I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Cały teren pola walki obejmuje teren w kształcie kwadratu o mniej więcej 50 metrach długości boków i otoczony jest przez ściany gęstego lasu. Sam teren podmokły, po łydki sięgają jakieś moczary, w których pływają mchy, roślinki, kolorowe kwiatki. Co kilka metrów znajdują się od siebie grube, wysokie drzewa, średnio około 5 metrów szerokości, 30 wysokości one mają, a ich gałęzie są grube i gęsto rosną, dlatego wspinaczka po tych drzewach problemu większego sprawiać nie powinna. Liście tych drzew częściowo przysłaniają niebo, stąd też na polu bitwy panuje lekki półmrok, ale gdzieniegdzie przebijają się smugi światła. Jest ich około dwudziestu, acz czy liczby w tej gęstwinie i mroku potrafią być dokładne? Zwisają z nich liany oraz parę węży. Podobno niegroźnych. Powietrze jest gęste i wszędzie latają komary. W tle słychać nieustany rechot żab.
MG:
Teren, na którym dwójka walczących się znajdowała nie zachęcał... właściwie to do czegokolwiek. Mokro, wężowato (a MG na ofidiofobię cierpi), ciemno i ponuro. Jednak nawet w tak niesprzyjających warunkach, walka, która miała się tu rozegrać nie należała do trywialnych. Była to walka o tytuł Świętego Maga. Pretendentka kontra Obrończyni Tytułu. Walka, niezależnie od tego, kto ją wygra, winna być widowiskowa. Stali obecnie teraz do siebie twarzą, jakieś 10-15 metrów od siebie. Nikt tu matematykiem nie był, by na oko, w tak mrocznych warunkach wyliczać tą dokładność, ale oboje do najbliższych dużych drzew po bokach mieli jakieś 3-5 metrów. Tylko rechot żab dawał obu dziwne uczucie, że ktoś wyśmiewa ich próby. Które jeszcze się nie zaczęły. Jak wiadomo... stali na ziemi.
Info od MG:
Vanessa: 200 MM, Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 Friederica: 300 MM, Wytrzymałość 3, Joker 3, Skrytobójca 3, Kocie uszy 3, Sokolooki 3, Percepcja 3, Zmysł Walki 3, Walka Wręcz 2, Łamacz Kości 1, Kontrola 1, Retoryka 1 Kolejność: Kto pierwszy ten lepszy
Poniekąd cieszyła się z miejsca, w którym przyszło jej walczyć. Miała ziemię, dużo miejsca... Nie miało to jedynie związku z jej umiejętnościami. Zwyczajnie niektóre preferencje zostają z człowiekiem już na całe życie. Tylko może ta woda jakby jej nie było... Popatrzyła pod nogi nie bardzo wiedząc, czy nie będzie to czasem upierdliwe. Może nawet bardziej niż węże? Aż jej się przypomniało, jak raz ją tuzin ugryzł i nic jej się właściwie nie stało. To były czasy.... Czy lepsze? Nie wiedziała, ale na pewno inne.
Do końca nie była pewna, gdzie jej przyjdzie walczyć, to też przyodziała lepsze, wygodne buty i przede wszystkim skórzane spodnie z kieszeniami, pewnie bardziej nadające się do walki niż sukienki i tym podobne. Do tego rzecz jasna brązowa bluzka i niezbyt gruba, ciemnozielona kurtka dużo bardziej nadająca się na wczesną wiosnę niż zimę. Na plecach nosiła długi, czerwony kij. Jeżeli miała cokolwiek więcej, pewnie było pochowane. Warto nadmienić, że zaraz po wkroczeniu na arenę, kij znalazł się w jej rękach. Po co? Nie wiedziała. Serio. Tak na prawdę jedyne, co jeszcze miała, to pewne cukierki sztuk pięć. No i Sacred Relict - czerwony kamień w kształcie łezki jako kolczyk w lewym uchu.
Cezar to kompletnie inna kwestia. Liczenie go jako wyposażenie byłoby co najmniej krzywdzące. Nie mniej i on się zjawił i chociaż Fretka liczyła (zapewne naiwnie) na jego pomoc, to tylko Cezar jeden wie, jaką rolę ma zamiar rozegrać w całym tym starciu.
Czy wybrała dobrze przeciwnika? Nie miała kompletnie pojęcia. Ale co z tego? To, na czym jej zależało, to sprawdzić się. Vanessa w życiu nie była żadnym jej celem - mierzyła wyżej. Nie była to nawet jakkolwiek kwestia tytulatury czy innych gloryfikatorów wiążących się z ewentualnym pomyślnym zakończeniem walki. Jej tok myślenia był bardzo prosty - jeśli nie wygra z Vanessą, to będzie to jedynie znak, że jest jeszcze za wcześnie, by spróbować zmierzyć się z własnym mistrzem. A tym z pewnością nie była Vanessa. - Mam nadzieję, że nie uznasz tej całej walki jako czas stracony. - stwierdziła uśmiechając się przyjaźnie wcześniej skinąwszy głową na przywitanie, a następnie... postanowiła rozpocząć rzeczy.
Kompletnie jej się z niczym nie śpieszyło. Nie sądziła też, że powinna jakoś specjalnie szybko zakończyć walkę. Ruszyła w biegiem w stronę Vanessy, by będąc około 2 metrów od niej szybko uderzyć końcem kija o tafle wody tak, by chlusnąć jej po oczach (ale w sumie jak sprawi, że odwróci wzrok to też będzie cacy). Tylko w całym tym planie był pewien mankament - nie umiała walczyć za pomocą Explosion. Nie, inaczej - nie umiała specjalnie dobrze walczyć bronią drzewcową w ogóle. Miała go w rękach może drugi raz, ale nic innego nie posiadała. Dlatego też kompletnie liczy się z tym, że może to zwyczajnie nie wyjść. Wtedy zwyczajnie odsunie się w tył i uśmiechnie przyjaźnie starając się zachować dystans 5 metrów - tak, by miała czas na machnięcie kijem nim przebije się przez barierę wyznaczoną przez długość jej broni - a więc w tym przypadku 3 metry.
