I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Krąg druidów z Calthy Wto Gru 08 2015, 01:42
MG
Z pewnością niełatwo dostać się było do tego miejsca. Położona na pogórzu Caltha oddzieliła się za sprawą przemysłu od lasu. Druidom niespecjalnie to przeszkadzało. Góry oddzielały trujące, górnicze pyły od leśnych zakamarków. Dzięki temu flora i fauna miały się dobrze, a powietrze w lesie pachniała świeżością. Aby dostać się do kręgu, Amira musiała najpierw spotkać się z druidem na górskiej przełęczy. Rzadko wychodzili do ludzi, jednak aktualna sytuacja zmusiła ich do poświęceń. Druid, który przybył po dziewczynę miał może z szesnaście lat, a w każdym razie wyglądał młodo. Nie przedstawiał się nawet; jedynie machnął ręką, by przywołać magianę ku sobie i ruszył w kierunku kręgu. Ilość drzew, krzewów i ścieżki, po których chodziły jedynie zwierzęta, mogły sprawić, że każdy inny człowiek od razu by się zgubił, jednak umysł druida miał zakodowane przebywanie w kręgu i z łatwością odnajdował to miejsce. Po ponad godzinie milczącej podróży udało im się dotrzeć na niewielką polankę. Po środku znajdowało się miejsce spotkać, a potężne, otaczające to miejsce drzewa, stanowiły domy dla mieszkających tu magów. Niewielkie lepianki wybudowane na potężnych gałęziach mieściły zazwyczaj tylko jedną osobę. Zbliżała się pora wieczorna, więc na środku polany rozpalało się ognisko. Przechodzący druidzi szeptali do siebie, patrząc na Amirę. Kim była i czego tu chciała? Możliwe, że większość nie wiedziała o jej przybyciu. Szesnastolatek przywołał ją gestem i wskazał na drabinkę przy jednym z potężnych dębów. Zauważyła na jednym z konarów nieco większą lepiankę, choć nie różniła się od innych niczym więcej. Kiedy dziewczyna pokonała wszystkie schodki i weszła do lepianki przez spory fragment niedźwiedziego futra zawieszony na futrynie, zauważyła siedzącą na fotelu starszą kobietę. Wpatrywała się ona z uwagą w niewielkie światełko krążące nad jej głową. Fotel wydawał się także być wykonany z jakiś szczątkowych materiałów. Generalnie, nie znajdowało się tu nic bogatego, czym więc jej zapłacą? - Witaj, dziecko - zaczęła kobieta, nie przenosząc jednak na nią spojrzenia. - Czekałam na ciebie.
Dziewczyna dreptała w miejscu czekając na przybysza. Oczywiście była znacznie przed czasem. Kto by nie by? Tylko totalny ignorant spóźniłby się na swoją pierwszą poważną misję. Była zdenerwowana. Pierwszy raz od dawna była całkiem sama. Znów przyszedł czas na zapomnienie o towarzyszach i powrócenie do życia samotnika. Czy da sobie radę? Czy nie zawiedzie mistrza i wszystkich członków gildii? Czy nie rozwali całej misji jednym głupim błędem? W grupie zawsze można było zrzucić winę na kogoś innego.. oczywiście otrzymywano też wsparcie i te inne duperele które są tak wartościowe dla innych ludzi. Amira podążała za chłopakiem w absolutnej ciszy. Nawet nie próbowała nawiązać rozmowy, nie było warto. Zamiast tego dokładnie zapamiętywała drogę.. tak na wszelki wypadek. Myślami wracała do czasów dzieciństwa. Przypominała sobie ścieżki, które kiedyś tak dobrze znała jako dziecko. Czuła się jakby ta misja została stworzona specjalnie dla niej. Nic lepszego nie mogło jej spotkać. Drzewa, lasy i dzika natura w otoczeniu ludzi, którzy doskonale ją rozumieli. Z drugiej strony dobrze wiedziała, że jest sensacją i nie była pewna kto przygląda się komu z większym zainteresowaniem, oni jej czy ona im. Gdy dotarli dziewczyna westchnęła nieco za głośno. Może jeszcze nie jest za późno na porzucenie gildii i zaczęcia życia jako druid? Miałaby swoją własną gliniankę do której nikt by jej nie zaglądał... Chwilę później karciła się za te nielojalne myśli. Kontrast między warunkami jej ostatniej misji a tymi był.. ogromny jeśli nie jeszcze większy. Nie można było powiedzieć, że żyli z przepychem ale nie wyglądali na niezadowolonych z tego powodu. Mieli swoje sprawy i swoje wartości. Liczyła, że zdobędzie dużo informacji o tych wszystkich ziołach oraz ich metodach leczenia. Powoli weszła do glinianki. Nie wiedzieć czemu kobieta siedząca w fotelu od razu wzbudziła jej zaufanie. -Dzień dobry, jestem Amira.
