I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wygląd: Vipus to dziewiętnastoletni wysoki chłopak. Mała masa mięśniowa i koścista budowa ciała rzucają się na pierwszy rzut oka i pokazują niezbyt pozytywny stosunek młodego czarnoksiężnika do nadmiaru ćwiczeń wysiłkowych. Gładkie rysy twarzy, szpiczasta broda i charakterystyczne czerwone oczy skryte są przeważnie w cieniu jego wielkiej filetowej czapki z piórami zakładanej na czerwone włosy. Szyję Xavyera zawsze przyozdabia prezent od jego mistrza – fioletowy trójkąt na czarnym łańcuchu. Na wątłe ramiona Vipus zakłada białą koszulę, szaro-białą kamizelkę, a na to wszystko przyodziewa jeszcze fioletowy płaszcz z wielkimi mankietami. Na jego nogach prawie zawsze znaleźć można szare spodnie i czarne, wysokie (czego jednak nie widać gdyż wsadzane są pod spodnie) buty na małym obcasie. Naturalnie czarne paznokcie chłopaka bywały obiektem wielu nieprzyjemności i żartów mających na celu podważyć jego męskość, jednak ten zawsze szybko starał się wyprowadzać dowcipnisiów z błędu. Obok Vipusa zawsze znaleźć można opasłą księgę wykonaną z czarnej skóry i rogami podkutymi stalą. Chłopak, mimo iż czyta ją niemal cały czas nigdy nie chwali się jej zawartością (przynajmniej nie bezpośrednio) i nie pozwala nikomu dotykać, a nawet irytuje go zbytnie taksowanie jej wzrokiem.
Charakter: Wychowywanego przez mistrza Lokena czarnoksiężnika można najprościej określić mianem spaczonego. Dziwne, a nawet chore miejscami poczucie humoru przyprawia mu wielu problemów i odwrotnie proporcjonalnie przyjaciół (który, jak uważa, nie potrzebuje). Dewizą Xavyera jest: „co krwawi to bawi”. Chłopak zdaje się być wiecznie uśmiechnięty i lekkomyślny, a jeśli jeszcze to pierwsze rzeczywiście jest prawdą to planowanie następnych ruchów jest dla niego niczym chleb powszedni. Pomaga mu w tym księga, w której Loken zaklął swą świadomość i porozumiewa się on z Vipusem poprzez jej niekończące się strony. Niemal nigdy nie okazuje niezadowolenia czy stresu, nigdy też nie jest specjalnie przejęty nawet w sytuacjach, gdy coś zagraża jego życiu. Vipusa nie specjalnie interesują losy ludzkie, a jedyne, na czym mu zależy to zwiększanie swojej mocy oraz poświęcanie się swojemu „hobby”, czyli kolekcjonowaniu przedmiotów magicznych. Xavyer jest bardzo posłuszny swojemu mistrzowi i uwielbia zarabiać. Jeśli tylko ma okazję na szybki i łatwy zarobek potrzebuje naprawdę silnej motywacji by z niej nie skorzystać.
Historia: Początki życia chłopaka nie były proste. Narodziny w małej wiosce na skraju świata wcale mu w tym nie pomogło. Czarne paznokcie dziecka i jego dziwne oczy od razu wywołały strach zabobonnej ludności. Rodzice chłopaka żyli w wiosce blisko lasu, a jej ludność trudniła się głównie polowaniami, wyrębem i zbieraniem ziół. Przez długi czas dorastania młodego Vipusa okazało się jednak, że to nie tyle dorośli byli jego zmartwieniem a dzieci. Bity i pogardzany przez nie, czuł się ciągle niczym zaszczute zwierze; dotykowym ciosem było to, że reszta ludności nic nie robiła w tej sprawie dając ciche przyzwolenie. Co noc powtarzał sobie, że zemści się na nich wszystkich i pokaże im kiedyś. Wtedy też w wieku 9 lat chłopak zaczął przejawiać talent magiczny. Długo przesiadywał w pokoju i uciekał do lasu starając się zrozumieć swoje umiejętności. Wtedy też do wioski przybył stary mężczyzna. Długi szary płaszcz przypominający łachmany, szpiczasty, fioletowy kapelusz i wielka laska, którą się podpierał były niczym u wielu innych staruszków i wędrowców przemierzających tę część Mangnolii, jednak jest dziwny uśmiech na ustach wyglądający bardziej jak pęknięcie jednej z wielu zmarszczek na jego ciele i wystające