HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Brama Dojo-Gen - Page 2




 

Share
 

 Brama Dojo-Gen

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Kyle


Kyle


Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptySob Sty 09 2016, 17:58

First topic message reminder :

Brama Dojo-Gen - Page 2 Bttxnj5IUAAiD-H

Jadąc traktem z Hargeonu do Ery można spotkać niecodzienną konstrukcję zbudowaną w głębi lasu na polanie. Budynek na pierwszy rzut oka przypomina wielki drewniany klocek o wymiarach 100mx50mx10m, jednak kto wie co znajduje się w środku. Dach budynku pokrywają czerwone i starannie ułożone płytki w orientalnym stylu. Brama wykonana jest z litej skały, niezwykle ciężkiej z czerwonym napisem Dojo-gen.
Tuż przed nią znajduję się kamienny plac zbudowany na kształt koła. W jego wnetrzu znajdują się pojedyńcze kręgi, a na samym środku można znaleźć błyszczący symbol. Przed bramą stoi pojedyńczy strażnik, łysy, masywnie zbudowany, ubrany w Kimono z licznymi szramami i bliznami na całym ciele.

Ci którzy już kiedyś tutaj byli mogli dostrzec zmiany jakie tu zaszły od poprzedniego razu. Dojo było znacznie mniejsze niż kiedyś i bez mechanizmów na dachu. Obecność kamiennego kręgu przed bramą, pojedyńczy strażnik, brak anomalii pogodowych. Dodatkowo może zaskoczyć fakt, że ostatnimi razy to miejsce kompletnie zniknęło z powierzchni ziemi, a teraz powróciło.




Ostatnio zmieniony przez Kyle dnia Sro Maj 30 2018, 14:45, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2721-konto-bankowe-kyle#46648 https://ftpm.forumpolish.com/t1839-kyle-blackstone https://ftpm.forumpolish.com/t3360-kajlowe#62787

AutorWiadomość
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyNie Mar 06 2016, 21:56

Boisz się śmierci?

Były to ostatnie słowa Isamu jakie tamten wypowiedział zanim przystąpił do ataku. Prawdziwego ataku, bez powstrzymywania się i tłumienia własnej siły. Ezra nie był w stanie powiedzieć co się stało, cała sytuacja wydarzyła się zbyt szybko. Następne zdania już do niego nie dotarły.

Boisz się śmierci?

Błysk. Nienaturalne ciepło przebiegające przez pierś, przeradzające się w ułamku sekundy w obezwładniający ból. Szkarłat wydobywający się z jego własnego ciała, barwiący na czerwono podłogę Dojo i samego maga. I nagły cios z tyłu, który powalił go na ziemię. Ezra padł na matę, jednym okiem widząc jak Isamu chowa miecz do saya i odwiązuje sobie rękę. Białe włosy rozsypały się w nieładzie zakrywając jego twarz. O dziwo Al Sorna odczuwał ból który spowijał jego cało jak gdyby przez mgłę, koiło go ciepło. Ciepło jego własnej krwi. Czuł że ten drogocenny płyn powoli acz sukcesywnie opuszcza jego żyły i otacza jego targane drgawkami ciało. A wraz z nim opuszczało go życie. Czy się bał? Nie. Nie czuł niczego chociaż jego ciałem wstrząsały drgawki, jedynie wszechobecne ciepło. Zanurzył się, zatracił w tym cieple, w szkarłacie zawierającym całą istotę jego istnienia, który pozwalał mu żyć. Czuł że umiera, jednak się nie bał. To było znajome uczucie. Doświadczył go wiele razy. Wydawało mu się, że powieki ważą po 20 kilo, a on nie miał już siły walczyć z ich ciężarem. Ezra zamknął oczy, czując jak powoli traci świadomość.

- Boisz się śmierci? - usłyszałem ciche pytanie. Wnioskując po głosie zadała je kobieta. Młoda kobieta. Znałem ten głos...
Poczułem jak delikatne dłonie dotykają mojej twarzy, a następnie ostrożnie podnoszą moją głowę do góry, by położyć ją na czymś miękkim i ciepłym. Z trudem otworzyłem oczy, tylko po to, by zobaczyć jak wpatruje się we mnie swoimi oczami. Oczami takimi jak moje. Znałem je, widziałem je już wcześniej w lustrze tysiące razy. Jednak chociaż podobne, różniły się też znacznie od moich. Na ich dnie kryło się szaleństwo zmieszane z czymś jeszcze. Jakimś mrokiem, który przekraczał ludzkie pojęcie i groził utratą zmysłów jeśli ktoś nierozsądnie będzie się zbyt długo w niego wpatrywać. W dodatku miały barwę świeżej krwi. I tak jak krew była źródłem życia dla ciała, tak właścicielka tych oczu była moim źródłem woli. Osobą która otworzyła przede mną nowy świat i nadała sens istnieniu. Drobna dłoń pogłaskała mnie delikatnie, a ja z głową spoczywającą na jej udach uśmiechnąłem się z trudem.
- Kopę lat Depore, Szkoda że tak rzadko mnie odwiedzasz, w dodatku zawsze w niezbyt miłych okolicznościach. Tęskniłem. - mój głos był nadzwyczaj słaby, przypominał raczej szept. Potężny dreszcz przeszedł moje ciało, drżałem z zimna chociaż czułem ciepło spowijające moje ciało. Skąd pochodziło?...
- Boję się, przecież o tym wiesz. Jesteś częścią mnie, nic przed tobą nie ukryję.
- W takim razie dlaczego się nie poddasz?


Ręka chłopaka kurczowo zacisnęła się i zaraz potem rozprostowała. Powoli, centymetr po centymetrze zaczęła przesuwać się po macie, po omacku szukając miecza. Drgająca konwulsyjnie dłoń natrafiła w końcu na ostrze i przesuwając się wzdłuż niego wędrowała w stronę rękojeści. Chłód metalu dawał ukojenie, był niczym kotwica trzymająca maga w świecie żywych. Był czymś pewnym, znajomym. Towarzyszył mu już od wielu lat. Palce ominęły tsubę i powoli zacisnęły się na rękojeści tak samo jak tysiące razy wcześniej. Katana zaczęła powoli przesuwać się bliżej jego ciała, krew na macie zmniejszała tarcie, przez co miecz przesuwał się nieco łatwiej.

Patrząc w te piękne, a zarazem tak straszne oczy zastanawiam się nad odpowiedzią. Czemu dalej walczę? Trudne pytanie. Z pewnością nie dla przyjemności zabijania. Nie jest ze mną jeszcze tak źle żeby czerpać z pozbawiania życia innych jakąś chorą przyjemność. Owszem zabiłem w życiu wiele osób, jednak każdy z nich sobie na to zasłużył w mniejszym lub większym stopniu. Może i jestem mordercą, ale nie zabijam byle kogo. Fakt, dzięki swojej magii często miałem ogromną przewagę nad zwykłymi żołnierzami, tak samo jak oni mięli przewagę nad zwykłymi cywilami. Wygląda na to że los postanowił sobie ze mnie zadrwić i ja sam zginę z rąk o wiele silniejszego przeciwnika. Poczułem jak do moich myśli wkrada się rozpacz. Nieważne co zrobiłem, nieważne czego spróbowałem. Tego przeciwnika nie byłem w stanie pokonać. Nigdy nie uważałem się za specjalnie silnego jeśli chodzi o posługiwanie się magią, w końcu nie miałem wiele czasu na naukę w porównaniu do tych którzy urodzili się z mocą płynącą w żyłach. Jednak byłem dumny ze swoich umiejętności jako szermierza. Mimo tego, odebrano mi nawet i tą dumę. Podczas bitwy z Pergrande straciłem lewą rękę. Mogę szczerze powiedzieć, że tamtego dnia cudem uniknąłem śmierci. Chociaż kto wie, może byłaby lepsza. Gdy uświadomiłem sobie w pełni co oznacza dla mnie strata ręki... Byłem na krawędzi. Możliwe że targnąłbym się na własne życie. I wtedy do mojego życia wkroczyła pewna demonica o szkarłatnych oczach.
- Poddanie się równa się porażce. To zezwolenie na to, aby inni patrzyli na ciebie z góry. Nie pozwolę na to. Nigdy. Nawet za cenę własnego życia. Te wszystkie lata po utracie ręki, żmudne godziny codziennych treningów, powtórna nauka posługiwania się mieczem... Miałbym pozwolić żeby to wszystko poszło na marne?...


