HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Posiadłość Wellingtonów - Page 5




 

Share
 

 Posiadłość Wellingtonów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptySob Paź 26 2013, 22:45

First topic message reminder :

Rozległa parcela, położona na obrzeżach Oak. Otoczona wysokim murem z jednym, ogólnie znanym wejściem czyli żelazną bramą. Od tej właśnie bramy ciągnęła się żwirowa droga mająca około 200 metrów, ostatecznie wlewając się w rondo pośrodku którego znajdował się niewielki pierścień trawnika i fontanna, której główną dekoracją była syrena siedząca na kamieniach, którą otaczały delfiny i jakieś rybki. Willa prezentowała się natomiast jako prosta bryła. Do drzwi wejściowych prowadziły schody, uformowane w półkole. Dodatkowo umieszczone one były w ryzalicie przyozdobionym kolumnami i wielkimi oknami. Po bokach budynku można było zauważyć ciągnące się na wysokości pierwszego piętra wykusze. Na lewym rogu budynku znajdował się alkierz. Całość była w kolorze białym, natomiast dach pokrywała czarna dachówka. Około 50 metrów na lewo znajdował się niewielki kompleks mieszkalny dla służby. Otaczały go gęsto drzewa, więc zauważyć się go dało dopiero stojąc przy samych schodach. Ogólnie rzecz ujmując posiadłość otoczona był olbrzymimi połaciami trawników i wiekowymi drzewami. Gdzieś musiał być też staw bo dało się słyszeć kumkanie żab z oddali.


Powóz zawiózł was pod samiusieńkie drzwi rezydencji. Drzwi otworzył wam wysoki, zasuszony mężczyzna o siwych włosach, które na czubku głowy zaczęły już z wolna wypadać. Spoglądał na was spokojnie znad okularów, ubrany w czarny garnitur.
- Witam panów w posiadłości Wellingtonów. Państwo już cze... - Mężczyzna został odepchnięty od drzwi, przez które chwilę później wypadła kobieta, natychmiast wczepiając się w ubrania Lianga.
- Bueeeeeeeeeee. Mój F-frędzelek. Proszę. PROSZĘ WAS! Uratujcie mojego Freklnfskjgbkja - kobieta zatopiła twarz w ubraniu chłopaka, przez co następne skargi, prośby i żale zlały się w jedno słowo. Była osobą niezwykle niską, mającą może z 155, a do tego niezwykle pulchną. Blond włosy miała ufryzowane w loki, co tylko jeszcze bardziej ją poszerzało, ale tak ogólnie stara się nie wydawała. Mężczyzna odchrząknął, pragnąc zwrócić swoją uwagę.
- Pani Amelio... najmocniej panią proszę by pozwoliła Pani naszym gościom wejść.
Zdawał się jednak mówić to bez większego przekonania, jakby zwrócenie się do kobiety nieco bardziej zdecydowanie mogło wywołać niezwykle nieprzyjemne dla niego konsekwencje. Spojrzał na was zmieszany i wzruszył ramionami bezradnie. Kobieta w końcu jednak dała sobie słowo i spojrzała na czarnowłosego z rozpaczą w oczach.
- Proszę, pomóżcie mi. Odnajdźcie mojego cukiereczka!
- Amelio!
Pani domu wzdrygnęła się i odwrócił. W wejściu do posiadłości pojawiła się jeszcze jedna osoba. Równie wysoki co kamerdyner mężczyzna, powiadający krótko ostrzyżone, brązowe włosy i brodę. W przeciwieństwie do kobiety był szczupły, ale na pewno starszy.
- Na miłość Boską! Tym, panom nie pomożesz.
Kobieta zawahała się, ale po chwili szybko powróciła do domu, znikając już z pola widzenia magów. Gdy tylko zostaliście już sami w czwórkę, uśmiechnął się życzliwie.
- Witam was. Nazywam się Bernard Wellington. Zapraszam.
Zostaliście poprowadzeni przez rozległy hol. Na przeciwko drzwi wejściowych znajdowały się szerokie schody prowadzące na piętro, pokryte czerwonym dywanem. Zaprowadzono was na lewo, do stosunkowo małego pokoju (jak na oszołamiające rozmiary budynku) będącego typowym gabinetem. Mogliście się rozgościć, pan domu jednak nie usiadł na miejscu za biurkiem, przysiadł po prostu na jego blacie, splatając ręce przed sobą.
- Na początku przepraszam za moją żonę, bardzo przeżywa stratę swojego pupilka. Sprawa jest prosta - musicie znaleźć tego sierściucha. Proszę was o to w imię świętego spokoju. Może ja nie jestem w stanie wam pomóc, ale proponuję popytać służbę, ja nie miałem do tego głowy. Nasza posiadłość jest na prawdę rozległa, na pewno ktoś widział kocura. Arnold jest do waszej dyspozycji. Kwestię wynagrodzenia natomiast omówimy po całej sprawie.
Wymieniając imię mężczyzny wskazał na osobę kamerdynera, który otworzył wam drzwi, a teraz stał przy tych do gabinetu. Delikatnie skinął wam głową.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822

