Sanktuarium Świni

MG

I tak oto przyszła kolej na kolejne sanktuarium. Tym razem był to ogromny drewniany budynek. Dach był jakieś 20m wyżej, a samo miejsce miało około 40x70 metrów. Wszędzie znajdowały się stoły uginające się wręcz od jedzenia. Kurczaki, świnie, beczki miodu pitnego, misy z owocami. Ozdobę stanowiły skóry zwierząt przyczepione do ścian, wyłożone na podłogach. Po drugiej stronie długiego na 70m pomieszczenia, naprzeciwko ciężkich drewnianych drzwi, znajdował się samotny drewniany tron, a na nim siedziała dziewczyna. Miała brązowe włosy zaplecione w warkocz i skromną białą sukienkę. Obok tronu, tuż przy niej, siedział zaś Welt, w swej kociej formie. Bo tak, Welta nie była razem z Shinjim czy z Asthorem. A dla Nanaś - nie figurował jako członek jej drużyny. Ona w pokoju obserwatora, patrząc na status, widziała go jako wroga. Co do samego Welta, czuł w sobie że musi walczyć dla swojej jedynej prawdziwej pani. Że musi walczyć dla Świni.

Nanaya: Brightness(D), Dim(D), Flash(C), Burn(C)
Kleryk
*Zwiększona regeneracja
1. Skraca o turę losowy debuff z któregoś członka drużyny[Nie licząc tych z Sanktuarium]
2. Daje losowy buff rangi D
3. Leczy jedną ranę rangi max C, odbiera danej osobie 3MM
4. Pozwala przenieść wybraną ranę z jednego członka drużyny, na innego.
King Asthor: Ciągle musisz coś jeść, Huśtawka emocjonalna - losowe skrajne emocje, Odporność na zaklęcia świnii
Third Eye (C)
Shinji: Jedno z zaklęć w każdej turze nie działa, Huśtawka emocjonalna - losowe skrajne emocje, Raz na turę możesz się teleportować o 3 metry
Minotaur(C), Tryton(B), ???(B), Wojownik dzikiego gonu(A)

Welt: 33% szans na to że w danej turze nie będziesz mógł się ruszać, Huśtawka emocjonalna - losowe skrajne emocje, Odporność na zaklęcia świnii
Strength(D), Invisibility(C), Claws(C), Dexterity(C)
Świnia: -

//Welt rzecz jasna wygrywa razem z Teamem Nanaś. Jeśli specjalnie się nie podłoży i dostrzegę że faktycznie dawał z siebie wszystko w trakcie walk - nie dostanie kar za potencjalną śmierć//

Naprawdę ciężko zgadnąć jak wyglądać będzie sanktuarium. Tym razem była to wielka sala, w której pełno było wszelkiego rodzaju jedzenia czy picia. Aż szkoda, że nie przyszli tu imprezować tylko walczyć. Niestety, przyszli tutaj w tym drugim celu, aby pokonać bossa sanktuarium i zgarnąć za to nagrodę. Szkoda, ale co poradzić.
Mejiron ruszył powoli wzdłuż wyłożonych smakołykami stołów w kierunku tronu. To na nim siedział ostateczny przeciwnik. Znaczy chyba, bo był jeszcze kot. Może to właśnie futrzaka trzeba było uwalić? W sumie nie było się co zastanawiać, najwyżej załatwi się obydwu i tyle.
Zbliżając się do tronu długowłosy zastanawiał się, które z zaklęć byłoby najbardziej efektywne przeciwko tej dwójce. Miał do dyspozycji swoja ulubioną formę - Minotaura, ale wydawało mu się, że to może nie być najlepsza opcja. Miał chwilę, aby zastanowić się nad tym w jaki sposób zaatakować, pomieszczenie było całkiem długie, a on normalnie po prostu sobie szedł. Czy towarzysz z poprzedniego sanktuarium za nim podąży? Jeśli tak to Mejiron miał dla niego małą wskazówkę.
- Zachowaj ode mnie bezpieczną odległość, tak przynajmniej z 5 metrów. - rzucił do niego nie chcąc go przypadkiem poharatać. I tyle. Po tym po prostu chciał się zbliżyć do przeciwników, aby kiedy znajdzie się jakieś dziesięć metrów od nich aktywować zaklęcie, które zdobył w ostatnim sanktuarium [???(B)] cały czas idąc w ich kierunku. Zatrzymał się dopiero 5 metrów przed tronem czekając, aż jego zaklęcie zacznie działać.
A w przypadku jakby tamto zaklęcie jednak się nie aktywowało wcale nie miał zamiaru wstrzymywać swojej ofensywy. W takim wypadku odpaliłby inne zaklęcie sprawiając, że otoczenie zaczęło nagle się wyziębiać (Wojownik Dzikiego Gonu[A]). I w tej postaci zaszarżował w kierunku tronu. W jego dłoni pojawił się wielki dwuręczny topór (błyskotko-rekin), którym zamachnął się z całej siły. Można było odnieść wrażenie, że trochę się z tym pospieszył, bo do jego celu jeszcze kawałek mu brakowało, ale on po prostu wykorzystał błogosławieństwo sanktuarium(Teleport na 3 metry), aby błyskawicznie zniwelować odległość od bossa. Posłał jedno poziome cięcie na kobietę nie przejmując się jeśli razem z nią rozwaliłby również jej tron. Nawet jeśli atak się nie powiódł to nic, starał się znajdować blisko swojego celu sprawiając, że jego mroźna aura cały czas na niego oddziaływała. A najlepiej jeśli i futrzak znalazłby się w jej zasięgu.