Babuszka siedziała i spoglądała na Amirę co jakiś czas. Ruchem głowy wskazała jej niewielki zydel znajdujący się na przeciwko. Kiedy dziewczyna usiadła, kobieta ponownie się odezwała: - Nazywam się Elgeanarianel, jestem najstarszym druidem w kręgu i zarazem jego aktualnym Przewodnikiem. Widziałam już wiele podczas swojego długiego życia - ptaki użyczały mi swoich oczu, wilki swoich nosów, nietoperze swoich uszu, a drzewa swojego czucia. Od pewnego czasu te ostatnie umierają, a to odbija się na kondycji całego kręgu i równowagi. - Na moment urwała swoją wypowiedź, żeby dokładnie ułożyć sobie w głowie to, co miała zamiar powiedzieć w następnej kolejności. - Ktoś lub coś zatruł wodę w okolicznych rzekach. Gdyby to chociaż był pył górniczy, jakoś byśmy sobie jeszcze poradzili, jednakże jest to sprawka silnej magii, której nie rozumiemy i nie jesteśmy w stanie pokonać. To właśnie dlatego poprosiliśmy kogoś z zewnątrz, by zbadał tę sprawę. Znam się z mistrzem twojej gildii i wysłał on do mnie akurat ciebie. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna. Staruszka podniosła się powoli z fotela. - Cały krąg jest do twojej dyspozycji. Możesz rozmawiać i pytać. Jeśli będziesz potrzebowała wrócić do miasta, powiedz o tym Lunarze. Będzie na ciebie czekała pod drabinką i będzie twoim przewodnikiem - rzekła. - Masz jakieś pytania?
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Krąg druidów z Calthy Sob Gru 12 2015, 14:46
Dziewczyna podeszła powoli i usiadła na wskazanym przez babulkę miejscu. Amira słuchała tego wywodu bojąc się nawet oddychać. Jak to drzewa? Bez drzew nie ma życia, ŻADNEGO. Kto mógłby im szkodzić?! Ktoś taki nie mógł być nikim dobrym... i niekoniecznie zdrowym na umyśle. To naprawdę musiał być szaleniec. Na wzmiankę o mistrzu uśmiechnęła się lekko. Zrobiło jej się miło, że pomyślał akurat o niej, od razu poczuła się bardziej zdeterminowana, nie mogła go zawieźć! Skoro on w nią wierzy ona też w końcu musiała zaufać swoim umiejętnościom. Z drugiej strony, jeśli nawet druidzi z ich wieloletnim doświadczeniem sobie nie radzili to co ona mogła poradzić? -Powiedziała Pani,że umierają drzewa, a co z resztą? Czy zwierzęta nie korzystają z tych rzek? - leśne stworki przecież musiały mieć jakiś wodopój. Kolejne pytanie które przyszło jej na myśl była dla niej niemal oczywiste ale lepiej pytać o więcej niż pominąć pewne kwestie. -Czy krąg ma jakiś wrogów? - druidzi często budzili kontrowersje. Wśród spotkanych jej ludzi często słyszała niepochwalne opinie na ich temat. To byłoby całkiem logiczne jeśli jakiś zaciekły przeciwnik próbował im zaszkodzić.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Krąg druidów z Calthy Sob Gru 12 2015, 17:57
MG
Kobiecina wysłuchała uważnie tego, co dziewczę miało do powiedzenia i od razu odpowiedziała: - Większość zwierząt po prostu uciekła, czując, że coś jest nie tak. Reszta przybywa do nas i pije z naszych źródeł. Jak widzisz, część drzew, także tych tu, wciąż żyje. Staramy się, by nie czerpały korzeniami z rzeki, jednak dla większości roślin na tym terenie jest to niemożliwe. Tam, gdzie możemy dotrzeć, tam wciąż wszystko jest dobrze, ale im dalej odejdziesz od kręgu i miasta, tym większy pomór zobaczysz. Uniosła brwi, słysząc drugie pytanie dziewczyny, ale odparła bez większego zastanowienia: - Wszyscy przeciwnicy natury, oczywiście. O ile z mieszkańcami Calthy udało nam się już dogadać, o tyle często przybywają tu nowi ludzie, którzy nie rozumieją tego układu. Oby duchy świeciły nad ich duszami i doprowadziły do przejrzenia na oczy. W końcu z trudem wstała z fotela i zaczęła chodzić to w jedną, to w drugą stronę. - Potrzebujemy kogoś z zewnątrz kręgu. Kogoś, kto spojrzy na to inaczej niż my i może dzięki temu znajdzie przyczynę - powiedziała ze spokojem. - Jeszcze coś?