AutorWiadomość
Evan


Evan


Liczba postów : 289
Dołączył/a : 10/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptySro Lut 12 2014, 20:34

Odwróciłem się i spojrzałem na kobietę. Moje oczy skierowały się na jej twarz,a dokładnie na oczy... Które były jedynie iluzją. Irean nie żyła... Przez tego youkai. Cierpiała... Przypomniałem sobie wizję, którą mi pokazała i drgnął lekko. Nie... To mu musiało się tutaj skończyć. Nie chciałem, aby ktoś jeszze musiał kiedyś przeżył to co ona. Ta dziewczynka.... Nie, to nie była dziewczynka. Było tak, jak mówiła Irean. To naczynie.
-Zniszczyć naczynie..?-powtórzyłem jej słowa w myślach i powoli odwróciłem się do niej plecami. Spojrzałem na Mejiro i Lianga, na chwilę zatrzymałem oczy na naczyniu... Po czym znowu odwróciłem się i zrobiłem kilka kroków w stronę Irean. Spojrzałem w jej "oczy" i zamyśliłem się... Westchnąłem. Nie było innego wyjścia... Musiałem to zrobić. Umieściłem swój kij za skórzanym paskiem który utrzymywał go na moich plecach i podszedłem do zgromadzonych [bo Liang napisał, że dotknął ramienia dziewczynki, więc i on musiał tam podejść]. Stanąłem koło Mejiro i za pomocą PWM stworzyłem biała maskę. Wyjąłem dziewczynkę z ramion Mejiro i ułożyłem ją na ziemi.
-Ta maska spowoduję, że na jakiś czas zaśniesz. Nie będziesz czuć bólu. Kiedy się obudzisz będzie już po wszystkim... Za chwilę zacznie działać.-powiedziałem, po czym przyłożyłem maskę do jej twarzy...

I użyłem swoje czaru B, aby skopiować Onikumę. Następnie zrobiłem kilka kroków w tył, użyłem Maski kamuflującej i zdjąłem PWM Światła ze wszystkich masek w pomieszczeniu. I użyłem na masce którą na twarzy miała dziewczynka maski wybuchającej. Od razu ją zdetonowałem. Sam wyszedłem z wody najszybciej jak się da i w miarę możliwości oddaliłem się. Jeśli mężczyźni będą próbować mnie zatrzymać użyję skopiowanego czaru przywołania Onikumy, aby przyzwać go i użyć do zatrzymania Lianga i Mejiro. Sam oddaliłem się kanałem którym tutaj przyszliśmy, trzymając się ściany, gdyż swoje światło też zdezaktywowałem... Miałem nadzieję, że Irean pomoże mi odnaleźć drogę powrotną... w końcu wykonałem jej rozkaz.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1909-konto-evan-a https://ftpm.forumpolish.com/t1395-evan https://ftpm.forumpolish.com/t2415-maskarada#41565
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptyCzw Lut 13 2014, 22:44

