I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Death is part of life Sro Mar 29 2017, 00:37
x801 Ileś dni po śmierci Mr.P Sala Główna siedziby Death's Head Caucus
Cisza... I pustka... Te dwie cechy tak bardzo typowe dla tej gildii teraz przygnębiają jeszcze bardziej niż zwykle. Niby nic niezwykłego nie łączyło mnie z mistrzem. Co jakiś czas dawał zlecenia, to je wykonywałem. I tyle... Ale jego śmierć była dość nieprzewidywalna. I chyba najgorsze jest to, że jednak nic w związku z tym nie czuję. Tyle, że tego niczego jest w mym życiu o wiele za dużo, takie odnoszę wrażenie. Nic do zrobienia... Nic do powiedzenia... Nic... Całkowicie pusta sala, a w niej tylko ja. Każdy teraz zajęty albo jakimiś formalnościami związanymi z pogrzebem, albo mają jakieś niedokończone misje i sprawy. A ja zostaję sam, siedząc jako jedyny, młody chłopaczek, bez jakiegokolwiek zajęcia. Z nudów zaczynam bawić się ostrzem, kręcąc nim i obserwując jak raz za razem upada na blat stołu...
Regina Nachtigall
Liczba postów : 45
Dołączył/a : 09/12/2016
Temat: Re: Death is part of life Sro Mar 29 2017, 21:57
Przed swoim wyjazdem, Regina oczywiście powiedziała P., że jej nie będzie. Zawsze to robiła. I tu nawet nie dlatego, że czuła taki obowiązek jako w stosunku do mistrza. Po prostu ją i P. łączyły specyficzne relacje i chciała, żeby ten miał informacje na temat, gdzie się podziewa. Prawdę powiedziawszy to nie wiedziała jednak ile nie było jej dokładnie w Hosence. Półtorej roku, może rok? Zatraciła poczucie czasu, jak to bywa podczas podróży. Była także ciągle w drodze, więc pisała listy do P., ale ten nie miał jak jej niczego odesłać, bo zanim takowy by doszedł Renia zapewne znajdowała się zupełnie gdzieś indziej. W końcu jednak wróciła. Weszła do głównej sali, która, jak zwykle, była pusta. Rozejrzała się, by zobaczyć Ejji’ego. Nie znali się jakoś zbyt dobrze, pomimo wspólnych lat spędzonych w gildii. Kilka misji, które razem wykonali, może zamienili kilka słów na jakiejś biesiadzie, ale nic więcej. Z drugiej strony DHC to nie gildia, w której nawiązywały się jakieś wielkie przyjaźnie. Była raczej możliwością do zarobku. – Mistrz jest u siebie? – zapytała, podchodząc do niego. Nie dotarły do niej wiadomości o nagłej śmierci P.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Death is part of life Sro Mar 29 2017, 23:45
Zdarza się, że przerwana cisza jest niekiedy bardziej niezręczna, aniżeli ta trwająca. Samotność jest lepsza od tej niepewności odnośnie tego jak się zachować wobec innej osoby. Liczyłem szczerze na to, że spędzę ten dzień w takiej oto ciszy, oraz samotności, lecz obydwie zostały naruszone poprzez przybycie Reginy. Można rzec, że jest mi równa stażem w gildii. Choć wychowywałem się w DHC od małego, to jednak pierwsze poważniejsze zlecenia zacząłem wykonywać mniej więcej kiedy ona dołączyła. Lecz pomimo tylu wspólnych lat, mógłbym ją zaledwie uznać za starszą koleżankę z gildii... Której właściwie od dość dawna nie widziałem... Nieco zaskoczony spoglądam w jej kierunku. Jej przybycie jest dość niespodziewane, głównie z tej racji, iż zostałem sam w gildii. Od razu jednak widoczny jest dystans pomiędzy nami. Ledwo wróciła, a już od razu do mistrza... Bez żadnego "cześć", czy prostego "Jak się czujesz?", albo stwierdzenia "Dawno się nie widzieliśmy. Jakżeś się zmienił:. Pieprzony najemniczy profesjonalizm... Każdy się musi nim tutaj wykazywać. Wobec niego takie sprawy nie są ważne. Ale gdyby coś tu było inaczej, to... Byłoby dziwnie... Stalibyśmy się słabi, rozwlekli, sentymentalni... A komu to do czego potrzebne? Po minięciu pierwszego szoku spowodowanego przybyciem Reginy, wzdycham cicho i opuszczam wzrok na blat. Ona jeszcze nie wie... A to ja muszę być tym, który musi jej przekazać tę dość niespodziewaną nowinę. Wydaje się być to dość proste... Dwa słowa by wystarczyły, ale nie przechodzą one przez gardło. Właściwie to żadnych nie jestem w stanie z początku wykrztusić. Czemu to akurat muszę być ja? Każdy inny wytłumaczyłby to o wiele lepiej! Ale każdy inny jest teraz zajęty... - Nie ma go... - odpowiadam oschle, wbijając ostrze w stół. Puszczam rękojeść. Nie przewraca się... - I już nie będzie - dopowiadam, unikając spojrzenia Reginy. Nie mam pojęcia czy dobrze przekazałem tę wieść... Mam nadzieję, że to wystarczy i tak właśnie powinienem zrobić, żeby wszystko wydawało się profesjonalne i porządne.