kły były, co najmniej niepokojące. Ludność zbierała się wokół niego niemal otaczając go, on jednak wydawał się wcale nie widzieć tego, a przynajmniej nie zaprzątać sobie tym głowy. Miał już ustalony cel i była nim chatka, w której przebywał Xavyer. Drzwi rozwarły się przed tajemniczym mężczyzną jakby uderzył w nie wiatr i pomimo wielu sprzeciwów rodziny Vipusa spojrzenie ciemnych jak dno oceanu oczu zniechęciło ich od dalszego opierania się. Chłopak nie wiedząc, co się dzieje wyszedł z pokoju i stanął naprzeciw staruszka. - Witaj młodzieńcze – wysyczał – Xavyer Vipus prawda? - A-ano… a-ale o co chodzi? – spytał przerażony. Nie wiedział czemu, ale aura bijąca od rozmówcy sprawiała, że ciarki przechodziły go po plecach i jednocześnie napawała go ciekawością. - Wiem o tobie wiele, wiem jak cię traktują. Nie rozumieją tego, co w tobie drzemie. Pomogę ci zemścić się. Chodź ze mną i pokażę ci jak kontrolować moc. Chłopak chciał powiedzieć nie, bał się. Jednak to, co powiedział mężczyzna i jego obietnica były tak kuszące… Mężczyzna dodatkowo wystawił rękę. - Po prostu chwyć mnie za rękę, a dotrzymam słowa. Nic nie mówiąc chłopak nadal stał jak wmurowany i nie potrafił nic zrobić. Nawet nie wiedział, kiedy wyciągnął rękę i chwycił ją. Nagle na oczach całej wioski w chmurze zielonego, chłodnego dymu chłopak zniknął wraz z tajemniczym jegomościem.
Gdy teleportacja się skończyła pierwszą rzeczą zrobioną przez chłopaka było zwrócenie całego śniadania. Chłopak pierwszy raz poczuł coś taki nieprzyjemnego. Uderzenie zimna, chwila nieistnienia i brak gruntu pod stopami by, nie wiedzieć kiedy znowu wylądować na ziemi. Gdy już skończył Vipus zobaczył jak nieznajomy śmieje się z niego podpierając się nadal laską. - Hah… oj młody, musisz się wiele nauczyć. Jestem Loken i jestem czarnoksiężnikiem, tyle musisz wiedzieć. – powiedział ocierając łzy dłonią bardziej przypominającą dzieło strugającego w drewnie paralityka-amatora. – Jestem już stary i nie mam ucznia. Potrzebuję Ciebie młody, a ty potrzebujesz mnie. Obserwowałem cię odkąd zacząłeś odkrywać swoje talenty. Tamta banda głąbów nic nie wie, są ciemni i upośledzeni w swoich zabobonach… Ale nie martw się, odegrasz się na nich w swoim czasie. Dziesięcioletni Xavyer nie wiedział, jak odpowiedzieć. Stał właśnie przed kimś kto właśnie obiecał mu wręczenie broni do ręki i bezkarność. - Dobrze, mistrzu – zdołał wydusić z siebie. - Ojtam, zaraz mistrzu. Chociaż w sumie, to podoba mi się ten tytuł, niech zostanie. Dobra chodź – powiedział machając ręką na chłopaka i idąc do wielkiej rudery, która kiedyś pewnie była chatą. – zaczniemy cię uczyć od początku, uczniu.- ostatnie słowo zostało mocno zaakcentowane rzez Lokena i powtórzone jeszcze kilka razy ciszej. - Hah, fajnie to brzmi. Zobaczysz, uczniu, cały piękny świat! Następnego dnia mocny kopniak obudził chłopaka. Zerwał się on od razu i przetarł oczy. - Więc to nie był sen… - Pomyślał na głos, jednak myśl ta napawała go nadzieją. - Hah, sen nie sen zaraz zacznie się twój koszmar mały! – Zakrzyknął zachrypniętym głosem czarnoksiężnik i wyszedł na zewnątrz. Xavyer podążył za nim i aż dreszcze przeszły mu po plecach od uderzenia zimnego powierza. Okazało się, że chata maga mimo dziwnego wyglądu była wcale ciepła i przytulna. - Dobra, pokaż mi czego się tam nauczyłeś. Vipus skupił się i stworzył przed sobą mała bańkę z magii. Starzec od razu trzasnął w nią lagą, a ta rozpadła się na setki drobin i zniknęła. - Ehh… gówniana magia-tarcz, za wiele to ty z tym nie zabalujesz. – Powiedział i widząc zawiedzioną minę chłopca zaraz dodał. – A tam, trochę się podrasuje i będzie właściwie jak znalazł. Ta myśl napełniła Vipusa nową nadzieją.
