Imię: Baridakara
Pseudonim: Bari, Shibli
Nazwisko: Ife Adebowale
Płeć: Piękna
Waga: Sześćdziesiąt pięć kilogramów
Wzrost: Sto sześćdziesiąt osiem centymetrów
Wiek: Około dwudziestu lat
Gildia: Szuka
Miejsce umieszczenia znaku gildii: -
Klasa Maga: Mag 0
Wygląd:__Młoda kobieta, która zdecydowanie przyciąga wzrok niespotykaną w tej części świata urodą. Baridakara należy do czarnej odmiany rasy ludzkiej, odbiegającej wyglądem i sposobem bycia od typowego Fioryjczyka. Różnice przejawiają się choćby w sposobie poruszania się - trzyma się prosto i pewnie, odznaczając swobodą ruchów i widać, że dobrze czuje się taka jaka jest. Ciemnobrązowa karnacja przypominająca barwą ziarna kakaowca jest jej dumą i wizytówką, potwierdzającą zamorskie pochodzenie. Wzrost dziewczyny zaliczyć można do średnio-wysokich, co komponuje się dobrze z jej postacią o charakterystycznej sylwetce klepsydry i zmysłowej figurze. Może to egzotyczna genetyka, może natura obdarzyła ją hojnie tym i owym, kto wie... Jest szczupła i dzięki regularnym treningom wysportowana, lecz w żadnym razie mięśnie nie umniejszają jej kobiecości. Bari posiada ładnie podkreśloną talię, smukłe nogi i atrakcyjnie wyeksponowane krągłości. Ma ciało, co widać po kobiecych kształtach, pełnym biuście, rozkołysanych biodrach i zgrabnych pośladkach. Nie, żeby miała się tego wstydzić - w końcu jest kobietą, ma swój ponętność i powab i w żadnym wypadku nie sądzi, by w tej urodzie było coś karygodnego.
__Specyficzny wygląd nie ogranicza się tylko do koloru skóry, fizjonomia dziewczyny też jest odmienna. Twarz ma owalną, o wyraźnych, acz harmonijnych rysach, z podkreślonymi liniami kości policzkowych. Nos jest nieco szerszy i w porównaniu do przeciętnego bardziej płaski, na pełnych i ciemnych wargach często igra uśmiech. Jej rodzinny język zostawił wyraźny akcent w jej mowie, lecz jest on zaskakująco melodyjny i silny. Oczy o barwie starego złota okalają śniade powieki i grube rzęsy, co może sprawiać wrażenie, że zawsze ma je delikatnie przymrużone. Hebanowe, mocne brwi rysują się nad jej żywym spojrzeniem. Kolejnym powodem do chluby, są jej długie włosy - gęsta lwia grzywa czarnych, miękkich i kręconych włosów. Nie są kompletnie smoliste, ich odcień przypomina bardziej kolor niezwykle gorzkiej czekolady. Loki żyją najczęściej własnym życiem i poskramiać je trzeba rzemieniem, gdyż najzwyklejsza wstążka sobie z nimi nie radzi. Ozdobami dziewczyna nie gardzi, lecz nie są one wyrafinowane - ot, drewniane bransolety pokryte złotą farbą i kilka łańcuszków. Więcej ornamentów ma na ciele, przedramiona, wierzch dłoni i kostki zdobią ciemniejsze od skóry linie tatuażów. Na powiekach, karku i wzdłuż kręgosłupa ma proste znaki zrobione złotą farbą, dla niej drobna ekstrawagancja i jednocześnie znak zakończonej nauki.
__Ubiór Baridakary to mieszanka luźnych, kolorowych i zwiewnych strojów, w tym, że jej ulubiony zestaw składa się z przepaski wokół piersi i chusty na biodrach. Nie omija szarawarów i tunik, lecz nie mogą one ograniczać jej ruchów. W chłodniejszych rejonach stara się nosić cieplejsze okrycie, chusty i płaszcze, a także sandały czy inne buty, lecz na co dzień preferuje bycie boso.
