Imię: Aisha Lululayne
Pseudonim: Lulu, Heroine
Nazwisko: Patrifica
Płeć: Kobieta
Waga: 49 kg
Wzrost: 169cm
Wiek: 17
Gildia: Grimoire Heart
Miejsce umieszczenia znaku gildii: Między obojczykami, jasnoróżowy.
Klasa Maga: Zero
| Wygląd: Odkąd Aisha odkryła swoją magię, podążyła drogą Czarodziejek. Poszukując mocy oraz wiedzy i odpowiedzi na swoje pytania jej wizerunek drastycznie się zmienił dostosowując się do wyglądu wymiarowej czarownicy. Długie fioletowe włosy, są spięte w dwie, symetryczne kitki, które są zakończone spiralami. Dziewczyna ma bladą cere, ale daleko jej od tego żeby była biała, jak ściana. Ma jednolite oczy z kolorem włosów. Wysoką i chudą sylwetkę oraz dziwny strój, który dosyć ciężko opisać słowami. Sama Aisha mówi że jest idealny jeśli chodzi o jej magie. Cytat co do ubioru : |
,, Czy skorupa żółwia dodaje mu uroku ? Tak i moja zbroja również to robi. ‘’ Charakter: Przez nie wyjaśnioną historię życiową, Aisha jest bardzo ciekawska, zuchwała i pewna siebie. Kocha słodycze i zabawę. Jest przyjaźnie nastawiona i nadzwyczaj miła. Uwielbia się śmiać i wygłupiać. Lecz jej charakter ma swoją mroczną, albo raczej tą gorszą stronę. Kobietka podczas walki jest bardzo skupiona i prawię zawsze dobrze się bawi. Mądra oraz inteligętna Lulu przez spędzanie mnóstwa czasu w domu nie potrafi obejść się bez wypowiedzenia swoich pięciu groszy. Mimo swojego wieku jest bardzo przemądrzała i bywa niedojrzała.
Ulubiony cytat :
,, Teraz zmierzysz się z magiczną dziewczyną.. Aishą! ‘’ Historia: Organizacja towarzyska pod białą Lilią
Dom jak dom. Jedyne co wyróżnia go od pozostałych, to witraż nad wejściem do budynku, na którym widnieje napis : ,, Zagroda Pod Białą Lilją ‘’ a obok napisy znajduję się obraz kobiety, która rozkłada ręce wychodząc z główki białego kwiatu.
Wewnątrz budynku znajduję się jeden wielki pokój (jak na wymiary budynku), a niedaleko niego schody, prowadzące na drugie piętro. Na drugim piętrzę znajdują się 4 pokoje z łóżkami, szafą, oraz komodą, lampką i drzwiami na zamek. Budynek dałoby się nazwać hotelem, gdyby nie to co gościło zaraz po wejściu do niego.
Na podłodze były rozłożone z trzy dywany a na jednym z nich stała fajka wodna, nabita jakimś zdecydowanie mocnym zielskiem, gdyż dało się ono we znaki każdemu, kto raczył wejść do zagrody. Przy prawej ścianie stały dwa czerwone fotele, na jednym z nich siedziała blondynka z włosami do ramion i oczami, które przypominały gwiazdy, ich mocny niebieski kolor zdecydowanie podchodził pod granat. Kobieta czytała, wertując kartę za kartką i unosząc co jakiś czas wzrok w stronę drzwi, jakby oczekiwała ,że ktoś wkrótce przekroczy próg domu.
Na przeciwko blondynki stało biurko, a zanim kolejna osoba, która rozmawiała z jakimś mężczyzną.
-
Następny.. Przemówił głos wysokiej złotowłosej kobiety o różowych oczkach, śnieżno białym sztucznym uśmiechu i sporym biuście, przesunęła wzrok w stronę drzwi wejściowych siadając na krzesło, które miała obok biurka, lecz do pomieszczenia nikt nie raczył wejść, chyba na jej szczęście...
