I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Charlie w fabryce czekolady~ Pon Lut 25 2013, 16:11
No więc witamy w opuszczonej fabryce czekolady~! W dzisiejszym starciu pani radna z magią kart zmierzy się z człowiekiem - krokodylem~! Do dyspozycji oboje mają pomieszczenie 25x25m o wysokości 10m. Całe pomalowane białą farbą. U sufitu zaś zostały zawieszone lampy zasilane czekoladą. przez sam środek przepływa czekoladowa rzeka o szerokości 1m, zaś w samym centrum pomieszczenia macie czekoladowe jeziorko w kształcie koła o promieniu 10m. Uwaga~! Czekolada szybkoschnąca... Ale to nie koniec atrakcji, bowiem po obu stronach rozdzielonej czekoladowym pasmem jest po 5 maszyn do produkcji czekolady. Każdy z was stoi po własnej stronie rzeki. Maszyny mają po 1m szerokości i 3m długości oraz 5m wysokości. Przy jednej ze ścian są schodki na półpiętro na którym jest mieszadło z karmelem.
MAPKA Pastelowy niebieski - Col Jaskrawy niebieski - Croco Granatowy - maszyny Białe - podłoga Brązowe - czeko-czeko-czekolada~!
Ostatnio zmieniony przez Takara dnia Wto Lut 26 2013, 18:43, w całości zmieniany 2 razy
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Pon Lut 25 2013, 18:46
Fabryka czekolady?! No żesz...To przecież miejsce idealne dla Meliora. Nie to żeby panna Carter nie lubiła czekolady bo była nawet dobra, ale walczyć w czymś takim? Niespodziewane. Z drugiej strony lepsze to niż np. jakaś rzeźnia, dom pogrzebowy itp. W każdym razie, gdy zobaczyła przeciwnika uśmiechnęła się i przywitała. - Colette Carter, miło mi. Ma się kulturkę, nawet jeśli się okaże, że oponent jej nie ma. No co? Niech sławią jej imię! Jednakże nie myślcie sobie, że jest taka miła. Już przy przedstawieniu się wyczarowała sobie całą talię kart - połowę przy sobie, a połowę (około 30) wokół oponenta, tak by z każdej strony i różnej wysokości go zaatakowały. NIE był to rój, więc i nie zaklęcie, ale na rozproszenie początkowe dobry sposób. Zwłaszcza, że nie pojawił się bez powodu! Albowiem w chwili, gdy karty odwracały uwagę, z drugiej połowy talii, która została u Carter, dziewczyna wylosowała jedną, dzięki, której użyła zaklęcia Karciane pociski - niestety zawsze była to losowa karta, więc i tym razem trudno było powiedzieć ile pocisków ma trafić oponenta. Nie mniej jednak należy podkreślić, iż była to szybka akcja, a pociski powinny mieć czystą drogą. Ba w końcu widać co się ma przed sobą, więc nie celuje w jakieś urządzenia czy czekoladę, a w przeciwnika, którego capają inne karty. Naturalnie i one nie stanowią zagrożenia dla pocisków - zwykle karty, a w razie czego na pewno zrobią 'przejście'...ale tylko te co muszą! Inne wciąż powinny denerwować wroga. Notabene stara się jak najdokładniej wycelować w przeciwnika. Niestety jest możliwość, iż Crock będzie się ruszał, próbując pocisku uniknąć i co wtedy? Najmądrzejsza rzecz na świecie - Colette będzie próbować swej telepatycznej woli by oponent trafił wprost na pocisk! Prawda, że mądre? Zawsze trzeba mieć nadzieję, że pojawi się druga magia i to w każdej chwili! Kto wie czy nie będzie próbować obudzić innych mocy? Magia czekolady byłaby teraz bardzo przydatna...No i tyle tych kart latało sobie chaotycznie, że chłopak nie powinien móc ich zdjąć wszystkich i to za jednym zamachem.
Alex
Liczba postów : 150
Dołączył/a : 13/01/2013
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Pon Lut 25 2013, 22:24
GOD DAMNIT! IŻ A CZOKOLADE FAKTOR! No ludzie chyba gorszego miejsca do walki nie ma, no przecież jak można być takim potworem i walczyć w takim miejscu..? Organizatorzy będą mieli później przerąbane od strony Croca. Jak to będzie wyglądać, gdy w tabliczce czekolady znajdzie palec, czy inny kawałek przeciwnika? (Czekolada o smaku Colette o: ) Obrócił swoją głowę, by zobaczyć, z kim przyszło mu się zmierzyć. Przeciwnik okazał się kobietą, no niestety, ale trzeba się przemóc, lajf is butal… -Bry, Crocodile jestem- powiedział, po czym ściągnął szybko miecz z pleców. Strzelił sobie karkiem i palcami, wydając charakterystyczny trzask. Momentalnie przyjął postawę do walki, uśmiechnął się dość złowieszczo. Patrzył na nią cały czas mierząc ją wzrokiem. Jak nigdy złapał miecz dwiema rękami. Gdy zobaczył, że karty lecą w jego stronę to odskoczył na bok, by uniknąć pierwszej ich salwy, bo za młodu grał w kuku z menelami przed sklepem z bronią, zawsze lubił ich bić po łapach do krwi…Ale nie zawracając sobie głowy wspominkami postanowił nie stać jak słup soli, bo raczej nie o to chodzi w walce. Gdy tylko pierwsze karty przypuszczą atak na Croca, wtedy on uderzy w nie, tak, by je rozciąć, jeśli się to udało to pozostaje cały czas w ruchy, by uniemożliwić dokładne wycelowanie nadlatujących kart, bo raczej one nie są tak bardzo samonaprowadzające, że skręcają, gdy tylko on zrobi ruch, czyż nie? Tak więc nasz kochany Krokodyl robi zygzaki, pierw w lewo, później w prawo, a później kolejne cięcie, by zniszczyć karty, w końcu nie atakuje dziewczyny, czyli to za bardzo atak nie jest czyż nie? Gdy karty ponownie będą na niego nadlatywać to ten zrobi krok dostawny w lewo, by następnie zniszczyć resztę kart. Jeśli nie uda mu się rozciąć wszystkich kart, to wtedy wykorzysta to, co zostało mu dane na arenie, czyli czekoladę! Tak właśnie, czekoladę. Po pierwsze to podbiegnie do czekoladowej rzeczki i lekko po niej przejedzie, by czekolada oblepiła kawałek miecza. Gdy się to uda, wtedy po prostu będzie łapał karty na czekoladę. Jeśli oczywiście, znajdzie czas, to tą czekoladę z miecza zje… Oczywiście, gdy zobaczy, że Colette coś znowu kombinuje z rękoma, czy sięga po kolejne karty(Zauważył chyba jak wyczarowuje tamte nie?) To będzie próbował od razu wznowić bieg, by unikać jej kart. Będzie biegał tak, by nie wpaść do czekolady…
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Wto Lut 26 2013, 18:39
Walka rozpoczęła się~! Pani radna, jako ze przedstawicielka najwyższej magicznej władzy, wykazała się kulturą która to w owym zawodzie była od niej wymagana. Wielki wojownik Crocodile, gladiator pierwszej klasy również nie raczył zapomnieć o zwyczaju przedstawienia się przed walką. Jeszcze obie strony powinny się ładnie skłonić, ale widać na to już zbytnio czasu nie było, bowiem Col wyczarowała karty. Kilka z nich pojawiło się również wokół Krokodylka. Następnie Colcia wyciągnęła z talii 7 karo, zaś przeciwnik cierpliwie czekał n to, co nastąpi. A nastąpiło mianowicie to, że zostało wysłane 7 pocisków, które pokierowane były tak, by przeleciały pomiędzy taśmami maszyny. Już Krokodylek szykował się do wyminięcia strzał jak na prawdziwego wojownika przystało, ale... coś nie wyszło. Czyżby rzeczywiście radna odkryła w sobie nową moc?! A może zwykły przekręt? Zapewne dowiemy się niebawem, tymczasem Krokodylek oberwał wszystkimi pociskami. Przykre, ale prawdziwe.
STAN: Colcia - cała i zdrowa, 95% MM Crock - ból klatki piersiowej po oberwaniu 4 pociskami, trzecie i czwarte żebro złamane. Ból wątroby oraz żołądka po oberwaniu 2, ból prawej ręki po oberwaniu jednym. Co więcej, nie możesz się ruszać...
Alex
Liczba postów : 150
Dołączył/a : 13/01/2013
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Wto Lut 26 2013, 20:43
(Długość postu nie jest wprost proporcjonalna do jego długości...)
Dobra, nie jest fajnie, ale najgorzej też nie jest, bo Krokodyl jeszcze dycha. Bolą go żeberka, boli go rączka i jeszcze brzuszek z wątróbką normalnie żyć nie umierać! Za szczęśliwy to on nie jest, na twarzy zaczął pojawiać się grymas bólu. W jego oczach było widać coś niezbyt fajnego, w końcu kto nie byłby zły po oberwaniu czymś takim? Co to mogło być… szał? Mord? Kto to wie… Teraz najchętniej skróciłby ją o głowę, ale problem jest jeden, mianowicie brak możliwości ruchu. Zgrzyt zębów był dość głośny, widać było, że raczej nie zamierza jej za to odpuścić. Próbował zlokalizować na swoim ciele jakieś dziwne rzeczy, typu znaczki, czy jakieś pozostałości po kartach, w końcu raczej coś dziwnego, że wojownik taki jak Croco nie może się ruszyć, czyż nie? Będzie patrzył po koszulce, po spodniach, a bluzę, którą ma zawiązaną przy pasie po prostu zrzuci, jeśli tam miałoby się coś znajdować. Co do pleców, to będzie starał się sięgnąć ręką, jeśli nic nie znajdzie prawą, to przerzuci miecz do lewej, by też sprawdzić, czy nóż widelec nie będzie znajdowało się po drugiej stronie, czy w miejscu, gdzie Crocoman nie sięgnie. Będzie też próbował zdjąć ją jeśli będzie idziesz na jakimś pośladku przytwierdzona, kto wie gdzie takie coś może się zawieruszyć? W końcu jak to się mawia „Przylepi się jak rzep do psiego ogona” czy tam dupy, łotewa… Jeśli ma to na rękach, czy też na głowie( i też opasce oczywiście) to po prostu to ściągnie. W przypadku, w którym to jest narysowany jakiś symbol, kart to będzie starał się go zmazać. Jeśli uda się znaleźć cokolwiek, wtedy chłopak od razu to zrywa, by następnie podrzeć ją na kilka kawałków i wyrzucić za siebie. Pierw wymija maszynę, która grodzi mu drogę(wnioskuje z mapki, że dalej przedmą stoi) od lewej strony. Po pierwsze to chcę obiec 10m „stawik” czekolady, by znaleźć się w miejscu, gdzie zwęża się do 1m, by przeskoczyć nad tym, aby móc później zbliżyć się do dziewczyny. W końcu to tylko 1m, w końcu takie coś to jest łatwo przeskoczyć, gdyż nie jest to zbyt dużo, nawet przy budowie ciała Croca jest możliwość zrobienia „słoniowego” kroku, aby to przejść. Jeśli się udało i nie zaliczył kąpieli w szybkoschnącej czekoladzie to od razu podbiega do Colette. Gdy tylko znajdzie się na odpowiedniej odległości(oczywiście w przypadku, gdy przypuści ucieczkę, to Croco za nią od razu biegnie, by nie dać jej osiągnąć dystansu), by ją dźgnąć czubkiem miecza, oczywiście nie zatrzymuje się i ciągle biegnie, by Ew. ją na miecz nabić. Jeśli w jego stronę podczas biegu będą lecieć jakieś karty to od razu się schyla, by nie zostać trafionym, czy też by mu nie przeszkodziły, jedynie odsunie się o 20cm, by ja wyminąć. W przypadku, w którym będą lecieć rozproszone, to będzie próbował się schylić. Gdy nie uda mu się nadziać dziewczyny na miecz, czyli jeśli odskoczy na bok, wtedy wykona cięcie wprawiając siebie w rotację obracając się na nogach, by ją przeciąć(wykona obrót o 360 stopni). W przypadku, jeśli wykona unik, wtedy nasz kochany Krokodylek, będzie próbował ją ciachnąć skośnym cięciem, bo jak każdy z nas wie, trudniej jest uciec przez 2m mieczem, bo może nas ciachnąć po pleckach pozostawiając szramę. W przypadku, w którym jednak uciekła do tyłu, czy próbowała schować się za maszyną, to Croco, będzie próbował za nią biegać w kółku jak bałwan i starając się trafić. Jeśli jednak jego miecz utknie w maszynie(w końcu zawsze jest możliwość, że takie coś się stanie) to chłopak zostawi miecz w spokoju i rzuci się na nią z pięściami, chociaż na początku będzie próbował ją po prostu podciąć, by następnie złapać za nogi i rzucić do czekolady(Po prostu by zaliczyła w niej kąpiel ^^). Jednak, jeśli ją wywróci, to będzie starał się na niej uciąć i przycisnąć punkt witalny, który znajduje się w szyi(mianowicie chodzi o dziurę, która znajduje się tuż pod gardłem), by odciąć jej dopływ powietrza do płuc.. Jeśli jednak nie uda jej się wywrócić, to będzie próbował złapać za łapki i wykręcać, ale to tak boleśnie, stosując dźwignie. Gdy będzie ją tak trzymał, to będzie starał się ją wepchnąć do czekolady. Jednak jeśli nie uda się jej złapać, wywrócić, ciachnąć, czy podkosić to Croco, będzie starał się ponownie ją pociąć, przy pomocy swojego nożyka(miecza, dla mniej kumatych) zadając horyzontalne cięcie, o ile będzie dość blisko, a ona nie ucieknie, bo wtedy zacznie ją gonić, a jeśli będzie miał czystą drogę, to zrobi coś totalnie głupiego, czyli rzuci w nią mieczem! Tak ludzie, rzuci swoim mieczem, o ile będzie miał pewność, że nie trafi on do czekolady. Jeśli padnie na ziemie, przez jego uderzenie(bo może dostać rękojeścią w plecy, co sprawi, że cię wywróci) wtedy od razu do niej podbiegnie i będzie starał się zablokować jej ręce, przygniatając je kolanami, wtedy będzie próbował ucisnąć punkty witalne za uszami(małe dołki za nimi) by sprawić jej jak największy ból, a następnie spróbować ukręcić jej kark, jednak jeśli się nie uda ukręcić jej karku, to udusić. Jednak jeśli jej nie trafi, to będzie starał się podbiec do miecza i go złapać, by następnie znowu spróbować ją dogonić i zadać proste cięcie. W przypadku, gdy będzie skakać, przez rzeczkę czekolady, to on skoczy za nią, by ją dorwać i powtórzy wszystko od początku, czyli będzie ją gonił, próbował nadziać na miecz, przeciąć, podkosić, wykręcić łapki, ścisnąć punkty witalne, udusić + uciąć głowę, jeśli będzie miał miecz w rękach. Jeśli jednak będzie próbowała jakiegoś zaklęcia(tyczy się to w obu przypadkach, gdy ma, bądź nie ma miecza) krępującego ruchy, czy też go uniemożliwiającego to będzie starał się unikać jakichkolwiek kart, ale jeśli stanie w pewnym momencie, to zrobi to samo, co przedtem i będzie szukał, aż czegoś nie znajdzie, by następnie to podrzeć.
W przypadku, w którym Croco jednak wpadnie do czekoladowej rzeczki, to będzie starał się jak najszybciej z niej wyjść i jeśli czekolada, będzie już zaschnięta to spróbuje ją rozbić, w końcu ona jakoś super twarda nie jest czyż nie? Jeśli się uda mu wyjść i się pozbyć nadmiernej ilości czekolady, to ponowi próby ataku, jakie miały być wykorzystane przedtem.
Jeśli jednak nie znajdzie żadnej karty, czy też innego gó*wna, która go trzyma to będzie próbował też wyzwolić magię, zwaną „TAKI UJ” i będzie próbował walczyć z narzuconą na niego wolą, by móc dalej walczyć i nie dać się pokonać, choćby nie wiem co.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Czw Lut 28 2013, 11:34
Yaaay, udało się! Pierwszy sukces, więc i należałoby to dobrze wykorzystać i starać się walkę skończyć jak najszybciej. Wszak nie wiadomo jaką magią posługuje się chłopak, ale póki co wyglądało na to, że machał jeno mieczem...Co dobrze nie wróżyło bo akurat panna Radna wolała walczyć na dystans Cóż...taka magia, a sztyletów do dźgania jeszcze nie posiadała - JESZCZE. Najważniejsze, że pociski swoje zrobiły. Przydałaby się jeszcze nowa magia czekolady by utopić oponenta, ale cóż...Chociaż nie - może się uda? Ciekawe co trzeba by było zrobić by kierować taką czekoladką huh...No, ale nieważne, albowiem dziewczyna cały czas obserwowała chłopaka, mając nadzieję, że z miejsca w ogóle się nie ruszy. Sama jednak powolnym kroczkiem przemieściła się bliżej jeziorka. Oh, nie na tyle blisko by wpaść, potknąć się, czy by ją wciągnąć - była jakieś 3 metry przed nim, o ile już tam nie stała bo według mapki niedaleko stawiku była. W każdym razie, gdyby wróg za bardzo się zbliżył to Colette używa kart co zostały + przyzywa nową całą talię i zamyka siebie w jednej z nich, używając karcianego więzienia, po czym wtapia się w resztę latających kart, co by chłopak jej nie znalazł. Oczywiście cały czas stara się trzymać dystans. Ba, widząc, że zmierza ku niej od razu by się cofała i użyła tego o czym było napisane byleby z miecza nie dostać - ani z niczego...Notabene blisko miała jakieś urządzonka to mogłaby się równie dobrze za nimi schować - ale głównie użyłaby planu z więzieniem...O ile będzie potrzebny. Bo może jednak przeciwnik nie dotrze do niej?
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Nie Mar 03 2013, 08:06
Bidny Crock, oj bidny... Zua Colcia mu sie trafiła i teraz są problemy. I to duże, bo nasz kochany Krokodylek nie znalazł wgl tego czegoś, co jest sprawcą jego nie najlepszego stanu. Ba! Nie miał jak znaleźć, bo nie mógł się ruszyć, i jak szukać? Aktywowanie owej pradawnej magii też nic Crockowi nie dało, widać nie każdy ma talent do odpalania nowych zdolności w walce. Więc na czym to... A, Crock nie ruszył się z miejsca, tak też jakakolwiek obrona Col była zbędna... bo przed czym? No właśnie...
Stan Colcia - cała i zdrowa, 95% MM Crock - ból klatki piersiowej po oberwaniu 4 pociskami, trzecie i czwarte żebro złamane. Ból wątroby oraz żołądka po oberwaniu 2, ból prawej ręki po oberwaniu jednym. Co więcej, nie możesz się ruszać...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Nie Mar 03 2013, 13:04
No i na szczęście okazało się, że Colette nie musiała się za bardzo bronić bo i pan krokodylek nie ruszył się z miejsca. Tylko jak długo to potrwa? Najlepiej jakby rany się powiększyły i w ogóle przestał się ruszać, więc należało jak najszybciej, zrobić jak najwięcej by tylko przeciwnik nie dostał się do Carter. Wszak jakoś wolała by był między nimi dystans - nic dziwnego jak się posługuje taką, a nie inną magią, prawda? Co więc zrobiła panna radna? Nie czekając długo postanowiła użyć zaklęcia rangi B! Zadaje sporo obrażeń i teoretycznie jest silne, więc miała nadzieję, że...no, że wiele da i teraz. Tak więc wokół Crocka, w paru okręgach, pojawiły się karty - nie małe, a sporej wielkości jakiś dwóch metrów. Notabene była to cała talia - a nawet więcej powinno być bo zostały przecież jeszcze pozostałe karty co były wcześniej używane (acz wciąż kilka małych sobie latało wysoko)...Krążyły one - od razu - wokół własnej osi jak i przeciwnika i prędko powinny z nich zacząć wyskakiwać postacie z bronią, które zdrowo powinny zranić/pociachać oponenta i wracać do kart - więc jak widać atak prędki. Skąd pewność, że powinno to dać efekt? Najmniej może wyskoczyć 4postacie w tym samym czasie, więc to już sporo. Poza tym każda ma broń i atakuje w tym samym czasie niemal. Różnie to bywa, ale są to postacie i różniące się od siebie - 20różnych - wyskakujące w innych odstępach czasu od siebie...W sensie grupowym bo większość atakować powinna w tym samym czasie i z każdej strony. Ataki powinny być szybkie, sprawne i skuteczne. Ba, nawet jeśli przeciwnik jakimś cudem obroni się to na pewno nie przed wszystkimi bo jak było wspomniane - atakują w tym samym czasie, ale i też jak Cole zechce to nie muszą. Np. jeśli Crock obroni się przed jednym, to inny może akurat to wykorzystać i zaatakować z innej strony. Bo nie ma to jak grupowy atak! Sama Colette nie ruszyła się jednak z miejsca. Co prawda mogłaby wejść do kart, ale niestety nie zdążyła wciąż broni kupić to co się narażać będzie? W dodatku, gdy figury atakowały robiąc swoje to w pewnym momencie, jedna z kart mniejszych, które sobie fruwały, gdzieś ku górze miała zaatakować karcianym pociskiem! Było ich parę, a nie było wiadome jakie liczby, więc jak zawsze była to niespodzianka. Zwłaszcza, że oponent powinien być skupiony na atakach armii Jokera, więc pocisk, który był wymierzony w głowę powinien go zaskoczyć...Zwłaszcza, że raczej będzie zajmować się obroną przed armią. Tak czy siak - niezależnie od tego czy pocisk się uda czy nie - karty dalej będą atakować. Acz pocisk nie powinien trafić w żadną figurę. W dodatku armia nie ma limitu czasowego, więc może długo atakować. Poza tym jeśli przeciwnik faktycznie już będzie w stanie ciężkim, albo wręcz przeciwnie bo za dobrze się broni to Cole wraca do swej drugiej mocy! Wystawia rękę w kierunku oponenta i niczym Morfeusz przywołuje go do siebie. Ah, nie do końca, albowiem tylko tylko by wrzucić/by wlazł do czekoladowego jeziora. Należy podkreślić, iż atak armii Jokera nie jest przerwany! Wciąż atakują, otaczając jezioro. Nie powinny mieć problemu bo lewitują dećko nad ziemią - nóg nie mają KARTY to nie chodzą - więc bez problemu powinny przelecieć nad rzeczką. Jednakowoż by postaci karcianych nie wtopić w czekoladę to po okrążeniu wstrzymują atak, acz nie znikają! A jak czekolada szybkoschnąca to powinna zatrzymać chłopaka. Należy podkreślić, że jeśli faktycznie dojdzie do tej opcji z jeziorkiem to naturalnie Colette sama się oddala aby nie stać za blisko przeciwnika.
Alex
Liczba postów : 150
Dołączył/a : 13/01/2013
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Sro Mar 06 2013, 02:34
Dalej mnie trzyma w bezruchu… to nie może być coś normalnego… to musi być jej sprawka…Muszę się ruszyć… nawet małym palcem… Jak nigdy muszę coś zrobić… muszę pokazać swoją prawdziwą potęgę… Magia..? Też mi coś… nie ważne co to za abra kadabra i hokus pokus to będzie, ja i tak dam sobie z tym radę, w końcu jestem Crocodile… Pff… chociaż miałbym tutaj zginąć, to muszę przynajmniej zadać jej jedną ranę przed końcem tego wszystkiego, zanim mnie wykończy, choćbym miał utopić się w tej czekoladowej rzeczce, czy też zostać pociachany i przemielony na nadzienie do czekolady, to muszę chociaż RAZ…RAZ JĄ ZAATAKOWAĆ… Zginę? A co mnie to..? Stracę rękę, nogę, czy inną kończynę… mam wyje*ane… zakończę tą walkę, choćbym otrze miał w zębach trzymać i na kikutach biegać, by nawet ją po nogach pociąć. Nawet paluszkiem mały ruch, lub stópką, gdyby ręce były wolne, to, chociaż można byłoby coś zrobić, bo miecza dobyć można i ciąć lub, chociaż kontrę rozpocząć. Gdyby to było moje lenistwo, to, chociaż bym kiwnął palcem. Nie… mam dość tego ciągłego stania w miejscu… to mnie już doprowadza do szału… Mam ochotę coś rozwalić… Ale już tak bardzo, ciśnienie mi już skaczę, puls się podnosi, bo ja nie mogę nic do jasnej cholery zrobić! Zniszczę… zabiję… pożre… heh… pierwsza zasada dżungli „jedz, albo zostaniesz zjedzony” jest w tym prawdy nie co, teraz to niestety Krokodyl stał się zwierzyną łowną, a drapieżnikiem jakaś blondyna od kart… Jak tu nie być wściekłym… tylko przez chwilę nieuwagi dałem się złapać w jakiejś marne zaklęcie, które trzyma mnie do tej pory. To się nie godzi… daje się bić jakiemuś podrzędnemu magowi… Pozostaje mi przyjąć to wszystko, na klatę. Może tak chociaż spróbować wziąć się w garść i przełamać to zaklęcie..? Jak… przecież nie mam mocy, które pozwoliłyby na takie coś… moje ciało nie emituje aury, która pozwoliłaby na całkowitą neutralizację mocy przeciwniczki. Co ja mogę? Człowiek bez magii… zaraz… czy ja pomyślałem o sobie per „człowiek”? Przecież ja nie jestem zwykłym humanoidem… JA JESTEM CROCODILE, YOUKAI I CZŁOWIEK W JEDNYM NIE MOGĘ TEGO PRZEGRAĆ Z CZŁOWIEKIEM TAKIM JAK ONA… Jedynym moim ogranicznikiem jest to gówno, tss… też mi coś, ja nie pozwolę się zatrzymać takiemu czemuś, choćbym miał sczeznąć w piekle za nie załamie tego, mi to się uda! Pokażę im kto tu jest prawdziwym Badassem i bawi się mocą, zaklęcie?! A CO TO KU*WA JEST?! TO JEST COŚ NIC NIEWAŻNEGO, COŚ CO NIE POWINNO MNIE OBCHODZIĆ, SŁABIZNA!!!! -Masz się za taką cwaną... co? Paniusiu..?- wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Ścisk był straszliwie mocny. Po chwili poczułem smok krwi w ustach. Wiedziałem, że pora spróbować coś zrobić, zwłaszcza wtedy, kiedy leciały w moją stronę te ogromne karty. (MOTYWACJA KU*WAAAAA! )
Tak więc zacznijmy od tego, że jeśli Croco zdołał przełamać działanie tego czaru, to od razu łapie miecz w dwie łapy. Przyjmuje pozycję z lekko odsuniętą prawą nogą w tył i lekkim przykucnięciem. Otóż nasz nie magiczny Krokodyl czeka, aż karty do niego podlecą, oczywiście stoi za maszyną( Na mapce, a Croco raczył się nie ruszać z miejsca, według naszego kochanego MG, co też bardzo mnie dziwi jak dostałem pociskami, skoro za nią stałem T_T). Gdy tylko podlecą od lewej, lub prawej strony to Croco wybije się z prawej nogi do przodu, by tamte karty raczyły się zderzyć, bo wierzyć mi się nie chce, że potrafią tak szybko wykręcać, przy swoich rozmiarach, po czym będzie próbował je przeciąć. W przypadku, gdy karty będą szybsze i nie pozwolą Crocowi wyskoczyć, wtedy robi to, co trzeba, czyli je tnie! Ta, w końcu ona ma ich tam tyle, że jedna, czy dwie mniej jej różnicy zapewnie nie zrobią, a miecz Croca ostrym jest i dużym, bo dwumetrowym! Jeśli coś tam z nich wyskoczy, wtedy od razu będzie próbował parować cięcia, oczywiście ból w ręce i w żebrach będzie musiał ignorować, choćby miał sobie zęby połamać podczas zaciskania ich, a by go nie bolało, to będzie się starał trzymać mocno. Gdy tylko jakiś typek z karty wyskoczy to tniemy go! Nie zostawiamy jeńców, chyba, że to będzie przeciwniczka, to nie tniemy, bo byłby to atak, a tak to cięcie kart to obrona przed zaklęciem. Oczywiście, jeśli będzie ich cała masa, to trzeba będzie zrobić coś, przy czym będzie się starało ich uniknąć, mianowicie wślizgiem! Tak, może to nie zrobi za dobrze żeberkom, ale trzeba to przeżyć dla życia tego Gada. Otóż Karty raczej latają, gdyż przy ziemi nie miałby miejsca, na jakiekolwiek obroty, dlatego trzeba je przechytrzyć, gdyż postać zapewne będzie wyskakiwała od góry(przyjmując, że karty są równolegle do podłoża i skierowane są tyłem do ziemi[bez znaczków itp]). Gdy podczas wślizgu Croco znajdzie się pod jakąś kartą, to od razu wyciąga miecz do góry i tnie, starając się ją zniszczyć, w końcu to tylko karty, a nie jakieś latające bombowce! W przypadku ponownego bombardu Karcianym Symbolem(czy tam pociskiem) to co robimy? Odskakujemy w Bok, w którym jest jak najmniej kart z ostrzem wyciągniętym w ich stronę i tniemy! TNIEMY JAK NA BERSERKA PRZYSTAŁO! Nie będziemy się mieli bać, tym razem aktywujemy maszynę wojenną! Mamy KU*WA MOTYWACJĘ… NIE MOŻEMY TEGO PRZEGRAĆ, MY MUSIMY WYGRAĆ! W przypadku, w którym Nasza kochana panna od kart, spróbuje wykorzystać swoje resztki z karcianej lalki, lub wykorzystać nową, to wtedy przechodzimy do FULL MOTYWACJI… NIE BĘDZIESZ MNIE KONTROLOWAĆ, NIE JESTEM LALKĄ W TWOICH OBŚLIZGŁYCH PLUGOWYCH ŁAPACH. JESTEM SOBĄ, MAM KONTROLĘ, NAD SWYM CIAŁEM, CZŁOWIEKIEM NIE JESTEM, LECZ DEMONEM Z PIEKŁA RODEM, HYBRYDĄ, KTÓRA PRZECIWSTAWIA SIĘ LOSOWI. JA JESTEM CROCODILE!!! A NIE JAKIŚ PODRZĘDNY ALIGATOR, CZY ZWYKŁA JACZCZURKA! W przypadku, w którym jednak zostaje przyciągnięty do rzeki, to co robi? Rzecz tak oczywistą, że aż razi w oczy, mianowicie skaczę nad nią! W końcu Colette sama tym ruchem doda mu szybkości, dlatego jego jedynym zadaniem będzie odpowiednie wybicie i przedostanie się na drugi koniec, by podbiec do dziewczyny jak najbliżej to możliwę, oczywiście starając się parować ataki jak najbardziej jest to możliwe, w końcu nie podała jak tną te karty, dlatego trzeba będzie blokować, parować i co najważniejsze rozcinać je!
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Sob Mar 09 2013, 12:19
Nheh... I co bidny MG ma z wami zrobić? Colcia mogła powoli zacząć triumfować. Noale zaraz, moment, Krokodylek nie miał zamiaru się poddawać. Ba! Chciał zranić Colcię~! Problem polegał na tym że magicznego czegoś samą motywacją się nie przełamie, więc Crock dalej nie mógł się ruszać. Przynajmniej z miejsca, bowiem odzyskał władzę w łapkach! Już coś! Nawet przez moment mogłeś pomyśleć, że całe zaklęcie zostało przełamane, bowiem wyciągnął miecz ale cały plan się zaczął sypać przy próbie wybicia, bo się nie wybił i dalej stał w miejscu. Ale~! Jedna kart która chciała zajść Crocodylka z boku została rozcięta! No i tutaj chyba dobre wiadomości się skończyły bowiem drugi ludek wbił mu włócznię w lewą rękę (pod barkiem obok łopatki), ten z tyłu z kolei rozciął prawy bok tak, że powstała rana o długości 12cm, a ten z przodu wbił włócznię w bok prawej ręki na wysokości 1/3 ramienia. Ale Colcia zUa, tyle jej nie starczyło więc pojawiły się kolejne ludki, aż w końcu w pewnym momencie w głowę Crocka uderzyły dwa pociski (dwójka trefl)Co więcej, bo tymże zmasowanym ataku Crock zaczął się przemieszczać w stronę jeziorka i tak oto mamy nowy przysmak - Krokodylki w czekoladzie~! Normalnie jak czekoladowe żabcie, i to i to może uciec. Po za tym... Crock może się już ruszać. STAN</b> [b]Col - bez zmian Crock - ból klatki piersiowej po oberwaniu 4 pociskami, trzecie i czwarte żebro złamane. Ból wątroby oraz żołądka po oberwaniu 2, ból prawej ręki po oberwaniu jednym. Co więcej, nie możesz się ruszać...Rana w prawym boku 12cm, rana w prawej ręce. Liczne rany na plecach i lewej ręce, ból głowy.
Alex
Liczba postów : 150
Dołączył/a : 13/01/2013
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Pon Mar 11 2013, 01:42
Jak widocznie los nie sprzyjał Crocowi, widocznie musiał dziś być piątek trzynastego, bo takiego pecha to on od wielu lat nie miał. Zacznijmy pierw od tego, że chyba obudził w sobie magię przenikania przez przedmioty(Np. MASZYNY…) bo jakimś cudem wleciał w rzekę czekolady, mimo tego, że stał za maszyną(Raczej wcześniej nic nie było napisane, żeby postać się ruszała, bo została sparaliżowana -.-, a na mapce stoi za maszynką). Tak, więc niestety z tym nic nie zrobimy, a ponoć sama motywacja miała wystarczyć do przełomu(Tak, rozmawiałem z Asthem, a ty ponoć potwierdziłaś Takaś…), jednak po raz kolejny nie magiczny stwór się mylił. Chyba raczej nie chciał zostawać w czekoladzie, bo raczej to mu nie służyło zbytnio, no cóż, mimo iż słodkie to jeszcze kaloryczne, ale taka kąpiel to jest coś! Podpłynął do brzegu, do którego miał najbliżej. Raczej tych latających kart tutaj już nie ma, chodzi oczywiście o te duże(Nie ma nic napisane, że jest to zaklęcie okresowe, lub, że utrzymuje się przez jakiś czas). Pierw położył miecz na brzegu, po czym szybkim ruchem wskoczył na brzeg. Stanął w dość luźnej pozycji, z lekko opuszczoną głową i zaczął się chichrać jak jakiś wariat(Patrz w podpis Berserk + Mad Laugh). Jednym słowem można uznać to tak, że po prostu zwariował. Spojrzał w kierunku Col. Szybkim ruchem wziął miecz do ręki i pobiegł w jej stronę. Nie wyglądał na takiego, co się w tym momencie bólem, by przejął…
Dobra zaczniemy to tak, jeśli Croco wyleciał po „swojej stronie” fabryki to od razu biegnie tam, gdzie rzeczka po prostu się zwęża, aby mógł ją po prostu przeskoczyć. Jeśli wyszedł po stronie fabryki Col, wtedy raczej nie zastanawia się długo i biegnie w jej stronę. Oczywiście przed tym zanim zaczął biec do niej odciął nogawki od swoich spodni, aż do kolan, a bluzę po prostu zrzucił, aby dodatkowy ciężar od czekolady go nie zwalniał(Oczywiście oczy przetarł, aby nie przeszkadzały mu w obserwacji otoczenia). Gdy tylko do niej dobiegnie(oczywiście, nie pozwoli jej na ucieczkę zbyt daleko, bo będzie ją gonił) będzie starał się zadać proste cięcie horyzontalne na wysokości podbrzusza, czy tam zadu, o ile będzie odwrócona, plus u Croca jest taki, że miecz dla niego waży mniej i łatwiej nim wymachiwać(umiejka paladyn). Jeśli będzie biegała dookoła maszyny, wtedy będzie starał się ją dogonić puszczając w pewnym momencie miecz( lub też jeśli ona uchyli się cięci, a ten wbije się w maszynę), aby zwiększyć swoje możliwości mobilne i złapać ją za ubranie,włosy, czy cokolwiek, by następnie pociągnąć ją do siebie, aby następnie złapać ją od tyłu, przyciskając prawą rączkę do gardła i to dość mocno, aby nie miała możliwości, aby się uwolniła i zaczęła się dusić. Gdy już będzie ją trzymał, wtedy stara się ją podciąć, by następnie, kiedy będzie leżeć usiąść jej na barkach, blokując tym samym swoimi stopami jej ręce(będzie napierał) cały ciężar swojego ciała oprze na jej szyi, lekko się pochylając i będąc mieć ręce zaciśnięta na jej szyi, oczywiście wyprostowane w łokciach, a palce(małe) wciśnięte w wgłębienie na szyi, co powinno powodować dodatkowe duszenie. Będzie starał się ją udusić. W przypadku, w którym będzie stawiała opór, wtedy wyjedzie jej po polsku z „Baśki” w nos, mimo iż jest kobietą, to Croco jest po prostu tępym osiłkiem i nie dba o to, kogo bije. Jeśli nie będzie biegała dookoła maszyny, wtedy goni ją ze swoją ogromną klingą, ustawioną centralnie na nią swoim czubem, by w nią go wbić. Gdy będzie uciekać na drugą stronę, to Croco pędzi za nią niczym struś pędziwiatr po 3 redbullach. Jeśli nie da rady jej dogonić, wtedy rzuci mieczem w jej kierunku, w nadzieją, że przynajmniej zaniecha to jej równowagę i straci ona na mobilności i zaliczy kontakt 3 stopnia z ziemią i wtedy wróci do planu z duszeniem bez miecza. Jeśli będzie obok niego przebiegał(w sensie obok miecza, którym rzucił) wtedy go szybko złapie i wbije go w ciało Col, obojętnie gdzie, tylko tak, a by przyszpilić ją do podłoża, by następnie skręcić jej kark.
W przypadku, w którym Col użyje jakiegoś zaklęcia z kartami i zniknie w nich, wtedy sprawa wygląda następująco. Po pierwsze będzie próbował wyczaić, w której to ona karcie zniknęła(czyli nie spuszcza z niej wzroku), by ją złapać i przedrzeć na pół, lub jeśli będą problemy z dosięgnięciem to rozciąć ją 2m mieczem, który powinien ułatwić sprawę(w końcu karty nie są zbyt szybkie, bo to tylko kawałek tektury…) i nie ważne, czy to są ogromne karty, czy też małe karty, ważne, a by złapać/rozciąć, tylko po to, aby taką zniszczyć. Jeśli jednak się nie udało, to będzie biegał za taką kartą, aż nie będzie skłonna opaść na ziemie, by ten mógł łaskawie w KOŃCU COŚ ZROBIĆ. Jeśli oczywiście udało mu się dorwać taką kartę i znaczyć, a wyleciała z niej Colette, wtedy od razu tnie, by nie miała szansy na unik, czyli od lewego boku, do prawego dołu. Jeśli dostała, to Croco od razu się na nią rzuca, po prostu wręcz do gardziołka, by zacisnąć na nim swoje łapy, ale pierw uderzy w skroń wolną rączką, co by ją lekko przymroczyć. Swoim mieczem będzie starał się uciąć jej łeb, tak żeby długo się nie bawić w hocki klocki.
W każdym razie jeśli każdy z powyższych podpunktów zawiedzie, wtedy nie pozostaje i załączyć berserka, by niszczyć wszystko na swojej drodze. Gdy będzie biegł, wtedy wymachuje mieczem jak opętany(Tyle razy ile może), by tylko dopaść Col, dlatego bajery typu nadlatujące karty będą od razu przecinane(z resztą za każdym razem, nawet w innych wersjach zdarzenia). Gdy w tym stanie dopadnie "karcianke" to zadaje szybkie cięcia, w ilości 5 pod różnym kątem(Raz horyzontalne, 2 po skosie[Lewa góra, prawy dolny/prawy górny, lewy dolny], 1 pionowe do ziemi, pchnięcie o ile można je nazwać cięciem.) Aż w końcu uderzy od góry płazem w jej łeb, czy coś.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Pon Mar 11 2013, 17:05
Trochę dziwne, że takie zaklęcia zadało o wiele mniej ran niż Carter się spodziewała...Jednakże zadały rany, więc i Crock powinien mieć problemy z ruszaniem się - a przynajmniej prędkim. Wszak jest zwykłym człowiekiem, a nie żadnym supermanem, któremu pociski nic nie robią. Bo robią! Jest ranny w wielu miejscach, dostał w głowę i ma liczne uszkodzenia, więc jak będzie sobie szedł jakby nic mu nie było to byłoby to dziwne podejrzane...zważywszy, że to zwykły człowiek - jego pół demonowość nie daje mu NIC. Pierwsze co należy podkreślić, iż zaklęcie B panny Carter nie ma limitu czasowego co oznacza, że nie znika po pierwszej turze. Tak więc tak jak było wspomniane w poprzednim poście - armia otoczyła jezioro, krążąc wokół niego i wokół własnej osi. Dodatkowo jednak czwórka żołnierzy wyszła z kart, wystawiając swe włócznie do przodu. Wszystkie karty wciąż otaczały jezioro, ale owa czwórka wojowników miała bronić przejścia do dziewczyny. Gdzie stali? Oczywiście w okręgu zrobionym przez armię, czyli między jeziorem czekoladowym, a resztą kart - ich broń była skierowana do przody, więc jeśli oponent tak sobie pomyśli o atakowaniu to spotka się z obroną dwóch waletów i dwóch króli, którzy swymi brońmi będą starać się odeprzeć atak wroga. Naturalnie to nie atak bo do ataku nie ruszają i nie ranią, a odpierają atak ostrym 'narzędziem', swymi włóczniami, które jak na królewskie włócznie przystało nie są zwykłymi patykami z drewna i mierzą na oko, około 1,60m - LINK - WYGLĄD. Nawet jeśli wróg nie wyjdzie po stronie Cole to armia Jokera ciągle jest w ruchu, otaczając jeziorko. Naturalnie karty od początku swego istnienia 'stoją' jak ludzie - w sensie, że nie da się pod nimi prześlizgnąć, a jak już to na pewno rany będą. Wszak to nie byle jakie zaklęcie i karty są dość ostre. Poza tym pomimo tego, że lewitują nad ziemią - czyli czekolada im nie straszna - to nie lewitują zbyt wysoko, a około 15cm nad podłożem. Zaznaczyć trzeba, iż karty znajdują się od jeziora w odległości około 20cm. Poza tym celem armii Jokera - czyli kart wirujących wokół, których jest około 60 - jest oczywiście Crock, więc jeśli jakimś cudem wyjdzie z jeziora i będzie się poruszał to karty dalej go otaczają - podkreślmy ponownie, że od jeziorka znajdują się w odległości 20cm, a pan krokodyl raczej tak mały nie jest. NIE atakują, więc jeśli Crock na nie wejdzie to ranny zostanie, ale to tylko i wyłącznie jego wina by była. W końcu armia jest jak ściana obronna, więc głupotą byłoby specjalnie ścianę usuwać skoro wróg atakuje, prawda? Nie jej wina jak oponent rzuci się na 'ścianę' w postaci wirujących kart, które mogą zranić - ostre są, duże są i ciągle wirują otaczając jezioro i przeciwnika. Więc jeśli jakimś cudem wróg wyjdzie z jeziora i jakimś cudem będzie się swobodnie przemieszczał to karty razem z nim. Acz już po wyjściu powinien nadziać się na wirujące karty...i nie ich wina i TO NIE ATAK bo już w poprzednim postku było podkreślone, że otaczają jezioro czekoladowe, więc wróg doskonale o tym wiedział. Podsumowując - Crock nie powinien być nawet wstanie wyjść z jeziorka, a że czekolada szybkoschnąca to powinno go zatrzymać tym bardziej. Jeśli jakimś cudem wyjdzie ze stawiku - zaznaczmy, iż armia wciąż jest i otacza wroga wraz jeziorkiem póki jest w jego zasięgu - to pamiętajmy, iż jak wynikało z posta poprzedniego...że jeśli Crock znajdzie się w czekoladzie to Colette automatycznie się cofa i to daleko od czekolady, więc teraz stała o wiele dalej niż wcześniej (jak wynika z posta poprzedniego). Ściślej mówiąc stanęła sobie obok najbliższej maszyny, tak, że wystarczył krok w bok i już by za maszyną stała. Tak więc jeśli Crock - jakimś cudem again - wyjdzie z jeziora to jak było wspomniane armia i tak go otacza, więc jak rzuci się do przodu to tak jak wcześniej natrafi i na cztery postacie z bronią - 2walety i 2króle chyba, że się trafi co innego, ale nawet jak jakimś sposobem wyjdzie co innego to też będą bronić...acz jej karty to powinna mieć władzę nad postaciami...jednak lepiej zaznaczyć, iż w każdym przypadku są cztery postacie z bronią, wystawioną ku wrogowi, więc jak się nadzieje na włócznie to nie ich wina - które blokują przejście do Carter, blokując ataki chłopaka. NIE raniąc go. Poza tym za nimi wciąż są wirujące karty wokół siebie i cały czas przesuwające się dokoła całej swej osi, po której się poruszają. Nie wina Colette jeśli Crock w nie wpadnie bo jakby to była normalna ściana to przeca by jej nie odwołano prawda? Więc jak w nie wpadnie i się pocharata to tylko i wyłącznie jego wina bo nikt go nie atakuje. Zauważmy, że parę postów wcześniej brązowowłosa przywołała talię kart, która sobie fruwała wszędzie pod sufitem. Teraz również przywołała sobie talię, ale wokół siebie, więc jeśli Colette zauważy, że obrona nie daje rady, a przeciwnik widać, że się przedrze - albo się przedarł - to dziewczyna momentalnie zamyka siebie w więzieniu, po czym talia kart2 (2 - czyli ta co teraz została przywołana) - rozprasza się na wszystkie strony. Jednocześnie talia kart1 (ta, która była już przywoływana w poprzednich postach) zwala się na Crocka. NIE atakują. Po prostu fruwają chaotycznie wokół niego i jego broni by nie widział, gdzie lecą inne karty. Zwłaszcza skupiają się przy twarzy żeby oczka zakryć - ale NIE dotykają wroga. Tak więc Cole ukryta w karcie poleciała by całkiem z boku areny - wraz z innymi kilkanastoma kartami - i poleciała na drugi koniec areny. Naturalnie talia się podzieliła na trzy części, więc koło dwudziestki kart leciało z Cole, inne koło 20 leciało górą, a trzecia z drugiego boku sali. Tam już wszystkie karty ukryłyby się za jedną z maszyn.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Pią Mar 15 2013, 18:34
MG
//Wasze posty to techniczne nie ogary więc w dniu dzisiejszym biuro skarg i zażaleń jest nieczynne. Cały ten post wysędziuje to, co sędzia może wywnioskować z waszych postów. Ave Mnie.//
No więc Croco ruszył. Niczym prawdziwy woj, doszedł do brzegu i wyszedł na zewnątrz, tam jednak był już rój kart Colci. Te jednak chyba nie przewidziały jednego, miecza~! Gdy miecz dostał się między dwie wirujące karty to te po prostu rozcięły się i zniknęły, wszak to tektura, a w powstałą wyrwę szybko wszedł krokodyl(Tak, może Croco nie pisał o cięciu Kart, ale trzyma miecz, wiec znajduje się on przed nim). Lecąc dalej, Croco ruszył do przodu, ale zaraz tam czterech panów wyciągało w jego kierunku piki! Ale zaraz~! Piki nic im nie dały bo Croco na nie nie wbiegł oj nie! Po prostu rany tak dawały mu się we znaki że po prostu ich wyminął i ruszył dalej, wprost na Colcie, tutaj nieco przyspieszając, zmotywowany widokiem upragnionej ofiary. Colcia która chyba zrozumiała zagrożenie, wezwała nową talię kart, by skryć się w karcianym więzieniu. Chwilę wcześniej jednak Croco, machnął mieczem, a wciągana akurat do karty Colcia, została raniona w lewą rękę. Zaraz potem Crocowi widok przysłoniły inne karty, ale je też ciął swym orężem. O dziwo przy owym cięciu uwolniła się moc, która rozbłysła jasno. Chyba Croco przełamał jakieś zaklęcie. [Colcia jeszcze się nie oddaliła, karty dopiero podzieliły się na trzy grupki, Croco nie wie w której jest Colcia]
Stan postaci: Colette: Lewe przed ramię rozcięte od łokcia po nadgarstek, na tej zewnętrznej części, gdzieś po środku(patrząc na szerokość). Rana głęboka, przy łokciu na jakiś centymetr, przy nadgarstku jakieś 0.5mm stopniowo się zmniejsza. Boli i średnio krwawi, ale poruszanie ręką utrudnione. 57%MM Crocodile: Ból klatki piersiowej po oberwaniu 4 pociskami, trzecie i czwarte żebro złamane. Ból wątroby oraz żołądka po oberwaniu 2, ból prawej ręki po oberwaniu jednym. Co więcej, nie możesz się ruszać...Rana w prawym boku 12cm, rana w prawej ręce. Liczne rany na plecach i lewej ręce, ból głowy. Czekolada zasycha, krwawienie zmniejszone przez czekoladę, ale mięśnie ci drętwieją a ciało jest zmęczone. Zaczynasz nie ogarniać pola walki czyli spadek percepcji.
Kolejka: Colette - Atak Crocodile - Obrona
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Sob Mar 16 2013, 15:44
Obrona zawiodła i dodatkowo Carter została ranna, eh...Nienawidziła takich sytuacji, ale nie będzie tego analizować...Od razu po tej nieszczęsnej obronie, trzy grupki, które się rozdzieliły, odsunęły się momentalnie od wroga, którego momentalnie miała zaatakować czwórka wojowników z kart, która została przywołana już w obronie. Wyminięto ich, więc teraz oni się obrócili i ruszyli z atakiem na wroga by wbić w niego swoje oręża. W tym też momencie armia kart, która krążyła wokół jeziora zmieniała swe miejsce położenia i powinna zacząć krążyć wokół Crocka - naturalnie nie obijając się o siebie, więc między jedną kartą, a drugą była odległość około 2cm by mało kto mógł się przedrzeć. W każdym razie tuż po pierwszym ataku - nieważne czy będzie udany czy nie - środkowa grupka kart, które miały iść środkową stroną fabryki oraz karty, które wcześniej zasłaniały Crockowi wzrok, znowu rzuciły się na chłopaka, fruwając wokół niego i dość blisko. Nie żadnym rojem - ot by powkurzać i zmęczyć bo takie machanie mieczem to w końcu pewnie zmęczy. Nie mniej jednak, jedna z owych kart miała zamknąć wroga w karcianym więzieniu - kart było wiele, a wszystkich się nie pozbędzie, więc jakaś na pewno go capnie i co wtedy? Uwięziony oponent poleciałby pod sam sufit. Na dole zaś czwórka postaci z kart - najlepiej tych co była, ale jeśli schowali się w kartach, byli ranni czy coś to wyskakuje nowa czwórka postaci (poprzednie znikają jeśli nowa salwa wchodzi) - ustawia się tuż pod kartą więzienne ver. Crock i wyciąga swe bronie ku górze...oczywiście ostrą częścią do góry. Wtedy więzienie, w którym jest Crock, zostaje przerwane, a chłopak powinien spaść wprost na wyciągnięte ostrza. W tym samym czasie z dwóch innych kart Carter przywołuje jeszcze dodatkowe dwie postacie - może ich przywołać znacznie więcej, ale cóż...długotrwałe walki i rzucanie zaklęciami swoje robi to nie będzie ryzykować, mając nadzieję, że dwie dodatkowe to nie taki wielkie wyczyn. Owe postacie miały stanąć po obu bokach, czwórki, która miała nadziać na swe bronie, spadającego oponenta. Po co? Bo jakby jakoś się bronił to dodatkowi wojownicy mieli wbijać w oponenta swe ostrza. Dodatkowo rój, który wcześniej przeszkadzał chłopakowi, miał przeszkadzać również przy jego spadaniu. Tak by wróg skupił się na odganianiu kart, które powinny krążyć wokół główki wroga. Wszak im mniej widzi tym większa szansa na to, że spadnie wprost na ostrza. Tak więc karty ciągle latają wokół Crocka, więc jeśli jakoś obroni się przed nadzianiem, albo się nadzieje ale jeszcze będzie się ruszał, albo nastąpi coś nieoczekiwanego co zrujnuje plany dziewczyny to jedna z kart, które sobie latały, miała wsiąknąć w chłopaka i tym sposobem użyć Karcianej Lalki. Chłopak i tak by nie wiedział co się dzieje, a kart było sporo, więc raczej wszystkich się nie pozbędzie, prawda? Nawet jakby się bronił to nie na raz przed wszystkimi, więc jakaś powinna mieć szanse się przedostać i wsiąknąć w ciało wroga. Istnieje opcja, że atak z więzieniem i 'kolcami', na które rzuca się przeciwnika w ogóle nie dojdzie do skutku bo więzienie nie zadziała. Co wtedy? Pierwsza część wygląda tak samo jak w poprzedniej opcji - armia kart okrąża wroga, a czwórka wojowników atakuje chłopaka. Jeśli jednak więzienie nie wyjdzie to po nich rusza kolejna salwa żołnierzy. Innymi słowy grupowy atak czworga postaci, które po tym znikają w kartach, a następnie z różnych stron wyskakuje kolejna salwa czterech postaci, atakujących przeciwnika i tak przynajmniej trzy razy i to po sobie by wróg czasu nie miał za wiele na obronę. Nadmieńmy, że 'do 'trzech razy' wlicza się pierwsza czwórka, która atakuje na początku, a która istnieje od postka poprzedniego...W tym samym czasie Colette, która wciąż jest w karcie, udaje się ze swoją połową talii na prawą stronę pomieszczenia, gdzie ma nadzieję lecieć sobie aż na drugi koniec sali by skryć się wraz z innymi kartami za jedną z maszyn. Naturalnie druga połowa talii leci w tym samym czasie, drugą stroną fabryki i na końcu dołącza do grupki Carter...A co z tą grupką, która miała iść środkiem? Ona cały czas wlicza się do grupy, która przeszkadza Crockowi - więc kart to większy sukces dla dziewczyny...teoretycznie...Owa grupka przeszkadzająca, podczas ataku armii, latać miała sobie nad przeciwnikiem, a gdy była ostatnia salwa ataku wojowników, to mniejsze, lewitujące karty powinny rzucić się na Crocka - oczywiście z ponownym niby przeszkadzaniem, ale tak naprawdę to Carter miała zamiar użyć lalki...Jedna karta powinna się przedostać i zapieczętować się w ciele chłopaka. Kart sporo, więc jak wspomniano - teoretycznie szanse na powodzenie powinny być większe.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Charlie w fabryce czekolady~ Czw Mar 21 2013, 15:45
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.