I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jest to trzygwiazdkowy hotel, znajdujący się gdzieś na uboczu Hearonhear. Całkiem przytulne miejsce i w niskich jak na ta okolicę cenach. Niedaleko znajduje się bar "Dog Bark", oraz kasyno "Quail". Hotel mieści się w trzypiętrowym budynku, który w całości zbudowany jest z cegieł. Szyld widać już z daleka. Okna pokojów wychodzą na znajdujące się między budynkami podwórko. Hotel otaczają liczne kamienice. Daleko stąd do najważniejszych miejsc w tym mieście, ale panuje to względny spokój.
MG:
Po zgłoszeniu się na misje, dostaliście tylko krótką informacje zwrotną: "Hotel Briston, za trzy dni. Bądźcie tam przed wieczorem. Vanessa." Najwidoczniej mieliście spotkać się właśnie tam. Ciekawe, dlaczego nie chciała zapoznać was już pod czas podróży? Tak się złożyło, że dotarliście tam tym samym statkiem (tym razem Dax nie przyjechał rowerem), więc mogliście zapoznać się już pod czas podróży. Samo Neverbeen powitało was chłodną pogodą. Wiatr wiał mocno od strony morza, przeszywając was do samych kości i pozostawiając zimno wewnątrz waszego ciała. Jednak od razu dało się wyczuć pozytywną atmosferę tego miejsca - ludzie byli tutaj strasznie mili i ciągle się uśmiechali, gdzieś grała muzyka, ktoś tańczył, tam się bawili... A były to godziny popołudniowe! Co tu się musiało dziać nocą? Od portu do Hotelu droga była krótka - albo pół godziny piechotą dla bardziej skąpych osób, lub kilka minut jednym z tych śmiesznych wehikułów. Tak czy siak, w końcu oboje znaleźli się pod Hotelem. I co teraz? W środku miasta pogoda nie była już, aż tak dotkliwa.
Autor
Wiadomość
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Hotel Briston Sro Lut 15 2017, 00:53
MG:
Ves klasnęła w dłonie. -Energia jednej osoby wystarcza im na miesiąc, podczas letargu nawet do trzech. A więc tutaj pojawia się pytanie - po co jej aż tyle energii magicznej? Planuje długi sen? Bruxy są inteligentne, zwykle nienarażaną się zbytnio, jednak ta tutaj zaryzykowała bardzo wiele... Tylko po co? Na co jej tyle energii?-mówiła, chociaż pytania wydawały się być kierowane bardziej do niej samej, niż do was. Milczała przez chwile.-Ah, te brednie.-powiedziała i prychnęła krótko.-Nie zmienisz się w wampira jak Cie ugryzie. Aby zostać wampirem, musisz przejść jakiś tam rytuał. Starszy wampir rzuca na Ciebie jakieś tam zaklęcie i się zmieniasz.-wyjaśniła krótko. Uśmiechnęła się do Saulo. -Mamy, mamy. Wszystko mam. Udało mi się zdobyć kilka informacji. Atakuje zwykle przez trzy dni, zaczyna w piątek i kończy w niedziele. Potem znika na cały tydzień. Nie wiem dlaczego. W każdym razie zakres jej działania nie jest zbyt duży.-tutaj wyjęła z torby mapę i rozwinęła ją na stole, zaś przy pomocy mocy Nocnicy zapaliła światło w pomieszczeniu. Na chwile oślepił was ten nagły blask, ale po chwili mogliście przyjrzeć się dokładnie przedstawionej mapie. Była to mapa całego Hearonhear, na którą naniesione został czerwone krzyżyki. Wszystkie znajdowały się mniej więcej koło siebie. Było ich 6. -Zaznaczyła krzyżykami kluby, w których już atakowała. Najwidoczniej nie chce oddalać się zbyt daleko od legowiska... Atakuje losowo, jednak w zeszłym tygodniu ofiary zniknęły z tych trzech.-tutaj pokazała na mapie kluby o których mówiła.-Dlatego zostało nam tylko trzy... Albo aż trzy.-westchnęła.-Udało mi się zdobyć szczątkowe informacje o kobiecie, z która znikały poprzednie ofiary... Problem w tym, że wampirów nie widać na nagraniach, więc pozostają nam tylko informacje o naocznych świadków. A wiecie... pijani nie wiele pamiętają.-westchnęła.-W każdym razie cechą wspólną wszystkich zeznać jest blada cera, rude włosy oraz czerwona sukienka. To nie wiele, ale zawsze coś. Urwała i przyjrzała się dwójce magów. Czy w ogóle na coś się przydadzą? Miała nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto będzie chętny dołączyć do Dial, ale jej podopieczni nie wydawali się nadawać. -Mam spory zapas broni na wampiry. Mogę pokryć srebrem broń Saulo, a dla Ciebie coś się znajdzie. Co preferujesz?-zapytała Karin.-W każdym razie, zaczynamy za godzinę, więc jeśli chcecie coś zjeść, czy umyć się po podróży, to lepiej to szybko zróbcie. Wasze pokoje są na trzecim piętrze, 15 i 17. Pokój 16 jest mój, jak czegoś będziecie potrzebować, to tam mnie znajdziecie.-powiedziała, po czym rzuciła wam wasze kluczyki, wstała i powoli wyszła.
