L iczba postów : 92
D ołączył/a : 08/12/2016
Temat: Gwen Czw Gru 08 2016, 02:05 Dane osobowe :Imiona: Gwendolyn, AmelieNazwisko: ReesePseudonim: Gwen Płeć: kobieta Waga: 30 kg Wzrost: 135 cm Wiek: 11 lat Gildia: Death's Head Caucus Miejsce umieszczenia znaku gildii: Lewy obojczyk Klasa Maga: 0
Wygląd : Gwen jak wygląda - każdy widzi. Zwykła dziewczynka, jakich wiele w takim wieku. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jej jasna i delikatna cera nie ma żadnych widocznych blizn, ani znamion. Średniej długości ciemne włosy zwykle związane są w dwa niskie kucyki. Ciemne oczy wydają się być przepełnione smutkiem nawet kiedy się uśmiecha. Widać po niej, że nosi ze sobą spory bagaż mentalny jak na dziecko w tym wieku. Jeśli mówimy o ubiorze, to Gwen ubiera się dziewczęco, co nie powinno nikogo dziwić, jak na dziecko w tym wieku. Najczęściej są to sukienki, choć najbardziej lubi tę jedną, blado-czerwoną, wręcz różową, która wyglądem może przypominać fartuszek. W chłodniejsze dni zakłada do tego bluzę z kapturem.
Charakter : Zawsze była żywiołowa i pełna energii. Miała wiele genialnych pomysłów na cudowne zabawy, które zajmowały dzieciakom całe dnie, a nawet i tygodnie. W jej towarzystwie nigdy nikt się nie nudził. Kiedyś była też bardzo uczuciowa i emocje wyrażała tak, jak robią to dzieci w jej wieku - w najprostszy sposób. Jednak wskutek wydarzeń z przeszłości zamknęła się we wspomnieniach. Tam jest lepiej. W przyszłości nie ma dla niej nic dobrego. Dzisiejsza Gwen sprawia wrażenie cichej i nieśmiałej dziewczyny. Takiej, która w normalnych okolicznościach odstawałaby od rówieśników. Nie cieszą jej zabawy i źle czuje się przy głośnych i żywiołowych osobach - podobnych do niej. Mimo to ciągle wraca do wspomnień dni, w których życie było beztroskie. W towarzystwie ukrywa swoje emocje pod maską uśmiechu. Tak, uśmiecha się dużo, ale najczęściej przez łzy. Potrafi się zaśmiać z żartów, jednak śmiech ten jest wymuszany. Najlepiej czuje się w towarzystwie, które jest podobne do niej. Wydaje się, że dziewczynka uwielbia ciszę i ponure dni. Wtedy nic jej nie przeszkadza w tym, aby mogła ponownie oddać się wspomnieniom. Nie potrafi pogodzić się ze swoim nowym życiem i jest jej wszystko jedno jak te się potoczy. Jednak mimo to bardzo je ceni i unika niebezpiecznych sytuacji - nie chce umrzeć. Gwen boi się swojej magii i wolałaby jej nie używać, ale kiedy choć raz powie się 'A', to trzeba powiedzieć 'B'. Mimo tego jaka jest bardzo chce pomagać innym. Skupienie się na cudzych problemach wyciąga ją na chwilę z własnego mroku
Historia : Urodziłam się w zwykłej rodzinie. W zwykłym domu, w zwykłym czasie, w niewielkim miasteczku. Magia? Owszem zawsze gdzieś była, ale nas nie dotyczyła. Byliśmy za mali, aby to zrozumieć i nie mieliśmy czasu, aby ją chcieć. Miałam jednego przyjaciela, który mieszkał w domu obok. Byliśmy w tym samym wieku, choć on urodził się miesiąc wcześniej. Odkąd pamiętam wszystko robiliśmy razem. I razem się bawiliśmy, najczęściej w poszukiwaczy przygód i skarbów... - Connie no chodź szybko! Zobacz co znalazłam! - wykrzyknęła czteroletnia dziewczynka siedząc nad wielką dziurę na plaży. Miała ciemne włosy spięte w dwa niskie kucyki. Kiedy podbiegł do niej chłopiec, wyciągnęła w jego kierunku otwartą dłoń pokazując mu garść kolorowych muszelek. - Zobacz jakie piękne! - znowu wykrzyknęła, kiedy jej przyjaciel przykucnął przed nią i spojrzał uważnie na znalezione przez dziewczynę muszle. - Są super! Schowamy je do