I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielka wioska znajdująca się na południe od wielkiego miasta Ohary. W Tehanie znajduje się zaledwie kilka domów mieszkalnych zwykłych rolników, niewielki zajazd oraz posiadłość Kikuta. Sama wioska otoczona jest niewielkimi górami i laskami, co czyni ją trudno dostępną i raczej omijaną. Panuje to spokój i cisza. ~~
MG
Podróż na północ zajęła Frederice wraz z mężem i służbą 3 dni. W końcu na wieczór trzeciego dnia zajechali do posiadłości. Otoczona murem, miała co najmniej kilka hektarów powierzchni. Własny zagajnik, oczko wodne, stajnie, dwa domy dla słóżby i posiadłość Hienshina, w której teraz mieszkać będzie Frederica. Zdawało się to całkiem miłym miejscem na wychowanie dzieci, czy feniksa. Hanzo ani Wydra nie pokazali się ani razu od czasu ślubu i Frederica nie musiała się denerwować oglądając nielubianego członka swojej nowej rodziny. Za to Shizuka zawsze wiernie towarzyszyła swojej nowej pani, razem z nią haftując i rozmawiając, gdy Hienshin zajęty był wydawaniem poleceń. Czas mijał też Frederice rzeczy jasna na oswajaniu Cezara, który wydawał się wielce niepocieszony faktem że musi siedzieć w klatce i na dodatek gdzieś się poruszają. Jego nikt o zdanie na temat przeprowadzki nie pytał, toteż dąsał się i nie gdakał zbyt wiele. Teraz zaś gdy służba ich rozpakowywała, ona została sama z klatką w której siedział Cezar, w swoim nowym domu. Dom posiadał parter i dwa piętra. Na ostatnim znajdowała się zbrojownia, sala treningowa i strych, na parterze kuchnia, jadalnia, salon i łazienka oraz sauna. Na pierwszym piętrze pokoje dla gości i ich sypialnia. Całość wykonana była z sosnowego drewna, zdobiona ładnymi malunkami. Ogólnie cały dom zdawał się cieply i piękny. Cezar spojrzał na dom, potem na Frederice, a następnie zbliżając kuper do krat klatki, zesrał się na podłogę.
Autor
Wiadomość
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sob Cze 18 2016, 19:54
Nic w papierach. Czyli nie tędy droga. W każdym razie coś na pewno było na rzeczy i Hienshin miał z tym z pewnością jakiś związek. Poszukiwania spełzły na niczym jednak póki co był jedyną pewną osobą którą w swoich poszukiwaniach prawdy mogła obrać za cel. Udała się konno do miasta i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to odległość. Kto normalnie buduje dom taki kawał od miasta? Jaki w tym sens? W każdym razie znalazła kogo chciała. Upewniła się jeszcze, że ma przy sobie perły po czym podeszła bliżej dalej z naciągniętym solidnie kapturem i ręką blisko rękojeści sztyletu. Tym razem nie miała zamiaru podejść do siebie zbyt blisko. Nie było czasu na wahanie. Pewnym krokiem, wyprostowana skróciła dystans do żebraków. - Hej, wy! Chcecie trochę zarobić? - pewnie tak, w końcu szekle fajna sprawa. Zwłaszcza, kiedy ich mało. No chyba, że nie, to poszuka kogoś innego. Nie mniej liczyła na to, że magiczne słowo "zarobek" zrobi swoje.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Sob Cze 18 2016, 20:53
MG
Żebracy, a akurat w tym miejscu leżało ich trzech, spojrzeli po sobie niepewni co zrobić. Jeden z nich, ten najbardziej pijany, po prostu piernął i przewrócił się na bok, niechcąc mieć nic wspólnego z tajemniczą osobą. Dwójka pozostałych wzruszyła ramionami.-Coś trza zrobić?-Zapytał jeden z nich, widocznie domyślając się że słowo "Zarobek" niekoniecznie oznacza "Jałmużna".
