Bar

First topic message reminder :

Piękny, drewniany budynek, z tarasami od strony plaży oraz morza. Wejście do niego jest otwarte jedynie za dnia od godziny 7 do godziny 22. Jednak w trakcie tych godzin stanowi raj dla spragnionych, głodnych i szukających rozrywki ludzi. Znajduje się tu porządnie wyposażony bar, zawierający trunki rożnego rodzaju, napoje, soki i bóg wie, co by się tu nie znalazło. Obok baru znajduje się wejście do kuchni, pełnej narzędzi kuchennych, piekarników, frytkownic, grillów, kuchenek, sztućców, noży oraz, chyba najważniejsze - w pełni wyposażonych 3 lodówek z jedzeniem każdego rodzaju. Krany oraz miejsca do przygotowywania potraw wliczone w cenę. W samym barze natomiast znajdowały się automaty do gry, stół do bilarda oraz dziesięć stolików z krzesłami. Wszystko drewniane, urządzone ze smakiem, ale nie pozbawione "plażowego klimatu". Z sufitu zwieszały się rybackie sieci, upstrzone piórami, muszelkami, kwiatami i algami, na jednej ze ścian znajdowały się deski surfingowe. Pomieszczenie było dobrze oświetlone dzięki dużym wejściom. Gdzieś z tyłu dało sie zobaczyć drzwi do toalet.
Na tarasie od morza znajdował się ogromny parasol, pod którym znajdowały się dwie podłużne ławy biesiadne, a obok nich przenośny, duży grill. Z tego tarasu też widać było kilka innych wysp, w dość dużej odległości od siebie. Jedna z nich wydawała się górzysta.

MG

Trójka osób wykazała się instynktem przetrwała i postanowiła poszukać czegoś do picia. W tym tempie było jasne, że mogą paść z powodu odwodnienia, przy takiej pogodzie. Mogło się tez okazać, że po napiciu się nieprzyjemne objawy miną. Tak więc weszli i ich oczom ukazała się barek - miód na oczy w chwili obecnej. Nic, tylko wybierać i smakować tego napoju bogów, jakim była woda (lub też coś innego, w każdym razie, smakowało niezwykłe wybornie).

Czas odpisu: 23 marca

MG

Można powiedzieć, że wszyscy zgromadzeni podzielili się na grupki, dość widoczne grupki. Baek ze swoją świtą okupowali kuchnię, Pace i Mejiro zajmowali taras z widokiem na może, a Purpurowy forever alone siedział w środku, zastanawiając się, co dalej począć z dziwną i niecodzienną sytuacją, w której wszyscy się znaleźli. Finny znajdował się w podobnej sytuacji co Purpurowy, jednak jego z kolei nieco ciężka atmosfera w środku przytłaczała.

Kuchnia
Baek, Reszka i Xaki. To mogło się skończyć różnie. W każdym razie każdy zajął się sobą. Niebieskowłosy zabrał się za poszukiwanie narzędzi do rozbicia kokosa i szybko znalazł kilka solidnych tasaków, szpikulec do lodu i niewielki młoteczek. Do wyboru, do koloru~ Szybko też z ich pomocą otworzył kokos. W tym samym czasie Xaki zajmował się smażeniem naleśników i kuchnia prędko wypełniła się smakowitym zapachem. Reszka z kolei zmieniła taktykę i przeszła na podryw na orzecha. Czy jej wyjdzie, zobaczymy w następnym odcinku. W tle gdzieś przewinęli się Pace, Mejiro i Finny, ale raczej nikt nie zwracał na nich uwagi.

Taras
Dwójka panów po prostu relaksowała, ciesząc się tym, co do zaoferowania miał barek i kuchnia. Po co przejmować się czymś, na co nie miało się wpływu? Byli tu, był jakiś tego cel, dowiedzą się jutro. Więc po co panikować? Mejiro zajadał kanapkę, Pace pił whisky z lodem na ochłodę (kiedyś mu zamarznie mózg, mówię wam…), a wszystko w spokojnej atmosferze. Sielanka pełną parą. Ale po pewnym czasie panowie postanowili zwiedzić nieco więcej i opuścili bar kierując się w stronę domków.

Wnętrze
Tu za niewiele się działo. Ludzie przychodzi, wychodzili, jedli i pili byle tylko zaspokoić swoje potrzeby. Fin wypchał swoje ręce i kieszenie słodyczami i wyszedł. Purpurowy z kolei pochłonięty swoimi myślami odezwał się dopiero po chwili… nie wiadomo do kogo, choć najpewniej do panów na tarasie. Po czym wyszedł, wiedząc, że lepiej było odpocząć przed jutrzejszym dniem. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, przepięknie oświetlając spokojne morze.


