I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Drzewo starego pustelnika Wto Maj 03 2016, 13:45
Rosnące gdzieś w lesie drzewo, w takim miejscu, że niełatwo byłoby tam dotrzeć. Nie prowadzi do tego drzewa żadna ścieżka, ani droga. Jest otoczone gęstą, wysoką roślinnością, przez co to wyjątkowe drzewo nie wyróżnia się aż tak bardzo na tle krajobrazu. Jest dość niewysokie w porównaniu z innymi drzewami, ale za to jest bardzo szerokie i wygląda na bardzo stare. To co jest w nich tak bardzo wyjątkowego, to okrągłe, czerwone drzwiczki prowadzące do wnętrza drzewa.
MG:
Rozdział III
Myślałem, że to był koniec. Wszystko skończyło się, zanim na dobre by się zaczęło. Tylko jedynie dziwny smród nie dawał spokoju. Zatęchły odór jakichś przestarzałych kadzidełek i ziół. Powietrze było gęste jak piasek i kuło w płuca. Musiałem sobie odkaszlnąć, zanim otworzyłem oczy. Pierwszym co ujrzałem, to była ziemia nad moją głową, a z niej wyrastały korzenie. Przestraszyłem się, że mogłem obudzić się pogrzebany żywcem, ale prędko zorientowałem się, iż tak nie było. Znalazłem się w jakimś dziwnym, brudnym miejscu. Dominacja natury była aż lekko przytłaczająca. Jedyne światło dochodziło przez niewielką dziuplę i w środku panował półmrok. Musiał być to jednak dzień, wywnioskowałem po jasności światła. Oświetlało ono liczne paprotki, wijące się korzenie. Sprawnie przebiegały sobie po nim myszki i pełzały gąsienice. Mogłem również doliczyć się co najmniej trzech małych węży. Poczułem ból w plecach, jakbym spędził noc w niewygodnej pozycji na kamieniu. I rzeczywiście miałem pod sobą kamień, ale cały porośnięty mchem. - Niech się nie rusza! Nie przemęcza! - zostałem skarcony przez piskliwy głosik. Należał on do dziwnego starca. Początkowo go nie zauważałem, gdyż skutecznie zlewał się z tłem. Był niewysoki, zgarbiony i brudny, cały w ziemi, jakby dopiero co się z niej wygrzebał. Zarzucone miał na siebie jakieś brązowe szmaty, które sięgały mu do kolan. Jego łydki i czarne stopy z długimi pazurami pozostawały nagie. Zaś połowę jego twarzy przysłaniała żółta broda, wyglądająca jak siano. Para ciemnych, małych oczek wyróżniała się na ich tle, podobnie jak szeroki nos. Czubek głowy tego osobnika był całkowicie łysy i wyrastała z niej gałązka zakończona żółtym kwiatkiem. Rozejrzałem się za Abri i Vistą. Leżały na podobnych co ja kamieniach. Odetchnąłem z ulgą, że były całe, ale nie pojmowałem tego gdzie byliśmy. Rozejrzałem się jeszcze za Bubu. Ten leżał nieprzytomny na drewnianej półce, albo na bardzo szerokiej gałęzi, otoczony przez mniejsze od niego ptaki, które smutno ćwierkały. Człowiek-drzewo, tak go określiłem, podszedł wpierw do nieprzytomnej Abri, wyjął spomiędzy swoich łachmanów coś wyglądającego jak dmuchawka i w to coś dmuchnął. Szary pył rozniósł się po pomieszczeniu i znowu zebrało mi się na kaszel. Jednakże dzięki temu dziewczyna została obudzona. Sytuacja powtórzyła się sekundę później przy Viscie. - Macie czszęście, że was znalazłem! Niewiele brakowało, a byście źle skończyli! - zaskrzeczał piskliwym głosikiem i pokiwał głową. Czując się bezpieczniej, postanowiłem przyzwać książkę, by móc wszystko zapisać. Nie spuszczałem jednak wzroku z Człowieka-drzewo.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Wto Maj 03 2016, 16:19
