I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wysoka na 50 metrów, kamienna wieża wznosi się gdzieś w lesie na zachodzie. Chociaż mocno nadgryziona zębem czasu dalej dumnie stoi i nie zapowiada się, by miała runąć. Niegdyś miała być domem czarodzieja. Obecnie stoi pusta, chociaż zabezpieczenia zdają się ciągle działać
____________ MG Zadanie zdawało się być proste. Wejść, rozejrzeć się i wyjść z jakimś krótkim raportem. Mag zostawiony zaś został sam z niewielką liczbą informacji. Ot, okoliczny baron został zamordowany, a większość tropów prowadzi właśnie tutaj. Im więcej informacji zdobędzie tym lepiej. Tylko pojawil się pierwszy problem - chociaź widział pomiędzy drzewami nieco sypiącą się wieżę, to była dodatkowo za jakimś magicznym, fioletowym polem siłowym. Gdzieś na prawo zaś na drzewie zdawało się, że wisi... coś. Jakaś kartka może, która nieśmiało powiewała przy nieco mocniejszym podmuchu.
//Jeszcze troche przymieram i pisanie z telefonu jest upośledzone ale zrobie co moge <@---@
Olaf szybko dopił piwo po czym wstał, rzucił sakiewką na ladę po czym spojrzał na barmana - Gdyby było mało, będę tutaj za dwa dni. A gdyby okazało się za dużo.. Reszta dla ciebie. - stwierdził, po czym razem z Romualdem ruszył ku wyjsciu dając znać Femowi i Red, by ruszyli za nimi. Na zewnątrz czekały dwa konie, dość potężnej postury, na których to grzbietach usiedli po dwóch na wierzchowca. Te ruszyły prostą drogą na północ dojeżdżając po pół godziny do dworku. Dwupiętrowy, biały budynek z gankiem, tarasem z tyłu i czarnym dachem. Powitała ich służba patrząc z zaciekawieniem na Fema i Red. Po wejściu do środka lord na moment zniknął, po czym wrócił i rzucił w Fema kluczem - Pokój jest na piętrze, drugie na lewo. Na przeciwko jest łazienka. Za pół godziny obiad. Jadalnia jest na parterze o o tam... - wskazał ręką. Ruszył w stronę stołlu zostawiając ich w salonie. Ładnym salonue wyłożonym czerwoną tapetą, ciemnymi deskami... A z resztą co to kogo. Nad kominkiem była gablota. Gablota z bronią. Z rapierem. I pewnie można by to olać, gdyby nie było na nim herbu femowej rodziny.
Wow, ależ ten lord rozrzutny. Chociaż z drugiej strony, kto bogatemu zabroni? Miał hajsik, to mógł go wydawać. Darksworth przyglądał się chwile Red, która spróbowała napić się piwa, ale po łyku skrzywiła się i odsunęła od siebie kufel. No cóż, nie każdemu piwo smakuje... Zresztą, Pheam był ciekaw, jak alkohol działa na demony... Tak samo jak na ludzi? Zakotwiczył to pytanie gdzieś głęboko w umyśle, aby kiedyś się tego dowiedzieć. Teraz mieli w końcu opuścić lokal i udać się do dworku. Mieli się tam dostać... konno. Darksworth przyjął to z ulga. Nie miał nic do tych zwierząt, a w duchu bał się, że będą musieli dostać się tam przy pomocy łodzi. To by go zabiło. Na szczęście dotarli na miejsce bez większych utrudnień. Kiedy tam się dostali, Red przyjrzała się z zaciekawieniem dobytkowi. Weszli do środka, Pheam złapał klucze i kiwnął głową, aby dać znać, że wszystko zrozumiał. I kiedy miał już udać się do swojego pokoju, zobaczył coś, co momentalnie przyśpieszyło mu puls. Przecież w tej gablocie znajdował się miecz Darksworthów! To znaczy, dużo było takich mieczy rozsiannych po świecie, ale i tak był strasznie zaciekawiony. Podszedł bliżej i wtedy go olśniło. Przecież to... -KASHAGIRI!-wyrwało mu się z ust, w dodatku stanowczo za głośno. Stał pod gablotą z szeroko otwartymi oczami, które lśniły mu jak gdyby zobaczył jakiś skarb. W sumie dla niego był. Przecież patrzył właśnie na jedne z zaginionych siedmiu mieczy Darksworthów. Spojrzał na lorda. -Skąd masz ten miecz?-zapytał z zaciekawieniem. O cholera, będzie musiał go jakoś zdobyć. Tylko jak?!
