Liczba postów : 44
Dołączył/a : 28/08/2016
| Temat: Mao Pią Kwi 28 2017, 22:26 | |
| Imię: Mao Pseudonim: --- Nazwisko: Okamiyuu Płeć: Mężczyzna Waga: 67kg Wzrost: 167cm Wiek: 18 Gildia: --- Miejsce umieszczenia znaku gildii: --- Klasa Maga: 0
Wygląd: Mao to wysoki na 167cm osiemnastolatek z ponadprzeciętnie dobrą budową ciała. Od najmłodszych lat prowadził aktywny tryb życia, ciągle doskonaląc swoje ciało. Ma brązowe, średniej długości włosy, zazwyczaj uczesane na „odwal”. Mimo to fryzura nie prezentuje się najgorzej, chociaż niezaprzeczalnie mogłoby być lepiej. Jego twarz nie wyróżnia się jakoś szczególnie. Nosz, uszy, usta czy też brązowe oczy są tutaj normalne. Nie za duże, nie za małe. W sam raz. Inaczej jest z resztą jego ciała. Jak zostało wcześniej wspomniane, aktywny tryb życia oraz wielogodzinne, codzienne treningi doprowadziły do świetnej prezentacji fizycznej ciała. Nawet osoba ze słabym wzrokiem jest w stanie dojrzeć na jego ciele mięśnie, które wyglądają dość atrakcyjnie (ale to chyba normalne, no nie?). Ich rozmiar nie jest jednak przesadzony, przez co ciało wygląda stabilnie. Okamiyuu zazwyczaj ubrany chodzi w czarne dresy, ciemnoniebieską koszulkę bez rękawów z symbolem Yin-Yang oraz czarną bluzę z kapturem. Charakter: Nasz wojownik to czysty zapaleniec. Jeżeli zdecyduje się, że coś uda mu się zrobić, to będzie próbował dopóki tego nie osiągnie. Uwielbia wysiłek fizyczny w każdej formie, czy to bieg, podnoszenie ciężarów czy po prostu noszenie kogoś na barana. Pro po barana, uprzedzając wszelkie pytania, Mao nim nie jest. Mimo wyglądy typowego, umięśnionego dresa, który aż pnie się do bitki, nie jest on taki. Każdego wieczoru stara się poświęcić chociaż godzinę na poczytanie jakichś książek i pogłębienie swej wiedzy. W ekstremalnych sytuacjach stara się zachować zimną krew i przemyśleć wszystkie możliwe opcje, starając się wyjść jak najlepiej z opresji. Jak to sportowiec, Mao zwraca ogromną uwagę na skład wszelkich potraw i stara się liczyć kalorie. Słodycze? Precz! A co ze stosunkiem do innych ludzi? Powiedzmy, umiarkowanie. Okamiyuu nie ma jakichś dużych problemów z nawiązywaniem znajomości. Łatwo i bezproblemowo podejdzie do kogoś, zagada, zapyta to o co chce i tyle, ale żeby z kimś nawiązać szczerą przyjaźń z zaufaniem no to inna sprawa. Nie ma on bowiem wiary w ludzi i aktualnie nie zna osoby, której byłby w stanie powierzyć swoje życie. Co z tego, że dopiero znalazł się w nowym świecie, cśśś. Historia: Ból przeszywał moją głowę niczym słowa „zostańmy przyjaciółmi” nie pozwalając pozbierać myśli w całość przez dłuższą chwilę. Minęło sporo czasu zanim ustał na tyle, abym był w stanie wstać i się rozejrzeć. Czy nie byłoby jednak lepiej, gdyby zamiast ustać, zwiększyłby swoją moc i mnie wykończył? Wtedy tak myślałem i myślę tak teraz. Rozejrzałem się wokół. Piękna malownicza okolica. Flora i fauna we wręcz perfekcyjnej odsłonie. Ale skąd? Skąd się tutaj wziąłem? Pamiętam jak walczyłem. Seria ciosów w tułów a potem mocne uderzenie w twarz. Potem już tylko zaćmienie i