Gabinet mistrza Lamia Scale

W tym całym zamieszaniu Don wyszedł. Widocznie jakieś obowiązki super bohatera wzywały go do jego pracy. Sama Nimuś też chciałaby już w sumie gdzieś pognać od mistrza i ewentualnie kiedyś tam w najbliższym czasie zmierzyć się z Huangiem. W sumie sama nawet była zaciekawiona wynikiem tej walki. Pewnie by przegrała... Ale tak właściwie kogo by to obchodziło.
- Ymm, Mistrzu Kezuma, a czy w tym momencie nie powinnam dostać znaku gildyjnego, po tych całych papierkach? - spytała z minką biednego, głodnego szczeniaczka, który w tym momencie prosi o jedzenie. W sumie zawsze marzyła o znaku gildii, a już zwłaszcza takiej jak Lamia, czy Fairy Tail. Podziwiała każdego maga, aż sama się nim nie stała.
- A w ogóle to Ziemniaczku jesteś ten.. Damskim bokserem? Chcesz się bić z kobietą.. A myślałam, że mnisi są dosyć pokojowo nastawieni do życia... A tak nie ładnie się zachowywać w stosunku do dam oj, oj oj ~ - w końcu się odezwała do Huanga w sumie dosyć miłym tonem. Nigdy nie miała zamiaru kogoś zdenerwować za zwyczaj samo to tak jakoś wychodziło. A że ona jest kobietą, a że jest słaba fizycznie nikt nigdy na takie rzeczy nie patrzy. Wręcz odwrotnie twierdzą, że jest silna, ale jak.. Łucznik ma być silny? Gdyby nie fakt, że uzmysłowiła sobie dziewczyna o tym, iż chłopak mógłby ją zgnieść. Mnisi raczej walczyli na bliski dystans, łucznicy wręcz przeciwnie.. Wystarczyłoby jedno głupie zbliżenie..
No cóż powiedziałoby się trudno~

Męczący chaos w gabinecie z jednej strony się kończył, gdyż jedni wychodzili, a z drugiej strony się komplikował, bo trzeba było załatwić parę kwestii. Cóż sam najchętniej by już wszystkich wyprosił, no ale nie na tym polegała jego robota i niestety trzeba było wysłuchać swych podopiecznych.
- Proszę, umieść stempel, tam gdzie chcesz. Cóż przestrzeń gdzie ja mogę umieścić ci znak gildyjny jest raczej ograniczona, a na czole raczej byś nie chciała. - Rzucił niechętnie podając dziewczynie pieczątkę. - Tylko oddaj mi ją zaraz. - Dodał po chwili.
Słysząc jak rozwija się sprawa małego pojedynku westchnął.
- Ech, nie sądzę by zamierzał z tobą toczyć poważną walkę. Raczej chodziło o sparing treningowy, więc w razie groźniejszej rany byście przerwali. Jednakże możecie tę sprawę zostawić na potem. Na razie natomiast zdawajcie raporty z misji jakie wykonacie w najbliższym czasie. - Dodał leniwym tonem zamykając już chyba wszystkie tematy.

- Dobrze Mistrz - zawolała radośnie, a  stempel przybiła sobie na  prawym udzie. Miała dzisiaj akurat krótkie spodenki to ten znak będzie bardzo ładnie widać, sam znaczek, jest tego samego koloru, co u Dona, czyli czarny.  Akurat,  Nimuś jest strasznie blada to znak, naprawdę mocno widać. Po chwili stempel oddała Ragnie, a sama miała banana na swojej twarzyczce.
- Dobra, to w takim razie Huang, następnym razem walczę z tobą!~ - krzyknęła dziewczyna na koniec - To ja idę na misję do zobaczenia wam!!!
No i poszła sobie, a walkę z Huangiem odbędzie się kiedy indziej. Chwilowo, miała zaciesz, bo wreszcie jest w jakiejś gildii.. Czyżby w końcu nie była samotna?