I tak przez osiem lat chłopak trenował ciężko pod okiem mistrza. W międzyczasie dorósł on i nauczył się kilku nowych umiejętności, nie tylko z zakresu magii, spędzanie czasu ze zwariowanym staruszkiem cieszącym się utaczając krew wiewiórkom i rechotającym, gdy chłopak uderzał w drzewa po nieudanych eksplozjach czarów. Wtedy też przyszedł czas ostatecznego testu. Xavyer obudził się z rana i przeciągnął, jednak tym razem w mieszkaniu nie było już Lokena. Chłopak wyszedł na zewnątrz i trafił, jednak zastał dziwną scenę. Na środku polanki stał jego, zdawałoby się to niemożliwe, jeszcze starszy mistrz teraz przypominający spróchniałe drzewo. Stał on obok przywiązanego związanego czarnym łańcuchem jelenia. - Czas na ostateczny test, zobaczymy jak ci pójdzie wpierw z tym zwierzakiem, jak się uda uznam, że możesz iść już w świat, jak nie to tak cię spiorę, że będziesz chciał być na miejscu jelenia… - A-ano… muszę to robić? Potem trzeba będzie sprzątać. – Wyraził swoje wątpliwości młodzian, jednak zaczął przygotowywać pierwszy pocisk. - Hah, nie martw się, jak się uda to nie będzie już problemem. – odparł Loken i zaśmiał się parszywie. Uśmiechając się lisio chłopak chwycił bańkę skompresowanego powietrza w dwa palce i podszedł do jelenia. - Wiesz, to nic osobistego, ale naprawdę muszę to zrobić. Nie żeby mnie to powinno bawić, bo wolałbym abyś wyglądał jak człowiek, ale no cóż... – Vipus mówił do zwierzęcia starając się rozewrzeć jego szczęki. – No ale dobra, trochę jednak bawi. W tym momencie chłopak schował bańkę w pysku zwierzęcia. Eksplozja wpierw ochlapała Vipusa krwią, a zaraz potem odrzucił na pół metra. Głośny śmiech młodzieńca sprawił, że ptaki wokół zerwały się do lotu. Gdy tylko wstał bariera na ciele chłopaka zwiększyła się i zniknęła rozchlapując krew. Klaskanie mistrza sprawiło, że Xavyer ukłonił się nisko z paskudnym uśmiechem na twarzy. Nagle poczuł jak coś zakładane jest mu na głowę. - No młody, teraz zaczyna się twoje nowe życie, czas aby ten kapelusz służył tobie jak skończysz już wiosce to wróć. Będę miał dla ciebie prezent. Chłopak podniósł głowę i dopasował czapkę. Ze szczerym uśmiechem zadowolenia odpowiedział patrząc na łysą czaszkę Lokena. - Tak jest mistrzu!
Droga do rodzinnej wsi była zaskakująco niedaleka. Gdy chłopak stał na wzgórzu obserwując je wziął głęboki wdech i z nostalgią stwierdził. - Ładnie wygląda, ale przydałoby się te chałupki pomalować czymś czerwonym. Schodząc w dół i poprawiając mankiety widział jak zwykle pracujących ludzi. Gdy tylko pierwsi dostrzegli go zaraz zatrzymali się i obserwowali bacznie. Vipus nieprzejęty wszedł na środek wioski i stanął na beczce. Wokół niego pojawiło się małe zbiegowisko, a w końcu każdy mieszkaniec wioski patrzył się na niego odruchowo zaciskając trzymane przedmioty w ręce. - Siemka ludzie! Jestem Xavyer Vipus, ale to już chyba wiecie – wyciągnął rękę z czarnymi paznokciami. – pamiętacie pewnie jak chcieliście mnie upodlić? Wiecie, biliście mnie katowaliście jak zwierze, a reszta nawet się nie sprzeciwiała. Ale nie macie się co martwić… ja nie jestem mściwy… - mówiąc to założył jedną rękę na plecy gdzie pojawiła się sfera wielkości piłki. – Nie zrobię tego, bo was nienawidzę, bo to by było głupie – szybkim ruchem rzucił piłkę w środek zbiegowiska i zaśmiał się. – Ja to zrobię dla czystej frajdy! Wybuch rozrzucił ludzi po okolicy łamiąc karki i otumaniając resztę niespodziewającej się tego grupy. Kolejne bomby, tym razem z kamieniami w środku, dobiły tylko resztę pozostałych przy życiu. - Buuuuum! Poszło! – krzyczał rozradowany. Gdy