Amira siedziała cicho słuchając tego co staruszka ma do powiedzenia. Próbowała ułożyć sobie wszystko w głowie. Drzewa umierają, zwierzęta uciekają, nikt nie wie co się dzieje. Jejku! Gdyby tylko babcia wierzba tu byłą! Wszystko byłoby o niebo łatwiejsze. Na pewno od razu znałaby odpowiedź. - Myślę, że na razie to wszystkie pytania które przychodzą mi do głowy. Jeśli będę miała jakiekolwiek wątpliwości po prostu znowu tu przyjdę. - Amira powiedziała to cicho i pod nosem, bardziej do siebie niż do staruszki. Powoli podniosła się z siedzenia i ruszyła w stronę wyjścia. W ostatniej chwili przypomniała sobie o zasadach dobrego wychowania i lekko skłoniła się w stronę Elgeanarianel. - Do widzenia. - powiedziała nadal cicho i zeszła na dół. Dziewczyna miała już pewien plan działania. Najpierw musiała dowiedzieć się tyle ile tylko się dało, wybadać teren. Podeszła więc do Lunary... wnioskując z opisu postaci czy moze drabinki miała nadzieję, że to będzie ona. - Potrzebuję kogoś, kto oprowadziłby mnie po kręgu. Pokazał co gdzie jest i do kogo mogę się zwrócić o pomoc jeśli będzie trzeba. Czy jest tu ktoś jeszcze, kto zajmował się wcześniej tą sprawą? Z kim mogę o niej porozmawiać? - Teraz była już odrobinę pewniejsza. Nie mogła okazywać strachu, to zabija. Gdy już skończy poznawać krąg, chciała udać się nad rzekę i do miasta.
Przewodniczka skinęła głową, pozwalając tym samym Amirze odejść. Gdy ta zeszła po drabince, mogła zauważyć latającego nad głową sokoła, który chwilę potem zanurkował w wysokiej trawie i zmienił się w dziewczynę. Miała może około dwudziestu lat, ale wiadomo, że od pewnego wieku trudno określić, ile tak naprawdę liczy sobie panna. Ubrana była od razu w brunatny płaszcz, pod którym czaiła się zgrzebna koszula, materiałowe spodnie i sandały. Mimo marcowej pogody zdawało się, że nie jest jej specjalnie zimno. Podeszła do Amiry, zsuwając kaptur z głowy. Niska, krótko obcięta blondyneczka z masą piegów na twarzy wydawała się mieć jednak w swoim wyglądzie coś niezwykle dzikiego. - Lunara - przedstawiła się, a potem wysłuchała tego, co Amira miała jej do powiedzenia. - Hmm... Zostałam ci przydzielona przez Przewodniczkę, więc oprowadzę cię po kręgu i jego okolicach. Znajdziesz tu wszystko, czego potrzebujesz do przeżycia. Ważne też, żebyś po przejściu z lasu umiała tu z powrotem trafić, co dla ciebie może wcale nie być łatwe. Odwróciła się i ruszyła przed siebie, przywołując Amirę do siebie gestem dłoni. - Czuję od ciebie Drzewo, więc sądzę, że i tak będziesz miała ułatwione zadanie w stosunku do, dla przykładu, zwykłych magów i ludzi. Oni mają oczy lecz nie widzą, mają uszy lecz nie słyszą. - Przeszły brzegiem kręgu. Amira czuła duże zasoby many w każdym źdźble trawy, jakby każde z nich nasączono niegdyś magią z bliżej jej nieznanej przyczyny. Wokół znajdowały się głównie potężne drzewa, na których spoczywały niewielkie lepianki świadczące o zadomowieniu się jakiegoś druida. W końcu obie pannice doszły do sporego głazu, który