Regina Nachtigall
Liczba postów : 45
Dołączył/a : 09/12/2016
Temat: Re: Death is part of life Sro Kwi 12 2017, 22:47
/ proszę wybaczyć, taki długi czas odpisu, życie dało w kość!
Regina spodziewała się naprawdę wiele – że mistrza nie zastanie, bo postanowił sobie wybyć, tak po prostu. Każdy miał swoje potrzeby i znała wystarczająco dobrze P., żeby wiedzieć, że był do tego zdolny. Jednakże nie przyszłoby jej na myśl, że ten by umarł. Nie będzie jej łatwo dopuścić tę myśl do sobie. Ciężko stwierdzić, czy to był najemniczy profesjonalizm, czy po prostu natura Nachtigall. Nie należała do osób zbytnio wylewnych czy też rozmownych, a zwłaszcza wobec osób kompletnie jej obcych. I jakby nie patrzeć, dla Reginy Ejji był dzieckiem. Między nimi była dosyć duża różnica wieku (dobrze, że wizualnie aż tak nie było tego widać) i jakoś nie zwykła do zadawania się z dzieciakami. Był znajomym z gildii, na dodatek dużo młodszym. Mieli za sobą kilka wspólnych misji, ale nic więcej. I jeżeli mam być szczera – naprawdę nie interesowało ją to, co u niego było słychać. Chciała porozmawiać z P. Słysząc słowa chłopaka, Regina ściągnęła brwi, wpatrując się w niego… nieco natarczywie. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiła, próbując dokładnie przeanalizować jego słowa. Nie było go i nie wróci? Co miał przez to na myśli? Mózg Reginy nie do końca odebrał słowa Ejjiego jako klarowne i w pełni zrozumiałe. – Odszedł z gildii? – zapytała. Tak jak już wcześniej wspominałam… śmierć, to była ostatnia rzecz, o jakiej by pomyślała. P. był silnym facetem, potężnym magiem.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Death is part of life Pon Kwi 17 2017, 22:56
Czemu muszę to tak sobie utrudniać? Czemu nie mogę tego powiedzieć wprost i już mieć święty spokój do końca dnia? Mówienie o śmierci przecież nie jest wcale takie trudne! Jak ktoś jest, to po prostu potem go nie ma. I tyle... Już nie ma znaczenia kim był, bo to zaledwie przeszłość. Należy zajmować się samym sobą... A może to po prostu zaczęło już mi dawać satysfakcję? Sprawdzanie cudzych uczuć co do czyjejś śmierci, gdy już sam nie wiem jak tą przyjmować... Powiedzenie wprost byłoby jednak zbyt proste... Mogłoby zepsuć całą ciekawą zabawę... To jednak wydaje się być okrutne... Wzbudzić wpierw niepewność, a kiedy już się domyśli, przyznać rację... To trochę jak gra w zgadywanki... - Odszedł... - oznajmiam krótko, wpatrując się pusto we wbite w stół ostrze. - Nie tylko z gildii... Tak ogółem... - dopowiadam jeszcze drobną podpowiedź. Może zgadnie już teraz? A może będziemy grać dalej...
