I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Karnawał się zaczął, a więc i trzeba było się wziąć do roboty. Kazali wam się zgłosić już dzień wcześniej, byście zapoznali się z obiektem oraz z innymi ochroniarzami, również zaciągniętymi do tej niewdzięcznej roboty. Przynajmniej było darmowe jedzonko w postaci grochówki i tostów, oraz ciepłe miejsce do spania. Plus jednakowe, szare kombinezony dla każdego ochroniarza. Żyć nie umierać. Albert, który prowadził rekrutację, zwołał szybkie posiedzenie, ponieważ ludzie właśnie zaczęli się pojawiać w hali. - No więc pamiętajcie! Każdy obcy nie ma tu prawa wstępu i należy go albo po dobroci, albo siłowo pozbyć z tego miejsca w trybie natychmiastowym. Nie chcemy przypadków śmiertelnych. Wiecie, jak jesteście rozlokowani. Obchody zaczynamy dopiero jak usłyszycie gong. Jakieś pytania?
- Czyli Don to jest super, ultra informacja, której nie mogę nikomu powiedzieć? - spytała lekko zszokowana Nimuś.. To może Don jest jakimś super agentem, czy coś w tym rodzaju? Ale czy to jest możliwe? Wcześniej mówił otwarcie przy reszcie ochroniarzy, że jest Donem, a teraz mówi, że jak ktoś podsłuchuje to ma być Ogrman? W sumie Don to może tak, tylko dla towarzyszy, więc postanowiła nie poruszać jakoś specjalnie tego tematu. - Serio, serio, serio? Będziesz mnie nazywał fanką numer jeden? Serio? - aż oczka jej zabłysły! No popatrzcie nie dosyć, że nazywa ją fanką nr. 1 to może będzie ją tak nazywał przy ludziach.. To szczyt marzeń czerwonowłosej!~ - Ale .. Ktoś by mógł mojego braciszka.. Ojj nie.. To źle.. Naprawdę bardzo, bardzo źle.. Nigdy tak o tym nie myślałam.. Ale to możliwe, że zły Ogr mógł zjeść mojego braciszka? Ale to chyba niemożliwe - prawie się aż dziewczyna rozpłakała - jak tylko zejdziemy z posterunku spytam mu się oto, czy jestem w ciąży tak jak mój bohaterze mówisz!~ Musisz mieć racje! - powiedziała spokojniutko i pokiwała kilka razy główką.. Ogrman musiał mieć racje.. Właściwie nigdy nie zastanawiała się nad magią w złym sensie! Złe ogry i wiedźmy o dziwo też istnieją! - A ty jak sądzisz tamten siwowłosy może być złym ogrem? - troszkę tym wszystkim, co się dowiedziała była przerażona, ale właściwie, kto by nie był? Jakby na to patrzeć.. Jej brat mógł zostać zjedzony przez Ogra! A rodowity skarb Darksworthów może mieć jakiś zielony brzydal, co tylko przypomina jej braciszka!
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Festiwal Cieni - Karnawał: ochrona Nie Cze 23 2013, 14:05
Nic mi się nie chciało, szedłem między ludźmi i patrolowałem teren lecz byłem znudzony. Nawet nie chodziło o mojego chwilowego towarzysza, który chyba ma magię robienia lodów. Gdy pojawiło się owe światełko w tunelu ( światełko, zwiastujące, że może jednak nie usnę z nudów jak reszta towarzystwa). Jeśli światełko znika to idę razem z Daxem w poszukiwania jego źródła. Gdyby faktycznie się że źródło owego fenomenu jest ludzkie i można je zwyczajnie wyprosić to wtedy nie ma problemu gorzej jak słowa mojego kolegi z ochrony pójdą w przestrzeń lub owy fenomen nie zrozumie przekazu. Tym będziemy się martwić już jak coś takiego wyjdzie, nie ma co przejmować się na zapas.