Inna sprawa, jeśli akcja się powiedzie i braki w umiejętnościach machania kijem nadrobi zwykłymi umiejętnościami. Wtedy zrobi kolejny krok, by Vanessa znalazła się w zasięgu jej broni (2m) i spróbuje uderzyć ją nim w głowę. Nie poprzestanie jednak na tym i korzystając ze swojej szybkości postara się wykonać jeszcze kilka uderzeń - głównie od prawej i od dołu celując w klatkę piersiową. Odsunie się od niej szybko dopiero po tym.
Może spróbować jej broń złapać czy złamać, jednak wtedy zda się na swoją reakcję i postara się przekierować atak tak, by ominąć próby Vanessy. Nie sądzi, by trzymając tak ogromny dystans próbowała "zaatakować" (właściwie to głównie pochwycić) akurat Fretkę, ale gdyby jakimś sposobem zignorowała czy przebiła się poprzez jej grad uderzeń, to zwyczajnie dodatkowo się odsunie próbując zbić kończynę Ves.
Zacznie uciekać, ale będzie szansa by ją w miarę szybko dogonić? Spróbuje. Nie? Szkoda sił. Nie zakładała skończyć tej walki specjalnie szybko.
A Cezar? Dała mu wolną rękę. Co prawda przed walką mówiła, żeby w razie czego bił to, co ona, ale to Cezar.
//Daj znać Tora, czy przy każdej akcji mam ci pisać na jakie umki się powołuje. No i czy mam ci wklejać w każdym poście opisz Explosion czy starczy to co mam w chyba banku.
- Jeśli mnie za bardzo nie rozczarujesz, to raczej nie - odpowiedziała Vanessa na zagadankę Frederici. Dobra walka nigdy bowiem nie jest zła. Czasem trzeba rozruszać kości, aby nie wyjść z wprawy. I nawet jeśli nie chodziło o tytuł, to ważna była istota walki dla samej przyjemności. Ale o wiele przyjemniej jest wygrywać, niż przegrywać, dlatego też Vanessa nie miała zamiaru dać się łatwo pokonać. Szybkim ruchem wyjęła miecz zza pleców, patrząc Fretce prosto w oczy. Cofnęła się o krok, przyjmując szermierczą postawę, przy czym zaczęła się przemieniać w Strzygę D, aby zyskać nieco na prędkości. Chciała sprawić pozór gotowej do walki, aby wymusić na Fretce szarżę, lecz kiedy ta będzie tak mniej więcej w połowie odległości do Vanessy, wtedy dziewczyna da szybką długą za jakieś pobliskie drzewo, aby zejść z oczu przeciwniczce. W chwili takiego sprytnego ukrycia, gdy Frederica nie będzie jej widzieć, Vanessa prędko aktywuje Kikimorę B, aby to stać się niewykrywalną przez zmysły. Z takim to kamuflażem okrążyłaby drzewo w taki sposób, by znaleźć się za Fredericą, przygotowując się do bardzo zaskakującego i niespodziewanego ataku od tyłu, ale to byłoby póki co tylko przygotowanie. Chwyciłaby miecz oburącz unosząc go nad głowę i skradając się za Fredericą, wyczekiwałaby właściwego momentu, aby uderzyć. Ale w razie czego, to byłaby też gotowa, by tym mieczem zablokować ewentualne ataki dziewczyny. Nawet niewidzialną pozostawała czujna, gdyby to Frederica posiadała jakieś specjalne moce, które umożliwiłyby jej wykrycie Vanessy i atak.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Bagnista Dżungla v2 Sob Gru 01 2018, 15:36
MG:
Zacznijmy od najważniejszej postaci w całym tym pojedynku. Cezar, bo to o nim właśnie mowa, nie wydawał się być zbytnio przejętym potyczkami maluczkich, dlatego majestatycznie rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze, lądując na jakiejś gałęzi. Tak, idealne miejsce by obserwować poczynania niżej urodzonych.
Schodząc do dalszego sedna sprawy, tj. walki (choć kogo to interesuje jak tak wyjątkowy ptak jest w okolicy). Friederica ruszyła naprzód, a sama Vanessa przeszła przemianę, szykując się (pozornie) do walki. Dawniej uchodząca pod imieniem Takara ruszyła naprzód, uderzając kijem o wodę, chcąc tym samym zaskoczyć przeciwniczkę. Tutaj stały się dwie rzeczy. Po pierwsze, było bum. Tak działa explosion. Więc dodatkowo woda mocniej wystrzeliła, a sama Kikuta, odniosła niezbyt uporczywe dla niej obrażenia na dłoniach. Sama Vanessa natomiast mogła być tym lekko zaskoczona, gdy woda dostała się do jej oczu, jednak i tak planowała uciec, toteż odwróciła się szybko i obeszła drzewo. Niestety, Takara nie goniła jej, gdyż magini była szybsza. Grzecznie czekała, oczekując na atak, co tym samym bardzo mocno utrudniało Vanessie zakradnięcie się za Kikutę zgodnie z jej planem. Mimo wszystko, częściowo się to udało, gdyż dystans od drzewa nie był aż tak wielki. Korzystając pomocy innych drzew udało jej się względnie sprawnie obejść Fretkę, choć ta pluśnięcia wody słyszała. Może sama Świeta Magini była niewykrywalna, ale cała reszta już tak. Była teraz jakiś metr, może półtora za Fretką, szykując się do ataku.
Ale i tak wszystko to było niczym pył rzucony na wiatr wobec majestatycznego odgłosu chorego na astmę koguta. Oj tak, Cezar zdecydowanie był gwiazdą tego pojedynku.