Regina Nachtigall
Liczba postów : 45
Dołączył/a : 09/12/2016
Temat: Re: Death is part of life Sob Mar 17 2018, 00:02
Jestem mistrzem odpisywania, wiem. Prawie rok się zbierałam za odpis, proszę wybaczyć, obiecuję poprawę… Aż mi głupio, że tyle czekałeś. Regina nie była w stanie sobie wyobrazić tego, że po prostu P. miałoby już nie być. Był dosyć ważną osobą w jej życiu – choć oprócz Nachtigall i samego Mistrza, to nikt nie wiedział, co tak naprawdę między nimi było. Po gildii różne plotki na ich temat chodziły, aczkolwiek Renia nigdy się do nich nie ustosunkowała i raczej nie miała zamiaru w jakikolwiek sposób ich komentować. Ich osobista sprawa, ot co. Śmierć nie była czymś, z czym Regina nie miała bezpośrednio do czynienia. Bo miała i to wiele razy. Jej własny ojciec przyniósł jej piekło, zapisując na specjalny projekt Najwyższej Rady Sił Zbrojnych Isenbardu, podczas którego została zesłana do obozu o zaostrzonym rygorze. Przetrwały tak naprawdę tylko najsilniejsze, w tym sama Renia. Niektóre umierały po tym, jak zostały skatowane po zgubieniu identyfikatora. Niektóre z przemęczenia. A część tajemniczo znikała i nikt nie wiedział, co się z nimi tak naprawdę działo. Była obiektem eksperymentów isenbardzkich… lekarzy, nieraz będąc bliska śmierci. Jednam myśl, że P. mógłby nie żyć wydawała się jej nierealna i niemożliwa. Taki silny facet? – Nie żartuj sobie ze mnie, smarkaczu. Gdzie jest P.? – warknęła w jego stronę. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że jedyna bliska jej osoba, jaką miała na tym świecie, odeszła już na zawsze. I mimo że mina Ejjiego była daleka od żartów i ton jego głosu również, to nie wierzyła. Albo po prostu nie chciała wierzyć.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Death is part of life Sro Mar 21 2018, 17:58
Zbyt mocno naciągnięte struny pękają, a towarzyszy temu zwykle niezbyt przyjemny odgłos. Gra na zepsutym instrumencie nie tworzy ładnej muzyki. To reakcja ludzi, którzy muszą jej słuchać czyni ją znośną. Nie znam się najlepiej na ludziach. Nie często mam okazję z nimi rozmawiać. Mimo wszystko, nie lubię kiedy ktoś nie okazuje mi szacunku. Niby z jakiej racji miałby mi się on należeć? Ano chociażby z takiej, że wiem coś, czego ktoś inny nie wie oraz pod ręką mam mieczyk. Nie... Nie mam zamiaru go używać... Tu trwa walka na słowa, nie na miecze. To jednak dobra chwila, by pokazać, że i mój język potrafi nie gorzej ciąć. - Zazwyczaj między O, a R - odpowiadam bezczelnym odwarknięciem. - Jeśli zaś ciekawi cię gdzie ma kwaterę na cmentarzu, to nie wiem... Nie byłem na pogrzebie - mówię oschle. Czegokolwiek ona chce od byłego mistrza, to raczej już z nim tego nie załatwi. To już jednak jej problem, ja mam swoje własne, które bynajmniej nie są jej sprawą.
Regina Nachtigall
Liczba postów : 45
Dołączył/a : 09/12/2016
Temat: Re: Death is part of life Sro Mar 21 2018, 23:21
To nie tak, że Regina nie miała do Ejjiego szacunku, nic z tych rzeczy. Był jej kompletnie obojętny, ale po prostu nie chciała dopuścić do swojej świadomości faktów, które chłopak jej przekazywał. Renia była dorosłą kobietą, która naprawdę wiele miała za sobą i powinna zupełnie inaczej się zachować, ale z każdą sekundą czuła niemoc, która wręcz ją otaczała. Czuła jak jej nogi, które przeszły setki kilometrów, stawały się coraz to miększe. Czuła jak ściska ją w piersi, jak nagle cała siła, którą w sobie miała, po prostu się z niej ulatniała. Ejji mógł kojarzyć Reginę jako kobietę wiecznie dumnie wyprostowaną, z poważną miną na twarzy. Zwykle ubrana w bojówki, buty wojskowe i zwykły podkoszulek, tak było i tym razem. Nieodłączną częścią jej „imidżu” był też nieśmiertelnik i materiałowa opaska na prawym nadgarstku, która nigdy nie była zdejmowana. Gdy ktoś znał ją nieco dłużej, to mógł się dowiedzieć, że jest byłym oficerem Isengardzkiej armii, aczkolwiek swojego pochodzenia nie ukrywała jakoś specjalnie. Mówiąc w mowie wspólnej, mówiła z dosyć twardym akcentem, pomimo tego że w swoim kraju nie mieszkała już od lat. – Scheiße, Scheiße, Scheiße! – krzyknęła po eisnduchsku. Ejji mógł zobaczyć, jak Regina upada na kolana, a po jej policzkach spływają łzy. Zwykle nie pozwalała sobie na okazywanie swoich słabości, ale teraz… nie miała siły się powstrzymywać. – Dlaczego? – rzuciła jedynie pytaniem w eter, nie oczekując jednak żadnej odpowiedzi. Cały świat Reginy się zawalił w przeciągu kilku minut…