Światełka wzbudziły niemałe poruszenie wśród ochroniarzy. Teraz wszyscy zdawali się je widzieć, a ich ilość się zwiększała. Tymczasem kilka osób, dokładnie sześć, obudziło się w krótkim przedziale czasu i zaczęło przecierać zmęczone oczy. A mimo to jeden z nich zręcznie ominął cios wprowadzony przez Dona. Nie każdego dało się tak łatwo pozbawić przytomności. Kolejnym ciekawym faktem było to, że każda osoba, która wstała była... ruda! Olaboga, skomasowany atak rudzielców! Ochroniarze przy ścianach pomieszczenia wstali i mierzyli spojrzeniem wybudzonych a atmosfera nieco zgęstniała. Powoli ci przebudzeni zaczęli kierować się do wyjścia a sznurek światełek podążył za nimi. Ktoś z nich zaklął głośno. - Simon, przestań! - warknął kolejny a jedyna kobieta w tłumie parsknęła. Patykowaty chłopaczek idący na końcu tego dziwnego pochodu zaczął zagarniać światełka do worka, który miał przy sobie, naprędce, a tymczasem pochód dotarł do wyjścia. - Czy możemy wyjść? - spytał uprzejmie mężczyzna na przedzie, kierując swoje słowa do Laury i Pheama. Pośród ludzi natomiast dało się zauważyć, że niektórzy jakby... pociemnieli? Zszarzeli? Ciężko to określić. Nie byli natomiast tacy, jacy powinni być.
Super ultra tajna informacja? Nie, nie.-Nie, nie. Po prostu publicznie muszę zdobywać sławę!-Prosta sprawa, ma być znany w świecie jak Ogrman a nie jako Don~!-I oczywiście fanko numer jeden! Ale musisz być oddaną i wierną fanką!-Powiedział z zapałem do dziewczyny, musiał jej zaufać! Była jego fanką.Sądzę raczej że to twój brat, ogry są czarne albo mają czarne włosy.-Zmierzwił łepek swojej fanki, dodając jej super otuchy i super motywacji. Był on był super, więc super motywował i pocieszał~! I wtedy dostrzegł niesłychany proceder wszyscy byli rudzi! Na dodatek kradli światełka szarym ludziom. Bo skoro byli ciemni to te światełka były ich a oni im je ukradli... to... wiedział żeby bić tych co wstają~!-Uważaj... to złe rude gobliny, złodzieje światełek...-Wyszeptał do Nimue nabierając nieco powagi i ruszył do złodzieja z workiem. Po drodze odpalił Kaiokena, nie baczył też na to czy depcze po ludziach czy nie, szedł powoli w kierunku kolesia z workiem. Gdy zaś do niego bez przeszkód dotrze, zaczepi go tak, by ten się odwrócił, a wtedy prawą pięścią odzianą w ćwiekowane rękawice z ostrzami wykona uderzenie w jego splot słoneczny. Uderzenie oczywiście wzmocnione nie tylko Kaiokenem ale z nałożonym "Podwójnym uderzeniem". Zaraz potem wyrywa przeciwnikowi worek i odskakuje kilka razy w tył by mieć lepsze obeznanie z polem walki.-Uważajcie gobliny kradną ludziom światełka!-Wykrzyknął Don, ciekawe czy połapią się w fakcie że goblin = rudy? W gruncie rzeczy nie problem Dona, on musiał zająć się resztą i workiem. Gdy tylko jakiś rudy podejdzie Don stara się lawirować swoim ciałem tak, by wykonać unik, a jednocześnie nie potknąć się o ciało czy tam kończynę. Atakował otwarcie nie będzie, bardziej zdając się na kontrataki lewą ręką i nogami. W ostateczności gdy znajdzie się w patowej sytuacji, użyje rozrostu na płytce w lewej rękawicy, tworząc sobie tarczę, oraz udźwigu by ją unieść. Stara się też na domniemanego przeciwnika użyć PWMki podwajającej widziany obraz. W przypadku jeśli rudzielec z workiem zauważy że Don do niego zmierza i będzie wykonywał czynności uniemożliwiające Donowi późniejszy atak zaczyna on bieg by w odpowiednim momencie się wybić i uderzyć z bara w przeciwnika.
Czy mogą wyjść? CZY MOGĄ WYJŚĆ? No chyba ocipieli z radości. Na pewno nie dam im wyjść. Zaczynając od tych paskudnych światełek, poprzez dziwną szarość na rudych( dopisuję wielkimi literami: RUDYCH) włosach kończąc. Sprawa zaczynała śmierdzieć jak te zwłoki, których raz zapomniała się pozbyć. Potem przez dwa dni trzeba było wietrzyć pomieszczenie. Chrząknęła jak prawdziwa świnka i spojrzała się podejrzliwym wzrokiem na człowieczka, który z nią rozmawiał. - Niestety przykro mi to mówić, ale nie mogę państwa wypuścić. Już stąd widzę pierwsze objawy jakiejś nowej, poważnej choroby. Proszę mi po kolei opowiedzieć, co się stało. Na co wam te światełka? Czemu wszyscy jesteście rudzi? Jak się czujesz? Masz mdłości, halucynacje, widzisz podwójnie? Chce ci się pić? Nic cię nie boli? A w razie jakby nie chciał jej odpowiedzieć dodaje jeszcze. - FACET JESTEŚ RUDY, NA TO SIĘ UMIERA. Oczywiście wiadomym było, że na kolor włosów raczej się ot tak nie zejdzie, ale patrząc, że po Sali chodziły takie Daxy… Teraz mógł na to umrzeć. Jeżeli facet próbowałby ją wyminąć albo miałby jakieś sapy kopie go swoją zacną nóżką w kolano, starając się uszkodzić staw.