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sob Cze 18 2016, 21:32
Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy tylko pojawiło się jakieś zainteresowanie. Bardzo dobrze, o to chodziło. - A no, trzeba. Szukam informacji jak i osób, które by te informacje mogły dla mnie zdobyć. Oczywiście, za opłatą. Dalej zainteresowany? - bo w sumie jak nie, to nie było potrzeby zdradzać szczegółów. Zwłaszcza w takim miejscu jak to. Ściany mają uszy, a ludzie przy okazji mają też możliwość powtarzania wieści dalej. No i miała nadzieję, że już wiedząc, czego ni mniej ni więcej oczekuje, znajdą się tez inni chętni. Im więcej rąk do pracy tym lepiej. Póki jednak nie miała pewności, czy dalej chcą się podjąć roboty to i nie widziała sensu, by tak po prostu każdej napotkanej osobie zdradzać szczegóły
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Sob Cze 18 2016, 22:03
MG
Dwóch bezdomnych spojrzało na siebie a potem jeden z nich wzruszył ramionami.-Ano jak na wino i jakieś warzywo będzie to i zainteresowani. Ale wiele to by nie obiecujemy i no wie panienka, że jakaś zaliczka sie należy nie? No bo za darmo to my nie pracujemy.-Jego towarzysz ochoczo pokiwał głową. Tak, wierzyli w to, że byli cwani! Załatwili sobie pracę za wino i zupę i jeszcze zaliczkę chcą, ha, jak się koledzy ze śmietnika dowiedzą to im pozazdroszczo a jak. Teraz tylko na detale czekać.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sob Cze 18 2016, 22:21
Prawie się zaśmiała. Ale tylko prawie, a uśmiech dalej gościł na jej twarzy skrzętnie schowanej pod kapturem. Zaliczka? O kurczę, ci to mają wymagania. - Nie godzi się płacić za niewykonaną pracę, czy nie tak? Ale spokojnie. Nie wiem ile TO jest dokładnie warte, ale raczej dużo i będzie i na winko, i na warzywka i pewnie wam jeszcze zostanie. - nawet nie bardzo miała jak im dać zaliczkę. No i co, miała im na słowo wierzyć, że po prostu nie wezmą kasy, a robotę oleją? Przy okazji delikatnie wyciągnęła odrobinę perły z kieszeni. Tyle, żeby ta dwójka widziała. Drugą rękę dalej zaś miała blisko rękojeści, co by w razie jakiś dziwnych ruchów z ich strony mogła go dobyć. Ani nie miała zamiaru zostać okradziona, ani zaatakowana. - Zadanie jest dość proste. Potrzebuję informacji o rodzie Kikuta. Z tego co wiem są panami w tych stronach. Prócz o samym rodzie interesują mnie informacje o głowie klanu, a co najważniejsze o jego bracie. Hienshin, jeśli się nie mylę. Będę wdzięczna, jeśli któryś z was pośledzi go przez najbliższy czas. Chcę wiedzieć, co robi, z kim się spotyka, z kim rozmawia, gdzie bywa i po co. A, i wolę, żeby wieści o tym, że ktoś szuka informacji w tym zakresie, nie rozeszły się po okolicy. Niezbyt wymagające, prawda? A wydaje mi się, że warto. Za każdą jedną, użyteczną dla mnie informację dostaniecie ode mnie po jednej perle. Wchodzicie w to? - co tam zaliczka, jak właśnie ktoś im oferuje takie rzeczy, ze oni będą mogli na hajsie spać? Ani to jakaś praca fizyczna, ani nic nie zgodnego z prawem. Ot, pochodzić, popytać, na kogoś mieć oko, czegoś się dowiedzieć. Tyle. No i kto wie, może już teraz wiedzą coś interesującego?
