Pizzeria "Lama"

First topic message reminder :

Pizzeria jest to miejsce w którym każdy może zamówić pizzę. Znajduje się trochę na uboczu centrum, ale mimo wszystko cały czas jej prowadzenie przynosi zyski. Znajduje się na parterze budynku mieszkalnego w dziedzińcu między innymi budowlami. Wejście do niej prowadzi przez podwórze, a drogę wskazują rozstawione na głównej ulicy znaki. Wewnątrz jest dosyć obszerna. Spokojnie może pomieścić pięćdziesiąt osób. Wystrój to głównie drewniane ławy przy, których może usiąść całkiem spora grupa ludzi. Ściany zaklejone są różnymi plakatami przedstawiającymi najpotężniejszych magów Fiore. Oczywiście nie związanych z wróżkami. Zwykle w środku jest paru klientów, obsługa, a w tle gra klimatyczna muzyka.

/by Asthor

Lało jak z cebra. Dawno Hosenka nie widziała takiej ulewy. Deszcz ogromnymi kroplami uderzał o ulicę i dachy budynków, tworząc monotonny, głośny szum. Woda, która zebrała się na ulicy, spływała niczym rwąca rzeka do kanałów, a większość ludzi pochowała się w lokalach i domostwach, unikając przemoczenia. Tak, tą ulicę można by było nazwać opustoszałą, gdyby nie jedna, mała istotka stojąca w deszczu.
Znakomita osobistość, nazwana wręcz pospolicie Elżbietką, kroczyła z wolna ulicą Honsenki, nie mając zbytnio większych celów. Misja? W sumie, kaska była jej z lekka potrzebna. Wiecie, wiecej klejnotów = wiecej broni. A Elcia kochała broń bardziej, niż Fem bigos, o ile taka wielka miłość istnieje. Z tej racji, Elizabeth wręcz rozkoszowała się dotykiem zimnej stali, jak i cichym brzęczeniem, towarzyszącym jej krokom. Poezja, możnaby rzec. Jednakże, Elizka nie dostrzegała jedej, w sumie dość ważnej rzeczy. Idąc tak wesoło, w takim stroju, z taką miną.. musiała wyglądać dość.. Niecodziennie. I z pewnością skupiać na sobie uwagę innych. Ale jak wszyscy dobrze wiemy, Elizabeth miała(a raczej ma) gdzieś zdanie innych~.
Tak więc, nasz kochany potworek przemierzał wesolutko ulice Honsenki. Kompletnie bez celu, w ulewie, ale w końcu przemierzał! To jest zawsze lepsze, niż siedzenie na czterech literach i zbijanie pszczół. Albo szerszeni? Whatever~! Ważne, że Elcia szła. I w sumie dobrze, że jej coś przeszkodziło, bowiem mogłaby się zachodzić na śmierć. Co takiego? Niebiański zapach pizzy, dochodzący z jakiegoś lokalu. Na Setha, Anubisa i Maat. Co za zapach. I właśnie wtedy się Elżbietce przypomniało, że jej żołądek jest zupełnie pusty. Ten, zawarczał groźnie, a każdy Pikuś, Burek czy Reksio szczeknąłby, że to oznacza "Nakarm mnie tym!". No, przynajmniej taką interpretację przyjęła Elizabeth i dziarskim krokiem weszła do pizzeri.
Wejście "like a boss"? Nope. "Klękajcie na kolana, oto Wasza Cesarzowa przybyła!"? Niet. Rambo? Terminator? Chuck Norris? Kolejne pudła. Gdyż Elcia weszła do lokalu najzwyczajniej w świecie - open the door i wejście. Lecz niesty, to niskie i urocze dziewcze musiało wzbudzić jakieś zainteresowanie, w końcu rzadko widzi się tak przemoczonego dzieciaka w takim osobliwym stroju. Ta jednak zignorowała to i ruszyła ochoczo do lady.
- Emn.. Mała pizza nr. 10.. Plus pieczarki. I koniecznie sos czosnkowy! Bez tego ani rusz!- złożyła zamówienie i znalazła sobie jakiś stoliczek, przy którym usiadła, czekając na swoje zacne pożywienie.