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Opuszczona wieża Sob Lut 04 2017, 17:01
MG
Krzyk Fema z pewnością zwraca uwagę. Na tyle, że służki stojące niedaleko spojrzały zaciekawione na gościa, Romuald szybko zbiegł do salonu nie wiedząc, co się dzieje jednak widząc tylko Fema gapiącego się w gablotę już miał zamiar wracać. Ostatecznie jednak stanął w drzwiach widząc, że sam Olaf pośpieszył na dół nie specjalnie wiedząc, co się dzieje, nawet po zobaczeniu Fema przy mieczu. Dopiero po jego pytaniu zaczął łączyć fakty. Ah! Wiec chodziło o zawartość, nie samą gablotę. - To...? Prezent od ojca. Ponoć pochodzi z Fiore. Świetny miecz. Na tyle, że trzymam go w gablocie, by się nie zniszczył. Jest też jedyną pamiątką po ojcu... - stwierdził, jednak nie zdawał się być ani trochę zasmucony. A skąd wytrzasnął go jego ojciec? A cholera wie.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Opuszczona wieża Sob Lut 04 2017, 22:30
Wszyscy się zlecieli, jak by co najmniej wydarł japę na cała posiadłość, bo zobaczył miecz. W sumie to tak było... W każdym razie, jego reakcja nie była przesadzona - właśnie odnalazł piąty z siedmiu zaginionych mieczy Darksworthów. Problem był jednak w tym, jak go teraz odzyskać? Skoro była to pamiątka po ojcu, to lord tego po dobroci nie odda. Nawet głupio było o to pytać. To co, ukraść? Zabić i zabrać miecz? Ale mężczyzna wydawał się w porządku, w dodatku ugościł ich za darmo i w ogóle... Darksworth miał mętlik w głowie. -To Kashagiri, jeden z siedmiu zaginionych mieczy Darksworthów. Mojego rodu.-powiedział, krzywiąc się przez ból gardła.-Szukam ich odkąd zostałem magiem. Na razie odnalazłem cztery.-poinformował, po czym spojrzał na lorda.-Ten jest piąty. Odwrócił się od gabloty i powoli podszedł do Red, po czym uśmiechnął się do niej smutno. -Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale... istnieje jakaś szansa...-zamilkł. Nie bardzo wiedział jak z formułować pytanie. Przecież nie odkupi od niego tego miecza, jego pieniądze nie miały tutaj wartości, zresztą lord nie potrzebował złota. Odzyskać? O co spytać?-Istnieje jakaś szansa, aby odzyskał od Ciebie ten miecz?-zapytał w końcu.
A no, zlecieli się. A kto wiedział, może nagle w salonie pojawił się jakiś demon tak o? Ale nie, to tylko Re... Fem drący się na cały dom. Nie mniej więcej emocji wywołała prośba Fema i chociaz widać było, że niechętnie o cokolwiek więcej prosił, zwłaszcza o miecz, to jednak gdy skończył Romuald wyszedł oburzony z progu kierując się w stronę Fema. - Dostajesz nocleg, dobroduszny lord płaci za ciebie, a ty jeszcze chcesz miecz, będący pa-- - nie dokończył. Lord bowiem szybko podszedł do Romualda, kładąc mu rękę na ramieniu. - Już w porządku, w porządku. Nie ma co się denerwować. - stwierdził spokojnie, po czym podszedł bliżej Fema, zatrzymując się jakiś metr przed nim. Wzrok jednak skierował na miecz w gablocie. - Zdaje się być dla ciebie bardzo ważny. Dla mnie tez... Ale w porządku! Powiedzmy, że zdobędziesz dla mnie coś, co mogłoby być, przynajmniej dla mnie równie warte co on. Skąd mam jednak pewność, że to faktycznie jeden z tych twych rodowych mieczy? Skąd ty to wiesz? Możesz mi to jakoś... udowodnić? Pokazać? - zapytał, właściwie to nawet grzecznie, przenosząc zaciekawiony wzrok na Romualda, który z trudem powstrzymywał się przed komentarzem. Olaf nawet nie musiał patrzeć na swego towarzysza by wiedzieć, że ma coś do powiedzenia. Nie reagował jednak, nie teraz, nie w tej chwili. Czekał tylko na odpowiedź Fema.
