka z białymi wykończeniem. Rękawy utrzymane w tej samej kolorystyce, jednak w ich przypadku przeważa  biel. Spódnica jednak jest czerwona. Osobiście uważam, że nie powinno się ją wpuszczać na arenę z bykami.
To napisawszy, natychmiast wręczył list kurierowi. Z pośpiechu zapomniał się podpisać…

- Jeszcze raz. - na komendę Jiang Honga po raz kolejny powietrze przecięły ostrza monet wbijając się w owoc. Mei powoli zaczął boleć nadgarstek, ręce były nieco poranione od nacięć. Znosiła to jednak. Wiedziała, że jest wyjątkowa. Ale jest wyjątkowa tylko okazjonalnie, a czasami jakiekolwiek umiejętności są potrzebne na "teraz-zaraz-już". - Co raz lepiej, na dzisiaj starczy... - stwierdził, ruszając konno na stację spod granicy z Dessertio. Na miejscu przewodnik zostawił ich w oczekiwaniu na pociąg, idąc do najbliższej karczmy. - To co zwykle. - rzucił do barmana, czekając na swój trunek. Sam zaś wyciągnął kawałek kartki, długopis i zaczął coś na niej skrobać.
Charakter napisał:
Najwspanialszy Panie Zanzarzan.
Mam zaszczyt poinformować, iż pański cel kieruje się w stronę królestwa Fiore. Wedle pańskich zaleceń pozwoliłem sobie zwrócić uwagę głównie na jej charakter. Otóż wykazuje się nieco obojętnym usposobieniem w stosunku do świata. Wiele istotnych rzeczy nie leży w kwestii jej zainteresowania, obierając sobie inne perypetie jak własny interes czy zabawa. Kieruje się czymś, co sama nazywa Bing Fa. Pomimo braku większego zainteresowania niebezpieczeństwami i możliwością utraty życia, stara się przykładać do opanowania sztuk walki. Co ciekawsze, posługuje się nimi na poziomie bliskiemu mistrzostwu, jednak prawda jest taka, że przez większość czasu przyswaja podstawy. Nie sądzę, żeby była to konieczność przy jej umiejętnościach jednak sądzę, że ma to jakiś wpływ. Dość otwarta na ludzi, nie wykazuje takich cech jak agresja, jednak spokojnie mogę stwierdzić, że należy do osób upartych. Do mistrzostwa opanowała sztukę ignorowania niektórych czynników. Co więcej wydaje się mieć wybujałą wyobraźnię. Często zdarza jej się coś wyolbrzymić lub przekoloryzować. Sądzę, że nie jest to osób, która wyznaje zasadę uszanowania czyjegoś życia. Zdaje się osobą, która nie miałaby problemów by odebrać komuś życie mając ku temu powód. Pomimo młodego wieku, zalecałbym większą ostrożność.

Twój najwierniejszy sługa,
Pam Pin Pun
Przeczytał jeszcze raz list. Coś mu nie pasowało. Bardzo. - Chyba za dużo powtórzeń... Ehh... trudno, nie wypada kreślić... Chyba powtórzeń. Z resztą... nie ważne. - Coś mu się nie kleiło, ale nigdy dobrym pisarzem nie był. Nawet list był formą wypowiedzi taką, że wolał jej nie tykać kiedy nie musiał.


Ekwipunek napisał:
RACHUNEK Z MAGNOLSKIEGO SKLEPU Z BRONIĄ:
Prosty żelazny miecz dł 120cm - 1200 klejnotów
Włócznia długości ok 170cm. Ostrze 10cm szerokość 10cm zwężane ku górze ostre po obu stronach i zaopatrzone w haczyki (po jednym na stronę długość 6cm szerokość 2.5cm) zaopatrzone na drzewcu zaraz centymetr pod ostrzem we włosie z końskiego ogona. Ostrze ze stali hartowanej - 1900 klejnotów
50 monet wielkości złotówki o  zaostrzonych krawędziach - 10 klejnotów x 50
Drewniany łuk - 600 klejnotów
5 strzał do łuku - 45 klejnotów x 5
Ośmiometrowy łańcuch zakończony sporym hakiem - 320 klejnotów
Dwa noże do rzucania - 100 klejnotów x 2 (wyceniane wszystko przez Daxa)
Słoik regularnej wielkosci z kaparami


Umiejętności napisał:
- Sprinter (1)
- Skrytobójca (1)
- Medyk (1)
- Joker (1)