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Sob Cze 18 2016, 22:52
MG
Gdy tylko bezdomni zobaczyli perłe, zrzedły im miny, ale gdy usłyszeli słowa Frederici, strapili się jeszcze bardziej, a potem ten, który gadał, machnął lekceważąco ręką.-Praca panienko, praca. A nie samobójstwo. Nikt tutaj nie wystąpi przeciwko panom Kikuta. Nie jesteś stąd że tego nie wiesz?-Zapytał bezdomny i rozejrzał się czy nikt nie patrzy.-Kikuta mają szpiegów wszędzie. Jedno słowo że działamy przeciwko czcigodnemu Hanzo a polecą nasze łby. Chcemy jeść, a nie umrzeć. Idź stąd, idź, zanim ktoś nas z tobą zobaczy-I rzucił w Fredericę skórką po bananie. Widocznie gdzieś dziewczyna popełniła błąd. A zapowiadało się tak pięknie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sob Cze 18 2016, 23:10
O rety rety, te nadinterpretacje. Nie planowała (już) przecież zamachu stanu. Miała ważniejsze sprawy na głowie. No na przykład swoje problemy. - Chyba się źle zrozumieliśmy. Nikt nie działa na szkodę rodu Kikuta. Wręcz przeciwnie. Mam informacje, że ktoś planuje zamach na jednego z panów. Potrzebuję ludzi waszego pokroju by dowiedzieć się, kto będzie celem. Ze swoich źródeł wiem ze to ktoś powiązany z Kikuta. Nie oczekiwałabym od was niczego, przy czym narażalibyście własne życie. - wzruszyła ramionami nie bardzo przejmując się rzuconą skórką, chociaz zapewne by ją zdjęła jeśli osiadłaby gdzieś na niej samej. Jeśli dalej będą tkwić przy swoich przekonaniach wtedy też pozwoli sobie udać się do jakiejś karczmy. Dowie się co nie co i zajmie się jeszcze raz szukaniem pomagierów. Jacyś na pewno się przydadzą. No i sama siedzieć zbyt długo w mieście tez nie mogła.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Sob Cze 18 2016, 23:57
MG
Bezdomni wzruszyli ramionami i powiedzieli jedynie że zobaczą co da się zrobić, ale raczej nie ma na co liczyć. Oni się w sprawy panów nie mieszają. To samo usłyszała od większości bezdomnych z którymi porozmawiała. Następnie Frederica udała się do karczmy, tam jednak nie dowiedziała się nic nowego. Pozostało jej jedynie wrócić do rezydencji i obmyślić nowy, bardziej cwany plan. A robiło się już coraz później, w lesie szybciej robi się ciemno, a ona nawet nie miała pochodni.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Cze 19 2016, 11:21
Lipa. Ludzie jak nie ludzie normalnie. Ale co zrobić, kiedy ani ludzie ani bogowie nie są skłonni do współpracy. Powoli zaczęła tracić pomysły. Jedyne co mogła teraz zrobić to wrócić do domu nim kompletnie zrobi się ciemno. Zahaczyła jeszcze tylko o targ co by uzbroić się w jakąś pochodnię za jedną z perełek naszyjnika. Wsiąść na konia i w drogę, nim Hienshin lub służba zaczną jej szukać. Zobaczyć, czy u Ieyasu wszystko w porządku i można iść spać.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Nie Cze 19 2016, 18:28
MG
Zdobycie pochodni nie było tak proste jak się z początku wydawało Frederice. To nie tak, że takowych w mieście nie było. Problemem było to, że nikt jej takowych sprzedać nie chciał, ponieważ nie wiele osób zdawało sobie sprawę z tego, jak cenne są perly którymi dysponowała Frederica. Zrobiło się już nawet ciemnawo kiedy Frederica załatwiła wszystkie sprawy w mieście. Zapewne było koło 19, wsiadła więc na koń i ruszyła w drogę powrotną. Pewnie znajdowała się gdzieś w połowie drogi do domu, kiedy niespodziewanie coś mignęło jej przed oczami, w następnej chwili usłyszała świst i poczuła okropny ból głowy. Szybko ciemniało jej przed oczami gdy spadała z konia. Na jej szczęście, samego upadku już nie poczuła.