-
Umieram. Jęknęła mrużąc oczy i zaciągając się zapachem ziółka, które wirowało w powietrzu. Dotknęła dłonią swoich długich włosów przeciągając przez nie dłoń i zatrzymując je na zakręconych końcówkach, owinęła sobie złotego loczka na palec i otworzyła oczy patrząc na blondynkę. Ta zamknęła książkę i spuściła głowę wzdychając, odgarnęła grzywkę z czoła i spojrzała prosto w różowe oczy złotowłosej, uśmiechnęła się ciepło.
-Jeszcze nie jest aż tak źle, Linia zaraz skończy. Może on dziś się nie zjawi. Jak szybko to powiedziała tak w tym samym momencie, zakończenia jej zdania w progu stał zakapturzony mężczyzna, którego długie białe kosmyki włosów, wychodziły spod kaptura. Obie z dziewcząt zerwały się na równe nogi. -Witamy Lorda Valrohona. Powiedziały chórem, spuszczając głowę i przyciskając dłonie do klatki piersiowej. Mężczyzna uniósł głowę i ściągnął nakrycie głowy, ukazując długie białe włosy, bladą cerę, i puste niebieskie oczy. | |
-
Linia? Powiedział a blondynka bez żadnych słów chciała ruszyć w stronę piętra, lecz w tym momencie, z jednego z pokoi wyszła kobieta. Bardzo podobna do złotowłosej, ale ewidentnie starsza. Wyróżniały ją krótsze włosy, które były falowane. W porównaniu do złotowłosej, nie były one zakończone lokami.
Za tak zwaną Linią, wyszedł mężczyzna ,który dopinał guzik od spodni. Spojrzał na nią i poklepał po policzku, ta tylko lekko się uśmiechnęła, gdy ten zszedł na dół i opuścił zagrodę. Po chwili zeszła również na dół i stanęła na przeciwko białowłosego. Dzieliło ich jakieś 5 metrów.
W pomieszczeniu panowała niezręczna cisza dopóki krótkowłosa nie odchrząknęła, cała trójka spojrzała w jej stronę.
-
To może ja zaparzę kawę. Powiedziała cichuteńkim i słodkim głosem, robiąc krok wprzód, lecz została powstrzymana przez Lorda, który chwycił ją za ramię.
-
Stój tam gdzie stałaś, Rose. Ta przytaknęła i cofnęła się. Mężczyzna ściągnął płaszcz, pod którym miał długą, białą.. Suknie? Po okrycie, które ściągnął z siebie mężczyzna, podreptała złotowłosa, biorąc je w ręce, o mały włos się nie zgięła, najwyraźniej nie należy do lekki. Zawiesiła go, a białowłosy zaczął mówić.
-Jest w pokoju ? Zapytał ,gdy podszedł do Linia, ta jakby bez strachu i skrupułów spojrzała mu prosto w oczy.
-
Nie powinno to leżeć w twoim interesie. Rose i złotowłosa zamarły, obie wymieniły się spojrzeniami, aby po chwili równocześnie spojrzeć na Linie. Spuściły głowę i sięgnęły po dwa płaszcze, które były zarzucone na krześle. Nawet ich nie założyły, po prostu wybiegły truchtem z pomieszczenia.
Lord podszedł do złotowłosej i chwycił ją za gardło, ta zacisnęła na to zęby.
-Grzeczniej, inaczej nie dożyjecie jutra. Warknął przyciskając ją do ziemi i puszczając. Ta jęknęła z bólu i zaczęła kaszleć. Valrohona ruszył do góry, kierując się do ostatniego z pokoi. Szarpnął klamkę od drzwi i otworzył je, na łóżku znajdowała się różowowłosa, drobna postury oraz szczupła kobieta. Najwyraźniej spała, chociaż była przykryta tylko do połowy. Mężczyzna zamknął drzwi za sobą, i cichutko podszedł do dziewczyny siadając na brzeg łóżka, i dotykając jej policzka dwoma palcami.. Ta otworzyła oczy, i naglę podciągnęła kołdrę do siebie oraz nogi, jej wyraz twarzy od razu nabrał drastycznego obrotu, była zła, i wkurzona jak diabli.
