I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Rezydencja Petrweila Nie Wrz 24 2017, 21:54
Duża rezydencja należąca do Petera Petrweila - swego czasu regenta DHC. Teraz została ona udostępniona prawowitemu mistrzowi DHC do przeegzaminowania członków swojej własnej gildii i przeniesiona na jedną z aren w Artail. Oto właśnie arena do walk o tytuł maga S. Cel prosty - pokonać wszystkich. No i nie wyjść poza teren rezydencji. A ta, poza samym rozległym budynkiem, miała jeszcze ogród.
MG:
Preambuła: Na razie odpisuję tylko dla Jo i Reginy, jednak słyszałem, że np. Jin się pytał czy może dołączyć - ja nie mam nic przeciwko, a jeżeli Fin nie ma nic przeciwko - po prostu proszę o informację to wprowadzę. Zaczynajmy!
Regina: Magini transhumanizmu znajdowała się w niewielkim, ciemnym pomieszczeniu. Okna były zasłonięte ciężką kotarą, zaś całe pomieszczenie wypełnione szafami, szufladami, ale także i stojakiem na ubrania, lustrem i krzesłem. Garderoba. Może niezbyt wielka, jednak będąc w stanie pozwolić sobie na budowę takowej - coś chyba świadczyło. Przed Reginą znajdowały się drzwi z dębu, solidne, mocne. Nic nie słyszała, czuła natomiast zapach kurzu i lekkiej stęchlizny.
Jo: Wierny sługa Karuny znajdował się natomiast w kuchni. Okna były tu odsłonięte, jednak brudne, zupełnie jakby ktoś od kilku miesięcy lub nawet lat tu nie sprzątał. Garnki, urządzenia kuchenne, sztućce - wszystko było w kurzu. Nawet na stole znajdowała się jego spora ilość. Z kuchni miał natomiast trójkę drzwi - tuż przy lodówce oraz kompletnie naprzeciwko - przy jednym z blatów. Oraz na ścianie naprzeciwko okien. Patrzył teraz właśnie na nie - te naprzeciwko okna. Po lewej miał stronę z lodówką, po prawej - blaty. Dużo blatów. Wszystkie drzwi tu były białe. Gdyby spojrzał za okno dostrzegłby taras - też zaniedbany oraz widok na ogródek, choć 15 metrów dalej znajdowały się już mury jasno wyznaczające koniec rezydencji.
Regina Nachtigall
Liczba postów : 45
Dołączył/a : 09/12/2016
Temat: Re: Rezydencja Petrweila Nie Paź 01 2017, 16:03
Zacznijmy od tego, że Regina zaczęła od włączenia Noktowizora (PWM), by móc lepiej widzieć w ciemności. A potem próbuje otworzyć drzwi garderoby. To mogło wydawać się głupie, ale po cholerę ma próbować je rozwalać, skoro mogą być po prostu otwarte? Renia, wbrew pozorom, nie była tępym osiłkiem, który najpierw robił, potem myślał (o ile w ogóle…). Jeżeli drzwi okażą się być zamknięte, to pójdzie nieco dalej. Przy pomocy Skanera (D) przeskanuje znajdujące się tutaj szuflady w poszukiwaniu czegoś, co umożliwi jej otworzenie drzwi. Zachowywała spokojny umysł, bo nie miała nawet po co panikować.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Rezydencja Petrweila Nie Paź 01 2017, 16:12
Ciche westchnięcie dobyło się z ust niewolnika. Był tu bez Karuny. I miał jeszcze walczyć z potężnymi magami DHC. On. Niewolnik. Jego właścicielka jak zwykle miała niesamowite pomysły. Ale skoro go tu wysłała, miała w tym cel, a Jo zamierzał dać z siebie wszystko by wygrać. No, względnie. Bo przede wszystkim nie bardzo w wygraną wierzył. Postukał się Chopeszem trzymanym w prawej dłoni o udo i mocniej ścisnął lewą dłonią rękojeść Tomahawku.-Ene due rike fake...-Mamrotał pod nosem patrząc na drzwi, aż w końcu kończąc rymowankę, ruszył przez drzwi na które patrzył. Powoli. Względnie cicho. Gotów rzucić Tomahawkiem we wszystko, co będzie przypominało żywego przedstawiciela Homo Sapiens.
Regina: Drzwi nie stanowiły problemu. Owszem, skrzypiały, gorzej chodziły i wymagały solidnego naoliwienia, ale dało się je otworzyć. Znajdowała się obecnie w dość dużej sypialni. Łoże małżeńskie bez problemów pomieściłoby z cztery osoby, leżące normalnie. W poprzek? Jeszcze więcej. Niestety, było dużo kurzu. Ale też wyjście na balkon, oraz drzwi najpewniej prowadzące na korytarz. No i jeszcze jedne drzwi obok garderoby. Te były jednak lekko uchylone i dało się dostrzec, że musiała to być mała toaleta bądź łazienka.