Xavyer trącał butem zwłoki lub dobijał kopnięciami poczuł mocne uderzenie w skroń. Upadł i chwycił się zaskoczony bólem. Gdy spojrzał w stronę, z której poleciał kamień, zobaczył dwie znajome osoby. Drżący z przerażenia i nerwów ojciec chłopaka ściskał właśnie w ręce drugi kamień i stojącą za nim matkę. - O, to wy, hej tatko! Cześć mamcia! – powiedział uśmiechnięty machając ręką w stronę rodzicieli. Powietrze świsnęło i ojciec bez słowa rzucił w syna kolejny kamień. Ten jednak odbił się od bariery, która zafalowała lekko. - Wiedziałem, że przyniesiesz nieszczęście potworze! Trzeba było cię zabić tuż po narodzinach! – wydyszał mężczyzna w kwiecie wieku. - Oj, przestań. Chciałem was tylko zobaczyć. – powiedział teatralnie smutnym tonem i podnosząc kilka kamyków z ziemi zaczął iść w kierunku ojca – Wiesz, że dawno się nie widzieliśmy, chciałem tylko pogadać. Ja wam wybaczyłem, ja chcę się zmienić. Oni byli źli i nie chcieli słuchać… Słowa jednak nie przynosiły skutków, a skulona matka patrzyła tylko przerażonymi oczyma. - Ech, nic z tym nie zrobię widać. Trudno, było miło i w sumie chciałbym wam dać prezent pożegnalny. – To mówiąc rzucił kulą pełną kamieni i odwrócił się zasłaniając przed eksplozją, która chwilę potem nastąpiła. Vipus nie miał ochoty się odwracać, nie wiedział czemu, ale uznał że zduszony krzyk i cisza wystarczą mu w zupełności. Przez chwilę chłopak stał w pyle wzniesionym przez eksplozje, a zaraz potem zaczerpnął powietrze nosem i wyszczerzył się w uśmiechu. - Zemsta śmierdzi, ale dobrze być na swoim! Krzyknął i zaczął biec w kierunku chaty mistrza.
Gdy dotarł polana została już uprzątnięta. Bez chwili zwłoki wszedł do z dnia na dzień coraz gorzej wyglądającej chaty. Tam zastał niecodzienną scenę, mistrz Loken stał nad księgą, wokół której namalowane były dziwne pieczęci i runy, których uczeń czarnoksiężnika jeszcze nie widział. - O, wspaniale że jesteś. Wszystko już gotowe. – powiedział uradowany starzec i siknął na chłopaka. – Twoja nauka prawie się zakończyła uczniu, a mój wiek nie pozwala mi na towarzyszenie ci w podróżach, nie bój się jednak, nie pozostawię cię samego. Będziemy, można powiedzieć, nierozłączni. - Mistrzu, ale o co chodzi? – spytał nieco zaskoczony chłopak. - Cisza, teraz milcz i daj mi się skupić! – warknął mężczyzna w szarej szacie i chwycił chłopaka za rękę. – Trochę poboli i przestanie, no i pamiętaj co krwawi to bawi. Mówiąc to podwinął mankiet Xavyera i przejechał ostrzem po jego skórze. Ostry sztylet zatopił się w ciało pozostawiając cienką, krwawiącą ranę. Loken od razu ściągnął z szyi fioletowy amulet w kształcie trójkąta i docisnął do rany. Ta paskudnie zapiekła co Vipus dał znać cichym syknięciem. - Ale to zawsze jest zabawniejsze jak dzieje się komu innemu… - zripostował mistrza cichym bąknięciem. - Milcz, milcz do jasnej cholery! Teraz czas na clue wystąpienia. – żachnął się mistrz, a następnie odepchnął ucznia. Ten usiadł na stołku obserwując mistrza, który zaczął inkantować zaklęcie. Po niemal dziesięciu minutach mistrz obrócił się do chłopaka, a ten poszedł bez słowa. Kolejne cięcie ostrza sprawiło, że krew skapała na otwartą księgę. - Weź ją ze sobą, będę cię z niej nadzorować. – powiedział mistrz uśmiechając się, a następnie poderżnął sobie gardło. Lawina ciepłej posoki wylała się na księgę. Loken zaczął toczyć krwawą pianę z ust, a jego oczy wybałuszyły się. Przez chwilę wszystko wydawało się normalne, jednak po chwili przez rozwarte gardło wydobył się zielony eteryczny cień, który powoli wsączył się w księgę i zatrzasnął ją. Xavyer przyglądał