Reakcja ze strony Romualda jak najbardziej prawidłowa, Darksworth wiedział o tym bardzo dobrze, sam się źle z tym czuł, ale nie miał innego wyboru. Mógł zawsze ich zabić i zabrać miecz i też by było fajnie... A wolał załatwić to w inny sposób, więc niech się kurwa cieszy. Przez twarz Pheama przebiegł pewien grymas, kiedy Romuald się do niego zwracał, ale nie zrobił nic, po za rzuceniem mu znaczącego spojrzenia. Jednak lord okazał się o wiele bardziej otwarty na tego typu rzeczy niż się spodziewał. Darksworth westchnął z ulga. Czyli jednak nie będzie musiał kraść tego miecza. Chyba. No dobra, udowodnij, że Kashagiri jest faktycznie jednym z siedmiu mieczy Darksworthów. Czarnowłosy uśmiechnął się lekko, po czym jednym ruchem wydobył Kumokiri z pochwy. Obrócił miecz rękojeścią w stronę lorda, po czym wskazał na wybity tuż nad jelcem znak jego rodu. Potem zrobił to samo z Raikiri, który miał wybity znak nad tsuba. Schował oba miecze do pochew. -Jeśli to prawdziwe Kashagiri, od dolnej strony kosza, powinno mieć wygrawerowany napis "Dla F.D od D.D.". Ten rapier został wykuty przez Dariona Darkswortha jako prezent dla swojej córki, Florensi Darksworth.-poinformował dodatkowo, czekając, aż ktoś podejdzie do rapieru i to sprawdzi. Sam stał tyłem do gabloty, więc nie mógł tego zobaczyć. Zresztą, napis jest tak mały i jeszcze musiałby dobrze obrócić kosz, aby tam zajrzeć. Miał nadzieję, że to wystarczy. -Powiedź tylko, co i jak mam dla Ciebie zdobyć.-powiedział.
Kiedy tylko Fem wyciągnął miecz Romuald od razu chciał chwycić za swój chyba nie do końca rozumiejąc, że nie chwyta go ze złych pobudek, przez co Olaf znowu musiał go uspokajać, chociażby gestem ręki. Lord stał spokojnie obserwując poczynania maga dymu i kiedy zwrócił uwagę na grawerunki kiwnął tylko głową, udał się do bliżej gabloty i wyciągnął bardzo mały kluczyk. Rapier został przez niego wyciągnięty, zaś sam lord wedle wskazówek Fema spojrzał na wskazane miejsce. Przyglądał się bardzo uważnie koszu, po czym spojrzał na Fema. - Nic tu nie ma. - odpowiedział spokojnie, Romuald uśmiechnął się delikatnie pod nosem jakby co najmniej wygrał jakiś zakład, zaś sam lord milczał przez chwilę. - Żartowałem. - jak na jakiś magiczny sygnał role się odwróciły i to Olaf stał uśmiechnięty, zaś jego towarzysza ogarnęło zdziwienie. Lord podszedł bliżej niego ukazując faktycznie napis, a następnie do Fema jakby chcąc pokazać, że tak, faktycznie tam jest i teraz faktycznie nie oszukuje. Na pytanie zaś zamyślił się chwilę. - Wiedźma ma pewien przedmiot. Jest to sygnet należący niegdyś do naszego króla. Znaczy nie obecnego. Byłego. Obecnie rządzi królowa samotnie... W każdym razie chcę go. Sygnet za miecz. To chyba dobra umowa. - to powiedziawszy schował z powrotem miecz do gabloty.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Opuszczona wieża Nie Lut 12 2017, 18:36
Darksworth westchnął. No cóż, skoro nie było tam podpisu, w takim razie to nie było prawdziwe Kashagiri, a to oznaczało, że nie będzie musiał wysilać się, co by zdobyć ten miecz. Już miał coś powiedzieć, kiedy Lord powiedział, że to żart. Darksworth uśmiechnął się lekko, ale nie roześmiał się. No cóż, czyli jednak będzie musiał się postarać. Wysłuchał informacji o sygnecie i kiwnął głową. -Jest już twój.-odpowiedział tylko z uśmiechem i szczęśliwy mrugnął do Red.-Dziękuje, to dla mnie bardzo ważne.-powiedział jeszcze Lordowi, ignorując tego jego przyjaciela, który zaczynał go już irytować. Gdyby nie fakt, że Olaf traktował ich tak dobrze, pewnie przedziurawiłby już Romualdowi klatkę piersiową. Albo odciął głowę. W każdym razie byli umówieni, wiec pozostało tylko udać się na spoczynek i jutro wybrać się do wiedźmy. Chociaż... jak on zdobędzie od niej ten sygnet? Będzie musiał ją zabić i ukraść pierścień? Chciał westchnąć, ale powstrzymał się. Same problemy... Z pozostałymi mieczami nie było aż takich trudności. No nic, podziękował i udał się z Red do ich pokoju.