Ręka z mieczem zbliżyła się do tułowia. Ezra nieświadomie zacisnął dłoń, wbijają paznokcie tak mocno, że przebiły skórę. Cienka strużka krwi spłynęła w dół i dołączyła do kałuży szkarłatnego płynu na macie. Mięśnie ramienia zadrgały szarpane skurczami, jednak jakoś udało mu się zaprzeć miecz i unieść w górę tułów. Przesunął przed siebie kolano, najpierw jedno, potem drugie i jakoś udało mu się uklęknąć. Jego klatka piersiowa poruszała się ciężko, każdy oddech był wyzwaniem. Otworzył oczy, jednak nadal był półprzytomny. Poruszył ustami starając się coś powiedzieć.

- Gdybym się poddał... - przerwałem, próbując ułożyć swoje myśli w zwięzłą odpowiedź. - Gdybym się poddał, to wszystko co zrobiłem do tej pory byłoby bez znaczenia. Wszystkie śmierci których byłem sprawcą. Cały trud poświęcony na naukę walki mieczem i magii. Wszystko to byłoby bez znaczenia. Chociaż kto wie, może taki jest właśnie los wszystkich ludzi? Bezsensowny żywot, któremu jedynie próbujemy nadać jakiś cel?
Uniosłem dłoń  i dotknąłem policzka Depore, delikatnym ruchem przesuwając potem po jej ustach. Palce zostawiły za sobą smugę krwi. Rozchyliła lekko wargi i dotknęła jej koniuszkiem języka, jak gdyby smakując moja krew. Ale skąd ona się wzięła?
- Myślisz że nie widziałem spojrzeń innych ludzi? Ta mieszanina litości i współczucia doprowadzała mnie do szału. Miałem ochotę wyć ze złości. I dlaczego? Z jakiego powodu? Tylko dartego że straciłem jedno ramię. Nie mówiąc już o pogardzie i poczuciu wyższości w oczach tych zazdrosnych o moją pozycję. Gdy wycofano mnie z czynnej służby słyszałem ich głosy. Plotkowali i śmiali się ze mnie. Mimo tego że ich ze mną nie było, ja nadal ich słyszałem. Miałem ochotę wyrżnąć ich wszystkich. Ale to nie załatwiłoby problemu. Zyskałbym rozgłos, a plotki zrobiłyby ze mnie szaleńca, który szuka rekompensaty za zyskane rany. Postanowiłem że nie poddam się tak łatwo. Skoro uważają mnie za gorszego, to udowodnię im, że nawet z jedną ręką jestem o niebo wyżej niż oni. Znasz tą legendę? Małpy próbowały dosięgnąć księżyca odbitego w jeziorze. Jednak z powodu tego, że było to jedynie odbicie, to wszystkie się potopiły. Nawet jeśli myślały, że mogą go dosięgnąć, to tak naprawdę on zawsze był daleko poza ich zakresem.  - zamknąłem oczy, zanurzając się w cieple bijącym od Depore. - Więc jedyne co mi zostało to stać się księżycem. A dzięki tobie mi się to udało.


Drżąc na całym ciele Al Sorna powoli podniósł się z klęczek, wspierając ciężar ciała na mieczu. Wydawać by się mogło, że przewróci go byle podmuch, wystarczyło na niego dmuchnąć. A jednak wbrew wszystkiemu jakoś podniósł się z ziemi.

- Jednak... Może się  myliłem? Może przez cały czas to ja byłem tą małpą? - mój głos był ledwie słyszalny. Wypowiedzenie tak wielu słów wiele mnie kosztowało. Nie jestem osobą, która dzieli się swoimi myślami. Jednak wiedziałem że jeśli na świecie istnieje chociaż jedna osoba której mogę zaufać, to jest nią właśnie ta białowłosa dziewczyna z którą teraz rozmawiałem.
- Dlaczego tak sądzisz?
- A jak myślisz? Widziałaś co się stało. Zostałem zmiażdżony. Całkowicie i totalnie. Starty w pył. To nigdy... To nigdy nie był przeciwnik, którego mogłem pokonać. Jest jak księżyc z tej opowieści. I chociaż rozpaczliwie próbuję go dosięgnąć, to jedynie co zyskam, to zimne odmęty jeziora.

Czuję jak drobna dłoń zanurza się w moje włosy, lekko przeczesując je palcami. Zadziwiające, że mimo tej pozornej delikatności w Depore drzemie tak wielka potęga. Sam byłem świadkiem tego co w pojedynkę zrobiła z siłami Pergrande tamtego dnia gdy ujrzałem ją po raz pierwszy. Nie nadawałem się do tego by korzystać z jej mocy. Ktoś pokroju Isamu byłby o wiele lepszy.
- Nie wybrałam Isamu tylko ciebie.
No tak, zapomniałem że potrafi czytać w moich myślach.
- Mówisz, że nie chcesz się poddać, a mimo to jedyne co robisz, to użalanie się nad sobą. - zamilkła nagle. Przedłużająca się cisza sprawiła, że poczułem wstyd. Trafiła. I to tam gdzie zabolało najbardziej. Bo czyż tego rzeczywiście nie robiłem?
- Nie mówiłam ci tego, ale byłam kiedyś kowalem. Uzdolnionym kowalem, moje twory nie miały sobie równych, a moja magia była silna. A jednak los odebrał mi mężczyznę którego kochałam. Jednak nie załamałam się. Gdy potem moja córka zachorowała... Nikt nie mógł jej pomóc. Próbowałam wszystkiego. Słabła na moich oczach z dnia na dzień, a ja cierpiałam nie mogąc jej pomóc. I w końcu...w końcu postanowiłam coś z tym zrobić. Udałam się do świątyni, a tam...
Poczułem jak jej dłoń przeczesująca moje włosy zadrżała.
- A jednak wbrew wszystkiemu udało mi się. Wyszłam z niej żywa. I po co? Tylko po to żeby zobaczyć jak wioska została spalona przez wojska Pergrande. - jej głos stawał się coraz ostrzejszy, następne słowa wypowiedziała krzycząc. - WIĘC DO CHOLERY NIE MÓW MI TUTAJ O BEZSENSOWNYCH WYSIŁKACH! NAWET! SIĘ! NIE! WAŻ!
Poczułem jak coś ciepłego kapie na moje czoło i otworzyłem oczy. Depore płakała, kolejne zdania wyrzuciła z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
- Chcesz poddać się i wycofać jak pies z podkulonym ogonem? Naprawdę tego chcesz?! A potem pewnie usiądziesz w kącie liżąc własne rany i skomląc pod nosem przeklinając zły los? Mówisz o uporze i determinacji. W takim razie wstań i pokaż je. Nawet jeśli potem będziesz żałował, nawet jeśli umrzesz... Ty wciąż przynajmniej masz możliwość. Masz szansę na przetrwanie. Mówisz że twój przeciwnik jest jak księżyc którego nie zdołasz dosięgnąć. A jednak ci się udało. Zraniłeś go, nawet jeśli myślałeś że nie zdołasz tego osiągnąć. Więc jeśli masz umrzeć, jeśli odrzucasz porażkę całym sobą, to pokaż mu to. Jemu i mi. Pokaż mi, że się nie myliłam. Pokaż to samemu sobie. Ja wierzę w ciebie. Pytanie czy ty sam wierzysz w swoje siły?
Otworzyłem szerzej oczy. Byłem głęboko wstrząśnięty. Poczułem się jak gdyby wymierzyła mi siarczysty policzek. Słowa wypowiadane z prędkością pocisków raniły podobnie jeśli nie bardziej niż one. Raniły bo były prawdziwe. Czyżbym naprawdę był takim żałosnym człowiekiem? Nie znosiłem gdy inni użalali się nad moim losem, a jednak teraz to ja sam się nad sobą użalam. Powinienem strzelić sobie w twarz. Ból z każdą chwilą stawał się realniejszy, praktycznie rozsadzał moją klatkę piersiową. Uniosłem dłoń wycierając łzy płynące jej po policzku.
- Depore?
-  Tak?
- Dziękuję.