Info od MG:
Vanessa: 173 MM, Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 | Strzyga 1/2, Kikimora 1/1 Friederica: 297 MM, Wytrzymałość 3, Joker 3, Skrytobójca 3, Kocie uszy 3, Sokolooki 3, Percepcja 3, Zmysł Walki 3, Walka Wręcz 2, Łamacz Kości 1, Kontrola 1, Retoryka 1 | Lekko oparzone dlonie (0/2), niezdolna do użytku lewa ręka, krwawi boli i zwisa bezwładnie (0/2) Kolejność: Vanessa (atak) -> Friederica (obrona) (48h czas każda ze stron od ostatniego postu)
Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Wto Gru 11 2018, 00:15, w całości zmieniany 1 raz
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Bagnista Dżungla v2 Sob Gru 01 2018, 18:11
Woda... Przeklęta woda mogła zdradzić jej położenie, ale przecież równie dobrze mogły to być żaby, czyż nie? W końcu ich też było tu pełno. Tak, czy inaczej, żaby, czy nie żaby, Vanessa znalazła się w doskonałej pozycji do ataku. Za plecami Frederici, niemalże niezauważalna, z mieczem gotowym do uderzenia. Cóż więc jej pozostało, jak nie uderzyć, z zupełnego zaskoczenia? Tak więc Vanessa zrobiła wykrok w kierunku Frederici, uderzając od góry. Trzymała miecz oburącz, aby cios miał jak największą siłę. Cięła zaś po skosie, celując w tył głowy przeciwniczki, tak by ostrze rozpłatało jej czaszkę od ucha, aż po żuchwę. Skoro jednak woda mogła zdradzić położenie Vanessy i zniwelować element zaskoczenia, to dziewczyna i tak miała tę przewagę, że atakowała od tyłu. Tak więc, nawet jeśli Frederica miała wykonać unik, bądź też zaczęłaby uciekać, to Vanessa wciąż powinna mieć szansę, żeby zmienić kierunek swego ostrza, by zadać dotkliwą ranę. W końcu była nie byle jakim szermierzem! I gdyby tak na przykład Frederica gwałtownie postanowiła zwiększyć dzielącą ich odległość, to Vanessa wybiłaby się z drugiej nogi, by tę odległość zmniejszyć. Na próbę uniku zareagowałaby w taki sposób, że zwyczajnie skierowałaby swoje ostrze w takim kierunku, by i tak ostatecznie trafiło ono Fredericę w głowę. Mogłoby być też tak, że w przypływie desperacji Frederica próbowałaby skoczyć w tył, żeby swoją masą przytłoczyć Vanessę i uniemożliwić jej cios, ale wtedy Vanessa, by się nieco cofnęła, aby mieć wystarczająco miejsca, by wymierzyć celny i niszczycielski cios. Istniała jeszcze kwestia wybuchającego kija, którym to Frederica mogła wytrącić miecz Vanessie. Tego to dziewczyna nie chciała, więc gdyby zauważyła, że Frederica się odwraca, by zablokować tym kijem jej miecz. to Vanessa zakręciłaby szybkiego młynka na bok, żeby uderzyć Fredericę od drugiej strony, lecz zamiast na skos od góry, cięłaby od dołu, celując w kolano przeciwniczki. I gdyby unieruchomiłaby jej nogę, wtedy Vanessa na zakończenie pchnęłaby ostrzem prosto w serce dziewczyny, licząc na to, że tyle wystarczy.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Bagnista Dżungla v2 Sob Gru 01 2018, 19:43
Czy Fretka spodziewała się ataku? Tak, w końcu była w trakcie walki, czego innego miała się spodziewać - białej flagi? Wiedziała, że zadanie sobie samej obrażeń (w sumie to nawet nie jakoś chcący, tak działają pewne rzeczy) mogło zostać uznane za szalone, a ona sama za niespełna rozumu przeciwnika, ale to chyba był za mało drastyczny ruch, by aż tak zatrząść poczytalnością Vanessy.
Wiedziała, że jej ciało po pewnym incydencie zaczęło kompletnie inaczej pracować. Bardziej... Wydajniej? Nie ominęło jej to zmysłów (Koci słuch lv 3) i rozpoznanie w odgłosach żab systematycznie powtarzającego się chlupotu wody nie zdawało się być aż tak wielkim wyzwaniem. I tak - słysząc chlupot naturalnie odwróciła głowę na tyle, by zobaczyć, czy są jeszcze jakieś inne ślady (Sokolooki lv 3, Percepcja lv 3) Vanessy, która było nie było - zniknęła jej z oczu. Bez względu na to czy to tylko chlupot czy również jakieś znaki na/w wodzie pokrywające się w ten czy inny sposób ze sobą dalej będzie starała się zachować od nich te 5 metrów.
Z tym, że dobrze pamiętała, że Vanessa jest od niej szybsza i to przemieszczanie się ma przede wszystkim odwlec w czasie nieuniknione - a więc skrzyżowanie broni. Nie wiedziała jednak czy i ile czasu ta może być niewidzialna ani czy to nie jest jakikolwiek inny fortel, to też wydłużenie pewnych rzeczy, nawet o kilka sekund, chciała wykorzystać na swoją korzyść.
Jeśli się okaże, że to wcale nie Vanessa wesoło tupta sobie za nią, a wyskoczy jej gdzieś od boku to naturalnie spróbuje odskoczyć (Percepcja lv 3, Skrytobójca lv 3, Joker lv 3), a w najgorszym wypadku pomóc sobie w tym kijem. Ot im dalej tym bezpieczniej.
Inna sprawa, jeżeli to Vanessa siedzi jej na ogonie - bo wtedy o niej wie, albo przynajmniej ma do tego przesłanki jak brak Vanessy gdziekolwiek indziej i chlupot wody. Zakładając, że udało jej się skrócić dystans to zapewne jest już dobrze widoczna, tak samo jak jej miecz. A skoro jest w stanie zauważyć broń to może reagować. Sęk w tym, że to, na czym głównie ma zamiar się skupić to dźwięk (Kocie uszy lv 3). Dlaczego? Żeby nie tracić czasu na odwracanie się. Wiedząc ile potrafi jej kij, podczas ucieczki postara się przy jego pomocy wybić w przód (acz bardziej w prawo i pomagając też sobie siłą nóżek obviously; Skrytobójca lv 3, Joker lv 3, Kontrola lv 1) jeszcze bardziej zwiększając odległość od Vanessy i jednocześnie chcąc jej ponownie chlusnąć wodą po oczach. Dopiero po tym manewrze postara się od razu odwrócić w stronę Świętego Maga wyciągając kij przed siebie tak, by w razie czego utrudnić jej podejście na bliżej niż długość jej broni. WARTO ZAZNACZYĆ że podczas wybicia stara się niczym nie oberwać A WIĘC jeśli przyuważy (Percepcja lv 3, Kocie uszy lv 3, Sokolooki lv 3), że na jej spotkanie leci miecz Vanessy, to postara się wygiąć/ nachylić/ wychylić/ odwrócić w locie tak, by to ostrze ją minęło, a byle drewnem (Skrytobójca lv 3, Kontrola lv 1) nie jest, w razie potrzeby i do tego pomoże sobie kijem, choćby w ostateczności miała nim nawet próbować parować. Gdyby w wyniku takiego uniku miałaby wylądować na plecach, postara się tak odepchnąć ręką/nogą/czymkolwiek, by ostatecznie jednak znaleźć się na nogach. Czymkolwiek, bo osoba pisząca wierzy, że postać sama w tym wypadku będzie wiedziała, co będzie bardziej optymalne w sytuacji, w jakiej się znajdzie. Tak samo jak w przypadku uniku (Zmysł walki lv 3).