-
Odejdź stąd, nie chce Cię tu widzieć. Powiedziała głosem, niczym anioł, czystym jak łza i krystalicznym, jak świeże powietrze, lecz mimo wszystko z naciskiem na nie zadowolenie. Lord westchnął na to głęboko i spuścił zrezygnowany głowę.
-Powinnaś mieć do mnie większy respekt, Heroino. Te słowa zadziały na dziewczynę jak trucizna, i czerwona płachta na byka.
-
Nie nazywaj mnie tak, i opuść do cholery to mieszkanie ! Wycedziła przez zęby trzymając dłonie zaciśnięte kurczowo na kołdrze. Jej pomarańczowe oczy, oddawały piękny blask złotego koloru. Dziewczyna różniła się zdecydowanie od pozostałych kobiet, nie tylko innością barw. Była inna pod każdym względem sylwetki, była zdecydowanie wyższa od tamtych, i nie miała aż tak wielkich atutów jak one. Białowłosy patrzył na nią jak oczarowany, odsłonił jej nogi, na których były zaczepione srebne kajdanki.
-
Lulu, wypuszcze Cie.. Powiedział dotykając zamka, a ten otworzył się a kajdanki rozbłysły białym jak śnieg światłem, aby po kilku sekundach zmienić się w równie białe pióra. Różowowłosa podciągnęła nogi do siebie a głowę odwróciła w lewą stronę, chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego z owym Lordem.
-
Co nie zmienia faktu, że jesteś potworem i że nie chce Cie tu widzieć. Warknęła mrużąc oczy, na co mężczyzna kolejny raz westchnął.
-
Dam Ci dziś wolne, nie musisz iść dziś ćwiczyć, zaś jutro nie musisz iść do szkoły.Na te słowa dziewczyna uśmiechnęła się lekko, chociaż pewnie skakała by z radości, gdyby nie towarzystwo białowłosego.
-Tylko jeśli, udasz się do deszczowego lasu. Wiedz że nie daruję Ci tego. Na to już mina różowowłosej zrzedła, najwyraźniej to było pierwsze gdzie zamierzała się udać.
-Przyszykuj się na jutro, i ciesz się chwilami wolności.Od tego momentu zaczęła się naprawdę moja historia, z której raczej nie jestem zadowolona, mianowicie nie codziennie spotyka się pseudo lorda ,który z porządania do mnie, rzucił moją matkę.
Rozdział I
Obudziłam się w swoim łóżku, traktując to co było wczoraj jako zły.. Nie w sumie dobry sen.
Jestem wolna na jeden dzień. Jak super!
Lord Valrohona jako najbardziej szanowany, ale też najbardziej pogięty z całej tej Hołoty szlachciców, hrabiów, lordów i książąt.
Nie jedni mówili ,że jest wyżej postawiony, niż nie jeden z króli.
Pieniędzy miał w bród, ale mimo tego mieszkał tylko w pięknej białej wieży. Często śmiałam się z faktu ,że jest jak księżniczka. Zawsze długie włosy, które miał rozpuszczone, albo związane w kitkę, i do tego ta biała suknia oraz miejsce zamieszkania.
Śmiałam się z tego do czasu ,gdy nie zobaczyłam go z moją matką.
I chyba przez to... Moje życie odwróciło się do góry nogami...
Luluayne, 17 sierpnia. Lat siedem.
Różowowłosa Panienka bawiła sie porcelanowymi lalkami. Siedziała w sowim pokoju na łóżku zakładając laleczce o białych włosach, niebieski kapelusz.
-Panienko Betti, dzisiaj wypijesz herbatę z Panienką Alicją.Po pomieszczeniu rozszedł się głos dziecka, które właśnie zawiązała kokardkę na kapeluszu lalki. Po chwili dziewczynka uniosła głowę słysząc kroki, które zbliżały się w stronę jej pokoju.
Naglę ktoś zapukał trzy razy i uchylił drzwi. Była to już wcześniej opisana, złotowłosa a wraz za nią, tak zwana Rose.
-Możemy wejść, Lulu? Na te słowa różowowłosa uśmiechnęła się szeroko.