się temu nie wiedząc czy czuje fascynację, zaskoczenie czy strach przed tym co czeka go bez mentora. Szybko jednak oprzytomniał i założył na szyję medalion. Wtedy niemal od razu poczuł nieprzemożoną chęć na otworzenie księgi. Czuł, że musi to zrobić. Gdy rozłożył ją na stole i otworzył pierwszą stronicę zauważył zupełnie czyste strony, to samo na kolejnej, jeszcze jednej i jeszcze. Dopiero po chwili przeglądania pustych stron postanowił jeszcze raz otworzyć pierwszą stronę. Wtedy zaczął pojawiać się na niej niewyraźny i wyglądający jak bazgroły ośmiolatka tekst: „śmiesznie się umiera, uczniu. Dwa na dziesięć – nie polecam. Jeśli chcesz czegoś to po prostu pomyśl o tym, czytam Ci w myślach więc nie próbuj niczego głupiego.” - A’jest mistrzu… - powiedział chłopak do książki i zaśmiał się z absurdu sytuacji. Wiedział, że bardziej są to czcze pogróżki niż cokolwiek innego, jednak wolał trzymać ze swoim mistrzem wiedząc, że będzie to całkiem intratny układ. – To co teraz robić? „Teraz drogie dziecko będziesz się rozwijać”, pismo znajdujące się na stronach było ze słowa na słowo coraz bardziej klarowne, „Najlepiej byłoby abyś doszedł do jakiejś Gildii. Kasa i sława murowane. Uważaj tylko na „Luminous Night” i „Grimoire Hearts”. Dałbym też sobie spokój z syrenkami bo tam co prawda same baby, ale jak trafi się jakiś facet to lepiej ci się z nim dłużej nie zadawać… jeśli wiesz co mam na myśli, z Violet Pegasusem jest to samo, tylko brak tam kobiet więc z dwojga złego pakuj się do Mermaid Cresta. W sumie, jeśli chcesz się rozwijać idź do Fairy Tail. Zarobić można, poznasz przyszłych wrogów, może cię nawet czegoś nauczą. A, no i musimy ci znaleźć jakieś ambitne, a przede wszystkim, lukratywne hobby. Proponuję abyś zbierał magiczne śmieci. Te cenniejsze może na coś ci się przydadzą, a badziew będziesz mógł wcisnąć motłochowi.” Propozycja wydała się Vipusowi nie tylko konkretna, ale i opłacalna, więc bez sprzeciwu na nią przystał. Na koniec pojawiła się ostatnia wiadomość, która sprawiła, ze czarnoksiężnik posmutniał lekko: „Wszystko, co potrzebne, już spakowałem, a plecak leży pod drzwiami. Resztę domu spal.” - Ale mistrzu, przecież i tak nikt tego nie znajdzie, no i jest tu tyle fajnych przedmiotów… a poza tym, mówiłem ci jak fajnie wyglądasz w tej stylowej oprawie. Ciężko by było o przystojniejszą książkę. „Nie próbuj się podlizać. To moje rzeczy i jeśli chcesz mieć coś własnego to trzeba samemu o to zawalczyć!” Wzdychając chłopak zamknął księgę i chwycił ją pod pachę. Wynosząc ją wraz z plecakiem na polanę wrócił do domu i wyciągnął zabezpieczonymi barierą dłońmi żagiew, którą zaczął przykładać do co bardziej łatwopalnych przedmiotów patrząc ze smutkiem jak wszystkie cenne odczynniki i księgi zaczynają zajmować się ogniem. Kiedy dym stawał się nieznośny i wręcz uniemożliwiający dalsze przebywanie w drewnianym domostwie. Siadając przy drzewie i obserwując kątem oka zgliszcza zaczął przeglądać ekwipunek. W nim znalazł kilka drobiazgów i niezbędników podróży oraz mapę całego Fiore. - Fiu, fiuu – zagwizdał – większe iż myślałem. To gdzie jest ta cała Fairy Tail? – Zagadywał sam do siebie wodząc palcem po zaznaczonych czarnymi iksami miejscach. W końcu jego wzrok zatrzymał się na mieście Magnolia, nad którym wyrysowany był charakterystyczny znak i podpis „Wróżki”. - Ta, a więc to tam… - stęknął obserwując ogrom drogi jaki go czeka i zaraz zerwał się z miejsca. Poprawiając plecak i ściskając w dłoni wielką księgę wzruszył ramionami i zaczął powolnym krokiem maszerować do najbliższego zaznaczonego gościńca.