Jeżeli po tym fascynującym odwrocie Vanessa dalej będzie na nią pędziła z bronią to naturalnie, kij przed nią sobie jest, jak się na niego nadzieje to w porząsiu. Jeśli jakoś to wyminie to spróbuje go nieco cofnąć i odepchnąć (zwykłym odepchnięciem kija, nie Ciosem Zniszczenia Uniwersum z +5 do obrażeń) ją od siebie, a jeśli i to zawiedzie, to postara się zrobić susa w tył i na powrót ustawi przed sobą Explosion. Jeśli pędzi na nią dalej - powyższe powtórzyć.
No, i to jest jej plan A. Ale jak wiadomo, jej plany z reguły szlag trafia, dlatego niżej zaprezentowany zostaje plan B, bo jak wiadomo: Fretka nie słup soli, jak coś nie pyknie to jak kretyn stać nie będzie:
Plan, dopóki nie dostanie ostrzem przez łeb ani czymkolwiek innym po nogach, właściwie będzie można powyższe uznać za udane. Jakieś nacięcia czy niezbyt upierdliwe rany cięte nie będą jej przeszkodą. Problem, jeśli dostanie czymś bardziej koszernym i nagle, dla przykładu, coś ostrego zacznie chociażby przebijać się przez jej czaszkę czy klatkę piersiową. Przede wszystkim jeśli nie dotykałaby w tym momencie ziemi, to właśnie to zrobi opuszczając na nią nogę i wyda odpowiednią ilość MM, żeby wyleczyć te rany odsuwając się od Vanessy w trybie natychmiastowym przyśpieszonym - byleby to, co znalazło się w jej ciele, w jej ciele przestało tkwić. A wtedy ponownie przyjmie, starając się być te 5m od niej, swoją postawę z kijem wyciągniętym przed siebie.
Problem żony Hienshina był jeden. Dystans był już skrócony, toteż atak Vanessy był bardzo efektywny. Ściślej rzecz ujmując... byłby. Nie dało się zaprzeczyć, że Friederica posiadała niemalże nadnaturalnie wyostrzone zmysły. Potrafiła szybko postrzegać rzeczywistość, rozróżniać niuanse w najcichszych odgłosach, a także dostrzec dziwne puste okręgi w wodzie powstałe na skutek niewidzialności Vanessy. Tym bardziej, że Święta Magini zaczęła się pojawiać. Takara szybko odskoczyła w bok, a jej zdolności do reakcji były znacznie lepsze od przemienionej w strzygę czarodziejki. Atak na głowę nie miał racji bytu. Na plecy też niezbyt ale... na rękę już jak najbardziej. Bo mimo ogromnej zwinności, Kikuta wciąż była wolniejsza od swojej przeciwniczki. Cięcie obszernie zraniło jej lewą rękę, rozcinając ją praktycznie na całej długości i sprawiając, że obecnie nie było ona zdatna do użytku i sobie bezwładnie wisiała. Wybuch jednak skutecznie odrzucił Friedericę dalej, a także wzburzył wodę co na chwilę rozkojarzyło Vanessę. Pozwoliło Takarze zwiększyć dystans, jednak z tak bezużyteczną ręką z trudem trzymała kij. Samo to rodziło problemy z obroną w przypadku gdyby Vanessa atakowała, ale kto chciałby nadziać się na taki kij? Z atakiem jednak też było ciężko...
Info od MG:
Vanessa: 173 MM, Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 | Strzyga 2/2 Friederica: 297 MM, Wytrzymałość 3, Joker 3, Skrytobójca 3, Kocie uszy 3, Sokolooki 3, Percepcja 3, Zmysł Walki 3, Walka Wręcz 2, Łamacz Kości 1, Kontrola 1, Retoryka 1 | Lekko oparzone dłonie (0/2) Kolejność: Friederica (atak) -> Vanessa (obrona) (48h czas każda ze stron od ostatniego postu)
Fretka miała dużo czasu, by nawyknąć do ran. Miała też dużo czasu, by nauczyć się walczyć posiadając ich całą kolekcję. Nie zmieniało to jednak wcale faktu, że ostrze tnące po ręce zawsze boli i chociaż bolało mniej niż gdyby była zwykłym człowiekiem, to nie na tyle, by Fretka nie syknęła z bólu zaciskając przy tym zęby. Całe szczęście to była lewa ręka. Ta już bardziej poturbowana przez los. Tylko... co z tego? Widząc, że ręka nie jest w najlepszym stanie zwyczajnie ją sobie zaleczy swoją zdolnością. Mogłaby z tym zwlekać, to prawda, ale nie walczyła z byle kim. To w końcu Święty Mag, tak? Nie czuła, by było ją stać na momenty, w których nie byłaby w pełni sprawna. Nie chciała dawać jej większej przewagi niż ma obecnie pod postacią całego swojego doświadczenia i zdecydowanie większego asortymentu zaklęć.
Tylko co teraz? Wiedziała, że Vanessa może stawać się niewidzialna i mając taką wiedzę musiała być jeszcze bardziej czujna. Zdecydowanie będzie musiała następnym razem zareagować dużo szybciej niż teraz. Nie mniej... co winna teraz zrobić? Nie chciała dać jej chwili wytchnienia to też ze sprawną ręką ruszy w jej kierunku i będąc ok 2,5m od niej uderzy z całą siłą w tafle wody posyłając na nią jak największą falę, zaś sama skoczy po skosie w przód w swoje lewo. Następnie skróci jeszcze odpowiednio dystans robiąc ten krok do niej i ponownie spróbuje uderzyć ją kilka razy kijem horyzontalnie, pierwszym atakiem celując w lędźwia. Kolejne zaś wykona w jej głowę (najpewniej również horyzontalnie, zaraz po cofnięciu kija po pierwszym ataku) i plecy korzystając z własnej szybkości (Joker lv 3) po czym szybko postara się odsunąć od niej na te 5 metrów.