mógł symbolicznie oddzielać krąg od lasu. - Ruszajmy tędy. Opowiem ci o wszystkim w drodze. Przedzieranie się przez chaszcze nie stanowiło większego problemu, choć z pewnością nie należało do spraw przyjemnych. Amira czuła, że niełatwo było się tu odnaleźć, gdy już raz się zgubiło. Szły ścieżkami wyznaczonymi przez zwierzęta, nie ludzi. Mogła w ogóle odnieść wrażenie, że prócz druidów nikt nie miał prawa tu dotrzeć. - Wcześniej wszystkim zajmowała się Przewodniczka. Nawet ludność z Calthy była zaniepokojona, widząc obumierające w swoich ludzkich ogrodach rośliny. Część wody musiała przenieść się także pod ziemię i stamtąd zaatakować. Ich gospodarstwa są podtruwane, jeśli tak dalej pójdzie, też nie będą mieli czego włożyć do miski jesienią. Sądzę, że nie byli tak głupi. Zwrócili się do nas nawet myśliwi, których broń palna nie raz wywołała wiele szkód w lesie, ale przyłączyli się do nas, aby jak najszybciej wyjaśnić tę sprawę. Wiemy, że ma ona wymiar magiczny, bo naturalnymi metodami nie jesteśmy w stanie jej zwalczyć - rzuciła, kiedy doszły do płynącego strumienia. Woda wydawała się być prawie czarna, a na pewno sporo ciemniejsza. - Nie dotykaj tej wody, nie wiemy, co jeszcze jest w stanie zrobić. Patrzyła ponurym wzrokiem na szemrzący potok.
Gdy sokół zmienił się w człowieka niemal pisnęła z zachwytu. Mimo, że ciągle była otaczana przez magów to idealne miejsce wydawało się dla niej wręcz nierealne. Amira w duchu modliła się, żeby rzeczywiście miała widzące oczy oraz słyszące uszy. Cieszyła się, że Lunara nie była bardzo rozmowna. Mogła dzięki temu zapamiętywać wyznaczoną przez zwierzęta ścieżkę. Nie było łatwo, ale sądziła , że dałaby radę samodzielnie odnaleźć drogę do kręgu. Prędzej czy później... może odrobinę później. Podeszły do strumyka. Amira powoli uklękła przy brzegu. Czy widziała coś niepokojącego? Nie była pewna. Nachyliła się z ręką niemal włożoną do wody. Głos przerwał jej czynność. Odwróciła głowę. -Nikt nie pobierał żadnych próbek? Nie próbował sprawdzić jakie są skutki dotykania jej? -spytała niemal z niedowierzaniem. Amira zamknęła oczy próbując wyczuć coś, co przekułoby jej uwagę. Gdy skończyła dokładnie rozejrzała się w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Krąg druidów z Calthy Sob Gru 26 2015, 19:58
MG
Lunara uniosła brwi, słysząc pytanie Amiry. - Próbek? Nie, nie było takiej potrzeby - odparła. - Zwierzęta przychodziły do nas z wyżartymi jamami ustnymi. Wolę nie myśleć o tym, co działo się w ich przełykach, żołądkach i jelitach. Cóż, dla dziewczyny rzeczywiście mogło wydać się dziwne, że nikt nie badał tego w jakiś naukowy sposób, ale z drugiej strony sama pamiętała społeczność, w której żyła. Druidzi byli niezwykle podobni. Nie chcieli mieć zbyt wiele do czynienia z człowiekiem. - Czuję, że rozmawiałaś kiedyś z drzewami - powiedziała ze spokojem Lunara. - Czy to prawda? Wydawała się rzeczywiście zainteresowana tym tematem. Zdawało się, że na chwilę odeszły od całej sprawy związanej z wodą.