Długowłosy uśmiechnął się do dziewczynki widząc, że ta jest znów sobą. Naprawdę się z tego powodu cieszył, a może czuł ulgę? Chyba jedno i drugie, ale...
- Nie martw się, coś wymyślimy. - odpowiedział delikatnie na jej słowa głaszcząc ją delikatnie po głowię. Starał się ją pocieszyć, podtrzymać na duchu, ale nie wiedział co zrobić. Nie wiedział też czy za chwilę dziewczynka czasem ponownie nie wejdzie w ten dziwny stan jakby coś nią kierowało. Na szczęście po chwili pojawił się Liang. Upewnił on Shinjiego, że dobrze postępuje, długowłosy pokiwał głową słysząc jego słowa po czym spojrzał na niego pytająco kiedy ten dotknął jej ramienia. Czyżby wpadł na jakiś pomysł? To właśnie w nim pokładał większość swoich nadziei, ale jeśli nie... Teraz był gotów samemu walczyć z demonem, żeby uratować dziewczynkę. Dziewczynkę wtuloną w niego.
Potem spojrzał na Evana, jakby chciał przekonać się o jego zdaniu, ale on odwrócił się do nich plecami wpatrując się w jakąś zjawę? Mejiro nie był pewny. Po chwili chłopak od masek również się zbliżył, bez słowa chciał wyciągnąć małą z ramion Shinjiego.
- Co robisz? - zapytał chyba ostrzej niż chciał łypiąc na niego spode łba. Ale wydał mu się jakiś dziwny podchodząc tak bez słowa. Dopiero po chwili odezwał się, bezpośrednio do małej.
- Co chcesz zrobić? - zapytał jeszcze raz tym razem patrząc na Evana tak jakby za chwilę chciał się na niego rzucić. Chyba nie muszę dodawać, że nie był skory do powierzenia małej Evanowi, który jakby go ignorował.

Spojrzał kolejny raz pytająco na Lianga. Jakby szukając u niego odpowiedzi na to co jego towarzysz planuje. (Bo uważał ich jako towarzyszy, w końcu kiedy przybył ta dwójka była razem.) Jakby w tym czasie Evan zrobił to co planował Shinji wlepia w niego swoje srebrne ślepia. I kiedy tylko ten zrobił krok w tył wciąż nie odzywając się słowem od razu złapał maskę małej chcąc wyrzucić ją jak najdalej od Yoki. Wszystko jedno gdzie, czy to w kierunku samego Evana czy Lianga czy gdzieś w pusta przestrzeń, tak jak było najwygodniej i najszybciej odrzucił maskę, byleby była jak najdalej od małej, w razie czego gotów nawet ją osłonić. Jakby jednak nie zdążył... W takim wypadku jest targany sinymi emocjami. Z jednej strony gotów jest w każdej chwili rzucić się na Evana przybierając pełną najsilniejszą formę swojego zaklęcia, a z drugiej strony przeistoczyć się w drugą formę tego zaklęcia i pomóc Yoki swoją mocą. Ostatecznie w razie najgorszego w życie wchodzi ta druga opcja... Shinji błyskawicznie, a przynajmniej tak szybko jak tylko potrafi przeistacza się w feniksa, jego mniejszą wersję, aby zmusić się do uronienia jednej, drugiej, a nawet trzeciej łzy na dziewczynkę byleby tylko jej pomóc. A co będzie dalej? Zobaczymy...

// Czary: Feniks oraz Feniks -> Łzy Feniksa
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptySob Lut 15 2014, 23:15

MG

Dziewczynka, usłyszawszy słowa Lianga, przeniosła na niego powoli zmęczony wzrok. Zdawała się ledwo kontaktować, ledwo zdawać sobie sprawę co dzieje się w okół niej.
- Śmierć?
Odpowiedziała powoli, cicho, przymykając oczy i wtulając się mocniej w białowłosego.
W końcu do chłopaków dołączył też Evan, który do tej pory wpatrywał się w swoją eteryczną towarzyszkę. Ale jakby chłopak nie próbował, Yoki początkowo nie chciała puścić Shinjiego. Nie patrzyła nawet na niego, zdawała się pozostawać w letargu, do póki za Evanem, w polu widzenia Yoki nie pojawiła się zjawa.
uchwyt zelżał, a dziewczynka otworzyła na chwilę szerzej oczy. Na jego słowa kiwnęła delikatnie głową, pozwalając przyłożyć sobie maskę do twarzy. Nie odrywała jednak oczu od ducha.
Evan puścił w ruch swoją kombinację zaklęć, w tym samym czasie Mejiro złapał za maskę z zamiarem odrzucenia jej. Nie ruszył jednak ręką daleko. Jakieś 20cm od twarzy dziewczynki maska wybuchła, raniąc jej twarz, ale także rozszarpując przede wszystkim rękę chłopaka.