Ichigo spokojnie delektował się pizzą, która nie była najgorsza swoją drogą. Kiedy kocur porwał mu kawałek już miał ochotę ruszyć zanim by ukarać złodziejaszka ale szkoda było mu zostawiać nie dopite piwo oraz nie zjedzoną pizze. Kątem oka spoglądał jak nieznajomy się do niego zbliżał."ooo czyżby zapowiadała się jakaś zabawa... W końcu się trochę rozruszam..." Nieznajomemu najwidoczniej nie podobało mu się to co przed chwilą młodzieniec powiedział. Matt patrzył rozmówcy w oczy jednak czół że jest w nim coś dziwnego coś co go w nim przeraża?? "Coś w nim jest nie tak, jego aura jest przytłaczająca, jakaś przerażająca..." Wyraz Twarzy Ichigo spoważniał, wziął głęboki łyk piwa po czym całą zawartość ust wypluł w stronę twarzy zielono włosego. Następnie zerwał się na równe nogi aktywując swoje podstawowe zaklęcie Denki Sozo jego wygląd w ciągu kilu sekund zmienił się diametralnie. Kolor skóry zmienił się na czarny a ciało pokryło się wyładowaniami elektrycznymi. Nie ciekawa sytuacja, dwoje na jednego, w dodatku ten koleś nie wydaje się normalny...Na domiar złego ta laska zdaje się że, się zgodziła z nim współpracować .." Chłopak zaśmiał się głośno. -Dużo mówisz nieznajomy, jednak czy poprzesz swoje słowa czynami... Zatańczmy Nagle wkoło dłoni Cavallone skumulowała się większa ilość wyładowań,technika Kemono no pawa ken zabłysła.-Nazywam się Matt... Chłopak stał obserwując dwójkę nieznajomych, przegotowując się do ataku z strony oponentów

obrazek:

110% - 16%-10%= 84%

"Luminous Night... więc to tak się nazywają. Cóż, moi drodzy, zdaje się, że będziesz miał więcej okaz do zabawy, diable, nie nie tylko ty... nam wszystkim przyda się drobna odmiana, zobaczymy na własne oczy, czy zmierzch wchłonie wszystkie promienie światła, czy też ustąpi potędze dnia. Tak czy inaczej, może być ciekawie, no nie?" Pomyślała dziewczyna, wychodząc myślami w ciut dalszą przyszłość, nie przejmując się zbytnio poczynaniami zielonowłosego, do momentu aż jego rozmówca zaczął korzystać z swej magi. W tym momencie wyraz twarz Ann zmienił się w niewielki grymas, była ciekawa czy też jej nowy towarzysz na prawdę jest silny, czy też tylko sprawia takie wrażenia, a może to on chce przetestować rudowłosą? Zwykle takie rzeczy mają miejsce w silnych ugrupowaniach. Mimo wszytko czerwono oka dalej nie wstawała od stolika a jedynie tasowała talię tarota, nawet nie zwracając uwagi na Phantoma i jego nowego przyjaciela. W pewnym momencie ruda przerwała tasowanie i rzuciła kartę która znajdowała się na szczycie dali na stół, jak się okazało była to mała Arkana "10 mieczy". Widząc co wypadło Ann lekko się uśmiechnęła, jednak tylko na chwilę po czym wzięła kartę do ręki, w której jeszcze sekundę temu znajdowała się cała talia, która teraz cóż.. wyparowała. Przez cały czas dziewczyna czekała na jakiś znak od nowego towarzysza, gdyby to od niej zależało to od razu by zaatakowała, nie dla niej jakiś tam honor wojownika, w końcu była tylko zwykłym mordercą, ale kto wie co planuje Phantom? Dlatego na razie tylko siedziała....

/Możesz wrzucić ten obrazek do linku? Strasznie rozciąga forum.

To co zrobił rozmówca zielonowłosego było niehigieniczne i obrzydliwe. To jakiś chamek z barowych bójek. Nikt normalny nie robi czegoś takiego. Oczywiście wiadomo było, że zapłaci Phantomowi za tą zniewagę. Jego kolejne ruchu były jeszcze bardziej kretyńskie. Kolejny mag? Serio? Czy w tym świecie każdy chłystek dysponuje magią? Do tego aktywacja tej magii na oczach tak wielu ludzi była głupotą. Trzeba było mu to chyba wyperswadować.. Z początku chłopak odezwał się do siebie.
- Kolejny skretyniały kogucik, myśli, że jak dużo świeci to coś znaczy..
W tym momencie ludzie powinni już uciekać z pizzerii. W czasie tego chaosu zielonowłosy się nie rusza tylko sięga po jakaś ścierkę z baru i wyciera miejsce gdzie został oblany. Gdy już wszyscy wybiegli, powinna zostać tylko nasza trójka. Phantom, jego nowa towarzyszka i kretyn z któremu przyszło mu walczyć.
- Wyjdźmy na zewnątrz. Tu jest za mało miejsca. No i gdybyśmy coś zniszczyli moglibyśmy mieć na karku magiczną policję a tego chyba nie chcemy. Dlatego też załatwmy nasze sprawy na zewnątrz.
Miejmy nadzieje, że chłopak posłucha zielonowłosego. W końcu nie ma wyjścia jak oboje stąd wyjdziemy to chyba nie będzie tutaj sam stał w tej dziwnej bojowej formie...