Nagłe szarpnięcie bólu przywróciło mu zmysły. Chwiejąc się na niepewnych nogach i podpierając mieczem cofnął się kilka kroków. Przez zamglony wzrok ledwo co widział swojego przeciwnika. Kałuża jego własnej krwi pobłyskiwała przed nim na macie, a z jego ust w końcu wyraźnie dobyło się mamrotane wcześniej zdanie.  
- Chrzań się... I tak nie chciałem żyć wiecznie...to pewnie strasznie...upierdliwe... Dawaj!
Al Sorna zmienił pozycję, ustawiając nogi tak by mieć bardziej stabilną pozycję. Mimo tego że nadal chwiał się lekko, to teraz był w stanie wyprowadzić cięcie bez przewrócenia się. Depore miała rację. Cokolwiek się stanie nie podda się. Nie ma takiej mowy. Zacisnął zęby próbując zwalczyć ból szarpiący jego ciało siłą woli. Nawet jeśli nie będzie w stanie pokonać tego człowieka, to pokaże mu, że on -Ezra Al Sorna- nie jest od niego gorszy. Że jest godzien jego szacunku, tak samo jak szacunku każdego innego człowieka. Nie załamie się. Próbował z nim walczyć jak równy z równym, a teraz losy pojedynku rozstrzygną się w przeciągu jednej sekundy. Więc jeśli ta sekunda jest wszystkim czego potrzebuje, to włoży w nią całą siłę swojej woli oraz resztki sił jakie pozostały w ciele. Wytrzyma jego atak. Wytrzyma i nie podda się. Jedno cięcie. Jedno cięcie zawierające cały szacunek dla przeciwnika, cały ból jaki spowija w tym momencie jego ciało. Jedno cięcie które będzie wyzwaniem jakie narzucił sam sobie. Gdyby się poddał, to jak mógłby jeszcze kiedykolwiek walczyć? Nawet jeśli umrze, to zrobi to z pełną świadomością, że dał z siebie wszystko. Co z tego że przeciwnik jest silniejszy? Wiedział to od początku, a mimo tego i tak podjął wyzwane. Nie walczy już po to wygrać. Ani nawet po to by zdobyć Święte Ostrze. Walczy dlatego, że chce dać z siebie wszystko w walce z przeciwnikiem który jest godzien jego szacunku. Nie było zbyt wielu osób na świecie, których szanował Ezra. Jeśli jednak Isamu jest jedną z nich, to tym bardziej musi się wykazać. Więc jeśli jego przeciwnik jest od niego silniejszy, to on sam musi dać z siebie wszystko, a może i więcej. Jeśli o losach pojedynku ma zadecydować jego siła woli, to zamieni ją w swój miecz i przekuje go by wycisnąć z siebie wszystko, a jeśli to nie wystarczy, to przewyższy własne limity. I odbije ostrze nawet jeśli trzyma je sama Śmierć. Nie tylko po to by przeżyć, nie tylko po to by udowodnić samemu sobie, że jest godzien szacunku człowieka którego podziwia. Był jeszcze jeden powód dla którego to robił. Depore. On sam mógł umrzeć, jednak nigdy by sobie nie wybaczył gdyby wraz z nim zginęła także i ona. Białowłosa dziewczyna która nadała mu sens istnienia, ukształtowała go i obdarzyła drugim życiem. Była dla niego warta tysiące razy więcej niż jego własne życie i szacunek kogokolwiek na świecie. Jego klatka piersiowa opadała i wznosiła się gdy z trudem oddychał. Będzie jej bronić. Śmierć nie wchodzi w grę.
- Hakuteiken! - warknął ściskając mocniej miecz i w pełnym skupieniu czekając na ostrze przeciwnika.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyNie Mar 06 2016, 22:33

NPC:

Powiew wiatru sprawił, że szary, spłowiały i stary płaszcz zatańczył na wietrze, gdy wysoki, szczupły mężczyzna zbliżał się powoli do budynku. I choć kaptur skrywał jego twarz, to jego pewny krok zdawał się mówić o jakiejś tajemniczej determinacji. Zbliżył się do bramy, gdy dwójka uczniów Isamu zablokowała mu drogę. Opłata za walkę. Westchnął. Nie po to tu przybył. Spojrzał swoimi czarnymi niczym nicość oczyma na mężczyzn, a co wrażliwsi mogli odczuć w powietrzu mroczną i potężną energię, zdającą się uśmiercać wszystko w pobliżu.
-Opłatę? - zapytał spokojnie i beznamiętnie. Przez moment aura się utrzymywała, aż nagle zniknął, gdy jeden ze strażników zaoferował się, iż to on zapłaci za wstęp do Dojo. Brama z litej skały otwarła się więc przed mężczyzną, który wciąż wyglądał na kogoś niepozornego. Wolnym i spokojnym krokiem przekroczył próg, wkraczając do budynku. Nie śpieszył się, nie miał wszak potrzeby.

Wkrótce znalazł się tam, gdzie chciał... przynajmniej pośrednio. W pomieszczeniu, gdzie była osoba znająca to miejsce najlepiej.
-Ty pewnie jesteś przywódcą tego miejsca. - rzekł spokojnym, niskim, męskim głosem mężczyzna w kapturze, niezbyt przejmując się umierającym gdzieś tam, po czym przekazał swój prawdziwy cel wizyty. -Interesuje mnie pewien stary, drewniany kielich ze złoconymi, roślinnymi zdobieniami. Wiem, że znajduje się tutaj. Wiesz może gdzie, czy może mogę go poszukać na własną rękę? - nie mówił z przekonaniem. Prędzej od niechcenia. Niezbyt interesował tutaj go akurat ten mężczyzna, tylko przedmiot, prosty, wręcz prostacki i nijaki przedmiot. Chyba nawet do końca nie wiedział, co to za miejsce lub co się tu odbywa...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Kyle


Kyle


Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyWto Mar 08 2016, 17:53

Ezra( Soundtrack )

Mimo bólu, mimo cierpienia. Mimo strachu i wątpliwości. Mimo nieuchronnej śmiertelności. Mimo ciała nieposłuszeństwa. Mimo oporu człowieczeństwa. Mimo wszelkich dolegliwości.
Ezra w rozpacz popadłszy, w ciemność pogrążony.
Wychodzi z mroku mimo iż zmęczony.
I chodź wrażenie ma, że ciało waży z tone, że powstanie jest bliskie nieskończone...
On dążąc siłą swojej woli, podnosi się powoli.
Nie przestaje. Pnie się w górę.
Wstał. I stoi.
Obserwuje.
Dysząc ciężko, krwawiąc obficie, ustawił się w pozycje należycie.
Miecz uniósł wyżej, w gotowości.
Bliski śmierci jak i bliski godności.

