I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Miejsce nie wydawało się specjalnie imponujące. Białe pomieszczenie bez nawet jednej ściany z równie białym filarem postawionym na środku. Sam filar nie podtrzymywał sufitu, a miał jedynie nieco ponad metr wysokości. Na nim znajdowała się czarna misa, która zdawała się nie do przeniknięcia wzrokiem. Gdyby ktoś do niej zajrzał, dojrzałby jedynie osiem czarnych kulek, które to najpewniej czekały... na coś? Możliwe. Pomijając jednak zapisanych w temacie uczestników, w pomieszczeniu znajdowała się jeszcze trójka magów. Białowłosa dziewczynka o nieco większym, aniżeli półtora metrów wzroście, ciemnowłosy chłopak o zwężonych, czerwonych oczach będący blisko o głowę wyższym od Karuny oraz nieco wyższy od tego osobnika białowłosy mężczyzna o jakiś stu osiemdziesięciu pięciu centymetrach wzrostu, odziany w lepszej jakości ubrania z grzywką przesłaniającą jedno z oczu. Czekali tak już dobre pięć minut, kiedy w białej pustce pojawiło się przejście, a do pomieszczenia wkroczyła im znana bardziej lub mniej mag rangi S z ich gildii. Czerwonowłosa stanęła jedynie przy misie, zliczając zebrane osoby, aby chwilę później odchrząknąć cicho. - Macie stosunkowo proste zadanie. Wylosujecie punkt startowy, a następnie musicie... wyjść z labiryntu, nie tracąc przy tym waszego symbolu uczestnictwa. Każde z was dostanie jeden przedmiot oraz jedną... cechę specjalną... Wygra ten, który pierwszy wydostanie się z labiryntu lub... który wytrzyma najdłużej - objaśniła krótko zasady, aby przemieszczać wszystkie kulki w misie, a następnie spojrzeć raz jeszcze po zebranych. - Jakieś pytania? Jeśli nie to możemy zaczynać...
//Z dodatkowych info to możecie zadać jakieś pytania. Czas na odpis jest do 30 września, czy też dokładniej do pierwszego października, gdzie koło południa powinienem odpisać. Potem czas na odpis będzie stały, równy czterem dniom. Jako, że wasz wybór i tak będzie losowy, to pisząc posta podajcie jedną z liter od A do H. By nie było - bez polskich liter jak Ą, Ę, Ć. Poza tym poniżej poglądowe obrazki dla NPC oraz ich ubiór - 1, 2, 3.
Karuna
Liczba postów : 134
Dołączył/a : 06/02/2017
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Sob Wrz 30 2017, 16:21
Nie była w stanie jakkolwiek ukryć faktu, że zżerał ją stres. Wielki dzień - egzamin na "maga" S! Teoretycznie jeśli im się nie uda, to nic wielkiego się nie stanie. Ale gdyby jakimś cudem... Przecież tyle rzeczy uległoby zmianie! Otworzyłby się nowy rozdział. Rozdział Karuny, najemnika rangi S, bo przecież magiem nie była. I tutaj był pies pogrzebany bo dobrze wiedziała, że brak magii może zdecydowanie zaważyć na wszystkim. Nie musiała wygrać, ale chciała. I jej "chcenie" było ważniejsze od tego, że nie musi. Po drugiej jednak strony po ten też tytuł wysłała też Josepha. Ranga S to dodatkowy przychód, a to oznacza więcej szekli. Może nie do końca wierzyła w to, że jej się uda, ale wierzyła w to, że Jo da radę.
Weszła ostrożnie do pomieszczenia widocznie spięta, po czym powoli podeszła do misy. Czekała. Tylko tyle jej zostało nie wiedząc do końca, co innego mogłaby obić. Na miejscu były jeszcze trzy inne osoby, na które starała się nie patrzeć. Prawdopodobnie jej "przeciwnicy". Osoby, które będzie musiała pokonać w tej czy inny sposób. Z tym, że nie chciała "walczyć". Walka na słowa była w porządku, ale nigdy nie wiadomo, kiedy przybierze ten drugi rodzaj, który z reguły pozostawiała swojemu niewolnikowi. Póki jednak nie musiała się rzucać w oczy, to było dobrze.