Złoto włosa weszła śmiało, jej blond loki ciągnęły się za nią dumnie jak pióra pawia, była ubrana w czerwoną sukienkę sięgającą do kolan.
Rose weszła smukłym krokiem, ale spuszczoną głową i zdecydowanie nieśmiałym spojrzeniem, była ubrana w fiołkową sukienkę sięgającą za kolana.
-Coś się stało ? Mama wróciła ? Pytała ciekawska Lululayne, gdy obie z dziewczyn usiadły na brzegu jej łóżka.
Złotowłosa nachyliła się nad Lulu i zabrała jej lalki.
-Cały dzień bawisz się nimi. Więc ja.. I Rose postanowiłyśmy zabrać Cie na dwór ! Jako starsze siostry, możemy to zrobić, prawda? Różowe oczka spojrzały na Rose.
-Cinia, nie powinnyśmy.. Jęknęła blondwłosa, ale tak zwana Cinia nie raczyła dać jej dokończyć.
-Postanowione! Jako ,że jestem starsza o rok, mam większe prawo głosu ! Mamy nie ma do wieczoru.. Więc idziemy się bawić do deszczowego lasu! Powiedziała i wstając z łóżka schowała lalki do komody, która znajdowała się pod ścianą.
Szczery i łobuzerski zarazem uśmiech Cini padł w stronę Lulu i Rose. Dziewczynki najwyraźniej troszkę się zdziwiły. No ale kto dyskutowałby z tak nie poskromioną dziewięciu latkom ?
Więc stało się, całą trójeczka ubrały ładne płaszczyki i trzewiczki i wyruszyło w las.
Wychodząc na zewnątrz stawało się przed wielkim portem na statki, niedaleko były różne stragany, to z rybami, to z innym jedzeniem oraz z ubraniami, zbrojami, orężem i biżuteriom.
Cinia zamknęła zamek w drzwiach, chowając kluczę do kieszeni płaszcza. Spod płaszczyka wystawała jej szabla, którą matka podarowała jej w wieku ośmiu lat. Lulu jak i Rose wymieniły się spojrzeniami będąc świadome, po co ją wzięła.
Nagle złotowłosa chwyciła dłoń Lululayne i z szyderczym uśmieszkiem zaczęła biec w stronę portu dla straży oraz paladynów miasta. Rose ze łzami w oczach ruszyła za dwójką sióstr.
Lulu jak i Cinia śmiały się ,że Rose, potencjalnie nazywana, beksą. Jeszcze się nie rozryczała.
Nagle po szaleńczym biegu przez jakieś dobre trzy minuty, znalazły się koło niewielkiej szczeliny między drewnianymi szczeblami, które robiły za ogrodzenie obronne dla portu.
Wyszły obok muru królewskiego, w którym jak sama nazwa mówi, znajdował się dwór królewski, i w tym też sam król.
Rose w końcu dogoniła siostry, kiedy niedaleko muru kręcili się strażnicy.
Cinia stała cicho z uśmieszkiem, obserwując to wszystko wyciągnęła szablę.
-Zostańcie tu.Cinia wyszła zza drewnianych belek, stanęła na przeciw strażnikom.
Było ich z trzech, pewnie przerwała im w trakcie obiadu, gdyż dwóch z nich jadło jakieś mięso, a drugi popijał wodę.
Mężczyźni patrzyli na nią i naglę wybuchli śmiechem.
-Cholera, nawet mój syn nie miał nigdy tak napaćkane w głowię, żeby stanąć na przeciwko mnie z mieczem. Co dopiero wyjść za bramę.Strażnicy płakali ze śmiechu przez jakąś dobrą minute.
Cinia tylko spuściła głowę, najwyraźniej została bardzo urażona.
Wydawało się ,że dziewczyna kipi z wściekłości, ale nie było potrzeby dalszego oceniania, czy dziewczyna jest zła, czy też nie.
Cinia uniosła szablę w górę, i wolną ręką zarzuciła włosami.
-Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni... Panowie.Na ostatnie słowo, w jej oczach zaszedł mrok, a za nią znalazły się trzy mistyczne zegarki, jeden różowy, drugi żółty, a trzeci fioletowy. Każdy odbijał czas w inna stronę, pierwszy stał w miejscu, drugi cofał się do tyłu, trzeci zaś jechał spokojnie do przodu, pokazując aktualną godzine.
-Czasopszestrzeń Henira! Warknęła, gdy naglę strażnicy zniknęli, jak i dwa zegarki. Różowy i Żółty. Naglę fioletowy zegarek stanął w miejscu, i drastycznie przyśpieszył o 20 minut.
Strażnicy po paru sekundach leżeli nieprzytomni na ziemi.
Cinia spojrzała na nas.
-Wporząsiu, Lulka, widzisz pierwszy raz moją magie. Nie ranie przeciwników, bez obaw, oni żyją, ale są nieprzytomni, cofnęłam ich w czasie do tej pory kiedy spali w łóżkach.Uśmiechnęła się jakby nigdy nic, miejąc wrażenie ,że różowowłosa wszystko rozumie.
Schowała szabelkę z powrotem pod płaszczyk i wzięła i Rose i Aishe za ręce.
Dziewczęta ruszyły w głąb lasu.
Od tamtego czasu coś we mnie pękło.. Pierwszy raz widząc takie coś na oczy, nie rozumiałam dosłownie nic. Nie wiedziałam czy miałam uciekać czy nie, myślałam że bajki o wróżkach to fikcja.. A jednak ! Magia istnieje !
Przez ten czas Rose stawała co jakiś czas, obserwując zioła, oraz różne ptaki i robale. Ja trzymałam się obok Cini, która opowiadała o swojej magi, i o tym jak nasza mama Linia, ją uczyła. Powiedziała mi również ,że jak będziemy miały trzynaście lat to, Lord Valrohona zabierze nas do specjalnej szkoły miecza, w której dziewczyny o niespotkanych umiejętnościach uczą się walki, oraz korzystania ze swojej magi. Uświadomiła mi też jaką magie ma Rose, posiada ona dosyć dziwną magie, jaką jest czerpanie energii z gwiazd i dzięki temu przywracanie do życia. Chociaż robi to w bardzo ograniczony sposób, mianowicie może ona przywracać części ciała i leczyć większe jak i mniejsze obrażenia. Do powiedziała mi również ,że Linia posiada umiejętności boskiej ręki. Lecz sama Cinia, która dosyć dużo z nią rozmawia, nie mogła mi dokładnie opisać jaką magią posługuje się mama.
Za to powiedziała mi jeszcze parę słów o szkolę, która dzieli się na dwie części, żeńską i męską. Zaczęła temat o tym ,że spotka tam na pewno księcia z bajki ale temat szybko się rozpadł ,gdy pomyślała o Lordzie, zaczęłyśmy się chichrać nie zauważając faktu, że zgubiłyśmy Rose. Stanęłyśmy w miejscu, odwróciłam się wokół własnej osi szukając wzrokiem krótkowłosej blondynki. Pusto.
Niebieskookiej nie było. Kręconowłosa zaczęła się strasznie denerwować z tego powodu, chwyciła mnie za rękę i zaczęła biec w stronę jeziora.
-Mam przeczucie, że tam właśnie będzie. Nie wiedziałam czemu, nie wiedziałam dlaczego moja siostra miała takie przeczucie. No ale panowała nad czasem ? Może dzięki temu wyczuła to co się stanie ? Może czas cofnął ją do punktu wyjścia z opresji ? Nie miałam bladego pojęcia, biegłam za nią starając się dotrzymać jej kroku.
Wychodząc z gęstych zarośli lasu zasłoniłam moje złote oczy. Słońce poraziło mnie na samym wejściu. Światło odbijało się od tafli jeziora a Rose siedziała przy tafli wody rozmawiając z kobietą, która z owego płynu była stworzona. Obie spojrzały w naszą stronę. Krótkowłosa uśmeichnęła się machając, Cinia zaś podbiegła do niej i szarpnęła za fraki.