Jak Fem miał odzyskać sygnet - Olafa to widocznie nie interesowało. Bo dlaczego? Wszyscy rozeszli się do swoich pomieszczeń. Reszta dnia zaś minęła spokojnie - syty obiad, a następnie nieco uboższa kolacja, która w porównaniu z typowymi standardami Fiore mogłaby być drugim obiadem. Femowi i Red udostępniono większość pomieszczeń. Prócz sypialni (w której, jak się okazało, było tylko jedno, dwuosobowe łóżko) mieli również dostęp do pokoju wypoczynkowego, ogrodu, salonu... Właściwie wszędzie, prócz pokoju Olafa, Romualda i skarbca. Inna sprawa, że niemal w każdym pomieszczeniu prócz sypialni i łazienek Fem mógł dostrzec dobrze mu znane z Fiore lacrymy o pomarańczowej barwie. Niewielkie, umieszczone w rogach pomieszczeń. No i mógł się dowiedzieć, że sam Olaf należy do starego rodu Lavaeu. Nic po za tym. Zostali obudzeni na śniadanie nieco po 9, zaś przed budynkiem już czekał na nich Olaf, Romuald i trzy konie. - Twoja pani będzie chciała własnego konia czy uda się na jednym razem z tobą? - zapytał Olaf, zamiast w drogie szaty ubrany w skórzane spodnie, burą koszulę i szary płaszcz. Tak samo jak z resztą Romuald. Oboje też posiadali miecze. Ale nie jakieś lamerskie karabele. Olaf trzymał na plecach potężnie wyglądający, dwuręczny miecz. Patrząc na aparycję zaś samego szlachcica można by mieć wątpliwości, czy w ogóle da radę go unieść. Romuald wypadał przy nim licho - jeden, porządny jednoręczny miecz. Teraz zaś jak Fem się przyjrzał, po drugiej stronie pasa wystawała jeszcze jedna rękojeść, miecza nieco krótszego niż pierwszy.
Darksworth ucieszył się z dobrego obiadu, bowiem po przygodach które do tej pory doświadczyli był już porządnie głodny. Red na początku trochę wstydziła się i niepewnie zabierała się do jedzenia, jednak w końcu i ona najadła się i mogli w spokoju spędzić resztę dnia. Właściwie to nawet Pheam czuł się trochę nieswojo w posiadłości lorda, więc po prostu chodzili i podziwiali. Spędzili sporo czasu w ogrodzie, gdzie Darksworth ćwiczył trochę z mieczem, zaś Red przyglądała się i odpoczywała. W końcu, zmęczeni postanowili udać się do pokoju, aby iść spać, jednak tu pojawiła się pewna przeszkoda - łóżko było jednoosobowę. Darksworth uśmiechnął się niepewnie i podrapał po głowie, zaś Red oczywiście spłonęła rumieńcem. Ale nie było innego wyjścia, tym bardziej, że Darksworth nazwał dziewczynę swoją kobietą, więc musieli to ciągnąć. Co by było, gdyby rano przyszli by ich obudzić i okazało się, że Pheam śpi na podłodze? Chociaż Red była zawstydzona do granic możliwości, a czarnowłosy czuł się bardzo dziwnie, w końcu zmęczenie zrobiło swoje i oboje zasnęli. Obudzili się rano, dość wypoczęci. Red była jednak widocznie obrażona na Darkswortha i nie odzywała się do niego ani słowem. Zjedli śniadanie i udali się przed budynek, gdzie czekali już na nich ludzie. Szermierz przyjrzał się uzbrojeniu jego gospodarzy i zdziwił się lekko. Po co było im tyle broni? Mieli tylko zaprowadzić go do wiedźmy. Czyżby droga prowadziła przez jakieś niebezpieczne tereny? Na pytanie o konia, Darksworth pokręcił głową. -Pojedzie na jednym ze mną.-poinformował. Wiedział, że Red znowu umrze ze wstydu, ale wolał tak, niż aby spadła z konia i naprawdę się zabiła. Bo wątpił, co by dziewczyna potrafiła jeździć konno. On co prawda nie był jakimś mistrzem, ale utrzymać się w siodle potrafił. No, no, ciekawie zaczynał się dzień.