Ale tak stać jak słup soli i wyglądać jak wystraszony dzieciak? Dobrze wiedziała, że tak też nie dobrze, ale w sumie... czy złe było stwarzanie swego rodzaju pozorów? Ot, niegroźna dziewczynka. Nic godnego uwagi. Odpadnie sama, ci zajmą się sobą. Brzmiało jak fenomenalny plan. Nie mogła się jednak powstrzymać przed rzuceniem co jakiś czas dyskretnie okiem na ludzi wokół jakby licząc, że wyczyta cokolwiek o nich z ich ruchów czy twarzy.
Czy miała pytania? Nie, nie koniecznie. Podniosła jednak wyżej głowę wzrok kierując na maga S. Wiec zaraz się zacznie. Już za chwilę. Nie była w stanie wpaść na jakiekolwiek sensowne pytanie, które winna zadać, a które mogłoby jakkolwiek pomóc w dotrwaniu do końca. A zasady były proste. Wytrwać ze znaczkiem uczestnictwa. Ale... Czy to nie oznaczało, że ktoś może chcieć im je zabrać? Oni sami? Ktoś inny? - Przepraszam... Czy powinniśmy się spodziewać jeszcze jakiś innych zagrożeń, niż my sami? Znaczy... Żywych zagrożeń. - no bo tak, jakieś pułapki pewnie mogą być. Chociaż skoro pułapki... To brzmiało mało bezpiecznie. Dlaczego nie mogą po prostu pobawić się w jakieś zgadywanki?
Podaję literę: D
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Sob Paź 21 2017, 22:41
~~MG~~
Dziewczyna znalazła się w dość niecodziennym miejscu. Po wylosowaniu jednaj z kul, obraz przed jej oczami poczerniał, a chwilę później była już sama. Sama pośrodku pustki. Tak przynajmniej wydawało jej się przez jeszcze dobrych dwie i pół minuty, podczas których usłyszała tylko cichy brzdęk i dźwięk zamykanego zamku - takiego w drzwiach, nie budynku dla jasności. Znajdywała się w pomieszczeniu, które można było nazwać swego rodzaju zbrojownią, czy też jakimś muzealnym pokojem z okresu średniowiecza. Przed nią znajdywały się spore, mosiężne drzwi koło których stały dwie zbroje. Podobna para rycerzy stała przy każdej ścianie, na której znajdywała się masa różnego rodzaju ostrzy. Rapiery, bułaty, szable, miecze jedno i dwuręczne, czy wiele innych broni. Ponadto w każdym rogu znajdował się stary regał, na którym stały głównie księgi lub leżały jakieś zwoje. Gdyby zaś podeszła bliżej samych drzwi, dostrzegłaby na nich przyczepioną kartkę z prostą notką: 'Tylko prawdziwy wojownik może przejść dalej'. Cokolwiek to znaczyło, w chwili przeczytania pod kartką pojawiły się trzy, czerwone, energetyczne kręgi.
Karuna
Liczba postów : 134
Dołączył/a : 06/02/2017
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Nie Paź 22 2017, 19:45
Fakt nie posiadania obok Jo skutecznie dawał jej debuffa - 20 do pewności siebie i tego, co czyni. Tak to za nim zawsze mogła się schować, a teraz była kompletnie sama. Sama przez całkiem długi okres czasu, podczas którego słuchała, zastanawiała się i czasami nawet panikowała. Zaczęło się czy jeszcze nie? Ma już iść czy nie? Zrobić to czy to? W końcu jednak po kilku minutach ujrzała pomieszczenie wyglądające na co najmniej niebezpieczne. Bronie i zbroje raczej dawały mu raczej militarnego charakteru. To znowu kojarzyło się z walką. Kartka na drzwiach również nie napawała optymizmem i wywołała u niej delikatny uśmiech zmieszany z politowaniem wobec własnej osoby. Przejdzie tylko wojownik? Prawdziwy? Chciało jej się śmiać. Czyli co, mogła już wyjść? Znaczy nie - nie wyjdzie, bo nie jest wojownikiem. Za to wszystko wskazywało na to, że winna opuścić cały egzamin nim się na dobre zaczął. Chwyciła kartkę oburącz patrząc na nią pustym wzrokiem, w niej samej zaś zaczęła mieszać się powoli złość i gorycz. I co, tyle? Tyle z jej S'ki? Mimowolnie zmięła ją delikatnie w dłoniach.
