I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Las Revi jest to dość spory las, który pomimo swojej wielkości jest omijany przez wszystkich kupców, funkcjonariuszy i większość magów. Przez okrągły rok wyglądał jakby trwała w nim jesień. Niezamieszkane tereny są omijane ze względu na niebezpieczeństwo jakie zostało opisane w legendach tego miejsca. Ostatnio doszło jednak do wypadku, który spowodował obumarcie wszystkich drzew, powysychanie ziemi i rzek, i ogólną śmierć natury i żywych istot w lesie.
MG:
Grupka miała stawić się przed głównym wejściem do tego tajemniczego lasu. Razem ze zgłoszeniem zadania, poszła mapka w którym miejscu mieli się pojawić by usłyszeć więcej. W takim wypadku, raczej nikt nie powinien się tu zgubić. Wejście dało się od razu rozpoznać. Różnica między zieloną polaną, a czerwonym lasem była znacząca. Ravi było oddzielone fosą, nie różniącą się wcale od tej zamkowej. Pewien mag zrobił to dawno temu, żeby jak najmniej osób próbowało badać ten lasek. Jak widać, nie podziałało to w pełni. Magowie którzy dotarli na miejsce mogli zobaczyć niewielki drewniany mostek i porozrzucane wokół oznakowania, mówiące że las jest niebezpieczny. Dwie osoby stały przed drewnianym przejściem. Obydwoje byli wyprostowani, w czarnych ubraniach podobnych do księży, i całkowicie białych maskach założonych na twarzy. Nie miały one nawet otworów na oczy, co było dość dziwne. Stali na baczność, i wpatrywali się w każdego kto przychodził. A przynajmniej takie można było odnieść wrażenie. Jedyne co ich różniło, to fakt że jeden był blondynem a drugi brunetem. Raczej nie było wątpliwości, co do ich płci. W momencie w którym wszyscy by się zebrali, jeden z nich zacząłby mówić. -Witam. Dziękujemy za odpowiedź na nasze zgłoszenie. Jesteśmy z organizacji RVE, która was zatrudniła. Wydaje mi się, że wiecie jakie jest wasze zadanie. To jest V. - powiedziałby brunet, wskazując na blondyna - Będzie wam towarzyszył w tej wyprawie. Jest on raczej nadzorcą niżeli waszym współpracownikiem, więc lepiej o tym pamiętajcie. - skończyłby dość krótką wypowiedź zamaskowany człowiek, po czym zniknąłby między mrugnięciami wszystkich którzy tu się znaleźli. Pozostałby jedynie "V.", który był zwrócony w ich stronę. Jeśli mieli jakieś pytania, to lepiej było je zadawać.
Ostatnio zmieniony przez Winter dnia Wto Mar 20 2018, 16:12, w całości zmieniany 1 raz
Hannibal Barca
Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017
Temat: Re: Las Revi Pon Lis 20 2017, 21:05
Po przybyciu do Fiore Hannibal Barca postanowił udać się na jedną z misji, które były w ogłoszeniach w Hargeonie, do którego wcześniej przypłynął. Dowiedział się już w karczmie, że główną siłę tego państwa stanowią magowie, którzy trudnią się rożnymi zadaniami, gdzie niezbędna jest ich magiczna moc. Sam też ją posiadał bez większych problemów mógł wtopić się w tłum i udawać maga urodzonego w Fiore, chociaż jego akcept z pewnością mógł zdradzać nietutejsze pochodzenie. Nie znano tutaj jednak Kartaginy, z której pochodził więc nikt nie mógł domyśleć się jakim był człowiekiem i czego dokonał w swoim poprzednim życiu. Fioryjski natomiast znał wystarczająco dobrze, aby się porozumieć. Z tego, co zdążył się dowiedzieć za misje można uzyskać dość spore wynagrodzenie, a jemu potrzebne były pieniądze. Potrzebował licencji strzeleckiej oraz broni palnej, aby w pełni wykorzystać swój potencjał, a pieniądze, którymi dysponował były stanowczo zbyt małe na zakup profesjonalnej broni.
Po pojawieniu się na misji zauważył dwóch mężczyzn z tajemniczej organizacji. Nie znał ich, nie widział twarzy, ale sprawiali wrażenie doskonale wyszkolonych, nie takich, których można było łatwo zabić, obrabować z wynagrodzenia, a pieniądze zabrać dla siebie. Jeden z nich zgodnie zostawał w drużynie więc, gdyby Hannibal spróbował czegoś nieczystego zapewne doszłoby do walki 1 vs 2. Trzeba było zarobić te pieniądze uczciwie chociaż jeśli trafiłaby się okazja można było zabić tego faceta. Dziewczyna, która również była z ogłoszenia wyglądała również na wytrenowaną. Dowódca Kartaginy dowodził armią i potrafił rozpoznać po proporcjach ciała jak długo ktoś trenował, dziewczynie z pewnością nie brakowało nigdzie mięśni. Mimo to była naprawdę śliczna, nie wyglądała jednak na silną Hannibal miał wrażenie, że z łatwością mógłby wykręcić jej nadgarstki i zgwałcić, gdyby tylko tego zapragnął, jego ciało było znacznie większe od niej. "Jest jednak najemnikiem, nie kurwą, jak się nie będzie prosić to może uda jej się nie zostać zgwałconą zbyt szybko. Można było traktować ją jak zwykłego człowieka i okazać nieco szacunku, może okaże się kimś wartościowym w mojej przyszłej armii, ciekawe jaką magią włada." [/b]
Hannibal doskonale wiedział, że nie powinien nie doceniać żadnego wroga jeśli chciał przewyższyć Aleksandra Wielkiego, największego wodza jego czasu, który podróżował i zdobywał, z pewnością uchodził za geniusza wojennego i chociaż sam Barca też z pewnością wpisał się w dzieje historii to przez przegranie wojny ze Scipionem, cesarzem rzymskim nigdy nie dostał laury najznamienitszego zwycięzcy, korona ciągle leżała w rękach Aleksandra. Nie ulegało wątpliwości, że to właśnie z jego dzieł Hannibal wyciągnął najwięcej wiedzy i stał się doskonałym strategiem*)
Nazywam się Hannibal Barca, zwykły najemnik. Jestem doskonałym strategiem, dlatego doskonale jeśli powiesz mi coś o swoich umiejętnościach malutka. - przedstawił się wojownik ukrywając swoja przynależność do armii Isenbergu - Jak przypuszczam mamy wejść do środka, zbadać co pożera poszukiwaczy, jeśli jeszcze żyją to przynieść ich tutaj, coś pominąłem? Swoją drogą ciekawi mnie jedna rzecz... - po tych słowach Hannibal podszedł do Narisy i bez żadnego słowa ujął jej prawą pierś - W jakim rozmiarze nosisz stanik?
Po tych słowach Hannibal kilka razy ucisnął pierś, aby następnie się odsunąć, aby przypadkiem nie dostać plaskaczem w twarz, nie mógł na to pozwolić, potem zapewne musiałby ją zabić lub zgwałcić, aby utrzymać swoją dumę. Na misję poza standardowym wyposażeniem w postaci olbrzymiego dwuręcznego miecza wziął również ze sobą cztery litrowe butelki wina i kieliszki, które umieścił w swoim wymiarze, do którego tylko on miał dostęp. Ubrany był w swoje standardowe ciuchy i na razie nie aktywował swojej zbroi licząc na to, że nie będzie to zbyt szybko potrzebne.
*)Wspomnienie swojego mistrza.