W tym samym momencie wszyscy zebrani w pomieszczeniu usłyszeli głośny dźwięk tłuczonego szkła. Skóra Yoki dosłownie pękła, rozpryskując się na wszystkie strony. Powłoka zniknęła. Nie było krwi, flaków, ani cierpiętniczego płaczu. W tym samym miejscu co chwilę wcześniej, w tej samej pozycji znajdowała się Yoki, tylko, że teraz eteryczna, błękitnawa. Wciąż nie odrywają oczu od Irean.
Gdzieś jednak w okolicach łopatek zjawy dziewczynki, kłębił się dymny, czarno-fioletowy kształt. Smuga, która po chwili skłębiła się i odskoczyła w bok. Na jej powierzchni uformowały się czerwone ślepia, a chwilę potem dym przybrał kształt dużego, dwuogoniastego kota.

Ogniki rozpaliły się wokół demona, sekundę później między nimi utworzyły się świetliste linie, łącząc je ze sobą i tworząc swoistą klatkę. Linia rozrosły się, tworząc ścianki i zasłaniając wam widok, po czym zniknęły. Razem z kotkiem. Tak jak Irean powiedziała - widocznie Hitodamy rozprawiły się z kocurem. Szybko.

Cóż... między wami wciąż pozostawał duch Yoki. Spojrzała na Lianga, potem na białowłosego.
- Shinji...
Odwróciła się w jego stronę, rzucając na szyję. Ale chłopak nie poczuł niczego, oprócz chłodu w miejscu, gdzie zjawa dotykała jego ciała i bólu, który promieniował od ręki. Palce były poranione aż do kości, z resztą dłoni było odrobinę lepiej, ale i tak patrząc na nią wydawało się, że to krwawa miazga.

Evan: dałeś nogi za pas, opuszczając kanały i misje, i w sumie... tyle. @@
Nagroda: ni mo hajsu, 10PD


Ostatnio zmieniony przez Randia dnia Sro Lut 19 2014, 00:30, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptyWto Lut 18 2014, 21:38

    Mała mocniej wcisnęła się w pierś Shinjiego. Ten w odpowiedzi automatycznie nawet o tym nie myśląc pogłaskał ją po włosach. Potem... Potem wszystko działo się bardzo szybko. Bez gildyjny mag działał instynktownie. Przeczuwając, że coś jest nie tak starał się zerwać maskę z twarzy Yoki i odrzucić ją jak najdalej, ale... Nie zdążył. Maska wybuchła blisko twarzy dziewczynki raniąc ją mocno, ale jeszcze bardziej raniąc rękę Mejiro.
      Ból, długowłosy czuł ból, a raczej powinien czuć. Ale nie, nie czuł żeby coś go bolało, nie wiedział nawet że został ranny. Do puki sam tego nie zauważył. Widok własnej ręki zniszczonej do kości był dla niego takim szokiem, że zrobiło mu się biało przed oczami. Pochylił się niebezpiecznie do przodu niemal upadając, ale jakoś udało mu się odzyskać równowagę, nie stracił przytomności. Nie chciał przewrócić się na Yoki. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczyma i nie wiedział co się dzieje. Dziewczynka rozpadała się. Miał kompletnie w nosie kota, którym zajęły się ogniki. Zapomniał nawet w tym momencie o Evanie, wciąż wpatrywał się w białowłosą nie wierząc, albo raczej nie chcąc wierzyć w to co widzi. Czy ta jakby niematerialna postać Yoki była duchem? Nie chciał w to wierzyć, ale przecież widział to na własne oczy. Chociaż nie rozumiał do końca co się stało to jednak podświadomie wiedział, że mała... Ślepka mu się zaszkliły.
        Próbował złapać dziewczynkę kiedy ta się na niego rzuciła. Pogłaskać po łepetynie, przytulić. Wtedy ponownie zobaczył swoją zniszczoną dłoń i dopiero czucie zaczynało powracać. Ból stawał się coraz silniejszy, ale on całą uwagę skupiał na Yoki. Chciał coś do niej powiedzieć, ale nie wiedział co. Bezradny spojrzał na Lianga, a potem na ducha tej kobiety (Irean). I znów na małą.
- Co się stało? Dlaczego... - głos mu drżał. Zadrżał by pewnie na samą myśl o takiej nieszczęsnej biednej istotce jak Yoki, a co dopiero w takiej sytuacji kiedy to wszystko zdarzyło się na jego oczach. Ręka coraz bardziej dawała o sobie znać, ale Shinji dalej starał się to ignorować. Nawet próbował przyjąć łagodny wyraz twarzy nie zeszpecony grymasem bólu, uśmiechał się do niej.
- C-co... Co mogę dla  ciebie zrobić Yoki? - zapytał w miarę naturalnie. A to wcale nie było takie łatwe w obecnej sytuacji...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptyWto Lut 18 2014, 23:37

