I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Lanie Wody - Leartes vs Aurvin Pon Kwi 24 2017, 15:41
Spotkaliście się na scenie koncertowej. Pod sceną tłum ludzi czekający na akcję. Pragną pocisków. Pragną dissów. Pragną krwi(lepiej im nie dawać). Światła ustawione na waszą dwójkę. Panuje kompletna cisza pełna napięcia. Jakiś chłopak z obsługi sprzętu nieśmiało wchodzi na scenę i podaje Aurvinowi mikrofon, po czym w panice zeskakuje ze sceny, bo oj będzie się działo. Zaczyna osoba z mikrofonem. I niech wygra najlepszy!
Ostatnio zmieniony przez Kyouma dnia Sro Kwi 26 2017, 21:33, w całości zmieniany 1 raz
Aurvin
Liczba postów : 108
Dołączył/a : 05/05/2016
Skąd : Kraków
Temat: Re: Lanie Wody - Leartes vs Aurvin Wto Kwi 25 2017, 22:42
Stał na scenie. Stali na scenie. On i jego ofiara. Potencjalna. Nie było to naturalne środowisko Leitera. Ten tłum, ta atmosfera, to napięcie. Wow. Ale zjawił się tutaj tylko w jednym celu i miał zamiar dopilnować, by ten cel się spełnił. Zadanie miało zostać wykonane. Nawet, jeżeli jedyną nagrodą miała być satysfakcja. Został wyzwany, był tu gościnnie. W gościach wypadało zniszczyć konkurencję, zrobić z niej swoje blade tło. Do rzeczy. Tylko... jak zacząć tak bez niczego? Hm. - Pewnie nie bez przyczyny mówią mi Vin. Może dużo wygrywam. Może umiem sobie radzić. Może. Może Tobie też coś wymyślimy. Ale niekoniecznie ksywkę od przegrywania, to by było nudne. Może na start coś o nauce. Także słuchaj, patrz i ucz się, Learntes. - przydługi, chyba niezgrabny i mało przebojowy wstęp właśnie się skończył. Leiter pewnie trzymał mikrofon, choć nigdy wcześniej nie miał z czymś takim styczności. Tylko początkowo, jego własny głos rozchodzący się po sali, odrobinę go rozkojarzył. Ale już było ok. - Wiesz, tak a propos nauk, to odrobiłem lekcje. Mam oczy i uszy, tu i tam. Widzą Cię, słyszą, a potem ja dużo wiem. Całkiem przydatna sprawa. Ale powinieneś zdawać sobie z tego sprawę. Bo podobno wampiry mają wyczulone zmysły, czyż nie? - monolog zapowiadał się nudno, może oprócz tego, że Vin miał zamiar wygadać tutaj wszelkie ploty, jakie do tej pory do niego dotarły na temat nieznajomego. - Ehh, nie lubię tyle gadać, drągalu. Ty też powinieneś czasem wyczuć moment, w którym trzeba się wreszcie zamknąć. Może nie miałbyś tylu blizn. Wiesz, ofiarom przemocy domowej zwykle państwo, czy policja przychodzą z pomocą. Zwłaszcza, gdy sam jesteś psem... - rozejrzał się ponuro po publice, po czym wbił wzrok w dłoń przeciwnika. Uśmiechnął się gorzko. - W tym stroju wyglądasz jak Hitman, aż mam ochotę sprawdzić, jaki numerek masz na potylicy. I czy to aby nie pamiątka po obozie koncentracyjnym. - przerwał, jakby dając sobie chwilę do namysłu. Krótką chwilę - dwa oddechy. Ah, ten stres. Cholerne publiczne wystąpienia. - Podobno jak zdejmiesz te śmieszne rękawiczki, to okazuje się, że na dłoni masz stygmaty. Nie jestem pewien, czy to znak, że jesteś świętym, czy po prostu, misiu, wyczynowo walisz konia. - wzruszył ramionami i odwrócił się od wąpierza. Wyciągnął z kieszeni spodni osikowy kołek, pokazał go Leacośtamowi i wykrzywił się, symulując najpierw przerażoną, a potem wypełnioną agonią minę. Nudny, stary żart z tym kawałkiem drewna. - Jak się dowiedziałem, że jesteś krwiopijcą, to byłem przerażony. Wiesz, mam nieopłacone rachunki za abonament telewizyjny. Chwała bogom, że chodziło tylko o to, że masz kły trochę dłuższe niż inni i w sumie siorbiesz cudzą juchę. Chciałbym zobaczyć, jak to wygląda. Tylko nie pokazuj na mnie, weź sobie kogoś z tłumu. - wyszczerzył się w stronę publiki, a po jego minie nie dało sie za bardzo ocenić, czy traktuje sprawę poważnie. Na pewno tego wystąpienia nie traktował w ten sposób. No bo... na czym to wszystko