Kubel lodowatej wody wylany na twarz wystarczył by ją obudzić. Światło ogniska na szczęście nie przeszkadzało jej oczom zanadto i zdawało się nie potęgować bólu głowy który odczuwała. Frederica była związana, przywiązana liną do mokrego stalagnatu. Ognisko oświetlało tylko część dość przestronnej jaskini w której się znalazła. Mężczyzna który ją obudził, był chudy, pryszczaty, ubrany jak bezdomny i uzbrojony w drewnianą pałkę. Widząc że Frederica w końcu skupiła na nim wzrok, splunął na ziemię i odsunął się, odkopując wiadro po wodzie gdzieś na bok. Przy ognisku siedziało jeszcze dwóch zbirów, przynajmniej dwóch zbirów widziała Frederica.-To wszystko co przy sobie miała?-Zapytał mocny głos, gdzieś zza pleców Frederici.-Ta. Ale skoro to przy sobie miała, to albo ukradła, albo sama jest co warta.-Odpowiedział inny głos, a ten pierwszy odburknął coś w odpowiedzi. Następnie w jej polu widzenia znalazł się ogromny mężczyzna, przypominający bardziej niedźwiedzia niż człowieka. Złapał on Frederice za twarz i zmusił do spojrzenia na niego. Uśmiechnął się do niej złośliwie, przysuwając jej do gardła sztylet który ze sobą zabrała.-Skąd masz te perły dziewucho?-Zapytał mężczyzna, stukając Frederice płazem w czoło, co wywoływało większy ból głowy.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Cze 19 2016, 19:43
Istnieje taka pewna szkoła, sposób myślenia tudzież filozofia, że we wszechświecie musi zostać zachowana równowaga. Tak tez mamy na świecie ludzi, którzy mają szczęście, a nawet dużo szczęścia. Z kolei po przeciwnej stronie barykady są ludzie, którzy tego szczęścia po prostu nie mają. Czyli na przykład taka Fredka, która najwidoczniej ściągała na siebie wszystkie niefortunne zdarzenia, które powinny spotkać inne osoby. No, ale nie spotkały, bo spotkały akurat ją. A gdyby pewnie znała tę część bajki "sprzed wypadku" to już w ogóle byłaby utwierdzona w przekonaniu, że już u niej tego stanu nie zmieni.
Znowu o coś uderzyła głową. Gałąź? Zasadzka? Nie bardzo wiedziała. Nie wiedziała też, co miało oznaczać nagłe wylanie na niej wody. Zdezorientowana najpierw zakaszlała, a później zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo zimno może być nocą przemoczonemu człowiekowi. Całe szczęście, że było ognisko, które niejako pozwalało jej jakoś usiedzieć w jaskini bez większego dygo... Moment. Jaskini? Ale jak? To definitywnie nie przypominało jej domu. Nie. Jej dom był przytulny i drewniany. Na pewno czeka na nią Hienshin i Ieyasu. I Cezar! Ktoś powinien zająć się teraz jej synkiem. Nakarmić feniksa i poświęcić mu trochę uwagi. Więc dlaczego siedziała związana w jaskini..? I dlaczego było wokół tylu obcych ludzi? W pierwszym odruchu próbowała się jakoś oderwać od kamiennej formacji, jednak bezskutecznie. Gdzieś usłyszała jakąś rozmowę, nad którą się nawet specjalnie nie skupiała. Chciała stąd odejść. Wyjść. Jak najszybciej. Cała się trzęsła. Dłonie, chociaż nie odczuwała specjalnie chłodu, zrobiły się nagle zimne i dygotały jak reszta jej postaci. Kiedy tylko ktoś chwycił jej twarz kompletnie się w tym wszystkim pogubiła. Co robić? Wyrywać się? Błagać o pomoc? Czekać? Pomoc... O, jak ona bardzo teraz chciała, żeby ktoś jej przyszedł na ratunek! Ale nikogo nie było. Tylko ci obcy ludzie, którym źle z oczu patrzyło. Jej zaś oczy duże niczym pięciozłotówki uciekał w kierunku przystawionego sztyletu. Jakiekolwiek było pytanie, nie była w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Więc to tak miała skończyć...? Zabita w jaskini, nie poznawszy nigdy, kim na prawdę jest? Co w zasadzie robi w Pergrande? Cóż to wszyscy wokół niej uknuli? Łzy napływały jej do oczu, zaś powiększający się ból głowy nie dawał jakkolwiek szansy na myślenie. Myślenie? W takiej sytuacji? A co ona mogła? Nic.