Charakter:__Baridakara tryska werwą, dobrym humorem i pewnością siebie. Przede wszystkim - trudno tę dziewczynę wyprowadzić z równowagi. Nie z powodu niezwykłego opanowania, ale dlatego, że spokój to jej drugie imię i nie przejmuje się drobiazgami. I tak, komentarz, przytyk czy obelga w jej stronę to drobiazgi i spływają po niej jak woda. Do wszystkiego podchodzi z głową na karku, cierpliwie i bezkonfliktowo. Częściej pozbędzie się kogoś uśmiechem lub śmiechem niż miałaby podnieść głos czy pięść. Nie szuka zwady, spory stara się łagodzić a problemy rozwiązywać. Z sympatią podchodzi do wszystkich, widać, że kocha żyć i naprawdę trzeba się postarać by zostać jej wrogiem. Bardzo otwarta z niej osóbka, która nie waha się pokazać tego co leży jej na sercu i nie widzi przeszkód by poruszać czasem krępujące tematy. Jej styl bycia jest bardzo bezpośredni, może czasem aż za nadto, przez co niektórzy mogą uważać, że brak jej wstydu. W istocie nie do końca rozumie pojęcie przestrzeni osobistej - z chęcią przytuli, poklepie czy cmoknie kogoś niezależnie od płci czy wieku. To jej sposób na okazywanie przyjaźni i przywiązania, coś dla niej naturalnego, nawet jeśli wydaje się niektórym perwersyjny. Nie krępuje jej okazywanie uczuć, rozmowa o nich czy choćby nagość, a zgorszenie jakie to może wzbudzać, uważa za idiotyczną sztywność miejscowych.
__Swobodna jeśli chodzi o obycie i pewna swego, jednak nie zachowuje się bezczelnie ani wulgarnie. Bari lubi porozmawiać i poflirtować, ale subtelnie, wymiana gestów, spojrzeń i słów, ot, nic zobowiązującego. Nie stroni od zabawy i alkoholu, lecz z tym drugim jest ostrożna - wbrew pozorom nie ma najmocniejszej głowy. Za to potańczyć i pośmiać się lubi, choć nie jest do końca typem imprezowym - zwyczajnie też ceni sobie mieć święty spokój i czas wyłącznie dla siebie. Może na taką nie wygląda, ale jest bardzo zdyscyplinowana. Lata treningów ciała i magii wyrobiły w niej ciągły zwyczaj do samodoskonalenia się i przekraczania limitów. Weszło jej to w krew, że jeśli się zatrzyma, przestanie się rozwijać. Nie zaniedbuje ćwiczeń, ciągle się uczy, robiąc wszystko by nie stać w miejscu. Trudno ją do czegoś zniechęcić, wyzwaniom nie mówi "nie", a jak się uprze, to pozbycie się jej graniczy z cudem. To wszystko jest efektem jej dobrej woli, bowiem prędzej sczeźnie niż pozwoli komuś samemu iść w bój. Pomimo swojego radosnego podejścia do życia potrafi zachować powagę i niektórzy błędnie mają ją za osobę niedojrzałą. Odznacza się szczególną troską wobec osób jej bliskich i pójdzie choćby do wymiaru demonów by swoich bronić.
__Nie unosi się dumą - nie wywyższa z powodu swoich zdolności, przegrana czy pomyłka to zwykła rzecz, której nie należy się wypierać. Potrafi zaakceptować swoje błędy, słabości i iść dalej. Wie dobrze, czego chce i w co wierzy, nie zawaha się działać by to udowodnić i obronić. Ma świadomość, że na obcej ziemi jest dziwnym zjawiskiem, dlatego stara się chłonąć jak najwięcej może, by zrozumieć tutejszych ludzi, ich kulturę i zwyczaje.