Nie. Tupnęła nóżką.
Po prostu nie.
Mogła w tej sytuacji zrobić jedyną, słuszną rzecz, którą z pewnością zrobiłaby w każdej innej okoliczności i każdej innej okazji, a która podczas egzaminu przyszła jej do głowy dopiero teraz. Taka prosta myśl, taka banalna, idealnie pasująca do samej Karuny! Może przejść tylko prawdziwy wojownik - niech myślą, że jest prawdziwym wojownikiem. Nie była tylko pewna, kogo ma w tej kwestii oszukiwać i zwodzić. W tej chwili jednak nie było to kompletnie istotne. Chciała iść dalej i dalej pójdzie, choćby miała chwycić za jakikolwiek bułat i siłą je wyważyć. Najpierw jednak podeszła do ksiąg i zwojów. Broń na ścianach od razu wyglądała na taką, z której Karuna nie skorzystałaby nawet, choćby chciała. Księgi i zwoje z kolei kojarzyły jej się z magami i nie była pewna, czy magiem nie będąc da radę je obsłużyć o ile oczywiście miały inne funkcje niż ozdobną. Od nich jednak miała zamiar zacząć - chwycić w ręce, delikatnie, i sprawdzić treść. Nawet pokusiłaby się o drobne eksperymenty jak czytanie zawartości tychże skupiając się przy tym na drzwiach jakby licząc na to, że w którymś momencie księga bądź zwój miotną w nie jakąś betonową kulą i je wyważą.
No i ciągle w tyle głowy miała plan z bronią cięższego kalibru. Bezsensowny, ot - mrzonka, ale był.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Nie Paź 22 2017, 20:13
~~MG~~
Prawdziwa niesprawiedliwość tego świata miała dopiero zaistnieć. Dziewczyna zerwała kartkę z drzwi, aby tuż pod nią zobaczyć coś, co wyglądała jak dziura w drzwiach. Gdyby przez nią spojrzała dostrzegłaby tylko nieprzenikniony mrok. Może poświecenie jakąś latarką by tu coś dało, ale... czy to na pewno konieczne? Nie miała jednak czasu na ten względnie wąski i pionowy otwór. Dziewczyna postanowiła skupić się na książkach. Podeszła do pierwszego z regałów, aby to wziąć jedną z brzegu i spostrzec, że... ta była zupełnie pusta. Białe, niezapisane niczym kartki. Wszystko wyglądało tak samo w przypadku pozostałych egzemplarzy. Nieco bardziej efektywne było przeszukanie zwojów, bo sposród trzech znajdujących się na danym regale, każde posiadało coś w sobie zapisane. Pierwszy z nich miał literkę 'A', drugi słowo 'hand', zaś trzeci posiadał kolejny wyraz, a dokładniej 'his'. Podobny układ półek znajdował się w pozostałych narożnikach pomieszczenia. Czy mogło to oznaczać więcej podpowiedzi? Co więcej, dziewczyna mogła zobaczyć, jak środkowe kółko na drzwiach zmienia się w wielkiego, czerwonego X. Co to mogło oznaczać?