-Oni są rudzi bo pewnie nie posiadają dusz, jak to rudzi…- Skomentował chłopak, gdy tylko dotarł na miejsce całej tej dziwnej akcji i słyszał słowa dziewczyny. Huh, ale to chyba normalne, że tak się chłopak zachował na widok rudzielców, na których się krzyczy. Po chwili jednak podszedł bliżej tej grupy i zapytał: -No to, co chłopcze trzymasz w tym woreczku? Bardzo bym prosił o odpowiedź dość szybko inaczej skończy się to gorzej niż można przypuszczać- Powiedział odpalając sobie fajkę, patrząc z góry na rudego, co zbierał sobie. Raczej nie było dziwne, iż chłopak postanowił interweniować w tej całej sytuacji bo przecież w końcu robi za ochroniarza! A to jest takie Men, cool i badassowe zajęcie… No to jeśli nie odpowie to czarnowłosy podejdzie do niego bliżej szykując się do zgarnięcie woreczka i rewizji. Otóż jak będzie przebiegać zgarnięcie? A no wyrwanie mu go szybkim, zamaszystym ruchem, przy użyciu prawej dłoni. Oczywiście może nie chcieć go oddać po dobroci więc trzymając mu dalej łapkę postanowi mu ją wykręcić w tył! Tak, dobrze słyszeliście bo wykręcić łapę rudemu. A może naślą na niego Greenpeace?! No to jak go złapie to normalną rzeczą jest, że będzie pchał mocno tą rękę do góry, aż on nie puści. Zawsze może się okazać, że będzie agresywny i nie pozwoli na przejęcie owego przedmiotu i będzie go trzymał w żelaznym uścisku, wtedy chłopak postanowi odrzucić jego ręce na boki. Jak to zrobi? A no przy pomocy otwartych dłoni odrzuci jego łapki na boki popychając je. Wtedy zaś, gdy nie będzie tamten mógł nic zrobić to po prostu Dax zakurwi mu z Baśki w nos. Normalne nie? No i na sam koniec zabierze woreczek…
Rudy i widocznie starszy już mężczyzna na przedzie spojrzał na Laurę jak na idiotkę, po czym tylko machnął ręką, na której coś rozbłysło i w tym samym momencie skoncentrowana energia uderzyła prosto w brzuch blondyny. Kara za niekompetencję lub brak gadany. Sama musiała zadecydować. W każdym razie musiała się zgiąć w pół i klęknąć na ziemi, by utrzymać oddech. Pheam tymczasem stał i gapił się na wszystko z nietęgą miną, zupełnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. Tak wiec mężczyzna sam sobie otworzył drzwi i ludkowie powoli zaczęli opuszczać pomieszczenie. Z drugiej strony z kolei działy się jeszcze ciekawsze rzeczy. Otóż Vito szedł sobie niespiesznie, Dax już nieco spieszniej i oboje wzięli na cel chłopaczka z workiem co skończyło się... kolizją. Nie muszę chyba mówić, jak wspaniały efekt na ciało przeciwnika może mieć Kaioken i Podwójne uderzenie, prawda? A więc... Pierwszy cios wylądował na Daxie, na szczęście nic mu się nie stało przez swoje ciało, ale drugi... Ekhem... Ciężko powiedzieć, czy było to szczęście, że cios wylądował na żebrach chłopaka... Dwa się połamały. Do tego powietrze mu z płuc uleciało... Padł na ziemię, próbując zrozumieć, co się właśnie stało, a rudzielec wykrzyknął i wypuścił worek, przez co część światełek z niego uleciała. Zdążył złapać jeszcze worek, zanim jego towarzysze nie pociągnęli go za ubranie i nie wyszli, pozostawiając nieco poturbowanych magów, do których szybko doskoczyli inni ochroniarze, chcąc sprawdzić stan.