Saulo
Liczba postów : 174
Dołączył/a : 14/08/2012
Skąd : Krk
Temat: Re: Hotel Briston Sro Lut 15 2017, 08:10
Saulo podparł się ręką zastanawiając się po co jej jednak taka ilość energii. Skoro nie mogą się rozmnażać jak ludzie to raczej nie będzie potrzebowała do wykarmiania ewentualnego potomstwa. Może zbierała ją na coś innego? Kompletnie nie miał pojęcia. - Bruxy mogą przekazywać zebraną energię? - takie szybkie pytanie, w końcu nikt nie powiedział, że nie mogą - Albo ją gdzieś przechowywać..? - może chciała coś naładować całą zebraną energią? Tego nikt nie mógł być pewny. Kostek zmrużył oczy gdy tylko światło się pokazało, bardzo szybka zmiana nigdy nie była zbyt dobra. Mrugnął parę razy i spojrzał na mapę. Nie mogła sobie pozwolić na to, by za daleko się oddalać, inaczej ciężko byłoby jej zaciągnąć ofiarę do swojego leża, chociaż pytanie było czy wysysała z nich wszystko od razu ich zaciągnęła gdzieś. - Załóżmy że jej obszar działania jest na podstawie koła - tutaj zrobił pętelkę palcem po mapie obejmując wszystkie punkty - A jej leże będzie musiało znajdować się w miejscu gdzie będzie miała w miarę równe dojście do wszystkich klubów w okolicy - po czym próbował na mapie znaleźć miejsce, do którego dojście z klubów zajmowałoby tyle samo czasu i pokazać palcem na mapie gdzie mogłoby się to wszystko znajdować - Mogę przynajmniej zgadywać. Można by w tej okolicy zapytać czy ktoś widział taką kobietę jaką podaje opis - zawsze mogli udawać, że są jej dawnymi znajomymi. - Srebrny nie pasuje mi do koloru oczu, ale miło będzie mieć coś na nią, nyehehe cza, cza, cza. Zostawić ostrze czy zajmiemy się tym potem? - i obowiązkowy dźwięk marakasów. Zależnie od odpowiedzi odda lub weźmie je ze sobą. Następnie Saulo udał się do swojego pokoju, na jakąś szybką przekąskę przed podróżą i podmycie zadka przez wyruszeniem w drogę. W końcu musi ładnie pachnieć, inaczej wystraszyłby wszystkich.
Karin
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 23/12/2012
Skąd : PIEKŁO.
Temat: Re: Hotel Briston Pią Lut 17 2017, 21:06
Karin przygryzła wargę, wsłuchując się w słowa Vanessy. Jeśli ktoś magazynował energię, to chyba po to, aby zrobić coś wielkiego... i kłopotliwego, tak? W każdym razie informacje były niepokojące, tym bardziej, że sama słynna von Tilden nie wiedziała, dlaczego potwór się tak zachowywał. Że bruxa ryzykuje wiele? To była słabość, którą właśnie wykorzystywali - stworzenie zwróciło na siebie uwagę, Neverbeen poprosił o pomoc Łowczynie Potworów. Pozostało tylko liczyć na to, że będzie ryzykowała dalej i wpadnie prosto na nich. I zdechnie, oczywiście. Pochyliła się razem z resztą nad mapą. - 3 kluby, nas jest trójka... - mruknęła pod nosem, uświadamiając sobie, że Ves nie bez przyczyny potrzebowała dwójki pomocników. - Albo i czwórka. Z klonem jestem w stanie jakby być w dwóch miejscach na raz, mam z nim stały kontakt myślami. Jeśli ja albo klon potwierdzi, że to bruxa, to wyślę malutką kopię siebie po któreś z was. Tylko jej nie zdepczcie przypadkiem, jest bardzo krucha. Jeśli będziecie chcieli mi coś przekazać, powiedźcie to małej mnie i ją zniszczcie. Wtedy dostanę od niej informację. - Odgarnęła włosy za ucho, zastanawiając się czy wszystko przekazała. Zaintrygowała ją też nagła wiedza i zdolność do dedukcji u Saulo. Czyli tylko zgrywał debila? Karin uświadomiła sobie, że nie wie o nim nic. Było to na tyle niepokojące, że postanowiła być bardziej ostrożna wobec niego. Babka mówiła, nie ufaj ludziom w maskach. Ani grającym na marakasach. Tym bardziej, jak nie znasz ich poziomu sprytu i inteligencji. Przy okazji przeszła jej przez głowę myśl - jak bardzo inteligentna i sprytna jest bruxa? Chyba nie aż tak bardzo, skoro ograniczyła się do schematu działań? Zmarszczyła brwi. O kobietach w czerwieni też coś babka wspominała. Może dlatego Nastya miała w szufladzie tyle czerwonej bielizny..? - Yhh, broń? Może jakiś srebrny sztylet? - Odparła niezdecydowana na pytanie Vanessy. - Ewentualnie - zaczęła szperać w torbie aby wyjąć swój grzebień - można by było pokryć jego zęby srebrem? Z bronią Saulo przynajmniej miała łatwo, zaś Karin... no cóż, po co miała biegać z mieczem, skoro nie potrafiła się nim posługiwać? - Jeszcze jedno: jak mocno musimy ją zranić srebrem, aby ją zabić? Tak samo jak człowieka zwykłym ostrzem czy jest bardziej wrażliwa? To chyba była ostatnia kwestia, którą chciała wyjaśnić przed zakończeniem rozmowy. Po tym wszystkim z wdzięcznością przyjęła kluczyk i udała się do danego pokoju. Co zrobić? Umyć się, odświeżyć. Sprawdzić jeszcze raz zawartość torby i swoich rzeczy. Rozejrzała się też po hotelowym pokoju w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby się jej przydać i co mogłaby... pożyczyć. Nie, żeby była złodziejem. Hotelowe mydełka i tak dają za darmo, a jakby było coś innego, to przecież w zamian może zostawić im kopię, nie? Ciekawe, czy ta bruxa gustowała też w kobietach. Cóż, nigdy nie wiadomo, lepiej być przygotowaną - dlatego jeszcze raz, tuż przed wyjściem z pokoju, poprawiła swój wygląd w lustrze. Potem zamknęła drzwi na klucz, schowała go do torby i postanowiła dołączyć czy zaczekać na resztę.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Hotel Briston Nie Lut 19 2017, 15:33
