I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielka wioska znajdująca się na południe od wielkiego miasta Ohary. W Tehanie znajduje się zaledwie kilka domów mieszkalnych zwykłych rolników, niewielki zajazd oraz posiadłość Kikuta. Sama wioska otoczona jest niewielkimi górami i laskami, co czyni ją trudno dostępną i raczej omijaną. Panuje to spokój i cisza. ~~
MG
Podróż na północ zajęła Frederice wraz z mężem i służbą 3 dni. W końcu na wieczór trzeciego dnia zajechali do posiadłości. Otoczona murem, miała co najmniej kilka hektarów powierzchni. Własny zagajnik, oczko wodne, stajnie, dwa domy dla słóżby i posiadłość Hienshina, w której teraz mieszkać będzie Frederica. Zdawało się to całkiem miłym miejscem na wychowanie dzieci, czy feniksa. Hanzo ani Wydra nie pokazali się ani razu od czasu ślubu i Frederica nie musiała się denerwować oglądając nielubianego członka swojej nowej rodziny. Za to Shizuka zawsze wiernie towarzyszyła swojej nowej pani, razem z nią haftując i rozmawiając, gdy Hienshin zajęty był wydawaniem poleceń. Czas mijał też Frederice rzeczy jasna na oswajaniu Cezara, który wydawał się wielce niepocieszony faktem że musi siedzieć w klatce i na dodatek gdzieś się poruszają. Jego nikt o zdanie na temat przeprowadzki nie pytał, toteż dąsał się i nie gdakał zbyt wiele. Teraz zaś gdy służba ich rozpakowywała, ona została sama z klatką w której siedział Cezar, w swoim nowym domu. Dom posiadał parter i dwa piętra. Na ostatnim znajdowała się zbrojownia, sala treningowa i strych, na parterze kuchnia, jadalnia, salon i łazienka oraz sauna. Na pierwszym piętrze pokoje dla gości i ich sypialnia. Całość wykonana była z sosnowego drewna, zdobiona ładnymi malunkami. Ogólnie cały dom zdawał się cieply i piękny. Cezar spojrzał na dom, potem na Frederice, a następnie zbliżając kuper do krat klatki, zesrał się na podłogę.
Autor
Wiadomość
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pią Maj 06 2016, 18:24
Wszyscy gdzieś poszli i nikt jej o tym nie powiedział! Nawet kartki nie zostawili... Przez moment poczuła się jakoś dziwnie pominięta i zapomniana w tym wszystkim. No jak oni mogli no.... W każdym razie brak Shizuki nie mógł stanowić dla niej jakiejkolwiek przeszkody w jej planach. A plan był prosty - musiała w końcu rozwiązać pewien "problem". Na swój sposób nieobecność Hienshina wydawała jej się nawet dość na rękę dla niej samej. To nie tak, że mu nie ufała. Musiała być po prostu ostrożna. Nie mogła tak po prostu zapomnieć słów nieznajomego. W każdym razie wraz z Cezarem, skoro syn zasnął, ruszyła na poszukiwania służącej. Jakiejkolwiek. - Gdzie znajdę najbliższego kapłana...? - zapytała, licząc na to, ze nie będą to informacje ciężkie do zdobycia. W każdym razie jeżeli jedna nie będzie wiedziała, to zapyta kogo innego. Ludu trochę w domu było, komuś się może o uszy takie informacje obiły. No i jeżeli okaże się, że to gdzieś w miarę niedaleko, tak ni mniej ni więcej w mieście albo w okolicach miasta, to od razu poprosiłaby o zaprowadzenie. Jak nie pieszo, to konno. Wsio. No i przed wyjazdem poprosiłaby inną służkę o zaopiekowanie się w tym czasie Ieyasu, a sama wzięłaby ze sobą perły, które dostała w prezencie ślubnym. Na zaś. Cezara zaś, jeżeli wzięcie go ze sobą nie byłoby problemem, zabrałaby wraz ze sobą jako swojego wiernego kompana. A co się będzie w domu kisił. Co by nie rzucać się w oczy ubrałaby jakiś płaszcz z kapturem (a jest to na tyle ważny element, że jeżeli nie znajdzie u siebie jakiegoś prostego płaszcza, to poszuka w rzeczach męża) oraz najprostsze kimono jakie znajdzie w szafie. Po za tym gwizdnęłaby sztylet z pokrowcem ze zbrojowni. Na zaś. Na wszelki wypadek. Problem będzie, jeżeli nikt się nie będzie orientował. Wtedy to też nie będzie mogło stanowić jakiegokolwiek problemu, bo problemy są złe i należy z nimi walczyć. Wzięłaby jedną służkę najbardziej umiejącą w mapę miasta i okolicy po czym ruszyłaby do miasta, konno bądź pieszo - jak będzie lepiej. Jak w posiadłości nie wiedzo to popyta na mieście. W każdym razie byłoby wskazane, by wyrobiła się przed powrotem męża. Jak nie da rady to trudno.