- Iinai... - Usłyszeć się dało. I chodź skojarzeń tutaj było nie mało, i chodź uciec chciało jego ciało, on został. Bo pojedynek nabrał nowe znaczenie, by chronić ją, która znaczy tak wiele. I dla jej ochrony poświęci swe życie.
Szacunek. Wiara. Miłość. One definiują życie.

Ezre przechodzi dziwne uczucie. Wpierw zimno, niczym palec śmierci. Przesuwał się po jego ciele. Dotknął podbrzusza i przesunął się wyżej, za każdym razem będąc coraz bliżej. Coraz zimniej, coraz chłodniej, aż do pleców dotarło. I właśnie tam zimno się rozpadło.
Kocie oczy przesunęły się leniwie i ujrzały ostrze, które w dłoni trzymane w drobne kawałki popękane. Uleciały one w niebo, wysoko w powietrze. Niczym ptaki, które szybują na wietrze.
Spojrzenie wróciło prosto przed siebie.
Ale nie znalazły tego, kogo odnaleźć chciały. Jedyne co po nim zostało to powiew mały.

- ...Shishi Son Son. - Wybrzmiało za jego plecami i wnet ogromne ciepło przebiegło maga. Poczuł jak jego kolana uginają się w niemocy. Wszystko płynęło wolniej, niczym w gęstej przestrzeni. Ujrzał jak świat maluje się kolorami czerwieni, które wytrysnęły z jego własnego ciała.
Ciepło które poczuł znikało raptownie i wnet znowu wszystko stało się chłodne.
Oczy traciły blask, blednąc w niemocy. Ujrzeć przez dało, choć świat stracił kolory. Jedyne co rozpoznał to krew. Szkarłatno-czerwony.

Upadł, a przynajmniej tak mu się zdawało. Bo już nie poczuwał tego co znać powinno ciało. Czuł jedynie mróz. Niczym całun zimy. Czy tak wyglądała śmierć? Czy to koniec opowieści?
Tak żył Al Sorna, dumny do samego końca.
Życie go opuszczało, lecz nie gwałtownie. Leniwie, bez pośpiechu. Ostatecznie zanurzał się w odmętach mroku. Jakby krok postawiony w drugą stronę.
Lecz drugiego nie mógł zrobić wcale. Bo nagle świat szarpnął jego "martwe" ciało. I zmusiło go by się nie poddawało. Wnet gorąc niczym krew wulkanu, wybuchła we wnętrzu niczym miłość gorliwa. I chłód zaświatów znikał w porywach, gdy ciepło życia porwało go w zrywach.
Otworzył oczy. Mętność w nich zanikła. Widział kogoś nad sobą. Postać mu nieznana. Trzymała przedmiot, coś z niego wylewała.
Czuł płomień w swoich ustach, lecz nie płomień ciała. To dusza. Płonęła mu niczym na Olimpie.
Wyglądało to tak, jakby do ust wlewano mu życie...

"Tajemniczy Jegomość"

Przepuszczony przez bramę ujrzał sporę pomieszczenie, w którym odbywała się nietypowa scenka. Przy ogromnej kałuży krwi i kawałków obecnie wyparowujących, zniszczonego miecza leżał jednoręki, białowłosy chłopak z paskudnymi dwoma rozcięciami na klatce piersiowej, gdzie jedno z nich zdało się przejść przez cały jego lewy bark, aż do podbrzusza.
Normalnie przy takich ranach, powinno się ujrzeć zwłoki, lecz jakimś cudem postać oddychała i żyła. Zapewne to od postaci, wyglądającej jak strażnicy na zewnątrz która, obecnie poiła nieszczęśnika zawartością kielicha, identycznego o którym wspomniał Mistrzowi Dojo, który stał jakoś 5m dalej, z ręką na rękojeści schowanego ostrza.

Isamu spojrzał się zaskoczony na nowo-przybyłego. Jego oliwkowe oczy rozszerzały się w zadumie im dłużej się na niego spoglądały.
Przez chwilę zamarł on z miną na twarzy sugerujący niebywały szok, po czym otrząsnął się kilkoma szarpnięciami swojej głowy na boki, by się "ogarnąć".
Spojrzał się na postać w kimonie, która klęczała przy Ezrze. Ten odpowiedział spojrzeniem, patrząc się potem na kielich z powrotem na Mistrza, a na końcu znów na rannego, kontynuując pojenie go.
- Posiadam kielich, którego szukasz nieznajomy. Jednakże jest on od niedawna moją własnością. - Oznajmił Isamu, wypowiadając spółgłoski przy nieznanym akcencie, przypominającym ludy dalekiego wschodu.
Następnie nim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć, brama zamknęła się i z dziwnie skonstruowanego dachu rozległ się głos:
- Wynikiem losowania dodatkowych zasad pojedynku jest "Wektor Hopper". Na ścianach i podłodze pomieszczenia zostaną rozmieszczone losowo strzałki, w różnych kierunkach. Stanięcie na strzałce spowoduje natychmiastowe przyśpieszenie w podanym przez strzałkę kierunku na dystans 3 metrów. Walka trwa do poddania się, bądź obezwładnienia którejś ze stron.

Głos zamilkł, a Isamu nie spuszczał spojrzenia z nieznajomego. W jego oliwkowych oczach widać było niewytłumaczalne ekscytację i bezwzględną surowość, jaka biła wręcz od tego człowieka.
Oczekiwał tego co miało za niedługo przyjść. Póki co jednak, czekał na słowa. I był gotowy na czyny "czarnookiego".

/Ezra - ?? MM, czujesz rozchodzące się, niesamowicie przyjemne ciepło. Nie możesz się póki co ruszyć, gdyż ledwo jesteś w stanie poczuć swoje ciało, choć z każdą chwilą jest coraz lepiej. Nie możesz stwierdzić czy zaczynasz odczuwać ból wraz z odzyskiwaniem czucia, czy nie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2721-konto-bankowe-kyle#46648 https://ftpm.forumpolish.com/t1839-kyle-blackstone https://ftpm.forumpolish.com/t3360-kajlowe#62787
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyWto Mar 08 2016, 19:02

NPC:

Mężczyzna trafił na dobry, wręcz idealny moment. Widział kielich, który to go interesował, w sumie średnio się przejął w nastawieniu swojego rozmówcy. Jedyne co to nieznacznie, niemalże niewidocznie pokiwał głową na jego słowa.
-Czyli nie będzie ci go żal oddać. - skomentował, powoli podchodząc do osoby dzierżącej kielich i spoglądając jedynie swoimi czarnymi niczym pustka oczyma na ciężko rannego, białowłosego mężczyznę i nagle w pomieszczeniu dało się odczuć gwałtowny wzrost pewnej mrocznej aury. Aury, która emanowała chłodem, pustką, nicością, wręcz samym końcem. Niemalże zdawała się chcieć pozbawić wszystkiego w tym pomieszczeniu życia, gdy nagle rany na ciele Ezry zaczęły się goić i zasklepiać w zaskakującym tempie. -Nie będzie tu potrzebny, a tylko zagrożony. - dodał, po czym spojrzał na ucznia Isamu i wystawił do niego rękę, gdy był jakiś metr od niego -Pozwolisz? - w sumie to olał całkowicie swojego głównego rozmówcę, ba słysząc słowa z sali zastanawiał się, czemu chce go dalej męczyć. Toż to prawie sadyzm. No, ale cóż. Ludzie w tych czasach najwidoczniej tacy są...