Jo: Czarodziej po krótkiej wyliczance otworzył drzwi. Te z lekkim oporem i cichym skrzypnięciem dały się otworzyć, prowadząc niewolnika na długi korytarz ciągnący się najpewniej aż do holu, gdyż widział duże drzwi na jego końcu. No i usłyszał gdzieś nad sobą głośne skrzypnięcie. Trudno mu było zlokalizować skąd dokładnie, ale na pewno gdzieś "nad". Ale na razie nie miał też dostępu do schodów lub takowego nie widział, co raczej uniemożliwiało pójście tam bezpośrednio.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Rezydencja Petrweila Nie Paź 08 2017, 15:38
W sumie to Jo najchętniej wróciłby już do Karuny. Całe to miejsce - w którym Karuny nie było - nie było warte nawet kapki uwagi. Zresztą skoro nie było tu Karuny, to znaczyło że Jo nie było obok niej, a to prowadziło do sytuacji w której nie mógł jej chronić. Słabo. A nie mógł sobie stąd pójść ani się poddać, bo polecenie dostał inne. Westchnął i podrapał się po głowie. W ten sposób mogło to trwać jeszcze latami, a całe to wygrywanie w cale Jo nie obchodziło. Poszedł więc w kierunku drzwi, otworzył je i jeśli znalazł się w holu to wydarł na całe gardło-Tutaj-Obwieszczając potencjalnym przeciwnikom swoją pozycję. Pokonać się nie da, ale jak można przejść do sieczki bez tej zabawy w chowanego - niech i tak będzie.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Rezydencja Petrweila Sob Paź 21 2017, 21:17
MG:
Regina: W sumie sobie stała. I usłyszała głośny krzyk: -Tutaj! - ktoś chyba nawoływał to otwartego i jak najszybszego zakończenia tej całej zabawy w chowanego...
Jo: Niewolnik miał prosty plan. Ale czyż takie nie są najprostsze? Ruszył przed siebie, kierując się instynktownie w stronę holu. Znalazł się w nim, były tam też schody, ale poza tym - nikogo innego. No to krzyknął, jednak na razie... nikt nie odpowiedział. Mimo wszystko jednak było cicho. Nic nie skrzypiało, ale kto wie... może ktoś usłyszał i mając dość tego wszystkiego postanowił udać się w kierunku holu. Czy to od strony ogrodu, dwóch bocznych korytarzy czy też schodami, a może - od strony kuchni skąd przyszedł Jo?
Jo nie specjalnie wiedział co teraz robić kiedy nikt nie odpowiadał. W zasadzie mógł zacząć szukać samemu, bawić się w chowanego z przeciwnikiem. Ale czy chciał? Z jednej strony każda minuta zwłoki była minutą bez Karuny. Minutą kiedy musiała sobie radzić bez niego. Ale zbędny pośpiech mógł sprawić że padnie w pułapkę przeciwnika. Westchnął i oparł się o jedną ze ścian, czekając. Mógł poświęcić jeszcze trochę czasu i poczekać. Zobaczy się kto ma więcej cierpliwości. On czy przeciwnik. Ktoś w końcu wykona jakiś ruch. Zwłaszcza że Jo już swój wykonał.
Jo: Jo sobie czekał. Nikt jednak nie przychodził, gdy to nagle... zobaczył jak część ściany holu jest zwyczajnie przecinana. Był zbyt daleko by go owe cięcie dosięgnęło, jednak zdawało się, jakoby ktoś sobie stwierdził, że utnie kawałek rezydencji. Ta bowiem zaczęła się zsuwać i walić, tak, że niedługo tego holu mogło nie być. Ale może przynajmniej kilka innych minionków sobie pocierpi za to? Sam niewolnik Karuny miał o tyle dogodną sytuację, że był na skraju cięcia, więc jego ucieczka nie była aż tak paniczna, jak kogoś, kto miałby pecha znaleźć się znacznie bliżej.
Regina: Regina jak stała tak stała. Aż nagle coś nie wzięło i nie przecięło sporego kawałku willi. Ta zaczęła się zsuwać wzdłuż linii przecięcia, a następnie walić pod własnym ciężarem. Jak zaraz czegoś nie zrobi zmiażdży ją sam ten budynek!
Przyszła pora na wejście smoka – tak, tak moi drodzy! Regina w końcu zaczęła kontaktować ze światem (czyżby styki się przegrzały?) i postanowiła działać. Od razu w ruch poszły Skrzydła (C), by wzbić się w powietrze i uniknąć zmiażdżenia. Jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, nie omieszka użyć Sprinterki (C), by mieć większe szanse na ewentualne uniki. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. A dzięki Zwiększonej wydolności (PWM) była w stanie wycisnąć z fabryki nieco więcej niżeli normalny mag o jej gabarytach. Jeżeli uda się jej wydostać poza zagrożony teren, przy pomocy Analizy (PWM) będzie starała się zorientować, co się stało, zachowując przy tym stosowną czujność i gotowość do uników.