Wszelakie próby zbicia czy pochwycenia kija kontruje przesunięciem go na tyle, by miecz w niego nie trafił (uważając, żeby przez to samej nie oberwać) i tak jak wcześniej, jeśli Vanessa zacznie uciekać zbyt szybko, by opłacało się ją gonić - nic nie robi. Ale tym razem uważa i jeśli znowu pojawią się odgłosy tuptającej przez wody Vanessy czy kręgi na wodzie, to będzie starała zachować się od nich dystans 5 metrów. Najwyżej pomoże sobie przy tym kijem. No i rzecz jasna za każdym razem jak się wycofa ustawi kij wtedy tak, by Vanessa miała problem z podejściem.
Jak wiadomo, bezpieczeństwo przede wszystkim. Że własne, oczywiście,
Choć refleks z jakim zareagowała Frederica nieco zaskoczył Vanessę, to jednak udało jej się zadać dość dotkliwy cios przeciwniczce. Nie wiedziała jednak, że ta potrafiła się regenerować i czując już zapach i zew krwi, nabrała większej pewności. Oczywiście brała pod uwagę szybkość z jaką Frederica działała. Przez wzgląd na nią, nie mogła jej lekceważyć. Musiała pozostać ostrożna, zwłaszcza, że Frederica miała solidnego kija. Vanessa sądziła, że zyskała przewagę i dlatego postanowiła ją w pełni wykorzystać. Dlatego też postanowiła zacząć od zredukowania prędkości, z jaką Frederica reagowała, poprzez przemianę w Bazyliszka A. Starała się przy tym spojrzeć Frederice prosto w oczy, by zaklęcie zadziałało jak najskuteczniej, ale na wszelki wypadek i tak zaczęłaby się cofać, żeby to jej przeciwniczka nie zdołała zbyt szybko skrócić dystansu i użyć swego wybuchowego kijka i poprzez takie cofanie i spowalnianie Frederici miała zamiar odebrać jej możliwość skutecznego ataku. To jednak nie wszystkie czynności, które podjęła Vanessa, by zmniejszyć skuteczność Frederici. Do Bazyliszka dorzuciła jeszcze Nocnicę B, dzięki której, nawet jeśli Frederica jakimś cudem zdołałaby zmniejszyć dzielący ich dystans do tego stopnia, że byłaby w stanie wyprowadzić atak, to swym cieniem, Vanessa obwiązałaby się wokół dłoni Frederici i jej nóg, starając się tym cieniem unieruchomić, lub przynajmniej przytrzymać z daleka ręce dziewczyny, z którą to cały czas zachowywałaby kontakt wzrokowy, aby Bazyliszek był jak najskuteczniejszy. Ostatnią obroną zaś miał być miecz, wystawiony pionowo, ostrzem skierowany w dół, po lewej, lub prawej stronie, zależy od tego z której strony Frederica miała zamiar zadać cios. W razie gdyby zmieniła zdanie, to i Vanessa szybko skierowałaby miecz na drugą stronę, a ponieważ była wprawną szermierką to nie powinno to stanowić dla niej większego problemu. Vanessa stała na lekko ugiętych nogach, w takiej pozycji, by miecz osłaniał jej ciało na całej długości. Od skroni, aż po łydki. I trzymała miecz oburącz, aby to być gotową na przyjęcie jak najsilniejszego ciosu.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Bagnista Dżungla v2 Nie Gru 16 2018, 17:49
MG:
Takara szybko uleczyła swoją rękę co mogło zaskoczyć przeciwniczkę. Ta jednak była znana z polowań na potwory. Jej działania były szybkie, a w tym przypadku... niezwykle skuteczne. Takara zaatakowała jednak miała wrażenie, że zużywa znacznie więcej siły niż zazwyczaj by zaatakować tym razem czarną, łuskowatą postać ze świecącymi oczami niczym z jakiegoś dziecinnego koszmaru. Wciąż była silna i wytrzymała, toteż poprzedziła ofensywę uderzeniem kijem w wodę. Duża ilość wody poleciała w stronę Vanessy, jednak siła wybuchu z kija nie była dostatecznie duża by jakoś skutecznie zakłócić widoczność Świętej Maginii, która na dodatek zwiększała dystans, by zdążyć zareagować. Spowolniona Takara wyprowadziła pierwszy cios, jednak Vanessa zablokowała. Wybuch dodatkowo poparzył dłonie Takary, jednak nie wytrącił ostrza trzymanego oburącz z rąk obecnie utytułowanej czarodziejki. Fakt faktem nie był to łatwy do przyjęcia cios, jednak sam z siebie, także z niewielkim wybuchem, nie wyrządził większej krzywdy. A w tym samym czasie zaczęła działać nocnica. Unieruchamiajac skutecznie Takarę podczas wyprowadzenia drugiego ciosu. Ten także musiał zostać zblokowany, jednak nie był on tak groźny jak poprzedni. Frederica miała znacznie większy problem. Wraz z "zapianiem" Cezara jej ręka została unieruchomiona, nie mogła jej zabrać, a na dodatek, atakując na głowę... spojrzała bazyliszkowi w oczy. Poczuła nagle jak bardzo jest ocieżale. Nawet walka z cieniem nocnicy sprawiała że marnowała nieziemską ilość energii. Z trudem mogła coś zrobić. A była bardzo blisko wyzwanej przez Kikutę Magini.