Narisa
Liczba postów : 113
Dołączył/a : 02/11/2017
Temat: Re: Las Revi Pon Lis 20 2017, 22:01
Las przyprawiał ją o ciarki. Drzewa jesienią może i wyglądają pięknie, ale nie te, nie tutaj. Było w nich coś mrocznego i niepokojącego. Może to tylko jej podświadomość przesączona dziwnymi opowiastkami płatała jej figle. Miała nadzieję, że to był tylko zwykły las. Westchnęła i dla pewności sięgnęła ręką obok głowy nad ramieniem do plecaka, by się upewnić że ma łatwy dostęp do wakizashi w plecaku. Wyczuła rękojeść broni, ale wcale jej to nie pomogło w uspokojeniu się. Ktoś jej powiedział o tej misji, że medyk się przyda. Obiecała, że pomoże więc teraz nie może się wycofać. Chociaż nawet mogła i potrafiłaby, ale potrzebuje pieniędzy. Poza tym trochę ją ciekawi co tam naprawdę dzieje się z tym lasem. Poza tym musi trochę zasłynąć ze swych umiejętności, a takie zlecenie może być dobrym początkiem, dlatego z nową siłą i motywacją ruszyła przed siebie lekkim, ale pewnym krokiem na miejsce spotkania. Zmierzyła obecnych wzrokiem i po kilku minutach zaczęła bardzo żałować, że tu przyszła. Mogła się jeszcze wycofać, ale czy było warto? Z pewnością nie chciała zostać z tą górą mięśni sam na sam, więc obecność tajemniczego V. była nieco uspokajająca. Wpatrzyła się zszokowana w Hannibala, kiedy ten bezczelnie złapał ją za pierś. Wycofał się szybciej niż zdołała się otrząsnąć z szoku. Nie powinna robić sceny, ale też nie przemilczy tego całkowicie. Zmarszczyła brwi. - Risa. Medyk. Jestem wsparciem. A to mój rozmiar stanika. - wysyczała przez zaciśnięte zęby, pokazując mu środkowy palec. Nie miała ochoty prowadzić dyskusji z tym dzikusem. Chciała już po prostu skończyć tą misję, znaleźć zaginionych, udzielić im pomocy i dostać swoje wynagrodzenie. Nie pisała się na molestowanie przez jakiegoś barbarzyńcę, który się pewnie nawet w ogóle nie myje.
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Las Revi Wto Lis 21 2017, 22:28
Po spotkaniu z istotą doskonałą jaką niewątpliwie był mężczyzna spotkany w lesie, Vit stał się silniejszy. Silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Silniejszy, niż jakikolwiek inny mężczyzna na świecie. Nie wątpił w to, że aktualnie jedynie magowie mogli przewyższyć go tężyzną fizyczną. Choć i już wcześniej, było to niełatwe normalnym ludziom, w tym, przez gabaryty Vita. Teraz zaś mogła się nadarzyć okazja by swą silę przetestował. Zadanie było tajemnicze, ciekawe, ale przede wszystkim, użyteczne. Było czymś, czego potrzebował teraz Vit. Dlatego się stawił. Na miejscu dostrzegł cztery osoby. Dwie, które wyglądały bardzo podejrzanie. Co gorsza - zleceniodawcy. No i prócz tego dwójka karzełków. Mężczyzna o zdrowych preferencjach. Umięśniony. Widocznie wojownik. Na pewno będzie przydatny, ale pewnie był magiem. I kobieta, wojownicza, zadziorna, również wyglądała na użyteczną. Z zamyśleniem skinął obojgu głową. Mimo ze gardził magami, ta dwójka mogła okazać się względnie przydatna. Aż się wzdrygnął na wspomnienie poprzednich towarzyszy misji. Zwłaszcza kobiet.-VIt Ferlicz stawia się na misje.-Rzekł uderzając drzewcem swej broni o tarczę. Znów nie zabrał ze sobą Glewii, ale niestety tamta broń nie nadawała się do zadań takich jak to. Tutaj, lepiej sprawdzała się stara dobra Brunhilda.
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Las Revi Sro Lis 22 2017, 00:21
MG:
Przed lasem zrobiło się od razu bardziej żwawo po przybyciu uczestników misji. Głównie za sprawą jednej osoby, ale nie miało to żadnego znaczenia. Mieli misję do zrobienia i ludzi do uratowania. V. stał tak przez chwilę cicho, i niektórzy mogli przypuszczać że rozpaczał nad tym dlaczego to on miał ich nadzorować, a nie jego nieznany nikomu współpracownik. Tajemniczy osobnik odwrócił się głową w stronę Hannibala, olewając chwilowo pozostałych. I na tym właściwie się skończyło. Nie miał chyba nic do powiedzenia. Przesunął ręką w powietrzu przed sobą, dzięki czemu pojawił się hologram mapy Revi. Na hologramie mogli ujrzeć pięć migających kropeczek. Cztery z nich były blisko siebie, a pozostała znajdowała się na drugim krańcu lasu. -Te zbiorowisko punktów to my. Piąty jest miejscem, do którego zmierzali nasi badacze. To oni są naszym priorytetem, tak więc idziemy na północ. Celem pobocznym jest zbadanie Revi. Przypominam, że nie wiem co kryje się w tym lesie dlatego powinniśmy być ostrożni. - powiedział tajemniczy osobnik, jasno podsumowując kierunek w którym musieli zmierzać. Otrzymali minimalną ilość informacji, ale była ona wystarczająca by jakoś rozpocząć powierzone im zadanie. Jeśli chcieli coś więcej między sobą omówić, to teraz mieli na to czas. W momencie gdy pogawędka się skończyła, V. jako pierwszy przekroczył most i zniknąłby w dość gęstym lasku. W ten oto sposób misja ruszała.
Grupka po wejściu do lasu i krótkiej wędrówce na północ, znalazła się w dość ciekawym a zarazem zwykłym miejscu. Zamiast typowo ponurej atmosfery towarzyszącej takim opuszczonym miejscom, ta była rodem z opowieści fantasy. Przed nimi znajdowała się długa rzeczka, która oddzielała ich od miejsca do którego zmierzali. Woda była krystaliczna, dlatego łatwo dało się dostrzec dno. Świadczyło to też o tym, iż nie rzeka nie była zbyt głęboka. Metr z kawałkiem. Bezproblemowo dało się określić, że od drugiego brzegu dzieli ich trochę więcej niż 20 metrów. Poza tym, słońce pięknie świeciło a V. gdzieś zniknął bez słowa. Przed grupą stała tak naprawdę pierwsza decyzja co zrobią.