Pół roku minęła mu podróż przez góry, lasy i dzikie regiony z gdzieniegdzie tylko usytuowanymi karczmami i wsiami. W międzyczasie dorabiał korzystając ze swoich magicznych zdolności, a to kradzieżą, a to pomagając innym w zamian za słoną zapłatę. Dopiero przeddzień swoich dziewiętnastych urodzin (datę tę pamiętał tylko po to by zapytany przez władze móc odpowiedzieć mniej więcej zgodnie z prawdą, chociaż sam nie był do końca pewien czy nie pomylił się o tydzień lub dwa) dotarł na wzgórze, z którego dostrzec mógł niemal całkowicie zakryty przez poranną mgłę, cel swojej podróży – wielkie miasto i jego bramy. Jednak przed nim było jeszcze kilka dni podróży. - Cóż, przynajmniej już z górki nie, mistrzu? – Spytał książki na głos. Wiedział, że nie musiał tego robić, ale czasem wolał odezwać się znudzony podróżą w ciszy. Po chwili namysłu stwierdził jednak, że nie chce mu się czytać kolejnych złotych myśli Lokena. Siadając wygodniej na bańce nakazał jej w myślach toczenie się z górki.
Umiejętności: - Kumulacja Energii - Inteligencja - Kontrola Przepływu Magii Ekwipunek: Księga z niespodzianką w środku, ładnie wykonana „różdżka” (vide zwykły oskrobany nożem kijek), niezbędny ekwipunek podróżnika. Rodzaj Magii: Magia Barier – Magia umożliwiająca tworzenie sfer o różnych właściwościach i przeznaczeniu, defensywnym jak i ofensywnym. Pasywne Właściwości Magii: - Możliwość utworzenia sferycznej (lub innej o równie skomplikowanym kształcie) bariery w odległości do 2 metrów od czarnoksiężnika. Bariera ta jest krucha i można ją zniszczyć silniejszym ciosem dłoni. Bariery te mają jednak zdolność do szybkiego kurczenia się lub gwałtownego rośnięcia. (3 na turę) - Vipus może zasięgnąć porady mistrza czytając księgę (zajmuje mu to jedną turę i nie zawsze może dostać od odpowiedź na pytanie). - Zmiana (1 na turę) założeń bariery (chroniąca przed atakiem psychicznym, przed ogniem, wodą etc.) - Umiejętność przemieszczania barier siłą woli (z prędkością ludzkiego chodzenia) i ich przepuszczalności (jeśli Vipus nie będzie chciał kogoś wpuścić do bariery to w zależności czy jest ona słaba czy silna pęknie ona lub przeciwnik odbije się od niej, to samo tyczy się światła i dźwięku z jednej jak i drugiej jej strony). - Chłopak może założyć bariery nawet na daną cześć ekwipunku lub ciała (wtedy przemieszcza się ona tak szybko jak przedmiot, na który została rzucona). Zaklęcia:
Zaklęcia poziomu D: - Block – Jest to typowo defensywna umiejętność. Na broń przeciwnika może zostać nałożona twarda bariera, która zmienia obrażenia jego broni z tnących na obuchowe lub, rzucona na kogoś sprawia, że obrażenia są amortyzowane. Zaklęcia poziomu C: - You shall not pass! – Zaklęcie tworzy bańkę o wybranej przez Xavyera wielkości (im mniejsza tym więcej obrażeń będzie mogła przyjąć), dzięki której jest on (lub także inni w środku) odporny na ataki (zależności od wyboru psychiczne lub fizyczne). Może ona równie dobrze służyć za więzienie. Koszt utrzymania za turę zależny jest od tego ile obrażeń przyjmie bariera i jak jest wielka, jeśli żadnych to minimalny koszt wacha się w zależności od jej rozmiaru (od 1% do 5%). - Mine! – W dłoniach chłopaka pojawia się kilka małych barier z małą ilością sprężonego powietrza, może on je rzucić jak w zaklęciu Boom!, ale z o wiele słabszym skutkiem lub rozrzucić je na ziemi gdzie będą działały jako niewidoczne miny. Ci którzy wejdą na nie, zdetonują je i zapewne wywrócą się przez niemożność utrzymania równowagi lub stracą koncentrację. - Mirror – Tak samo jak we wszystkich innych barierach tworzona jest wokół czarnoksiężnika lub innego celu powłoka, ta jednak ma zgoła inne zadanie. Nie blokuje ona ciosu, jednak jest wyjątkowo rozciągliwa. Kiedy ktoś pchnie lub tnie ją mieczem ten bez problemu ją rozciąga, a niczym lustrzane odbicie taki sam atak uderza wprost w przeciwnika. Wtedy też od razu bariera pęka. Utrzymanie jej kosztuje 1% na turę.