Nic. Jak zwykle nic. Dlaczego w to się w ogóle wmieszała? Dlaczego szukała? Dlaczego tak bardzo chciała znać prawdę? A teraz cały ten trud włożony w poszukiwania zaprowadził ją właśnie tutaj. Znowu bezbronna Friederica pozostawiona na łaskę świata, ha! Znowu bogowie jej nie pomogą. Nim Hienshin ją znajdzie, będzie już zapewne martwa. A chciała żyć. Tak po prostu żyć. Czy była obywatelką Fiore? Czy jest jakakolwiek szansa, że była też magiem? Jak bardzo chciała teraz wiedzieć. Mieć jakieś narzędzia. Jakąkolwiek moc przeciwstawienia się im. Sama nie wiedziała, czy po prostu liczy na cud, ratunek czy na jakąś magiczną siłę. Chciała się uwolnić. Jakkolwiek. Bez względu na to, czy uczyni to czynnik boski, ludzki czy jakaś demoniczna magia. Mogła mieć takie zdolności. Mogła ich nie mieć. Czysta loteria, ale jeżeli była chociaż najmniejsza szansa, nie miała nic do stracenia. Obecnie mogła tylko tu umrzeć. A przecież tego nie chciała.
Bała się odpowiadać. Nawet gdyby chciała, zapewne wyszedłby jej jakiś dziwny odgłos mający z mową niewiele wspólnego. Co, jeżeli powie coś nieodpowiedniego? Jeżeli jej słowa przyniosą niechciane dla niej skutki? Czy brak takowej nie będzie gorszy? Dlaczego nie było tutaj teraz Hienshina? Dlaczego...? Przecież przysięgał, że będzie ją chronił. Dlaczego więc go tutaj nie było? Dlaczego musi bronić się sama? Nawet nie czuła się na siłach, by wołać o pomoc. Ból głowy, jaki jej towarzyszył był tak bardzo nieznośny, że w pewnym momencie zamknęła mocno powieki jakby w nadziei, że to jakkolwiek pomoże. Chciała zniszczyć ten stalagnat. Odgrodzić się od nich wszystkich jakąś ścianą, żeby nie mogli jej ruszyć. Znaleźć w sobie jakąś siłę, jakąś moc, by ucieleśnić swoje małe, drobne życzenie. Jeżeli coś takiego się w niej znajdowało, jeżeli mogło jej pomóc - teraz to była idealna okazja. Tak bardzo chciała znaleźć się w ciepłym, przytulnym domu wśród ludzi, których zna. Znaleźć się obok męża i syna, z dala od niebezpieczeństwa. Tak bardzo nie chciała tutaj tego kończyć. Chciała wreszcie poznać prawdę. Nawet, jeżeli miałaby ona jej przynieść cierpienie - chciała wiedzieć. Nie mogła zginąć. Nie teraz. Nie stać ją teraz było ani na wiarę w ludzi, ani na wiarę w bogów. Mogła uwierzyć tylko w siebie. W to, że umie i potrafi. A przecież zawsze może się nic nie stać. Może być zwyczajną dziewczyną bez większych możliwości przeżycia. Była jak królik zagoniony w kąt. Królik, z ogromną wiarą i nadzieją w jakieś nadprzyrodzone moce. Jeśli potrafi, jeżeli kiedykolwiek to umiała, chciała wierzyć że zrobi to ponownie. Czuła i słyszała bicie swojego serca, i chociaż powinno być jej dość chłodno, odczuwała ogromny gorąc jakby właśnie stanęła przy piecu. Jak to mogło się tak potoczyć... A przecież nie chciała umierać. Tak bardzo bała się zginąć. Jeżeli była chociażby najmniejsza szansa, jakikolwiek cień nadziei, mogła próbować. Anie na pewno nie stać ją było na to, by się poddać. Nie tutaj. Nie teraz.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Nie Cze 19 2016, 20:56
MG