Hannibal Barca
Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017
Temat: Re: Las Revi Czw Lis 23 2017, 09:41
Hannibal Barca dość szybko mógł określić potencjał bojowy oraz intelektualny swoich towarzyszy, których spotkał na misji. Łatwa ocena w tym przyszła mu być może dzięki umiejętnościom taktycznym, być może dzięki doświadczeniu w prowadzeniu wojen, a może po prostu w charakterze miał łatwe ocenianie ludzi. Dziewczyna, która przedstawiła się jako Risa, określiła się jako medyk, taka osoba w drużynie zawsze była przydatna szczególnie jeśli czas misji oraz jej stopień trudności nie były do końca określone. Pomimo jej użyteczności Hannibal nie wróżył jej przez swoją zadziorność zbyt długiego życia. - Powinnaś nieco bardziej uważać na gesty malutka - ostrzegł Hannibal - Wchodzisz właśnie do lasu z trzema silnymi facetami, którzy jeśli zechcą mogliby z łatwością zedrzeć z ciebie stanik, aby poznać rozmiar twoich piersi. Nie sądzę, abyś była w stanie sama się obronić, a jeśli Vit Ferlicz będzie zamierzał Cię zgwałcić - tutaj pokazał na mężczyznę, którego gwałt z pewnością zabolałby dziewczynę ze względu na jego rozmiar - to jeśli będziesz taka nie miła dla nas to nikt Cię obroni. Hannibal nieco szanował wojowników jakim była dziewczyna i chociaż pokazywanie mu środkowego palca do rozsądnych nie należało to nie zamierzał jej z tego powodu gwałcić jak burdelową kurwę. Wiedział jednak, że to tylko jego wojskowe poglądy, gdyby weszła z jakiś napalonymi szumowinami do losu zapewne mogliby zapomnieć o zadaniu i w trójkę zająć się jedną dziewczynę najpierw ją gwałcąc, a potem mordując. Gdyby zrobili to w takim miejscu dziewczyna nie miałaby najmniejszej szansy na obronę przeciwko trzem magom, z magią, która nie nadawała się ani do obrony, ani do ataku. Cały czyn mógłby uiść im bezkarnie ogłaszając potem policji, że dziewczyna zginęła na misji zabita przez jakiegoś sowoniedźwiedzia. Jej wyszczekany i zadziorny charakter z pewnością nie był w tej kwestii obroną dla niej, dziwki w burdelu były lepiej wychowane od niej i wiedziały w jaki sposób nie narażać się na niepotrzebne zagrożenie. Może i dziewczyna miała dobre predyspozycje jako osoba w armii, albo innym oddziale, ale ze swoją zadziornością i poczuciem wyższości byłaby tylko zbędnym utrapieniem, który mógłby zmniejszyć morale każdej armii. Jeśli tak jak powiedział Vit poczułby ochotę na zgwałcenie dziewczyny to Kartaginczyk nie zamierzałby mu w tym przeszkadzać, dziewczyna swoją zadziornością zasłużyła na to. Prędzej czy później i tak się skurwi. - Jeśli miałbyś faktycznie ochotę ją przelecieć, nie będę przeszkadzał Powiedział jeszcze do Vita dając mu przyzwolenie na to i zapewne nieco strasząc dziewczynę, aby wiedziała, co może czekać ją na tej misji. Być może taka realna groźba spowoduje, że dziewczyna nieco się spokornieje i zacznie myśleć nad tym co mówi. Czyżby myślała, że tylko on jest tym złym mężczyzną, który potrzebuje zaspokojenia potrzeb seksualnych? Może myślała, że wszyscy mężczyźni chodzący na misje to, albo prawiczki z gimnazjum, albo rycerze walczący o światłość na świecie. Tacy oczywiście się zdarzali, ale zdecydowana większość najemników nie należała do tego sortu ludzi, poza tym faktycznie nie zamierzałby w tym przeszkadzać znacznie większemu mężczyźnie.
W przeciwieństwie do Risy wielkolud w postaci Vita Ferlicza, jak przedstawił się mężczyzna, ten zrobił na nim pozytywne wrażenie. Widząc jego posturę od razu przypomniał sobie o biblijnym Goliacie, który mierzył wówczas około trzech metrów, co na ówczesne czasy wyróżniało go z tłumu podobnie jak teraz członka ich misji. Ten, co prawda nie był opancerzony w najdroższe ówcześnie pancerze i hełm, ale jego siekiera i tarcza robiły naprawdę spore wrażenie, poza tym wydawało się, że mężczyzna nosi te przedmioty nie tylko dla ozdoby. Siła jego rąbnięcia ze względu na wielkość musiała być naprawdę olbrzymia, zapewne mogłaby skruszyć większość znanych mu pancerzy i tarcz. Poza tym nie marudził, nie grymasił, nie pokazywał środkowych palców, a po prostu przedstawił się i uderzył w swoje oręża jak na prawdziwego wojownika przystało. Już sam jego wzrost jako wojownika budził zapewne grozę szeregach wrogich armii, które obawiały się starcia z kimś tak dużym. Wprowadzenie broni palnej z pewnością nieco zmniejszyło tą grozę, ale na polu bitwy tak olbrzymi wojownik z pewnością znacząco zmniejszyłby morale przeciwników pokazując, że wroga armia ma najlepszych żołnierzy oraz zwiększył morale własnego oddziału, w końcu jak można byłoby powalić takiego wielkoluda. Aby powalić takie bydlę z pewnością nie wystarczyłby jeden, dwa ciosy, potrzeba było znacznie więcej silnych uderzeń. Fajnie, gdyby Fioryjski Goliath został sojusznikiem Hannibala i obok Leana stanowił jego elitarny oddział na to jednak było za wcześnie, za mało jeszcze znał najemnika, nie wiedział jakie ma podejście do walki i wojny, a także sama pozycja w armii Hannibala raczej nie była odpowiednia dla dowodzenia jakimś oddziałem.
W drużynie był jeszcze V, którego głównym celem była obserwacja, podobno pomóc miał tylko w ostateczności. Zapewne był wyszkolonym najemnikiem, elitarnym magiem tej organizacji, a jego siła mogła znacząco przekraczać przeciętnego maga. Po przekazaniu, w którą stronę powinni się udać Kartaginczyk nie zamierzał tracić czasu na dalszą rozmowę. - Mamy przejść z punktu A do punktu B w zasadzie, nie ma sensu chyba ustalać żądnych strategii. Idziemy do przodu, znajdujemy badaczy tego lasu, jak coś na nas wyskoczy robimy z tego szaszłyki. Myślę, że nie ma obiekcji do tego prostego planu Więcej chyba nie było sensu mówić, póki nie spotkają wroga, albo nie natkną się na jakieś wyzwanie, żadnego planu nie było sensu układać. Mieli iść w formacji? Pewnie Hannibal lub Vit na przodzie nie byliby złym pomysłem, w końcu znali się z pewnością lepiej na walce niż Risa, ale dziewczyna mogła zginąć zdaniem Kartagińczyka jako pierwsza większej straty, by nie było. Mimo to po przekazaniu planu żołnierz Isenbergu ruszył do przodu w stronę, którą wskazał V jako cel podróży.
Po krótkiej wędrówce pojawiła się pierwsza przeszkoda, która chociaż nie wydawała się specjalnie wymagająca czy niebezpieczna historia nie raz udowodniła, że płynąca rzeka mogła powstrzymać niejedną wrogą armię przed inwazją. Potok przy brzegu miał metr głębokości, ale z pewnością dno było nierówne, muliste, mogły znajdować się na niej różne prądy wodne utrudniające przejście, które mogły porwać w dół rzeki niejedną osobę. Oczywiście wcale tak nie musiało być, była to tylko jedna z opcji. Co prawda wydawało się, że Vit Ferlicz ze swoją posturą nie powinien mieć problemów z bezpiecznym przejściem przez rzekę tak on oraz Risa, znacznie mniejsi mogli napotkać różne problemy, lepiej było znaleźć bezpieczniejsze przejście. Najlepiej byłoby jakby gdzieś w pobliżu znajdował się jakiś most. Kartaginczyk podejdzie do strumienia, aby poprawić swoją widoczność, a następnie wychylając się zacznie poszukiwać w zasięgu wzroku jakiejś wybudowanej drogi przeprawy, może gdzieś kawałek z stąd, mógł to być po prostu most, ale również przewalone drzewo, albo tama zbudowana na rzece przez bobry. Lepiej było nadłożyć trochę drogi niż ryzykować przeprawę przez dwadzieścia metrów rzeki. Jeśli jednak żadnego mostu nie było to postara się wypatrzeć jak najwęższy odcinek drogi, węższy oznaczał również najbezpieczniejszy dla jego planu B. - Podejrzewam, że siekiera jest nie tylko na pokaz - zwróci się do Vita - Pokażesz jak jej użyć ścinając jak najwyższe drzewo? Posłuży nam ono za most, będzie bezpieczniej niż przechodzenie wpław. Byli w lesie, na szczęście nie było tutaj żadnej polany więc wysokich drzew z pewnością było tutaj sporo i można było je wykorzystać jako prowizoryczny most dla przeprawy przez rzekę. Nawet jeśli konar drzewa będzie zbyt cienki, aby po nim przejść, albo po prostu Hannibal spadnie z niego to będzie mógł się przytrzymać go, aby bezpiecznie przejść przez rzekę asekurując się jakby trzymał linę rozpiętą między dwoma brzegami. Mężczyzna uważa, aby nie zostać porwanym przez prąd.