Zaklęcia poziomu B: - Boom! – Chłopak wpierw tworzy barierę, która bardzo szybko się kurczy kompresując zawarte w niej powietrze. Następnie w zależności lub ochoty może on kazać jej frunąć lub rzucić nią/ kopnąć w dowolną ze stron, gdy natrafi ona na coś lub Xavyer zażyczy sobie tego pęka ona uwalniając falę zgromadzonego powietrza w wybuchu mogącym nawet wyważyć drzwi z zawiasów.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Xavyer Vipus Pią Cze 14 2013, 23:00
Spoiler:
Pasywne Właściwości Magii:
Cytat :
- Możliwość utworzenia sferycznej -
Odpada o: To znaczy... na pwm nie mogę Ci pozwolić na bariery które by w ogóle COŚ obroniły. No, może po za czymś nie szkodliwym jak dajmy na to deszcz, czy też lekki wiatr. Albo kurz.
Cytat :
- Vipus może zasięgnąć porady mistrza czytając księgę (zajmuje mu to jedną turę i nie zawsze może dostać od odpowiedź na pytanie). -
wtf? Nie czytam części opisowej, więc.... co to ma wspólnego z magią? Odpada O:
Cytat :
- Zmiana (1 na turę) założeń bariery (chroniąca przed atakiem psychicznym, przed ogniem, wodą etc.) -
Odpada... Co najwyżej może Cię obronić od lekkiego wiatru, czy też od deszczu. Ale nic innego. I w ogóle... jakoś mi ten czar nie leży w kontekście o.o
Cytat :
- Umiejętność przemieszczania barier siłą woli (z prędkością ludzkiego chodzenia) i ich przepuszczalności (jeśli Vipus nie będzie chciał kogoś wpuścić do bariery to w zależności czy jest ona słaba czy silna pęknie ona lub przeciwnik odbije się od niej, to samo tyczy się światła i dźwięku z jednej jak i drugiej jej strony).
Cytat :
- Chłopak może założyć bariery nawet na daną cześć ekwipunku lub ciała (wtedy przemieszcza się ona tak szybko jak przedmiot, na który została rzucona). -
W sumie ok... Zaklęcia:
Zaklęcia poziomu D:
Cytat :
- Block – Jest to typowo defensywna umiejętność. Na broń przeciwnika może zostać nałożona twarda bariera, która zmienia obrażenia jego broni z tnących na obuchowe lub, rzucona na kogoś sprawia, że obrażenia są amortyzowane. -
[color]Okey... trwa 2 tury.[/color] Zaklęcia poziomu C:
Cytat :
- You shall not pass! – Zaklęcie tworzy bańkę o wybranej przez Xavyera wielkości (im mniejsza tym więcej obrażeń będzie mogła przyjąć), dzięki której jest on (lub także inni w środku) odporny na ataki (zależności od wyboru psychiczne lub fizyczne). Może ona równie dobrze służyć za więzienie. Koszt utrzymania za turę zależny jest od tego ile obrażeń przyjmie bariera i jak jest wielka, jeśli żadnych to minimalny koszt wacha się w zależności od jej rozmiaru (od 1% do 5%).
Nope. Musisz mi dokładnie określić jaka wielkość tej bańki. I taka bariera rangi C obroni wszelkie fizyki, 1 zaklęcie D, a zaklęcie C tylko osłabi i się rozpadnie. TYLKO. Utrzymuje się 3 tury, bez tych twoich dodatkowych kosztów.
Cytat :
- Mine! – W dłoniach chłopaka pojawia się kilka małych barier z małą ilością sprężonego powietrza, może on je rzucić jak w zaklęciu Boom!, ale z o wiele słabszym skutkiem lub rozrzucić je na ziemi gdzie będą działały jako niewidoczne miny. Ci którzy wejdą na nie, zdetonują je i zapewne wywrócą się przez niemożność utrzymania równowagi lub stracą koncentrację. -
Jest okey... 4 bańki. Wybuchają po 2 turach, nawet jeśli nikt na nie nie nadepnie.