Karuna
Liczba postów : 134
Dołączył/a : 06/02/2017
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Sob Paź 28 2017, 14:32
Początkowo zwoje nic jej nie mówiły, a puste księgi napawały swego rodzaju przerażeniem tego typu, że nie wiedziała, co może z nimi w zasadzie zrobić. Przeczytała treść zwoju na głos, nawet kilka razy chcąc dobrze się z tym osłuchać, by w końcu stwierdzić, ze chyba wie, w czym rzecz. Odłożyła zwoje na miejsce, po czym podeszła do zbroi głównie skupiając się, by przyjrzeć im dłoniom (o ile to były pełne zbroje, a nie tylko jakaś ich część). Może były inaczej ułożone? Może same zbroje były jakoś oznakowane, miały jakieś symbole, które by ją nakierowały? Jeśli nie - zaryzykuje, zdejmie losowe bronie ze ścian i spróbuje wręczyć je zbrojom umieszczając je w ich dłoniach. Prawdziwy wojownik - może nie ona miała być tym wojownikiem? To by było dobrze. Miała trop. Była na nim skupiona. Jeżeli zaś jakaś zbroja ma już broń a stoi na przeciwko takiej, która go nie ma, to spróbuje ją dopasować. Ot, niech miecznicy stoją na przeciw mieczników, włócznicy na przeciw włóczników i tak dalej...
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Pon Paź 30 2017, 21:49
~~MG~~
Szczęście w nieszczęściu? Na szczęście - do niczego jeszcze nie doszło. Nie zmieniało to jednak faktu, że wraz z kolejnymi działaniami dziewczyny na drzwiach pojawił się drugi krzyżyk, pozostawiając już tylko jedno wolne kółko. Co jednak miało miejsce? Otóż... nic. Dziewczyna zwyczajnie zrezygnowała z dalszych poszukiwań wskazówek. Zupełnie tak, jakby ledwie trzy słowa pozwoliły odgadnąć jej zagadkę tego pomieszczenia. Niezmierzony geniusz? Wspaniała osobowość? A może zwyczajnie utalentowana osobistość? Niestety, nie miała zbytnio szczęścia w swoich kalkulacjach. Wszystkie osiem zbroi posiadało już bronie. Te z prawej strony od drzwi w prawej dłoni, te z lewej zaś w lewej. Każda z nich miała tam kolejno parami prosty miecz, toporek, szablę oraz buławę. Co gorsza? Nawet jeśli planowała wyposażyć zbroje w przykładowo włócznie... próżny jej wysiłek. W pomieszczeniu były tylko miecze. Różne jego formy. Oraz oczywiście wyposażone już dla zbroi bronie, ale te będąc w dłoniach nie wisiały na ścianach. Co gorsza... dziewczyna w pewnym momencie dosłyszała miarowe, powolne tykanie zegara, które z każdą chwilą zdawało się nasilać.
Karuna
Liczba postów : 134
Dołączył/a : 06/02/2017
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Pią Gru 15 2017, 22:45
Tylkoprawdziwywojownikmożeprzejśćdalej.
...Tylkoprawdziwywojownikmożeprzejśćdalej.
...Tylkoprawdziwywojownikmożeprzejśćdalej...
Panika! Drzwi wcale nie odliczały wskazówek. ODLICZAŁY CZAS. Popsuła. Nie dała rady. Już na samym początku jej kalkulacje zaprowadziły ją w ślepy zaułek, a teraz nie miała pojęcia, co dalej. Co ma robić? Szybko przeczytać kolejne wskazówki czy spróbować bez nich? Liczyć na ślepy traf czy postawić na własne umiejętności własnego kojarzenia? A przecież nie sądziła, by dała radę w tej chwili zgarnąć wszystkie wskazówki. A gdzie czas na rozwiązanie? Właśnie go straciła.
TYLKO PRAWDZIWY WOJOWNIK MOŻE PRZEJŚĆ DALEJ...
Ma przejść dalej. Ona, nie zbroje. A co jest bronią prawdziwego wojownika? Miecz! Ale są jeszcze słowa. Kolejno "A", "his" i "hand". His może dowoływać się do zbroi, zbroi jako "jego", albo wojownika. Wojownikami z reguły byli mężczyźni. Bron trzymali w dłoni. Nie wiedziała jednak, co z tym "A". Czy odwołuje się tylko jako część składowa zdania? Może jako "numer" porządkowy" Czasami ustala się kolejność przypisując cyfry i liczby, a czasami litery. A jest pierwsze. Tak samo pierwszy zdawał się być miecz.
Postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Mogła spróbować jeszcze ze wskazówkami, chociaż czuła, że nie da rady. Mogła spróbować jeszcze każdą inną opcję, ale ile da radę przetestować? Jakby to wyglądało, jakby w panice zaczęła miotać się po pomieszczeniu szukając rozwiązania problemu. Podeszła do jednej ze zbroi, po czym wyciągnęła mu z ręki miecz. Broń sama chwyciła mocno, po czym skierowała się w stronę drzwi, pewnie, pokładając wiarę w tej ostatniej próbie. Uniosła ostrze w kierunku przejścia patrząc na nie z nadzieją i determinacją. - Otwórz się! - rozkazała jeszcze, jakby w duchu licząc, że może to jakoś pomoże, zwiększy jej szanse na sukces. Chciała przejść dalej.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Pon Gru 18 2017, 16:57
~~MG~~
Dziewczyna z pewnością zrozumiała dość istotną rzecz. Nie miała wiele czasu. Nie zmienia to faktu, że musiała działać, albo sobie odpuścić. Czas mijał, a ona zaczęła nawet słyszeć tykanie zegara, jak w jakiejś bombie. Wszystko po to, aby sięgnąć po oręż i stanąć przed drzwiami, które... otworzyły się dopiero w chwili, w której tykanie zegara ucichło. Dziewczyna mogła też poczuć coś dziwnego. Coś, jakby nie mogła wydusić z siebie nawet jednego słowa nieważne jak by tylko próbowała. Mimo wszystko jej oczom ukazały się schody, a na ich krańcu kolejne pomieszczenie. Gdy przekroczyła jego progi drzwi za nią zamknęły się i zniknęły, a ona znalazła się w prostym, granatowym pomieszczeniu ze stołem oraz pięcioma drzwiami w przeciwległej ścianie. Drzwi kolejno od lewej do prawej miały na sobie litery L O S E N. Co więcej, na stola wyryte obok siebie były też symbole. Co jednak znaczyły? Nie było tutaj żadnej legendy, a jedynie... ponowne tykanie zegara.
O T T F F S S ? N T
Karuna
Liczba postów : 134
Dołączył/a : 06/02/2017
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Pon Gru 25 2017, 21:09
Udało się. Nie wiedziała jak, ale udało się! Przeszła dalej, a to oznaczało, że jest jeszcze nadzieja. A nawet jeśli nie, to przecież zawsze jest szansa, że Jo wygrał swoją część, prawda? Czuła się jednak dziwnie. Nie była pewna, czy to jakiś efekt całego labiryntu, czy następstwo tego, że całe emocje sprzed chwili zdążyły niejako opaść. Znowu znalazła się w jakimś pomieszczeniu po którym rozejrzała się ostrożnie. Drzwi i stół. Ma wybrać drzwi na podstawie tego, co jest na stole? Spojrzała na litery. Nie tworzyły żadnego logicznego ciągu, a jedyne, co mogła zauważyć to to, że niektóre się powtarzają. Może właśnie o to chodzi? Z drugiej strony nie było to nic odkrywczego i nie sądziła, żeby na egzaminie na S dostała coś... tak banalnego. N rzuca się bardzo w oczy. Zaczęła więc patrzeć dalej starając się ignorować zegar. Same w sobie nie wyglądały, jakby miały jakikolwiek większy sens. Może chodziło o ich ilość? Więc zaczęła liczyć, chociaż samo liczenie nic jej i tak nie dawało. Z drugiej strony - w ostatniej zagadce miała do czynienia z językiem obcym. Może tutaj też wmieszali neverbeeński? Ale jak? Próbowała jeszcze jakoś powiązać ich kolejność z kolejnością w alfabecie, ale wiele jej to nie dawało. Ot, T występuje trzy razy. Wróciła więc do ich liczby... Może to w ten sposób? Jakby się zastanowić, jak wrzucić TĄ literę, to nagle cały ciąg zaczyna mieć sens. Ale co, jeśli się myli, i to oczywiste N to taka pułapka? Dali prostą, bo nikt się nie spodziewa prostej? Ale to pasowało do... do jakiegoś dziwnego wzorku, który sobie wymyśliła. A druga opcja sprawiała, że cały ciąg wyglądał na taki z sensem. Nie wiedziała, ile ma czasu. Ruszyła do drzwi z literką E.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Pon Gru 25 2017, 22:29