mrok. Jakikolwiek sen? Nie, nie pamiętam. Ktoś mnie niósł? Może. Ale w takim razie jak znalazłbym się na tej łące? I skąd ten… co? Co to za stworzenie?! ~~ Życie nigdy nie było proste. Urodziłem się w niezbyt dobrej okolicy. Od najmłodszych lat musiałem dbać o siebie i młodszą siostrę. Ojciec został zabity za długi, toteż matka utrzymywała mnie i siostrę sama. Pracowała całymi dniami, ile tylko mogła i gdzie tylko mogła, nie raz posuwając się do okropnych zajęć. Zajęć, których jako dziecko nie rozumiałem. Ojciec był robotnikiem w porcie. Całe dnie targał skrzynie za psie pieniądze. Bez wykształcenia ciężko byłoby mu podjąć inną pracę a na jego miejsce niestety czekało niczym wygłodniałe sępy wielu innych, którym również nie powiodło się w życiu. Ale tak było nie tylko u nas. Kraj, który ponoć był demokratyczny i równy dla wszystkich. Gdzie wszyscy byli oceniani tak samo, bez względu na pochodzenie i stan majątkowy był tak naprawdę obłudą. Tam, gdzie się rodzisz, tam umierasz- tak można by w skrócie opisać żywot każdego w naszym ukochanym państwie. Matka również nie miała jakiegoś szczególnego wykształcenia. Ledwo potrafiła czytać i pisać. Mimo to, okazała nam więcej miłości niż nie jedna matka swoim potomkom w jakiejś bogatej rodzince. Między opiekowaniem się nami a domowymi obowiązkami, znajdowała czas na drobne prace dla okolicznych ludzi, dzięki czemu zawsze skapnęło trochę grosza. Co prawda nie wiele, bowiem wszyscy w okolicy byli biedni, ale lepsze to niż nic. Gdy miałem jakieś sześć lat, ojciec złamał w pracy rękę. Pracodawca całkiem to zignorował i wywalił ojca „na zbity pysk”, nie wypłacając mu ani grosza. Wtedy przesądzona została decyzja: pożyczamy. Niestety takiej rodzinie zwykły bank nie pożyczy pieniędzy, a za coś trzeba jeść. Głównie ten fakt przyczynił się do tego, że rodzice zaciągnęli pożyczkę u lichwiarza. Jak powszechnie wiadomo, Ci żądają zwrotu z wysokim procentem. Inaczej… wiadomo. Nie byliśmy w stanie zwrócić zatem zbili śmiertelnie ojca. ~~ Kolejne lata mijały a życie wcale nie było łatwiejsze. Wręcz przeciwnie, o wiele trudniejsze. Mając już 8 lat pracowałem czasami po całe dnie, próbując zarobić chociaż na chleb. Oczywiście nikt nie zapłaci dzieciakowi normalnej stawki, toteż ile może on zarobić? Tyle co nic! Szybko zdałem sobie sprawę, że uczciwa praca do niczego mnie nie doprowadzi. Wtedy też poznałem ich. Grupę dzieciaków z innej, ubogiej dzielnicy. Szybko się polubiliśmy, głównie, ze względu na podobne poglądy. Ludzie w slumsach dojrzewają o wiele szybciej doświadczeni przez życie, co często doprowadza do ich demoralizacji. Nowi znajomi szybko nauczyli mnie złodziejskiego fachu. Przykładowo, grupa dzieciaków wbiega w stragan. Rozwścieczony sprzedawca próbuje złapać któregoś ale zdezorientowany ilością nie wie którego. W tym czasie kilku z nich łapie kilka rzeczy i ucieka. Na dłuższą metę nieefektowne ale przy ilości miejsc gdzie można było to wykonać, dość opłacalne. ~~ Może i takie życie nie było uczciwe ale za to łatwiejsze. Zamiast zamęczać się cały dzień w