Info od MG:
Vanessa: 120 MM, Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 | Bazyliszek 1/(3 -1), Nocnica 1/2 Friederica: 274 MM, Wytrzymałość 3, Joker 3, Skrytobójca 3, Kocie uszy 3, Sokolooki 3, Percepcja 3, Zmysł Walki 3, Walka Wręcz 2, Łamacz Kości 1, Kontrola 1, Retoryka 1 | Oparzone dłonie (0/2), mocno spowolniona przez bazyliszka, męczy się także znacznie szybciej Kolejność: Vanessa (atak) -> Friederica (obrona) (48h czas każda ze stron od ostatniego postu)
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Bagnista Dżungla v2 Nie Gru 16 2018, 21:49
Biedna dziewczynka, pomyślałaby sobie Vanessa, gdyby było już po wszystkim. Póki jednak nie było, to nie miała czasu na myślenie. Frederica na jej pierwszy atak szybko zareagowała. Była już jednak spowolniona przez bazyliszka i cień nocnicy, a oprócz tego znajdowała się w bardzo niewielkiej odległości przed Vanessą. Dziewczyna poczuła jak ogarnia ją żądza krwi i podniecenie, związane z z jej bliskością. Frederica znalazła się w dość beznadziejnej sytuacji, a Vanessa nie miała zamiaru czekać, aż ta się zmieni. Miała zamiar to teraz zakończyć, brutalnie i bezlitośnie. Zaczęła od pchnięcia mieczem w serce dziewczyny. Cień nocnicy miał trzymać z daleka jej kij od miecza, zaś spowolnienie bazyliszka miało uniemożliwić jej unik. Bo nawet jeśliby próbowała go uczynić, to czy z takiej odległości istniała jakaś szansa, by tak wprawna pani szermierz jak Vanessa miałaby nie trafić? Nawet jeśli, to nie było to wszystko, co miała zamiar zrobić. Ofiara była tak blisko, że Vanessę ogarnęło coś w rodzaju zezwierzęcenia. Do tego stopnia, iż mimowolnie przemieniła się w Smoka trucizny A, aby to wypuścić miecz i rzucić się na Fredericę ze szponami i kłami. Prawą łapą sięgnęła ku krtani, lewą zaś miała zamiar wbić w ranę po mieczu, by ją jeszcze bardziej rozszarpać. Tylne łapy, które niegdyś były jej nogami wbiła Frederice w uda. Zębami zaś wgryzłaby się w twarz Fredeici, szarpiąc ją na prawo i na lewo. I tak wszczepiona we Fredeicę wzleciałaby z nią w powietrze, by jak na smoka wypadało, delektować się swą ofiarą w powietrzu. Tam uderzyłaby we Fredericę, z minimalnej odległości zatrutym smoczym rykiem Roar [A]. A to co, zostałoby z Frederici, nabiłaby na jakieś drzewo, niczym łowieckie trofeum. Warto tu na wszelki wspomnieć, że Vanessa wciąż kontrolowała cień nocnicą i tym cieniem starała się nie pozwolić Frederice ani na ucieczkę, ani na użycie wybuchowego kija.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Bagnista Dżungla v2 Nie Gru 16 2018, 23:07
Czy Fretka miała problem? Miała. Czy wiedziała, jak z niego wybrnąć? Absolutnie, definitywnie nie. To, że Vanessa zaczęła wyglądać jak jakiś dziwny stwór nie bardzo ją ruszało. Widziała dużo gorsze rzeczy. To, że zaczęła mieć opory z poruszaniem się było już kompletnie niepożądane i gdy tylko powiązała to ze spojrzeniem jej w oczy spróbuje wzrok odwrócić. Może wtedy zejdzie. Nie wiedziała, a warto sprawdzić. Problemy jednak dwoiły się i troiły i prócz faktu, że zaczęła poruszać się zdecydowanie za wolno, doszedł jeszcze problem unieruchomionych rąk. Nie mogła specjalnie dużo zrobić, a cokolwiek spróbuje, Vanessa najprędzej wykona swój ruch szybciej. Ale co, ma stać tam do rana dając się kroić jak szynkę w plasterki? - Cezar! Zajmij ją czymś! - rzuciła do swojego towarzysza licząc na to, że coś zacznie robić w tej walce, jednak za dobrze znała feniksa by wiedzieć, że może zwyczajnie nie mieć na takie rzeczy ochoty. Poleganie na nim było całkiem ryzykowne. Tylko co ona mogła, w tym wypadu?
Vanessa rozpoczynała swój ruch, a Frederica usilnie starała się coś wymyślić, jednak każdy ambitny plan zakładał, że.... może. Się. Ruszać.... A tymczasem klops. Jako klocek, który można sponiewierać nie licząc się z większymi konsekwencjami czuła, że musiała w pewnym momencie popełnić błąd. Nie wiedziała, kiedy konkretnie, ale prawdopodobnie nieznajomość umiejętności Vanessy była całkiem istotnym czynnikiem. Ale! Niech nikogo nie wprowadza to w błąd, bowiem ona nie zamierzała jeszcze oddawać walki.
Frederica ma zamiar chwycić się ostatniej deski ratunku. Zwłaszcza teraz, kiedy ostrze Vanessy miało pomknąć w stronę jej serca. Nie ma zamiaru robić żadnych uników. Zamiast tego zaciśnie zęby w oczekiwaniu na zimne ostrze w jej klatce i fale bólu. Złapie mocniej kij nie chcąc go wypuścić z ręki. Postawi na nieprzewidywalność. Postawi na to, że Vanessa jednej rzeczy nie przewidzi. To, co zamierza Fretka, to nieskrępowaną kończyną dotknąć Vanessy (najpewniej nogą probując przy tym sie na tyle odwrócić, by ostrze nie trafiło bezpośrednio w organ), a następnie podłączy ją pod Sieć Neuronową. I to nie wszystko bo skupi się na tym (nie, żeby musiała), by za jej pomocą przekazać jej cały ból, jaki odczuwa - zarówno przez ostrze jak i przez kły i pazury, jeśli postanowi dalej atakować. A wszystko to po to, by zwyczajnie ją zostawiła. Dopóki stoi na ziemi jakoś sobie da radę z sercem. W najgorszym wypadku dostanie na twarz rykiem i będzie mogła jedynie liczyć na to, że Vanessa z tego wszystkiego pozwoli jej upaść na ziemię i zaleczyć sobie to wszystko. Bo tak - jak tylko się od niej odessie to leczy swoje rany.