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Nie Maj 08 2016, 18:35
MG
Frederica chyba powoli przywykała do wydawania poleceń służącym. Tak czy inaczej jedna ze służek została poinstruowana by zaopiekowała się Ieyasu. Niestety zabieranie kurczaka wydawało się nieco zbyt upierdliwe, tak więc Frederica jedynie odziała się w kimono, płaszcz, zabrała sztylet i ruszyła w kierunku, który wskazał jej jeden ze służących w domu. Po opuszczeniu rezydencji, skierowała się na południowy zachód gdzie znajdować się miała kapliczka jednego ze starych Bogów. Oczywiście perły też zabrała. I tak po 40 minutach spaceru kobieta dotarła do małej kapliczki, usytułowanej pod wielkim głazem w środku lasu. Sama kapliczka była prosta, z drewna. Otoczona grzybami. Na ofiarnym ołtarzyku paliło się kadzidło i stał kosz z pomarańczami które ktoś widocznie nie dawno przyniósł. Kapłan siedział na kamieniu obok kapliczki. Zdawał się koło czterdziestki. Odziany w czarno-białe kimono, z długim kosturem opartym obok niego. Mężczyzna był łysy i z zainteresowaniem przyglądał się dziewczynie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Nie Maj 08 2016, 19:53
Zdobycie informacji okazało się dość proste. Bardzo proste i nie wymagało wędrówek po za rezydencję w celu dowiedzenia się czegokolwiek. Całkiem wygodne. Wyszykowana do podróży ruszyła wskazaną drogą po kilkunastu minutach nie będąc pewna, czy na pewno idzie dobrą drogą. Czy wszędzie jest tak daleko? Chociaż na dobrą sprawę, kompletnie nie przeszkadzała odległość. Im dłużej szła, tym większą przyjemność jej ów spacer sprawiał, a kiedy w końcu doszła na miejsce doszła do wniosku, że czterdzieści minut to całkiem niewiele. Cała droga, która początkowo wydawała jej się długa, w międzyczasie zmieniła status na bardzo krótką. W każdym razie był las, był głaz, była kapliczka. Był nawet ktoś, kto chyba był kapłanem, a na którego widok delikatnie uśmiechnęła się. Nim jednak zaczęła jakąkolwiek konwersację, podeszła bliżej kapliczki, klęknęła i pomodliła się, forsujący cały czas nieprzerwanie jedną i tą samą prośbę. Nie przyszła jednak modlić się do bogów, dlatego też nie zamierzała poświęcać czynnością sakralnym więcej czasu. Zamiast tego wstała, po czym spojrzała na mężczyznę. - Jest pan kapłanem, prawda? Słyszałam, że może mi pan pomóc. Straciłam coś bardzo ważnego i potrzebuję kogoś, kto pomoże mi to odzyskać. - w zasadzie to nie słyszała, ale skoro kapłani w stolicy dali radę magicznie przyśpieszyć jej ciąże, to raczej to, o co zamierzała prosić zdawało jej się leżeć w ich mocy. - Czy byłby pan w stanie wrócić komuś stracone wspomnienia? Albo chociaż zna sposób... - zapytała, nie widząc sensu by dłużej przekładać wyjawienie celu jej wizyty. Mogła tylko czekać na odpowiedź mając nadzieję, że trafiła w dobre miejsce do dobrego człowieka. Nie miała pojęcia, gdzie niby jeszcze miałaby szukać pomocy.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Nie Maj 29 2016, 19:29
MG