Modlić się? Prosić? Czekać na ratunek? Frederica mogła robić to wszystko. Jednocześnie lub kolejno. I kiedyś zdecydowanie mogło się udać. Teraz jednak jej wszelkie nadzieje szlag jasny trafił bo nie stało się zupełnie nic. Zamiast tego oberwała rękojeścią w bok głowy, tak że znów pociemniało jej między oczami, jednak nie straciła przytomności. Pociągnięcie za włosy zmusiło ją do spojrzenia na oprawcę.-zadałem ci pytanie-Powiedział mężczyzna przyciskając sztylet do policzka dziewczyny.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Cze 19 2016, 21:38
Sytuacja robiła się co raz bardziej beznadziejna. Co robić? Czy na prawdę nie było sposobu, by jakoś się stąd wydostać? Dlaczego musiało się to przytrafić akurat jej? Ból co raz bardziej się nasilał, a ona sama nie była pewna czy ten wie, że wcale nie pomaga jej w udzieleniu odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie.Łzy zaczęły toczyć się po jaj polikach, zaś jakakolwiek próba spojrzenia na mężczyznę skończyła się ponownym ich zamknięciem. Może przestanie. Może ją wypuszczą. A tymczasem mogła siedzieć. Ale przecież rzeczy nie dzieją się tylko dlatego, że ktoś tak chce. Mogła siedzieć i czekać, ale nawet nie wiedziała, czy ma na co. Mogła błagać o miłosierdzie, którego może nie dostać. Mogą jej zrobić krzywdę w taki, czy inny sposób, a ona nie będzie nawet w stanie kiwnąć palcem. Nie chciała tak. Nie podobało jej się to. Czy wszyscy ludzie tak mają? Nie mogą się bronić, kiedy jest taka potrzeba? Może jest to tylko "przywilej" kobiet, jako słabszych? Pośród tego całego strachu i rozpaczy pojawiło się jakieś dziwne uczucie. Uczucie, które kazało jej się szarpać, warczeć i krzyczeć bez względu na konsekwencje. Uczucie, które kazało jej coś zrobić, a które sprawiało, że pierwszy raz od dawna odczuwała złość nie wymierzoną w jakąś jedną, konkretną osobę wokół niej, a jakby w nią samą.
Cezar, w rzeczy samej był niereformowalnym ptakiem. Może i feniksem, może i w jakimś sensie dostojny pomimo bycia łysą kurą, ale był jej. Jej kompanem i towarzyszem, chociaż często miewała wrażenie, że robi za jego sługę. Ale był jej. Sama nadała mu imię, opiekowała się nim i chciała, żeby było mu dobrze. Bawił ją. Co prawda nie zawsze, jednak dawał wrażenie takiej drobnej niezdary. Ale dumnej niezdary. Chciała go zobaczyć. Znowu potrzymać go na rękach. Nic nie robiąc, nie mogła na to liczyć.
Nie miała pojęcia, jak bardzo Hienshin był zamieszany w całą tą szopkę z usunięciem jej pamięci. Nie miało to nawet większego znaczenia, dopóki był przy niej. Nie interesowało ją też to, czy jeżeli odkryje prawdę, to czy cała ta sielanka będzie trwała dalej. Jakkolwiek wyglądała rzeczywistość, nie mogła powiedzieć, że było jej przy nim źle. Chciała być obok niego. Tak po prostu. Kiedy gdzieś jest ludziom dobrze, to tam zostają. Chciała się w niego wtulić i znowu poczuć, że jest obok niej i dla niej. Że jej mąż jest obok i nie musi się niczym przejmować. Ale go nie było, a tulić mogła co jedynie tą skalną formację, do któej ją przywiązano. Nie robiąc nic, nie mogła liczyć na zmianę.