MG: Vanessa wysłuchała ze spokojem Seulo, po czym pokręciła głową. -Też o tym pomyślałam, ale to by było za proste. Ta Bruxa chyba nie jest aż taka głupia. Musi mieć gdzieś legowisko, ale nie może rzucać się w oczy. Ktoś zauważyłby kobietę, która co noc ściąga do mieszkania mężczyzn, a potem już stamtąd nie wychodzi.-zamilkła i tym razem poczekała, aż Karin się wypowie.-O, to nawet lepiej niż planowałam. Ja nie bardzo mogę pojawiać się w klubach, bo jest szansa, że ktoś mnie rozpozna i wtedy cały plan szlag trafi. W takim razie spróbuj ogarnąć dwa kluby na raz, ja zaś w tym czasie poszukam jej legowiska. Z komunikacją nie będzie problemu, mam takie fajne urządzenie do tego... W razie problemów, wzywacie mnie. Nawet nie próbujcie kozaczyć, bo to się źle skończy. Przyjrzała się grzebieniowi dziewczyny i uśmiechnęła się lekko. Chciała tym walczyć? Kiwnęła głową. -Da się. Ale sztylet też Ci dam.-zabrała go, oraz broń Seulo.-Srebro działa na nią jak rozgrzany do czerwoności pręt na człowieka. Dotkliwie rani, ale nie zabija od razu.-wyjaśniła jeszcze, po czym wyszła, zostawiając was z tym wszystkim. Czy nie za wiele spoczywało na Karin? Ogarnięcie dwóch klubów na raz nie będzie chyba tak proste jak się mogło wydawać. W każdym razie oboje udali się do swoich pokoi. Karin rozejrzała się dokładnie, ale w środku nie wiele było. Znalazła wieczne pióro, kilka monet niewiadomego pochodzenia i w jednej z szalce... śrubokręt. Dziwne, że akurat tam był, ale cóż. W każdym razie dziewczyna ogarnęła się i wyszła z pokoju, jednak nikt inny się jeszcze nie pojawił. Ves najwidoczniej dalej pracowała w swoim pokoju, zaś Seulo dalej siedział w swoim pokoju. Jadł to, co niedawno przyniosła mu pokojówka. Miała jeszcze chwile czasu, więc mogła rozejrzeć się po hotelu, lub pójść poprzeszkadzać Ves.
Saulo
Liczba postów : 174
Dołączył/a : 14/08/2012
Skąd : Krk
Temat: Re: Hotel Briston Pon Lut 20 2017, 00:50
- Czasami prostota może zaskoczyć. Z jednej strony mogą pomyśleć że coś nie tak, z drugiej może mówić ludziom że uciekają nocą i nie ma szczęścia do mężczyzn. Ewentualnie można przeszukać puste magazyny, mieszkania i tak dalej w okolicy gdzie ludzie się nie zapuszczają - ale cóż, nie będzie kwestionował Ves, która miała znacznie większe doświadczenie z nimi - Ewentualnie możemy zawsze pozwolić jej kogoś porwać i ją śledzić, chociaż pewnie będzie z tym uważna - Saulo dobrze wiedział jednak, że jeśli im nie wyjdzie ona się dowie, że ma ogon przy dupie i będzie uważna lub w ogóle zniknie. Tak więc Saulo udał się do swojego pokoju, by coś zjeść i w sumie to zrobił. Zaraz po tym zastanawiał się że w końcu idą do klubu, więc wypadałoby się przebrać... Spojrzał w lustro i popatrzył dokładnie na maskę, która za bardzo będzie się zbytnio wyróżniać na tym zadaniu, a w każdym momencie i tak mógł ją przywdziać. Dlatego też szybko poszedł się umyć i w sumie na razie to tyle bo szybki prysznic i wyszedł z mokrymi włosami i ręczniku na biodrach. Sam nie wiedział co miał ubrać, ale miał pewne podejrzenia kto mógł mieć dlatego też wyszedł i zaczął pukać do Karin, by sprawdzić czy jest w pokoju, bo jak jej nie ma to przypał i najwyżej pójdzie jej szukać, a jakby kazali mu się ubrać to PWMki w ruch i jakieś spodnie od garniaka z koszulą i krawatem będzie ok. A jakby ją znalazł to będzie - Przepraszam seniorita Karin, że przeszkadzam, ale pomogła byś mi z doborem garderoby? -