Historia:__Kraina, w której dorastała Baridakara nie ma oficjalnej nazwy i nie wiadomo też do którego kraju należy. To niewielki kawałek ubogiego, zdziczałego lądu, na którym spotyka się pustynia, sawanna i las tropikalny, bez żadnych ważnych surowców i sprzyjających do życia warunków. Znajduje się daleko, bardzo daleko na zachód od Fiore i nie ma miana, lecz nieliczni rdzenni mieszkańcy zwą swoją ojczyznę Mwituroho. Przez brak przynależności do bardziej rozwiniętych państw i nieistniejące zainteresowanie sąsiednich krajów, kraina ta pozostawiona jest sama sobie - prawie nikt o niej nie słyszał, nikt nie widział, nikt nic nie wie. Zwyczajnie, nieokiełznana ziemia niczyja.
__Baridakara nigdy nie poznała swojej biologicznej rodziny ani plemienia z którego się wywodziła. Porzucona jako półroczne niemowlę, z góry skazana była na śmierć - los wcale nie tak rzadki w tej surowej krainie. Życie na sawannie jest trudne i wykarmienie dzieci to wyzwanie któremu, pomimo największych chęci, nie wszyscy są w stanie podołać. Maleństwo okryte strzępem materiału zostawiono pod akacją, gdzie miało zostać łatwą zdobyczą drapieżników. Los zadecydował inaczej, bo oto opuszczone niemowlę zwabiło swoim kwileniem króla Mwituroho. Konkretniej królową, młodą lwicę. W niezrozumiały sposób instynkt łowcy ustąpił matczynej intuicji, gdy wielki kot położył się obok znajdy, osłaniając własnymi łapami przed niebezpieczeństwem i karmiąc swym mlekiem. Wyjaśnić tę sytuację można było tylko w jeden, logiczny sposób - lwica straciła swoje młode, a płacz ludzkiego niemowlęcia pomyliła z lamentem młodego lwiątka. Przybrana matka przez kilka dni nie odstąpiła jej na krok, opiekowała się maleństwem, dopóki na tę nietypową dwójkę natknął się inny tropiciel. Starszy już wiekiem człowiek, mężczyzna o skórze czarnej jak węgiel, zawędrował w tą część sawanny, a widząc ludzkie dziecko w łapach lwa, ruszył mu na ratunek. Nie mógł opisać swego zdumienia, gdy podchodząc bliżej ujrzał jak wielki kot w obronnym geście zasłania niemowlę. Przez długą chwilę, w kompletnej ciszy patrzyli na siebie - dziki drapieżca i jeszcze bardziej nieprzewidywalny człowiek. W końcu, powoli i spokojnie, mężczyzna wycofał się i odszedł z zasięgu wzroku lwa.
__Wrócił następnego dnia, z misą pełną wody i upolowanym kozłem. Tak zaczęła się ta dziwna współpraca - ponieważ lwica nie mogła nigdzie zabrać ze sobą niemowlęcia, mężczyzna przynosił jej pożywienie i wodę. W zamian obserwował przywiązanie kota do ludzkiego dziecka, z wolna zaskarbiając sobie zaufanie matki. Po pewnym czasie mógł bez strachu dotknąć i podnieść niemowlę, a lwica bez obaw zostawiała pod jego okiem dziecko, gdy samodzielnie wyruszała na łowy. W tym czasie mężczyzna dbał by dziewczynka nauczyła się siadać i by przypadkiem nie odpełzła za daleko przy pierwszych próbach raczkowania. Ocenił, że jest zdrowym, rezolutnym dzieckiem, które ma w sobie ów iskierkę magii, jaką sam w sobie miał. Mbweha, bo tak na imię miał mag, chciał zabrać dziecko do siebie, lecz z szacunku dla stworzenia, które się nią zajęło, nie śmiał zrobić tego pod jej nieobecność. Dopiero gdy wiele dni później lwica przepadła, nie wracając z polowania, zadecydował, że musi przenieść dziecko w bezpieczniejsze miejsce. Na zboczu wzgórza, pół dnia drogi od akacji, pod którą porzucono dziewczynkę, znajdowały się dwie jego chaty - wzmocnione drewnem, słomą i gliną domy. W tym prostym, ascetycznym miejscu znajdka miała spędzić większość swojego życia. Mężczyzna zajął się nią dobrze, uczył mówić, chodzić, dbał by miała co jeść i co pić. Nadał jej imię i wychowywał, zajmując się jej edukacją jak i wdrażając w tajniki sztuki magicznej.