Gdy tylko Frederica skończyła się modlić i przemówiła, ten westchnął zwieszając smutno głowe.-Tą drogą nie odzyskasz tego, co utraciłaś. Tylko Bogowie mogą zwrócić ci pamięć, Pani Kikuta.-Skłonił nisko głowę. Tym samym, jednym tylko zdaniem rozwiewając nadzieje Frederici. No chyba że dziewczę się takiej odpowiedzi spodziewało i miało plan B. Albo. Ewentualnie nawet Y. W każdym razie aktualnie kapłan twierdził że miał związane ręce i zapewne tak właśnie było.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pon Maj 30 2016, 13:30
Kurczę, kapłan ją kojarzył. A ona nie kojarzyła kapłana. Wyprzedziła ją jakaś dziwna sława, o której najwidoczniej nie miała pojęcia. Ale w zasadzie nie wiedziała i nie była świadoma tak wielu rzeczy, że kompletnie jej to nie dziwiło. Co prawda początkowo słysząc, jak się do niej zwrócił lekko się zdziwiła jednak w zasadzie to tyle. Wiec nic nie może? Oh, ciągle tylko bogowie i bogowie. A co ludzie mogą bez bogów? Najwidoczniej - nic. A sam kapłan też wiele nie mógł zdziałać. Albo mógł, tylko nie chciał pomóc. Tylko jaki sens miałoby oszukiwanie jej? Jest tylko biedną, małą, bezbronną Fretką. I czy odzyska wspomnienia czy nie pewnie tak pozostanie. Nie liczyła na wiele od swoich wspomnień, chociaż fakt, jakoby miała pochodzić z jakiegoś podejrzanego Fiore był mało pocieszny i co raz bardziej zdawał się być jej jakimś fejkiem. A jednak zawsze były te wątpliwości, czy czasem nie ma w tym ziarnka prawdy. Uśmiechnęła się do kapłana przyjaźnie. I co teraz? - Czy kapłani nie wiedzą najlepiej, jak rozmawiać z Bogami? Jak najskuteczniej wyprosić u nich takie drobne cuda? I... na prawdę nic nie mogę więcej zrobić? Rzeczy nie dzieją się przecież tylko dlatego, że bardzo chce się, by się działy... - zapytała mając nadzieję, że dowie się czegoś bardziej użytecznego. Dalej miała nadzieję, że coś wie, czego Fretka nie wie, a w sumie to nawet wypadałoby, by powinna. Tylko co? Odzyskiwanie wspomnień to jednak okropna robota. Z jakiegoś niezrozumiałego dla niej powodu kompletnie ją to nie dziwiło
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Pon Maj 30 2016, 17:24
MG
Kapłan raz jeszcze skłonił się dziewczynie widocznie okazując jej swój szacunek w ten sposób. Znowu.-Oczywiście będę się za panią modlił, być może Bogowie wysłuchają naszych wspólnych próśb.-I znów się skłonił. Mnichowie sporo się kłaniali, taki zwyczaj.-Oczywiście że nie. Każda reakcja wymaga akcji, lecz jakiej akcji wymata ta konkretna reakcja?-Bezradnie rozłożył ramiona i spojrzał w niebo, jak gdyby tylko Bogowie znali odpowiedź na to konkretne pytanie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pon Maj 30 2016, 18:06
I dalej nic. Spodziewała sie po tej rozmowie troche więcej. Nie mniej nie traciła dalej nadziei. - Dziękuję... - odpowiedziała pogodnie, chociaz była nieco zawiedziona. Modlić się... tyle robiła i do tej pory. Nawet nie była pewna czy daje to jakies efekty. - Myślę, że to rolą ludzi jest znaleźć na takie pytania odpowiedź. - stwierdziła obserwując kapłana. - Chcę wiedzieć. Chcę znaleźć odpowiedź. Czuję, że wśród moich wspomnień może kryć się chociaż częściowa odpowiedź na to, co się wokół mnie właściwie dzieje. Wczoraj pojawił się w moim domu tajemniczy jegomość twierdzący, że jeszcze niedawno byłam obywatelką innego kraju a później zniknął zamieniając się w błyskawię... Albo coś w ten deseń, nie jestem pewna. Nie wiem, czy mówił prawdę, czy kłamał czy nawet kim właściwie był. Nie chcę żyć w niewiedzy. Nawet, jeżeli moje wspomnienia to tylko szczęśliwe życie w Kokonat, to chcę pamiętać. Znajdę odpowiedź. Nie wiem jak i nie wiem kiedy, ale znajdę. Tylko nie jestem pewna, czy dam rade to osiągnąc sama... - kontynuuowała dalej uśmiechnięta. Nie miała pojęcia, czy to co mówi ma jakieś większe znaczenie. Czy zechce pomóc inaczej niż modlitwą. Jeśli nie... Tak, definitywnie będzie potrzebować innego planu.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Pon Maj 30 2016, 21:00