Kiedy odzyskała świadomość nie od razu otworzyła oczy. W pierwszej kolejności musiała przypomnieć sobie co się stało, choć i to wcale nie było takie łatwe. To co najłatwiej przywoływała w pamięci to walka z Gizem i ogień. Ale co się stało później? Poruszała delikatnie nosem wyłapując wszystkie zapachy i chcąc je zidentyfikować. Jeden z nich tak bardzo przypominał jej dom, że mimowolnie czuła się bardziej bezpiecznie niż może powinna i pozwalała sobie nie otwierać jeszcze oczu. Następnie skupiła się na słuchu. Słyszała smutny śpiew ptaków, czując w nim coś bardzo niepokojącego. Czy to był lament? Dla kogo śpiewają? Powędrowała świadomością do swoich zasobów magicznych, aby określić ile ich posiada. Nie chciała zmieniać się nie wiedząc czy nie zamknie jej to ewentualnej drogi ucieczki jeśli okaże się być niebezpiecznie. Wiedziała już, ze znajdują się pod ziemią. Otworzyła oczy, kiedy usłyszała piskliwy głos, którego nie znała. Podniosła łeb i rozejrzała się ostrożnie. Tak, miała rację byli w norze. Ale to nie była jej nora, którą tak dobrze pamiętała. Tutaj było kilka ludzkich rzeczy. Nie...to zdecydowanie nie był jej dom. Ale w takim razie gdzie była? Bardzo powoli skierowała łeb na siebie chcąc sprawdzić w jakim stanie znajduje się jej ciało. Poruszała łapami, najpierw jedną, potem drugą, trzecią i czwartą. Machnęła też ogonem i zastrzygła uszami. - Chyba jestem cała...co sie stało? - pomyślała próbując sobie przypomnieć. No tak. Skoro jest wilkiem i tak sie czuje, to mogło znaczyć tylko jedno - walczyła do samego końca. Otworzyła pysk chcąc sie odezwać po czym przypomniała sobie kolejną bardzo ważną rzecz - przecież jej nikt nie zrozumie. Usiadła i znowu się rozejrzała wokół z tej nowej pozycji. Pisarz wyglądał jakby za chwile miał wybuchnąć, jeśli czegoś nie napisze. Vista, jeszcze się nie ocknęła, ale wydawało się, że wszystko jest w porządku. Poszukiwała jeszcze spojrzeniem Majestatycznego Bubu. Znalazła go i zrozumiała...to wokół niego ptaki tak smutno śpiewały. Miała ochotę się rozpłakać, ale zamiast tego spojrzała na właściciela wpatrując się w niego bezlitośnie mając nadzieję, że i on spojrzy na nią. Żeby zrozumiał co chce wiedzieć - Co z Bubu?
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Sro Maj 04 2016, 11:20
...nic do niej nie docierało. Ostatnie zdarzenia zdawały się mieszać w jedną, niespójną paćkę, która niezbyt docierała do dziewczyny. Ta nie wiedziała dlaczego, ale nagle znalazła się w zupełnie innym miejscu, w którym... miała walczyć ze smokiem! Znowu! Prawdopodobnie większa ilość przygód rozgrywała się w sennej świadomości dziewczyny, jednak coś zaczęło się do niej odzywać. Jakieś dziwne, nietypowe odgłosy, które same się prosiły o jakże magiczną kwestię! - J-Jeszcze pięć minutek... - mruknęła, a może zwyczajnie ziewnęła, obracając się na drugi bok, jakby miało ją to utrzymać w krainie sennych marzeń, a zarazem odgrodzić od brutalnej rzeczywistości, która się tutaj rozgrywała. No cóż - dziewczę najwyraźniej zatraciło się w świecie swoich sennych wyobrażeń, czy coś. Tylko dlaczego nie było tam żadnego księcia z bajki, czy coś? Mówi się trudno, bo batalia z gigantycznym jaszczurem sama się nie wygra!