dokach, wystarczyło wyskoczyć na godzinkę z domu a resztę dnia miało się dla własnego zapotrzebowania. Wtedy też zacząłem bardziej dbać o siebie. Akcje jakie wykonywałem, wymagały abym miał siłę i był wystarczająco szybki. Razem ze znajomymi zorganizowaliśmy sobie prowizoryczną siłownię gdzie spędzaliśmy sporo czasu. Treningi siłowe i wytrzymałościowe oraz nauka zgrabnego poruszania się po miejskich odmętach. Wszystko to było potrzebne do lepszego życia. Działaliśmy tak aż do czternastego roku życia. W międzyczasie jednak… umarła. Moja matka dokonała żywota. Jeden z ludzi lichwiarzy, który dokonywał wyroku na moim ojcu, stwierdził, że nadal nie zwróciliśmy długu i trzeba od niej go wyegzekwować. Wtedy postanowiłem, że zatłukę go. Jego i resztę tej grupy. Jak psy. ~~ Gdy skończyłem czternaście lat złapano nas. W sumie długo im to zajęło ale mimo wszystko postarali się, żebyśmy już nie kradli. Wynajęto najemników, aby pilnowali porządku na rynkach przez to nie mogliśmy już tam kraść. Wtedy zobaczyłem ogłoszenie o serii kilku turniejów walk w różnym przedziale wiekowym. Najpierw dla starszych, potem dla młodszych. Z czystej ciekawości udałem się tam. Już na pierwszej walce zdecydowałem, że chce tam stać. Chcę nauczyć się walczyć jak oni, bić się jak oni, znosić taki ból jak oni i dysponować taką siłą i mocą jak oni. Zaledwie tydzień później zapisałem się w grupę mojego przedziału wiekowego. Było ciężko, to przyznam. Jedyne co potrafiłem to prowizoryczna walka wyuczona poprzez bijatyki na ulicy. Mając te zdolności trafiłem jedynie do 1/8 finału. Tam jednak mój styl walki został doceniony. Jeden ze starszych wojowników stwierdził, że wyuczy mnie prawdziwych technik w zamian za pomoc w niedalekiej przyszłości. Co miałem do stracenia? Opiekowałem się tylko siostrą a on dodatkowo proponował nam dach nad głową i wyżywienie. W ten sposób podjąłem się trzyletniego, intensywnego treningu, podczas którego niemalże codziennie sięgałem do granic swojej możliwości. Nauczyłem się wtedy jak powinienem się odżywiać, co mogę jeść, jak powinienem ćwiczyć oraz jak uderzać skutecznie, z głową, a nie ślepo z maksimum siły. ~~ Po trzech latach byłem gotów. Miałem wtedy siedemnaście lat więc mogłem ostatni raz wystartować w edycji dla niepełnoletnich. Walki były banalnie proste. Przeciwnik padał jeden za drugim a nim się obejrzałem zostałem zwycięzcą. Mój mentor jednak nadal nic ode mnie nie oczekiwał z wyjątkiem dalszych treningów i wystartowania w edycji dla dorosłych. Nie wydawało mi się, że to jakoś szczególnie dużo, tym bardziej, że walka sprawiała mi przyjemność. ~~ Kolejny rok minął mi na treningach pod okiem mego mentora. Treningi były coraz bardziej wymagające i nie raz myślałem, że nie dam sobie rady. Za każdym razie jednak motywowałem się tym, że jeżeli z tym sobie nie poradzę to nie będę miał za co utrzymać siebie i siostry. Do czasu. Podczas tego rocznego treningu, siostra została pozbawiona życia. Wspominałem, że mistrz udzielił nam swojego domu? A tego, że był dość… bogaty? Jeżeli nie, to właśnie już