Ale na Cezara też liczy. Fretka nie jest masochistką i chociaż ma zamiar przetrwać to wszystko, to byłoby miło, gdyby na ostrzu w sercu się skończyło. Albo skończyło się i bez ran.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Bagnista Dżungla v2 Nie Gru 23 2018, 23:18
MG:
Walka przybrała dla Kikuty nieciekawy obrót spraw. Była wręcz unieruchomiona i w nieciekawej sytuacji. Gdy miecz przeszył jej serce poczuła jak krew zbiera jej się w ustach, którą niemalże natychmiastowo wypluła. Ale to było za mało. Zdecydowanie za mało. Vanessa poczuła krew. Chciała krwi! Zaraz po mieczu, w piersi Frederici skończyły pazury dodatkowo przemienionej Świętej Magini. Nawet z jej wytrzymałością, obecnie ból był nie do zniesienia. Vanessa nie przestawała. Problem tu nie była też sama kwestia dotyku. Znaczy, pomijając znaczące spowolnienie, paraliżujący ból i wręcz tortury, wykańczanie przeciwnika bardzo skutecznie utrudniały podłączenie. Wręcz uniemożliwiały. A nawet, gdyby okazało się to prawdopodobne, stan Takary i dosłowna rzeź, jaką na jej ciele wykonywała Vanessa w pełni uniemożliwiały jej skupienie się na przekazaniu swoich odczuć. Może, gdyby potrafiła powstrzymać swoje emocje lub była w stanie kompletnie odciąć się od tego bólu. Vanessa dalej nie próżnowała. Torturowała wręcz żonę Hienshina w powietrzu. Kluczem do przysłowiowej trumny było wzmocnione zaklęcie Smoczego Zabójcy. Będąc zmienioną w smoka jej ryk posiadał tak wielką siłę niszczycielską, że z ciała dawnej Kamishirosawy nie zostało zbyt wiele. Ona sama zaś z bólu i z otrzymanych ran... zemdlała. Pułapka zastawiona przez Świętą Maginię dała jej zbyt wielkie otwarcie. Bezwładne i praktycznie martwe ciało dawnej wróżki spadło do bagna. Może sama by się zregenerowała, ale na pewno na ten moment... zemdlała. A to oznaczało koniec walki.
Rzeczy się działy. Czy to wpływ Cezara, Deja Vu, sen sprzed kilku dni czy może sen za kilka dni, pomyłki tego lub tych w górze, to co było wcześniej zaprezentowane okazało się być tylko jednym z nieskończonej ilości możliwości zakończeń tej walki. A skoro było jednym z nieskończonych nie było wiążące. Historia postanowiła wskazać nowe działania, coś kompletnie innego od tego co zostało zaprezentowane. Ale od początku.
Na początku był Cezar. Majestatyczny, dostojny i wyjątkowy. On to swym wzrokiem obserwował te bagniste mokradła, będąc zawiedziony, że to w takie miejsce go zabrali, ale cóż... jako wszechwładny, szlachetny ptak, jeden z niewielu swego gatunku, rozumiał tę przyczynę. Jako prawdziwy władca niebios musiał doglądać każdej, nawet najbardziej mizernej dzielnicy jego nieskończonego królestwa. Bo nie widział sensu zbyt wielkiego ufania swoim podkomendnym, jak np. rodzie Kikuta. Z tego co widział, woleli oni uczestniczyć w jakichś walkach i pakować się w serię tarapatów. Zaskrzeczał oglądając całość tych pojedynków. Ech, a może by zakończyć te zmagania malutkich, jedną epicką arią tych ptasich strun głosowych? Nie... nie oddaje to pełni glorii. Epicką Arią Tych Feniksich Strun Głosowych. Tak... zdecydowanie lepiej. Ukontentowany Cezar wygodnie umieścił się na gałęzi, rozglądając się dalej po swoich włościach.
A co się działo między kobiecym duetem. Vanessa swym ostrzem przebiła Takarę. Ta, choć byłą przygotowana na ten ból nie była w stanie i tak w pełni się do niego przyzwyczaić. Krew zebrała jej się w ustach, którą po chwili musiała wypluć. Ból był nie do zniesienia. Utrudniał jakiekolwiek logiczne działanie, ale nie zawsze trzeba oddawać się logice, gdy funkcjonuje instynkt. A Vanessa kontynuowała natarcie. Przemieniła się w smoka, a jej łapy powędrowały w kierunku ciała Takary, jednocześnie, jej moc jako Nocnicy zaczęła utrudniać Friederice ucieczkę, czy też... dalsze działanie. Lewa ręka zanużona w klatce piersiowej spowodowała kolejną, gargantuiczną wręcz falę bólu. Chwyciła mocno gardło Kikuty i wskoczyła jej na uda.
To był błąd. Tego potrzebowała pretendentka do tytułu by podłączyć swoją przeciwniczkę do sieci neuronowej. Gwałtowna fala bólu zalała Vanessę, która się tego nie spodziewała, przez co ta kompletnie wstrzymała się z atakiem. Instynktownie wiedziała jednak jak działa Sieć Neuronowa. Skoro mogła decydować co chce przekazywać, musiała wiedzieć jak to funkcjonuje. Szok jednak spowodowany bólem był tak wielki, że zaprzestała jakichkolwiek działań i wydała z siebie okrzyk bólu. O wiele głośniejszy od okrzyku Kikuty. W końcu dawna czarodziejka Fairy Tail mentalnie próbowała się na to przygotować. Jednak też, nie wszystko poszło tak genialnie, jakby chciała. Vanessa bowiem chciała się dosłownie "wszczepić" w Takarę. Jej mocny chwyt na gardło, w momencie gwałtownej fali bólu wzmocnił się na moment, po czym zelżał, jednak wciąż trwał. Łapa w klatce piersiowej przestała się poruszać, jednak wciąż się w niej znajdowała. Podobnie jak szpony w jej udach. Święta Magini może faktycznie zaprzestała jakichkolwiek działań, jednak ona także była wytrzymała. Zwłaszcza w tej formie. Mogła zachować dość świadomości, by nie odpaść od Friederici jak jakaś zużyta poczwarka. Jednak to była okazja. Okazja dla Takary by coś zrobić. Gdy jeszcze nie zagryziono jej twarzy. Jej szansa, by mimo bólu zrzucić ją z siebie.