Wiedziała, że w pokoju hotelowym znajdzie jakieś skarby! WOW, PINIONSZKI. Kto zostawia pieniądze w pokoju hotelowym? Czy to była waluta w Neverbeen? Obejrzała monety dokładniej, w poszukiwaniu jakiś liter układających się w słowa, liczb, wizerunku. No cóż, tak czy inaczej zabierze je ze sobą (monety nie śmierdzą, nie?) razem z śrubokrętem. Bo też się może przydać. Miała nadzieję, że obsługa hotelowa nie będzie miała jej tego za złe. Kiedy już wyszła z pokoju była przekonana, że ktoś już będzie na nią czekał. Czyżby zbyt wcześnie wyszła? Mieli godzinę, tak? Westchnęła cicho, opierając się o jakąś ścianę naprzeciwko/obok drzwi do pokoju Vanessy. Nie, nie zamierzała jej pukać do pokoju, tylko by jej przeszkodziła. Zamiast tego wyjęła sobie z torby jedną z swoich książek i zaczęła lekturę. Zawsze jakieś zajęcie. Po chwili usłyszała odgłos otwierających się drzwi i kroki. Nie podnosiła wzroku znad tekstu, miała zbyt ciekawy akapit do dokończenia. Po głosie i typowym "seniorita" poznała, że to znowu Saulo i już miała go opieprzyć za zawracanie jej dupy. Więc zatrzasnęła w ręce książkę, tylko po to, aby za chwilę wypuścić ją z rąk, kiedy dostała ciężkiego szoku, zupełnie nie poznając osoby przed sobą. - Сука блять! - wyrzuciła z siebie z automatu, kiedy twarda okładka książki boleśnie zderzyła się z jej stopą. Podskoczyła i schyliła się, aby ją podnieść - z nadzieją, że jak ponownie podniesie głowę świat wróci do normalności. Ale nie wrócił. Zlustrowała wzrokiem d o k ł a d n i e mężczyznę przed sobą. Chyba powinna uważać, kogo nazywa brzydkim w gimnazjum. Albo głupim na statku. - Sau... - Przerwała, aby odchrząknąć, bo jej głos zabrzmiał jakoś dziwnie. - Saulo? - Tak, musiała się upewnić. I kiedy zorientowała się, że na jej ustach gościł mimowolny uśmiech, szybko skierowała wolną dłoń do góry, aby go zakryć. Może też powinna zakryć sobie oczy, aby przestać się tak wgapiać. Tak w ogóle to ręczniki powinny być przeźroczyste, czy coś. Albo w ogóle nie istnieć. Ten mógłby nie istnieć. - Yyyy... - Próbowała przywołać do siebie resztki elokwencji. Hormony to dziwki, zupełnie ignorowały fakt, że chwilę przedtem gościu totalnie ją wkurwiał. - Jak na moje, to możesz iść tak. Albo zupełnie nagi. - Odparła tak, aby ręka przy twarzy nie przeszkadzała w przekazie słów. I nie, nie brzmiała ani uwodzicielsko, ani figlarnie, ani jej ton nie był specjalnie sugestywny. Równie dobrze mogła mu powiedzieć "ubierz się w co chcesz", w taki sam sposób. Tylko na tamtej opcji chyba trochę bardziej jej zależało. A ludzie, którzy mogliby się szokować brakiem ubioru mężczyzny? Ah, jebać ich. W ogóle, jebać Saulo. Zaraz. Co?
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Hotel Briston Sro Lut 22 2017, 18:25
MG:
Saulo postanowił poświecić trochę klatą, mając nadzieję, że w końcu zarucha. I w sumie było to super effective, chociaż Karin próbowała się przed tym wzbraniać. W każdym razie chłopak latał sobie w samym ręczniku po korytarzu, Karin próbowała się nie ślinić, a gdzie była Ves? Najwidoczniej zajęta w swoim pokoju, ponieważ zza drzwi o numerze 16, wydobyły się jakieś niezidentyfikowane dźwięki. Cokolwiek robiła kobieta, najwyraźniej nie miała zamiaru jeszcze wyjść z pokoju. Tylko co teraz, zająć się sobą, zająć się sobą i towarzyszem misji, czy poprzeszkadzać Vanessie? Winda wydała z siebie charakterystyczne dźwięki i w wysiadło z niej dwójka ludzi, którzy spojrzeli zdziwieni na naszych bohaterów, po czym udali się do swojego pokoju, rozmawiając w innym języku. -Heeeeeeeeehh... To wy jesteście magami, który mają pomóc Vanessie?- usłyszeli nagle pytanie i zobaczyli lewitującego w powietrzu mężczyznę, w niebieska bluzkę i czarne krótkie spodenki. Znajdował się na samym środku, w miejscu gdzie nie było podłogi. Jego włosy miały dziwny odcień, coś pomiędzy białymi, a jasno-niebieskimi, zaś oczy błyszczały się jak dwa szafiry. -Zgraja głupców...-mruknął pod nosem i powoli zaczął się do was zbliżać.-Jak narazicie na coś Vanesse, będę musiał was ukarać.-powiedział i uśmiechnął się dziwnie. Kim był? Skąd się tu wziął? Dlaczego wiedział o nich i o misji? -Więc lepiej się postarajcie.
- No tak, Saulo - odpowiedział jedynie dziewczynie, którą chyba wmurowało. No cóż, zawsze wydawało mu się że jest brzydki, ale że aż tak? Zaraz po tym powiedziała, że mógł iść zupełnie nagi. Założył ręce na klacie i uniósł lekko jedną brew - Tak uważasz? - i delikatnie się uśmiechnął. A może jednak nie był aż tak paskudny? Nie jemu to oceniać. A po chwili pojawił się jakiś dziwny gościu, który w sumie wyrósł jak grzyb po deszczu. Saulo na niego spojrzał i przez myśl mu przeszło "Latający pedał", bo niestety jegomość nic o sobie nie powiedział, więc najwyraźniej trzeba było mieć go kompletnie w dupie. - Okej... - rzucił krótko Saulo kompletnie nie zdając sobie sprawy kim jest ten typek, i w sumie i tak pewnie nie będzie wiedział póki się nie przedstawi - A ty jesteś..? - ukarać? Ich? Chyba koledze się trybiki poprzestawiały. Po czym jego ręcznik nietrzymany kompletnie się ześlizgnął na ziemie ukazując jego "chorizo". Saulo spojrzał na ziemie po czym podniósł ręcznik jakby nigdy nic i zawiązał go dookoła bioder ponownie. - Saulo Fierro, i tak, jesteśmy magami, którzy mają jej pomóc -
Karin
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 23/12/2012
Skąd : PIEKŁO.