Od zarania dziejów, wszelkie znane światu cywilizacje rozwijały niezliczone wartości. Tworzyły się grupy, które zdawały się mieć podobne priorytety, czy cele. Nie zmieniało to jednak faktu, że wampir należał do jednej z tych grup. Co prawda, jego przynależność zdawała się zaprzeczać temu, co miało się wydarzyć, jednak nie w tym rzecz. W końcu dla niektórych wartości warto posunąć się do odpowiednich środków, byle tylko ich sobie nie odpuścić. Chociaż sam właściwie nie żył, a przynajmniej mógłby się przyrównać jakoś do żywej, nieumarłej istoty, nie mógł darować sobie jednego, istotnego elementu, który zwyczajnie wydawał się być wystarczająco nęcący - i to bez głodu.
- ...upierdliwe - mruknęła jedynie czarna kulka futra, która nie do końca znała towarzyszącą jej osobę. Na dodatek wszystkiego, jego Grażyna postanowiła sobie zniknąć. A mówili... rudemu nie ufaj. Rudy duszy nie ma. Nie, zawarł kontrakt nie dość, że z rudym, to jeszcze z kobietą. Gorzej być nie mogło? Gorzej być mogło i będzie i tego miał zamiar się trzymać. Zrezygnowany wampir westchnął jeszcze, zeskakując z krzesła, aby to zwolnić pole walki i udać się w kierunku pożywienia na stole okrężną drogą. Jeśli by mu się udało, przyjąłby nawet ludzką posturę, bo czemu nie. Wygodniej pewnie chwycić jedzenie samemu w dłoń, mając przeciwstawne kciuki. Wracając jednak do głównej części potyczki, czyli jakiejś tam walki...

...cholernie mu się nie chciało. Najchętniej najadłby się, czy zdrzemnął, na co zwykle Byakushitsune mu nie pozwalała, a przynajmniej nie w takim stopniu. Mimo wszystko, nie wypadało aby nic nie robił. Gdyby znalazł się przy stole lub w jakiejś krytycznej sytuacji - wtedy też przyzwałby coś przy użyciu Klucza Pustki. Niech środki zastępcze walczą za niego, a on sobie odpocznie i zajmie się własnymi priorytetami. Gdyby jednak któryś z przeciwników podszedł nazbyt blisko lub odczuł jakieś niekomfortowe przeszkody, jak zasysanie do środka przez dziwną siłę, wtedy najpewniej użyłby Niedzieli. W trybie powietrza, aby odepchnąć zagrożenie od siebie, zadając mu przy tym obrażenia lub w trybie Ziemi, jeśli nie byłby w żaden sposób zagrożony, celując armatnią kulą w klatkę piersiową celu. Może nie chciało mu się walczyć jak zwykle i najchętniej by ponarzekał na to wszystko ze dwa razy, ale nie miał zamiaru przerywać swojej uczty lub drzemki na rzecz bandy natrętnych idiotów. Ba. Nawet jeśli walczyliby bez niego, pewnie mruknąłby coś pod nosem w stylu, że mogliby zachowywać się trochę ciszej. Co zaś do wyboru jedzenia? Sprawdziłby w pierwszej kolejności czy są jakieś frytki, albo nachos, ewentualnie od biedy nuggetsy.