Olaf uśmiechnął się słysząc odpowiedź Fema. - Tak jak się spodziewałem po takim dźentelmenie! Widać, że dbasz o swą panią. - no, na jednym koniu, żeby czasem nic jej się nie stało. W każdym razie chyba dostał słowa pochwały, a Red mogła dalej buraczyć. W każdym razie cała czwórka wpakowała się na konie po czym ruszyli w stronę wioski. Tę jednak minęli i ruszyli w kierunku lasu mijając zamek rosnący wyrastający dalej aż w końcu znaleźli się pomiędzy drzewami. Ten sam las z resztą, z którego coś wcześniej zdawało się obserwować maga dymu. Po trzech kilometrach same konie zaczęły się dziwnie zachowywać, aż po kolejnych pięciu konie zatrzymały się. - Odtąd idziemy pieszo. - stwierdził lord, zaś konie przywiązano do pobliskiego drzewa. Tak, by miały jeszcze dużo luzu, ale żeby przez przypadek nie uciekły. Tak oto przeszli kolejne dwa kilometry i sam Olaf z Romualdem zatrzymali się i dobyli mieczy nakazując jednocześnie Femowi i Red ciszę. I jak tak stali gapiąc się w krzaki przed sobą po prawo Fem usłyszał sapanie. I parę czerwonych ślepi. Zaraz po tym zaś stwór wielkości tygrysa wynurzył się z zarośli. Cały porośnięty czarnym futrem, z kopytami i parą rogów. Trochę taka koza. A właściwie skrzyżowanie dzikiego kota z kozą.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Opuszczona wieża Nie Lut 19 2017, 16:32
Darksworth nie był przyzwyczajone do jeżdżenia konno, więc cieszył się, że w końcu mógł zsiąść z wierzchowca i użyć swoich nóg. Jakoś bardziej im ufał. Przynajmniej się nie płoszyły i nie uciekały. W każdym razie, najwidoczniej ten świat też miał swoje niebezpieczeństwa i stąd te środki ostrożności. Ale czy w takim razie mądrze było zostawić tutaj konie? Czy nie przyjdą jakieś wilki i ich nie zjedzą? Nie chciał jednak nic mówić, zsiadł konia, pomógł to samo zrobić Red i rozejrzał się. Szedł za lordem i tym frajerem, zaś Red trzymała się blisko Fema. Darksworth chciał ją jakoś pocieszyć, żeby się nie denerwowała, ale nie bardzo wiedział jak. Ale dziewczyna wiedziała, że jak jest przy niej Pheam to zrobi wszystko, żeby ją ochronić. Kiedy zatrzymali się, a jego przewodnicy dobyli mieczy, szermierz zrobił to samo, wyjmując Kumokiri z pochwy. Stał w ciszy i czekał na rozwinięcie sytuacji. No i się doczekał, z krzaków wyszło coś dziwne i potwornego. Darksworth obrócił się w stronę potwora, tak aby mieć Red za plecami. Miecz trzymał z prawej ręce i wysunął go trochę do przodu, gotowy na ewentualny atak potwora. Jeśli ten rzuci się na Pheam, ten spróbuje odskoczyć od ataków pazurami lub kłami, zaś sam tnie potwora, celując w oczy lub w wysuniętą akurat część ciała. Uważa również na ataki ogonem. Jeśli ataki potwora będą trudne do uniknięcia, spróbuje też zablokować przy pomocy miecza, w ostateczności teleportuje się za potwora i z całej siły pcha go mieczem celując w bok kozy.