Temat: Re: Hotel Briston Pią Lut 24 2017, 07:38
- Raczej: mam to w dupie, rób co chcesz. - Odparła na pytanie Saulo, ponownie stając się tą niemiłą, wulgarną i opryskliwą Karin, którą zwykła być. Co to, to nie, w takie rozmowy nie będzie się wdawać. Schowała książkę do torby. Kiedy początkowy szok minął, łatwiej jej było przystosować się do sytuacji, która i tak z sekundy na sekundę była coraz dziwniejsza. Sam wygląd i zachowanie Saulo było absurdalne, a do tego na planie tej komedii pojawił się kolejny aktor. Przez myśl jej nawet przeszło, czy aby przypadkiem nie zasnęła w hotelowym w pokoju, skoro widzi takie rzeczy. Poczuła zaniepokojenie. Nie przez to, że po prostu sobie przed nimi lewitował, tylko przez jego słowa. Wiedział o Vanessie. Skąd? W jej głowie zapaliła się czerwona lampka, uruchomiająca wszelkie pokłady nieufności i wrogości wobec nowego rozmówcy. Kim on w ogóle kurwa był i za kogo się uważał, aby się tak do nich odzywać? I jeszcze dźwięki z pokoju Ves, zbyt wiele rzeczy na raz, aby pozostać spokojną. - Weź już stul pysk. - Warknęła zirytowana. Ukarać ich? Haha, prawie dobry żart. Niech tylko spróbuje. - Postarać to się mogę, aby wsadzić ci twoje własne nogi w twój własny odbyt, jeśli się nie zaczniesz tłumaczyć. Co cie obchodzi Vanessa i skąd wiesz, że tu jest? - Właśnie tak, najpierw każ się komuś zamknąć, a potem odpowiadać na pytania. Karin, wciąż obrócona przodem do podejrzanego zamierzała zrobić te parę kroków w bok, aby znaleźć się przed drzwiami do pokoju Ves. I dalej, nie spuszczając go z oka, zapukać trzykrotnie w drzwi. Oczywiście nie przegapiła upadku ręcznika, co miała zobaczyć to zobaczyła. Tylko teraz miała co innego w głowie niż penisy. Czasem się jej zdarzało.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Hotel Briston Nie Lut 26 2017, 21:06
MG:
Mężczyzna wylądował na podłodze i zatrzymał się przed wami, przyglądając się wam spod przymkniętych oczu. -Aemon Curroi.-przedstawił się krótko, dalej nie spuszczając z was wzroku. Imię znaliście, ale dalej nic wam to nie mówiło. W dodatku wyglądało na to, że miał zamiaru wam niczego tłumaczyć, bo więcej już nie powiedział... prychnął, patrząc jak Saulo upuszcza ręcznik, ale kiedy Karin się do niego odezwała, widać było, że się zdenerwował. Uniósł brwi, a jego twarz wyraźnie wskazywała na to, że powstrzymuje się, aby nie zrobić dziewczynie tego, czym sama mu zagroziła. Zacisnął obie pięści i wziął głęboki wdech. -Może to Cie nauczy pokory.-mruknął, po czym wyciągnął jedną dłoń w kierunku Karin i ją przekręcił. Dziewczyna poczuła skurcz w okolicach brzucha... Zupełnie jak by nagle dostała okresu. Oho, super straszny atak nagłego okresu? Czyżby jej przeciwnik dysponował tak słabą magią? Skurcz minął po chwili, a dziewczyna czuła się już normalnie. I co, niby co jej takiego zrobił? Aemon uśmiechnął się kącikiem ust. -Mam swoje powo-----urwał, bo drzwi do pokoju Ves otworzyły się nagle. Błysnęło błękitne światło i... już go nie było. Pojawił się, nic nie zrobił po czym zniknął. Łowczyni potworów wyglądała trochę inaczej niż poprzednio. Na jej plecach znajdował się półtoraręczny miecz, przy jej pasie wisiał zwinięty srebrny łańcuch. Pod rozpiętą kurtką pojawił się nowy pas, w którym znajdowały się fiolki z dziwnymi specyfikami. Przez ramię przerzuconą miała torbę, zaś w ręku trzymała szablę Saulo. -O, jesteście.-mruknęła i spojrzała zdziwiona na półnagiego maga.-Nie wiem jak w waszym kraju, ale tutaj do klubów raczej nie chodzi się w samym ręczniku. Lepiej się przebierz.-powiedziała, chociaż na jej twarzy pojawił się lekko uśmiech i nie omieszkała przelecieć spojrzeniem po jego ciele.-Gotowi? Możemy ruszać?-zapytała jeszcze, wręczając Saulo jego broń, która na klindze połyskiwała lekko srebrnym kolorem, zaś Karin jej grzebień oraz sztylet. Wyjęła z torby trzy matowe broszki w kształcie drzewa.-To zapewni nam komunikacje. Przelejcie do niej mała ilość mocy magicznej i powiedźcie coś, a wtedy reszta to usłyszy.-wyjaśniła krótko. Wyszliście na zewnątrz, gdzie czekał na was magiczny powóz, który miał zabrać ich do odpowiednich klubów. Ves jednak do niego nie wsiadła. Kazała wam poczekać chwilę, po czym wróciła, jadąc na karym koniu. Na pewno w ten sposób nie rzucała się w oczy... -Zgodnie z planem, ja zajmę się poszukaniem jej legowiska, Karin zajmie się dwoma klubami, zaś Saulo jednym. Aby nie utrudniać, Saulo i klon będą w klubach najbliżej siebie, aby w razie czego mógł jej pomóc. Pamiętajcie, nie rzucajcie się do walki z Bruxa sami. Poczekajcie na mnie, albo chociaż na druga osobę.-pouczyła ich jeszcze, po czym powóz ruszył, a Ves zaraz za nimi. Jechali dość krótko, w końcu powóz zatrzymał się przed pierwszym klubem, który nazywał się Drewniany But. Mieścił się on w sporym budynku, który zbudowany był w całości z drewna. Szyld mienił się magicznym światłem, do środka wchodzili ludzie... -To robota dla Saulo.-mruknęła Ves, po czym poczekała aż chłopak wysiądzie i ruszyli dalej. Nie przejechali wielu metrów, kiedy powóz znowu się zatrzymał. Teraz była kolej na klona. Klub nazywał się "Kuźnia". Budynek w całości pokryty był neonami, które świeciły jasnym czerwonym światłem, nadając mu dziwny wygląd. Do drzwi prowadził długi dywan tego samego koloru, zaś bramkarz przy wejściu ubrany był w purpurowy dres. Ciekawe co to mogło być za miejsce.