-Martwiłam się! Warknęła zaś jej siostrze zaszkliły się oczy. Naglę najstarszą z rodzeństwa dotknęło coś, a raczej ktoś. Na jej ramieniu znajdowała się dłoń wodnej hybrydy. Ja tylko obserwowałam, zamarłam. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Odkąd Lord zaczął spotykać się z mamą mi jako jedynej ograniczył wyjścia do minimum. Złotowłosa odepchnęła brutalnie siostrę i wysunęła szablę.
-Kim Ty do diaska jesteś! Warknęła kolejny raz. Kobieta o niebieskiej barwie kondensowanej w ciecz oraz zmanipulowanej do jej sylwetki. Uśmiechnęła sie.
-Cinia, Ty jesteś najstarsza ? Druga jest Rosę.. Spojrzała w moją stronę.
-Oraz Lululayne, wymiarowa czarodziejka. Cinia zaczęła się co raz bardziej denerwować.
-Co Ty pleciesz ! Przecież Lulu miała nie posiadać magi ! Te słowa mnie nie tyle co zabolały, ale zdziwiły. Czemu akurat ja miałam nie mieć magi ? Czym się różniłam od owych sióstr ? Miałam tylko przeciwne kolory, byłam zupełnie na odwrót. Czy to aż tyle mogło znaczyć? Wtedy poczułam czyjś dotyk na plecach. Nie pamiętałam nic więcej z tamtego dnia, wszystko jakby przepadło. Miałam tylko jeden fragment wspomnienia. Długie białe włosy i jednolite oczy. Moje siostry i mama oraz sam Valrohona nie raczyli mi powiedzieć, co się wtedy dokładnie stało. Wielka tajemnica stała się moim życiowym pytaniem. Na które odpowiedź mogła znać tylko wodna panna.
Wstając z łóżka codziennie uciekałam z domu, aby spotkać się chociaż na 10 minut z Etolię, wodną hybrydą przestrzeni. Jej ciało miało ograniczony dotyk fizyczny, mimo ,że była z wody uwielbiała ciepło oraz słońce. Nie lubiła deszczu ani burzy. Mówiła mi ,że nie cierpi jak pioruny padają na jej jezioro, ma wtedy okropne łaskotki i całe jezioro zapełnia się bąbelkami.
Spotykając się z Etolie miałam zawsze półgodziny. Dosłownie tylko pół gdyż białowłosy mężczyzna na dłuższy czas potrafił mnie wyczuć oraz znaleźć w parę minut. Nienawidził wodnej hybrydy, nie raz go pytałam ,,Czemu ? ‘’. Lecz jedyną odpowiedź jaką słyszałam były dwa słowa ,, Bo tak ‘’.
Byłam już znużona całą tą sytuacją.. No bo ile można !? Czułam się jak piąte koło u wozu.
Tego dnia nie próżnowałam, ubrałam się i wyszłam. Biegłam tak szybko ja mogłam aby dobiec nad jezioro i usłyszeć prawdę, bo jedynej osoby jakiej się nie pytałam była Etolie.
Wbiegłam dysząc, krzyknęłam unosząc głowę w górę.
-Etolie!!! Nie czekałam nawet sekundy, gdy smutna twarz wodnej hybrydy wychyliła się spod tafli wody aby po chwili uformować swoją piękną sylwetkę.
-Wiem o co zapytasz.. Odpowiem jedno. Wymów słowa piosenki, którą śpiewałaś Rose podczas choroby, lecz dodaj nazwę własnej magi. Nie wiedziałam po jaką cholere, zaczęłam intensywnie myśleć. W mojej głowie pojawiło się masa pytań. Skąd Etolie wie o tym że rosa była chora? Skąd wie o tym że śpiewałam jej ? Lecz było za późno na serię pytań . Gdy się odwróciłam, zauważyłam jak w moją stronę biegnie lord chcąc krzyknąć zapewne słowo ,, Nie ! ‘’ .