Co prawda miał nadzieję, że znajdą jakiś środek przeprawy, albo w postaci jakiegoś mostu, albo przez ścięcie przez Vita jakiegoś drzewa, ale jeśli żaden z planów z jakiegoś powodu się nie powiedzie (w końcu nie każdy wojownik chciał używać swojej broni do ścinania drzew, chociaż takie podejście było głupotą) wtedy spróbuje przeprawić się przez rzekę o własnych siłach. Miał dość sporą tężyznę fizyczną, a rzeka wyglądała na dość spokojną. Uważał jednak, aby nie wpaść w żaden szybszy prąd czy wir widząc ruchy na tafli wody stara się je ominąć. Uważa również na ataki z zaskoczenia wykorzystując do tego swój zmysł walki [lv.1], aby wykonać odpowiednie do sytuacji akcji. W przypadku wystrzelonego w jego stronę pocisku padłby do wody, w końcu gęstość wody skutecznie osłabiała wszelkie pociski, a jeśli będzie to atak fizyczny stara się zablokować go olbrzymią powierzchnią swojego dwuręcznego miecza.
Narisa
Liczba postów : 113
Dołączył/a : 02/11/2017
Temat: Re: Las Revi Czw Lis 23 2017, 11:18
Pojawienie się 3-metrowego mężczyzny sprawiło, że Narisa zaczęła się poważnie zastanawiać czy dobrze zrobiła przychodząc tu. Chociaż starała się sobie wmówić, że może Vit nie jest taki straszny, to i tak nie wyglądał na misia do przytulania. W dodatku słowa Hannibala niczego nie ułatwiały, a wręcz przeciwnie. Fioletowooka spojrzała na nich z lekkim szokiem i zaczęła się zastanawiać czy rzeczywiście nie przesadziła i czy ta cała misja warta jest ryzyka na jakie się naraziła. Może i zareagowała nierozsądnie, ale nie chciała być traktowana w taki sposób – jak przedmiot, jak niewolnica, którą kiedyś była. Chociaż może nadal jest? Może przeszłość się jej uczepiła i dlatego jest nieco przewrażliwiona na tym punkcie. Zastanowiła się chwilę co robić, podczas kiedy Barca nawijał o czymś. Słuchała go tylko jednym uchem, zastanawiając się co zrobić. Nie jest osobą, która łatwo ucieka, ale w tym momencie lepiej będzie jeżeli wycofa się w misji. Niektórzy po prostu nie potrafili się dogadać i raczej ciężko jej będzie współpracować z kimś takim jak „pan dumny strateg, któremu kobiety powinny rzucać się pod nogi i błagać by je posiadł”. Dla takiego człowieka kobieta najpewniej miała spełniać jedną funkcję, więc po co kusić los. Podjęła więc decyzję. - Nie wiem z jakiego miejsca pan pochodzi, ale tam skąd pochodzę znajomości nie zaczyna się od molestowania kobiet. Może i zachowałam się nieodpowiednio, ale było to zachowanie adekwatne do tego jak pan się zachował, czyli nieprofesjonalnie i jak ktoś, kto nie wie co to kultura. Nie chcę dalej brać w tym udziału, skoro nie możemy zachować profesjonalizmu. Myślę, że pan Ferlicz będzie wystarczającym dla pana partnerem do tej misji. Powodzenia. - odparła chłodno, wymuszając na sobie zachowanie spokoju, co jej się ledwo udawało. Potarła bezwiednie przez materiał marynarki drewnianą bransoletę i skierowała swe kroki ku ich tajemniczemu nadzorcy – V, zanim jeszcze zagłębili się w las. - Pan wybaczy, ale wydaje mi się, że tamta dwójka jest wystarczająca do tej misji. Nie podoba mi się to, że muszę się wycofać z tego zlecenia, ale nie sądzę bym była w stanie współpracować z panem Hannibalem. Nie wiem czy będziecie potrzebowali opieki medycznej, więc jeśli takie jest pana życzenie mogę do wieczora poczekać pobliskiej wiosce. - powiedziała tym razem z uprzejmością w głosie do reprezentanta swojego zleceniodawcy. Zamierzała poczekać na jego odpowiedź i odejść. Nie chciała ryzykować, że coś może się stać w trakcie lub po misji. Ta garść klejnotów, która była oferowana za zlecenie nie była tego warta. Szczególnie, że słowa Hannibala już nie brzmiały jak zwykła groźba, tylko jak obietnica.
Cytat :
//Nie wiem czy jest jeszcze jakaś możliwość by moja postać kontynuowała tą misję. Przepraszam, że tak wyszło, ale po prostu odgrywam postać. Nie wiem jak ją zmusić by została na tej misji, Hannibal za bardzo ją wystraszył, a Vit też nie pomaga swoim wyglądem. (xD)
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Las Revi Sob Lis 25 2017, 12:22
W zasadzie to Vit miał wywalone. Jeśli Hanibal chciał gwałcić Risę, niech gwałci. Jeśli Risa nie chciała być gwałcona, niech go zabije. Życie było proste. Opcje również. Po co tyle mówić skoro można było zwyczajnie zadziałać? Tego do końca Vit już nie rozumiał. Nie spodobało mu się jednak to, że w ich sprzeczkę, Hannibal próbował wmieszać jego.-Nie interesują mnie karlice.-Warknął posyłając Hannibalowi nie przyjemne spojrzenie. Może wtedy przestanie uwzględniać go w swoich głupich pomysłach. W każdym razie czy Risa pójdzie z nimi czy nie - nie obchodziło to olbrzyma. Tyle że przy drugiej z opcji przynajmniej zrozumie że ta kobieta również była bezużyteczna. W każdym razie Vit nie zamierzał tracić czasu. Jeśli Risa poszła, to nawet nie da czasu Hannibalowi na poszukiwanie jakichś mostów. Zwyczajnie złapie go za coś i przeniesie jak worek kartofli na drugą stronę rzeki. Karły w końcu prawie nic nie ważyły. Po drugiej stronie odstawi go na ziemię, bo upadek z wysoka mógłby mu coś zrobić. A po drugiej stronie? Ruszyłby dalej. Nie było co tracić czasu. Hmh. Droga była przecież prosta...
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Las Revi Sob Lis 25 2017, 13:53
MG:
V. spojrzał znowu na Hannibala, i temu mogło się wydawać, że wszystkiego jego jakiekolwiek sekrety były w posiadaniu tajemniczego osobnika. Czy tak faktycznie było? Nie wiedział tego. Ich nadzorca spojrzał następnie na osobę, która chciała się wycofać. - Nic Ci nie zrobią kiedy jestem nadzorcą. I zadbam o to, żebyś odejścia z tej misji żałowała bardziej niż zostania na tej. - powiedział prosto. Widać było, że tajemniczy osobnik nie jest zainteresowany ich relacjami. Mogli założyć, że dla niego liczyło się tylko wykonanie zadania. A im więcej na nim osób, tym większa szansa na sukces. I medyk jest zawsze przydatny. To były dość znane fakty. Potem V. nie ingerował już w ich rozmowę. Jeśli kobieta zamierzała pomimo tego odejść, nikt jej nie bronił. Konsekwencje swoich czynów poniesie.
Pierwszy zaczął działać Hannibal, szukając jakiegoś mostu, lub innych rzeczy po których mogliby przejść. Niestety, nieznane tereny miały to do siebie, że nikt tam takich dróg nie budował. Nie wiadomo było, jak wytrzymałe są korzenie tych drzew. Las mógł się wszystkim wydawać magiczny, może faktycznie taki był. W każdy bądź razie, nie było mostów, przewalonych drzewa, ani tam. A bynajmniej nie zdążył żadnego zobaczyć, bo jego towarzysz go porwał. Wyglądało na to, że Vit był innego zdania niż strateg, i nie widział niczego groźnego w tej rzeczce. Gdyby Narisa zdecydowała się tu zostać, olbrzym też by ją wziął. W końcu co za różnica przy jego sile. Raczej nie planowali jej zostawiać, ale to była decyzja olbrzyma czy też ją weźmie.