__Gdy Bari miała około trzech lat, Mbweha przygarnął kolejne dziecko - przyniósł do chaty rannego, zielonookiego chłopca, który szybko stał się dla niej przybranym bratem. Dwa lata później w ich domu znalazła się drobna dziewczynka, której jasne włosy i skóra potwierdzały nietutejsze pochodzenie. Była zbyt mała by wiedzieć i przekazać jak znalazła się sama w dziczy, ale mag wziął i ją pod swoje skrzydła. Krótko po tym do grupki doszedł drugi chłopiec, który porzucony i głodny próbował ukraść kurę z drugiej chaty, w której trzymali zwierzęta. Ich rodzina urosła dość szybko i choć nie byli bogaci, miejsca starczyło dla każdego - mag wychowywał całą czwórkę, dając im wszystko co miał. Choć każde z nich znalazło się w małej chacie w innych okolicznościach, to szybko i naturalnie wpoili sobie pojęcie rodziny. Byli ze sobą bardzo zżyci, do tego stopnia, że jedno za drugie oddałoby życie. Spędzali czas razem, czy to bawiąc się, ucząc czy wypełniając swoje obowiązki - zajmowali zwierzętami, grządkami warzywnymi i wspólnie chodzili po wodę. Proste życie na sawannie wypełniało ich dnie pracami i nauką, lecz cała czwórka rosła na rezolutne, szczere i odważne dzieci. W wolnych chwilach biegali gdzie ich oczy poniosą - wspinali na drzewa by obserwować migrujące słonie, przyglądali się młodym antylopom, nad rzeką kłócili , które z nich potrafi dłużej wstrzymać oddech pod wodą. Dzieciństwo spędzone na aktywnej zabawie wyrobiło każdemu charakter, ucząc szacunku do przyrody, do kręgu życia i śmierci oraz akceptacji tego, co w swej łasce przyniesie im natura.
__Mbweha był nie tylko ich opiekunem - nazwanie go ojcem i nauczycielem to również za mało. Był wyrozumiałym, kochającym, ale i wymagającym obrońcom, który przygotował ich do życia. Nie byli bogaci, co oczywiste - lecz niczego im nie brakowało, ubrań, drobiazgów, ksiąg czy nawet zabawek. Pożywienie zdobywali w dziczy, hodowali kozy i kury, wodę czerpali z pobliskiej studni albo z dalekiej rzeki, przy którym gromadziły się zwierzęta. Żadne z nich nie narzekało, bo innego życia nie znali - wbrew pozorom, głód im nie doskwierał. Mbweha zawsze dbał, by przy posiłkach każdy mógł zaspokoić swój głód, nieważne jak wilczy. Uczył ich pisania i czytania, nie tylko w narzeczu Mwituroho, zdradzając, że w swoim długim życiu zwiedził kawałek świata. Zdawało się, że z powietrza wyciąga księgi, pergamin i pióra z atramentem, mapy oraz dziwne przyrządy. Dziwnym trafem całe rodzeństwo zdradzało talent do magii, co nie umknęło uwadze ich opiekuna - szkolił ich również pod tym kątem. Każdego dnia wstawali o świcie, wypełniali domowe obowiązki, trenowali walkę wręcz i zdolności magiczne, szlifując swoje ciała i umysły. Po południu biegli patrolować okolicę, rozmawiając z nielicznymi plemionami, które zaszły w te strony, a o zmierzchu gromadzili się przy ognisku, uważnie słuchając lekcji Mbwehy. Nauczył ich więcej niż wymagają podstawy w szkołach państw, które miały choć jakiś system edukacji - przygotował ich nie tylko do przetrwania w Mwituroho, ale też poza nim - czego mogą oczekiwać i co zobaczą w obcych krajach.