-Universe energy, empress magician. Dimension Witch. Kolejny zanik pamięci, gdy wszystko dosłownie zasłoniło się różowym jasnym światłem, pamiętam jedno, że od tamtej pory moja postać jak i cała ja. Zmienił się na zawsze. . . Różowe włosy i złote oczy odeszły w niepamięć zostawiając mój wygląd o jednolitym kolorze oczu i włosów. Królował we mnie fiolet, kolor mojej magii, kolor bitewnej czarodziejki.
Teraz tamtej pani na którą mówili ,,Lulu’’już nie ma, i nigdy nie będzie. Oczywiście zostałam przy starym imieniu, lecz dowiadując się więcej o swojej magii stwierdziłam że nazwa legendarnej czarci wszech-świata będzie idealnie współgrała z moim nazwiskiem. Tak o to zwie się Aisha. Fartem po paru latach a dokładniej mówiąc sześciu. Dorwałam starą gazetę i doczytałam co się stało nad jeziorem Khorinis.
Wybuch ,, Czarnej Dziury ‘’ rozszedł się na 2 KM rozwalając wioskę w proch.
Chcąc drążyć dalej swoje życie, zostawiłam sobie parę pytań :
- Gdzie jest Linia, Cinia i Rose ?
-Czy żyją ?
- Kim był, albo kim jest Lord Valrohona ?
- Czy Etolie żyje, i czemu zmusiła mnie do wypowiedzenia takiego zaklęcia ?
-Skąd ja się do cholery wzięłam ?
Te cztery pytania dały mi nie tylko powód do walki, ale powód do nowego życia.
Życia, w którym to ja jestem Panią. To ja rozdaje karty.
W tym życiu, jestem ja i mój wymiar.
Podróżując niemal po całym świecie zebrałam masę infromacji na temat mojej magi i gdzie mogę się udać aby dowiedzieć się więcej.
W ten oto sposób znalazłam się w Fiore. Nie wiedząc gdzie będzie moje miejsce, trafiłam na ślepo do Gildi GH. Będąc w nadziei, że w tej gildi, zaakceptują mnie abym mogła nie tylko znaleść nowych przyjaciół, ale również znaleźć odpowiedzi na moje pytania.
Magia - Aisha ze świadomością iż posiada już jedną magie. Dowiedziała się o tym że istnieją dwie następne, których również może się nauczyć. Lecz aby to się stało dziewczyna musi podróżować po Fiore. Celem podróży jest zdobycie dwóch brakujących rózg. Każda rózga oznacza inna magię. Lulu może nauczyć się ich jeszcze dwóch. Każda rózga składa sie z 2 części. Łącznie cztery części do poszukiwania.
Umiejętności: Łamacz kości, Kumulacja Energii, Mnich =lvl1
Ekwipunek: Odzież Magiczny Kompas dopięty do spódniczki. Kompas jako bardzo oryginalny przedmiot i w tym też magiczny posiada własną umiejętność: Kompas Master - Dzięki jej oryginalnemu kompasowi, potrafi określić za ile będzie ciepło, jaka powinna być pogoda, jaka będzie, czy będzie padać. (Może określić jeden pełny dzień) No i oczywiście kierunek, oraz godzinę. Taka mała pogodynka z niej. Jedna z trzech najpotężniejszych rózg świata. Dimension Presonel: Rózgi nie da się zniszczyć. Jest ona niezbędna do magii dziewczyny. Jako że jest to już w pełni dwuczęściowa złożona rózga. Nie ma możliwości rozłożenia jej ma dwie osobne części. Rózga wykazuję się idealnie na polu bitwy. Znana również pod nazwą : Battle Presonel | |
Rodzaj Magii: Magia wymiarów - Jest to swoista moc wykorzystująca energię łączącą inne światy. Pozwala ona tworzyć niezależne przestrzenie, a zarazem i wyrwy prowadzące do innych rzeczywistości. Co prawda obecnie raczej nikogo nie zdoła jeszcze wysłać do alternatywnego świata , ale później którz to wie... Magia ta może wpływać zarówno na energię, materię, ciała astralne jak i parę jeszcze innych rzeczy, bo w końcu owe wszystkie występują w niemal każdym wymiarze. /możliwe jest naginanie samej przestrzeni, jak i chwilowe łączenie ze sobą miejsc z różnych wymiarów.