Do połowy rzeki było spokojnie. Tylko 10 metrów dzieliło ich od drugiej strony. Nagle jednak, wszystko się popsuło. Prąd w rzece ogromnie się zwiększył. Nurt by ich porwał , gdyby nie masywność olbrzyma. Jednak nawet on miał problem z zachowaniem stabilności robiąc następne kroki. Dlatego na ten moment się zatrzymał, żeby wszyscy nie polecieli z nurtem rzeki, kto wie dokąd. Wyglądało to, jakby sama natura walczyła z magami, którzy przekroczyli zakazane tereny. A przynajmniej jej część, po wszystko inne było w normie. Rzeka zaczynała się robić coraz głębsza, na wskutek osuwającego się dna. Jej głębokość wynosiła teraz 1.5 metra. Sytuacja, nie wydawała się zbyt ciekawa. Na brzegach rzeki jednak, było spokojnie. Magowie musieli coś wymyślić, nim faktycznie polecą. Plus jest taki, że Vit faktycznie miał rację. Most by Hannibalowi w takiej sytuacji nie pomógł.
Hannibal Barca
Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017
Temat: Re: Las Revi Nie Lis 26 2017, 07:34
Hannibal od zawsze umiał wzbudzić strach w umysłach swoich wrogów powodując zamęt na polu bitwy, ale rzadko udawało mu się zrobić to mimowolnie z potencjalnym sojusznikiem, który chociaż go obraził to oczywiście zwiększał szansę na zwycięstwo. Skoro nagroda przeznaczona dla Barci po zmniejszeniu liczebności grupy nie miała ulec zmianie dość łatwo było stwierdzić Kartagińczykowi, że nie ma sensu utrudniać sobie zadania i pozbywać się jej uczestnika. Już więcej mógł zyskać pozwalając iść dziewczynie, a potem siłą odebrać jej wynagrodzenie, chociaż wątpił w to, że miałby ku temu okazję po słowach V, którego nie interesował nasz spór, ale nie zamierzał pozwalać w żaden sposób na pomniejszenie szansy na wypełnienie zadania. Wzrok mężczyzny był świdrujący, kiedy spojrzał na maga, być może wiedział o tym, że jest żołnierzem Isenbergu, z pewnością nie mógł wiedzieć o jego dowództwie w wojnie punickiej. Mężczyzna ten postanowił jednocześnie wstawić się za Risą obiecując jej ochronę oraz uniemożliwić groźbą wycofanie się z misji. Hannibal odruchowo nie lubił ludzi, którzy mu się przeciwstawiali, a takich jak on patrzących na niego z góry miał ochotę rozłupać mieczem. Nie był jednak szalonym idiotom, aby się teraz na to porywać, w końcu miał przeczucie, że ten cały V może być naprawdę silnym magiem, doświadczonym w boju i trudnym przeciwnikiem, poza tym nie miał tutaj sojusznikiem w przypadku ataku Vit oraz Risa z pewnością wstawiliby się za pracodawcą, a na końcu pokonując nadzorcę nie miał pewności, co do tego czy znajdzie przy nim jakieś pieniądze, które zrekompensowałyby wynagrodzenie, a tym samym koszty podróży i poświęcony przez Hannibala czas. Jeśli nadarzy się w trakcie misji okazja V pożałuje swoich czynów, jeśli będzie ranny z przyjemnością pozbawi go głowy swoim wielkim mieczem, na razie jednak pozostało zagryźć zęby i zemstę nieco odwlec w czasie.
Vit również zamiast zgodzić się z wodzem posłał w stronę Hannibala mało przyjemne spojrzenie, ale nie pełne wyższości jak w postaci V, nie uznał tego za obrazę, poza tym mężczyzna swoim wzrostem i jak się miało później okazać również siłą był znacznie bardziej użytecznym. Spodziewał się jednak innego zachowania, widocznie siedziało w mężczyźnie nieco niepotrzebnej szlachetności, albo może faktycznie nie interesowały go kobiety poniżej 2.5 metra wzrostu, to ciężko było jednoznacznie określić. Pomimo wzrostu mężczyzny Hannibal jednak nie przeląkł się jego spojrzenia wiedział, że fizyczna siła, którą ten mógł posiadać na nic zdałaby się póki ten miał swoją wojenną zbroję, nie odpowiedział jednak na te słowa.
Kiedy dotarli na rzece rozpoczęło się szukanie mostu, ale takowego nie dało się znaleźć, byłoby to zbyt łatwe zadanie, ścięcie drzewa na most byłoby pewnie lepszym pomysłem, ale przeprawienie wpław wykorzystując siłę Vita okazało się też nie najgorszym pomysłem. Kartaginczyk nie spodziewał się, że olbrzym posiada, aż tak imponującą siłę, aby bez problemu podnieść jego i Risę oraz przeprawić się z nimi na drugi brzeg rzeki. Szybko jednak okazało się, że pozornie spokojny strumyk przybrał na sile i nawet wielkolud miał problem, aby iść dalej. Wydawało się to dość niezwykłe i nienaturalne jakby sama przyroda utrudniała przeprawę drużynie, a Hannibal szybko rozejrzał się wokół wyszukując ewentualnego wroga, który mógł być gdzieś ukryty i swoją magią utrudniać przeprawę. Nie ważne było jednak czy takiego znalazł, nie miał zasięgu, aby ewentualnie go pokonać, a teraz pilniej musieli przeciwstawić się siłom przyrody. Hannibal nie miał wątpliwości, że gdyby sami próbowali przeprawić się przez rzekę bez wykorzystania jako środka lokomocji potężnej postury Vita już dawno odpłynęliby z nurtem potoku. Niespecjalnie jednak posiadał też magię, aby pomóc wielkoludowi iść dalej. - Dajesz wielkoludzie, jeszcze kawałek - zaczął dopingować mężczyznę Hannibal - Obiecuję, że dostaniesz dobre żarcie, jeśli nas przez to przeniesiesz Może to nieco zmotywuje do działania Vita, w końcu jako genialny strateg doskonale wiedział, że siła umysłu była równie duża jak siła mięśni w każdej sytuacji, a dobra zachęta potrafiła przekonać niejedną osobę do przekroczenia swoich granic. Kartagińczyka ciekawiło czy olbrzym ze swoją ponadludzką siłą nie byłby w stanie po prostu rzucić nim tak mocno, aby ten doleciał na drugą stronę brzegu, ale to chyba było niemożliwe, a może jednak? W takie sytuacji nawet spróbowałby potem pomóc dostać się na brzeg mężczyźnie, zdejmując górną część ubrania i podając mu, aby ten wykorzystał ją jak linę, to jednak też przy wzroście mężczyzny mogło być dość trudne. Poza tymi cienkimi pomysłami w tej sytuacji pozostało zdać się na umiejętności Vita.
Narisa
Liczba postów : 113
Dołączył/a : 02/11/2017
Temat: Re: Las Revi Nie Lis 26 2017, 21:36
Zleceniodawca za bardzo nie dał jej wyboru i praktycznie zmusił ją do pozostania na misji. Wątpiła by zrobił wiele, gdyby okazało się że jest w niebezpieczeństwie, ale nie powie mu tego w twarz. Nie będzie na niego liczyć. Musi po prostu unikać sytuacji, które mogłyby być punktem zapalnym pomiędzy nią, a pozostałą dwójką. - Rozumiem, zostanę więc. - odparła cicho, starając się zachować spokój.
Ruszyli lasem, jednak starała się zachować odległość od Hannibala mniej więcej 3 metrów, najlepiej idąc za nim, chociaż pewnie i tak nic by to nie pomogło jakby się uparł, ale na razie lepiej jak nie będzie mu się pokazywać na oczy.
W końcu dotarli do rzeki o szerokim korycie. Oczywiście mężczyźni wpadli na pomysł by przejść rzekę przy pomocy olbrzyma. Nie wyglądała na niebezpieczną, więc się nie odzywała. Problemy pojawiły się kiedy nagle nurt rzeki przybrał bardzo na sile. Vit wyglądał na takiego, który mógłby nimi rzucić na brzeg, ale wtedy straciłby na ciężkości i rzeka miałaby łatwiej go porwać, przynajmniej tak się wydawało Narisie. Dlatego właśnie musieli jakoś wyjść z tego razem. - Spróbuję pomóc. - odparła i dotknęła ręki olbrzyma. Wokół jej dłoni pojawiła jasnoniebieska kula energii i rzuciła na niego zaklęcie*, które miało zwiększyć jego siłę. Miała nadzieję, że to mu pomoże przy walce z siłami natury.