Ostatni klub należał do Karin. Powóz zatrzymał się przed szarym budynkiem, pokrytym symbolami kart. Nazywał się on "Skiz". Wydawało się, że przychodziło tutaj o wiele mniej osób, niż do dwóch poprzednich, czuć również było, dziwną tajemniczą atmosferę tego miejsca. Co czekało dziewczynę w środku? Ves pożegnała się i odjechała na koniu w głąb miasta, życząc powodzenia.
Stan postaci: Karin - ?
Saulo
Liczba postów : 174
Dołączył/a : 14/08/2012
Skąd : Krk
Temat: Re: Hotel Briston Czw Mar 02 2017, 02:31
W sumie już sam nie rozumiał co się tutaj właściwie stało. Co się tu wzięło i odjebało, gdy na majka Saulo miał wbijać. Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć to się stało to co się stało i nie miał za bardzo okazji, by cokolwiek powiedzieć. Gdy tylko Vanessa zwróciła mu uwagę ten pstryknął palcem będąc praktycznie gotowym do głowy, taka szybka zmiana ubrania na jakieś bardziej pasujące, koszula z podwiniętymi rękawami i krawat czerwony, do tego jakieś tam ciemne spodnie i buty. - Dziękuje - powiedział przypinając miecz na boku, potem będzie się bawić gdzie go schować. Chociaż wpadł na pewien pomysł i szybko z pokoju wyciągnął futerał z gitarą, do której schował klingę. Lepiej by nie widać było broni. Broszkę przypiął na klatę, a gitarę założył na plecy i poszedł do powozu. Na miejscu wyszedł z auta i pokazał kciuk do góry. - Teraz tylko od czego zacząć... - mruknął pod nosem rozglądając się po strojach ludzi, a następnie się dopasować do tłumu. W końcu lepiej by się nie wyróżniać po czym wszedł do środka chcąc zamówić piwo.
Karin
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 23/12/2012
Skąd : PIEKŁO.
Temat: Re: Hotel Briston Nie Mar 05 2017, 06:31
Aemon Curroi, tak? Zapamięta sobie. Nie miała pojęcia skąd pojawił się nagły ból, ale po chwili zniknął i Karin już nie czuła potrzeby się zastanawiać nad tym, co mężczyzna jej zrobił. Chciała go wręcz wyśmiać z szydzącym uśmieszkiem "ha, chyba coś ci nie wyszło", ale zniknął równie dynamicznie jak się pojawił. No i nie miała czasu już szukać tego tchórza, skoro pojawiła się Vanessa, a sama Nastya miała zadanie do wykonania. Innym razem skopie mu dupę czy tam powyzywa. Czasem trzeba się obejść ze smakiem. Odebrała od Ves swój grzebień, nowy sztylet oraz tajemniczą broszkę. Nawet jej podziękowała, przypinając biżuterię do górnej części bluzy. Podróż do klubów przebiegła raczej spokojnie. Kiedy dojechali do miejsca, w którym wysiadał Saulo, przez chwilę pomyślała aby nie życzyć mu powodzenia, ale szybko zrezygnowała z tego zdecydowanie za miłego pomysłu. Potem przyszła pora na Klona, któremu się jeszcze dokładnie przyjrzała przed wypuszczeniem świat, poprawiła mu włosy jak matka córce. To musiało dość komicznie wyglądać, ale ej, Klon świecił jej twarzą, musiał jakoś wyglądać. - Dobry wieczór~. - Karinklon przywita się z bramkarzem, chcąc najzwyczajniej wejść do środka. Jeśli nie będzie żadnych problemów, to zwyczajnie zawita do wnętrza, a jak ją zatrzyma... cóż, będzie musiał użyć swej elokwencji i jakoś go przekonać. Najlepsze na koniec, czyli pora na Karin. Skinęła głową Vanessie i odpowiedziała jej "tobie również" i nie zwlekała już z wejściem do klubu. Już na początku skupiła się na poznaniu nowego miejsca: gdzie znajdował się jakiś parkiet, loże, strefa vipów, jakieś sale, toalety, bar i inne rzeczy, aby potem nie musiała czegokolwiek w potrzebie szukać. W tym momencie trochę żałowała, że nie poprosiła Saulo o zmianę jej ubioru na jakąś dziwkarską sukienkę (zmieniał sobie ciuchy to pewnie jej też mógł, w sumie nie ogarniała jego magii). Musiała się więc zadowolić rozpięciem bluzy tak, aby było widać dekolt i fragment purpurowego biustonosza. No i starała się wyglądać na pewną siebie, wsłuchując się muzykę i poruszając się kołysząc do niej biodrami. Jej ostatecznym celem był bar, przy którym sobie usiadła i zamówiła Californiacation, albo jakiegokolwiek innego drinka. Oczywiście płacąc skopiowanymi klejnotami, niby miały się zniszczyć za jakiś czas, ale do tego czasu barman powinien być zajęty innymi sprawami. No i pozostanie jej się oprzeć plecami o bar, sącząc od czasu do czasu, bardzo powoli drinka, przyglądając się tłumowi. Chyba, że nie było miejsc przy barze, to znajdzie sobie kanapę/ścianę, z której mogłaby mieć widok na większość wnętrza. Niestety, nie mogła sobie pozwolić na picie bez opamiętania, skoro miała na głowie misję i prawdopodobnie walkę w przyszłości. Szukała więc wzrokiem ich podejrzanej, mając w pamięci rysopis podany przez Ves. Ciekawe, czy Bruxy polowały też na kobiety, hmm? No i klon, po dostaniu się do środka, miał za zadanie robić dokładnie to samo.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Hotel Briston Nie Mar 05 2017, 14:13
MG:
Saulo przyjrzał się ludziom, którzy zmierzali w stronę Drewnianego Buta, jednak wszyscy byli tak różnorodnie ubrani, że w końcu stwierdził, że nie musi się przebierać. Widział ludzi w spodenkach i koszuli w kratkę, widział człowieka w garniturze, kogoś w sztruksach i sweterku, mężczyznę w todze, a nawet dostrzegł kobietę, ubraną tylko w trzy liście. Czymkolwiek był ten klub, zbierał w sobie mieszankę osobliwości. Udał się więc w kierunku budynku, w celu wejścia do środka i w sumie udało mu się to bez większego problemu, głównie dlatego, że bramkarz, który ubrany był w garnitur z glonów, zaczepił się o jakiś kant i urwał sobie rękaw i teraz zajęty był cerowaniem. Do środka prowadził krótki korytarz, wypełniony po bokach różnymi roślinami, zaś kiedy już wszedł do głównego pokoju, jego oczom okazało się coś dziwnego. Miejsce to było o wiele większe, niż się z zewnątrz wydawało, najwidoczniej użyto tutaj kilku zaklęć zakrzywiających przestrzeń. Sufit znajdował się tak wysoko, że mężczyzna nie dałby rady go zobaczyć, zresztą nawet jeśli był by niżej, to i tak zasłoniły by go... korona drzewa. Klub wyglądał trochę jak wielki las. Po środku znajdował się okrągły bar, którego role pełniło kilka przewalonych pni drzew, oraz jakieś dziwne rośliny, które pokrywały je od góry i stanowiły całkowicie równy blat. W dotyku przypominały po prostu szło, jednak czuć było jak minimalnie się poruszają. Po środku rosło ogromne drzewo, które rozprzestrzeniało swe grube konary po całym klubie. Saulo dostrzegł, że większość loży i tym podobnych miejsc do siedzenia, znajdowało się właśnie na konarach i zrobione były z gałęzi. Zupełnie jak gdyby ktoś specjalnie uformował gałęzie w formy ławek, czy sof. Ludzie siedzieli wygodnie na tych zbudowanych z liści i gałęzi miejscach i wcale nie przeszkadzało im to, że wisieli nad ziemią. Bowiem klub miał kilka pięter, każde na innej wysokości drzewa. Na samej górze znajdowała się platforma, z którego był widok na cały klub i tam najwidoczniej znajdowała się sekcja vip. Na poziomie ziemii, gdzie aktualnie znajdował się mag, również było kilka loży, te były jednak złożone z różnych dziwnych krzaków i krzewów. Na prawo od niego, znajdowała się wielka polana, które najwidoczniej stanowiła parkiet, bo kilku ludzi już tam pląsało. Do uszu Saulo dobiegła muzyka. Podszedł do baru i zamówił piwo, tak jak chciał, jednak Barman, ubrany w zielony mundurek, spojrzał na niego dziwnie, zupełnie tak, jak gdyby czekał na dalsze instrukcje. Piwo mówiło mu bardzo mało. No bo było wiele rodzajów piw, więc o które mu mogło chodzić? W końcu nie doczekał się dalszych instrukcji, więc wzruszył ramionami i nalał mu najzwyklejszego pilsa jakiego mieli. Chociaż trochę go od tego serduszko bolało.
Klorin: Klorin została wysłana do akcji i pewnie wszystko było by dobrze, gdyby nie fakt, że przywitała się z bramkarzem. Był on bowiem dość tępym dresem i zajęty był czyszczeniem swoich bieluśkich Adimagów i pewnie nie zwrócił by uwagi na nowych gości, no ale mu przerwano. Spojrzał spod przymrużonych powiek na Klorin i cicho westchnął. Mruknął coś po Neverbeeńsku, czego kobieta niestety nie zrozumiała. Powtórzył jeszcze raz, tym razem groźniej i głośniej, jednak najwidoczniej to nie pomogło, więc machnął ręką i dał znać, żeby sobie poszła. Ah Ci obcokrajowcy... Za drzwiami był krótki korytarz, w którym po prawej znajdowała się szatnia, teraz jednak prawie pusta, bo nikt o tej porze roku nie chodził w kurtkach. Siedziała tam jakaś starsza pani i przysypiała nad krzyżówką, nie zwracając uwagi na otoczenie. Klorin poszła dalej i znalazła się w dość dziwnym miejscu. Na drugim końcu sali znajdował się bar, za którym stał ogromny, silnie umięśniony mężczyzna z młotem. Sam bar zbudowany był z połączonych magicznie kowadeł, co nadawało mu trochę dziwnego wyglądu. Za nim, stała stalowa szafka z alkoholami. Na sali znajdowały się cztery kolumny, wypełnione czymś, co chyba było lawą, sięgały one od podłogi aż do wiszącej na łańcuchach platformie nad salą. Na prawo, była wielka scena, na której grała jakaś ubrana w skórę kapela. Akurat zaczynali grać nową piosenkę. Bliżej sceny było dużo wolnego miejsca, żeby ludzie mogli postać pod sceną i uderzyć w pogo. Na lewo, oraz między i w koło filarów znajdowały się łoże, gdzie siedzieli już ludzie. Chociaż muzyka najwidoczniej miała być ciężka, ludzie nie wyglądali na typowych metali, czy tego typu ludzi. Wszystkie meble, które znajdowały się w tym klubie wykonane były ze stali i pokryte były miękkim czerwonym poszyciem. Na lewo od baru znajdowały się drzwi prowadzące do łazienek, zaś na prawo drzwi oznaczone znakiem VIP. Podeszła do baru i zamówiła drinka, jednak nie udało jej się skopiować klejnotów, więc musiała zapłacić własnymi. Kowal spojrzał na nią dziwne, jednak tylko kiwnął głową i w końcu zrobił jej jakiegoś czerwonego drinka i podał jej w wysokiej szklance. Przy barze siedziało jeszcze dwóch mężczyzn, którzy przyglądali się z zaciekawieniem Karin.