Cytat :
- Mirror – Tak samo jak we wszystkich innych barierach tworzona jest wokół czarnoksiężnika lub innego celu powłoka, ta jednak ma zgoła inne zadanie. Nie blokuje ona ciosu, jednak jest wyjątkowo rozciągliwa. Kiedy ktoś pchnie lub tnie ją mieczem ten bez problemu ją rozciąga, a niczym lustrzane odbicie taki sam atak uderza wprost w przeciwnika. Wtedy też od razu bariera pęka. Utrzymanie jej kosztuje 1% na turę.
Hym........ Taka rozciągliwa bariera.... Wiesz, uderzenia obuchowe bym przepuścił, ale cięcie...? Cięcie i pchnięcie raczej by taką barierę zniszczyło, więc... Mogę Ci dać tak. Odbija kilka fizyków po czym się rozpada, LUB odbije jedno zaklęcie rangi D, którego odbita wersja będzie osłabiona o 25%, po czym się rozpada. Bariera utrzymuje się 2 tury.
Zaklęcia poziomu B:
Cytat :
- Boom! – Chłopak wpierw tworzy barierę, która bardzo szybko się kurczy kompresując zawarte w niej powietrze. Następnie w zależności lub ochoty może on kazać jej frunąć lub rzucić nią/ kopnąć w dowolną ze stron, gdy natrafi ona na coś lub Xavyer zażyczy sobie tego pęka ona uwalniając falę zgromadzonego powietrza w wybuchu mogącym nawet wyważyć drzwi z zawiasów.
Jest okey. Do jak małych rozmiarów zostaje skompresowana? Do małej kulki? Opisz to. Fajne zaklęcie ~
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Xavyer Vipus Nie Cze 16 2013, 10:37
Na początku wiedz, że strasznie źle się czyta taką czcionkę...więc się aż odechciewa...zwłaszcza, że jest sporo tekstu.
Cytat :
poczucie humoru przyprawia mu wielu problemów i odwrotnie proporcjonalnie przyjaciół (który, jak uważa, nie potrzebuje
KtóryCH.
Cytat :
Narodziny w małej wiosce na skraju świata wcale mu w tym nie pomogło
PomogłY.
Cytat :
jednak jest dziwny uśmiech
JEST?! Piszesz w czasie przeszłym, więc BYŁ.
Cytat :
powiedzieć nie, bał się. Jednak to, co powiedział
Powtórzenie.
Cytat :
chłopak zniknął wraz z tajemniczym jegomościem.
Gdy teleportacja się skończyła pierwszą rzeczą zrobioną przez chłopaka było zwrócenie całego śniadania. Chłopak
Powtórzenie.
Cytat :
właśnie przed kimś kto właśnie
Powtórzenie.
Cytat :
Okazało się, że chata maga mimo dziwnego wyglądu była wcale ciepła i przytulna.
Po co to WCALE tu jest? Niepotrzebne kompletnie.
Cytat :
Chłopak wyszedł na zewnątrz i trafił, jednak zastał dziwną scenę
Co niby trafił? Bo nie bardzo rozumiem...
Cytat :
Droga do rodzinnej wsi była zaskakująco niedaleka. Gdy chłopak stał na wzgórzu obserwując je
To brzmi jakbyś obserwował wzgórze, na którym stoisz bo 'je'. Jeśli o wioskę chodzi to powinno być 'ją'.
Cytat :
powiedział uradowany starzec i siknął na chłopaka.
*gleba* Chyba skinął...Zmień to.
Cytat :
Przez chwilę wszystko wydawało się normalne, jednak po chwili
Powtórzenie.
Cytat :
W sumie, jeśli chcesz się rozwijać idź do Fairy Tail
Po tym co postać wyprawiała w historii to jakoś wątpię by nadawała się do FT...Myśląc do jakiej gildii byś się udało, to na samym końcu myślałam o FT...Nie mnie jednak decydować - acz zdanie musiałam wyrazić.
Tak czy inaczej nie masz gildii napisanej itp., więc rozumiem, iż fabularnie i tak bedziesz to załatwiać. Błędów sporo - nie wypisywałam wszystkiego. To co jest na czerwono musisz poprawić by mieć akcept. Póki co brak owego akceptu.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.