z/t razem z Ann bo nie sądze by miała coś przeciwko..

Zdawałoby się, że pierwsze miejsce w które powinien udać się każdy nie-tutejszy to jakieś zabytki i ważniejsze miejsca. Otóż... nie do końca. Kiedy tylko przybyła do Fiore podjechała do Akane Resort, dołączyła do gildii, a następnie przeleżała sobie gdzieś przy blacie ledwo żywa. Kto by pomyślał że to, co dostała od barmanki, to nie czysta woda, a coś z procentami? No nic, co kraj, to obyczaj, i co innego dają nowym, jak dołączają do jakiejś organizacji. I pomyśleć, że dopiero po dwóch tygodniach opuściła Akane Resort. Po co? Na co? A no... postanowiła najpierw poznać kraj od strony kulinarnej~! Tak też oczywistą oczywistością było to, że weszła w jakieś dziwne miejsce o nazwie pizzeria, gdzie serwują jakąś dziwną, okrągłą potrawę o jeszcze dziwniejszej nazwie "pizza". Dzwoneczek przy drzwiach oznajmił nadejście kolejnego gościa, który to usiadł przy pierwszym lepszym stoliku oglądając w dość ciekawy sposób menu. Bo w końcu kto normalny obraca spisem dań na wszystkie strony, a nie patrzy, co pizzeria serwuje? Ostatecznie skończyła badać owe niecodzienne "coś", a następnie wzięła się za czytanie, co tam w ogóle pisze. Dziwny język... Stwierdziła, próbując rozczytać poszczególne nazwy, co szło opornie biorąc pod uwagę to, że trzymała menu do góry nogami.

Ph...Gray poszedł coś zjeść, cały dzień znowu zajeb i gadanie o tym drugim Pheamie, który jak to nie jest świetnym magiem oraz pytanie o Fairy Tail... Czy on ma sobie przykleić na czole kartkę "Tak, jestem Pheam, ale z innego wymiaru i mam na was wyebane bardziej niż Hitler na spalonych zydów"?, mogłoby być w sumie nawet śmiesznie, lecz zapewne wyglądałby jak skończony idiota bez planów i perspektyw na przyszłość... chociaż skoro jest Pheamem, to może chyba iść do banku i wyciągnąć mu trochę grosza?! PLAN IDEALNY... Zdecydowanie on może zarabiać, a ten tylko sobie zabierze, he,he,he... Ma on tylko pewna lukę, mianowicie "JAKI JEST KOD DO JEGO SEJFU", wait, przecież jest to ta sama osoba, czyli będzie to prawdopodobnie data urodzin, lub tez proste 1234, ewentualnie 4321, na pewno któryś z nich wejdzie i będzie mógł pławic się w bogactwie, chyba. Delikatnie pchnął drzwi wyciągając przed siebie lewa rękę i pchnął drzwi przed siebie odsłaniając wnętrze pizzerni. Wygląda podobnie jak ta z jego wymiaru, tylko tamta była bardziej... Zasyfiona? Tak, zdecydowanie była o wiele bardziej  brudna i mniej tutaj zwykłego plebsu wymieszanego z cyganami. Szedł przed siebie jak w pysk strzelił nie robiąc sobie nic z siedzących w środku ludzi, usiadł przy stoliku na przeciwko jakiejś tam randomowej dziewczyny, która raczej inteligencja nie grzeszyła bo trzymała kartę... Do góry nogami... To zdecydowanie jest przeogromny skill, albo umiejka "Debilizmu lvl 4" bo przecież nawet małpa wie jak trzymać Menu! Ach te magiczne małpy... Fajnie się z takimi gra w szachy, zwłaszcza, gdy nie znają zasad, a pie*dola bez sensu jak głupie. W końcu coś w nim pękło, podszedł i bez słowa przy pomocy dwóch palców zabrał jej kartę, a druga ręka obrócił, by literki wyglądały normalnie, nie odwrócone!
-Czy na serio menu jest tak skomplikowane i wymaga instrukcji obsługi?- Zapytał się nieznajomej.