Stan postaci: Laura: ciężko złapać ci oddech, solidny ból brzucha Don: 80% MM Dax: 97% MM, połamane 7 i 8 żebro po lewej stronie, czujesz spore trudności z oddychaniem z powodu uszkodzonego płuca
Świat się nagle zamazał. Wraz z ostrością odeszło powietrze. A może ona po prostu nie oddychała? Zaraz. Analizujmy sobie powoli sytuację. Zapytała bardzo kulturalnie tego osobnika, o interesujące ją rzeczy. No tak. Dała się podejść złodziejom światełek! Mogła to wcześniej zauważyć i podjąć bardziej rozsądną decyzję. Na przykład podciąć gardło, kiedy ten niczego się nie spodziewał. Tymczasem skończyła na podłodze, na klęczkach klnąc na czym świat stoi. Klęła oczywiście w myślach, bo jej obecny stan jakoś nie za bardzo pozwalał na dłuższe przemowy.
Tymczasem Pheam pozwolił im wyjść. Pragnęła mu podziękować i najlepiej podarować owacja na stojąco za pomoc, ale nie było na to czasu. Rzuciła mu zezłoszczone spojrzenie z poziomu ziemi. - Ruszyłbyś się chuju a nie stoisz jak słup soli.- mruknęła ledwo na granicy słyszenia. Te słowa były bardziej skierowane do niej samej.
Oczywiście idylli nie było końca, bo te dwa inteligenty musiały sobie przywalić w ryje. Gdyby tylko nie była zajęta podpieraniem się o podłogę, zrobiła my klasycznego facepalma. Przecież to była komedia. Wielcy kurwa magowie. Kto ich tu wpuścił? Jeżeli znalazła się dostatecznie blisko Daxa, rzuciła na siebie i jego Regenerację. Oczywiście ten bałwan mógł być zbyt daleko. W takim przypadku, używając resztek siły, próbowała się do niego nieco przesunąć. A jeśli okaże się, że sama sił zbytnio nie ma? To ma ich w dupie. Egocentryzm górą. Leczy tylko siebie.
Przy okazji, teraz już bardziej świadoma, będzie uważać, czy nikt jej próbuje nie tknąć. Jeżeli tak próbuje uniknąć ciosu, choć patrząc na jej stan, będzie to trochę utrudnione.
Źli ludkowie zaczęli opuszczać pomieszczenie! Nie, nie mogło już być gorzej! Wszystkie złe Ogry uciekają, a Nimue nic dodatkowo nie robi! Nie tak po prostu nie może być!~ - Złe ogry uciekają!~ - wykrzyknęła na całe gardziełko Nimue i w końcu i ona zaczęła działać jak na łuczniczkę przystało, a że przeciwników było sporo to od razu używa magicznego arsenału i przyzywa jej ukochany łuk. Szybko wyczarowuje do tego z magicznego arsenału trzy normalne strzały. Dwie na ziemi na razie zostawia w spokoju i celuje w złych ogrów, którzy uciekają! Stara się celować w nich tak mniej więcej na wysokości brzucha, a jednocześnie omijając Laurę i Pheama. Na każdej z trzech strzał używa powielenia, kiedy już będzie pewna, że żadnego z jej towarzyszy nic nie trafi. Jeżeli złe ogry będą chciały pójść w stronę. Jeżeli jakiś zły ogr będzie chciał wycelować w Laury, czy braciszka Nimu od razu przyzywa żywiołową strzałę - ogień i celuję w złego kolesia. W razie jakby do niej chciałby ktoś podejść stara się powolutko wycofywać, a w razie czego strzała wybuchowa w jego stronę poleci. Za każdym razem dziewczynka celuję w brzuszek złych ogrów.
Doprawdy, kolizje nie były czymś co uszczęśliwiało Dona. Właściwie to chłopak śmiał by rzec, że były one bardzo nie halo i w ogóle. Niemniej jednak obecnie miał inne problemy, bowiem zamiast trafić w przeciwnika, trafił w towarzysza atakiem o dość "Dużej" sile. W gruncie rzeczy na tyle dużej że Dax raczej został wykluczony z dalszej zabawy, a Don przez chwilę tępo na niego patrzył, stwierdzając że Dax jest prawie tak głupi jak Huang. Ale Huang przynajmniej nie wpadał na ludzi. Łotever, gdy tylko jego wierna asystentka posłała w oponenta swoje strzały, skinął jej głową i ruszył za nimi. Ścigał oczywiście kolesia ze światełkami. Wyleciał więc z pomieszczenia jak oparzony i zaczął się rozglądać. W gruncie rzeczy ruszył w pościg solo, ale takie jest życie superbohatera. Poza tym superbohaterowie nigdy nie są solo. Zamierzał dojrzeć przeciwników i jak najbardziej zbliżyć się do kolesia z workiem, tym razem jednak w czasie pościgu przyzywa do lewej dłoni kopię swojego sztyletu(PWM) i gdy znajdzie się blisko rudzielca z workiem, na tyle blisko by nie zdążył wykonać uniku, posyła w jego tors ostrze sztyletu, które wydłuży łucznictwem. Zaraz potem Don stara się przejąć torbę i oddalić na kilka kroków od reszty by ogarnąć pojedynek i zrobić... no na pewno coś, ale na razie oddalenie i ewentualne uniki.