[z/t]

Nagle ni stąd ni zowąd Don opuścił to zatłoczone pomieszczenie. Michio był lekko tym faktem zdezorientowany. Może po prostu takie są tutaj reguły? któż to wie. Jedynie co jest pewne jest to, że chłopak chce wykonać swoją pierwszą misję i udomowić się w tych ugrupowaniu. Nie może tracić cennego czasu, który i tka bardzo szybko mija. Matsuda po chwili przedostał się w stronę mistrza. Poprawił delikatnie fryzurę, po czym popatrzył w kierunku potencjalnego rozmówcy.
- Bardzo chciałbym udać się na pierwszą misję, która przy okazji będzie moją inicjacją z gidlią Lamia Scale. Mistrzu zdaje się na twój wybór. Zrobię wszystko aby udowodnić swoją wartość.
Chłopak jest pewny siebie, a w jego wzroku można dostrzec iskrę mobilizacji. To wskazuje tylko na jego gotowość i determinacje.

Drugi przyszły członek też się zdawał już śpieszyć, więc wystarczyło zakończyć ostatnią sprawę by mieć w końcu spokój. Białowłosy wzdychając podał Matsudzie pieczątkę nie chcąc przeciągać ostatnich formalności.
- W porządku w takim razie darujmy sobie ten pojedynek i weź którąś z naszych misji. Potem złóż mi tylko dokładny raport. A i jeszcze jedno umieść sobie gdzieś znak, tylko oddaj mi zaraz tą pieczątkę. - Odparł spokojnym, choć niezbyt chętnym tonem.
Następnie beznamiętnie czekał na oddanie stempla i to czy jeszcze jakaś sprawa będzie poruszana. Cóż jeśli mieli na tym skończyć, to rozważał ucięcie sobie drobnej drzemki przed wzięciem się za kolejne swoje obowiązki. Jakby nie patrzeć trzeba czasem odpocząć od tych nieznośnych spraw.

Tak jest. W końcu chłopak będzie mógł działać. Zadowolony i uśmiechnięty wziął od mistrza gildii pieczątkę. Po kilku sekundach głębszego zastanowienia już wiedział, gdzie zrobi sobie znak gildii. Wybraną częścią ciała, na której spoczął symbol był prawy biceps. Kiedy tylko znak pojawił się na owej części ciała, Michio oddał szefowi pieczątkę.
- Bardzo dziękuje za zaufanie. Dużo to dla mnie znaczy. To może na sam początek wezmę sobie jakąś łatwiejszą misję, czy też zlecenie. Kiedy tylko skończę, zdam dokładny raport.
Matsuda poprawił swoją fryzurę. Kiedy tylko wszystko będzie tak jak należy, niezwłocznie wyruszy w drogę, ponieważ czas to pieniądz, a nie należy go w końcu marnować.

Odebrawszy pieczątkę wysłuchał spokojnie tego co nowy podopieczny miał do powiedzenia. Nawet przyjemnie słuchało mu się pełnych zapału wypowiedzi, jednakże białowłosy zamierzał już zamierzał zakończyć wszystkie sprawy i powoli zbierać się do domu.
- Nie ma za co, żaden problem. Cóż to rozsądny wybór, będę także oczekiwał pańskiego raportu. - Odparł z spokojnym tonem z neutralną miną.
W między czasie przedzierał się przez dość sporą pracę papierkową. Jak widać bycie mistrzem gildii, to żadna sielanka, co Ragna raczył sobie nie jednokrotnie wypominać.
- To wszystko, czy jeszcze są jakieś sprawy? - Spytał z lekka zmęczony.
Cóż raczej nie zamierzał trzymać chłopaka tu na siłę więc chciał mieć z góry jasną sytuację.

Michio Matsuda szybkim krokiem, wręcz w mgnieniu oka dotarł do drzwi pomieszczenia mistrza gildii. Już pochwycił za klamkę, którą to miał ochotę już pociągnąć, lecz nagle mistrz do niego przemówił. Chłopak w spokoju wysłuchał wszystkiego, co miał do powiedzenia jego przełożony, po czym odpowiedział mu.
- To już będzie wszystko mistrzu. Bardzo przepraszam, że zająłem Panu tyle czasu. Nie będę już przeszkadzać. Do widzenia.
Michio Matsuda szybkim ruchem wdrożył w ruch klamkę, po czym to masywne drzwi otworzyły się. Pewnym krokiem chłopak opuścił pomieszczenie. Jego cel jest prosty, jak najszybciej chce udać się na swoją pierwszą misję. Nie może się doczekać pierwszych wrażeń, czy też może jakieś walki. Jedno jest pewne... magia podmiany zostanie przez niego wykorzystana, a to już da ogromną frajdę nastolatkowi. Po upływie kilku minut Matsuda był już na zewnątrz siedziby.