tak. W każdym razie pewnego dnia gdy siostra była sama w domu, ktoś się włamał. Złodziej jednak nie ograniczył się do ucieczki. Uderzył siostrę ciężkim przedmiotem w głowę. Ona uderzyła przy lądowaniu jeszcze o kant stołu co całkowicie pozbawiło ją szans na przeżycie. Kto to zrobił? Nie wiadomo do dzisiaj. ~~ Rok minął i nadszedł czas na turniej. Byłem nie lada przestraszony bowiem musiałem się mierzyć z ludźmi o wiele silniejszymi, bardziej doświadczonymi i lepszymi aniżeli ja. Każda walka była niezwykle wymagająca. W końcu udało mi się dotrzeć do pamiętnego półfinału. Przed nim mój nauczyciel powiedział, że pora, bym spłacił swój dług i zabił. Zabił mężczyznę, z którym teraz będę walczył. W mojej głowie gnębiło się wiele pytań. Czemu?, po co?, dlaczego? Na żadne jednak nie uzyskałem odpowiedzi. Czasu między walkami było jednak na tyle mało, że szybko musiałem wrócić na ring. Ostatnie słowa jakie usłyszałem były groźbą. „Zrób to albo pożałujesz i już tu nie wrócisz”. Wtedy myślałem, że to raczej ostrzeżenie, że przestanie mnie trenować, teraz wiem, że to jednak co innego. Gdy doszło do walki zdałem sobie bardzo szybko sprawę, że nawet gdybym chciał zabić tego mężczyznę, nie byłem w stanie. Był o wiele lepszy. Po raptem półtorej minuty oberwałem serią ciosów zakończoną prostym. Wylądowałem na parkiecie i straciłem przytomność. ~~ Ból przeszywał moją głowę ledwo pozwalając mi funkcjonować. Dziwna łąka, dziwne stworzenie i ja. Ucieczka przed stworzeniem to jedno, ale miasto, które napotkałem i rzeczy tam się dziejące. Gdzie ja do cholery jestem?! Czy ja… wylądowałem w innym świecie?
Umiejętności fabularne: Kucharz, specjalizacja: licznik kalorii- Mao gotuje jak mało kto. Ale sam fakt gotowania jest niczym. On w głowie potrafi wyliczyć ile kalorii będzie miało dane danie wysmażone w oleju lub smalcu! Idealny mąż. Trener personalny- poprzez lata treningów Okamiyuu nauczył się pewnej, ważnej sentencji: „Nie zapominaj o dniu nóg!”. Oczywiście nogi to nie wszystko co robił, także ustalenie idealnego treningu planu dla możliwości danej osoby to dla niego pestka. Dieta, ćwiczenia oraz sposób funkcjonowania. Chcesz zmienić się? Zacznij od swojego ciała! Zadzwoń: 600;200;200. Parkour- bieganie między budynkami, na budynkach czy też pod nimi? Łatwizna. Ja nie przeskoczę? Potrzymaj białko! Bynajmniej w teorii, w praktyce... cóż.
Umiejętności: Walka wręcz lvl 1 Mao doświadczył nie jednej walki, zarówno w dzieciństwie pośród ludności slumsów jak i gdy był starszy, walcząc o pieniądze. Dzięki temu nauczył się wielu rodzajów walki, tych uczciwych i tych trochę mniej. Sportowiec lvl 1 Codzienny wysiłek się opłacił! Seria pompeczek, potem przysiady, kilka kilometrów biegu i na rozgrzewkę starczy. A potem kilka powtórek w większych ilościach! Łamacz kości lvl 1 Koleżko, nie jeden stracił zęby jak wyłapał ode mnie prostego. A jak już tak Ci zależy to ustaw się w kolejce, żebyś dwa razy w mordę nie dostał, ok? Ekwipunek: Goły i wesoły. Z wyjątkiem ubrań. Powie mi ktoś skąd się tu wziąłem? Halo, proszę pana?