Ale co jak nie pójdzie tak kolorowo no i drogę do rudego zagradza mu koleś, dwóch ewentualnie kilkunastu? Oczywiście wywiązuje się walka. Do Kaiokena dochodzi rozrost płytki na lewej rękawicy do poziomu tytanowej tarczy, a także zaklęcie udźwigu. Lewą ręką Don paruje ciosy, zaś prawą stara się kogoś pociąć/przebić, albowiem trzymany wcześniej w lewej dłoni sztylet wędruje do prawej ręki i zostaje na nim użyty rozrost, by powiększyć ostrze do poziomu Katany. Don nie zna się na mieczach więc w sumie tnie na odlewa. Nie daje się też za bardzo okrążyć.
-Stary… sorry za tą porcje grochówki… ale to od razu powód, by mnie napierdzielać..?- Powiedział zwijając się z bólu. Okej tym razem to on szczerze wykazał się brakiem jakiegokolwiek rozumu, ale cóż poradzić jak się pierw działa, a nie myśli? Sad but true, ale trzeba znaleźć jakiegoś healera, czy coś, by zrobił coś z tymi ranami. W końcu boli go tylko płuco, co najwyżej jest zjebane tak jak żebra, ale co tam, bez nich można żyć, ciężko pewnie bez nich byłoby, ale jednak się da! No to teraz tylko spróbować podejść bliżej Laury i Fema, przynajmniej nie będzie musiał uganiać się za rudym dzieciakiem, który zbiera worek, czy coś. Zobaczył, że ktoś opuszcza to miejsce, a ona się kuli… coś raczej jest nie tak… -Ej, co do cholery się tutaj dzieje..?- Wysyczał przez zaciśnięte zęby. Oczywiście dałby radę z grupą, gdyby tylko był w pełni sił i całkowicie zdrowy! BA! Mógłby nawet z nimi iść na gołe klaty jak przystało na mężczyznę. -S-STAĆ KURWA…- Krzyknął do wychodzących stąd ludzi. Może i jest poturbowany, ale to nie jest powód, by dać pozwolić bić swoich(No może i ona jest z GH, ale powiedzmy, że Mróz traktuje ją jako sojuszniczkę, w końcu razem pracują na ochronie etc). Może zwrócą na niego uwagę? A jak nie to co wtedy? No to oczywiście uważa, by nie znaleźć się na linii strzału rudej i trochę odejdzie na bok. Co robi on z boku? A no próbuje zwrócić na siebie uwagę! Jak? No śnieżką, po prostu rzuci w wychodzący tłum śnieżkami z swojej PWM’ki, może są tylko trzy, ale w połączeniu z panem zimy trafią na sto procent komuś w beret!
Zacznijmy może od desperatów, którzy chcieli ratować swoje tyłki. Dax próbował coś krzyczeć, jednak tylko zachłysnął się krwią z własnych płuc. Źle to wróżyło magowi. Laura z kolei użyła zaklęcia leczącego. Nie udało się jednak skorzystać z tych zbawiennych właściwości Daxowi, który runął na posadzkę jak długi i szybko otoczyli go inni ochroniarze, byle tylko chłopak im nie zszedł. Przeszkodziło to również Donowi i Numue w zaatakowaniu uciekinierów tak skutecznie, jak planowali. Nimue pozostała w miejscu, tymczasem Don wyleciał za drzwi i zaczął rozglądać się za światełkami i innymi ludzikami. Nie dostrzegł jednak nikogo. Tak zakończył się ten nieprzyjemny incydent. Do końca całego Festiwalu już nic więcej się nie działo. Wszyscy ochroniarze dostali wynagrodzenie za swoją pracę i odesłani do domu.
Podsumowanie... Spieprzyliście? Tak, to dobre określenie. W każdym razie...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.