Cytat :
* Rzucone zostało zaklęcie Aura Wojownika. Vit Ferlicz ma zwiększoną umiejętność Siłacz o 20% na 3 posty (+moja umiejętność Support 1). Posiadam 123/130 MM.
Aura Wojownika:
Typ: wzmocnienie Mag wysyła wiązki energii, które przylegają do ciał sojuszników, wzmacniając je. Energia ta ma właściwości zwiększające siłę fizyczną. Każda osoba będąca pod wpływem zaklęcia jest w stanie poczuć rozpierającą ją od środka moc. Jedna z umiejętności zwiększających siłę zostaje wzmocniona i przy rzucaniu zaklęcia należy dokładnie określić która.
Ranga D Efekt: „Siła” sojuszników zostaje zwiększona o 20%. Koszt: 7 MM Czas trwania: 3 tury, po czym należy odczekać 1 turę. Zasięg: 5 metrów Liczba celów: 1 osoba
Vit Ferlicz
Liczba postów : 217
Dołączył/a : 19/06/2013
Temat: Re: Las Revi Wto Lis 28 2017, 19:26
Waga, nie była jedyną zaletą Vita. Prócz swej masy czy wzrostu posiadał również ponadludzką siłę. Dlatego walcząc z nurtem kompletnie-nie-zaczarowanej rzeki robił użytek właśnie z niej. Problemem największym okazał się brak stabilnego gruntu pod nogami. To naprawdę nie ułatwiało przeprawy. Gdyby był sam, ze swoją siłą pewnie dałby radę po prostu rzekę przepłynąć. Jednak miał balast w postaci dwóch karłów. I tak jak chodzenie z nimi na plecach czy rzucanie niczym kamieniami, nie stanowiła dla Vita zbyt wielkiego wyzwania, tak niestety nie miał pewności czy dałby radę z nimi pływać. To też musiał zdać się na to niepewne i frustrujące rozwiązanie jakim było wyszukiwanie stopą najbardziej stabilnego i solidnego fragmentu dna, by od niego wybijać stopę w przód(Siłacz 3) co przy jego sile powinno mu pomóc. Wiadomo, gdyby robiło się kiepsko, oraz zbyt głęboko co zagrażałoby i jemu i karłom, to by nimi zwyczajnie rzucił. Taki karzeł pewnie ze sto kilo waży, a on już wielkimi głazami miotał. I choć totalnie nie chciał tego robić, jeśli sytuacja będzie masakrycznie beznadziejna a oni mieli by tu poginąć, zaczerpnie z najgłębszych rezerw swoich sił. Siły którą podarowała mu istota doskonała, a z pomocą której uratuje te szczury na swoich plecach, mimo że potem będzie potrzebował sporo odpoczynku(Siłacz 4)
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Las Revi Sro Lis 29 2017, 22:38
MG:
Narisa postanowiła pozostać na misji, bo bardzo subtelnej groźbie V. A zarazem obietnicy ochrony. Pomijając to jak bardzo wiarygodna była. W ewentualnym powstrzymywaniu Hannibala, prawdopodobnie musiałaby zdać się na siebie. Fakt faktem, Hannibal nazywał się strategiem nie na darmo. Kiedy nienaturalne utrudnienia w zadaniu pojawiły się, prawie od razu zaczął się rozglądać za wrogiem. Poza tym, że nie mogliby nic zrobić ewentualnemu wrogowi w aktualnej sytuacji, nie mógł dostrzec nikogo. Tak jakby to faktycznie sama natura z nimi walczyła. Może ktoś w ich drużynie lubił niszczyć drzewa, i był to jakiś rodzaj zemsty? Nie wiadomo. Vit natomiast ciągle walczył z agresywną rzeką. Buff otrzymany od Narisy zdecydowanie pomagał, dzięki czemu robienie kolejnych kroków stawało się trochę łatwiejsze dla olbrzyma. Sam plan był dobry, jednak nie było już wątpliwości, że rzeka była w jakiś sposób zaczarowana. Nie wiadomo też przez kogo. Tym samym, nikt nie mógł przewidzieć jaką posiadała siłę. Sytuacja była naprawdę beznadziejna, dlatego Vit rzucił karłami (które były zdecydowanie balastem) na drugą stronę. Z jakiegoś powodu, chwilę po tym ciecz zaczęła się owijać wokół olbrzyma i wciągnęła go pod wodę. Stało się to błyskawicznie, dlatego nikt nie był w stanie zareagować. Po tym wydarzeniu, woda wróciła do poprzedniego stanu. Zupełnie jakby się nic nie wydarzyło. A po Ferliczu nie było śladu.
Hannibal & Narisa Part:
Dzięki poświęceniu olbrzyma, Hannibal i Narisa znaleźli się bezpiecznie na drugim brzegu. Co prawda, z Hannibalem dla niektórych "bezpiecznie" mogło nie być dobrym słowem, ale póki co nic takiego nie zrobił. Poza faktem, że żołnierz Isenbergu wylądował na niewielkiej dziewczynie. Nie było co winić olbrzyma. W końcu przy tym całym zamieszaniu nie dało się dokładnie kimś rzucić. Wódz czuł się jednak obserwowany przez kogoś, więc raczej nie wpadnie mu do głowy zabawiać się teraz z dziewczyną. Gdy Hannibal i Narisa już wstali, zobaczyli, że ta strona rzeki mogłaby być identycznym odwzorowaniem drugiej. Zero drogi, za to wiele drzew i krzewów. Zwierząt też nie było póki co widać. Charakterystycznych rzeczy też brak. Chyba pozostało im tylko przeć dalej, ale to już ich decyzja. Cóż, tak przynajmniej było, dopóki zza drzew nie wyłoniła się kobieta. Była piękna, to było widoczne od razu. Jasna, ludzka cera, długie blond włosy i kocie uszy w tym samym kolorze. Ogonka też nie zabrakło. Miała na sobie skórzane odzienie. Wysokie do kolan buty, krótkie spodenki i top. Do tego rękawiczki do łokci i naszyjnik z jakimś zielonym kamieniem. Wszystko było z czarnej skóry. W swojej prawej dłoni trzymała napięty łuk, i celowała z jakiegoś powodu w Hannibala. Na jej plecach można było dojrzeć kołczan i zwykły, jednoręczny miecz. Jej emeraldowe oczy były zmrużone, a zamiast uśmiechu, na twarzy miała mocno zaciśnięte zęby. Nie wyglądała jakby przyszła rozmawiać, ale kto wie?
Vit Ferlicz Part:
Olbrzym nie pamiętał, tego co działo się pod wodą. Może było to zbyt szybkie, a może był ku temu jakiś inny powód. Na ten moment nie mógł tego wiedzieć. Obudził się jednak na niewielkiej polanie, która była z każdej strony otoczona drzewami. Nigdzie nie było wody. Nic też nie bolało wielkoluda i nadal mógł czuć buffa Narisy. Słońce nie ruszyło się zbytnio od ostatniego momentu, więc chyba tak długo nie był nieprzytomny. Nagle mógł poczuć szturchnięcie w bok. -Kim pan jest? - zapytała jakaś niewielka dziewczyna, mająca maksymalnie 1,5 metra wzrostu. Tym co ją wyróżniało od normalnych ludzi, było najbardziej białe futro pokrywające całe jej ciało i królicze uszy zamiast człowieczych. I ogon. Właściwie, to gdyby królicze dzieci miały posturę jak ludzkie dzieci, to pewnie tak by wyglądały. Miała na sobie tylko jakąś białą sukieneczkę, i patrzyła czerwonymi oczami na Vita z fascynacją.
