Pod Dziurawym Kuflem

First topic message reminder :

Karczma umieszczona niemal w samym centrum żywej Lambdy. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to jakaś pierwsza lepsza speluna - jest tu nad wyraz czysto i jasno. Przed wejściem rzecz jasna znajduje się szyld, do którego przymocowany jest ów przedziurawiony kufel. Główna salka ma kształt prostokąta, na którego końcu znajduje się lada, a za nią - starszy barman nalewający gościom piwa lub coś bardziej wyszukanego. Za nim na półkach znajdują się przeróżne trunki, od wódki przez whisky i rum, a na winach kończąc. Dwie niewielkie beczułki z dozownikiem znajdują się na ladzie, a kilka większych przy wejściu na zaplecze. Można jednak przypuszczać, że przybytek w zapasie ma ich więcej. Na jednej znajduje się nawet napis "Miód pitny", który zapewne ma odznaczyć ją od reszty z inną zawartością. Przy lewej ścianie znajduje się niewielka alkowa z dużym kominkiem, zaś na przeciwległej ścianie znajduje się niewielka czaszka czegoś, co mogło być kotem z bardo dużymi, nieproporcjonalnie wielkimi i rozłożystymi rogami zajmującymi niemal całą, wielką kamienną ścianę. Tuż pod nią, na drewnianym podeście, znajdowała się scena dla orkiestry i innych artystów. Podłoga wyłożona jest deskami. Kominek oraz część przy ladzie obłożona jest na ścianach również kamieniem, zaś cała reszta złożona jest z drewna. Po stronie z kominkiem, tuż za alkową, znajdują się schody na półpiętro, gdzie zapewne podróżni mogą wynająć pokoje na kilka nocy.


Przed wysokim, piętrowym budynkiem znajdował się ładny i zadbany kamienny placyk wraz z ogrodem piwnym. Było to pierwsze miejsce, przez które trzeba było przebrnąć, by dostać się do środka. O tej porze był już tutaj lekki tłok, jednak przeciśnięcie się nie było aż tak problematyczne. Ciągły ruch w obie strony sprawił, że starczyło tylko poruszać się po właściwej stronie. Nic nie dało się jednak zrobić z gwarą wokół, która zwykła towarzyszyć miejscom opływających w alkohol.
- Eduardo! Dobrze wiesz, że nie musisz tego robić! Zostań w domu, razem coś wymyślimy! - jakaś kobieta zawodziła trzymając kurczowo ów Eduardo za rękę.
- Nie, Anabell. Potrzebujemy tych pieniędzy. Nie możemy więcej zwlekać. - odrzekł spokojny, i rzeczowym tonem wyrywając się niewieście i wchodząc do środka, tę zostawiając chlipiącą przed wejściem. W środku unosił się zapach pieczeni oraz alkoholu przytłaczający wszystko inne. Muzyka przeplatała się z dźwiękiem rozmów i śmiechem osób, zajmujących stoliki oraz miejsca przy ladzie. Widać jednak było, że kilka miejsc jest jeszcze wolnych, chociaż nie wiadomo na jak długo. Wokół krzątały się młode kobiety w fartuchach oraz tacami z napitkiem oraz jedzeniem nie zatrzymując się przy nikim na dłużej, niż to konieczne. Dziurawy Kufel Dziurawym Kuflem, ale w sumie to kogo mieli tutaj szukać w sprawie informacji?

PERSPEKTYWA GREY
Powstrzymałam się od uśmiechu. Niepełnoletni. Właściwie to było zupełnie na opak. Śmiertelnicy nie zmienili się nawet po przeżyciu zamknięcia w kokonach i całkowitej zmianie ciała. Póki co jednak były ważniejsze rzeczy. Na przykład pewne kwestie dotyczące tego rejsu oraz faktów na temat ludzi.
- Ummm... Nawet dla mnie to trochę dziwne, Onee-san. Ten statek... Próbujecie go zbadać, jednocześnie jest możliwość aby się z niego wydostać. W jaki sposób? Czemu akurat tydzień? Czy coś ma się zdarzyć po tym tygodniu? Ten pierścień... jak wygląda, co robi i skąd Onee-san ma tak dokładną informację? Na co trafiały poprzednie ekipy? Co się z nimi stało? Oraz ważna kwestia... - wzięłam kilka głębokich oddechów, po czym popatrzyłam zdecydowanie na Daphne. - "Cokolwiek znajdziecie i będziecie chcieli sobie przywłaszczyć, należy do was." Czy to dotyczy także liniowca, jeśli uda nam się rozwiązać jego zagadkę?
W końcu i tak miał zostać przeznaczony na zniszczenie, więc czemu by go nie przygarnąć. Podróżowanie po tych wyspach było naprawdę irytujące bez środka lokomocji. A ten statek... Co prawda wymagał załogi. Ale gdybyśmy go sprzedali, to mogłam zdobyć coś mniejszego, ale lepszego... Definitywnie to przyspieszy realizację moich planów.