__Choć w zbliżonym wieku, każde z nich różniło się charakterem, zdolnościami i magią. Im byli starsi, tym bardziej zaczęły się krystalizować ich odrębności, a nauczyciel zachęcał by szukali tego co ich interesuje. Nie raz wybierali się na wyprawy, w grupie, parach czy samotnie, zapuszczając w najdalsze zakątki krainy. Natykali się na obce plemiona, podróżników lub nawet kłusowników, których wyganiali ze swojej ziemi. Gdy Baridakara miała ponad osiemnaście lat, ich opiekun oświadczył, że więcej nie ma im już nic do przekazania. Od tamtej pory musieli sami nad sobą pracować, walcząc, ćwicząc swe zdolności i czary polegając wyłącznie na swoim instynkcie magicznym. Mbweha nie omieszkał czasem dawać im wskazówek, lecz dawna krzepa i wigor doświadczonego maga z latami mijały i pod koniec ich nauki służył im tylko wiedzą teoretyczną. Po niemal dwóch dekadach wychowywania czwórki roztropnych magów, miał prawo czuć się zmęczony, lecz jego słuszny wiek zabierał mu więcej sił niż sądzili. Praktycznie z każdym tygodniem stawał się mniej energiczny, aż z trudem przychodziło mu poruszanie się. Pomimo troskliwej opieki, jasne było, że jego czas nadchodzi. Przeczuwając to, naznaczył każde ze swoich dzieci na drogę złotym znakiem na ciele, który miał potwierdzać odbytą u niego naukę. A potem, jeszcze tej samej nocy, w ciszy i nim wzeszło słońce, jego dusza opuściła ten świat. Młodzi magowie pochowali go niedaleko ich domu, oddając wszelką cześć mężczyźnie, który ocalił im życie i wychował - po czym, rozdzielając między sobą to co im dał, ruszyli przed siebie. Każde w inną stronę świata, obiecując, że za dziesięć lat wrócą na grób Mbwehy, opowiedzieć, co przez ten czas robili siostrom i braciom oraz swemu ojcu.
__Baridakara ruszyła na wschód.
Umiejętności fabularne:* Poliglotyzm - oprócz świetnej znajomości wspólnej mowy posługuje się nieźle podstawami jońskiego i neverskiego. Zna jeszcze język mieszkańców swej dzikiej ojczyzny, zdarza się jej mówić do siebie w narzeczu sawanny, lecz co po nim, skoro niewielu o nim słyszało?
* Tropienie - leśna puszcza, równina albo miejska dżungla to dla niej żadna różnica - każdy krok pozostawia ślad, jeśli tylko umie się odpowiednio patrzeć. Trzeba móc czytać znaki, badać cienie i podążać za tropami, które zostawiło zwierzę, bestia albo człowiek.
* Orientacja w terenie - niepotrzebna jej mapa, jeśli zna położenie gwiazd i potrafi określić kierunki świata na podstawie pozycji słońca. Ba, drzewa, kamienie, wiatr czy nawet jej własny cień pomagają jej znaleźć drogę, tam gdzie wszystkie inne szlaki się kończą.
Umiejętności:* Walka wręcz (I i II poziom)
* Czaromiot
* Kontrola przepływu Magii
Ekwipunek: Torba podróżna, a w niej - ubrania, krzesiwo, saszetka z przyborami toaletowymi, notatnik, pióro i butelka atramentu.