Hannibal: 100MM Narisa: 123 MM | Aura Wojownika niedostępna 1/4 Vit Ferlicz: 100MM | Aura Wojownika 1/3 (+ 23% do siłacza)|
Hannibal Barca
Liczba postów : 70
Dołączył/a : 04/06/2017
Temat: Re: Las Revi Pią Gru 01 2017, 09:50
Poszukiwanie wroga nie przyniosło rezultatu, Hannibal spodziewał się, że ktoś kontroluję wodę w rzece, a jego wypatrzenie zidentyfikuje ich wroga, który odpowiedzialny był za całe zamieszanie. W końcu za wszystkimi złymi rzeczami zawsze stali ludzie, ewentualnie demony, o których wspomniał w karczmie Lean lub inne rozumne istoty. Tutaj jednak nie dało się nikogo wypatrzeć, wydawało się, że woda żyje własnym życiem i sama z siebie chce pochłonąć w swoje odmęty podróżników. Kartagińczyk domyślał się, że zapewne stanowiła ona swojego rodzaju ochronę przed nieproszonymi gośćmi, ktoś widocznie bardzo nie chciał, aby osoby z zewnątrz dostawały się w głąb lasu i wcześniej zaklął rzekę, aby stanowiła naturalny punkt obrony, znacznie skuteczniejszy niż jakakolwiek fosa czy mur obronny stosowany w jego świecie. W końcu był to świat magii, a możliwości obrony było znacznie wiele, o niektórych Hannibal musiał się jeszcze nauczyć, aby w przyszłości wykorzystać tą wiedzę w swoich wojnach. Barca już wyobrażał sobie jak taki system obronny w postaci zaklętej fosy, która pochłaniałaby w swe odmęty każdego śmiałka chcącego się przez nią przeprawić mogłaby zostać wykorzystana jako wspaniały system obronny fortec wojennych. Wrogie armie, które nie zawsze miały na swojej służbie magów nie miały szans się przez taką ochronę przeprawić, skoro nawet olbrzymi Vit nie dał rady jej przejść. Szczęściem było, że zanim utonął rzucił Narisę i Hannibala na brzeg, mało istotne było to czy zrobił to z dobroci serca, aby uratować karłów jak to ich nazwał czy po prostu chciał ułatwić sobie marsz. Kartagińczyka nie interesowało z jakich zrobił to pobudek liczyły się dla niego tylko rezultaty, korzystnym było to, że udało mu się ocalić skórę, a także przeprawił się na drugi brzeg, mniej pozytywnym było to, że sam Vit prawdopodobnie utonął w odmętach wody, która chwilę później go pochłonęła. Szkoda, szanse na to, że przeżył pewnie były niewielkie, a po dyskusji, kto wie czy najemnik nie przyłączyłby się do jego oddziału w armii Isenbergu, aby budzić strach swoim wzrostem w armii nieprzyjaciela.
Zmarli jednak średnio byli przydatni Hannibalowi, nie był on w końcu nekrofilem, teraz liczyła się obecna chwila, w której znalazł się na Narisie. Wykorzystując sytuację uśmiechnął się do niej podle dając do zrozumienia swoim spojrzeniem, że nie ma już olbrzyma więc nie będzie miała żadnej ochrony jeśli będzie nadal tak pyskata, ale czując na sobie spojrzenie pełne dezaprobaty Vi powstrzymał się przed zbędnymi akcjami. W sumie i tak nie podjąłby ich, jemu też zależało na wykonaniu zleconego zadania, a gdyby teraz zaczął gwałcić dziewczynę, nawet jeśli pokonałby swojego pracodawcę, nie zobaczyłby nic wynagrodzenia. Poza tym teraz byli we dwoje, lepiej aby pozostała przy zdrowych zmysłach, w gorącej sytuacji zawsze będzie mógł ją poświęcić, aby samemu uciec czy też wycofać się - zwał jak zwał.
Gdy Kartagińczyk wstał na równe nogi zobaczył dziewczynę o kocich cechach wyglądu - pierwszy raz widział kogoś takiego na oczy, ale już dawno postanowił sobie, że nic w tym świecie go nie zaskoczy. "Czyżby to właśnie to starała się ochraniać rzeka?" - pomyślał Hannibal. Było to dość możliwe, być może nie była to jedna osoba, a kilka takich zwierzoludzi, którzy starali się odizolować z jakiegoś powodu od świata ludzi, wydawała się to dość logiczna teoria, ale potwierdzić ją mogli tylko z ust dziewczyny. Możliwe było też, że plemię to broniło jakiegoś potężnego artefaktu, który znajdował się wewnątrz lasu.
Większość osób w tej sytuacji rozumiejąc to, że uważana jest za intruza zapewne spróbowałaby się dogadać z kocia dziewczyną i wytłumaczyć, że nie przybywają w złych zamiarach, a chcą po prostu zbadać las i sprawdzić, co stało się z ich przyjaciółmi, którzy wcześniej tutaj przybyli. Zapewne liczyliby, że używając odpowiednich argumentów, słów miłości, dobroci i pokoju namówiliby dziewczynę do opuszczenia łuku i dzięki sile serce wykonali misję. Pewnie w wielu przypadkach nawet udałby się ten plan, ale istniało dość spore prawdopodobieństwo, że dziewczyna, podobnie jak rzeka, będzie głucha na ich rozmowy, a jej jedynym celem będzie pozbycie się intruzów. Poza tym Hannibal z pewnością nie należał do osób, które swoją dobrocią i pokojowymi zamiarami coś osiągały, prędzej mediacjami, ale po co było negocjować, gdy stali naprzeciwko jednej kobiecie, wyposażonej tylko w łuk i miecz, którą z łatwością mógł pokonać nawet sam Kartagińczyk? Były one zbędne, a bardziej do natury starożytnego wodza pasowało pozyskiwanie informacji przez zastraszanie i zmuszanie do odpowiedzi. - Nie wtrącaj się dziwko, bo zabiję i nawet Vi Cię nie obroni - rzucił do dziewczyny, aby ją wystraszyć, aby przypadkiem nie próbowała go powstrzymać przed jego sposobem rozwiązywania sporów.
Niewiele myśląc zaraz po tym jak wstał Hannibal pobiegł prosto na kocią dziewczynę z łukiem nie przejmując się tym, że przygotowana była do strzału. Posiadając całkiem rozwinięty zmysł walki [lv.1] starał się wyczuć moment wystrzelenia przez dziewczynę strzały w jego stronę, aby wtedy aktywować swoją Wojenną Zbroję [ranga A] czyniąc się odpornym na wszelkie ataki fizyczne. Dziewczyna uzbrojona była w konwencjonalną broń więc nie powinno być problemu z odbiciem jej ataku, a nawet jeśli była magiem nie mogła zaatakować zaklęciem, gdy nie spodziewała się jak bardzo pancerz Hannibala odporny był na ataki. Wykorzystując ten element zaskoczenia swoją wytrzymałością Hannibal próbuje wpaść na dziewczynę całym impetem swojego ciała uderzając barkiem, aby obalić ją na ziemię. Żadnej techniki po prostu wykorzystanie olbrzymiej masy samego Hannibala oraz zbroi, która się na nim znajdowała. Oczywiście Kartagińczyk mógłby się obawiać, że przywołanie zbroi zmniejszy jego mobilność powodując, że dziewczyna bez problemu uniknie próby obalenia, ale zaklęcie w żaden sposób nie ograniczało prędkości ruchów czy innych zdolności Hannibala, co ewidentnie działało na jego korzyść.