MG
Kiedy Frederica skończyła mówić na chwilę twarz kapłana spochmurniała, zaraz jednak się uśmiechnął i podszedł bliżej dziewczyny, dużo bliżej, tak że ta poczuła ostrze sztyletu na swoim łonie.-Pani Kikuta powinna uważać co i gdzie mówi. Nie uczyli jej tego?-Cofnął się następnie, uśmiechając już nieco bardziej pogodnie.-Teraz wróci do posiadłości, zapomni że kiedykolwiek tu była i z kimkolwiek wczoraj rozmawiała. Przestanie zadawać pytania. To wbrew temu co pani pewnie myśli, przyjacielska rada.-Raz jeszcze się skłonił.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Pon Maj 30 2016, 22:02
Nie mogła liczyć na kogokolwiek i teraz już zaczynało to do niej powoli docierać. Ale dlaczego...? Dlaczego nie chciał jej pomóc? Dlaczego zachował się tak, jak się zachował? To były zwyczajne wspomnienia. Jeżeli została oszukana, to nie było potrzeby jej straszyć. On coś wiedział. Wszyscy wiedzieli, a tamten nieznajomy mówił prawdę. Ona nie jest stąd. Nawet jeśli uznał ją za jakąś wariatkę to czy tak winien zachować się kapłan? Zna prawdę. Zna przynajmniej jakąś jej część. To jedyne wytłumaczenie mające rację bytu. Wie co raz więcej, co nie trzeba, więc wszystko zaczyna się psuć. To musiało być właśnie tak. Ale skoro nie była stąd, a z Fiore, to czy jest Fredericą? Czy faktycznie pochodzi z rodu Botan? Wcześniej była pewna, że jakaś inna opcja jak najbardziej jest realna, ale tak nie bardzo. Teraz czuła, że nie ma innej możliwości niż ta przedstawiona przez nieznajomego. Straciła wspomnienia w jakimś niesamowitym zbiegu okoliczności. Jakby była główną postacią w jakiś Star Łorsach, ominęła pieldyriard pocisków śmigających po polu bitwy a dostała tym jednym jedynym gdzieś zabłąkanym w czasoprzestrzeni. Czekali kilka lat z tym cholernym ślubem, a Hanzo i tak zachował się jak kompletny drań i wielką różnicę zrobiłoby mu przełożenie wszystkiego o te cholerne dwa tygodnie. Jakby się do cholery z czymś śpieszył. Albo po prostu jest draniem. Którym z resztą jest, ale już kompletnie mniejsza z tym. A teraz to. Jakieś dziwne odwiedziny, teraz kapłan. Sądziła, że nie ufanie nikomu tyczy się głównie spiskowaniu przeciw Hanzo a tu takiego wała. Spanikowała, cofnęła się szybko do tyłu niemal potykając się o własne nogi dobyła sztyletu, kompletnie nie wiedząc, co się właściwie zadziało. Mogła tylko z powrotem schować broń obserwując mocno zaskoczona kapłana. Nie rozumiała. Kompletnie niczego nie rozumiała. Wszystkie fakty zaczęły łączyć jej się w jakąś dziwną, nierealną niemal całość. Miała nieco wrażenie, jakby wpychała nie koniecznie pasujące klocki w nie koniecznie odpowiednie dziury ale jakby spojrzeć na to wszystko z nieco daleka miała wrażenie, że inaczej być nie może. Więcej - wydawało jej się, że to wszystko do siebie pasuje. Skinęła mu głową nie mówiąc już nic więcej po czym faktycznie ruszyła do posiadłości. Jednak im bliżej niej się znajdowała tym bardziej nie była pewna, czy faktycznie chce tam wracać. Każdy wiedział. Musieli wiedzieć. Hienshin na pewno też wiedział. Hanzo to samo. I Wydra. I pewnie służba to samo, bo czemu by nie. I rodzice, którzy równie dobrze mogli nie być jej rodzicami bo dlaczego? A może wiedziała cała Tehana? Ale nikogo nie mogła zapytać. Na nikogo nie mogła liczyć. Od nikogo nie mogła dostać pomocy. Była sama. Tak bardzo, kompletnie sama. Miała tylko