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Death is part of life Pią Mar 23 2018, 20:49
Rozumiem, że słowa mogą ranić i boleć, ale takiej siły własnych słów, to się nie spodziewałem. Miało to być tylko bezczelne odpysknięcie, mające wywołać zabawną kłótnię pełną coraz to wymyślniejszych docinków. Spodziewałbym się raczej perfidnego skarcenia, wzburzenia emocjonalnego, ale nie w tym kierunku. Reakcja Reginy jest niepokojąca... Nawet jeśli miała coś niezmiernie ważnego do powiedzenia mistrzowi P. to jednak nie w ten sposób powinno się reagować. Umarł jeden mistrz, to niebawem wybiorą następnego i wszystko powinno się toczyć, tak jak zawsze, ale chyba nie dla niej. - Ehh... - wzdycham obojętnie i wyciągam z blatu miecz, który chowam. Jej smutek to nie moja sprawa... To mnie zupełnie nie dotyczy... Powinienem sobie teraz pójść i zostawić ją samą ze swym problemem... Czemu więc wciąż tu siedzę? Jakbym miał w sobie cokolwiek dobrego... Jakby mnie cokolwiek obchodziło... A niech to szlag! - Czy to zrobi jakąś różnicę, jeśli się dowiesz? - pytam, starając się nie patrzeć na Reginę. Te jej łzy naprawdę wprawiają w zakłopotanie...
Regina Nachtigall
Liczba postów : 45
Dołączył/a : 09/12/2016
Temat: Re: Death is part of life Pią Gru 07 2018, 23:54
Mało kto tak naprawdę wiedział, kim był dla Reginy P. jednakże traktowała go o wiele inaczej niżeli tylko jako mistrza. Bardzo dużo temu człowiekowi zawdzięczała, była mu wdzięczna za ogrom rzeczy, które dla niej zrobił i wiadomość o jego śmierci tak naprawdę nią wstrząsnęła… bo straciła jedyną bliską osobę, którą miała. Fiore nie było jej domem, jej ojczyzną – ze swojej własnej została wygnana i pod groźbą śmierci nie może tam wracać. Czuła się teraz… zupełnie sama. Jakby na tym świecie nie było już żadnego innego człowieka. W pierwszej chwili zareagowała dość… impulsywnie, jednakże szybko pozbierała się z podłogi, by otrzeć łzy. Nie będzie przecież przed dzieciakiem swoich słabości pokazywać, prawda? Wzięła kilka głębokich wdechów, próbując się uspokoić. W końcu spojrzała na Ejjiego. – Pewnie nie, ale chciałabym wiedzieć – odpowiedziała już znacznie spokojniej, choć wciąż na jej policzkach były ślady łez, a te nawet gdzieś się czaiły w kącikach Czuła się dziwnie z tym, że pozwoliła sobie na takie zachowanie, na ukazanie własnej słabości komuś zupełnie obcemu. To wychodziło zdecydowanie poza schemat, wszelkie normy, a Renia tego nie lubiła. Bądź co bądź, ale była wojskową… na dodatek wychowaną w isenberdzkim duchu…
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Death is part of life Sob Gru 08 2018, 01:08
Nie było mnie w gildii, kiedy P umierał. Zajęty byłem jakimś drugorzędnym zleceniem, a kiedy z niego wróciłem i dowiedziałem się o jego zgonie, najbardziej przejmowałem się tym, czy będzie miał mi kto zapłacić za zadanie. I właśnie dlatego teraz wychodzi na wierzch jak wielkie jest czyje przywiązanie do tego miejsca. Z P, czy bez niego, okazja, aby zarobić zawsze się znajdzie. Ale niekoniecznie w tej chwili. Gdybym powiedział szczerze, że nie mam pojęcia co się stało z P i że zupełnie mnie to nie obchodzi, zapewne nie dałbym tym sposobem zadowalającej odpowiedzi. Wzbudziłbym tym tylko niechęć do siebie, a tej i tak jest już wystarczająco dużo. Co miałby kogokolwiek obchodzić ktoś taki jak ja? Liczy się tylko to, bym robił co do mnie należało... Ale co należałoby zrobić teraz? - Odszedł w spokoju. W takim, że nie ma kogo winić za jego śmierć - oznajmiam obojętnie. - Gdyby było inaczej, pewnie i mnie by tu nie było - co do tego jednak nie mam pewności. Ale kto inny miałby posprzątać śmieci po mistrzu P, jeśli nie ktoś, kto nie zadawałby żadnych zbędnych pytań, a zarazem nie jest nikomu więcej do niczego potrzebny? - Tyle ci wystarczy? Czujesz się dzięki temu lepiej? - to chyba trochę głupie pytanie, ale czyż nie właśnie temu miałaby służyć jej ta wiedza? Żeby jakoś przetrwać to, co się dzieje i nie płakać więcej przed innymi?