naszej skrzyni i będziemy ich strzec jak piraci swojego skarbu! - podekscytowany rozejrzał się wokół, kiedy dziewczynka wstała i podbiegła do wody, aby opłukać z piasku swoje znalezisko i później wrzucić do woreczka z innymi "skarbami" - Szukajmy dalej! - wykrzyknęła ponownie dziewczynka i pobiegła radośnie przed siebie. - Tylko nie oddalajcie sie za bardzo! - zawołała matka dziewczynki obserwując bawiące się dzieciConnie zawsze mi pomagał. Zawsze był tym, który był lepszy i mądrzejszy. To nie tak, że ja mu też nie pomagałam, ale... No po prostu on zawsze potrafił poprawić mi humor. Zawsze wiedział co powiedzieć. I wiedział też kiedy nie mówić nic. Nie zamieniłabym go na nikogo innego... Sześcioletni chłopiec pojawił się na placu zabaw w poszukiwaniu swojej przyjaciółki. W domu usłyszał od jej rodziców, że tam właśnie powinna być. Wybiegła z domu z płaczem zaledwie parę minut wcześniej. Dobrze że rodzice powiedzieli mu co się stało. Dzięki temu wiedział gdzie szukać przyjaciółki. Jak zawsze kiedy była smutna chowała się pod zjeżdżalnią tam płakała. - Gwen... - powiedział cicho zaglądając pod zjeżdżalnię. Była tam. Siedziała skulona i płakała po cichu, jakby się bała, że ktoś ją usłyszy. Usiadł obok niej i objął przyjaciółkę ramieniem - Billy był już stary i chory. Doktor sam powiedział, że i tak już za długo żyje... - Ale przecież koty mają dziewięć żyć! Powinien żyć jeszcze osiem razy! A tata chce go zakopać w ogródku! A jak go zakopie, to jak stamtąd wyjdzie? To niesprawiedliweeeee! - wyszlochała i zaniosła się większym płaczem, niż poprzednio. Wszyscy rówieśnicy wiedzieli, że Gwen jest o wiele bardziej wrażliwa od niego. A jednak tylko on potrafił ją pocieszyć. Nawet jeśli tylko siedział obok niej, przez długi czas i pozwalał jej się wypłakać - wystarczało. I tak było też teraz. Siedziała przytulona do swojego najlepszego przyjaciela i szlochała. Zaczynało się już ściemniać, kiedy chłopiec odsunął się od dziewczynki, wstał i podał jej rękę - Obiecałem twoim rodzicom, że przyprowadzę cie do domu. Przyjdę jutro jak tylko będę mógł i zrobimy Billy'emu prawdziwy pogrzeb dobrze? - dziewczynka kiwnęła smutno głową i pozwoliła sobie pomóc. Do domu wrócili trzymając się za ręce.Nie zawsze było łatwo. Czasem wracaliśmy do domu bardzo późno, przez co rodzice się złościli i dawali nam kare. Nie mogliśmy wtedy się bawić, więc wymyśliliśmy inny sposób. Byliśmy sąsiadami, a za moim oknem było jego okno. Wysyłaliśmy sobie sygnały świetlne, bawiliśmy się w teatrzyk cieni, a przez dzień rzucaliśmy sobie nasz telefon, który kiedyś zrobił nam jego tata. No wiesz... takie dwa kubeczki na sznurku. To na prawdę działa! I dzięki temu mogliśmy rozmawiać bardzo długo. Wymyślaliśmy nowe zabawy, w które będziemy się bawić, kiedy już skończy nam się kara. Albo wymyślaliśmy nowe miejsca, które będziemy musieli przeszukać w poszukiwaniu naszych skarbów. Zawsze byliśmy razem. Wszędzie byliśmy razem. I wszystko robiliśmy razem... Conrad był moim najlepszym przyjacielem. Może nawet jedynym, bo inne dzieci nie były takie fajne. Wiedzieliśmy o sobie wszystko i rozumieliśmy się bez słów. Mieliśmy wiele pomysłów na zabawy i nawet wiele więcej planów na przyszłość. Chcieliśmy zostać podróżnikami. Chcieliśmy zwiedzić cały świat. Chcieliśmy znaleźć wiele wspaniałych skarbów. Chcieliśmy poznać wszystkie najfajniejsze zabawy. Nie chcieliśmy tylko dorosnąć. Bo baliśmy się tego, co przyniesie nam świat dorosłych... Obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy razem... - Connie... Co zrobisz jak dorośniesz? - zapytała dziewczynka siedząc na huśtawce i wpatrując się gdzieś daleko przed siebie. Chłopiec spojrzał na nią pytająco, po czym również spojrzał przed siebie prawdopodobnie wpatrując się w ten sam punkt co ona. - Nie dorosnę - odpowiedział krótko pewny siebie głosem. - Ale kiedyś będziesz musiał. Już jesteśmy więksi niż byliśmy. - Nie dorosnę, nawet jak będę musiał - odpowiedział z większą stanowczością niż wcześniej. Gwen spojrzała na niego zaskoczona. Był bardzo pewny tego, co mówił. Czy znał jakiś sposób aby nigdy nie dorosnąć? - No to co zrobisz, kiedy to ja dorosnę, a ty nie? - zapytała postanawiając zmienić strategię. Tym razem i chłopiec spojrzał na nią zaskoczony. - Chcesz mnie zostawić? - Nie! - wykrzyknęła od razu. Przecież nie o to jej chodziło. Ale po chwili znowu posmutniała - No bo jak ty nie dorośniesz, a ja dorodne, to nie będziemy się mogli razem bawić prawda? Dorośli się nie bawią... Chłopiec przez chwile jeszcze patrzył na przyjaciółkę, po czym znowu spojrzał gdzieś daleko przed siebie i westchnął. - Zawsze się będę z tobą bawić. Nawet jak ty dorośniesz, a ja nie. Nawet jeśli ja dorosnę, a ty nie. Nawet jeśli razem dorośniemy, to wymyślimy takie zabawy, w które będziemy się mogli razem bawić. - Obiecujesz? - zapytała z przejęciem wbijając w niego wzrok. I on na nią spojrzał z uśmiechem - Obiecuje...Kiedy mieliśmy po osiem lat, a nasza skrzynia ze skarbami była już za mała, żeby je pomieścić pomyśleliśmy, że zakopiemy nasze skarby, abyśmy mieli więcej miejsca na nowe. Poszliśmy do lasu... - Gwen! A tutaj? - zapytał chłopiec wskazując na duże drzewo. Dziewczynka spojrzała na nie krytycznym spojrzeniem. - Nie. Nie podoba mi się. To musi być takie drzewo na które wejdziemy, a te ma za wysoko gałęzie, żebym ich dosięgła – chłopiec zrezygnowany usiadł opierając się o pień drzewa i udając obrażonego burknął do przyjaciółki, aby sama znalazła lepsze miejsce. Gwen zniknęła mu z oczu pomiędzy drzewami i znalazła wymarzone miejsce do zakopania skarbu. To było młode drzewo. Takie, które po wielu latach będzie tak wielkie, jak te pod którym Connie chciał zakopać skarb. Zawołała przyjaciela, a kiedy ten do niej dołączył wykopali głęboką dziurę, do której mogła się zmieścić ich skrzynka do której każde z nich dołożyło coś od siebie na pamiątkę. Kiedy zakopali swój skarb zaczęło się już ściemniać. - Musimy narysować mapę – powiedziała dziewczynka, kiedy chłopiec wyciągnął z kieszeni stary śrubokręt i w korze młodego drzewa wyrył ich inicjały. - Jutro tu wrócimy i narysujemy mapę. Potem ją sprawdzimy. - Ale mapę też musimy gdzieś zakopać! - Jutro! Jak zostaniemy tu dłużej to będzie ciemno kiedy wrócimy do domu. Znowu dostaniemy kare i nie wrócimy tu jutro. - Ok... - odpowiedziała naburmuszona Gwen i pozbierała ich rzeczy. Zawsze tym bardziej odpowiedzialnym był chłopiec. Ona? Ona była zbyt beztroska...Następnego dnia wróciliśmy tam i narysowaliśmy mapę. Na jednej z gałęzi przywiązaliśmy kokardkę na wypadek, gdyby mapa jednak nie zadziałała. Później wspięliśmy się na jedno z drzew obok i przesiedzieliśmy tam cały dzień. Connie zawsze wspinał się wyżej, pewnie dlatego to zobaczył. - Gwen. Widzę dym – powiedział chłopiec cicho i wskazał ręką kierunek. Dziewczynka po kilku chwilach wspięła się na tę samą gałąź aby to sprawdzić. I faktycznie, też to zobaczyła. Dzieci spojrzały na siebie myśląc o tym samym. Prawdziwy poszukiwacz przygód nie odpuściłby sobie