Info od MG:
Ezra: ??? MM | Status nadany przez Kyle'a, niezwykły chłód w miejscach ran, które zasklepiają się w zaskakująco szybkim tempie
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyWto Mar 08 2016, 23:03

Ezra nie czuł własnego ciała, a jedynie dziwne ciepło. Jednak różniło się od tego które czuł wcześniej, miał wrażenie, że jest ono inne. Wcześniej czuł, że ciepło jest jego częścią, jest znajome. Nic dziwnego, w końcu była to jego krew... Ciepło które czuł teraz było obce, pochodziło z zewnątrz. A jednak nie było wrogie, wręcz przeciwnie, chłopak z każdą chwilą czuł się coraz lepiej. Otworzył oczy, a czucie powoli zaczęło wracać do jego ciała.

W tym momencie ciepło zostało zastąpione przez nienaturalne zimno. Dało się wyczuć, że nie jest ono równie przyjazne. Al Sorna mimowolnie zacisnął rękę, wpatrując się w stojącego nad nim nieznajomego, który wyciągał rękę do mężczyzny trzymającego kielich, wyglądającego jak jeden z uczniów Isamu. Biła od niego dziwna aura. Aura śmierci. Ezra spojrzał na nieznajomego, jednak nie odezwał się. Nie czuł się jeszcze na siłach. Mimo tego że w jego oczach nie dało się zauważyć żadnych emocji, wyglądało to tak, jakby oceniał siłę mężczyzny, tak jakby chciał wyzwać go na pojedynek. Może jego ciało zostało złamane niczym jego miecz, jednak siła woli paliła się w nim jasnym płomieniem. Zamknął oczy, czując jak jego rany leczą się w niezwykłym tempie. Poczuł lekkie muśnięcie na wargach, niczym powiew wiatru.

Chociaż jej nie widział, to Ezra poczuł jak Depore pocałowała go lekko w usta. Prawie mógł poczuć jej spojrzenie pełne aprobaty.
- Wygląda na to, że jednak jakoś mi się udało Depore... - pomyślał.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Kyle


Kyle


Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyPon Mar 14 2016, 12:52

- Nie oddam Ci go. - Rzekł Isamu i natychmiast po wypowiedzeniu swych słów zagrodził drogę Nieznajomemu. Emocje które można było zauważyć u niego wcześniej zanikły, obecnie jego twarz można byłoby porównać do maski: nieruchoma i sztywna.
Widać było po nim, że był pewny siebie i najwyraźniej nie wzruszyła go nagła zmiana atmosfery, jaką wywołał czarnooki.
W między czasie Uczeń Mistrza schował na prędzce kielich, wziął Ezrę ostrożnie na ręce i błyskawicznie zniknął zza ścianą. Białowłosy teraz leżał na posłaniu w mały schludnym pokoju, który zdawał się być tuż koło sali. Ciekawym było, że mimo ściany jaka odgradzała pokoje, to z tej strony można było bez przeszkód ujrzeć co dzieje się zza ścianą. Tak jakby z jednej strony nie istniała.
Ranny szermierz prócz obserwowania zajścia, starał się też przyjrzeć uczniowi. Jego wygląd był dość charakterystyczny, bo całe ciało było pokryte bandażami i jedynymi odsłoniętymi miejscami były oczy. Dwa czarne, paciorkowate oczy. Spoglądał on ze skupieniem na chłopaka, w jednej ręce trzymając sztywno kielich. Z zaangażowaniem obserwował niesamowicie szybko zasklepiające się rany.
W między czasie na sali bitewnej zaczęły pojawiać się czarne strzałki, rozmieszczając się w losowych kierunkach po ścianach i podłodze pomieszczenia. Wszystkie znajdowały się 4m od siebie i było ich około 20, nie licząc tych na ścianie, których było około 10 na każdej.
Isamu oczekiwał reakcji przybysza, nadal opierając nadgarstek na rękojeści katany.


(Srry za słaby post i że tak późno, ale problemy)

/Ezra - ?? MM, czujesz rozchodzące się, niesamowicie przyjemne ciepło. Ledwo co możesz się ruszyć, jesteś w stanie nieco bardziej poczuć swoje ciało i zaczynasz pomału odczuwać ból. Niezwykły chłód w miejscach ran, które zasklepiają się w zaskakująco szybkim tempie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2721-konto-bankowe-kyle#46648 https://ftpm.forumpolish.com/t1839-kyle-blackstone https://ftpm.forumpolish.com/t3360-kajlowe#62787
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyPon Mar 14 2016, 19:01

Po ostatnio zawalonej misji Baylem nie był w nastroju na śmieszkowanie. Stracił dodatkowo włócznię a Śledź pewnie włóczył się gdzieś ciągle uwięziony na smyczy i zjadał niewinnych ludzi. Ech. Na szczęście zamiast włócznie dysponował teraz dwoma sztyletami, przytrocoznymi do boków. Nie żeby był wytrawnym szermierzem, ale biorąc pod uwage jego możliwości, sztylety nie były złym wyborem. W zasadzie w kilka szczególnych sytuacjach były wyborem lepszym od włóczni. O wyzwaniu Dojo dowiedział się niechcący. W każdym razie uznał że będzie to odpowiedni sposób na rozładowanie nagromadzonej negatywnej energii. Przyszedł on więc tutaj, a teraz patrzył na dwóch cudaków w kimomach ustawionych po dwóch stronach bramy i zastanawial się czy są magami. Ale to mogło zaczekać, zresztą dzisiaj nie przyszedł po nich. Mogli uznać więc że to ich szczęśliwy dzień. Poza tym kto wie, może ten cały szef Dojo, był na tyle silny że Baylem nie da rady go pokonać? Tego musiał się dopiero dowiedzieć. Przyłożył lewą dłoń bokiem do mostka i skłonił się dwójce mężczyzn.-Witajcie. Przybyłem by odpowiedzieć na wyzwanie waszego mistrza.-Powiedział spokojnie, tak, jak robił to zwykle, bez pośpiechu...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyNie Mar 20 2016, 14:40

NPC:

Mężczyzna westchnął. Nie widział sensu w tak beznadziejnej próbie posiadania tego kielicha.
-A jesteś w stanie zapewnić mu ochronę? - spytał bardzo retorycznie, nawet zbytnio nie siląc się na jakikolwiek specjalny ton, poza zwykłym znużeniem. Następnie zaś niesamowicie szybko dobył miecza, którym to wykonał ukośne, wznoszące cięcie wprost przez klatkę piersiową Isamu, niemalże chcąc go rozpłatać z lewa na prawo. Czy się udało, czy też nie, nie miało to znaczenia. Nie dla niego. Ustawił następnie ostrze w wyprostowanej prawej ręce równolegle do podłoża, tak, że było teraz jak przedłużenie jego ręki. Teraz dało się uważnie przyjrzeć temu orężu. Ostrze było proste, długie i wąskie. Garda również, jednakże była zdobiona. Pozłacana i z rubinami na krańcach. Część gardy wchodząca na rękojeść miała wprawiony w siebie szmaragd. Zaś rękojeść nadawała się do trzymania broni zarówno jednorącz jak i oburącz. I mimo, że wyglądało to na dość misterną, filigranową i bogatą broń, nie zdawała się być ona jednocześnie przesadzona. Jakby same ozdoby były tylko dodatkiem, mającym nadać broni szlachecki wygląd, nie ujmując jej w żaden sposób użyteczności. Na ostrzu widniały również jakieś znaki, kończące się jednakże w jednej czwartej ostrza. Mężczyzna spokojnie patrzył na Isamu po tym ataku, oczekując jakiejś reakcji. Albo ciała. Obojętne.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Kyle