Jeśli jednak okaże się, że dziewczyna była wystarczająco szybka, to tylko gorzej dla niej, bo to tylko rozzłości Hannibala. Wyjmie on swój dwuręczny miecz i dwiema rękami wykorzystując swoje umiejętności walki [szermierz lv.1.1] tnie równolegle do płaszczyzny ziemi na wysokości brzucha swojej przeciwniczki z lewej do prawej [swojej] starając się go rozciąć. Dziewczyna mogła próbować unikać tego ataku odskakując w bok, ale nie jest to najlepszy sposób na unikanie tego typu ataków. Wtedy Kartagińczyk przedłużyłby po prostu atak, aby dosięgnął dziewczynę i zadać jej poważne obrażenia. Rozsądniejsze było w takiej sytuacji odskoczenie w tył, prostopadle do trajektorii ataku, ale wtedy Barca przerwałby atak wiedziony doświadczeniem w bitwach i od razu wyprowadziłby pchnięcie w stronę brzucha dziewczyny. Wykonuje to natychmiast, gdy tylko zorientuje się, że będzie odskakiwała w tył, bez zbędnego zamachu, w końcu nie był on potrzebny przy tego rodzaju broni, z pewnością i tak mogła zadać olbrzymie obrażenia tylko i wyłącznie dzięki swojej ponadprzeciętnej masie. Po pierwszym trafionym uderzeniu wykorzystując ból, który musiała poczuć dziewczyna ponownie stara się ją obalić masą swojego rozpędzonego ciała uderzając ją barkiem.
Hannibal nie zamierzał unikać ataków dziewczyny, w końcu miał na sobie swoją wojenną zbroję. Jedynie w momencie, gdy dziewczyna zaczęłaby używać magii, wtedy będzie odskakiwał prostopadle do trajektorii jej ataków, więc przy typowych atakach jak pociski czy lasery odskoczyłby w bok uważając na to, aby nie wpaść przypadkiem do rzeki, albo na inną przeszkodę terenową. Gdyby upadł, wtedy stara się natychmiast wstać.
Jeśli dziewczyna zostanie pokonana i obalona na ziemię Hannibal natychmiast siada na niej przygniatając ją swoim olbrzymim ciałem o dużej masie otrzymanej między innymi dzięki swojej przywołanej zbroi. Chwyta on z całej siły swoją prawą ręką lewe ucho dziewczyny i zaciska tyle ile mocy w łapach, aż kostki mogłyby z tego zbieleć na jego ręce. Barca nie lubił, co prawda znęcać się nad zwierzętami, ale słyszał, że mają one bardzo wrażliwe uszy więc taki ruch mógł cholernie zaboleć dziewczynę i taki właśnie był jego cel. - Słuchaj kocia suko - zwrócił się do leśnej wojowniczki - Zadaję trzy pytania, odpowiadasz na nie szczerze, oddajesz mi swoją broń i idziesz w cholerę, żebym więcej Cię nie widział. Nie odpowiadasz na nie lub kłamiesz - umierasz powolną i bolesną śmiercią w torturach, rozumiesz? Pytanie pierwsze: Weszła tutaj grupa badaczy jakiś czas temu. Mów co o nich wiesz, co się z nimi stało, gdzie są. Drugie pytanie: Co się tutaj dzieje, że giną ludzie, masz to wytłumaczyć. Trzecie pytanie: Jak bezpiecznie podróżować i opuścić ten las, aby nie mieć takich przygód jak nurt tej rzeki. Radzę grzecznie odpowiadać, mamy tylko zabrać badaczy, dowiedzieć się, co dzieje się w tym lesie i więcej mnie nie obchodzi, choćbyście samego Belzebuba przywoływali mam to w dupie, rozumiesz? Jeśli dziewczyna czując grozę od razu odpowie - bardzo dobrze, jeśli nie to tylko gorzej dla niej, bo mężczyzna pociągnie ją za ucho starając się wyrwać je gołymi rękami, czasu trochę miał więc będzie to robił póki mu się nie uda nawet minutę, aby bolało, aby usłyszeć krzyk dziewczyny i zobaczyć łzy w jej oczach. Jeśli nie będzie miał na tyle sił, aby urwać rękami kocie ucho pomoże sobie swoim mieczem, aby je odciąć. - Nie potrzebnie straciłaś jedno ucho, ale powinnaś dalej słyszeć - Będzie kontynuował Hannibal - Nie pozbawię Cię jeszcze drugiego, abyś słyszała, co mówię, ale pewnie równie mocno płakać będziesz bez swoich oczu. Gadaj, co wiesz dziwko. Kartagińczyk po tych słowach przybliżył swoją dłoń do jednego z oczu dziewczyny. Zapewne domyślała się, że ten facet wcale nie żartuje.
W trakcie tego ataku Hannibal nie przejmował się specjalnie otoczeniem miał na sobie swoją Wojenną Zbroję więc zwierzoludzie z łukami mogli mu dosłownie naskoczyć, a Risa zapewne była zbyt przestraszona, aby cokolwiek zrobić w celu powstrzymania Kartagińczyka. Wtedy wkurzyłaby go, nie tylko nie pomaga, a jeszcze zamierzała przeszkadzać w misji. Z pewnością nie podobała jej się metoda, którą obrał mężczyzna, pewnie wolałaby porozmawiać z dziewczyną i liczyć na to, że dobrocią swego serca namówi dziewczynę do współpracy, co było dłuższym i mniej pewnym rozwiązaniem. Nie wiedział, co o wszystkim myślał obserwujący ich zleceniodawca, ale jeśli faktycznie był poważnym najemnikiem za jakiego go miał i sposoby nie grały dla niego roli, póki były efekty nie powinien się wtrącać do tej sytuacji, ba jeśli Risa spróbowałaby pomóc dziewczynie mógłby ją powstrzymać, w końcu jej ingerencja mogła spowodować komplikacje i nie uzyskanie informacji, które chciał otrzymać Barca w celu szybkiego wykonania zadania. Co prawda mógł nie popierać tych sposobów, ale musiał przyznać, że są one skuteczne. Poza tym to Kocia dziewczyna pierwsza okazała agresywne zamiary celując do niego z łuku, Hannibal tylko odpowiedział tym samym.
Narisa
Liczba postów : 113
Dołączył/a : 02/11/2017
Temat: Re: Las Revi Sob Gru 02 2017, 19:58
Nie wiedziała co myśleć o tej całej sytuacji. Ze wszystkich możliwości oczywiście musiała wylądować z tym brutalem, a raczej to on wylądował na niej. Nie przejęła się zbytnio losem Vita, bardziej martwiła się o siebie. Jakaś magia jednak musiała się kryć za literą „V”, bo jak na razie wszyscy, których imię zaczynało się na tą literę, magicznie się rozpłynęli w powietrzu. Szkoda tylko, że jej towarzysz nie nazywał się Vannibal Varca.
Zmarszczyła brwi, skupiając wzrok na brutalu leżącym obecnie na niej i uśmiechającym się głupkowato, jakby wygrał życie. Na szczęście nie leżał na niej zbyt długo, bo pewnie jeszcze trochę i zaczęła mdleć od samego jego zapachu. Usiadła więc i poświęciła kilka sekund by sprawdzić czy nic jej nie jest. Spróbowała także namierzyć czy ich nadzorca "V." jest gdzieś w pobliżu.
Jej wzrok powędrował ku nowej postaci, na której skupił się . Jej oczom ukazała się przecudowna, przesłodka dziewczyna. Taką to nic tylko wyściskać i wypieścić. Skąd jednak u niej pojawił się takie myśli to nie miała pojęcia i nie miała zbytnio czasu by się nad tym zastanawiać. Widać było, że kicia miała jakiś problem do Haniibala i Narisy jakoś wcale to nie zdziwiło. Jednak kiedy ten niemyjący się brutal odezwał się do niej, miała nadzieję, że w lesie jest pełno takich uzbrojonych kocich dziewczynek i że go zastrzelą.
Podniosła się powoli, obserwując szarżę Hannibala na łuczniczkę. Nie zamierzała się wtrącać. W sumie było jej wszystko jedno jaki będzie wynik walki, dopóki jej własna skóra jest bezpieczna. Zaczęła jednak przyglądać się otoczeniu, otaczających ich krzewom i drzewom czy przypadkiem ktoś nie chowa się w chaszczach. Przynajmniej tak było na początku, bo im bardziej walka dobiegała końcowi tym większe czuła obrzydzenie i przerażenie tym, co robił Hannibal.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.