Kiedy zobaczyłem co robi Evan, natychmiast zrozumiałem że nie będzie miał skrupułów przed zabiciem jej... Nie zdążyłem jednak nic zrobić, a wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Wybuch, gasnące światła, duchy, Hitodamy, Irean, krew...
Ostatnie słowo zadźwięczało w mojej głowie obijając się echem po wnętrzu czaszki...
Dusza kota, demon Nekomata, został złapany i zesłany do miejsca, gdzie wszystko kończy się i zaczyna... Zapewne kiedyś powróci, ale długo zajmie mu powrót do naszego świata...

Yoki była duchem... Przez cały czas... Nie mieliśmy pojęcia, że wystarczyło pozwolić uwolnić się jej duszy... Nie trzeba było zabijać, wystarczyło zwyczajnie jej pomóc...
Pytające spojrzenie Shinjiego wskazywało, że zapewne myśli, iż wiem co się stało... I owszem, wiem... ale czy on też powinien wiedzieć? W sumie, wygląda, jakby nie mógł się pogodzić z tym co się stało, więc powinienem go uświadomić, że mimo wszystko tak jest lepiej.
-Shinji... Yoki cały czas była duchem... Była martwa, ale nadal przywiązana do swojego ciała... Wiesz... zdolnością Nekomaty jest ożywianie ciał... Podejrzewam, że Yoki umarła w niedalekiej przeszłości- mówiąc to, czułem się trochę niezręcznie, gdyż mała cały czas tutaj była -jej dusza nie zdążyła odejść dość daleko...
Kiedy Nekomata ożywił jej ciało, ono przyciągnęło ją z powrotem... A youkai po prostu to wykorzystał żywiąc się jej energią...-

Podszedłem do Shinjiego od prawego boku i położyłem mu lewą rękę na prawym ramieniu
-Pozwól jej odejść do Zaświatów... Tam będzie jej lepiej...-
Później spojrzałem na Irean... Mimo iż było ciemno, dusze promieniowały własnym światłem...
-A ty? Jakie macie dalsze plany? Naczynie zniszczone, Nekomata odesłany, więc... zostajecie tutaj czy wyruszacie dalej?-
Później przyszło mi do głowy coś jeszcze...
-Emm... Irean? Czy... wiesz może coś o innych, zaginionych kotach? Przyszliśmy tutaj, nie w celu pozycia się Nekomaty, tylko znalezienia zguby... Czy... ewentualnie... wskazałabyś nam do niego drogę, albo przynajmniej drogę do wyjścia?-
Zaraz... jeszcze jedno... Shinji jest ranny, i to dość poważnie...
-Szlag, ty już na pewno musisz stąd wyjść... Trzeba coś zrobić z tą ręką...-
Jeśli Irean pokaże nam miejsce gdzie jest kociak, staram się tam dojść i go odzyskać, jeśli nie, idę z Shinjim do wyjścia, prowadząc go, pozwalając opierać mu się na mnie.
Obrzuciłem Hitodamy ostatnim spojrzeniem...
Ech... miło by było wypić czarkę lojalności z jednym z tych duszków... Oświetlałby drogę w ciemnościach a czasami rozbawił żartem... Powinienem pomyśleć nad przyszpileniem kiedyś jakiegoś... choć pewnie nie prędko któregoś spotkam i zdołam namówić do współpracy...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptySro Lut 19 2014, 00:29