Kyle


Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptySro Mar 23 2016, 10:54

"Tajemniczy Jegomość"

Czarnooki wyprowadził cięcie w stronę Mistrza Dojo, które zostało z równie błyskawiczną precyzją i prędkością zablokowane. Wyjął on szybko katanę z Sayi, która w odróżnieniu do miecza nieznajomego wyglądała na prostą i skromną. Ostrze katany było czyste, bez żadnych symboli czy znaków. Tsuba wyglądała na ładnie wystrugany i przyszykowany drewniany krążek, rękojeść wyrobiona standardowo ze skóry przeplatanej tak, by powstały odpowiednie odstępy wokół dwuczęściowego drzewca według tradycji. Przed tsubą została zawiązana wstążka o kolorze kremowym z nieznanego materiału.
Stylistycznie wyglądała zwyczajnie, jednakże wprawne oko ujrzałoby, że samo ostrze wykonane jest w sposób niebywale dokładny dając dużą wytrzymałość nie tracąc przy tym na ostrości oraz ciężarze.

Isamu przyjął cięcie na płaz swojego miecza, gdyż stop ostrza wykonany po tych stron zawsze odznaczał się większą wytrzymałością i służył do blokowania ataków. Miecz zablokował jedną jedną ręką, wykonując odpowiednią zaporę ciałem, tudzież nogami.
Następnie delikatnie przyłożył opuszki palców wolnej dłoni do swojego ostrza.
- Przed takim atakiem z pewnością. - Odpowiedział surowym tonem, który zdawał się być mimo wszystko jego standardowym tonem głosu. Następnie miecz nieznajomego został sposób lekko odepchnięty.
Mistrz Dojo położył obie dłonie na rękojeści miecza ustawiając ostrza za siebie, ręce posiadając na poziomie pasa. Następnie wykonał on krok w lewo, następując na czarną strzałkę wskazującą w lewy ukos od przeciwnika. Strzałka zabłysnęła zieloną poświatą, po czym zniknęła, z Isamu włącznie. Pojawił się on jakieś 3 m na lewo od jegomościa, gdzie z kolei przystąpił on szybki krok do tyłu, by stanąć na strzałce która tym razem prowadziła bezpośrednio w stronę przeciwnika.
Czarnooki zdążył zareagować choć szybkość Mistrza była tak duża, że kłamstwem było by powiedzieć, że łatwo zablokować taki atak. Cięcie zostało wyprowadzone od dołu do góry i mimo zablokowania, przybysz został mimowolnie posunięty jakieś 1,5 metra z powodu siły ciosu. Przez to mimowolnie nastąpił na strzałkę, która zabłysła i przeniosła go 3m w kierunku ściany. Strzałka po tym zniknęła i pojawiła się gdzie indziej.
Stali teraz 4m od siebie. Isamu ustawił się w pozycji kendo, z przełożeniem stylu battodo. Czekał, obserwując oliwkowymi oczami przeciwnika.

Ezra

W między czasie białowłosy odzyskiwał czucie i mógł już stwierdzić, że czuł ból. Dość spory i ciągle narastał. Uczeń widząc jego minę, oraz reakcje organizmu na powrót dotyku, szybko wstał i zaczął szykować...herbatę? Chyba na to wyglądało, ale ciężko było stwierdzić chłopakowi. Obracanie głową też sprawiało ból, ale na podstawie dźwięków, chyba właśnie to szykował.
W między czasie obserwował walkę w sali, która zaczęła nabierać rozpędu. Widać było, że obaj umieli walczyć na wysokim poziomie.
Ezra stęknął, gdy jego ciało przeszedł spazm bólu, który wciąż narastał. Zaczynało to być nie do zniesienia, jednakże z pomocą szybko przybył zabandażowany uczeń, który podszedł do niego z kielichem i trzymając jego głowę napoił go jego zawartością. Ciecz była gorąca tak, że ranny szermierz miał wrażenie, że zaraz oparzy jego usta i przełyk, ale na szczęście tak się nie stało. Napar przepływał po jego organizmie, ponownie powodując przyjemne ciepło, które zaczęło niwelować narastający ból. Poczuł ulgę.

Baylem

Tak oto wróżek przybył do wrót Dojo-Gen napotykając przed nią strażników.
Lewy strażnik miał około 166 cm wzrostu, brązowe krótkie włosy, zielone oczy patrzące z powagą, w miarę długi nos, masywną muskulaturę, czerwoną opaskę na głowie, czarny pas oraz spory pieprzyk na prawym policzku.
Prawy strażnik był wyższy o jakieś 15 cm, także ubrany w skrócone kimono, o czerwonych długich włosach wysoko spiętych w kitkę sięgając mniej więcej do łopatek. Miał na sobie okulary o prostokątnych szkiełkach, naszyjnik zrobiony z drewna i kości, o nieznanej Baylemowi symbolice. Był mniej umięśniony niż jego kolega. Jego dłonie miały na sobie czarne tatuaże w kształcie węży, "pełzające" na każdy z jego palców.
Obaj jednocześnie spojrzeli się na przybysza i jednocześnie ukłonili się w geście powitalnym. Następnie prawy strażnik podszedł do niego bliżej, a drugi w tym samym czasie podszedł do drewnianej tablicy, która stała nieopodal. Napisanie na niej były następujące słowa: "W drodze do zwycięstwa"
/ Ezra z Rodu Al Sorna
/ Nieznajomy

- Witaj. Mistrz Isamu z przyjemnością odbędzie z tobą pojedynek, jednakże muszę wpierw poinformować Cię, że obecnie odbywa się już walka pomiędzy Mistrzem oraz Nieznajomym. Jeżeli sobie tego życzysz, brama otworzy się dla ciebie i będziesz mógł dołączyć do walki, jednakże możesz także zaczekać na jej koniec. - Odezwał się serdecznie okularnik, obdarowując swojego rozmówcę niewielkim uśmiechem, oraz kolejnym witającym ukłonem.
Po wypowiedzeniu swych słów, czerwonowłosy strażnik obserwował Baylema, oczekując jego reakcji oraz odpowiedzi. Drugi ze strażników nawet nie drgnął, tylko stał niczym posąg obok tablicy.