Cezara i swojego syna. Tylko od nich mogła oczekiwać jakiejkolwiek pomo... Ale co? W rozwiązaniu jej zagadki ma pomóc noworodek i zapatrzony w siebie ptak? Gdyby miała trochę więcej pecha byłaby już martwa. Miał rację. Miał całkowitą rację. Cokolwiek zrobi skończy się to dla niej źle. Ale co ona mogła? Nic. Tak. Nie mogła nic zrobić. W połowie drogi zeszła na bok po czym usiadła skulona pod drzewem z narzuconym na głowę kapturem. Była sama. Była całkowicie sama... Na samą myśl o tym łzy zaczęły napływać jej do oczu. Nie chciała wracać. W posiadłości każdy w zasadzie mógł być jej wrogiem. Czy takie miejsce można nazwać dalej domem, czy to już nabiera rangi więzienia? Nawet jeżeli dorobiona przez nią teoria jest błędna, nie koniecznie dobrze połączyła fakty to nie było nikogo, kto mógłby jej cokolwiek wytłumaczyć. Albo zachowa się jak teraz kapłan, albo ją zabije, albo oszuka. Straciła jakiekolwiek podstawy by komukolwiek zaufać. Nie miała pojęcia, co skrywały jej wspomnienia, ale cała ta niepewność zdawała się być o wiele gorsza niż ich domniemana zawartość.
Dlaczego...
Nie mogła nikomu ufać. Z niczym. Wszystko co powie zostanie użyte przeciw niej. Nie żartowali. Mówili całkowitą prawdę i teraz widziała jej odzwierciedlenie w rzeczywistości. Łzy spływały po jej czerwonych polikach, a jej samej zaczęło robić się co raz cieplej. Może byłą to wina płaszcza. Może pory roku. Może czego innego. Ale nie było to przyjemne ciepło. Raczej z rodzaju takich, przy których idzie się ugotować. - Dlaczego... Jeżeli Wy, Bogowie, jesteście jedynymi, którzy mogą mi pomóc, to co mam uczynić, byście podali mi dłoń? Dlaczego muszę przez to przechodzić? Dlaczego musiałam je stracić? Dlaczego są one taką tajemnicą? Dlaczego nikt nie chce mi pomóc? Dlaczego zostałam zostawiona sama z tym wszystkim? Co takiego uczyniłam, by przez to przechodzić? Co złego zrobiłam? Czym wobec Was zabluźniłam? Czego ode mnie oczekujecie? Jeżeli aż tak bardzo jestem wam obojętna, dajcie mi chociaż wskazówkę! Jakikolwiek punkt zaczepienia! Cokolwiek! Bierzcie co chcecie, ale proszę, zwróćcie mi je... - zaczęła mamrotać pod nosem nie mając sił na jakiekolwiek głośniejsze, donioślejsze i objawiające się większym splendorem monologiem. Nie była Kordianem na Mount Blanc. Była Fretką pod jakimś randomowym drzewem mogącą liczyć na pomoc tylko od bogów. Na ludzi liczyć bowiem nie mogła. Nawet jeżeli rzucała słowa w eter, nawet jeżeli nikt jej nie słyszał... Mogła tylko siedzieć i czekać na cud. Każdy inny jej ruch mógłby tylko ją zabić.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Wto Maj 31 2016, 20:11
MG
Rozpacz i nędza. Mniej więcej tak przedstawiała się aktualna sytuacja Frederici. W każdym razie siedząc tak pod tym pieprzonym drzewem, albo oszalała, albo Bogowie postanowili odpowiedzieć na jej łkania. Teraz bowiem naprzeciw niej stał dzik. Dziki nie są niczym dziwnym w lasach, a na pewno mniej dziwnym niż młode łkające żony. Rzecz w tym, że ten dzik mlasnął. A potem się odezwał.-Ty to jesteś głupia.-A potem polizał korę drzewa obok, zupełnie jakby była z marmolady.-Bierzcie co chcecie? Durna smarkulo. W takim wypadku własnoręcznie zamorduj swoje dziecko. Pasuje ci to? Wezmę jego życie. Idealna opcja, skoroś gotowa oddać wszystko.