Rodzaj Magii: Magia Ishi Mwili, w jej stronach zwana Magią Żywego Ciała, bądź po prostu - Magią Ciała. Polega na kontroli i manipulacji zdolnościami organizmu na wielu poziomach - pod to zaliczają się biologiczne, organiczne oraz magiczne właściwości ciała. Potrafi wpływać na wydolność organizmu, szybkość wzrostu i rodzaj komórek, działanie organów wewnętrznych a także mięśni i skóry.
Pasywne Właściwości Magii:* Metabolizm - Jej ciało zna swoje nawyki, słabe i mocne strony, sama Baridakara wie jak ma pracować i działać. Wyciąga jak może najwięcej ze swojego organizmu, co zaostrza jej refleks, napięcie mięśni i działanie neuronów. Potrafi też kontrolować tempo wzrostu włosów i paznokci, a po małych oznakach wyczuć, że coś jest z nią nie tak - czy zbliża się np, jakaś poważna choroba. Jej układ pokarmowy jest niezwykle wydajny, bo to nie tak, że je byle co, ale jak się niechcący trafi coś nieświeżego lub szkodliwego, to nie poczuje. Strawi wszystko, żołądek przemieli to co może, z tego co otrzymał, nie odczuwając skutków ubocznych. Ba, nawet słabe czy niepoprawnie sporządzone trucizny oprócz dyskomfortu i zgagi, więcej złego nie zrobią.
* Odporność na choroby - to nie tylko kwestia zahartowanego ciała, lecz i jej magii, bo przeziębienie, katar lub gorączka się jej nie imają. Wahania temperatur na nią nie działają, acz jako istota ciepłolubna, preferuje cieplejsze rejony. Zarazki i bakterie z trudem przebijają się przez obronę białych krwinek i powszechne, niepoważne choróbska nie zwalą dziewczyny z nóg. Ma końskie zdrowie i tylko te silniejsze schorzenia mogą coś zrobić, lecz i tak przykują ją do łóżka na krócej i nie są tak osłabiające jak w przypadku innych. Nie dotyczy chorób wywołanych magicznie.
* Szybsza regeneracja - rany może nie goją się tak szybko, by widać to było gołym okiem, ale drobne zadrapania, zacięcia i siniaki szybko przestają być problemem. Zmęczenie przechodzi o wiele szybciej, z łóżka wstanie wypoczęta, choćby nieważnej jak zmordowana padła na nie wczoraj. Ponadto żadna rana, nieważne jak poważna i rozległa, nie zostawia na jej ciele blizn ani innych znaków swej bytności. (Regeneracja + 0,1 lvl)
* Zmysły - dzięki dorastaniu w trudniejszych warunkach oraz dzieciństwu spędzonym w dziczy jej percepcja jest bardziej rozwinięta. W lwiej części to oczywiście zasługa jej magii, ale nie zmienia to faktu, że zmysły ma podkręcone i wrażliwsze od normalnego człowieka, co ma swoje zalety jak i wady. (Percepcja + 0,1 lvl)
* Rozpoznawanie trucizn - może nie wie jak się nazywa dany specyfik, może nie ma pojęcia jak stworzyć śmiertelną mieszaninę, ale jej organizm reaguje jak wyznacznik chemiczny. Czy to zapach lub smak w jej głowie pojawia się czerwona lampka, że to jest dla niej szkodliwe, że ciało na tym bardzo ucierpi i należy omijać to z daleka. Tyczy się to też dużej ilości alkoholu, narkotyków i innych specyfików, naturalnego lub syntetycznego pochodzenia, na jakie można natrafić w świecie.
* Zdolność usuwania znaków - okropny bliznowiec na ramieniu, blizna przebiegająca przez całą pierś czy znamię na udzie, które irytuje właścicielkę? Jeśli się ją poprosi to Bari jest w stanie usunąć je samym dotykiem, dosłownie zmywając z ciała nadmiar tkanki łącznej włóknistej. Obejmuje to blizny i inne niedoskonałości, typu rozstępy, znamiona, myszki, brodawki albo nawet pieprzyki - co kto zechce, może się tym zajęć. (Nie wpływa na rany, tylko na wyżej wymienione ślady i usuwa je tylko za zgodą postaci/gracza.)