MG

Odpowiedzi udzielone przez blondwłosą sprawiły, że pojawiły się kolejne pytania. A skoro ci je mieli, to zapewne kolejni, którzy przyjdą po nich, również mogą mieć w tych sprawach wątpliwości. Nie sądziła, że będzie to aż tak upierdliwe. Mięśnie jej twarzy lekko drgnęły powstrzymując grymas niezadowolenia wywołany wizją dość męczącej przyszłości. Jak dobrze, że to i tak się niedługo skończy.
- Najpewniej zostanie zniszczony. - odparła słysząc pytanie Lindowa, jednak nie umknęło jej uwadze jego niezadowolenie. - I proszę mi wierzyć: po tym świecie chodzą dzieciaki młodsze od nas, a silniejsze od was. - skwitowała krótko nim przeszła do kolejnej osoby jaką był Ejji. Jemu jednak tylko skinęła głową. Właśnie profesjonalistów się spodziewała, jednak wiadomo jak to jest z takimi przedsięwzięciami: ściągają też osoby liczące głównie na szczęście, lub magów zbyt pewnych siebie. Z tym jednak nic nie mogła poradzić. Grey była ostatnia w kolejce do udzielenia odpowiedzi, lecz wyglądało na to, że miała ich chyba najwięcej.
- Flary są magiczne. Wystrzelone aktywują zaklęcie teleportujące. Tylko że... - przerwała na moment zastanawiając się, jak im to przekazać, żeby ich nie spłoszyć. Ojejku jej. - Nie dajemy gwarancji, że zadziałają w każdym możliwym miejscu na statku ze względu na to, że nie wiemy do końca, jakie magiczne działania na nim zaszły. - rozłożyła bezradnie ręce. No cóż. Nie było specjalnie możliwości, by to obejść. Przynajmniej ona takich nie znała. - Lambda dała nam trochę ponad tydzień czasu, nim władze miasta zajmą się statkiem. Jest zbyt niebezpieczny, by tu cumował, to wszystko. Nie wiemy, na co trafiły poprzednie ekipy. Nie wróciły. - dlatego było to niebezpieczne. - Pierścień znalazł się na statku, zanim stało się z nim... to. - machnęła ręką w kierunku okna. - Informacje mam od osób, zajmujących się wówczas załadunkiem. To, co potrafi nie powinno być dla was istotne. Jest to jedyny przedmiot, który nie podlega zasadom statku. - nie chciała ryzykować jego straty przez taki durny zapis. Miała nadzieję, że adnotacja na ulotce była w miarę jasna, ale i tak będzie musiała o tym przypomnieć przed samym startem. - Tak. Chociaż nie mam pojęcia, kto byłby aż tak szalony, by chcieć nawiedzony statek tego typu. - znowu machnęła ręką. Jeny, ci magowie to szurnięci byli, tak z pokolenia na pokolenie co raz bardziej. Ale jak przeżyją i zechcą statek to co ją to? Byle, by tu nie cumował.

Jego uwaga została wyjątkowo zabrana z niepełnoletnich dziewczynek gdy usłyszał, że liniowiec był może i do kasacji, ale po wykonania zadania będzie można go sobie... przywłaszczyć?! Innymi słowy mógłby zdobyć wyczesany statek widmo na własność i do tego pieniądze na własne wydatki razem z Ejjim?!
Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Szalone czy nie zamierzał zdobyć ten statek. Wyglądało na to, że los sprzyjał jego misji odnalezienia prawdziwego Boga. Niepokojące było, że pytanie o przywłaszczenie statku wyszło z ust nowo przybyłej dziewczynki. Może faktycznie była jednym z tych potężnych dzieci jak Ken i po wszystkim sama będzie chciała zgarnąć statek?
- Dobrze. Myślę, że już wiem wszystko co potrzebuję. Do zobaczenia za 3 dni. - Rzekł wstając z krzesła, kiwając porozumiewawczo do Ejjiego i wychodząc z pomieszczenia z rękoma w kieszeni. Następnie skierowałby się na zewnątrz zatrzymując się parę kroków przed wejściem czekając na towarzysza. Trzeba było ustalić co będziemy robić przez te 3 dni.