-Prychnął pogardliwie. Oh ile razy on to słyszał. "Oddadzą wszystko", "Zrobią co zechce" a potem wychodziło szydło z worka. Puste słowa rzucone w przypływie emocji. Niepoparte nawet sekundą zastanowienia. Oni wszyscy byli po prostu - głupi. Dał dziewczynie chwile na przetrawienie jego słów oraz reakcję, oblizując swój pysk, a następnie znów się do niej odezwał... no, o ile nie zareagowała w sposób który mu to uniemożliwiał. -Masz szczęście że niektórych bawi twoja sytuacja. Byłoby niezręcznie gdybyś się powiesiła czy poddała... ale też nie mogę ci pomóc za wiele. Więc może zacznij od ruszenia leniwej grubej dupy księżniczko? Karty leżą na stole. Znajdź je, weź do rąk i zacznij grać w ich grę, ale teraz jako gracz a nie jako pionek. To takie proste. Myśl. Naucz się myśleć. Czy sama nie mówiłaś że to rola ludzi, znajdować odpowiedź. Więc weź się do roboty. Przestań polegać na innych... uh.-Zakaszlał po dzikowemu, bo rozbolało go jego dzikowe gardło. Dziki z reguły nie mówią więc to w sumie ciężka sprawa. Zupełnie jakby człowiek miał piać z rana niczym kogut. Powalone to wszystko, jak znajdzie tego który wymyślił by pojawił się tu w formie dzika to mu urwie wszystkie nogi. W każdym razie po poinstruowaniu i okrzyczaniu dziewczyny, zadowolony z siebie zaczął drapać swój bok o korę pobliskiego drzewa.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Wto Maj 31 2016, 21:03
Fretkę zatkało. Tak konkretnie. Dzik. Dzik który gada. No super. Momentalnie przestała płakać, a zaczęła gapić się na zwierza, który chyba pomylił lipiec z grudniem i zaczął mówić ludzkim głosem. - Czy tylko mnie co chwilę spotykają sytuacje żywcem z jakiejś fantastyki..? - rzuciła w eter kompletnie nie czając. Była zwyczajną dziewczyną, trochę bogatszą niż większa część społeczeństwa i z amnezją. Tyle. Ale to ONA musiała znaleźć się w takiej chorej sytuacji. I teraz to ONA gada z dzikiem. Dzikiem? Rzesze kapłanów, szarlatanów i proroków przez całe życie nie zyskuje takich objawień jak ona. A Fretka po czymś takim właśnie spotkała kopanego, gadającego dzika. Była zbyt zbita z tropu by rozpaczać. - Jakie karty? Jaka gra? Na kogo ja ci wyglądam? Jestem zwykłą dziewczyną nie mającą najmniejszego pojęcia nawet o zasadach tej waszej "gry" a co dopiero o samej rozgrywce! Co ja, wybitny taktyk? Strateg? Nie mam najmniejszego pojęcia, co się tutaj dzieje. Nie wiem, czego mam konkretnie szukać, ani tym bardziej - gdzie! Oczekujecie ode mnie jakiejś dziwnej przebiegłości, odwagi czy inteligencji, a nie mam niczego nawet odrobinę podobnego. Polegać na innych? Ale ja na nikim nie mogę polegać! Rozumiesz? Nikim! Wyrzuciliście z łodzi osobę nie umiejącej pływać gdzieś na środku oceanu bez jakiegokolwiek koła ratunkowego i liczycie, że dopłynie do brzegu. Wiecie co? Dziękuję, na prawdę. Jeżeli kiedykolwiek prosiłam o przygody tego typu to musiałam chyba wypaść z jakiegoś okna i upaść na głowę! Nie wpadło wam do głowy, że może mnie to wszystko tak ździebko nie wiem... PRZEROSNĄĆ!? - była zła, wręcz wściekła. Prosiła o pomoc, wskazówkę, a dostała jakiegoś umoralniającego ją dzika wymagających jakiś chorych rzeczy. Ale tak, nie zawsze dostaje się to, co chce. Fredka często dostaje co, co chce, ale rzeczy drugiego priorytetu. -... i wcale nie jestem gruba. - dodała urażona nadymając przy tym policzki. Była... była w sam raz. Nie beczka i nie patyk, a ten zwierz jeszcze zaczął ją obrażać. No tak, dla niego wszystko było oczywiste, a ona nie miała pojęcia, co niby ma robić. Jeden fakt ją jednak nieco zaciekawił i na moment zapomniała o fochu. - Dlaczego byłoby niezręcznie, gdybym się poddała? Co, stracilibyście źródło rozrywki? Nie martw się. Mówiłam też, że prędzej czy później znajdę odpowiedź. Nie zmieniłam zdania co do tego. Ale to na prawdę ponad moje siły... W każdym razie jeżeli nie możesz mi pomóc, to nie potrzebnie się fatygowałeś. Nie mniej - doceniam, na prawdę. - w zasadzie chyba go