No cóż, trochę techniki i się człowiek gubi, Walkę z dziwnym czymś, co widocznie mogli wynaleźć w swej ogromnej i nieskończonej inteligencji fioryjczycy, przerwał jakiś chłopak. I wiecie co się okazało? Wystarczyło to ODWRÓCIĆ.... - Takie oczywiste... - szepnęła do siebie pod nosem strzelając facepalma. Mózgu, nie śpij tylko zapierdzielaj pracować... Oj, trudne zadanie, tym bardziej, że dawały jej to dziwne coś co obniża inteligencję z półtora tygodnia. Kolejny dowód na to, że Fiore jest dziwnym krajem. ...a ja ledwo co przybyłam i wychodzę na zupełnego kretyna. No i oczywistą oczywistością jest też to, że przybywając do tak wielkiego kraju ani pomyślała by kupić taki fajny, cziterski item jak mapa czy przewodnik. Znaczy, początkowo taki zamysł był, a później się wszystko sypnęło. - Dzięki za pomoc. W moim kraju nie ma takich wymysłów jak menu, zupełnie nieprzydatne... Jesteś tutejszy, prawda? Świetnie, porobisz mi za przewodnika. - w sumie sama sobie odpowiedziała na pierwsze pytanie, a czy chce pomóc się dziewczęciu zaznajomić z nowymi terenami to już jej to nie obchodziło, przydzieliła mu zadanie i ma je wykonać. - No więc, pierwsze pytanie - czym jest pizza? Dobre to chociaż? - o, ważna rzecz. Bo co, jak jest nie dobre i znowu na zdrowiu podpadnie? To się nie godzi przyszłemu generałowi!

Tak, zdecydowanie musiał trafić do wymiaru ludzi z ilorazem IQ ziemniaka bo tylko takie os tłumaczyłoby brak umiejętności obsługi kartki papieru z literkami! Reakcja dziewczyny świadczyła jednak, ze widocznie jest spoza granic Fiore, albo po prostu jest jak każda Blondynka(Rozwiej moje wątpliwości o kolorze włosów) jest tępa jak bucior. Teraz tylko określić z której części Afryki świata pochodzi. Lepiej się nad tym nie zastanawiać bo możliwe, ze właśnie ogarnął brakujące ogniwo! W sumie jeśli dać jej książkę to może się czegoś nauczy, jeśli będzie ja czytać normalnie, A NIE DO GÓRY NOGAMI...
-Menu nie jest wam potrzebne? Ah rozumiem... rzucie kamieniem do kelnera, bądź tez kelnerki, który ma na tacy parę dzbanków z daniami? I jak, gdy wpadnie do któregoś to to dostajecie? Nie powiem, ale ciekawy sposób. Przynajmniej nikt nie jest wybredny- Rzekł z dość spora nuta ironii w glosie, która można było wyczuć wręcz na kilometr, ale co poradzić? W końcu jest Wredny... Ma robi za przewodnika?! Okej, może być śmiesznie.
-Raczej, ze jestem tutejszy, nie słyszałaś o mnie?! Jestem Pheam Darksworth, mag z Fairy Tail- Tak to jest jak się ma swój duplikat z tego świata, przynajmniej można się pobawić, na szczęście tamten jest znany z gazet. Pytanie na temat pizzy...
-Zależy jaka... A tak na ogól to jest jedna z lepszych rzeczy z jakimi można się tutaj spotkać, z reszta jak to nie wiesz czym jest pizza?! W końcu przyszłaś do pizzerii, nie mów, ze stamtąd skąd pochodzisz jej nie ma. Ej, a teraz mi powiedz, czy może wychowały cie wilki w lesie, wiesz, mi możesz powiedzieć, nikomu nie powiem. Jesteśmy przyjaciółmi, nie?- Stary numer z przyjacielem w nowym kraju! Tak przynajmniej zwykle działa w filmach...