Widząc co dzieje się z budynkiem, Jo bardzo się zdziwił. Jednak wiedział jedno, zostanie w środku mogło się źle skończyć, tak też zależnie od bliższej i bezpieczniejszej opcji, wyjdzie na zewnątrz za pomocą okna/drzwi. Na zewnątrz rozejrzy się niepewnie czy ktoś tam bawił się w cięcie budynku, czy to osoba z wewnątrz. No i ustawi się tak, by być w miarę bezpiecznym. Wpierw więc przeczeka aż budynek się zawali, a potem stanie przy zawalonej części. W końcu po co atakować dwa razy to samo miejsce? Inaczej będzie się sprawa miała jak dostrzeże sprawcę... wtedy będzie musiał uważać. Dużo bardziej.
Jo: Ucieczka przez drzwi nie była na szczęście aż tak trudna i Jo na spokojnie zwiększył dystans i wkrótce mógł przyjrzeć się temu co zostało z rezydencji.
Regina: Gdy jest się w środku budynku, a on się wali wzlecenie w górę nie bywa mądrym pomysłem. Jednak nigdzie nie zostało określone, że tak właśnie opracowany był unik, stąd czarodziejka transhumanizmu zwyczajnie wycofała się poza walący się obszar.
Wspólnie: Duet dostrzegł się nawzajem. Regina naturalnie znajdowała się wyżej, a Jo patrząc na piętro, z którego na niego patrzyła mógł ze sporym prawdopodobieństwem sądzić, że to ona wydała wcześniejszy dźwięk. Jednak coś mu tu nie pasowało. Cięcie nie zdawało się dochodzić z wnętrza domu, a na zewnątrz nie widział nikogo. Co innego natomiast mogła pomyśleć Regina. Na zewnątrz bowiem był Jo. I to mniej więcej stamtąd rozpoczął się atak, który tak pokroił budynek.
W końcu dostrzegł przeciwnika. Dziewczyna co prawda nie była odpowiedzialna za pokrojenie budynku, ale przynajmniej "Była". I ten właśnie fakt zamierzał wykorzystać Jo. Odsunął się nieco dając dziewczynie szansę zejść i walczyć z nim. Tak po prostu. Bez zbędnego pieprzenia. Na pewno nie chciała tu być tak samo mocno jak on. Był jednak gotów na wszelkie uniki gdyby tak z czapy zaatakowała lub czymś w niego rzucała/strzelała. Jakieś tam odskoki, przyskoczenie ściany budynku czy nawet blokowanie mieczem. Stawiał jednak raczej na swoją zwinność. Jeśli jednak dziewczyna nie ruszy swoich czterech liter i będzie tak stała wystawiając się na atak jak prosie na rzeź, to po prostu rzuci jej w twarz Tomahawkiem. A co tam.
Dziewczyna się nie ruszał. Widząc to, Jo postanowił zwyczajnie skończyć tę zabawę i rzucił jej w twarz Tomahawkiem. Ten trafił i powalił dziewczynę, a wkrótce... sprawił, że ta zniknęła, najwidoczniej przeniesiona poza arenę no i wyeliminowana. Jednak, jak sam niewolnik to zauważył, nie była ona najwidoczniej prowodyrem całej sytuacji związanej z tym zawalonym budynkiem. Tylko w takim razie... co dalej? Nikogo nie widział, poza tamtym walącym się budynkiem i odgłosem uderzenia Tomahowkiem w twarz z dystansu nie usłyszał niczego godnego uwagi...
Cholera. Stracił Tomahawk w sumie. Karuna nie będzie zadowolona, w końcu to pieniądze. Liczył więc że gildia odda mu Tomahawk lub pieniądze za te straty. Chociaż osobiście wolał Tomahawk. Nie było w końcu powiedziane że panienka kupi mu nowy. Mogła wydać na coś innego. Albo co prawdopodobniejsze - nie wydać wcale. Ona wszak wolała na pieniądzach spać, niż je wydawać. Ale teraz nie o wielkości i wspaniałości Karuny. Wciąż pozostawało zadanie do wykonania, tak też Jo chwycił kolejny Tomahawk wolną dłonią i odwrócił się do budynku plecami.-Wyjdź tchórzu i walcz ze mną. Tu jestem.-Wrzasnął, gotów by ewentualnie uniknąć nagłego ataku. Nie zależało mu na wygranej, ale zależało mu na czasie, stąd, mało strategiczna akcja. CHOĆ ta akcja również wykazywała pewne walory strategiczne, ot w tej konkretnej sytuacji była durna. Ale co tam. Może zadziała. A jak nie? Szybciej zobaczy się z Karuną. Priorytety.
No i tak się zdarzyło, że gdy Jo wykrzyczał swoje słowa odwracając się plecami do ruin, za nim właśnie odpowiedział mu głos: -Całkiem nieźle, siwy. Nie sądzisz jednak, że to by było zbyt łatwe gdybyś już miał wygrać? - a gdy się odwrócił dostrzegł Ejjiego Whitemoona, 8 Świętego Maga oraz Czarodzieja Rangi S Death's Head Caucus z dwoma mieczami w dłoniach, gotowego do walki. Ale jeszcze nie zaatakował. Ale skąd on się tam wziął? Niewolnik Karuny nie wiedział.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.