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Krąg druidów z Calthy Nie Sty 03 2016, 00:07
Amira stała przez chwilę rozmyślając co począć z tym faktem. Skoro nikt wcześniej się tym nie zajmował.. nie miała pojęcia co może zrobić. Spojrzała na swoją towarzyszkę, która przerwała jej rozmyślania. - Tak... - szepnęła bardziej do siebie niż do Lunary - Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę miała okazję to zrobić. - Amira uśmiechnęła się na wspomnienie swojego dzieciństwa. - Ale to było jedno jedyne drzewo, dzięki jej obudziłam swoje zdolności. Jednak to zdarzyło się tylko w tym jednym przypadku i nigdy więcej się nie powtórzyło, niestety. - westchnęła. - Tak coś stawiam, że nie macie żadnych sposobów, żeby to powtórzyć prawda? - zaśmiała się smutno. Wspomnienia wprawiały ją w nostalgię. - Zawsze kiedy o tym myślę, obiecuję sobie, że tam wrócę, jednak do tej pory mi się nie udało. - Dziewczyna potrząsnęła głową. - Ale uwierz mi, to było coś niesamowitego. Czułam się jakbym w końcu miała rodzinę... Poznałam wielu ludzi, z niektórymi się zaprzyjaźniłam jednak to nigdy nie było to samo. -Przejdziemy się do miasta? Dobrze byłoby popytać kogoś czy może cokolwiek na ten temat wiedzieć. - powiedziała. Z chwili na chwilę coraz bardziej czuła, że nie może ich zawieźć.
Lunara pokiwała głową, na znak, że zrozumiała. - Skąd wiesz, że się nie powtórzy? - spytała. - Las jest nieprzewidywalny. Potrafi zaskoczyć nawet tych, którzy myślą, że znają go już na wylot. Szczególnie tych lubi zaskakiwać. Dziewczyna spojrzała jeszcze raz krytycznym wzrokiem na strumień. - Jeśli znalazłaś nową rodzinę, to o nic się nie martw. Oni powinni pomóc ci wrócić tam, gdzie chcesz. A jeśli nie oni, to z pewnością kiedyś wrócisz sama - dodała jeszcze, po czym skinęła głową, potwierdzając, że spełni prośbę Amiry. Caltha w maju wydawała się być pełna życia. Mieszkańcy, mimo problemów w górze rzeki, pozyskali dostawy wody z Lutei. Lunara wybitnie nie czuła się zbyt dobrze wśród takiego tłumu ludzi. Tłumu. 5 osób wokół. Może z dziesięciu. Na targu było ich jednak widocznie więcej. - Gdzie chciałabyś się udać? - spytała druidka, wpatrując się w Amirę.
-W takim razie będę miała na uwadze twoje słowa Lunaro. Gorzej jeśli teraz zrobiłaś mi nadzieję na coś co nigdy się nie wydarzy. - Zaśmiała się głośno.Taaak. To zdecydowanie byłaby wspaniała niespodzianka, jednak wolała nie przygotowywać się na takie zdarzenia. Lepiej nie być przesadnym optymistą. Opanowała się jednak szybko przypominając sobie powagę sytuacji. Nie mogłaby znieść widoku poranionych zwierząt może i lepiej że oszczędzono jej tego widoku. Czy znalazła rodzinę? Nie była pewna. Nigdy nie potrafiła się przed nikim otworzyć, mało kogo nazwałaby przyjacielem o ile był ktokolwiek taki. Jednak nie mogła być tak samolubna i myśleć o swoich rozterkach podczas gdy cały ten las cierpiał! Gdy doszły do miasta dziewczyna szczelniej opatuliła się peleryną. Najwidoczniej nie była jedyną osobą która poczuła się niezręcznie wychodząc z lasu. - Czy jest tu ktokolwiek kto mógłby się interesować tym zjawiskiem?