- Nie, po prostu podchodzisz do lady, mówisz co chcesz i to dostajesz. Myślę że jest to prostszy i bardziej cywilizowany sposób niż ganianie ludzi ze świstkiem papieru czy jakimś śmiesznym kamyczkami. No ale jak wolałbyś rzucać w ludzi to twoja sprawa... - no i co z tego, że jedyne miejsce w jakie można wstąpić to tawerna gdzie jakiegoś wyboru poideł nie ma, a restauracje czy inne knajpy gdzie dają żarcie nie istnieją. Ale o tym wiedzieć nie musi. O rety, niby wszystko jest tutaj mocno do przodu, a jednak miała dziwne wrażenie, że Ishvan bije Fiore o głowę. - Że kim...? - zapytała nie bardzo wiedząc, o co chodzi. Że to imię, tak? I chyba powinna go znać. Powinna, ale za nic typa nie kojarzyła. Może i lepiej. - Fairy Tail? Że z tego przytułku dla tych całych waszych "magów"? Z resztą, nieważne. - gildia jak każda inna, nic specjalnego, a fakt, że o typie nie słyszała, musiał świadczyć po prostu o tym, że nie jest nikim kim trzeba by było się jakoś bardziej zainteresować. Ot, zwykły obywatel. Co więcej, wychodziło na to, że pizza jest u nich czymś powszechnie znanym, a skoro tak, to możliwe, że i zjadliwe. Mimo wszystko nie wydawało jej się, żeby trochę ciasta z czymś tam jeszcze było nie wiadomo jakim przysmakiem. - Niestety nie mamy wspólnych krewnych. Mnie akurat wychowali ludzie. Więc Pheam, tak? Sakarami Hanzo, miło poznać. Są tutaj jakieś miejsca godne uwagi, czy mam rozumieć, że przyjechałam do jednej wielkiej dziury? - zapytała już nieco znudzona rozmówcą. Jak myślał, ze nie zaczai o co chodzi z tekstem kamieniami i wilkami to takie trochę suprise. Nawet to całe "miło poznać" bardziej wyrecytowała "bo tak by należało". Koleś pozjadał wszystkie rozumy i myśli, że powinnam go znać bo cośtam. Ciekawe, czy wszyscy są takimi kretynami mających innych za debili po minucie znajomości...

-Rzucanie kamieniami jest fajne, zwłaszcza kiedy widziałeś, ze taki kelner napluł i do jedzenia. Mówisz łatwiej ta? Spójrz na którakolwiek z pizz, widzisz, ze niżej są napisane składniki? Dlatego menu jest prostsze, plus nie musisz ganiać za ludźmi z kawałkiem papieru, wręcz przeciwnie to ludzie ganiają za tobą. Od tego jest obsługa- Tak, widocznie ta dziewczyna nie należała do ludzi, którzy jedzą często w takich miejscach... Czyli jednak małpy, a nie wilki! To było tak bardzo do przewidzenia! Ale tak to jest jeśli kraj, z którego się wywodzisz jest 100 lat za murzynami, chociaż czy Afryka może by 100 lat za nimi skoro w niej żyją? Bardzo dobre pytanie, a jakie bezsensu bo przecież są wioski, które nawet nie wiedza czym jest włócznia, chyba... JAK TO NIE ZNA PHEAMA?! Racja, on tez go nie zna bo przecież nim jest, tym oryginalnym! A nie tym z gazet, pewnie jakaś marna podróba lub kolejny żart jakiegoś głupiego maga. Nie, lepiej nie wpada w bulwers bo może się to skończyć bynajmniej źle dla tego miejsca. Wziął magazyn Fiore News, który leżał na oknie i położył na stoliku, a raczej rzucił na jej stoli. Zdecydowanie teraz miał powód, by usiąść przy jej stoliku. Cóz, jeśli potrafi czytać to będzie idealnie, gorzej jeśli będzie tak jak w przypadku menu... Moze narysować jej strzałkę i dopisać pod nią "TA STRONA DO GÓRY", przynajmniej będzie wiedzieć jak to przeczytać.  
-Przytulek? Nieee... tego nie mozna tak nazwa. To raczej jest jej wielki burdel na kółkach prowadzony przez jakiegoś dzieciaka. Ale trzeba przyznać, ze sa ludzie w miarę przyzwoici-Tak, ściemnianie lvl Gray, to jest chyba... nie to nie jest jego najgorsze kłamstwo, były gorsze na temat "Prze prani bo siostra zjadła mi prace domowa... Uciekła z klatki i tak jakoś wyszło".
-Szkoda, ze ci ludzie nie nauczyli cie czytać-Odpowiedział jedynie chłodno, zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej. Czemu musiałem trafić na jakaś małpę..? Czy na tym świecie nie ma kogoś innego tylko ja, ze akurat na mnie to zawsze trafia? Pierw wpadam do jakiejś dziury w drodze i budzę się na niezłym kacu... Wiem jedno, Marcowy zając ma przeje*ane.