* Urok osobisty - w zdrowym ciele, zdrowy duch! Bo co może być bardziej urokliwszego i przyciągającego oko niż zdrowe, gibkie ciało, ujmujący uśmiech oraz wdzięczna postać? Dodając do tego jej charakter i styl bycia, niektórym już od pierwszego wejrzenie może wydawać się czarującą osobą. Oczywiście, nie musi to działać na wszystkich, ale może coś w tym jest, że jej organizm w chwilach zadowolenia produkuje nieco więcej feromonów, które mogą mieć "urzekający" efekt.
* Znajomość anatomii - ponieważ zna działanie swojej cielesności lepiej niż cokolwiek na świecie, wie dokładnie na jakiej wysokości leżą płuca, gdzie ma nerki lub gdzie zaczyna się odpowiedni odcinek kręgosłupa. Zna niezbędną dla siebie podstawę budowy ciała, posługując się swoim organizmem jak mapą, potrafi określić co gdzie się znajduje i oczywiście, do czego służy. (Medyk + 0,1 lvl)
* Empatia cielesna - czuje obrażenia innych, bo jak to inaczej ująć? Nie chodzi oczywiście o niewielkie sińce, raczej o silnie stłuczenia, rany lub poważne choroby - odczuwa w swoim ciele ich echo i jest w stanie zdeterminować co kogo boli. To nie jest dosłowne łączenie się z kimś w bólu, ma jedynie trafne wrażenie, że jej rozmówca ma stłuczone żebra i obite biodro, ponieważ w swoim ciele czuje cień tego dyskomfortu. Ta zdolność działa zawsze i może dzięki niej "czuć" na raz stan wielu osób znajdujących się w jej pobliżu - ma to i złą stronę - wizyty na polach bitwy czy w szpitalach to istny koszmar.
Zaklęcia:- Ranga D:
Malkia Ita - zaklęcie odstraszające, powstałe jako drobny hołd w stronę jej przybranej matki. Zmienia budowę strun głosowych i Bari potrafi głośno ryknąć jak najprawdziwszy lew, napędzając stracha potencjalnym wrogom i bestiom z okolicy.
(Obszar słyszalności - kilometr, im dalej tym słabszy efekt.)
Akili - czar, który jest w stanie wzmocnić lub osłabić wybrany zmysł. Jako nasilanie podkręca działanie zmysłu, pozwalając poszerzyć obszar odczuwania go, jako osłabienie działa odwrotnie. Może rzucić go na siebie albo na inną osobę.
(Trwa jeden post, buff/debuff - 30%.)
Pona - zaklęcie lecznicze, lub raczej, regulujące organizmu. Po otrzymaniu zastrzyku energii ciało w zmożonym tempie zaczyna naprawę komórek, pozbywając się drobnego zmęczenia, niewielkich ran, sińców i dokuczliwych urazów.
Kitou Umivu - blokowanie receptorów bólu za pomocą magii. Zaklęcie może to albo pomóc, albo zaszkodzić, zależnie od okoliczności użycia, lecz na pewien czas jest w stanie zablokować receptory czuciowe by nie przekazywały informacji o bólu do świadomości.
(Trwa jeden post.)
- Ranga C:
Imara Nguvu - czar wzmacniający wydolność ciała i przyśpieszający jego funkcje - refleks i siła mięśni wzrastają, krew krąży szybciej, oddech zaopatruje organizm w więcej tlenu - zaklęcie sprawiające, że organizm działa sprawniej i w walce funkcjonuje lepiej. Najprościej ujęty - buff do statów.
(Trwa jeden post, wzmocnienie wydolności o 40%.)