MG

Tak. Yoki była duchem. Była duchem od samego początku, splątana swoimi własnymi wspomnieniami, przyzwyczajeniami. Została tam, gdzie umarła - w kanałach. Kulejąc, jak w ostatnich momentach swego życia. Teraz zjawa patrzyła z wdzięcznością na białowłosego, na chwilę posyłając to samo spojrzenie Liangowi. W końcu on też tutaj był, nie można było go ot tak pominąć. Był mądry, a mądrość powinno się cenić i szanować.
- Nie musisz robić, niczego.
Zabrzmiał jej cichy, delikatny dziecięcy głosik, towarzyszyło mu jednak ledwo słyszalne echo.
- Pomogłeś mi. Pomogliście mi. Dziękuję wam. Teraz... teraz mogę już stąd odejść. Zasnąć. Odpocząć.
Uśmiechnęła się słabo, odsuwając od Mejiro. Potem wzięła jego zmasakrowaną dłoń, w swoje drobne, eteryczne rączki. Chłopak poczuł przyjemny chłód, a potem stopniowo narastającą, coraz większą ulgę. Ból znikał, a wraz z nim ręka wracała do swojego pierwotnego stanu - leczyła się. Yoki z zaciętością wymalowaną na twarzy poświęciła się swemu zajęci. Tym razem przemówiła Irean.
- Odchodzimy stąd.
Odparła lakonicznie, zwracając na czarnowłosego swój wzrok. Następnie, uniosła lewą rękę. Od dłoni rozszedł się szybki błysk, a wraz z nim znów usłyszeliście odgłos tłuczonego szkła. W tym momencie też do waszych uszu doszło miauczenie. Coraz głośniejsze. W końcu z jednego z tuneli wyłonił się kluskowaty kot. Tya... to chyba był Frędzelek.
- Żegnajcie.
Powiedziała jeszcze, po czym zmieniła się w płomień i zgasła. Tym samym duch dziewczynki skończył swoją prace i ręka Mejiro była jak nowa.
- Ja... ja też muszę.
Poinformowała niechętnie, zwracając w kierunku Lianga i kiwając delikatnie główką. Następnie jeszcze raz przytuliła Shinjiego; tym razem jednak jej ciałko wydało się bardziej materialne, wywierające nacisk. Miało kształt, który białowłosy mógł objąć (jeśli będziesz chciał o.o). Ucałowała go w policzek i zaraz po tym rozpłynęła się.

Dostajecie obydwoje po 20'000$ i 12 PD.

Evan: 5 dni w szpitalu + 3 dni przerwy
Majiro: 4 dni nic nie robienia D:
Liang: 3 dni


Ostatnio zmieniony przez Randia dnia Czw Lut 20 2014, 15:23, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Liang