~~MG~~
Zagadki miały to do siebie, że poziom ich trudności nierzadko musiał znajdywać się poza zasięgiem danej osoby. Czy tak stało się tym razem? Czy problematyczność zagadki przerosła Karunę? Ta miała się przekonać o tym po przekroczeniu drzwi z literą E. Szła dłuższą chwilę w niekończącym się mroku, nie widząc zupełnie niczego. Nie widziała innych pomieszczeń. Innych ścieżek, czy nawet koniuszka własnego nosa. Niektórzy uznaliby to za istny koszmar, ale po jakimś czasie zderzyła się z... krzesłem? Niedługo później zapaliły się w pomieszczeniu cztery świeczki umieszczone na czterech regałach w czterech rogach pomieszczenia. Nie dawały one za wiele światła, ale mogła śmiało zauważyć, że przed nią stało stare, naruszone przez czas drewniane krzesło, nad którym to wisiało nic innego, jak stryczek. Co więcej, przejście za nią zupełnie zniknęło, a ona ze wszystkich stron otoczona była ciemnymi, kafelkowanymi ścianami (takie 25 x 25 cm) niczym w jakimś lochu. Nawet w rogu najbliżej niej skapywała woda na tyle blisko, że mogła zgasić jej źródło światła. Po prawej stronie dziewczyna miała z kolei stolik z masą różnych fiolek bez etykietek. Nie potrafiła też poznać tych substancji. Różne płynne mazie, napoje, wywary, czy nawet sproszkowane środki. Z lewej miała zaś coś, co wyglądało na solidniejsze krzesło z metalowym hełmem przy nim i kajdanami. Do tego przechodziły przez nie co jakiś czas ledwo widoczne wyładowania. Co zaś na przeciwległej ścianie? Tam znajdywała się żelazna dziewica. Nie oznaczało to jednak końca. Nie. Za nią nawet było coś, co można przyrównać do narzędzia tortur służącego do wyciągania kończyn celu. Na regałach zaś leżały różnego rodzaju sztylety, pejcze, baty, czy inne narzędzia tortur, a woda dalej kapała. Coraz to częściej. Po pewnej chwili dziewczyna mogła dostrzec, że na każdej ze ścian formowały się zdania, które wyglądały tak, jakby zostały napisane krwią. Przed: Końca początek widok może ci czasem przesłonić Prawa: Płacz tu nie wskóra nic, krwi im potrzeba Tył: Twardą decyzją uda ci się przed tym obronić Lewa: Żadnej nadziei nie ma, zero ratunku z nieba
Co jednak mogła teraz zrobić, kiedy do jej uszu nieco później niż te informacje zaczął dochodzić odgłos tykania? Do tego dochodził co jakiś czas mrożący krew w żyłach powiew wiatru.
Karuna
Liczba postów : 134
Dołączył/a : 06/02/2017
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Wto Gru 26 2017, 15:28
Cały ten egzamin robił się co raz to bardziej... wymagający? Zdecydowanie wymagał wiele od jej psychiki. O ile nagły przypływ stresu był czymś, co może przecież znieść, tak kolejne pomieszczenie momentalnie wywoływało u niej napady strachu. Co ona tu robi pośród... tego wszystkiego? To jakiś loch? S-ala tortur? Rozejrzała się ostrożnie po pomieszczeniu, chociaż w pierwszym odruchu chciała zwyczajnie poszukać jakiegoś wyjścia i uciec. Sama nie była najodważniejszą istotą. Gdzie jest Jo w takich chwilach!? Zdecydowanie czułaby się w tym miejscu pewniej wiedząc, że w najgorszym wypadku ktoś ją obroni przed skończeniem na jednym z tych urządzeń. Nikogo co prawda prócz siebie nie widziała, ale... Nie wiedziała, na czym ma się skupić, i co tak na prawdę ma faktycznie zrobić. Odpowiedzią jest... co? Jaka ma być jego forma? Widząc zdania na ścianach zerknęła również na podłogę jakby licząc na jakąś podpowiedź pod własnymi nogami. Dalej miała zamiar ostrożnie podejść do krzesła (i tego zwykłego i elektrycznego) po czym go obejrzeć, tak samo jak Żelazną Dziewicę. Ale są jeszcze fiolki. I napisy! I na prawdę nie wiedziała, jak wszystkie te cztery elementy pokoju połączyć w jedną całość. Ale po kolei...