zt

Pierwszy raz od... no właściwie jeszcze tak się nie zdarzyło by raport Sheppard nie był złożony od razu po misji, ale cóż... Miała kilka spraw, problemów, trening i zero myśli do dokończenia raportu. Tak - dokończenia, bo większość napisała podczas misji, więc wystarczyło to tylko uporządkować. Dodatkowo napisała cztery strony więcej z wyjaśnieniami czemu to raport nie pojawił się od razu - oczywiście nie wdała się w szczegóły typu samopoczucie koleżanki, martwienie się itp. bo profesjonalna postawa powinna być... profesjonalna i bez większych emocji. Poza tym ciemnowłosa nie miała zamiaru nikomu się spowiadać, a już na pewno nie mistrzowi, który ma własne problemy - naturalnie większy raport do czytania to nie problem.
Wkroczyła w końcu do budynku w jeszcze bardziej ponurym nastroju niż zwykle. Niestety dowiedziała się co się wyrabiało, gdy jej nie było i najchętniej sama komuś wymierzyłaby karę za szarganie dobrego imienia ls... Nie mniej teraz należało zdać raport, więc zapukała do gabinetu mistrza by wejść do środka - po kilka sekundach, by mistrza nie zaskakiwać.
- Witam, Kezuma-sama. Oto raport z ostatniej misji - zaczęła jak zwykle swym poważnym, bez emocjonalnym tonem, w tej samej chwili kładąc stos zapisanych kartek na biurku - Co właściwie pan tutaj robi? Powinien się już mistrz zbierać na spotkanie do Clover.
Przypomniała mimochodem. Oh, zapewne Ragna-san wiedział o spotkaniu i nie zapomniał, ale dobrze było napomknąć co by mieć pewność, że Kezuma nie opuści spotkania, prawda? Po tym, lekko się skłoniła i opuściła pomieszczenie.


zt

W chwili, gdy Bianca weszła mogła zauważyć Ragnę zajętego pracą papierkową. Cóż niestety od prawie miesiąca kupka dokumentów tylko mu się piętrzyła nie ważne ile ich uzupełniał czy podpisywał. Ta, bycie mistrzem zawsze dawało mu się coraz bardziej we znaki. W sumie w tym tygodniu chyba nie było godziny by nie stwierdził, że przyjęcie tej posady to najgorsza decyzja w jego życiu. Rozważał też wielokrotnie oddanie tego stołka, lecz póki co nie było odpowiedniej osoby, która nadawała by się na przejęcie go. Z drugiej strony gdyby wyznaczył byle kogo na kolejnego mistrze, to gryzłoby go sumienie gdyby coś się stało. Dlatego też nieważne co, niestety życie nie zamierzało mu odpuścić, a białowłosy był skazany na męczarnie i narastający stres.
- Ech, witaj. Dzięki, potem go przejrzę. - Odparł wzdychając.
Widząc, nową kupę papierzysk miał tylko nadzieję, że podopieczna raczyła umieścić tam jakieś streszczenie, gdyż miał nadzieję wyspać się tej nocy. Jednakże i ta malutka szansa na odrobinę szczęścia upadła, gdy usłyszał kolejne słowa dziewczyny. Zupełnie zdemontowany i zaniepokojony zerknął na kalendarz. Co prawda nie miał żadnej ochoty się udawać, jednakże nie sądził, że z tej niechęci aż pomyli dzień. W szczęściu w nieszczęściu miał do spotkania jeszcze kilka godzin, więc miał szansę zdążyć na spotkanie. Szkoda tylko, że przeczuwał, iż cel, a nawet droga do niego będą raczej niezbyt przyjemne, a nawet irytujące.
- Dziękuję, za przypomnienie, niedługo ruszę. - Odparł zmęczonym tonem.
Niedługo po podopiecznej sam opuścił pokój.

[zt]