takiej okazji! Kiedy zeszli z drzewa pobiegli w tamtym kierunku. Dobiegli na skraj niewielkiej polanki i schowali się w krzakach. Ognia co prawda jeszcze nie było, ale to co zobaczyli przerosło ich najśmielsze oczekiwania. Byli świadkami walki dwóch prawdziwych magów. Dzieci nieświadome niebezpieczeństwa były w dobrym miejscu do obserwowania tej walki, ale Gwen chciała widzieć lepiej. Ostrożnie ruszyła wzdłuż drzew aby znaleźć lepsze miejsce. Conrad nie chciał tego robić, ale niechętnie ruszył za przyjaciółką. Właśnie wtedy, kiedy dziewczynka zatrzymała się na moment w drzewo za jej plecami uderzył jakiś zbłąkany pocisk.Usłyszałam głośny trzask więc spojrzałam w górę. Drzewo się paliło i zaczęło się przewracać. Prosto na mnie. Nie mogłam się poruszyć. Nie mogłam nawet krzyknąć... Chłopiec widział co się działo i od razu zareagował. Zawsze był bardziej odpowiedzialny od przyjaciółki. Rzucił się w jej stronę, aby odepchnąć dziewczynę dalej. Nie zdążył jednak sam uciec – płonące drzewo spadło prosto na chłopca. Nie miał szans na przeżycie. Przez krótki moment, zaledwie sekundę, może dwie, dziewczynka patrzyła z przerażeniem na miejsce, w którym przed chwilą stał jej najlepszy przyjaciel. Dopiero po tej krótkiej chwili po jej policzkach popłynęły łzy i zaniosła się głośnym płaczem. Walczący zwrócili na nią uwagę na tę tragedię. Jeden z nich korzystając z okazji uciekł z polanki, zaś ten drugi widząc, że nie ma po co go ścigać postanowił zająć się dzieckiem.Powiedział mi, że jest magicznym policjantem. Że walczył ze złym magiem i specjalnie odciągnął go od miasteczka, aby nikomu nie zrobić krzywdy. Nie wiedział że tam będziemy. My też nie wiedzieliśmy... Policjant był pierwszym magiem z jakim miałam kontakt. Był magiem ognia. Tym który trafił w drzewo... Od tamtego dnia wszystko w jej życiu się zmieniło. Każdy dzień stał się taki sam, a rutyna tamtych dni nawet jej nie przeszkadzała. Każdego wieczora zaglądała w ciemne okno jego pokoju po czym wybuchała niekontrolowanym płaczem. Kiedy rodzice zasugerowali przeprowadzkę, Gwen zdenerwowała się po raz pierwszy od śmierci przyjaciela. To był dzień w którym użyła swojej magii – a właściwie magii, którą ukradła tamtemu funkcjonariuszowi. Podpaliła w domu kilka rzeczy, które miała w zasięgu wzroku. Zaniepokojeni rodzice, nie wiedząc co z dziewczynką zrobić sprowadzili do niej maga z gildii, który miał nauczyć ją jak kontrolować swoją moc.Był magiem czasoprzestrzeni. To był jego błąd, że witając się ze mną podał mi rękę. Od tamtej chwili mogłam przemieszczać się pomiędzy wymiarami, mimo iż nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ale nauczył mnie jak to kontrolować. Przynajmniej po części. Nigdy nie wiem jakiej magii używają inni, dopóki sama się o tym nie przekonam. Nie raz zrobiłam sobie krzywdę, ale nawet mi to nie przeszkadzało. Było mi wszystko jedno... To nie tak, że mogłam sobie wybrać miejsce, czas i świat w którym się pojawię. To był przypadek. Nie rozumiałam magii, którą się posługiwałam. Nie wiedziałam jak działa. Ale pomyślałam, że jeśli udałoby mi się znaleźć takiego maga, który podróżuje w czasie, to mogłabym wszystko zmienić. Moglibyśmy wrócić do tamtego dnia. A wtedy nie poszlibyśmy zakopać skarbu. Nie zrobilibyśmy mapy i nie znaleźlibyśmy się w tamtym miejscu. Ale kiedy się tutaj pojawiłam nie mogłam już wrócić. Zupełnie jakbym zapomniała jak to się robiło. Utknęłam tutaj w tym obcym świecie, nie mając ani rodziny, ani przyjaciół. Ani w nawet domu...