Rodzaj Magii: Wojownik Co prawda Mao dopiero dowiedział się o istnieniu magii, jednak wyszkolił w sobie zdolność do wzmacniania swoich fizycznych aspektów, tj. siły, szybkości, zręczności etc. Magia pozwoliła mu także na wytworzenie pewnych mechanizmów które bardzo ułatwiają mu walkę; zarówno obronę jak i atak. Pasywne Właściwości Magii W zdrowym ciele zdrowy duch- a przynajmniej tak mówią. Dzięki wyćwiczeniu ciała, magia jeszcze bardziej je sobie upodobała dzięki czemu użytkownik jest troszkę silniejszy pod względem fizycznym od innych mięśniaków, którzy nie kontrolują magii. Twardy jak skała- trochę „podpasyw” do tego powyżej. Wyćwiczone ciało wraz z magią płynącą przez każdą jego część utwardziła ciało na tyle, że wbicie noża będzie o trochę trudniejsze niż u innych osób. Oczywiście, nadal jest możliwy taki zabieg! Instynkt wojownika- po obyciu dziesiątek walk, pojawił się instynkt. Instynkt, który podpowiada Ci gdzie uderzyć, żeby wyrządzić jak największe szkody lub żeby jak najszybciej załatwić wroga. Czasami lepiej uderzyć słabiej, a celniej niż z całą siłą na ślepo. Ogólnie, nieznacznie ulepsza zdolność zmysł walki. Kangur- Pozwala na wykonywanie troszkę wyższych skoków niż robią to przeciętne osoby.
Zaklęcia: Seikuken(B)- pozwala na okres siedmiu tur wytworzyć barierę o promieniu długości obu rąk Mao. Znajduje się on w jej środku a każde „ciało”, które znajdzie się nagle wewnątrz bariery tworzy specyficzny sygnał. Sygnał owy jest wysyłany natychmiastowo do głowy Okamiyuu przez co łatwiejsze jest unikanie jak i blokowanie uderzeń przeciwnika. Torēn (B)- Okamiyuu otacza ciało energią magiczną zwiększając jego aspekty fizycznie. Statystyki rosną o 50% na okres dwóch tur. Ponowne użycie możliwe po dwóch postach. Bakufū (A)- Mao wykonuje zamach trzymając pięść zaciśniętą. Przez cały ten czas gromadzi w wewnątrz pięści energię po czym na samym końcu zamachu rozkłada dłoń, uwalniając energię przed siebie w atak o kształcie stożka. Bezpośrednie trafienie dłonią zada obrażenia rangi A. Zasięg to 5 metrów, wszystko co nie zostanie bezpośrednio trafione dostaje obrażenia rangi C-B. Średnica stożka w najszerszym miejscu wynosi 2 metry.
Ostatnio zmieniony przez Mao dnia Wto Maj 02 2017, 16:29, w całości zmieniany 1 raz |
|
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
| Temat: Re: Mao Wto Maj 02 2017, 12:51 | |
| Parkour - Nah, wiesz co i jak, ale czy ci wyjdzie to nie wiadomo, bo od tego jest skrytobójca w sumie.
PWM: 1. Nieznacznie silniejszy 2. Nieznacznie trudniej 3. Nieznacznie wzmacnia umiejętność zmysł walki 4. Skaczesz nieznacznie wyżej. Większe skoki za MM to już zaklęcie
Zaklęcia: 1. Dam ci nawet 7 postów 2. Rosną o 50%. Czas trwania to 2 tury. Potem 2 posty przerwy 3. Bezpośrednie trafienie dłonią zada obrażenia rangi A. Zasięg 5 metrów, wszystko co nie zostanie bezpośrednio trafione dostaje obrażenia rangi C-B. średnica stożka w najszerszym miejscu wynosi 2 metry
Zostaje ci 60 PD |
|