właśnie wypraszała. Nie powiedział jej niczego, co mogłoby jej jakkolwiek pomóc. Wziąć karty i zacząć grać? Fajnie, łatwo powiedzieć. Ma walczyć z całym otoczeniem? No świetnie, tego jej brakowało. Chciała mieć zwyczajne życie. I jasne, gdyby się poddała, to może i takie by było. Ale... chciała wiedzieć. Należało jej się to jak psu kość. Czy można żyć normalnie wiedząc, że prawdopodobnie wszyscy wokół spiskują? Jeżeli dzik nie będzie w sumie miał wiele więcej do powiedzenia lub sobie pójdzie to sama też znowu ruszy do posiadłości. Nie było większego sensu tu siedzieć. Prędzej czy później zaczną jej szukać i wróci tak czy inaczej. I jeszcze mogą mieć jakieś pytania, a obecnie nie miała ochoty w sumie rozmawiać z kimkolwiek. Tak, zaszyć się gdzieś w posiadłości z dala od ludzi. To brzmiało jak plan. Przynajmniej, jeżeli wrócił Hienshin, bo przy nim i tak wiele nie zrobi. W każdym razie jedno wiedziała - bogowie są podli, modlitwy w niczym jej nie pomogą. Albo dowie się, co ma zrobić, albo będzie tylko gorzej.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Wto Maj 31 2016, 23:01
MG
No. W sumie o źródło rozrywki chodziło. Taka trochę wredna zabawa i ogólnie no, ale kto silnemu zabroni? No nikt. W każdym razie dziewczyna była głupia i Dzik to widział.-No tak. Tak. Wymówki. Bo ty nie wiesz, bo los taki niedobry. Weź więc ten los w swoje dłonie. Poznaj zasady, dodaj własne... nie wiem, wymyśl coś. Zacznij myśleć. Albo to zrobisz albo przegrasz, prostsze to być nie może. No i pamiętaj, oferta aktualna. Zabij dzieciaka a ci wszystko powiem. Możesz poderżnąć mu gardło, utopić go, zjeść, jak ci się podoba.-No, przecież on nie żartował.-Jak byś przypadkiem faktycznie go zabiła to nie wiem... chuchnij w krzak, przybiegnę.-Powiedzial jeszcze dzik na pożegnanie a Frederica wróciła do rezydencji, w której w zasadzie od jej wyjścia, nie specjalnie się cokolwiek zmieniło.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sro Cze 01 2016, 09:56
No tak, bo przecież dla tych bytów wyższych wszystko było takie oczywiste i proste! - Nie no, przecież każdy zdrowo myślący człowiek pcha się od tak w paszczę lwa. O jak ja śmiem unikać tak zdecydowanie fascynujących przygód dających mi tak ogromne możliwości stracenia życia! Nie jestem bohaterką mangi... - coś bardzo głęboko zakorzenione w jej podświadomości właśnie zaczęło się turlać ze śmiechu, a Fredka jeno parsknęła i ruszyła z powrotem do posiadłości. Nie miała nic więcej do powiedzenia.
Cała ta gra właśnie się toczyła, a ona była w środku tego wszystkiego czy jej się to podobało czy nie. Pergrande zdawało się rzucać jej jakąś niewidzialną rękawicę. Ale co ona może? Za przeciwników ma... Tak. Hanzo, z ktòrym nie ma szans wygrać jakkolwiek i w czymkolwiek. Hienshin, z którym w ogóle nie chciałaby toczyć jakichkolwiek bojów. Do tego pewnie i Wydra, który pewnie nie wachałby się z zabiciem jej gdyby tylko dowiedziała się czegoś za dużo. Ale w zasadzie nie wiedząc, kto jest faktycznie jej przeciwnikiem musisła założyć, że właśnie wmieszała się w walkę z całym imperium jakim jest Pergrande. Czy weźmie w tym udział czy nie wynik będzie ten sam. Jednak co, jeżeli jednak jej się uda? Wszystkie znaki wskazywały właśnie tę drogę. Nie była dzieciobójcą. Nie było innego wyjścia. Mogła tylko pójść zawalczyć o wspomnienia i ewentualnie polec w walce. Ale hej! Czy miała obecnie cokolwiek do stracenia, skoro nie miała niczego? Skoro to wszystko to kłamstwa, to co faktycznie należy do niej? Co mogło jej przepaść bezpowrotnie? No i skoro straci życie, to będzie to miało dla niej jakiekolwiek znaczenie?