Kiedy zleceniodawczyni wspomniała coś o silniejszych dzieciakach, Ejji włożył sobie palec do ucha i krótko nim przekręcił, udając iż nie słyszał tych słów. Chłopaczek nie przyjmował do świadomości tego, że ktokolwiek miałby być silniejszy niż on. Perspektywa przejęcia nawiedzonego statku była Ejjiemu prawdę powiedziawszy obojętna. Skoro był to statek uznawany za nawiedzony, to wątpliwe aby był wiele warty. I też mało prawdopodobne było znalezienie dla niego nowej załogi, która byłaby w stanie go obsłużyć. Myśli o tym Ejji jednak zachował dla siebie. Po skończonej rozprawie, wstał z sofy, przeciągnął się i ziewnął.
- Czyli to wszystko? To widzimy się za trzy dni - rzekł i ruszył za Lindowem. - Mamy trzy dni na zrobienie zapasów! Kup dużo ciastek. Może powinniśmy też zainwestować w jakieś karty, albo coś takiego? Byłoby smutno, gdyby się okazało, że przez cały tydzień nie będzie, co robić na tym statku.

PERSPEKTYWA GREY
Czyli w sumie jesteśmy pierwszymi kandydatami. Który raz z kolei misja wyglądająca na samobójczą. Ten tydzień czasu to właściwie jest jedna wielka ściema, generalnie jak nie wyjdziemy po tygodniu, to oznacza że zniszczą statek z nami... Czyli po prostu mamy ograniczoną ilość czasu na poradzenie sobie z nawiedzonym statkiem. Jako że raczej wątpiłam czy te flary cokolwiek pomogą, jako że żadna z poprzednich ekip nie wróciła, a oni też powinni mieć takie gadżety.
Czyli mówiąc prościej, standardowe zadanie.
- Arigatou gozeimasu, Onee-san - ukłoniłam się grzecznie, wciąż stawiając pozór. - Postaramy się rozwiązać jakoś sytuację... Um... Proszę poczekacie - rzuciłam jeszcze do odchodzących osób, żeby na moment poczekali. - Eto... Jako że to jest w sumie... wspólne zadanie... że nikt tutaj nie musi ze sobą konkurować i... dobrze by było abyśmy ze sobą współpracowali... Aczkolwiek mogę zrozumieć jeśli będziecie chcieli potem zatrzymać ten statek... Ale przez ten czas... Gomen nasai, trochę się boję być wśród nieznajomych! Po prostu... potrzebuję pieniędzy - tutaj się ukłoniłam znów, "przestraszona", z nieco zaszklonymi oczami - Czy mogę wam zaufać? Czy przyrzekniecie, że przynajmniej przez okres rejsu... świadomie nie będziecie próbowali się skrzywdzić mnie i siebie nawzajem?

MG

Chyba rozwiane zostały wszystkie wątpliwości grupy. Nikt z pozostałych osób nie zamierzał uczestniczyć aktywnie w rozmowie chyba stwierdzając, że najważniejsze pytania zdążyły paść. Dopiero pytanie Grey sprawiło, że poczuwali się do jakiejkolwiek odpowiedzi. Daphne oparła łokcie o biurko nie wtrącając się w pewne elementy planowania, które rozpoczął Ejji. Niebieskowłosa szybko wstała słysząc drugą "niepełnoletnią" dziewczynkę w pokoju z niemałym entuzjazmem i pogodnym, szerokim uśmiechem.
- Daijobu! Ten statek na pewno nie jest aż tak straszny! No i przecież nikt nie byłby takim potworem by atakować kogoś takiego jak my!
- Mów za siebie. - mruknął Eduardo drapiąc się po poliku. - Nie wiemy, co jest na statku ani w jakiej sytuacji się znajdziemy. Obiecanie czegokolwiek w tym momencie jest bez sensu. - odpowiedział kierując się do wyjścia. Dziewczynka nadęła niezadowolona poliki patrząc, jak ten wychodzi, po czym wróciła wzrokiem na Grey.
- Nie słuchaj go. Hej, mam pomysł! Co ty na to, by pozwiedzać statek w dwójkę? Będzie raźniej i bezpieczniej! - zasugerowała wesoło absolutnie ignorując fakt, że w pomieszczeniu jest jeszcze Kajl i Ejji.

//Generalnie zrobię temat z eventem, jak będę tylko w stanie. Event ogłaszam, jeśli jeszcze tego nie zrobiłam, jako niefabularny więc możecie być i na evencie i na fabule bo moje tempo odpisów to dno i nie chcę was blokować. Do czasu aż wstawię temat chętni mogą dalej wpisać się na event bo czemu nie. Kajl i Ejji mogą acz nie muszą robić z/t Irina uznajmy, że weszła siedzi i udaje że nie istnieje.