Wyspa II, Domki -> Mejiro, Pace, Purpurowy, Fin
Czas odpisu: 10 maja

Więc jednak przyszli za nim co? Zapewne tak jak on, zmożeni głodem i pragnieniem. Cóż, można się było tego spodziewać. Westchnął tylko i dalej zajadał się swoimi specjałami ignorując upierdliwość tego świata, niestety świat nie miał zamiaru ignorować jego. Już po chwili zbliżyła się do niego Reszka.-Posiadasz tak ograniczony intelekt że nie potrafisz pojąć mojej nie bardzo złożonej ideologii czy może doszukujesz się w niej nieistniejącego drugiego dnia? Chcesz mnie rozgryźć ale co dokładnie, kiedy wszystko masz podane jak na tacy?-Zapytał Reszkę. Jak dla niego nie było co rozgryzać. Nie krył się z tym co myślał, ba, głosił to bardzo głośno, gdyż sądził że to dość ważne, by uświadomić robactwo, jak bardzo w dupie ma ich egzystencje, no i jak mierna i maluczka ona jest. Mimo wszystko odebrał kokosa od Reszki a nawet wstał po szklankę. Korkociągiem wydrążył dziurę we wgłębieniu i przelał mleczko do szklanki a następnie, tasakiem ciachnął kokosa na pół. Zarówno szklankę jak i połówki bez słowa podał Reszce. Po chwili dosiadł się Xaki z naleśnikami. Baek swojego przyjął, dlaczego miał odmawiać dobrego, darmowego jedzenia.-Nie dałeś rady wkupić się w łaski słowami, więc próbujesz udowodnić swoją pożyteczność przekupując jedzeniem. Metoda godna robaka, nie mniej, dość skuteczna. Pozwolę ci dla siebie gotować pchło. Możesz to uznać jako wyraz niewielkiego uznania dla twojego kunsztu. Pamiętaj jednak że obecnie nie jesteś dla mnie niczym więcej niż cyrkową pchłą. Podlizując się w ten sposób nie zyskasz ani szacunku ani uznania. Powinieneś za skarbić sobie mnie czy tę samicę, czymś więcej niż pokazem sztuczek. Powinieneś oczarować nasze serca i dusze, nakarmić umysł a nie jedynie... nacieszyć oczy i ukoić wołania żołądka.-Stwierdził filozoficznie i pożarł złożoną mu "Ofiarę".

MG

Jedzenie, obijanie się, rozmowy na temat filozofii~~ Piękna sprawa, mówię szczerze. take nieróbstwo mogło w późniejszym czasie zaowocować dobrze odrobionymi siłami. Jednakże cała trójka zaczynała cierpieć z powodu ubrań, które zaczynały sztywnieć i drapać z powodu morskiej soli, która wraz ze schnącym ubraniem zaczynała się krystalizować. Nie było to przyjemne uczucie.
Zapadał wieczór i temperatura spadała, a przyjemna bryza sprawiała, że siedzenie na tarasie było jeszcze przyjemniejszą sprawą. Najedzeni i wypoczęci mogli prawdopodobnie zrobić wszystko. Jednakże wypadałoby w końcu się przebrać i obmyć, bo obecna sytuacja była upierdliwa. Z pewnością jutro też bezie dzień.

Czas odpisu: 17 maja

Reszka nawet nie odpowiedziała nic Baekowi, wypiła szybciutko mleczko kokosowe jakie jej dał. Na naleśniki od Xakiego nawet nie spojrzała, nie za bardzo przepadała za takimi rzeczami, dodatkowo nie wiadomo czy tam nie napluł czy inne takie. W ogóle nie dawałaby się przekupić w tak prosty sposób. Mało to jakieś wyrafinowane. Nie przekonało jej to wcale, a wcale. Głupi podlizuch, zachowywał się jej zdaniem ohydnie, jeżeli jego intelekt nie jest wystarczający, wyskakuje z czymś takim. Irytujące.
Odczuwała dyskomfort przez ubrania. Nie mogła pozwolić, żeby jej delikatna skóra mogła zostać zraniona. Powoli podźwignęła się ze swojego miejsca. Musiała jak najszybciej znaleźć jakieś suche i wygodne ubrania. Dodatkowo coś powinna zrobić z tymi włosami. Powoli zdjęła bluzę, oddając ją swojemu prawowitemu właścicielowi.
- Dziękuję za okrycie. – podziękowała spokojnie, po czym udała się w kierunku wyjścia.
[z/t]