Opis magii napisał:
Wushu znane jako sztuki walki, rozwijały się na przestrzeni  wieków. Przeobrażeniom ulegały nie tylko liczne szkoły walki wręcz, ale także rozmaite techniki walki z bronią. Magia ta skupia się przede wszystkim na umiejętnościach biegłego posługiwania się każdą bronią niemagiczną, stawiając samą broń, w przeciwieństwie do magów podmiany, jako coś drugorzędnego. W kanon samej magii wchodzą głównie wszelakie buffy mające na celu ułatwienia walki danym orężem. Samą broń również wzmacnia chociaż w mniejszej skali jak i pozwala ją przechowywać w oddzielnym wymiarze co by się nie było trzeba z nią tłuc jak obładowany wielbłąd przez pustynie
Pasywne Właściwości Magii napisał:
Wuqi Jedna z niewielu umiejętności mająca bezpośredni związek z bronią. Pozwala ona trzymać NABYTE bronie w osobnym wymiarze oraz przywoływać je. I mówiąc "broń" wcale nie chodzi o kajzerki czy inne bagietki. Co więcej wymiar nie posiada opcji "Repair", więc jak wyląduje w niej połamana halabarda to w identycznym stanie zostanie przyzwana.

Bing Fa Zdąrzyła wykuć na blachę cały traktat Sun Tzu. Ma pojęcie o taktyce walki oraz dysponuje mądrością czysto książkową. Dalej jednak o wiele lepiej, jeżeli siłami zarządza ktos z umką Taktyk chociażby na poziomie 1.

Zhishi Ucząc się przez lata sztuki Wushu posiada umiejętności walki każdą bronią. Przez jednak wrodzony antytalent do większego zgłębienia technik walki jest lepsza od przeciętnego planktonu jednak dalej nie dorównuje osobom z umkami conajmniej na 1lv. PWM sumuje się z posiadanymi umiejętnościami.

Zhuanjia Przez lata obcując z bronią, poznała wiele ich rodzajów, mocne i słabe ich strony oraz możliwości. Potrafi ocenić kondycję oręża, materiały z jakich został stworzony oraz potrafi ocenić zalety jak i jej wady. Oczywiście jeżeli nie jest to jakaś wymyślna i dość oryginalna broń. Tyle jej jednak wystarczy by nazywać się znawcą.
Zaklęcia napisał:
A Shi Ba Ban Wu Qi Podczas liczącej tysiące lat historii Bingqi (dos. Broń żołnierza/wojownika)  zmieniały się także rodzaje i kształty broni, ich materiały i techniki produkcji. Aby scharakteryzować tę mnogość broni, wyodrębniono osiemnaście kategorii, obejmujących broń krótką, długą, bardzo krótką, miękką i miotaną. O wojowniku, który biegle posługiwał się wszystkimi tymi narzędziami walki, mówiło się, że opanował Shi Ba Ban Wu Qi, czyli "osiemnaście rodzajów technik walki". Na okres 4 postów Mei otrzymuje umiejętność walki bronią obecnie walczącą, której poziom wynosi obecny poziom umiejętności Mei (w przypadku jej braku, wynosi on 0) + 2Lv + aktywne PWM wpływające chociażby w niewielkim stopniu na umiejętności walki. Umiejki te muszą być jednak skategoryzowane jako "umiejętności walki"w spisie umiejętności.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2328-bank#39959 https://ftpm.forumpolish.com/t2010-mei-qiang-fong
Mei Qiang Fong


Mei Qiang Fong


Liczba postów : 33
Dołączył/a : 27/03/2014

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptyWto Kwi 01 2014, 15:20

Napisz kp na fonie - aczivment unlocked

Col, I'm waiting for your hate~!
Obie części - done...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2328-bank#39959 https://ftpm.forumpolish.com/t2010-mei-qiang-fong
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptyWto Kwi 01 2014, 20:00

Skoro tak kcesz to prosz - wzór kp jest po to by przestrzegać - sama go pisałaś~ Nieładnie tak nie korzystać ze swego wzoru. Tak czy siak mg i tak będzie musiał szukać po kp, bo zamiast na początku być co ma być to jest niżej... eh...


Cytat :
Data urodzenia: 15 lipca X784
Więc powinna mieć lat 17, a nie 16.

Cytat :
Nie potrzebnie
Razem - niepotrzebnie.

Cytat :
co raz
Razem - coraz.

Cytat :
nie koniecznie
Razem - niekoniecznie.

Cytat :
nie koniecznie
Razem - niekoniecznie.

Cytat :
– Zupełni z was kretyni!
Nie pogrubiłaś tego~ Swoją drogą lepiej wygląda jak się daje wypowiedzi w nowej linii. A nawet jak nie - bo niektórzy tak nie robią - to w historii przynajmniej jak jest kilka osób co mówi to powinno być w nowej linii... albo chociaż oznaczone co kto mówi w jakiś sposób. Wyglądało by przejrzyściej.