niby miało polegać, co? - Ładny garnitur. Choć raczej do siedzienia na dupie przy biurku i wyglądania. Gdzie pracujesz? - stworzył lusterko, stanął obok wampira i na własne oczy ujrzał, że gość nie odbija się w lustrze. No pięknie. Wreszcie jakaś legenda nie kłamie. - Założę się, że jakbyś miał odbicie w lustrze, to zwierciadełko by pękło. Ale Ty biedaku nawet własnego cienia nie masz. Bez obaw, od teraz możesz stać w moim. - odsunął się, chichocząc głupawo, a na koniec rzucił mikrofon w stronę przeciwnika i odwrócił się do publiki, wzruszając ramionami. No, a czego się spodziewali? Z tej ciszy miałby zrobić show? Niedoczekanie. - No chociaż hałas mu jakiś kurwa zróbcie. Może będzie trochę lepszy ode mnie. - na swój sposób nawet się starał. W sensie, wcześniej. To miało właśnie w ten sposób wyglądać. Niby nudno, niby przeciąganie. Co prawda nie padło nic konkretnego jeszcze, ale tur było dwie. Kto wie, może również dogrywka. Nie warto było wyrzucać wszystkiego naraz. A nagła zmiana i wybuchy ekspresji na scenie, jeżeli do nich dojdzie, znajdą dla siebie swój czas. Jak nie, to trudno. Ktoś tu kogoś kiedykolwiek zapraszał? Może oprócz Laresa, co to Vinowi jednak wyzwanie postanowił rzucić. Eh.
Ostatnio zmieniony przez Aurvin dnia Sro Kwi 26 2017, 19:22, w całości zmieniany 1 raz
Laertes
Liczba postów : 74
Dołączył/a : 05/01/2017
Temat: Re: Lanie Wody - Leartes vs Aurvin Sro Kwi 26 2017, 17:18
Cóż, było to pierwsze tego typu wydarzenie w karierze Laertesa, jednak był on osobą, która uwielbiała osiągać wszelkie możliwe zdolności. Czas się czegoś nauczyć i poćwiczyć. Stał spokojnie i słuchał słów swojego oponenta. Na jego twarzy widniał drobny uśmiech, zapewne, ekscytacji. Co jakiś czas kiwał jedynie głową w uznaniu za całkiem sprytne pociski liryczne kierowane w jego stronę. Żaden nie zabolał zbyt mocno, jednak nie można było odmówić niektórym kreatywności. Nawet uderzył dwa razy w dłonie, gdy usłyszał o cieniu. Nadeszła jego kolej, złapał mikrofon i wyszedł o krok w stronę Aurvina. - Rzeczywiście nauczyłem się czegoś podczas Twojego występu. Nauczyłeś mnie, drogi Vinie, że niepotrzebne są moje słowa, bo sam potrafisz się perfekcyjnie ośmieszyć. - zaczął jakby zawiedziony. Złapał się palcami za skronie i pokiwał głową na boki jakby zrezygnowany. Najciężej było zacząć. - Rzeczywiście jako wampir słyszę więcej i widzę więcej. Wiem też więcej, dlatego mogę Ci coś powiedzieć - niepotrzebnie ukrywasz ten pieprzyk. - w tym momencie Lae wskazał na swojej twarzy miejsce, w którym znajdowałby się pieprzyk. Była to drobna demonstracja, że również ma trochę informacji, którymi może rzucić. Wyszczerzył się, obnażając swoje kły. - Kobiety jeżeli są brzydkie, to mają makijaż, a mężczyźni pozostają zwyczajnie brzydcy. Masz uroczą magię, chociaż i ona nie poradziła sobie z zamaskowaniem tego durnego wyrazu twarzy. Co do magii - bardziej nadaje się do salonów piękności, niż do walki. Może czas zmienić fach, najemniku? - i wzruszył ramionami, spoglądając na publikę. Na chwilę odwrócił się od Vina, lecz nagle znów skierował się w jego stronę, jakby przypomniał sobie o czymś. - Najemnik. Czyli można Cię wynająć. Ile liczysz sobie za godzinę? - proste skojarzenie z najstarszym zawodem świata. Nie ma bitwy na obelgi bez porównania do kobiet lekkich obyczajów. - Może to ja jestem wampirem, ale to Ty ssiesz. Zawodowo. - dodał po chwili i zaśmiał się lekko. Zmrużył lekko oczy, odchylił głowę do tyłu i przez chwilę jakby oceniał Aurvina wzrokiem. W końcu pokiwał łbem, jakby doszedł do pewnego wniosku. - Z pewnością niewiele bierzesz, o ile znasz swoją wartość. - po tych słowach przerzucił sobie mikrofon z ręki do ręki i powoli zaczął się zbliżać do swego przeciwnika. Czy