- Serio uważasz, że w miejscu gdzie serwują tylko jedną rzecz trzeba mieć owy fakt na piśmie ze składnikami? Liczyłam, że fioryjczycy są bardziej inteligentni. - odpowiedziała nieco zawiedziona owym faktem, by zaraz odłożyć owe szatańskie coś co się nazywało "menu" gdzieś na bok. Coś chyba nie wtryni tutaj obiadu, nie w towarzystwie tego kogoś bo jeszcze szlag ją trafi, mimo że do tego jeszcze było daleko i dalej połowę z tego co mówił po prostu olewała wyłapując tylko co ważniejsze zdania. Ostatecznie widząc przed sobą gazetę zaczęła zupełnie ignorować mówcę, a zajęła się czytaniem. Choć to jak to robiła można by było nazwać co najwyżej przeglądem prasy. Nie mniej z częstotliwością przewracania kartki co kilka sekund dała radę przeczytać całość nieco pobieżnie. To jej jednak wystarczyło. Na słowa o burdelu i rzekomego braku skilla w czytaniu tylko kiwnęła głową udając, że dalej słucha. - Po pierwsze - wiem czym jest Fairy Tail. A po drugie - w tym numerze nie ma nic o Pheamie Darkcośtam i macie nieciekawą sytuację w kraju. Inkwizycja, ponoć zagrożone Akane Resort, jakaś akcja w Eagvil Peak... A ty jakby nigdy nic siedzisz sobie w pizzeri zamiast bawić się w bohatera. Interesujące, na prawdę... A może tego nie wiesz i nie wiem, mam ci to przeczytać skoro mi gazetę podsuwasz? Spoko, nie wstydź się, jak nie umiesz to powiedz, a nie ubliżaj innym że nie potrafią takich podstawowych rzeczy. - skwitowała krótko odkładając gazetę obok, choć znając życie i tak ją zwinie. Prasa jest zbyt cennym źródłem informacji, których teraz jej po prostu brak. - Wszyscy w tym kraju zachowują się jak debile czy ty po prostu jesteś jakimś wyjątkiem? - zapytała jak gdyby nigdy nic, mając gdzieś czy go to urazi czy nie, nie spuszczając z niego wzroku.

-Serio uważam, ze to miejsce musi być murzyńska chata na skraju pustyni bez dostępu do rozwiniętej cywilizacji- mruknął z skwaszona mina na słowa dziewczyny, serio zaczyna mu już działać na nerwy. Ale spokojnie Gray, przecież wiesz, ze nie możesz się denerwować bo przecież źle się to dla ciebie skończy, albo raczej dla niej. Z gazeta to był zupełny Fail, w końcu nie zobaczył na wydanie, a sam czytał wcześniejsze. Ale Darkcos tam nie wybaczy... Juz mu się na usta cisnął mroczny uśmieszek, a na twarzy zagościł złowrogi wyraz twarzy, który mówił "Zaraz cie zabije, a twoja krew wypije z twojej czaszki z datkiem miodu", szybko jednak trzepnął się ręka w czółko, a raczej może powinienem rzecz "puknął"? I od razu mu przeszło, nie interesowało go co sobie pomyśli Hanzo, nie musi się przejmować opinia dziewczyny, która ma imię jak gościu? Rodzice musieli jej nie kochać...
-Zabawa? Ty nazywasz to wszystko zabawa? Myślisz, ze wszystko jest takie hop siup?! Taaak, najlepiej zeby jaki random decydował, o tym kim jest bohater. Wiesz, nie wszystko dzieje sie nagle, nie każda rzecz dzieje w tu i teraz... To nie jest jakaś książka, czy tez gra, to jest prawdziwe życie, w którym ludzie umieraja. Pewnie gdyby coś się działo to magowie zostaliby powiadomieni- Syknął złowieszczo. Czyżby jego gra aktorska była coraz lepsza? Moze, ale nie wie co by odpowiedział ten drugi Pheam, teraz to on go gra, najwyżej opierdziel poleci na niego.
-Z reszta, co może wiedzieć o tym zwykła dziewczyna, która nawet nie wie jak sie czyta menu- Jedynie prychnął i odwrócił od niej wzrok. Foch forever na 5 minut.