Liang


Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptySro Lut 19 2014, 01:14

Ręka Mejiro na szczęście poskładała się z pomocą Yoki... Irean oddała nam kota...
Wszystko się ułożyło... tylko... co z Evanem? Gdzie się podział ten dzieciak?
Na słowa Irean, kiwnąłem głową i przekazałem gestem słowa pożegnania.
Yoki, skończywszy zajmować się Srebnowłosym, także miała zamiar się pożegnać.
Najpierw pożegnała się ze mną.
-Szerokiej drogi dzielna duszyczko. Niech Izanami czuwa nad tobą i pozwoli wejść do swojego królestwa...-
Teraz nadszedł czas pożegnania z Mejiro. Widać, że był z nią bardziej zżyty...
-Poczekam na ciebie w tunelu-
Odwróciłem się, idąc po Frędzla, dając im trochę prywatności. Schowałem się w tunelu, którym tu przyszliśmy, nie mając zamiaru podsłuchiwać, by nie naruszyć ich prywatności...
Gdy wszystko się skończyło, razem z Shinjim oddaliśmy kota i tym samym zakończyliśmy misję, zgarniając nagrodę...
-To w takim razie, żegnaj... Miło się z tobą współpracowało... A tak w ogóle... jaką magią się posługujesz? Chyba ani razu jej nie użyłeś, co?-
Po krótkiej pogawędce i pożegnaniu, ruszyłem do Onibus, do mojej gildii, do Lamia Scale...

[z/t]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t918-liangowa-sakwa-zlota#13540 https://ftpm.forumpolish.com/t786-liang-aaliyah https://ftpm.forumpolish.com/t954-liangowe-fajnosci
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 EmptySro Lut 19 2014, 10:19

Yoki była duchem? Liang był przekonany, że tak jest. Wytłumaczył Shinjiemu o co w tym wszystkim chodziło. Chłopak naprawdę znał się na tych całych Yokai. Ale... Ale to i tak było bardzo smutne. Naprawdę było mu żal dziewczynki, która zginęła samotnie w tych kanałach, a potem jeszcze została wykorzystana przez jakiegoś demona. Ale Liang miał rację, duszy Yoki lepiej będzie w zaświatach. Wierzył, że tak właśnie będzie.
W tym wszystkim zupełnie zapomniał o tym poco wlazł do tych kanałów, ale Liang pamiętał. W międzyczasie kiedy dziewczynka zajmowała się ręką Mejiro on odzyskał kota.
W końcu przyszedł czas na pożegnanie. Liang poszedł przodem, srebrnowłosy kiwnął głową że zaraz do niego dołączy.
- Wiem. - odpowiedział Yoki. - Uważaj na siebie tam dokąd pójdziesz... - dodał uśmiechając się smutno. - Żegnaj. - dokończył tuląc tą małą nieszczęsną duszyczkę. Bardzo polubił ją przez ten krótki okres czasu, a może było mu jej zwyczajnie żal? Pewnie jedno i drugie. Chciał spędzisz jeszcze trochę czasu z małą, coś dla niej zrobić, ale nie powinien jej powstrzymywać wiedział to. Kiedy zniknęła siedział jeszcze chwilę. Jakoś nie miał ochoty się ruszać, ale Liang na niego czekał, nie chciał sprawiać mu problemów więc w końcu dołączył do niego. Razem zwrócili kota, dostali za to nagrodę, ale jakoś nie potrafił się z niej cieszyć.
- Faktycznie. - potwierdził. - Ale jakoś średnio miałem pole manewru, żeby wykorzystać moje zaklęcia. Potrzebuje do tego sporo miejsca. - mówił myśląc o wielkiej formie feniksa, pozostałe czary raczej średnio by mu się przydały.
- Jestem... - zawahał się czy powinien zdradzać jaką magią się posługuje. Ale Liang wydawał się godną zaufania osobą. - Jestem magiem przejęcia. Potrafię przybierać formę różnych stworzeń. - powiedział nie wiedząc jak inaczej to opisać. Zwykle pewnie dałby mu jeszcze jakiś pokaz, ale teraz nie miał na to ochoty.
- Mnie też dobrze się współpracowało, mam nadzieję że jeszcze będziemy mieli ku temu okazję. Bywaj. - pożegnał się kiedy już mieli się rozdzielić. On również ruszył choć sam nie wiedział dokąd. Pewnie znów będzie się włóczył bez celu to tu to tam.

[z/t]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Sponsored content





Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Wellingtonów    Posiadłość Wellingtonów  - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Posiadłość Wellingtonów
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5
 Similar topics
-
» Posiadłość Jokeone'a
» Posiadłość Mariev'ów
» Posiadłość l'Firenzza
» Posiadłość Aurena V.
» Wiejska posiadłość

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Południowe Fiore :: Oak
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.