czuł się swobodnie? Z początku ani trochę, ale im dłużej przebywał na scenie, tym łatwiej mu było tutaj się odnaleźć. Powoli jakby przyzwyczajał się, nabierał doświadczenia i czuł się pewniej dzięki temu. - Chłopak na zamówienie. To tłumaczy Twój strój. Brak Ci stylu i klasy. Schowaj ten sarkofag zwany zuchwale klatą, bo robi mi się niedobrze. - w tym momencie stał już zaraz naprzeciwko niego. Zasłonił ręką usta i udał odruch wymiotny, nadymając policzki. Po tym przytrzymał na chwilę mikrofon pod pachą i sam zapiął jeden z guzików od koszuli Vina. Odwrócił się w końcu i powoli znów zwiększył dystans między nimi. - Mówią mi, że jestem bezgranicznym optymistą. Musi coś w tym być, bo wierzę, że nawet z Ciebie dałoby się zrobić dżentelmena. - wypowiadał słowa odwrócony plecami do oponenta, aż w końcu zatrzymał się i znów na niego spojrzał. - Swoją drogą - rozumiem po co nosisz przy sobie ten drewniany kołek. To jedyny twardy drąg, który można znaleźć w Twoich spodniach. - zrobił smutną minkę, jakby naprawdę współczuł Aurvinowi. - Żaden problem, gdy wynajmują Cię sami mężczyźni. - dodał po chwili, już z drobnym uśmiechem. Trochę się nagadał, więc chyba należało powoli kończyć. Nie zamierzał używać żadnych wulgaryzmów, gdyż to byłoby bardzo niekulturalne. W końcu na sali znajdowały się również kobiety, a dżentelmenowi nie przystoi zachowywać się niczym półgłówek z oberży. - Masz ogromny niefart, Aurvinie Alricu Arvellu Leiter. Jedynie co potrafisz, to odbić, a wyprowadzić atak? Leję na Twoje teksty z podniesioną nogą. - w końcu miał formę nie tylko człowieczą, ale także psa, prawda? - Rodzina musiała naprawdę się Ciebie wstydzić skoro próbowali ukryć swe nazwisko za fasadą trzech beznadziejnych imion. - ponownie pokiwał głową zrezygnowany. Im dłużej tu stał, tym bardziej mu się podobała taka zabawa w publiczne obrażanie się. W końcu było to pojedynkiem, a Lae uwielbiał dreszczyk emocji. Takich starć jeszcze nie miał, więc uznawał to za ciekawe doświadczenie, które mógł poznawać od początku. Nie miał doświadczenia, był to jego pierwszy raz, zatem czuł się świeżo. - Chyba powinienem kończyć. Nie ma co dalej wdeptywać Cię w ziemię. Ta bitwa jest jak nasze wzrosty. Nierówna. - zaśmiał się lekko i wskazał ręką dokąd mu sięga Vin. Oczywiście przesadził, bo pokazał, iż ten nie dorasta mu nawet do ramienia. - Niewielki wzrost musi być przydatny w Twoim fachu. W końcu stoisz na wysokości zadania. - i jeszcze raz nawiązanie do kurtyzan oraz ssania. Ponownie się odwrócił do swojego przeciwnika. Powoli, powoli stawiał krok za krokiem i oddalał się. - Wiesz, stanie w cieniu nie przeszkadza mi... - nagle się odwrócił i korzystając ze swej zdolności, zmienił się jakby w czarną mgłę, dzięki której przemieścił się błyskawicznie tuż przed samego Aurvina. - ...bowiem mrok jest moim królestwem. - dokończył nieco ciszej i wyszczerzył swoje ząbki. Oczywiście znów obnażając wydłużone kły. - Odbij to, miernoto. - dodał na sam koniec już półgłosem i zwyczajnie podał mikrofon Vinowi. Był ciekawy czy teraz pójdzie mu lepiej, czy gorzej. A może to już koniec bitwy i chłopak nie odezwie się ani słowem, bo go zamurowało? Laertes czuł się dosyć pewnie. Jego teksty były bliżej osoby Aurvina, niż na odwrót. Chociaż kto wie... w końcu to tłum decydował o zwycięzcy. Trzeba było zdać się na jego opinię.
Kyouma
Liczba postów : 303
Dołączył/a : 03/04/2015
Skąd : Wałbrzych/Warszawa
Temat: Re: Lanie Wody - Leartes vs Aurvin Nie Kwi 30 2017, 12:40
Pierwszą Rundę Wygrywa Leartes!
Kontynuujcie.
Kyouma
Liczba postów : 303
Dołączył/a : 03/04/2015
Skąd : Wałbrzych/Warszawa
Temat: Re: Lanie Wody - Leartes vs Aurvin Pon Maj 29 2017, 21:01
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.