Regina Nachtigall
Liczba postów : 45
Dołączył/a : 09/12/2016
Temat: Re: Death is part of life Nie Gru 09 2018, 21:05
Prawdę powiedziawszy to Regina była jedną z nielicznych osób, dla których gildia była czymś więcej niżeli tylko źródłem na utrzymanie. Mistrz przyjął ją pod swoje skrzydła, zaopiekował się nią, nie chcąc tak naprawdę nic w zamian. Wiele razy pytała się dlaczego to zrobił, nigdy jednak nie odpowiedział i już nigdy nie dowie się prawdy – zabrał ją ze sobą do grobu. Był jedyną bliską jej osobą w Fiore, a teraz została sama i to nie było dla Nachtigall łatwe. Umarł w spokoju… Tak nagle? To się jej kupy nie trzymało. Widziała jednak, że Ejji nie był człowiekiem, który by się tym specjalnie przejął i jakoś jego słowa nie bardzo ją przekonywały. Nie zamierzała jednak drążyć tematu, po prostu nie było sensu tego robić… większość ludzi z DHC nie było jakoś specjalnie z gildią powiązane. Ot, sposób na zarobek, koniec. – Można tak powiedzieć – odpowiedziała jedynie. Czy czuła się lepiej? Nie. I raczej nigdy nie będzie. Jest isenberdzką banitką. Od lat nie widziała się z rodziną, która zapewne myśli, że umarła, bo tak to się robi w „jej stronach”. Jedyna osoba, która była dla niej w jakiś sposób ważna, odeszła z tego świata. Jak się miała czuć DOBRZE? – Wiesz, kto był na pogrzebie? – zapytała. Chciała się dowiedzieć, gdzie został pochowany.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Death is part of life Pon Gru 10 2018, 01:12
Wątpię, żebym był wielkim pocieszeniem, ale czego ona ode mnie wymaga? Żebym przytulił, pogłaskał po główce i powiedział, że wszystko będzie dobrze? To raczej by nie pomogło... Byłoby wręcz trochę dziwne. Przynajmniej gdyby mnie ktoś w taki sposób próbowałby pocieszać. Jeszcze odruchowo pchnąłbym taką osobę mieczem w brzuch i tyle, by z tego było. Może i nie jestem zbyt miły, ale przynajmniej mówię szczerze. W połowie... Gdybym miał być zupełnie szczery, to powiedziałbym, że mnie to nie obchodzi. Tylko, czy gdyby naprawdę mnie to nie obchodziło, to czy w ogóle cokolwiek próbowałbym zrobić? Szlag by to... - Nie wiem. Na pewno nikt z tu obecnych - mówię, wstając od stołu. Odruchowo zaciskam dłonie na rękojeściach mieczyków, ale zdaję sobie sprawę, że może to być trochę nieodpowiednie, szybko przesuwam ręce w stronę kieszeni. Choć jestem od Reginy niższy i wątlejszy, to jednak nie boję się spojrzeć jej prosto w oczy. - Wybacz, ale chyba nie jestem osobą, która mogłaby ci w jakikolwiek sposób pomóc. Przykro mi - spuszczam głowę, po czym powoli próbuję wyminąć dziewczynę, bu udać się samemu jeszcze nie wiedząc gdzie i nie wiedząc po co.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.