Wredne, głupie i irytujące coś dalej kontynuowało, a Haś miała co raz większą ochotę wstać i mu przywalić czymś ciężkim. No ale cierpliwość przede wszystkim, zostać wyprowadzoną przez taki mamuci wypierdek byłoby śmieszne. - Ty jesteś ponoć cywilizowany, a zachowujesz się jakbyś pierwszy raz rozmawiał z człowiekiem. Wiesz co? Powiem ci coś - są miejsca gdzie co prawda nie ma takich luksusów jak pizzeria, ale społeczeństwo jest o wiele bardziej rozumne niż nie jeden naród pokroju Fiore. - odpowiedziała, dalej zachowując spokój. Chwyciła po raz kolejny gazetę kartkując ją. A nuż wychwyci coś godnego uwagi. MOŻE KTOŚ URATOWAŁ KOTKA!? Tak, takie informacje pozwoliłyby jej odzyskać wiarę w tutejszą społeczność, ale chyba takich przełomowych niusów nie znajdzie. Nie mniej pozwoliło to jej się zająć czymś bardziej konstruktywnym niż rozmowa z nim. Nie mniej przydałoby się wychwycić kiedy skończy wygłaszać tą nudną tyradę. - Panie "Bohaterze za 5 groszy" - zaczęła w końcu odrywając wzrok od tekstu - Nawet nie wiesz jak bardzo gardzę osobami twojego pokroju. Serio myślisz, że jak znalazłeś się na stronach gazety to na raz jesteś bohaterem? Wyjątkowo irytujące są teksty kim ty to nie jesteś. Możesz sobie być Pheamem Darksworthem i mieć sobie te kolorowe czasopisma. Osoba, która chwali się takimi rzeczami i traktuje innych jak gorszych nie zasługuje na moją uwagę, a jak masz zamiar dalej pieprzyć jakie to jest życie trudne to możesz już wyjść i nie marnować mojego czasu. - skomentowała nie wkładając w wypowiedź jakichkolwiek emocji. Co miała powiedzieć, to powiedziała.A co z tym zrobi to już nie jej działka. Albo się zamknie, albo wyjdzie... albo się wkurwi. Cokolwiek by się działo i tak krzyżówka w środku gazety będzie ciekawsza.

-Buuuuullllshiiiiittttt- Skomentowal krótko wypowiedz dziewczyny, ledwo dajac jej skonczyc. Zdecydowanie brzmialo to jak pieprzenie na temat tego, o czym ona nie ma pojecia. W sumie to gdzie on stwierdzil, jakie to trudne jest zycie? Tak to jak jak gada sie z jakas malpa, ale czego mógl sie spodziewac przychodzac do takiego miejsca? Rozmowy z Einsteinem? W sumie ciekawie byloby strzelic z nim sobie fote jak wystawia ten jezor, pewnie bylaby za to fortuna, gdyby wyslal do Fiore News.
-Wskaz mi moment, w którym okreslilem sie mianem bohatera pokroju Supermana, czy tez innego goscia jego pokroju. Mówisz bohater za 5 groszy, ale moze jestem jednak wart cos wiecej? A no tak, przeciez w naszej rozmowie ani razu nie uzylem slowa "Bohater", nie okreslilem sie jako wybawiciel dziewic w potrzebie, czy tez pogromca smoków. Zapytalem tylko jak mozesz mnie nie znac, dosc wiele osób mnie kojarzy, wiec myslalem, ze ty równiez. Eh, myslalem, ze przynajmniej uda mi sie wyciagnac, co sadza o mnie randomowi ludzie, ale niestety sie nie udalo. Bywa- Stwierdzil bez wiekszych uczuc w tych slowach, po czym wstal i podszedl do lady. Nie bylo go 3 minuty, po czym wrócil z kubkiem Hash Coli, która siorbal. Zdecydowanie zaslo mu w gardle od tej bezsensowanej gadaniny. Dobrze, ze nie robi sobie zlej reputacji tylko temu drugiemu. W sumie to nie wie, o czym rozmawiac z tym dzikusem z tundry, czy tez innego zadupia.
-Dobra, ostatnie pytanie. Mówisz, ze ciagle, ze sa miejsca na swiecie, gdzie nie ma takich luksósów. Z której czesci swiata jestes? Nie próbuj klamac- Powiedzial, po czym wzial kolejny lyk swojego picia.