Ma syna! Jest matką. Ieyasu gdzieś tam czeka w kołysce, aż mamcia wróci do domu. Na pewno. I chciała wrócić. Chciała znowu zobaczyć te jego dwukolorowe oczka, która po niej odziedziczył. Chciała zobaczyć, jak dorasta, jak idzie do szkoły, jak dorasta. Być przy nim, kiedy będzie mu się powodziło i pomagać, kiedy będzie szło gorzej. Ale nie da rady, jeżeli dokona tutaj żywota. Nie da rady, jeżeli tutaj zostanie. Siedząc, nie wróci do domu. Siedząc, nie wróci znowu do swojego syna.
Siedziała. Siedziała i nic nie robiła, prócz liczenia na jakieś magiczne siły. A przecież cuda nie dzieją się na życzenie.
Czy jeżeli będę bardzo, ale to bardzo czegoś chciała i zrobię wszystko co w mojej mocy, by to się stało, to czy nawet, jeżeli będzie to niemożliwe do spełnienia... czy wtedy cały świat zaprzysięgnie się, by mi pomóc..?
Nie wiedziała. Mogła tylko wierzyć, ze tak. Zaczęła się wiercić i wyrywać, nie zwracając uwagi na to, ile jeszcze bólu jej to przyniesie. Chciała, żeby przestał ją okładać po głowie czy ciągnąć za włosy. Nie wiedziała, co ma zrobić, by to osiągnąć, ale zdawała się to jedyną dostępną opcją. - Puść mnie! - wyrzuciła z siebie najgłośniej jak mogła. Nie rezygnowała jednak z wcześniejszego planu. Najwidoczniej za mało się starała, a zdawałoby się, że stara z całych swoich sił. Próbowała rozerwać więzy chociaż wiedziała, że to daremne. A jednak zacisnęła dłonie w pięść i próbowała jakby licząc na to, że nie jest porządnie przywiązana. Chciała to zniszczyć. Jak nie więzy, to ten cholerny kamień który stał jej na drodze. Nie chciała ginąć. Nie chciała tu umierać. A skoro nie mogła na nikogo liczyć, to tylko taki los mógł ją tutaj spotkać. Nie chciała oglądać tych wszystkich zbirów, którzy się na nią zaczaili i porwali. Najlepiej by było zamknąć ich w tej jaskini na wieki i odejść. I chociaż tak bardzo życzyłaby sobie wszystkich tych rzeczy, chociaż tak bardzo chciała mieć w sobie tyle siły, by tego wszystkiego dokonać, chociaż tak bardzo starała się, by tak właśnie było, mogła teraz tylko się wyrywać i dalej wierzyć, że gdzieś równolegle zaczną dziać się rzeczy.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Nie Cze 19 2016, 22:26
MG
Widząc że Frederica nie ma zamiaru współpracować, mężczyzna raz jeszcze uniósł dłoń do ciosu. Widocznie była to jedyna metoda jaką znał.-Zostaw ją, może jutro zacznie śpiewać, jak ją zostawimy na noc bez wody i jedzenia-Mężczyzna odburknął coś, ale Frederici nie uderzył. Zamiast tego wepchnięto jej w usta materiał, a potem związano drugim kawałkiem materiału. Mimo płaczu dziewczyna jeszcze trochę się szarpała, ale wkrótce opadła z sił i zasnęła.