Przód! Krzesełko i stryczek. I napis, oczywiście. Przeczytała go raz jeszcze. Początek końca... może chodzi właśnie o linę z pętelką? Stanęła na krześle chcąc dokładniej obejrzeć, czy czegoś nie przysłania, tak samo krzesło (z którego pierw by zeszła). Może znajdzie tam kolejną podpowiedź?
Prawa - mnóstwo flakoników i misterny napis. Krew. Komu potrzeba krwi? No i czyjej? Zaczęła przeglądać flakoniki w poszukiwaniu czegoś, co krwią mogłoby być i położyłaby go w widocznym miejscu. Na zaś, by go później nie szukać. Może być potrzebna.
Tył - kompletnie nie wiedziała, co ma zrobić z tą częścią. Przed czym obronić? Przed śmiercią? Uznała, że najsensowniej będzie po prostu nie zbliżać się zbyt często do tej części prócz początkowej rewizji.
Lewa - podobna sytuacja. Chociaż czy te dwie ściany nieco się nie wykluczają? Nie była pewna. Podeszła jednak bliżej narzędzi na półce chcąc je obejrzeć, a następnie znowu spojrzałaby na napisy. W nich z pewnością kryła się odpowiedź. Sens przenośny zamknięty w zdaniach. Sens, nad którym musiała się skupić i go wyciągnąć na wierzch (i spróbuje przy tym użyć Retoryki lv 3,5, wszak obejmuje też pismo). Ze wszystkich. Na raz.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Wto Gru 26 2017, 20:37
~~MG~~
Tyle poszlak. Tyle niewiadomych. Tyle dziewczyny w całym pomieszczeniu i to nie w skutek rozczłonkowania jej na wszystkich ścianach. Dziewczyna z pewnością miała pełne ręce roboty. Rozglądała się wszędzie, szukała, aż w międzyczasie jedna ze świeczek w pobliżu kapiącej wody zgasła, a tykanie nieznacznie przyspieszyło. Czego jednak się dowiedziała? Żelazna dziewica wcale nie była zamknięta. Jedynie połowicznie przymknięta, a podchodząc widziała, że nieco przyrdzewiała. Do tego coś błyszczało w środku, jakby w okolicy głowy, ale co mogło to być? Ściany wszędzie wydawały się zwyczajne. Stukanie w nie nijak by nie pomogło. To samo z podłogą. Inaczej miała się sprawa stoliczka. Pomijając fakt, że nie znalazła żadnej fiolki krwi. Widziała tam coś, co wyglądało jak wgłębienie na fiolkę. Tylko jaką? Wszystkie były przezroczyste lub strasznie mętne. Jedna nawet może wyglądała na taką po krwi, ale była pusta, a jedynie pozostałości posoki osadziły się i zaschły na ściankach. Oglądając zaś spód mogła dostrzec niewielką szufladkę, która nie miała żadnych drzwiczek, śrubek, ani niczego. Do tego wydawała się najsolidniejsza z całego stołu. Jeśli chodzi o urządzenie do tortur na wyciągu... nie było tam nic. Co prawda na każdej z kajdan widniały literki A, C, B i D kolejno kończynami od lewej ręki po prawą nogę. W przypadku elektrycznego krzesła to z pewnością miało nieco więcej podpowiedzi, a przynajmniej zajrzenie do hełmu pokazywało... jakąś niewielką kopertę doczepioną na samym środku. Ale czy te wyładowania nie odstraszały dziewczyny? Co jednak z krzesłem i sznurem? Ta pod krzesłem znalazła kartkę, na której widniał napis 'At the end of the line'. Cokolwiek miało to znaczyć, jej oględziny sznura niewiele jej powiedziały. Sufit wyglądał normalnie. Sznur zwisał z środka jednego z sufitowych kafelków - tak jak krzesło stało na jednym z nich dokładnie pod. Sam zaś sznur wydawał się nieco zużyty, acz porządnie zawiązany. Z pewnością fachowo.