Karin: Wejścia do Skizu nie obstawiał żaden bramkarz, wystarczyło wejść i przejść przez drzwi. Kiedy Karin to zrobiła, zobaczyła długie schody, prowadzące pod ziemię. Kiedy zeszła na dół, ogarnął ją lekki chłód, oraz półmrok. Ogólnie ciężko na pierwszy rzut oka było jej ogarnąć klub. Głównie dlatego, że wypełniony był on czymś w rodzaju szarej mgły, która dodatkowo utrudniała widzenie. Od razu po zejściu na dół, usłyszała muzykę. Po chwili dym trochę się przerzedził i zobaczyła, że sala wypełniona jest randomowo poustawionymi stolikami oraz lożami. Na końcu sali znajdował się bar, który świecił lekko luminescencyjnym światłem. Po całym klubie rozprzestrzenione były ogniki, które najwidoczniej zapewniały oświetlenie. Na prawo od baru, odgrodzone łańcuchami, widać było mały parkiet. Ogólnie sala była długa, na samym końcu znajdował się bar, na prawo parkiet, zaś na lewo jeszcze więcej loży. Za barem siedział jegomość ubrany w pstrokaty strój, zaś na twarzy miał szarą maskę karnawałową. Miał czarne włosy i niebieskie oczy. Podał dziewczynie drinka, zanim ta jeszcze poprosiła. -Na koszt firmy. Widzę, że jesteś tu pierwszy raz.-powiedział do niej, uśmiechając się lekko. A Karin nie mogła zapłacić skopiowanymi klejnotami, bo zdała sobie sprawę, że nie może używać PWM.
Stan: Karin - Zablokowane używanie PWM.
Skiz - https://i.imgur.com/gAUL3my.png Czerwone to scena, zielone Bar, tam może być więcej miejsc, po prostu taka mała wizualizacja Kuźnia - https://i.imgur.com/esQyTiy.png Ale nie chciało mi się rysować tych wszystkich loży itp x-x A Drewniany but jest zbyt skomplikowany do narysowania.
Karin
Liczba postów : 137
Dołączył/a : 23/12/2012
Skąd : PIEKŁO.
Temat: Re: Hotel Briston Wto Mar 07 2017, 12:23
Karin: Klub był... dziwny, tak, to było odpowiednie określenie. Skąd ten dym, szisza, papierosy, zielsko... magia? Muzyka też nie nakręcała do zabawy. Czy ludzie w Neverbeen tak spędzali wolny czas? Chyba nie, skoro klon dostał trochę normalniejszy klub. Czuła lekki niepokój, ale to miejsce chyba miało w taki sposób na gości. Uśmiechnęła się do siebie i skierowała do baru. Tak, nawet barman musiał być tutaj specyficzny. Od razu podziękowała za drinka z najmilszym uśmiechem, na jaki było ją stać w tych okolicznościach. - Trafne oko. Nie jestem stąd. - Rozglądnęła się po lokalu, próbując ocenić jak bardzo zaludnione było miejsce. No i wiadomo, wygląd Bruxy, piorytet do wyszukania wzrokiem. - Ciekawe miejsce, swoją drogą. Jest takich więcej w mieście? - zagaiła barmana, licząc, że z własnej woli opowie jej coś o tym klubie. Upiła także drinka, bo skoro dają za darmo alkohol to się pije. Sprawa PWM mocno ją zaniepokoiła, ale próbowała tego nie okazywać. Czy to kwestia tego miejsca (#trafneinaczejwnioski)? I dlaczego to też oddziaływało na klona?
Klonrin: Dobry ziomek kopia za to przebywał w innym klubie, który nawet wpasował się w gust muzyczny Karin. Klonrin poszedła do baru, zamówiła co miał zamówić (a raczej chyba dostała jakiś neverbeeński zamiennik), upiła łyczka i uśmiechnęła się do przyglądających się jej mężczyzn. No i szukanie wzrokiem bruxy. Najwyżej pochodzi po lokalu, jeśli nie dałoby się załatwić tego pozostając przy barze. Jeśli podejrzanej na pewno tutaj nie będzie, to spróbuje się dostać do strefy VIP. Yyy, najlepiej po prostu otwierając drzwi. Albo pukając, jeśli są zamknięte.
No i obie Karyny trzymają swoje drinki ciągle w dłoni, pilnując, wiadomo jak to w klubach bywa.
Saulo
Liczba postów : 174
Dołączył/a : 14/08/2012
Skąd : Krk
Temat: Re: Hotel Briston Wto Mar 07 2017, 17:31
Damn, to miejsce było dużo większe niż się mogło wydawać. Było okropnie super, ciekawe ile zapłacili za te dekoracje. Bardzo mu się tutaj podobało, gdy tylko podali mu piwo Saulo od razu podziękował ładnie dość muzycznym tonem, wręcz wyśpiewując "dziękuję~!", a następnie wziął łyka. Cóż, chyba trzeba będzie się tutaj porozglądać za Bruxą, yup Saulo będzie szukał takich dziewczyn jak były w opisie. W końcu co mu innego zostało? Ma piwo, teraz jeszcze dupeczkę, która może go wyssać na sucho i będzie zabawa. Początkowo będzie zwiedzał pięterko po pięterku, by znaleźć to kogo szuka, ewentualnie jakby usłyszał jak ktoś ze Stelii jest to zagada do nich, miło w końcu byłoby spotkać rodaków.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.