Kiedy się obudziła, od razu poczuła się nieco luźniej, już nic jej nie krępowało. Na dodatek leżała a pod głową nie czuła skał. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła bladą i smutną twarz Hienshina, na którego kolanach jak szybko odkryła, leżała. Jej mąż jednak przybył jej na ratunek, prośby i modły zostały wysłuchane. Widząc że dziewczyna się obudziła Hienshin powoli pogładził jej głowę, omijając zaschniętą krew przy ranach na głowie, nie chcąc zadać dziewczynie bólu. Sam Hienshin też ubrudzony był krwią. Lewą dłoń przewiązaną miał pasem materiału przesiąkniętym krwią, zapewne jego. Ciemne ciuchy jakie na sobie miał, też były spalmione krwią, lecz wydawało się że nie jego, a martwych bandytów leżących na ziemi. Patrzył smutno na Fredericę gdy ją tak głaskał. Zdawał się rozczarowany, zatroskany, przestraszony, smutny, zmartwiony. W sumie dziewcze dało mu wiele powodów do zmartwień.-Ciężko będzie ukryć to przed Hanzo...-Powiedział patrząc gdzieś w bok, tam gdzie jak szybko zauważyła Frederica znajdowało się wejście do jaskini i gdzie mignęły jej sylwetki dwóch jeszcze osób. Hienshin by dodać jej otuchy ścisnął jej dłoń, widocznie nie czuł że słowa "Wszystko będzie dobrze" tutaj pasują.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pon Cze 20 2016, 12:52
Czyli faktycznie nie było niczego, co mogłaby zrobić. Co za rozczarowanie! Z drugiej strony szarpanie się zdawało się dawać jakieś efekty. Nie doprowadziło to co prawda do jej uwolnienia, jednak przestała być okładana po głowie, a to mimo wszystko zawsze był jakiś plus. Nie myliła się. Bogowie nie mieli racji. Nie jest w stanie zrobić czegokolwiek sama, zwłaszcza odzyskać wspomnień. Tylko dlaczego musiała się o tym dowiadywać w takich momentach? Jakiekolwiek dalsze szarpanie się sprawiło tylko, że nie miała już sił na cokolwiek. Jakież żałosne. Nie potrafi sobie poradzić z więzami, a chciała brać się za rozwiązywanie jakich podstępnych intryg.
Było inaczej. Kompletnie inaczej, niż kiedy zasnęła przywiązana do tego śmiesznego, kamiennego słupa. Nie była związana, co wydawało jej się dość dziwne. Ba, leżała! Fenomen za fenomenem i, nie ukrywając, zaniepokoiło ją to. Zadziało się coś, czego nie była do końca świadoma dopóki nie otworzyła oczu. Wpatrywała się w twarz męża jakby nie mogąc uwierzyć, w to co się właściwie stało. Przyszedł. On na prawdę po nią przyszedł. Była zbyt szczęśliwa, by powstrzymywać uśmiech i łzy. - Dziękuję... - wymamrotała pod nosem sama nie wiedząc, czy powinna mówić coś więcej. Wtuliła się więc tylko bardziej w Hienshina jakby w obawie, że ktoś chciałby ją od niego zabrać. Wszystko było w porządku. Przynajmniej teraz, w tel chwili. Nie miała większych powodów do obaw o cokolwiek. Ból głowy zdawał się być tylko zwykłą drobnostką tak samo jak rany, których nawet nie widziała. Mogły być poważne, a mogły nie. Po ostatniej nocy nie miało to jakiegoś większego znaczenia. Nawet nie bardzo ją one obecnie interesowały. Rozejrzała się ukradkiem po okolicy początkowo nie będąc pewną, co właściwie widzi. Więc to tutaj ją trzymali? Gdzieś na ziemi rzuciły jej się w oczy jakieś ciała. Byli martwi? Nie wiedziała. Dopiero po czasie zauważyła ślady krwi na ubraniach męża i się nieco przestraszyła. Nie wiedziała, co tutaj się stało, ale miała wrażenie, że przez nią Hienshin musiał zrobić straszne rzeczy. - ... ale nie będziesz mieć przeze mnie problemów z Hanzo, prawda? - zapytała, mając nadzieję, ze na prawdę nie zrobiła niczego aż tak głupiego. Nie no, po prostu prawie zginęła. Nie no, nic poważnego. Gdzie tam...~ A przecież jemu starczy jakikolwiek powód, by dopiec jej mężowi. Tak bardzo jednak chciała, żeby było inaczej. Zerknęła jeszcze na jego lewą dłoń i westchnęła cicho. - Masz beznadziejną żonę. Przepraszam. Znowu przeze mnie jesteś ranny... - i nie mogła już nic na to poradzić. Nic z tym zrobić. Bo była na tyle głupia, by wracać nocą. Dobrze, że przynajmniej Wydry nie było w pobliżu, bo pewnie by ją wyśmiał.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.