Karuna
Liczba postów : 134
Dołączył/a : 06/02/2017
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Czw Gru 28 2017, 18:58
Pytania, w miarę oględzin, mnożyły się zamiast maleć i było to całkiem frustrujące. Zwłaszcza, że czas leciał, a ona nie miała pojęcia, co z tym wszystkim zrobić. Jedyne co jej przyszło do głowy to uczepić się jakiejś tylko części tego, co znalazła, a przecież to nie o to chodziło w zagadkach, tak? Z drugiej strony lepsze to, niż kompletne poddanie się i porzucenie jakichkolwiek prób. Może właśnie to, co chciała zrobić pokrywało się również z częścią wskazówek, których nie znalazła, nie miała czasu już wygrzebać lub zwyczajnie były, ale nie rozumiała, co z nimi zrobić. A to, co zrobić chciała, jej samej kompletnie się nie podobało i przyprawiało ją o dreszcze. Ale jednak wgłębienie i pusta fiolka po coś były, prawda? Napisy na ścianach po coś były. Nie rozumiała wszystkiego ale sądziła, że może pojmuje chociaż część. Podeszła więc do półki ze sztyletami i chwyciła jeden. Następnie skierowała się do stolika, gdzie widziała pustą fiolkę po czym otworzyła ją. Sztylet z powrotem uniosła wahając się przez moment. Dłuższy, krótszy - jednak w końcu otworzyła się przyłożyć ostrze do skóry zaciskając przy tym oczy i zęby. Nie była fanką bólu, ba, było to coś, co chciała za wszelką cenę unikać. Coś, do czego nie przywykła i przywyknąć nie chciała. Nie mniej jeśli tylko zacznie kapać z rany krew, zbierze ją do pustego flakoniku, a ten odstawi we wgłębienie.
Jeżeli zagadka wymagała od niej czegoś kompletnie innego, to nie wiedziała, czego. Jeżeli ta fiolka i wgłębienie były tylko dla zmyłki, to swoją rolę spełniły. Mogła teraz co najwyżej poczekać, aż zegar przestanie tykać, dłonią zakrywając ranę z nadzieją, że krew szybko zakrzepnie.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Kwaczy Labirynt Pią Gru 29 2017, 00:23
~~MG~~
Nie miała chwili wytchnienia. Kiedy to walczyła z samą sobą, aby zadać sobie odpowiednią ranę oraz napełnić flakonik, jedna z trzech świeczek zgasła. Pozostały więc dwie? Czy także oznaczały czas, a może zwiększały trudność zagadki? Nie wiedziała, wiedziała tylko, że w chwili obecnej wyciąg znajdował się w zacienionej części pomieszczenia. Co zaś z krwią i flakonikiem? Ten zdawał się wypluwać krew do wnęki, a niedługo potem szufladka otworzyła się. Była tam czerwona koperta, a w środku niej znajdował się biały list z czerwonymi, krwawymi literami na nim. Niewiele dało się powiedzieć o przekazie. Głosił jedynie tyle, co nic. ...fear the unseen. Every end is a new beginning. Every sun has to set... Cokolwiek miało to znaczyć, wydawało się jakby tekst był ucięty. Mimo wszystko, kapanie na niego krwią skutkowało tylko rozmyciem liter. Co mogła więc teraz zrobić? I dlaczego tykanie przyspieszyło? Tego nie mogła ot tak powiedzieć. Sznur wisiał jak wisiał, krzesło stało jak stało. Dziewica też. Stolik miał otworzoną szufladkę, a wyciąg znalazł się w mroczniejszej części pomieszczenia. Ot... nic się nie zmieniło?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.