Mag był obojętny na opinię Reschedery, ani na jej chamstwo. Xaki nie rozumiał do końca jej poczynań, ale cóż średnio go obchodziła jej obecność lub jej brak.
- Wystarczyło powiedzieć dziękuje... no chyba, że prawdziwemu człowiekowi wdzięczność nie przystoi.-
Cóż i na to machnął ręką, bo dla chłopaka to nie słowa stanowiły o człowieku, a jego czyny. Póki co żadne z nich nie wzbudziło jego tych bardziej pozytywnych uczuć.
- Powiem ci coś Baek. Rozumiem twoją filozofie, pogląd na świat i opinie o innych ludziach. Może nie do końca to popieram. Jednak mamy coś wspólnego w poglądach, moim zdaniem też o człowieku świadczą czyny, a nie wielkie słowa, bo gadać każdy może, a zrobić coś wielkiego są w stanie nieliczni. -
Gdy Reszka wyszła Xaki skwitował jej gest nietęgą miną. Poczół się troche urażony tym gestem.
- Ej! Ludzie! Chce ktoś deser? -
Krzyknął do pozostałych ludzi siedzących w kawiarni, a potem zaczął jeść swoją porcje.

Spojrzał zarówno na Xakiego jak i odchodzącą Reszkę. Spojrzał też na bluzę którą mu oddała. Bluzę zarzucił na ramię i sam wstał. Zabrał sztućce i narzędzia i postanowił wynieść do kuchni gdzie odłożył je na miejsce. Wcześniej myjąc jeśli były brudne. Nic nie mówił, na dziś się nagadał. Posprzątał po sobie i omiatając ostatnim pogardliwym spojrzeniem bar, zwrócił swe kroki w kierunku wyjścia, starczy na dziś, tej zabawy.

[z/t]

- Dobra, zbierz manatki, ja poczekam. - rzucił w odpowiedzi i jak powiedział tak zrobił. Nie musiał czekać długo na maga wody.
- O tym samym myślałem. Sprawdźmy jak przyjdzie nam tu mieszkać. - zgodził się z towarzyszem wesołym tonem. To właśnie tam chciał się udać zobaczyć jak to wszystko zostało zorganizowane.
Shinji ruszył razem z Packiem, który zaproponował mu łyk alkoholu, który zawinął z baru. W sumie czemu Mejiro nie zrobił tego samego i nie zabrał ze sobą czegoś? Mógł to zrobić, ale nie chciało mu się wracać kiedy zerknął sobie przez ramie. - Czemu nie... - odpowiedział i przejął butelkę. Wziął nieduży łyk po czym oddał ją prawowitemu właścicielowi. Panowie razem opuścili bar udając się do domków.

[z/t]

I tak i Baek i Reschedera opuścili Xakiego nic mu nie mówiąc, nie informując dokąd się udają, ale to nie było koniecznie, bo mag dźwięku domyślał si€ tego. Jemu samemu zaczęły przeszkadzać ubrania całe w morskiej soli i zmęczenie. Był pewien, że spotka ich w pobliżu pralni lub miejsca zakwaterowania, więc udał się w kierunku domków.

[Z/t]

Pojawił się tu zasadniczo na chwilę, miał kilka spraw do załatwienia a najważniejszą w gruncie rzeczy było zrobienie sobie kanapki z masłem orzechowym i wypicie soku pomarańczowego. Potem oczywiście należało jeszcze umyć naczynia i dłonie. Teraz niby mógł iść na plażę, ale że zostało mu jeszcze dwadzieścia minut, zaparzył sobie kawę i w spokoju siedząc, wypił cały napar, by całkowicie się rozbudzić. Kiedy skończył pić, odstawił i umył naczynko, po czym się oddalił.

[z/t]

Kolejna szybka wizyta w barze. Tym razem 8 szklanych butelek z piciem trafiło w łapki Baeka. Dzisiaj nie zamierzał już tu przychodzić, dlatego więc jeszcze bagietka wylądowała w jego zębach i w ten sposób obładowany zamierzał się wycofać. Miał cały dzień na zrobienie tego, co sobie zaplanował. A że na pewno w międzyczasie będzie spragniony to warto było si ę zaopatrzyć w tego typu rzeczy. Jedno było pewne, pokaże robakom, kto jest panem na tej wyspie.

[z/t]