Cytat :
– Skoro nam o tym mówisz, to znaczy, że nie ma tutaj pułapek.
I znowu brak pogrubienia.

Cytat :
– Innymi słowy albo są tutaj śmiertelne pułapki, albo nie ma ich wcale, tak?
I znowu brak.

Cytat :
cep cangue
Co to jest? Odniesienie powinnaś dać jakieś albo w nawiasie pokrótce napisać.

Cytat :
Nie dobrze
Razem - niedobrze.

Cytat :
nie koniecznie
Razem - niekoniecznie.

Cytat :
Dość głośno z resztą.
W tym wypadku pisze się razem - zresztą.

Cytat :
Co raz
RAZEM - CORAZ.

Cytat :
Nie sądzę, żeby była to konieczność przy jej umiejętnościach jednak sądzę
Powtórzenie.

Cytat :
Z resztą
Razem - zresztą.

Cytat :
nie ważne
Razem - nieważne.



Sporo wypisałam, a wiedz, że to nie jest nawet połowa Twoich błędów. Nie jest źle, ale główne błędy jakie popełniasz to - jak da się zauważyć - sporo słów, które są jednym słowem piszesz osobno. Zwłaszcza 'coraz' mnie dobija bo nie tylko Ty tak robisz.
BRAK AKCEPTU - popraw to co na czerwono. Poza tym masz napisane, że do gildii zmierzała, w profilu jest, że w gildii jest już dwa dni (coś nieskończona ta historia), więc... jest już w gildii, ta?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Mei Qiang Fong


Mei Qiang Fong


Liczba postów : 33
Dołączył/a : 27/03/2014

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptyWto Kwi 01 2014, 20:36

Brak pogrubien wynika z bardzo prostej przyczyny - nim sprawdzilam czy wszystko gra, sciąl mi sie word, to tez od razu rzucilam sie do wlepienia kp w opisy Taski by kp nie przepadla. A zaraz po tym heroicznym czynie, moj komp zdechł [*] osobiscie bolą mnie rowniez te braki pogrubień .-.

A wzór zmieniłam... wait, teoretycznie jest ten sam, jeno historia w tle. No ja tu próbuje być kreatywna ;-;

Cep cangue (Lian Jia Gun)
Pierwotnie służyło rolnikom do młócenia ryżu i innych zbóż. Składało się z długiej i krótkiej pałki połączonych pierścieniami albo krótkim łańcuchem. Kiedy broń tę sprowadzono do Okinawy, jej budowę zmodyfikowano w ten sposób, że obie pałki miały tę samą długość. Ta nowa broń otrzymała nazwę "Nunchaku", co stanowi fonetyczny zapis chińskiej nazwy "Lian Jia Gun". Jak wczesniej zostało powiedziane, tego typu broń w północnych Chinach znana była jako Shao Zi (czyli "zmiatacz"). Dlatego "Lian Jia Gun" występowało często pod nazwą "Shao Zi Gun". Broñ ta powstała za czasów dynastii Song (960 - 1127 n.e). Z zachowanych dokumentów wynika, że została zaprojektowana przez Yang Xie w epoce Renzonga (1023 - 1064 n.e) i była polecana cesarzowi jako broń dla armii. W tej wersji cep cangue pokryty był metalem, co zwiększało jego skutecznośćbrażenia, i otrzymał nazwę "Fo Lian Jia" (Lian Jia). Broń ta znajdowała się w użyciu także w zachodnich Chinach (Xi Xia), gdzie wykorzystywana była przez kawalerie do walki z wojownikami pieszymi. Niektóre dokumenty źródłowe zawierają nawet sugestię, że pokryty metalem cep Lian Jia Gun wywodzi się z zachodnich Chin. Bronią tą posługiwał się lud Rong w walce z wojskiem cesarskim za czasów dynastii Han (206 p.n.e - 221 n.e).

Alv będzie ze mnie dumna :D
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2328-bank#39959 https://ftpm.forumpolish.com/t2010-mei-qiang-fong
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptyWto Kwi 01 2014, 20:40

Odpuszczę wrzucenie to do kp przez Twój komp, ale następnym razem pamiętaj by dawać wyjaśnienia w kp, a nie pod kp. Jakby to było coś ważniejszego to bym wymagała tego w kp.

Akcept części opisowej.
Magię sprawdzi ktoś inny.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Heisher


Heisher


Liczba postów : 241
Dołączył/a : 26/09/2012

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptySro Kwi 02 2014, 13:42

Eq:
Skoro Dax tak twierdzi, to kay. Wg. Windowsowego kalkulatora zostało Ci 55 lokalnej jednostki płatniczej.