No i zaczęły się pierwsze problemy. Chociażby dlatego, że kotokozioł nie zaatakował wcale Fema. Ani Olafa. Ani tego frajera. Zamiast tego wpakował się w drzewo najbliżej Fema. I tu problem, bo z gałęzi zaczęły spadać... Szyszki. Olaf z tym frajerem odsunęli się w porę, ale Fem nie spodziewając się takiego obrotu teleportował się po czym wpakował miecz w bok zwierzęcia. Ten syknął po czym odskoczył od Fema. Niemal zabrał miecz ze sobą, bowiem zaklinował się pomiędzy zwartymi mięśniami bestii, jednak ostatecznie wyszedł szarpiąc przy tym rękę Fema nieco naciągając w niej mięśnie. Od razu też zaczął się kontratak widocznie nie zważając na ranę. Nim jednak Fem uniósł miecz, przed twarzą świsnął mu wielki kawał stali oddzielający głowę potwora od reszty ciała. Zdekapitowany zwierz powoli wycofał się do tyłu, zaś na miejscu głowy wyrosły dwie kolejne. Olaf zagwizdał. - No proszę, patrz Romualdzie! Siostra co raz lepsza w te rzeczy! - stwierdził chyba ucieszony. Bestia zaś nie czekała, tylko rzuciła się ponownie na Fema, pędząc w jego kierunku i zdecydowanie chcąc go stratować jak rosyjski czołg niemieckich żołnierzy nadstawiając rogi na Fema.
W takich chwilach żałował, że nie może dowolnie zmieniać mieczy pod czas walki. Chciałby teraz dobyć Onikiri, bo koza skończyła by tak jak po ataku Olafa. Ale niestety miał tylko Kumokiri i Raikiri, więc musiał sobie jakoś radzi z tym. Jednoręczny miecz nie wiele mógł w takiej sytuacji zdziałać, a skoro nie zwracało uwagi na rany, ani na utratę głowy, to trzeba było zwierzę w jakiś sposób unieruchomić. Tylko jak? Istniała szansa, że ucięta kończyna odrośnie tak samo jak głowa bestii. Ale cóż... musiał spróbować. Nie czekał, aż koza do niego dobiegnie, sam ruszył w jej stronę i kiedy będzie już wystarczająco blisko, robi wślizg, tak aby przejść obok kozy lewym bokiem i jednocześnie z całej siły tnie koze, celując w nogę bestii. Jeśli prześlizgnie się i nie zaczepi o rogi kozy, wtedy szybko wstanie i spróbuje jeszcze raz ciąć kozę, celują w jej tylną kończynę, zanim ta się odwróci. Jeśli Fem stwierdzi, że ten plan będzie zbyt ryzykowny, wtedy po prostu spróbuje odskoczyć po skosie do przodu, starając się uniknąć rogów bestii, jednocześnie tnąć z całej siły po boku bestii, lub jeśli się da, po jej nogach. Jeśli Red będzie znajdować się na torze szarży kozy, wtedy Darksworth najpierw odciągnie kozę od dziewczyny, odbiegając kawałek, wtedy dopiero stara się zaatakować swojego przeciwnika. Jeśli przy którejś akcji, rogi stwora zaczepią się o ubrania Darkswortha, wtedy stara się wyszarpać je z rogów, jeśli jednak utknie i będzie skazany na bliski kontakt z kozą, po prostu dźga ją w cielsko.
Problem bestii polegał na tym, że trafiła na osobę, która wie, jak się macha mieczem. A żeby tego było mało, zwinność Fema faktycznie pozwoliła mu dość sprawnie wykonać wślizg, zaś ostrze przeszło przez nogę bestii jak przez masło. Ta zawyła, zaś kończyna odturlała się w bok. Nie zapowiadało zaś, żeby ta miała odrosnąć podobnie jak głowa. Widząc to Romuald doskoczył do bestii tnąc w drugą nogę, przez to ta się przewaliła na bok, zaś Olał wbił z całej siły w cielsko ogromny miecz przygwożdżając ją do ziemi. Kotokoza jeszcze wyła przez pewien czas, aż przestała, na co Olaf wyciągnął z niej swój oręż. - Dobra robota przybyszu! Świetna akcja, pochwalam. - stwierdził z entuzjazmem Olaf, tylko nagle pojawił się kolejny problem. Kotokoza. Tylko w sztukach pięciu, z czego dwie łypały na Fema. Czyli nie koniec? Romuald zaklął pod nosem, zaś Olaf na powrót chwycił miecz.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.