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Sro Maj 04 2016, 19:14
MG: Brodacz odwrócił się do Abri i spojrzał na nią z politowaniem, a jego małe oczka wypełniły się troską. Podszedł do niewielkiego pieńka, uniósł go i postawił przy kamieniu, na którym leżała dziewczyna i usiadł na tymże pieńku. - Żyje. Żyć będzie, ale biedaczysko ma paskudnie strzaskane skrzydło. Prawdopodobnie nigdy już nie poleci – powiedział z ogromnym smutkiem. – A wy co tutaj robicie? Czemu weszliście na terytorium Giza i czemu z nim walczyliście? Życie wam niemiłe? Lekko wzruszyłem ramionami, ale pytanie chyba nawet nie było skierowane do mnie. Powróciłem do pisania, co jakiś czas wyglądając zza książki. I zobaczyłem dość sporego, włochatego pająka, który powoli wspinał się na kamień Visty. Chciałem ją ostrzec, lecz wstrzymałem się przed tym. Spała, była spokojna, nie było potrzeby, aby ją stresować, poza tym wiadomo jak kobiety przeważnie reagują na pająki, zwłaszcza takie wielkości dłoni i włochate. Stawonóg nie zaprzestał swojej wędrówki i wspinał się coraz wyżej i wyżej, wchodząc w końcu na jej tors i zaczął iść w kierunku jej twarzy.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Sro Maj 04 2016, 22:59
Skuliła uszy patrząc na majestatycznego ptaka jakim był Bubu. To była jej wina, że tak się to skończyło. Nie powinna prosić go o pomoc w odnalezieniu pustelnika. Nie powinna proponować mu tego wyścigu i powinna była przewidzieć zachowanie Visty. Kiedy gospodarz tej nory zadał pytanie o niedźwiedzia, wilczyca spojrzała na niego znowu. Wiedziała, że teraz musiała się zmienić, mimo iż nie chciała pokazywać teraz nikomu swojej twarzy. Znowu będzie płakać i znowu tego nie powstrzyma, ale musi to zrobić. W tej chwili to ona posiadała list, a niestety w wilczym futrze kieszeni nie było. Bo w końcu...to że się tutaj znaleźli, wcale nie oznacza, ze gospodarz jest pustelnikiem którego szukają prawda? Nie musiała się przecież martwić o to, że wystraszy tego człowieka. Sam przecież wyglądem przypominał drzewo. Tak więc zastrzygła uszami, opuściła głowę i zmieniła się w człowieka. Kiedy włosy opadły jej na ramiona, ukryła twarz w dłoniach chcąc w ten sposób dać sobie więcej czasu na opanowanie emocji. Chwilę to potrwało... Nawet dłuższą... W końcu jednak otarła łzy i podniosła wzrok spoglądając na gospodarza pytając krótko. - Giz jest cały? Odczekała na jego odpowiedź, po czym wyciągnęła z kieszeni list i podała mu go, postanawiając wyjaśnić co nieco - Ten list jest powodem dla którego znaleźliśmy się w tej sytuacji. To ty go napisałeś?
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Pią Maj 06 2016, 14:55
Sny mają do siebie to, że bywają niespokojne. Jak wspaniała bohaterka mogłaby wyleżeć przez całą jej przygodę w jednym miejscu. Nim świat zdążył zareagować, dziewczyna obróciła się na brzuch. Gdyby nie błogosławieństwo natury, najprawdopodobniej leżałaby idealnym plackiem wbita w kamienne, czy jakieś łóżko. To było pierwszym czynnikiem, który nie pasował różwowłosej. Ta lekko podźwignęła się na własnych rękach, ostrożnie rozglądając się dookoła i ziewając. Oczywiście przesłoniła łapką usta, aby to utkwić spojrzenie w rozmawiającej towarzyszce i jakimś dziwnym staruszku. - Ne, Bri... gdzie jesteśmy? - spytała się w końcu, kiedy fala senności odeszła wraz z przeciągnięciem, a wszystko względnie zaczęło do niej docierać w normalny sposób.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Pon Maj 09 2016, 13:14
MG: Pająk spadł z dziewczyny, kiedy ta się przekręciła. Najwidoczniej musiała go nie zauważyć, ale to nie oznaczało, że zniknął. Co prawda przez chwilę go nie widziałem, ale po paru sekundach wspiął się po plecach dziewczyny na jej ramię i zaczął jej wchodzić na głowę, w gęstwinę jej różowych włosów. Milczałem, jedynie wpatrując się w nią i w pająka z niepokojem. - Nie musisz się o niego martwić, to potężny zwierz. Gorzej już z nim bywało. Wyliże się z tego – odpowiedział człowiek-drzewo. Następnie Abri wręczyła mu list. Przez chwilę brodacz wpatrywał się w niego, marszcząc brwi. – Nic z tego nie rozumiem… - Odwrotnie go trzymasz – poprawiłem go. Brodacz spojrzał na list, a potem uśmiechnął się do mnie. - Rzeczywiście! – powiedział odwracając kartkę na drugą stronę. – Dalej nic nie rozumiem… - Miałem na myśli, że trzymałeś go do góry nogami – jeszcze raz go poprawiłem. - Och… Racja… Nierozgarnięty jestem – powiedział i poprawnie chwycił list. Przeczytał go kilkakrotnie, jedynie przelatując oczami od lewej do prawej. Podrapał się jeszcze po głowie. – Interesujące… Ale to nie ja jestem jego autorem. Ja nigdy nie napisałem żadnego listu. Nawet papieru nie miałbym skąd wziąć!
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Pon Maj 09 2016, 13:53
Nagle zapomniała o wszystkim. