I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogólnie przyszło wam walczyć na bardzo nudnej arenie, która mimo braku urozmaiceń pozwalała na sprawdzenie swojej prawdziwej siły bez żadnych utrudnień. Znajdowaliście się w sterylnie białym, zamkniętym pomieszczeniu o wymiarach 20 x 20 metrów i wysokości 8metrów. Pokój nie posiadał, ani okien, ani drzwi. Ściany były dosyć grube więc o zniszczeniu ich raczej mogliście zapomnieć. Pomalowane były na biało podobnie jak sufit, który również wydawał się wyjątkowo wytrzymały. Podłoga pokryta była parkietem, który wykluczał możliwość poślizgnięcia się. Poza wami w pomieszczeniu nie było żadnego innego przedmiotu. Mogliście liczyć tylko na swoją magię. Jeżeli chodzi o kolejność... Kto pierwszy ten lepszy. Znajdowaliście się obecnie w przeciwnych rogach sali. Miłej walki wam życzę.
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Danito vs Kotomi Pon Lut 25 2013, 23:02
Pomieszczenie, w którym przyszło mierzyć swe siły Kotomi, było trochę… puste. -Co za totalny brak stylu, ja mam w takim czymś walczyć? Mogli to chociaż wymalować,- powiedziała z wyraźną pretensją w głosie Kotomi, rozglądając się dookoła. Pokój był cały biały, no może poza podłogą która była zwyczajnym parkietem. Wszystkie ściany i sufit byłe po prostu białe. O drzwiach i oknach nie było mowy, dostępu do tlenu więc nie mieli. Kotomi powinna rozwiązać sprawę jak najszybciej, jednak z drugiej strony chciałaby zobaczyć jak najwięcej bólu i cierpienia na twarzy przeciwnika. Dziewczyna bucikiem sprawdziła śliskość podłoża. Gdy mocnym ruchem przejechała po podłożu, dało się usłyszeć lekki pisk. Na szczęście było stabilne, nie walczyli więc na jakimś lodowisku, które przypominać miało parkiet. Dziewczyna o różowych włosach spojrzała na swój bok. Wisiał tam przyczepiony, zdobiony bicz. Piękny, pozłacany, wysadzany kamieniami półszlachetnymi. I, co było jego największą zaletą, miał kolce. Był więc świetną bronią zaczepną, nadawał się do rozrywania ubrań, czy tez skóry. Suma summarum, Kotomi chciała zobaczyć wreszcie, co potrafi jej bicz w starciu z przeciwnikiem na wyższym poziomie niż zerowy. Choć co do tego nie była pewna, może jej przeciwnik był jakimś totalnym beztalenciem i przyszedł tu bo lubi dostawać oklep od małych dziewczynek? Ch-chociaż Kotomi wcale nie była już taka mała. Acz wciąż rosła, to fakt. -Ej Ty, to z Tobą mam walczyć? W ogóle co to za pomysł, dawać mi takiego patana. Ciekawe, czy chociaż mówić umiesz, gorylu- prawie krzyknęła, pokazując przeciwnikowi język. Z tego, co dziewczyna wyliczyła, ich pomieszczenie było kwadratem o boku około 20 metrów, co w tym momencie dawało proste 20 pierwiastków z dwóch metrów odległości od oponenta. Co w przybliżeniu dawało około 28 metrów. Dość duża odległość, a głosik Kotomi wcale nie był tak donośny, chyba, że zaczynała piszczeć. Wtedy można ją było wszędzie usłyszeć. Cóż, warto by było przyswoić sobie podstawowe informacje na temat przeciwnika i następnie porównać jego cechy fizyczne do swoich. Nawet z tej odległości, rózowowłosa nie miała wątpliwości. Przeciwnik był muskularnym, bardzo wysokim mężczyzną, pewnie prawie dwumetrowym. Kotomi natomiast była malutka i drobniutka. Co ona niby miała zrobić temu mężczyźnie?! -Wiesz, wielką przyjemność sprawi mi pokonanie takiego mięśniaka jak Ty. Zawsze chciałam pokazać, że im więksi są przeciwnicy, tym głośniej upadają- krzyknęła piszcząc Kotomi. Co do ogólnego wyglądu przeciwnika, odległość była w miarę duża i dziewczyna nie mogła ocenić, czy chociaż wygląda jak cywilizowany człowiek, czy jest zwykłym gorylem. Kotomi wiedziała jednak, że warunki fizyczne stoją po stronie przeciwnika. Stąd łatwa konkluzja, nie można wejść w żaden kontakt, bo skończy się to natychmiastowo kontuzją, lub nawet śmiercią. Chociaż to może nie do końca prawda, wejście w bliski kontakt z Kotomi może zakończyć się co najmniej dużym bólem w losowym miejscu, a nawet utratą tchu. Dziewczyna nie miała zamiaru pokazywać żadnych swoich słabości, których notabene nie miała. Może oprócz budowy cielesnej, była trochę zbyt mizerna by mierzyć się z tym kolesiem. -I, jeśli interesuje Cię, kto niedługo nakopie Ci do tyłka, jestem Kotomi Tsukaichi- przedstawiła się, obserwując z nadętymi policzkami przeciwnika. Głupek, pewnie sobie myśli „To żaden problem, wystarczy, że raz ją kopnę i koniec walki”. Niedoczekanie, dziewczyna ani myślała się poddać. Może być cała poharatana, ale na pewno tanio skóry nie sprzeda. Była szlachcianką i magiem Grimoire Heart. Przynajmniej póki co… Miała w planach zmianę barw gildyjnych, ale to kiedy indziej. Dziewczyna raz jeszcze rozejrzała się po pomieszczeniu, będącym ich polem walki. Było totalnie puste, nie było tu żadnego wyposażenia, żadnego sprzętu, nic. Ale w sumie może to i dobrze, przynajmniej nic nie zostanie wykorzystane przeciwko niej. Tu liczyły się tylko umiejętności, co dobrze wróżyło. Zero elementów losowości, zero dziwnych, dekoncentrujących zdarzeń. Wszystko, co się liczyło to ich własne magie. Kotomi wiedziała, że na swoje toksyny może liczyć. Miała kilka ciekawych sztuczek w zanadrzu, jednak bardziej trapiło ją jednak to, co pokaże jej oponent. Oby nie miał jakiejś magii do walki w zwarciu, typu rycerskiej, czy Bóg wie co. Ciekawiej będzie, jeśli będą utrzymywali dystans i zamęczali się czarami niż kopniakami, czy uderzeniami z pięści. Ciekawiej i bezpieczniej dla Kotomi. Cóż rzec więcej, analiza przeciwnika mogła zostać uznana za zakończoną. Chociaż interesujące miał wyposażenie przeciwnik. Jakby… jakąś dziwną rękawicę. Tyle, że sięgała ona aż końca przedramienia. Wyglądała w sumie groźnie, zapewne łączyła elementy ofensywy i defensywy. Jedyne, co pozostaje dziewczynie, to poczekać na ruch przeciwnika. -Czas zacząć zabawę, niech ten bubek ukorzy swą głowę przed mą potęgą, siłą maga trucizn i toksyn- pomyślała Kotomi, uśmiechając się jak najsłodziej potrafiła. Teraz jeszcze nie zamierzała atakować, ponieważ nawet ze sposobu mówienia przeciwnika da się wyczytać wiele o jego stanie psychicznym, a także stylu walki. Przecież szałaput nie będzie mówił flegmatycznie i ospale, a chłodny i spokojny taktyk nie będzie się wydzierał jakby ktoś go golił woskiem. Co do tego, Kotomi była pewna. Próbowała sama na sobie i nie należy to doświadczenie do przyjemnych. Oprócz sposobu mówienia, mężczyzna o kulturystycznej budowie może też wykazywać jakieś dziwne odruchy, lub poruszać się w charakterystyczny sposób… Każda informacja przed walką może okazać się na wagę złota, każda wiedza może skutkować w szybkim rozpracowaniu przeciwnika i wyjściu z pojedynku bez większych ran, co zresztą było celem Kotomi. Nie znosiła bólu, lecz lubiła zadawać go innym. Takie pojedynki, w odosobnieniu, w zamknięciu, bardzo służą jej sadystycznym zapędom. Tu nikt inny, oprócz ewentualnej ofiary, nie będzie widział, co ona robi. A planów miała wiele, choć lepiej się nimi nie chwalić. Dziewczyna zacisnęła prawą łapkę na miejscu, przeznaczonym do chwytania bicza. Ten dotyk lekko ją uspokajał, nie wiedzieć czemu. Może czuła się pewniej gdy miała w ręce coś do samoobrony? Chociaż nie tylko do samoobrony. Bicz mógł też służyć jako świetna broń w ataku. Dzięki niemu, przeciwnik mógł skakać, jak ona, Kotomi Tsukaichi, mu zagra. Różowowłosa odgarnęła kosmyk włosów, opadający jej na czoło. Teraz pozostało jej tylko oczekiwanie na przeciwnika. Może nawet będzie na tyle miły i się przedstawi? O ile, rzecz jasna, umie mówić. Bo koniec końców, nie wyglądał na takiego, co włada mową ojczystą płynniej niż niejeden kloszard, jakich widywała wiele w Romerum Kotomi. Iloraz inteligencji na poziomie 40-60 w sumie mógłby się przyczynić do szybkiej klęski dziewczyny. Przeciwnik nie działałby wtedy w żaden skoordynowany, możliwy do przewidzenia sposób. Jego ataki byłyby jedynie pustymi, pierwotnymi impulsami, które jego niezbyt dobrze rozwinięty mózg, wysyła do efektorów. Czegokolwiek jednak przeciwnik by nie uczynił, na wszystko znajdzie się jakaś reakcja. Na każdy atak, jest kontratak, a każda obronę da się przebić. Kotomi schyliła się i podrapała po kostce. Swędziało ją wszystko. Rwała się do walki, choć nie chciała tego po sobie pokazywać. Chciała wyjść na grzeczną i ułożoną, przynajmniej dopóki nie staną oficjalnie w szranki. Dziewczyna była głodna przemocy, głodna krzyków i jęków… Czy jednak da radę sprokurować chociaż jeden okrzyk bólu? Jeśli nie, nie będzie mogła sobie spojrzeć w twarz w lustrze. Zapisała się na ten turniej, by powalczyć a nie by dostać w pysk od byle burka. Musiała dać z siebie co najmniej 120% swoich możliwości. Musiała nadrobić warunki fizyczne hartem ducha i wolą walki, czego na pewno nikt jej odmówić nie mógł. Może i jakieś silniejsze uderzenia wywołają u niej płacz, lecz na pewno nie będzie to płacz zrezygnowania, raczej gniewu. Taka już była młoda dziewczyna z mrocznej gildii…
Danito
Liczba postów : 55
Dołączył/a : 06/02/2013
Temat: Re: Danito vs Kotomi Sro Lut 27 2013, 15:03
Czas rozpocząć turniej. W pierwszej rundzie, Danito miał za zadanie wyeliminować małą, różowowłosą dziewczynkę o wyjątkowo roztrzepanym stylu. Podobnie jak przeciwniczka, wysoki chłopak zaczął od obeznania się z terenem. Nie było źle. Właściwie to nie miał swoich ulubionych pól walki. Był przyzwyczajony do pojedynkowania się w ciasnych pomieszczeniach. Może to dlatego, że jego magia w budynku, gdzie znajdowało się wiele przedmiotów, robiła ogromne wrażenie. Przy pomocy wiatru mógł rzucać w ludzi krzesłami czy też przesuwać dobrowolnie ciężkie szafy, tak by te przygniotły oponenta. Ponadto podmuchy wiatru powodowały wiele zniszczeń. Znajdowali się w białym pomieszczeniu przypominającym pokój przeznaczony dla psychicznie chorych. Było wystarczająco wysoko by móc użyć trąby powietrznej. Szerokościowo też nie było źle. Mogli spokojnie skakać na boki i unikać pocisków. Nagle dziewczyna coś krzyknęła. Właściwie to nie wiedział co miała na myśli. Widać było po niej, że jest jeszcze dzieckiem. Była co najmniej dwa razy mniejsza od czarnowłosego. Lepiej dla niej będzie jeśli postara się by utrzymywać walkę na dystans. Nie odpowiadając na jej zaczepki, sprawdził czy rękawica nie jest za luźna. Nawyk poprawiania ekwipunku, upewniania się, że nic w najgorszym momencie nie odpadnie czy po prostu wyślizgnie się z rąk. Ozbrojona ręka wydawała się być w idealnym stanie. Klepiąc swoje pośladki, upewnił się czy znajdujące się Fuutago są wystarczająco mocno przypięte. Po raz kolejny dziewczyna starała się zagrać mu na nerwach. Kryjąc uśmieszek pod daszkiem „krowiej” czapki parsknął w jej stronę. - Zamiast tyle gadać pokaż na co Cię stać dziewczynko! – Rzucił doniosłym głosem. W odróżnieniu od niej nie musiał piszczeć i skakać by ktoś go zauważył. Nie lekceważył jej, wręcz przeciwnie. Jeśli tak mała dziewczynka zgłosiła się do turnieju, na pewno potrafiła coś więcej niż obrażać. Po prostu starał się kontynuować jej grę polegającą na rzucaniu mięsem. Chciał żeby pojedynek przebiegł w miłej atmosferze. W momencie kiedy nowa koleżanka przedstawiła mu się jako Kotomi, czym prędzej odpowiedział. Od razu zauważył przypięty do jej boku bicz, który po chwili mocno ściskała. Czyżby miała pewne obawy? Bała się, że nie wróci stąd żywa? Danito zdjął czapkę. Może bez niej wyglądał mniej spokojnie. - Hej, jestem Danito. Miło Cię poznać. – Przedstawił się podobnym tonem głosu co wcześniej. Nie chciał aby Kotomi bała się go przez groźny wygląd, dlatego też postarał się by ich oczy spotkały się. Odgarniając włosy do tyłu, tak by grzywka nie spadła mu przypadkiem na oczy, nałożył na głowę czapkę. Nie chciał by w walce przeszkadzał mu płaszcz, który miał na sobie, jednak w tym momencie już nie mógł go zdjąć i powiesić gdzieś na krześle przed areną. Rozpiął guziki, tak by mieć totalną swobodę ruchu. Szybkim ruchem wyjął Chuushin’a z sayi, wystawiając czubek ostrza na wysokości nosa różowowłosej. Gdy ich wzrok ponownie się spotkał, puścił jej oczko . Nie chciał zgrywać twardziela, a Kotomi choć strasznie gadatliwa i roztrzepana wydawała się być osobą przekomiczną.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Danito vs Kotomi Czw Lut 28 2013, 12:34
MG
Cóż jako MG nie mam na razie zbyt wiele elementów do sędziowania, ponieważ na razie nie wykonaliście jeszcze żadnych akcji. Przygotowywaliście się do niej na różne sposoby. Arena, która była sterylnym białym pomieszczeniem również się nie zmieniała przynosząc wam urozmaicenia. Tak więc ta tura minęła na wymianie zdań w formie mówienia i piszczenia. Oboje zdeterminowani staliście na przeciwko siebie i patrzyliście się licząc może, że zabijecie się wzrokiem. A może byliście tak uprzejmi, kto wie? Atakować może teraz Danito. Wtedy broni się Kotomi. Jeżeli nie chcecie walczyć, a rozmawiać uzgodnijcie to między sobą.
Danito
Liczba postów : 55
Dołączył/a : 06/02/2013
Temat: Re: Danito vs Kotomi Czw Lut 28 2013, 22:18
Najwyższy czas rozpocząć walkę. Jeśli ktoś miał zamiar obserwować pojedynek, zapewne nie spodobały mu się ostatnie minuty. Nie zrobili właściwie nic. Nie powiedzieli nawet za wiele o sobie, a jedynie skierowali niemiłe obelgi w swoją stronę. Z reguły przed oraz w czasie walki, ludzie mieli zwyczaj mówienia o sobie i opowiadania historii. Przynajmniej taki mieli zwyczaj w mangach. Wystawiając palce w stronę głowy Kotomi rzekł. - Myślę, że fortuna mi sprzyja, a Ciebie odstrzelę niczym ptaszka. – Rzucił jako ostatni tekst przed pojedynkiem. Strzelił z dłoni niczym z pistoletu, dodając na koniec „Peew”. Najwyraźniej był bardzo pewny siebie, skoro mówił na głos o swoim szczęściu. Ponoć z reguły po tych słowach ludzi spotyka coś złego, stają się pechowcami. Sprawdźmy co na to powie wszechświat, czyżby rzeczywiście miał mu pozwolić wygrać z dziewczynką? Przejdźmy jednak do szczegółów, a dokładniej do akcji. Bez zbędnych ceregieli ruszył na nią z wystawionym ostrzem. Przedłużało jego ramię o prawie metr długości. Jeśli przez całą podróż nic mu się nie stało, kontynuował akcje. Znajdując się w odległości pięciu metrów wyskoczył w powietrze. Postawił pewny krok na powietrzu by wykonać jeszcze jeden skok(Skywalker). Nim jednak odbił się od drugiej powietrznej półki wycelował rękawicą w przeciwniczkę i wrzasnął – Powietrzny Pocisk!-. W przeciągu sekundy z jego dłoni wyleciał szybki, kulisty pocisk o wielkości piłki do nogi. Miał wystarczająco czasu by nie opaść, lecz zrobić kolejny krok, kolejny wyskok. Wykonując ostatnie stąpnięcie znajdował się nad oponentką. Wykorzystując swoją specjalną zdolność Opad, wspomógł siłę uderzenia z powietrza, tak by miecz przeciął dziewczynkę na pół. Oczywiście spodziewał się szybkiej reakcji i ciekawej obrony w wykorzystaniu bicza. Jeśli Kotomi będzie starała się stawiać opór ostrzu przy pomocy swej broni, najzwyczajniej złapie kolczasty bat metalową rękawicą. Jej wyjątkowe usposobienie defensywne powinno spokojnie zniwelować ból uderzenia. Jeśli mu się uda bez problemowo chwycić harap oraz wylądować na ziemi szarpnie z całych sił. Był dużo silniejszą osobą od czerwonowłosej więc nie powinien mieć problemów z wyrwaniem ekwipunku. Bezbronna będzie znacznie przyjemniejszym oponentem. Co jeśli nie uda mu się żadna czynność? Zawsze ma plan awaryjny. Zachowując odległość kilku metrów wyśle w stronę Kotomi Fuutago i przy pomocy czaru Trąba powietrzna wykorzysta swój najsilniejszy czar, którego uniknięcie nie powinno być aż tak proste. Po wykonaniu wszystkich czynności, Danito postara się zadbać o swoje bezpieczeństwo. Nawet jeśli dziewczyna była lepszą wojowniczką na odległość, czuł, że mając czas przygotować obronę zdziała więcej niż zachowując krótki dystans.
Ostatnio zmieniony przez Danito dnia Czw Lut 28 2013, 23:51, w całości zmieniany 1 raz
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Danito vs Kotomi Czw Lut 28 2013, 23:46
Przeciwnik różowowłosej użytkowniczki magii trucizn nie należał do najmilszych ludzi na świecie. Umiał jednak mówić, co było jego, chyba największym plusem jak dotychczas i, co prawdopodobne, może pozostać jedynym plusem jej rywala. Masywny chłopak przedstawił się jako Danito. Z wyglądu był dość nieprzyjemnym typkiem, zapewne walczył już niejednokrotnie i za chwilę zaskoczy Kotomi jakąś błyskotliwą taktyką z użyciem magii i siły fizycznej, która, ku niezadowoleniu Kotomi, była zdecydowanie po stronie przeciwnika. W kwestii jakiegokolwiek siłowania, czy nawet chwytania rywala, dziewczynka nie miała kompletnie nic do powiedzenia. Cóż więc pozostaje, trzymanie na dystans, a zejście na bliższą odległość jedynie, gdy przyniesie to jednostronną korzyść dla Kotomi. -Ptaszka to JA Ci ustrzelę- odkrzyknęła, lewą rączką poprawiając nerwowo przez cały czas tył spódniczki. Dobre sobie, strzelać to on sobie może do koleżanek, których zapewne miał multum, patrząc po porywającej aparycji rasowego dresa. Nadęła policzki i obserwowała rozpoczęcie walki przez przeciwnika. Gdy tylko masywny rywal ruszył, Kotomi podbiegła o dwa, maksymalnie trzy kroki do przodu, by nie zostać w rogu pomieszczenia. To mogłoby się skończyć w kilka sekund, gdyby nie odeszła od zejścia dwóch ścian, rywal o wciąż nieznanej dziewczynie magii mógł przecież rzucić jakieś zaklęcie odpychające, a w przypadku malutkiej i leciutkiej Kotomi, wpychające w ścianę, które po prostu wystawiłoby dziewczynę o różowych włosach na ewentualne ciosy z katany, czy tej przedziwnej rękawicy. Z tego co mag Grimoire Heart zaobserwował, oponent posiadał katanę albo inną broń białą. Rękawica, wyglądająca jakby była stworzona z jakichś metalowych płytek natomiast pokrywała jego rękę do końca przedramienia. Mimo masywnej postawy, Danito był przecież obciążony kupą żelastwa, w końcu rozmiar tej rękawicy i długość ostrza katany dostosowywane być winny do wzrostu i wagi użytkownika… Wracając jednak do właściwej części opisu poczynań Kotomi, dziewczyna stanęła w minimalnie obniżonej pozycji, co ma zagwarantować jej możliwość płynnego odskoczenia, lub odbiegnięcie z miejsca w którym stała. Gdy Danito będzie w odległości około 7 metrów, Kotomi rzuca tuż przed siebie zaklęcie Trującego Roju, które ma na celu ograniczenie widoczności szarżującego przeciwnika i ewentualnie oślepienie go, gdy z szeroko otwartymi patrzałkami wbiegnie prostu w rój owadów. Dziewczyna, mimo że ma taką moc, nie poruszy żadnym owadem z przyzwanego roju, ma on być jedynie przeszkodą w ewentualnym ataku rywala. W przypadku gdy postawny młodzian o bardzo nieprzyjemnej aparycji będzie chciał zaatakować frontalnie, po prostu sprintując w dziewczynkę, ta spróbuje wyczuć moment ataku przeciwnika i zrobić jedną z następujących czynności, w zależności od tego, czego użyje Danito do ataku. Miał w końcu kilka możliwości, nie posiadał tylko jednej broni, a i Kotomi nie miała wiedzy o każdej z nich. Pierwszą możliwością był cios pięścią, lub kataną, co poprzez ograniczoną widoczność, powinno być możliwe do uniknięcia zwinnym ruchem głowy, lub, jeśli atak nie pójdzie w okolice głowy dziewczyny, nawet odskok z odepchnięciem się od pięści przeciwnika. Przy cięciu pionowym kataną, Kotomi obróci się bokiem do ostrza, jednocześnie odskakując w tył, czyli w początkową prawą stronę i przyjmując pozycję defensywną, w pełni przygotowana do kolejych uników. Atak w inne części ciała niż głowa był jednak nierealny, ponieważ, co troszkę irytowało różowowłosą, była ona znacznie mniejsza niż Danito. Może i dzięki temu była słodsza, jednak w trakcie walk było to jej wadą. Rzecz jasna miało to również dobre strony. Jak na przykład drastyczne ograniczenie możliwości płynnego ataku rywala. Uderzenie w okolice żołądka Kotomi było minimalnie utrudnione dla rywala, ponieważ by dosięgnąć do szczupłego brzuszka dziewczyny, musiałby zaatakować hakiem od dołu, co automatycznie zmniejszało pęd i siłę ataku, a jednocześnie dawało czas na reakcję. Drugą opcją był atak magiczny. Kotomi nie miała póki co wiedzy o umiejętnościach magicznych rywala, co nie pozwalało na przewidzenie, co zrobi przeciwnik. Jeśli jednak wymierzy on w Kotomi rękę, co zazwyczaj poprzedza wysłanie pocisku magicznego, ta zacznie sprintować w lewo i jeśli usłyszy jakikolwiek dźwięk, lub po prostu zauważy wykonywane zaklęcie, wykona rzut do przodu, który zakończony ma zostać amortyzującym upadek lądowaniem na rączki, a następnie przewrotem w przód do pozycji stojącej. Dziewczyna była mała, szczupła i zwinna, co powinno pozwolić jej na bezproblemowe wykonanie tego manewru i powrót do pozycji stojącej. Jeśli przeciwnik będzie próbował w jakikolwiek sposób zaatakować Kotomi z powietrza, dziewczyna odskakuje w prawą stronę i próbuje biec po okręgu, wciąż bacznym wzrokiem obserwując poczynania przeciwnika. Mógł przecież używać jakichś magii prędkości, teleportacji, czy innych, co mogło się zakończyć zaskakującym atakiem. Jeśli jednak w stronę Kotomi poleci jakikolwiek magiczny pocisk, dziewczyna wykona manewr opisany powyżej, z rzutem w przód, zakończonym przewrotem w przód do pozycji stojącej. Jeśli unik się powiedzie, dziewczyna chwyci w prawą rękę bicz i w przypadku gdy polecą kolejne pociski, znowu rozpocznie swój bieg, starając się jednak utrzymać równowagę. Ostatnią możliwością, którą brała pod uwagę Kotomi, był rzut jakąś bronią dystansową jak kunai, czy cokolwiek innego. Wtedy Kotomi unika lecącego przedmiotu odskokiem w lewą stronę i od razu rozpoczyna sprint, przewidując, że na jednym pocisku się nie skończy. Oczywiście cały czas utrzymuje kontakt wzrokowy z ciałem oponenta. Jeśli zacznie za nią biec, Kotomi nie zwolni biegu, chyba, że dystans zmniejszy się do dwóch metrów, wtedy różowowłosa wykona skok z obrotem, by być twarzą do przeciwnika i postara się biczem zablokować ewentualne uderzenia kataną. Uderzenia pięścią natomiast, próbuje uniknąć przez odskok po balansie ciała, markując sus w lewą stronę i skacząc w prawą.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Danito vs Kotomi Pią Mar 01 2013, 15:48
MG
//Zacznę od tego, że po słowach "ptaszka to ja Ci odstrzelę" w odpowiedzi Kotomiego wasz MG musiał przez chwilę zbierać się, aby przerwać śmiech i wziąć za post... ale wracając do istotnych rzeczy...
Najpierw to dziewczyna użyła swojego roju, aby utrudnić przeciwnikowi poruszanie się. Widoczność trzeba przyznać została znacznie ograniczona, Jednak dzielny Danito mógł dalej atakować pamiętając mniej więcej wcześniejszą lokalizację dziewczyny. Tak więc chwilę później wybił się ze swojej półki skalnej i wystrzelił pocisk, który miał na celu trafienie dziewczyny. Ponieważ rój otoczył chłopka dziewczyna również miała nieco mniej czasu na reakcję. Część roju też zginęła przy tym ataku, ale bynajmniej nie miała na tyle wielkiej masy by osłabić chociaż zaklęcie. Nie było wskazywania palcem, przynajmniej nie widziała tego, a kiedy się rzuciła było już nieco za późno. Co prawda próbowała się rzucić w przód, ale i tak oberwała prosto w swoja śliczną twarz. Teraz była ona cała czerwona, bynajmniej nie zawstydzenia, a dopłynięcia do niej dużej ilości krwi. W wyniku nagłego uderzenia wstanie też średnio Ci wyszło, ale to chyba działało na twoja korzyść. A to dlatego, ze Danito wykonał kolejne wybicie w powietrzu i nadal kierując się pamięcią uderzył tam, gdzie stała dziewczyna. Niestety już jej tam nie było po wykonaniu wcześniejszego przewrotu, ale... Ale kiedy spadał nie upadł na cztery łapy, a tym bardziej nie dwie nogi. Kiedy spadał pod nogami poczuł nagle coś miękkiego. Kotomi poczuła ból kręgosłupa, ale nic strasznego na szczęście, jakoś przeżyje, a Danito nieprzygotowany na takie coś wywrócił się do przodu upadając na prawy bark. Dalej mogłeś go używać. Również lekko bolał. Któraś czynność się udała więc dalszego ataku chłopaka nie liczę. Z resztą leżał. Obecnie oboje leżycie tyłem do siebie.
Danito: lekko boli prawy bark Kotomi: lekko boli kręgosłup. Cała twarz czerwona. Piecze i swędzi. Boli. Wiele płytkich ranek na buzi. Nie będzie szczęśliwa nasza Louise :3
Atak>Kotomi Obrona>Danito
Kotomi
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 17/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Danito vs Kotomi Pią Mar 01 2013, 22:10
Defensywa różowowłosej dziewczynki okazała się dziurawa jak sito, choć na pewno ograniczyła w znacznym stopniu obrażenia, która miał na celu zadać jej Danito. Rój owadów, przyzwany przez Kotomi, skutecznie przyblokował widoczność przeciwnikowi, co dał efekty w postaci braku odkrojonych kończyn, palców czy czegokolwiek. Dziewczyna nie spodziewała się takiego pocisku magicznego i oberwała nim prosto w twarz, co dość mocno ją zabolało. Nie tylko fizycznie, a również psychicznie. Została trafiona nie w brzuch, nie w kończynę, lecz prosto w swą twarz… Nie mogła tego zostawić, o nie! -Ty cholerny psie, jak śmiałeś?- pomyślał mag trucizn i toksyn, reprezentujący barwy nielegalnej gildii- Grimoire Heart. W kącikach oczu zaczęły się zbierać pierwsze łezki. Nie były to jednak łzy bólu, cierpienia, czy strachu. Jej piękna twarz cała piekła i szczypała, pewnie też była cała czerwona. Choć sam ból był dość łatwy do zniesienia, dziewczyna, tak jak zazwyczaj zresztą, nie mogła przeboleć samego faktu bycia uderzonym czymkolwiek. Piekło ją poczucie słabości, to, że dała się zranić komuś takiemu jak Danito. To wołało o pomstę do nieba! Co więc pozostaje Kotomi? Oczywiście dokonać zemsty na masywnym chłopaku, który śmiał zadać jej ból! Wielkim plusem był udany manewr uniku cięcia kataną, ponieważ masywny rywal zamiast zadać jakiekolwiek dodatkowe rany, przewrócił się, spadając na prawy bark. Był dość mocno umięśniony, jak na rasowego dresa przystało, więc pewnie taki upadek jedynie lekko go zaboli, może, przy dużym szczęściu, lekko odbije mięśnie obręczy barkowej, co troszkę ograniczy jego ruchy. Co jednak ważne, szarża Danito zakończyła się jedynie częściowym sukcesem, bo trafił Kotomi pociskiem, a upadając jeszcze zrobił lekką krzywdę jej kręgosłupowi… Minimalny ból, łatwy do zniesienia, choć lekko hamujący jej zapędy. Na szczęście nie doszło do cięcia kataną więc życie dziewczyny wciąż było niezagrożone i teraz była jej kolej na atak. Pozycja wyjściowa to leżenie, plecami do góry, z twarzą odwróconą w stronę przeciwną od leżącego tuż obok niej przeciwnika. Od razu, gdy wylądowała i zobaczyła, że jej przeciwnik również leci na łeb, na szyję, rozpoczęła ładowanie zaklęcia Pocisku Wzmocnienia Receptorów w prawej rączce, a także nasłała na przeciwnika pozostałą populację jej Trującego Roju, by osłaniały ewentualny odwrót Danito i w przypadku, gdy pozostanie w miejscu, po prostu pogryzienie go i zablokowanie przepływu jego magii. Takie były skutki uboczne bycia pogryzionym przez jej owady, które już wcześniej doskonale wypełniły swą rolę, ponosząc minimalne straty. Walczyła przeciwko magowi, jeśli nie będzie mógł płynnie operować swymi magicznymi mocami, będzie jedynie zapaśnikiem, czy jak tam zwał. Będzie musiał opierać się na własnej sile fizycznej, co może w jego przypadku nie będzie jakimś specjalnie zatrważającym faktem. Jednak Kotomi będzie miała dużą przewagę w postaci swoich trucizn i toksyn, które na pewno skutecznie utrudnią jakiekolwiek akcje ofensywne przeciwnika. Jeśli natomiast przeciwnik od razu będzie sprawny do jakiegoś szybkiego odturlania się lub wyskoku na równe nogi, Kotomi nie przygotuje tego zaklęcia, ale wciąż postanowi zrobić użytek ze swojego Trującego Roju, który miał się bardzo dobrze. Co jednak jeśli przeciwnikowi zajmie chociaż minimalną chwilę dojście do siebie? Ano Kotomi doskakuje do niego, siadając na kolanach na jego bliższym barku i od razu rzucając Pocisk Wzmocnienia Receptorów w okolice ucha przeciwnika. Następnie stara się pochylić i wykonać jak najgłośniejszy pisk, wprost do ucha przeciwnika, a gdy nie starczy jej tchu, Kotomi podnosi łokieć tylko po to, by z całym impetem opuścić go jak największą ilość razy na głowę przeciwnika, na okolice płatu skroniowego jego czaszki, lub w przypadku trafienia pocisku w inne miejsce na twarzy, dokładnie w nie. Musiała wykorzystać moc swojego zaklęcia, o ile dojdzie ono do skutku... Dlaczego Kotomi sądziła, że po krzyku będzie miała szanse na dalsze ataki? Głównie dlatego, że głośne i wysokie dźwięki już same z siebie wywołują co najmniej ból głowy. A co dopiero, gdy krzyk ten wleci bezpośrednio do ucha przeciwnika, które ma w tym momencie zwiększoną zdolność do odczytywania dźwięków? Może nawet stracić przytomność, lub chociaż mieć papkę z mózgu! Jej Pocisk Wzmocnienia Receptorów wzmacnia WSZYSTKIE receptory na danej części ciała, czyli jeśli zostanie trafiony w okolice ucha, wzmocnione zostaną receptory słuchowe a także czuciowe w okolicy skroni i ucha. Oznacza to głównie tyle, że dźwięki dochodzące do uszka Danito zostaną spotęgowane, zapewne wywołując jakieś nieprzewidziane dla maga skutki… Właśnie, maga czego? Z jego dłoni wystrzelił pocisk jakby skumulowanego powietrza… Nie miał żadnego koloru i z tego, co mag Grimoire Heart zdążył się zorientować, nie był gorący, czy lodowaty. Magie żywiołów innych niż powietrze odpadały na starcie. I jeszcze ten przedziwny wyskok, jakby miał pod stopami niewidzialne schody i mógł po nich skakać. Jedyną słuszną póki co propozycją było to, że brutalny brzydal był magiem powietrza. Może i wyglądał na totalnego nieokrzesańca i jedynym celem Kotomi było pobić go do nieprzytomności, ale potrafił używać magii i był w miarę zwinny. Zapewne używał swej magii powietrza głównie w celu lekkiego uszkodzenia przeciwnika, lub zmniejszenia dystansu. Dziewczyna nauczyła się już nie oceniać książki po okładce, teraz musiała dać z siebie wszystko, by nałożyć jakieś obrażenia przeciwnikowi. W przypadku gdy przeciwnik odwróci twarz i zostanie trafiony pociskiem o kształcie dość mocno spłaszczonej elipsoidy obrotowej w inną część twarzy, Kotomi w pierwszej kolejności aktywuje zaklęcie Trującego Dotyku, a następnie, gdy jej ręce są pokryte dodatkową trucizną, powodującą ból, po prostu okłada go pięściami i czym tylko się da, byle odczuł boleśnie zwiększenie odczuwalności jego receptorów w skórze. Cóż więc jeśli przeciwnik po dojściu do siebie od razu wstanie, lub odturla się? Proste, jeśli postanowi odejść od Kotomi, dziewczyna od razu podnosi się na równe nogi. Po tym, użyje innego zaklęcia, a dokładniej Zmysłowej Trucizny i wyśle swojego kochanego robaczka, by pozbawił Danito zmysłu wzroku. Zaklęcie wykona lewą rączką, ponieważ prawa będzie zajęta. Od razu po wyprostowaniu pozycji, Kotomi bierze w swoją prawą łapkę bicz i wysyłając zaklęcie Zmysłowej Trucizny, rozpocznie swój sprint, aktywując Bicz Astmy i wykonując pionowe uderzenia swoją ulubioną bronią, celując w klatkę piersiową przeciwnika. Jeśli przeciwnik spróbuje złapać jej broń rękawicą- wyglądała na dość pancerną, więc pewnie spróbuje złapać kolczasty bicz różowowłosej, skoro nie ucierpi na tym jego kończyna górna- to Kotomi spróbuje po raz kolejny wysłać robala, aktywując zaklęcie Zmysłowej Trucizny, które miałoby za zadanie pozbawić wzroku przeciwnika. Oprócz tego, Kotomi postara się wykonać kopnięcie poprzez uniesienie wyprostowanej prawej nogi do przodu w celu kopnięcia przeciwnika w krocze, prosto między nogi od dołu. Nie powinien być w stanie jednocześnie trzymać bicza dziewczyny, zablokować jej kopnięcia poprzez zwężenie nóg i uniknięcie zaklęcia, które wycelowane było w jego klatkę piersiową. Nie było ważnym, gdzie zostanie ugryziony przez robaka, po prostu sam fakt ugryzienia eliminował z gry jeden zmysł przeciwnika, wybrany własnoręcznie przez Kotomi przed wytworzeniem zaklęcia. Pozbawienie Danito zmysłu wzroku powinno być punktem kulminacyjnym walki. Jeśli zostanie mu odebrany wzrok, jego ataki będą opierać się wyłącznie na słuchu, a z powodu braku ćwiczeń w tej dziedzinie (lepiej przypuścić ich brak, niż to, że je odbył), będzie się szamotał niczym dziecko we mgle, co powinno dać Kotomi jasną i klarowną sytuację, pomimo bólu twarzy i lekkiego pobolewania kręgosłupa. Nie takie obrażenia dziewczyna na siebie przyjęła, a wytrzymała. Jeden taki pocisk magiczny na pewno nie złamie jej woli walki. Zresztą nic jej nie złamie. Przyszła tu by wygrać, a nie porozmawiać, czy napić się herbatki. W każdym razie, z takim przeciwnikiem, jak Danito, nie miała nawet najmniejszej ochoty by usiąść przy jednym stoliku i wypić napój o zawartości teiny. Ceniła sobie towarzystwo ludzi, a nie goryli.
Danito
Liczba postów : 55
Dołączył/a : 06/02/2013
Temat: Re: Danito vs Kotomi Nie Mar 03 2013, 16:37
Jego atak przeszedł pomyślnie. Nawet jeśli nie udało mu się zakończyć pojedynku na etapie pierwszej rundy przy pomocy swej pięknej katany, wiedział, że twarz Kotomi została poraniona. Powinno być jej trudniej wydzierać się i strzelać księżniczkowe miny a to zawsze jakiś plus. Choć jego wystawiona do przodu katana nie spotkała się z ciałem różowowłosej, udało mu się ją przygnieść. O dziwo jej oczy nie wystrzeliły z oczodołów niczym torpedy, kiedy jego dwa razy cięższa sylwetka spadła z wysokości kilku metrów na odkryte plecy przeciwniczki. No cóż, zapewne jej kręgosłup przypominał porozrzucane kostki do gry więc nie powinna sprawiać większego problemu. Przynajmniej tym czasem. Zanim zbierze się z ziemi i ruszy do ataku on będzie miał chwilę żeby przyjąć pozycje obronną. No chyba, że adrenalina uderzyła jej do głowy i najzwyczajniej nie odczuwała bólu. Nawet jeśli tak było, zapewne za parę minut robiąc zbyt dynamiczną kombinacje poczuje co musiały znieść jej dziecięce kręgi przeżywając upadek prawie dwumetrowego ważącego prawie sto kilogramów kloca. On sam wywrócił się na prawy bark, uderzając nim o twarde podłożę. Jego napięte mięśnie znacznie amortyzowały upadek, to też ból nie był aż tak wielki. Przynajmniej nie było z nim tak źle jak z dziewczynką. Nie patrząc co szykuje za zmyślną ofensywę Kotomi wstał na równe nogi podpierając się w pełni sprawną ręką. Będąc w pozycji leżącej wciągnął kolana pod klatkę piersiową, a następnie robiąc kilka kroków do przodu(oddalał się od Kotoś gdyż byli odwróceni tyłem) wstał na równe nogi. Dopiero teraz zdecydował się odwrócić i zerknąć co za przeciwności losu go czekają. A więc tak, dziewczyna szykowała pocisk, tudzież dziurawa mgła robaczków pędziła na niego z odległości kilku metrów. Stał blisko ściany, nieciekawa sytuacja. Szybko ułożył w swej głowie plan działania i bez zbędnych ceregieli, typu dawania komentarzy czy rozmyślań na temat wyglądu Kotomi, wprowadził go w życie. Należał do osób szybkich, znacznie szybszych niż przeciętni sportowcy, dodatkowo znał pewną sztuczkę dającą mu doping. Nazywała się „Speed-up” i polegała na zniesieniu oporu powietrza z okolic nóg. W połączeniu ze swoimi predyspozycjami oraz talentem „Sprintera” był w stanie zmienić swoją pozycję o kilka metrów w mgnieniu oka. Był skoncentrowany, nie spuszczał dziewczynki z oczu, utrzymywał trzeźwość umysłu. Nie miał czasu na rozważania na tematy nie mające nic wspólnego z pojedynkiem, powoli czuł, że pochłania go wir walki. Ruszył na lewy bok. Tak, tam czuł się bezpieczniej gdyż mógł swobodnie sparować nadlatujące przedmioty kataną bez potrzeby obracania się. Był gotów zrobić unik przed nadlatującym pociskiem. W zależności od jego wielkości oraz szybkości miał dwie opcje. Pierwsza, ślizg poprzedzający fikołek czyli znaczna zmiana pozycji. Druga, zwykłe schylenie się czy też podskoczenie nie zmuszające go do znacznego wysiłku i zmiany prędkości. Raczej nie było większej możliwości żeby dziewczyna dziwnym fartem go dogoniła. No chyba, że rzuci mu pod nogi jakąś kleistą ciecz. Jeśli rzeczywiście miała taki zamiar, gotów był zmienić tor poprzez użycie „Skywalkera”. Zapewne zrobienie dwóch czy trzech kroków powinno wystarczyć by uniknąć ”kałuży”. No więc to by było na tyle. Co prawda nie był magiem władającym czasem czy też szybkością, ale jego prędkość biegu powinna przypominać galopującego konia. Miał zamiar biec tak dopóki Kotoś nie spali wszystkich możliwych ataków.
Co w sytuacji jeśli uda jej się wymierzyć wielką dżdżownicą ? Najzwyczajniej w świecie przy użyciu jednego z najwspanialszych czarów jakim było „Odepchnięcie” postara się zniwelować lecące pociski czy też atak samej dżdżownicy.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Danito vs Kotomi Czw Mar 07 2013, 09:27
MG
Zacznę od owadów, które to otoczyły Danito. Otóż niestety jeszcze kiedy leżał zaczęły go one żądlić i gryźć. Poczułeś w krwi sączącą się truciznę. Tak jak przypuszczałeś zapewne nie były one tylko zasłoną, a posiadały dosyć nietypowy jad. Ciało zaczęło Cię lekko swędzieć, ale nie to było najgorsze. Ten dyskomfort można było bez problemów ominąć i dalej kontynuować walkę. Gorsze było to, że poczułeś, że twój pojemnik z magiczną mocą został nieco skażony. Łatwo mogłeś ocenić, że używanie obecnie mocy nie będzie takie łatwe o ile w ogóle możliwe. Za to rój ma to do siebie, że żądląc oddaje życie. Tak wiec uznaję, że owady dołączyły do świata zmarłych. Oboje wstaliście mniej więcej w tej samej chwili. Potem Kotomi tak jak napisała wysłała na przeciwnika swojego robaczka. Leciał on z niezłą prędkością, ale nie na tyle szybko, aby Danito nie zdążył użyć odepchnięcia. Zwierzątko zostało odepchnięte. I wtedy dokładnie Danito zobaczył efekt działania trucizny. Stożek był słabszy niż zwykle. Gdyby nie był to owad, a zwykły człowiek miałby problem, aby zaklęcie zadziałało. Tym jednak razem się udało. Co zaś tyczy się reszty akcji.. Niestety nie doszły one do powodzenia, ponieważ twój przeciwnik był szybki. Nie udało Ci się go dogonić i zaatakować biczem.
Danito: lekko boli prawy bark, problemy z używaniem magii. Kotomi: lekko boli kręgosłup. Cała twarz czerwona. Piecze i swędzi. Boli. Wiele płytkich ranek na buzi. Gąsienica powalona odzyska przytomność za 2 posty.
Atak>Danito Obrona>Kotomi
Odległość między wami to jakieś 6,5 metra.
Danito
Liczba postów : 55
Dołączył/a : 06/02/2013
Temat: Re: Danito vs Kotomi Wto Mar 12 2013, 16:01
niestety, poddaje się wybaczcie :).
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Danito vs Kotomi Wto Mar 12 2013, 17:54
MG
No więc przeciwnik oddał walkę walkowerem. Więc jak widać nie dane było mu jej dokończyć. Dla MG trochę szkoda, bo pojedynek był z jego punktu widzenia bardzo wyrównany i ciekawy. No, ale cóż począć? Wygrywa Kotomi. 2PD dla niego.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.