Stany Postaci:

/Ezra - ?? MM, czujesz rozchodzące się, niesamowicie przyjemne ciepło. Możesz się delikatnie poruszać, jesteś w stanie nieco bardziej poczuć swoje ciało i zaczynasz odczuwać spory ból, który jednak jest niwelowany przez napar. Niezwykły chłód w miejscach ran, które zasklepiają się w zaskakująco szybkim tempie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2721-konto-bankowe-kyle#46648 https://ftpm.forumpolish.com/t1839-kyle-blackstone https://ftpm.forumpolish.com/t3360-kajlowe#62787
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptySro Mar 23 2016, 12:15

NPC:

Mężczyzna nawet się nie starał. Swój atak wyprowadził tak naprawdę od niechcenia. Owszem, nadal był zabójczy, ale tak naprawdę nie było w nim nic sensownego. Ot zwykłe rozpoczęcie. A atak Isamu? Prosty, przewidywalny, jedynym utrudnieniem dla innych mogłyby być owe strzałki, najwyraźniej umożliwiające szybkie przemieszczenie się w kierunku, który wskazują. Nieznajomy stanął wyprostowany spoglądając na Isamu znudzonym wzrokiem.
-Jeśli to wszystko co potrafisz, to po prostu go zabiorę. - odparł spokojnie, po czym... gwałtownie zniknął. Tak długo jak trwa mrugnięcie okiem, tylko tyle zajęło osobnikowi w płaszczu pojawienie się po prawej (z perspektywy gospodarza) stronie Isamu oraz wyprowadzenie cięcia poziomego, na wysokości klatki piersiowej. Sam fakt tej prędkości był już zaskakujący, jednakże mistrz Dojo zablokował atak. Choć zdecydowanie nie spodziewał się, że będzie on posiadał siłę, która odrzuciła go na dwa metry do tyłu. Niby niewielka odległość i pewnie nic by się nie stało, gdyby... nie wylądował na strzałce, która wysyłała go w stronę ściany. Zaatakowany mistrz Dojo w krótkiej więc chwili czasu znalazł się o ponad kilka metrów od swojej niedawnej pozycji, nawet nie zdążył porządnie się ustawić, gdy napastnik znów pojawił się przy nim i wykonał pchnięcie. W praktyce, atak ten nie byłby głęboki, jednakowoż zblokowany ostrzem sprawiał, że siłowali się, a odległość między nimi wynosiła około 80% długości ostrza nieznajomego, który nadal miał znudzony wyraz twarzy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptySro Mar 23 2016, 14:51

Baylem spojrzał ze znudzeniem na obu kapłanów. Więc jakaś dwójka już z tym wielkim człowiekiem walczyła? Swietnie, więc przed walką z Baylemem będzie bardziej zmęczony.-Zaczekam-Odpowiedział spokojnie mnich siadając na ziemi przed dwójką magów i czekając na to co nieuniknione, czyli jego konfrontację z Isamu. nie zamierzał wdawać się w czcze rozmowy z dwójką strażników. W zasadzie interesowali oni Baylema tyle co pył. Aczkolwiek jeśli oni zaczną jakąś rozmowę, to oczywiście podejmie temat. W końcu był miłym kapłanem. Troski ludzi były dla niego bardzo ważne. A skoro o tym mowa to chyba jednak miał o czym z nimi rozmawiać.-Czy ty lub ten pan Isamu, jesteście magami?-Zapytał niby od niechcenia Baylem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptySro Mar 23 2016, 16:17

Mag powoli wypił napój z kielicha. Narastający przed chwilą ból powoli malał. Al Sorna poczuł jak powoli do jego ciała wraca czucie i siła. Może i przeżył pojedynek, ale fakt że Isamu tak łatwo go pokonał nie dawał mu spokoju. Jednym pocieszeniem było to, że pokonał go ktoś ktoś silny. Jednak teraz Mistrz Dojo trafił na równego sobie przeciwnika. Mimo tego że Ezra nie obserwował walki szczególnie uważnie, to wnioskując z samego wyglądu mieczy obu wojowników był w stanie ocenić, że nie służą jedynie do ozdoby i są najwyższej jakości. Członek GH uśmiechnął się krzywo. Miecz Isamu wydawał się być w jego oczach lepszy. Mimo iż ozdoby na mieczu nieznajomego nie przeszkadzały w walce, to jednak świadczyły o pewnej próżności właściciela. Nawet jeśli były wzmocnione magią, to jednak wstawianie wszelkich klejnotów w rękojeść osłabiało materiał. Im więcej części, tym łatwiej o usterkę. Im więcej ludzi cię otacza tym więcej noży w plecy możesz dostać... Ezra powoli uniósł rękę na wysokość twarzy i zacisnął ją w pięść, wpatrując się w bransoletkę na nadgarstku.

Depore. Następnym razem zmiażdżymy tego człowieka.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Kyle


Kyle


Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyPon Mar 28 2016, 01:27

"Tajemniczy Jegomość"

Isamu wyglądał na zaskoczonego nagłym atakiem oraz prędkością z jaką poruszał się i atakował jego przeciwnik. Udało mu się powstrzymać nadchodzące ataki, jednakże w tym momencie został zepchnięty na defensywę. Dodatkowo został doprowadzony do siłowania się na ostrzach swoich mieczy, a to już coś. Jeśli tylko może, Mistrz stara się nie podejmować takiej akcji.
Jedynie mina tego człowieka była taka... taka pusta. Walczył z niesamowicie pustym człowiekiem. Nie chodziło tu o inteligencje, ale o uczucia. Jedyne co posiadał ten człowiek to nudność wobec świata, a przynajmniej tak on stwierdził. W każdym bądź razie...
- Musiałbyś się bardziej postarać. - Rzekł prosto, bez akcentowania. Jego twarz wykazywała skupienie i ciągłą niezmieniającą się surowość od tego człowieka. Dało się ją wyczuć w każdej chwili, w każdym momencie.
Tworząc mocną zaporę nogami, przełożył impet ciała w ręce by z kolei odepchnąć od siebie gościa w płaszczu w tym i siebie samego.
Miecz ułożył przed siebie w standardowej pozycji kendo, jedną ręką trzymając mocno rękojeść, a drugą trzymając z rozluźnionymi palcami, dla lepszego poczucia równowagi miecza i przystosowania się do następnych czynności. Głęboki oddech, a następnie opuszczenie czubka ostrza na wysokość kolana.
Potem nagły zryw ciała i Isamu z prędkością wręcz niedostrzegalną dla zwykłych ludzkich oczu, znalazł się przed czarnookim. Ich ostrza zetknęły się, jednakże miecz Mistrza zdawał się uderzać i przesuwać na ostrzu przeciwnika powodując, że ciężkim by było doprowadzić znów do siłowania się. Katana sprawiała wrażenie tańczenia przez płynność ruchów i gibkość z jaką stykała się ze bronią Nieznajomego.
Po wyprowadzeniu pierwszego takiego ataku, nadal przemieszczając się z niesłychaną prędkością, przemieścił się parę metrów dalej, by wykonać go ponownie i ponownie. Za każdym razem zwiększała się prędkość uderzeń, a wraz z nią siła. Tym razem nawet nie dotykał strzałek, był wystarczająco szybki i bez tego.
Mimo iż z początku Nieznajomy mógł bez większej trudności blokować te nietypowe cięcia to po chwili wymagało już to znacznie więcej wysiłku. Ataki przychodziły z różnych stron i parowanie ich było coraz cięższe, choć nadal nie przekraczało jego możliwości. Isamu jednak wciąż przyśpieszał aż do momentu w którym jego ciało zdawało się być tylko zamazaną smugą otaczającą Czarnookiego.
-Harikēn.
Niespodziewanie ataki, które i tak już były na chwile obecną niespodziewanie szybkie, także zaczęły się "zlewać" ze sobą. Co to oznacza?
Uderzenia miecza które były wyprowadzane po sobie pojedyńczo, stały się teraz niczym jedno wielkie nielogicznie długie i pozawijane w wielu miejscach cięcie, które dosłownie otaczało swój cel. Niezdolny obserwator nie byłby w stanie nawet dostrzec co dokładnie się działo w sali, a gdyby się już jakiś znalazł, to miałby wrażenie, że katana wydłużyła się na jakieś 20m wyginając się na różne sposoby wokół Znudzonego Szermierza i poćwiartować. Nikt normalny nie mógłby dostrzec jak dokładnie to się dzieje.
Ale nasz przybysz nie zaliczał się do typowych osób. Jego zmysły były w stanie pojąć szybkość Isamu i wiedział, że stosował on jakąś niezwykłą technikę, która wprawiła jego ciała w trans prędkości, pozwalając mu na wykonanie cięć, które pojawiały się po kolei po sobie w praktycznie zerowym odstępie czasu, a ich specyficzna płynność dawała wizualne wrażenie zlewania się ze sobą. Strefą uderzenia było praktycznie całe ciało przeciwnika.
Tego nie dało się zablokować, ani sparować konwencjonalnie, tak jak dokonywano do tej pory. A płynne uderzenia powstrzymywały możliwość zatrzymania katany. Jakkolwiek silny i potężny był przeciwnik Mistrza, musiał sobie teraz poradzić z czymś co nie wyglądało już jak zwykły atak.
To był prawdziwy huragan ostrzy. Dodatkowo wyraz twarzy Isamu, którą udało mu się dostrzec był kompletnie pusty i bez wszelkich emocji. Mina zabójcy można by powiedzieć. Jedyne co można było na niej dostrzec to skupienie. Oraz oczy, który jarzyły się czerwienią.
Był czujny. Każda zmiana pozycji czy przemieszczenie się jakie by nastąpiły ze strony Jegomościa, skończyłaby się na błyskawicznej i precyzyjnej korekcie techniki.
Co teraz?