Info od MG:
Vanessa: 87 MM, Szermierz lvl 3, Wytrzymałość lvl 1, Skrytobójca lvl 1, Regeneracja lvl 1 | Bazyliszek 2/2, Nocnica 2/2, Smok Trucizny 1/4 | Czuje ogromny ból Friederica: 268 MM, Wytrzymałość 3, Joker 3, Skrytobójca 3, Kocie uszy 3, Sokolooki 3, Percepcja 3, Zmysł Walki 3, Walka Wręcz 2, Łamacz Kości 1, Kontrola 1, Retoryka 1 | Oparzone dłonie (1/2), przebite serce (0/2), rozerwana klatka piersiowa ze smoczą łapą weń (0/2), szpony wbite w oba uda (0/2), czuje ogromny ból Kolejność: Friederica (atak) -> Vanessa (obrona) (48h czas każda ze stron od ostatniego postu)
Gdzieś w alternatywnej rzeczywistości jedna Fretka przegrała walkę z Vanessą. Istnieje też zapewne jakaś alternatywna rzeczywistość, gdzie Fretka wygrała w pierwszej turze, ale wszystko to nie ma znaczenia. Znaczenie miało zaś to, że Fretka zatrzymała szarżę Świetego Maga, chociaż zapłaciła za to srogą cenę. Ale żyła. Była całkowicie obolała i czuła, jak krew zaczyna z niej wypływać, a razem z nią jej własne siły, ale kimże by była, gdyby coś takiego miało ją powalić? To walka pomiędzy jednym z najsilniejszych magów Fiore, a kimś, kto uważa się za kogoś będącego z nimi na równi. Kimś, kto miał zamiar pewnego dnia sprawdzić się też w walce z kimś o wiele wyżej niż Vanessa. Zatrzymanie się w tym momencie byłoby co najmniej nieśmiesznym żartem - zwłaszcza teraz, kiedy Vanessa znalazła się na wyciągnięcie jej reki!
Jej plan był prosty i następujący: skoro moc Bazyliszka i Nocnicy straciły na sile, mogła jedynie zacząć walczyć "na serio", bo jedynie to jej w tym momencie zostało. Oderwie bliższą Vanessie rękę od Explosion, a następnie użyje Roghnaithe, swój Sacred Relict. Zamieni go w mizerykordię o klindze długości ok 10cm* zaś wraz z bronią w ręce mogła też liczyć na dodatkowe rzeczy. Jeżeli Vanessa miała ją teraz pokonać czystą siłą, to Fretka mogła co najwyżej zrównać się z nią lub trochę przewyższyć w pewnych kwestiach tak też liczyła na kilka rzeczy. Pierwsza to taka, że jej zdolności i Sacred Relict (Wytrzymałość lv 3 + Roghnaithe) pozwoli jej dłużej wytrwać w obecnym stanie. Druga to taka, że bez względu na to, czy ponownie zostanie unieruchomiona (tak, stara się nie patrzeć jej w oczy, prędzej pomiędzy albo niżej) to jednak będzie w stanie w miarę się poruszać czy nawet wyrwać z Nocnicy własną siłą (Roghnaithe). Kolejna to taka, że zanim zdąży zrobić Vanessa cokolwiek znaczącego, jej ręka wystrzeli z ostrzem jak torpeda w kierunku jej oka chcąc zanurzyć ostrze tak głęboko w jej głowie, by zadać maksymalne obrażenia. No i znowu tutaj nie dość, że sama jest na tym polu BARDZO szybka to dochodzi też SR (Joker lv 3 + Roghnaithe). Tak też cały plan polegał na tym, że jeszcze w tych pierwszych chwilach będzie w stanie zareagować DUŻO SZYBCIEJ (Zmysł Walki lv 3, Joker lv 3, Skrytobójca lv 3 + Roghnaithe) niż Ves. Jeśli w jej stanie miało to zadziałać, to na samym początku, bo później będzie tylko gorzej.
Rzecz jasna jeśli jej ostrze zanurzy się w niej do końca, a ból będzie na tyle dla niej nie do zniesienia (znaczy jeśli nagle się nie okaże, że ktoś jej w oko ostrze wbija, a po niej to spływa jak po kaczce), że znajdzie kolejny moment, w którym może ją zranić - wyciągnie je do połowy i wepchnie jej owe ostrze ponownie w oczodół, po czym spróbuje pociągnąć nim w stronę drugiego oka kręcąc nim na boki. Mizerykordia o wiele bardziej nadaje się do pchnięć niż cięć, dlatego spróbuje tak ustawić przy tym ostrze, by zamiast ciąć przez kość to by ostrze się w nie zwyczajnie wbiło. Prawdopodobnie podchodziło to pod tortury i znęcanie się, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. W gruncie rzeczy próba zabicia jej stała się drugorzędna w porównaniu do sprawienia jej wystarczająco dużego bólu, by odczepiła się od Frederici i nie była w stanie użyć kolejnego ze swoich zaklęć. Może nawet straci przytomność? W każdym razie jeśli takie kręcenie jej ostrzem w głowie będzie działać, to nie przestaje. I choćby chciała jej rękę odciągnąć, to dalej uparcie będzie jej tym ostrzem tam kręcić.
Kijem będzie ją rzecz jasna też okładać, ale z mniejszą pasją i zawziętością. Ot, taki dodatek. W razie potrzeby będzie ją biła po łapach, jakby chciała pochwycić rękę dziewczyny.
Co z Siecią Neuronową? No to jest właśnie problematyczne, bo rzecz jasna Fretka ją wyłączy. Pytanie tylko: kiedy? Jeżeli to nie będzie zbyt duży deal i na nic nie wpłynie szczególnie w realizacji jej planu to zrobi to na samym początku. Jeśli jednak miałoby to spowodować, że jej plan dostanie opóźnienie dające Vanessie szanse na obronę - wyłączenie jej zostawi na później, chociażby na moment wbijania ostrza w jej oko jako że to raczej nie wymaga specjalnie dużego skupienia. Fretka nie dostąpiła miłosierdzia z ręki Ves to i sama nie poczuwała się w tym momencie do obowiązku utrzymywania jakkolwiek całej walki w konwencji "przyjacielskiej".
Jest jeszcze jedna kwestia - rany. Spróbuje je wyleczyć poprzez Daughter of Gaia na tyle, by w miarę ograniczyć ich ilość i upływ krwi na tyle, na ile pozwalają na to rzeczy, jakie w niej utkwiły. Musiała łapać się wszystkiego, by jakoś przetrwać.
*absolutnie będę ok z tym, jeśli MG stwierdzi, że ma więcej/mniej. Zwyczajnie tyle mi się wydaje, że mogły mieć.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.