Pande Musuli - zaklęcie sprawiające, że impulsy elektryczne w jednej części ciała zostają zablokowane, co powoduje brak dopływu bodźców nerwowych do mięśni. Mięśnie poprzecznie prążkowane zostają sparaliżowane na krótki czas, zostawiając kończynę w bezwładzie, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Zaklęcie może zadziałać losowo, w zasięgu 5 metrów lub bezpośrednio za pomocą dotyku.
(Trwa jeden post, post przerwy przed użyciem na tej samej osobie.)
- Ranga B:
Pona Bora - zaklęcie, które magią popędza organizm do regeneracji - sprawia, że komórki w szybkim tempie odtwarzają się, rany krzepną, a niektóre mięśnie potrafią się odtworzyć. Układ odpornościowy działa na bardzo wysokich obrotach, zwalczając gorączkę, infekcje, zatrucia i choroby, sprawiając, że ciało przez czas działania zaklęcia zyskuje wręcz nadludzką zdolność do samouzdrawiania. Jest w stanie uleczyć poważne rany organów wewnętrznych, groźniejsze rany, oczywiście cały czas zasilane mocą magiczną - gdy zaklęcie zostaje przerwane, regeneracja wraca do podstawowego dla pacjenta poziomu. Niemniej, Baridakara potrafi sprawić by poraniony organizm wybrnął z kłopotów - obowiązkowe do tego jest skupienie i kontakt dotykowy.
Malkia Silaha - bardziej skomplikowany czar - palce u rąk i nóg twardnieją, paznokcie wydłużają się, kości i mięśnie stają się gęstsze, mocniejsze, słowem Bari tworzy coś na kształt zakrzywionych szponów. Od paliczków środkowych jej palce zamieniają się w białe, bardzo twarde, wytrzymałe i ostre pazury. Są wyraźnie dłuższe od jej normalnych palców, ale nie na tyle by przeszkadzać, co w walce robi sporą różnice. Przez wysycenie tych części ciała magią, krzemem, fluorem oraz wszelkimi najtwardszymi minerałami w ludzkim ciele, buduje bardzo niebezpieczną i poręczną broń. Szpony służą do drapania, cięcia, chwytania czy rozdrapywania tego, co stanie jej na drodze, dobrze wykorzystane mogą przydać się nie tylko podczas potyczki.
(Trwa pięć postów.)
- Ranga A:
Gamba Kingo - silne zaklęcie, które przez gwałtowne reakcje chemiczne powoduje twardnienie skóry, sprawiając, że włókna kolagenu tracą swoją elastyczność i miękkość. Powierzchnia ciała staje się szorstka, popękana, co wizualnie wygląda intrygująco - jakby Baridakara od stóp do głów była pokryta spieczoną przez słońce korą drzew. W istocie jest to jej własna skóra - już martwa, gruba na kilka centymetrów, nieco spękana, ale tworząca wyjątkową obronę przed atakami fizycznymi. Gęstość całego szkieletu wzrasta, sprawiając, że nawet skok z piątego piętra jej niegroźny - nie radzę tylko stać obok, bo krater po lądowaniu może być nieco za duży. Dzięki pancerzowi i budowie jej ciała, energia impaktu nie powali dziewczyny ani dotkliwie nie zrani. Nie przeszkadza to w poruszaniu się ani walce, boostuje jej siłę i wytrzymałość podczas starcia. Jest odporna na niektóre magie - bicz wodny lub kamień ciśnięty w jej stronę nie zaboli. Ogień, z tego powodu, że skóra jest martwa, nie zostawi wielu oparzeń i etc.. Gdy zaklęcie przestaje działać, płaty twardej skóry odpadają, rozpadając w pył w dłoniach - jej nowa skóra pod tym skorupą jest delikatna i jak każda świeża tkanka potrzebuje chwili by uzyskać właściwości poprzedniej.
(Trwa trzy posty, trzy posty przerwy między następnym użyciem tego czaru. Zwiększa wytrzymałość i Łamacza kości o 80%.)