Pasywne Właściwości Magii Bańki wymiaru - Dosyć dziwna właściwość magii i nie koniecznie do niej pasująca. No ale dziewczyna potrafi stworzyć, niebieskie, różowe, fioletowe i białe bańki mydlane, które mają średnicę 70cm.
Światło Wymiarów - Rózgę Aishy otacza jasne światło wytworzone z przestrzeni wymiarów. Oświetla dzięki temu teren 20 metrów oraz daje lekkie ciepło.
Czarna Aisha - Aisha nabiera czarnych barw, cała ona jest zakryta mocno-fioletowym kolorem, który schodzi z niej aby uformować się w czarną kulkę. Która jest wielkości piłki do kosza. Kula pomału uformuję się w wir, aby następnie stanąć w obronie swojej stworzycielki. Jest to Czarna Dziura która przez 5 postów działa jako przeszkoda do ataków. Lecąca strzała ma problemy z trafieniem Lulu, tak samo miecz który chce ją trafić w lewy bark, może nagle zsunąć się w lewą stronę nie trafiając nic.. Od siły tego zależy MG. Kula może być utrzymana 5 postów i 5 przerwy.
Teleportacja - Jedna z bardzo przydatnych umiejętności. Kobieta tworzy pod sobą różowy okrąg, który ją oświetla i otacza delikatną, różową mgiełką. W mgnieniu oka znajduję się trzy metry dalej. Może to użyć raz na cztery posty.
Wings - Drobne skrzydełka idealnie współpracują z używaniem rózgi. Dzięki nim może nieco płynniej sie poruszać. Lecz przede wszystkim prezentują się jako ładna ozdoba.
Oburęczność oraz korzystanie z legendarnych rózg Aishy. Zaklęcia: Screw Driver Ranga B Lulu tworzy kulę z zakrzywień między wymiarowych, która posiada potężne pole grawitacyjne przez co ciężko uciec przed atakiem. Z kolei im bliżej kula, to naturalnie coraz mocniej przyciąga. Sama dziewczyna odporna jest na to pole grawitacyjne. Przy kontakcie czar zadaje dość solidne rany szarpane po czym następuje sprężenie zwrotne i odrzuca na parę metrów trafiony obiekt.
[Impact Hammer Ranga CLulu koncentrując magię międzywymiarową w broni lub rękach sprawia, że każde jej uderzenie wysyła część energii witalnej wroga oraz fragment jego świadomości do innych wymiarów. Wiąże się to oczywiście z osłabieniem fizycznym, a także oszołomieniem/dezorientacją. Regeneracja sił przeciwnika do końca walki raczej już nie nastąpi, a te drugie może utrzymać się do 2 postów. Czar na broni lub rękach utrzymuje się przez 3 posty
[Spurt Energy Ranga C Dziewczyna uwalniając energię zakrzywień międzywymiarowych z całego swego ciała wywołuje małą eksplozję/falę, która poziomo rozprzestrzenia się od niej w promieniu 3 metrów, a pionowo 5. Obiekty, które znajdą się w miejscu rażenie doznają wielu obrażeń szarpanych, po czym odrzucone zostają na kilka metrów do tyłu.
[Guillotine Press Ranga CTym razem czar skupia swe działanie na innych obiektach, a także ludziach, niż na samym rzucającym. Początkowo czar napełnia cel energią między wymiarową przez co dziewczyna używając lekkiej grawitacji, jest do niego dość mocno przyciągana, a w chwili zetknięcia odzyskując tamtą energię lekko uszkadzając cel. Następnie jest troszkę odpychana, by na parę sekund grawitacja względem niej zwiększyła się dwukrotnie. (Jednak że sama dziewczyna nie odczuwa tego zbytnio.) Po to aby spaść z siłą około 140 kg. (Siłę międzywimiarowej grawitacji, skupia na nogach) (Dziewczyna nie otrzymuję przy tym żadnych szkód )