- ...więc albo wszystko, albo nic.
Mogła udawać, że wszystko jest w porządku. Zapomnieć i żyć jak żyła. Tylko było zbyt prawdopodobne, że niepewność zabiłaby ją od środka. Doprowadziła się po drodze do względnego ładu po czym weszła do rezydencji. Dała znać slużbie, żeby się wokół niej nie kręcili bo ma zły humor. Co prawda bardziej była przybita niż zła, ale to nie było specjalnie istotne. Weszła do swojego pokoju, zamknęła drzwi (klucz, zasuwa, cokolwiek), zrzuciła z siebie płaszcz po czym wzięła się za przeszukiwanie rzeczy Hienshina. Kieszenie, półki, szuflady, papiery wszelakie... Wszystko. Miała zamiar zajrzeć i przejrzeć wszystko wraz z chociażby najmniej podejrzanymi zakątkami pokoju, zgarnąc co wyda się mieć związek z jej sprawą, posprzątać, a pozniej to samo zrobić w innych pomieszczeniach gdzie szłoby coś znaleźć. Może ma jakieś biuro czy inny pokój gdzie może trzymać swoje rzeczy. W każdym razie koniecznie zamyka drzwi i modli sie by faktycznie w międzyczasie nie wrócił jej mąż. Skoro winna zacząć szukać na własną rękę to zdawało jej się to być odpowiednia metoda by co znaleźć. Co? Pewnie sie dowie, jak znajdzie.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Tehana Sro Cze 01 2016, 19:53
MG
Życie nie jest proste. Oj nie. Frederica zdążyła przeszukać może pół pokoju, przebijając się przez zaledwie kilkadziesiąt zwoi i notatek. Nie znalazła wśród nich jednak zupełnie nic, co mogłoby chociaż w niewielkim stopniu wydawać się jej podejrzane. Ot, lista gości na ślub czy prezentów to jedyne rzeczy dotyczące bezpośrednio jej. Poza tym zupełnie nic, co chociaż w małym stopniu nawiązywałoby do niej. Żadnych informacji o Fiore, Bogach czy czymkolwiek innym. Jak na razie - nie znalazła nic. Na dodatek przed domem usłyszała głosy ludzi, zapewne Hienshin wrócił do rezydencji.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Tehana Sro Cze 01 2016, 20:33
Nic. Kompletnie nic. Jeżeli posiadał coś, co faktycznie mogło mieć związek z jej przypadkiem musiało być dobrze ukryte. Oczywiście, że nie będzie leżało na wierzchu! Jednak nie wydawało się, żeby miała obecnie jakoś specjalnie dużo czasu na kontynuowanie poszukiwań tą metodą. Odgłosy na zewnątrz sprawił, ze nerwowo zaczęła układać z powrotem rzeczy na swoim miejscu, byle szybciej. Byle nie dać znać, że cokolwiek szukała. Wtedy mogłyby się pojawić pytania, a to oznaczało, ze zapewne musiałaby kłamać. A kłamanie było złe! Znaczy to nie tak, ze obecnie nie mówiła nie prawdy w pewnych kwestiach czy pół prawdy, ale ogólnie nie były to wielkie rzeczy i to też nie tak, że kompletnie z czymś gdzieś blefowała. Co najwyżej o czymś nie mówiła. Schowała również płaszcz na swoje miejsce, a wraz z płaszczem również sztylet. Nie chciała z nim biegać z powrotem do zbrojowni, a posiadanie takowego w miarę pod ręką wydawało się być całkiem w porządku. Kiedy to już zrobi, wypadałoby poszukać dalej w mniej podejrzany sposób niż przeszukiwanie czyiś rzeczy. Tego też wyszła przywitać się z mężem, a następnie zaczęła szukać w domu książki o krajach świata, co by dowiedzieć się więcej o tym tajemniczym lądzie zwanym Fiore. Nauka geografii zawsze spoko.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.