Yare yare... Co to za rozmowa wgl? Haś tam nie wie, ale nijak jej się ona podobała. Nudna i tyle, inna sprawa, że koleś zaczął coś się bronić. - A teraz powtórz to jeszcze raz i posłuchaj, co ty właściwie mówisz. Pomijam fakt, że nie musiałeś bezpośrednio nazwać się bohaterem, starczyło cię chwile wysłuchać i można było wyciągnąć to z kontekstu wypowiedzi. Po za tym serio myślisz, że za samo to, że żyjesz, miałaby cię kojarzyć każda napotkana osoba? A, i jeszcze jedna sprawa - jak chcesz się dowiedzieć, kto co o tobie myśli, to wyślij jakiegoś znajomego żeby popytał za ciebie i tylko osoby, które cię na pewno znają, bo w cztery oczy mało kto powie ci prawdę. No ale co tam taki kretyn może wiedzieć. - odpowiedziała zupełnie neutralnym tonem wpisując kolejne hasła do krzyżówki. Nie mniej fakt, że odszedł od jej stolika jej nie umknął WRESZCIE... Chwała bogom... przeszło jej przez myśl, by za chwilę w spokoju wrócić do swojego zajęcia mając gdzieś resztę świata. Nie mniej... POWAŻNIE!? powrotu tego irytującego żyjątka nie dało się inaczej skomentować. - Północ. - rzuciła krótko w jego stronę. - Ishvan. Takie państwo graniczące z Seven. - dodała po chwili, chociaż i tak wiedziała, ze szanse na to że będzie wiedział gdzie to właściwie jest, były wyjątkowo marne. No ale...

-Nie lubie sie wyreczac znajomymi, przykro mi, wole slyszec opinie w cztery oczy- Tak, klamal again, nie mial przyjaciól, co jest smutne i jednoczesnie najbardziej prawdziwe. Ciekawe, czy którys z tych Fema, by sie skapl, ze to on nie jest tym prawdziwym. Serio taka sytuacja misialaby byc wrecz epicka, ciekawe ilu ludzi udaloby sie mu wkrecic tym trikiem. Ze tez musial trafic na te dziewczyne, ktora zbyt szybko kojarzy pewne fakty. Eh, wychwycila nawet bohaterstwo pomiedzy wierszami! A to normalnie skill! Debilizm lvl. 5 bo tam nic takiego nie bylo. Detektyw Sakarami, epicki tytul, trzeba kiedys jej przykleic plakietke z tym na czolo, ciekawe, czy by sie skapnela, ze ma takie cos. Ciekawe, co pomyslala dziewczyna, gdy poszedl po cos do picia, moze myslala, ze to juz koniec?! Kto wie, ale ta szopke mozna jeszcze pociagnac ladna chwile, ale taka baaaaaaardzo ladna chwile. Chociaz jakby stad wyszedl to nie musialby jej wysluchiwac i móglby isc cos w koncu zjesc bo tylko po to tu przyszedl, a wynikla z tego rozmowa na temat bohaterstwa i innych pierdól z tym zwiazanych, a na dodatek wychodzi na totalnego debila, którym z reszta jest, ale idealnie to ukrywa. Przynajmniej nie jest osoba, która ucina lby z wlasnej woli, jak ci mroczni magowie, których zwykle widzial, ci to prawdziwe wrzody na dupie. Ishvan... w sumie to cos mu tam switalo, w koncu nie jest kompletnym debilem jesli chodzi o geografie swiata, przeszedl cale Fiore w swoim wymiarze, wiec nie ma problemu z orientacja w tym, nie wiele sie rózni. Przynajmniej na razie, do tej pory zwiedzil Hosenke i pare innych miast.
-Mróz, mróz i jeszcze raz mróz, tylko z tym mi sie kojarzy to twoje cale Ishvan. Wiecej nie wiem- Rzekl, po czym wzial sobie kolejny lyk swojego picia, które pij przez slomke. Ah ta Hash Cola, jest taka epicka w swoim smaku, szkoda tylko, ze to pól litrowy kubek.