Druidka jedynie wzruszyła ramionami, słysząc uwagę Amiry. Zdawało się, że jakoś niespecjalnie czymkolwiek się przejmowała w tym momencie. No, może poza losem lasu, ale to chyba zajmowało (lub przynajmniej powinno zajmować) obie panie. Kiedy pojawiły się w mieście, mogły odczuć na sobie ciekawskie spojrzenia. Amira nawet zauważyła, że jakieś stare przekupy gapią się na nie i szepczą sobie coś do zgrzybiałych uszu. Nieczęsto chyba widywano podobnych ludzi w tej okolicy, stąd ogólne zainteresowanie. - Kto mógłby się interesować? Odkąd dostawy wody stały się problemem, to chyba wszyscy - stwierdziła dziewczyna, patrząc pytająco na swoją rozmówczynię. To gdzie idziemy?
Amira
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 02/02/2015
Skąd : .
Temat: Re: Krąg druidów z Calthy Sob Sty 30 2016, 17:39
Dziewczyna podczas drogi do miasta miała dłuższą chwilę, aby przemyśleć pewne kwestie. Wpadła również na kilka pomysłów, które mogły być przyczyną problemów lasu. Powoli kroczyła przed siebie dokładnie rozglądając się. Czy widziała kogokolwiek, kto nie pasowałby do miasteczkowego obrazu? Czy ktoś, oprócz nich oczywiście, zwracał na siebie jakąkolwiek uwagę jej lub przechodniów? . Amira westchnęła zastanawiając się które z pytań zadań najpierw. Musiała dokładnie poukładać sobie w głowie pewne kwestie jak i dalsze plany. - Przypomnij mi, kiedy to się zaczęło? -Odwróciła się do Lunary. Miała wrażenie, że dziewczyna jak najszybciej chciała się stąd wydostać. - Musimy iść tam, gdzie możemy się czegokolwiek dowiedzieć. Przejdziemy się po uliczkach, potem czas na karczmę. - Miała zamiar posiedzieć w niej, ewentualnie dosiąść się do miejscowych słuchając najnowszych wieści. Karczmarz również powinien wiedzieć coś o najnowszych przybyszach. W takich miejscach wizyta kogokolwiek nowego musi być nie lada wydarzeniem.
Zdawało się, że miasto żyło swoim życiem, choć niewątpliwie łatwo było poczuć na sobie ciekawskie spojrzenia. Większość wpatrywała się w dziewczyny jak w jakąś atrakcję cyrkową, ale po chwili wracała do swoich zajęć, przyjmując do wiadomości fakt ich pobytu w tym miejscu. Górnicy zmierzali na popołudniową szychtę, dowcipkując między sobą, handlarki darły się jak koty podczas marcowania, a prosty lud przemierzał chyłkiem zatłoczoną uliczkę. Amira wyraźnie widziała, że Lunarze to nie w smak, ale znosiła jakoś te trudy dla dobra sprawy. - Wszystko zaczęło umierać około czterech dni temu. Nie byliśmy w stanie poradzić sobie ze zdjęciem tej magii, więc poprosiliśmy o pomoc gildie. Bardziej dziwi mnie, że miasto w ogóle nie zareagowało... ale właściwie, co ich to obchodzi - stwierdziła, wzruszając ramionami. Zasłoniła twarz kawałkiem materiału i żeby od razu uświadomić Amirze, czemu to zrobiła, by uniknąć bezsensownych pytań, rzuciła: - Obrzydliwe powietrze. Rzeczywiście, pewnie można było je kroić nożem. Lunara zamrugała. - Możemy udać się do karczmy, ale nie wiem, czy ktokolwiek będzie tam cokolwiek wiedział. W każdy razie, warto spróbować - westchnęła. W pierwszym momencie mogło się wydawać, że zdanie, które wypowiadała najpierw, świadczyło raczej o jej ogromnej niechęci do takich miejsc. - Jest, oczywiście, ratusz, można poszukać jakichś miejscowych zielarzy. A zresztą... Od czego zaczynamy? Widać, że chciała jak najszybciej wrócić do lasu. Jednak druid najlepiej czuje się w swojej własnej lepiance.
PS Dopisz wiek w profilu, bo mnie irytuje jego brak XD
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.