Umiejętności:
Kay

Magia:
" bronią niemagiczną" Nie umknęło mi to. Zatem chcesz walczyć jedynie bronią pozbawioną magicznych właściwości. Kay.

PWM:
Wuqi – Kay. Tylko to, co może zostać nazwane konwencjonalną bronią. Za coś innego magia się fochnie. Transporty przebiegają jak w przypadku magii podmiany.

Bing Fa – Kay. Oczywiście marginalny wpływ na rozgrywkę.

Zhishi – Kay. Jak wyżej.

Zhuanjia – Kay.

Zaklęcia:
A:
Shi Ba Ban Wu Qi – Swoistą barierą byłby tutaj poziom 4. Tj. Z tym buffem możesz mieć umiejętność, w sumie, na poziomie 4, ale 5 już nie. Jak wiadomo, sam 4. poziom to już abstrakcja, więc no. Będziesz walczyć znacznie lepiej, niż ktoś, kto już jest mistrzem. "+ aktywne PWM" objaśnij, o co w tym chodzi. W sensie, że jak masz 2 aktywne PWM, to Twój poziom walki ma + 4?
Jeśli byś nie chciała poziomu 4, tylko max 3, mogę to zaakceptować na randze B w takiej samej postaci.



//Lolololo, to przenosi formatowanie. Szok.//
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t493-zasoby-korupcyjne-heishera https://ftpm.forumpolish.com/t481-heisher
Mei Qiang Fong


Mei Qiang Fong


Liczba postów : 33
Dołączył/a : 27/03/2014

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptySro Kwi 02 2014, 14:44

Eq: 55.. ok Cool *burżuj*
Magia: medżik ajtemy są dla leszczy. Prawdziwa elita walczy zardzewiałym widelcem, a na obiad wcina szarańcze!
PWM: Wszystko ok. A tej pierwszej postaram sie nie denerwować .-. *wyrzuca bagietke*
Spelle: Borze! Ciociu Dżio, 4? Jak dajesz to biorę >D Co do fragmentu z pwm. Zostało dodane z myślą o early game. To znaczy, że w momencie, kiedy bede miała taką umke lv 2 i se ją buffne o kolejne dwa, to dochodząc do granicy owe pwm sie nie wliczy. Za to nie mając danej umki wgl będzie to poziom 2+. Lepsza od przeciętniaka z tą umką z lv 2 ale jeszcze nie miszcz.

Btw myslałam ze dasz posta długosci mojej kp a tu taki suprise D: Chyba zapomnialam jak sie tworzy przekoszone spelle :< No i nawet groszku nie dostałam ;-; widzę że ciocia jest ostrożna. Ale i tak masz u mnie marchewke a nawet 3 *-*
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2328-bank#39959 https://ftpm.forumpolish.com/t2010-mei-qiang-fong
Heisher


Heisher


Liczba postów : 241
Dołączył/a : 26/09/2012

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptySro Kwi 02 2014, 18:48

Czyli PWM działają normalnie, kiedy jest włączony spell. Kay. W sumie niech działa 4 posty, a nie 5. Coś trzeba znerfić. Ogólnie rzecz biorąc ten spell, sam w sobie, nie jest op, ponieważ nie daje Ci zwiększonych parametrów fizycznych ani nic takiego. Jedynie wprawę we władaniu bronią. To dużo, ale zjadliwie.

DOBRA, DOPISZ SOBIE REGULARNEJ WIELKOŚCI SŁOIK KAPARÓW... nienawidzę kaparów. 0.0

Zmień te 5 postów na 4 i akcept.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t493-zasoby-korupcyjne-heishera https://ftpm.forumpolish.com/t481-heisher
Frederica

Wytrwała Pierepałka

Frederica


Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptySro Kwi 02 2014, 21:17

Łeeee D: Nastepnym razem nic nie mowie :x

Słoik z kaparami od Dżio <3<3<3<3 bedą miec własną kapliczkę *-*

Poprawione wszystko, kapary dopisane.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4675-tobolek-fretki#97655 https://ftpm.forumpolish.com/t4652-frederica-kikuta https://ftpm.forumpolish.com/t4677-there-s-something-odd-about-that-place#97660
Heisher


Heisher


Liczba postów : 241
Dołączył/a : 26/09/2012

Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong EmptySro Kwi 02 2014, 21:43

No. Jak mówiłem, akcept.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t493-zasoby-korupcyjne-heishera https://ftpm.forumpolish.com/t481-heisher
Sponsored content





Mei Qiang Fong Empty
PisanieTemat: Re: Mei Qiang Fong   Mei Qiang Fong Empty

Powrót do góry Go down
 
Mei Qiang Fong
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Martwe/Porzucone
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.