Umiejętności : - Medytacja lvl 2 - Regeneracja lvl 1 - Walka Wręcz lvl 1 - Zapasy Magiczne lvl 1 - Medyk lvl 1Umiejętności Fabularne : Poszukiwanie - znajdywanie różnych rzeczy było jej hobby. Zielarstwo - zna się na leczniczych roślinach. Wie jak je znaleźć, wykorzystać jak i również jak je uprawiaćGotowanie - potrafi przyrządzić proste i nieskomplikowane posiłki
Mage Soul TakeOver : Pozwala magowi na przejęcia mocy (lub ciała) stworzenia, lub osoby i wykorzystywać je do pojedynku. Może to zwiększyć siłę, wytrzymałość i szybkość maga, czasem dodając nowe umiejętności, takie jak latanie czy pływanie. Przejęcia polegają na możliwości korzystania z tej samej magii, z której korzystają inni magowie. Koniecznością aby zdobyć zdolności magiczne innych postaci jest wejście w bezpośredni kontakt fizyczny poprzez dotyk z osobą, której magię Gwen chce "pożyczyć" Magia Gwen umożliwia jej przejęcie tylko i wyłącznie magii innej postaci (bez ciała, bez wspomnień, bez umiejętności i w ogóle wszystkich innych atrybutów postaci) ★ Gwen może używać jednocześnie więcej magii niż jedną, jednak wcześniej musi odblokować na nią miejsce tzw slota ★ Na każdym slocie można pożyczyć zaklęcia za 50 PD max ★ Istnieje możliwość zdobycia większej ilości zaklęć jednej magii kosztem innych slotów (przykładowo na dwóch slotach Gwen może użyć jednocześnie zaklęć maga A i maga B lub tylko jednego z nich) ★ Koszty dla slotów: ⋆ jedna magia -> 0 PD ⋆ dwie magie -> 50 PD ⋆ trzy magie -> 60 PD ⋆ cztery magie -> 70 PD i tak dalej ★ Gwen może "nadpisać" zaklęcia które pożyczyła za pierwszym razem tylko wtedy, kiedy po raz kolejny wejdzie w kontakt fizyczny z magiem ★ PWM są poza tymi zasadami - zdobywane bez konieczności wkładania w nie PD i pamiętane razem ze slotami. W przypadku używania jednej magii - jest to jasne. W przypadku korzystania z dwóch magii, Gwen posiada PWM obu tych magii i tak dalej ★ Jeśli PWM jest droższe niż normalnie (np 10 PD) to wtedy należy dodać tę sumę do równowartości zaklęć, inaczej PWM nie wolno jej używać ★ Podczas walki zmienić magię można tylko raz na post (w fabule ograniczenie nie obowiązuje) ⋆ Przykładowo w pierwszym poście mogę pożyczyć magię A, i mogę jej używać tak długo jak chce, ale dopiero w następnym poście mogę zdobyć magię B
Ostatnio zmieniony przez Gwen dnia Sob Gru 10 2016, 20:53, w całości zmieniany 10 razy
L iczba postów : 454
D ołączył/a : 18/09/2016
S kąd : Zaświaty
Temat: Re: Gwen Pią Gru 09 2016, 20:39 Dobra, trzeba coś wymyślić z tą twoją magią. Chcesz tylko przejęcie magów, czy jeszcze czegoś jeszcze? Poza tym bardzo ładna KP <3
L iczba postów : 5599
D ołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Gwen Sob Gru 10 2016, 20:19 1. Usuń, albo wyraźnie zaznacz, że ciała nie przejmiesz. Ja rozumiem, że opis mówi początkowo o tym, co mają wszystkie TakeOver, ale tutaj lepiej to po prostu wyraźnie zaznaczyć. 2. Czy przejmując magię maga A i mając jednocześnie też slota na magię maga B możesz używać ich jednocześnie, jakby przejmując obie na raz, czy tylko jedna magia na raz? To dość istotne. 3. To chyba wsio @@
L iczba postów : 92
D ołączył/a : 08/12/2016
Temat: Re: Gwen Sob Gru 10 2016, 20:31 Poprawione... I w sumie tak. Chciałabym móc używać np dwóch magii jednocześnie. Tzn na przemian. Np najpierw zaklęcie Asterii, potem zaklęcie Abri, potem znowu Asterii. Z ustaleń z Shiyume wywnioskowałam, że tak mogę Pomine fakt, że plan na tę postać nie zakłada walki...
L iczba postów : 5599
D ołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Gwen Sob Gru 10 2016, 20:33 Hmmm... Ogólnie to zróbmy tak, bo widzę, że jedna magia w ogóle cię nie kosztuje PD (jeśli dobrze ogarniam), że możesz zmieniać magię max raz post. Ale na fabule możesz znieść to ograniczenie.