Ezra

Ciało Ezry powoli wracało do ładu i nawet nie musiał się przejmować bólem, który pewnie by zaczął mu rozrywać zmysły, gdyż ranny, które posiadał były śmiertelne i jedynie cud mógłby przed takimi ocalić. Jak mógł z trudem stwierdzić chłopak, jego ciało zostało prawie przecięte na pół wzdłuż od barku w dół. Miał wrażenie, że przecięło jego aortę, oraz inne newralgiczne narządy, które były niezbędne do życia, a jednak żył. Czemu? Cóż, może to jego siła woli przytrzymała go przy życiu wystarczająco długo, by można było go ocalić, a może to fakt, że ranny zasklepiały mu się jakby był pewnym włochaczem z X-men'a? Można zgadywać, ale jedno było pewne. Żyje.
Zamaskowany Uczeń usiadł na kolanach, spoglądając raz na ciebie, raz na toczącą się walkę. Ciężko było pomyśleć o czym myśli. Jego oczy naprawdę wyglądały jak paciorki u lalki, a mało co można coś z tego odczytać.
Kielich odłożył na niewielki drewniany stolik, koło posłania, na którym leżał białowłosy.
Ezra czuł się osłabiony i to porządnie, ale cieszył się, że sprostał czemuś tak śmiertelnemu. Jednakże zastanawiał go fakt czemu nie wyczuwa swojej mocy magicznej oraz czemu zamiast tego jego zbiornik MM zdaje się "wibrować". Przynajmniej tak to odczuwał.


"Baylem"

- Oczywiście jak pan sobie życzy, a jeżeli pragnąłby pan już wcześniej opłacić wejście do Dojo-Gen, to pieniądze o wartości 1.000 Klejnotów kładziemy do kamiennej misy. Przed wejściem także, prosilibyśmy o pańską godność. - Odezwał się po raz kolejny czerwonowłosy, pokazując gestem dłoni kamienną misę, przytwierdzoną do podestu, wykonanego z marmuru.
Następnie kiwnął dłonią i odsunął się parę kroków do tyłu, by dać nieco więcej przestrzenni Baylemowi i stanął w wyprostowanej pozycji, takiej jakiej można było u niego dostrzec na początku. Drugi strażnik nadal nie drgnął, jednakże kiedy wróżek zapytał o to, czy są magami, facet z opaską na głowie gwałtownie przekręcił głowę w jego kierunku i zmrużył brwi z niesmakiem.
- Nie jesteśmy magami. - Rzekł zachrypniętym, starym głosem, który bardziej by pasował dla 70 letniego dziadka niż na dobrze zbudowanego i raczej zdrowego faceta po trzydziestce.
W między czasie dało się słyszeć stłumiony przez ściany dźwięk uderzanej o siebie stali, który w miarę czasu przybierał na sile i intensywności. Wyglądała na to, że walka w środku wrze.

/Ezra - ?? MM, czujesz rozchodzące się, niesamowicie przyjemne ciepło. Możesz się delikatnie poruszać, jesteś w stanie trochę bardziej poczuć swoje ciało i zaczynasz odczuwać spory ból, który jednak jest w większości niwelowany przez napar. Niezwykły chłód w miejscach ran, które kończą zasklepiać się w zaskakująco szybkim tempie. Uczucie wibrowania zbiornika magicznego.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2721-konto-bankowe-kyle#46648 https://ftpm.forumpolish.com/t1839-kyle-blackstone https://ftpm.forumpolish.com/t3360-kajlowe#62787
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyPon Mar 28 2016, 13:54

Eh. Baylem wstał i wrzucił pieniądze do misy.-Baylem XII Amondaemon-A następnie znów usiadł. Więc nie byli magami, a co za tym idzie jego zainteresowanie nimi natychmiastowo spadło, poniżej pewnego poziomu. Mężczyzna w oczekiwaniu na swoją kolej zaczłą oglądać motyla siedzącego na pobliskim kwiecie. Lepsza taka rozrywka niż żadna inna. To było na swój sposób nawet fajne, ale szczerze liczył że ta banda siedząca w Dojo już sobie po prostu pójdzie. No bo kurde ile można.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 EmptyPon Mar 28 2016, 20:09

NPC:

Mężczyzna spokojnie stał i odpierał ataki, praktycznie się nie przemieszczając. Nie widział w tym potrzeby. Mimo wszystko, nadal potrafił to obronić bez problemu, ale cóż. Liczyło się dla niego coś innego. I wcale nie wygrana z tym oto osobnikiem. Nie kusiło go to w najmniejszym stopniu.
-Niech będzie... zagram w tę twoją bezmyślną grę w mówienie nazw technik. - rzekł wyraźnie zażenowany tym, że Isamu wcześniej ładnie przedstawił o co chodzi. Oczywiście... nadal blokował ataki, ale w pewnym momencie, po prostu... machnął od niechcenia ostrzem w bok. Zupełnie jakby odganiał muchę, jednocześnie jednak mówiąc przy tym -Bushou no Zai - a wraz z tym cięciem stało się coś dziwnego. Isamu zatrzymał się przed mężczyzną, a jego ostrze zdawało się tkwić nieruchomie po jego prawej stronie... zupełne jakby to machnięcie przekierowało tam jego oręż, ale co ważniejsze... przywódca Dojo mógł poczuć dziwne pieczenie na klatce piersiowej. Czym było ono spowodowane? Równym, poziomym, niewielkim skaleczeniem, ciągnącym się na tej samej wysokości od jednego ramienia, do drugiego, poprzez klatkę piersiową mężczyzny. -No, niech będzie. Może nie stracisz go w pierwszej bitwie. - mruknął nieznajomy, chowając miecz do pochwy i odwracając się plecami do Isamu -Może kiedyś coś z ciebie będzie. - dodał po chwili, powoli kierując się w stronę wyjścia, rzucając jeszcze okiem w kierunku ściany, za którą znajdował się kielich. No i Ezra z uczniem, ale oni go raczej nie obchodzili.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Sponsored content





Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama Dojo-Gen   Brama Dojo-Gen - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Brama Dojo-Gen
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» Główna brama miasta
» Dojo-Gen
» Dojo-Gen 2.0
» Walka Dojo

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Inne tereny :: Dojo-Gen
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.