King pojawił się znowu w dziwnej sali, gdzie jako sojusznika miał Mejiro, z którym podbił już jedno sanktuarium, co prawda bez wybitnej pomocy ze swojej strony przez debuffa, którego otrzymał, ale teraz wydawało się to znacznie łatwiejsze. Musiał jedynie jeść coś co chwilę i miał huśtawkę nastrojów niczym samica w ciąż, aż nie wiedział, jaka to emocja pojawi się za chwilę, ale fajnie byłoby ją wykorzystać na plus w tej walce. Co jednak ważniejsze było teraz dla obżartucha sanktuarium to dostać jakieś jedzenie. Chwycił więc jakiś duży kawałek mięsiwa, jakiegoś schaboszczaka, w końcu nie był weganinem, aby jeść owoce, i powoli zaczął jeść go małymi kęsami, aby jak najdłużej zajmować się jedzeniem. W drugą rękę włożył drugiego wielkiego kotleta. Jedną rękę miał wolną jadł samymi ustami.

Zaspokajając swoją żądzę jedzenia ruszył on za sojusznikiem, tak jak tego pragnął 5 metrów za nim, aby ten mógł aktywować swoje zaklęcie przyciągania. Kiedy tylko je aktywował demon zaparł się, aby przypadkiem samemu nie zostać wciągniętym przez zaklęcie przeciwnika. Zaklęcie trwało dłuższy czas i nie było sensu teraz do niego podchodzić, lepiej było pozostać na tyłach, może zająć się kotem, chociaż to on był odporny na zaklęcia świni. Z drugiej strony kot nie zamierzał chyba specjalnie walczyć, ale skoro poszedł jeść to King poszedł za nim, aby mieć go na oku również jedząc - skoro musiał to jadł i tak przy ciągle aktywnym pochłanianiu Shinjiego niewiele mógł zrobić świni w zasadzie nie mógł jej zaatakować póki wir ten był aktywny.

Gdyby jednak zaklęcie się nie aktywowało i nie przyciągało wszystkiego wokół wtedy ruszy za Mejiro, aby po jego ataku wyskoczyć zza jego cienie i uderzyć prawym prostym w twarz przeciwniczki, aby potem poprawić lewym sierpowym swoimi rękawicami z kolcami. Czyni to jednak tylko wtedy, gdy zaklęcie jego sojusznika nie będzie oddziaływało również na niego.

Oczywiście King uważa na wszystkie ataki w razie pocisków, pchnięć, rąbnięć, haków, ciosów prostych, młotów lub podobnych ataków odskakuje w bok, a w przypadku cięć, cięć na odlew, sierpów i uderzeń na odlew odskakuje w tył. Wykorzystuje do tego swoje zdolności skrytobójcze [lv.1] oraz zmysł walki [lv.1] i uważa, aby nie uderzyć w cos przy uniku. Oczywiście ciągle żuje swojego schaboszczaka, a jak pierwszy się skończy bierze się za drugiego.

MG

Niestety użycie zaklęcia przyciągania się nie powiodło. Z tego też powodu Shinji musiał szybko przejść do planu B, polegającego na zaatakowaniu przeciwniczki w zwarciu. Problem w tym że magia Świni była dość specyficzna i kobieta nie była w stanie wykorzystać jej pełnego potencjału bez pomocy kogoś jeszcze. W każdym razie kombinacja Shinjiego przy względnej bezużyteczności Welta, była zbyt duża. I tak też, mimo że Świnia, próbowała ratować się ucieczką, topór rozpłatał jej tors, pozbawiając ją życia. Bywa.

Shinji: 4.800 klejnotów, Naklejka Hełmu
???(D) - Zaklęcie to sprawia że wskazany palcem przeciwnik zaczyna odczuwać wzmożony smutek i żal za popełnione przez niego czyny. Efekt zależny jest od wykorzystanej sytuacji, tak więc użycie tego gdy ktoś jest radosny, będzie miało słabszy efekt, niż w przypadku użycia tego zaklęcia na kimś, kto dopiero co kogoś zabił.
King Asthor: 2.400 klejnotów, Naklejka Korony
???(D) - Zaklęcie to sprawia że w dłoni Kinga pojawia się magiczny kotlet schabowy. Jeśli King zje całego kotleta, przez 2 posty nie odczuwa zmęczenia, która aktualnie go atakuje, tak długo jak nie jest to zmęczenie wywołane za pomocą zaklęcia, lub jakiejś nadnaturalnej zdolności.
Welt: 2.000 klejnotów, Naklejka klejnotu
???(D) - Dzięki temu zaklęciu Welt na czas 5 postów może zamienić się w niewielkiego prosiaczka, rzecz jasna takiego różowego z kręconym ogonkiem. W tej formie potrafi mówić, ale też słodko chrumkać.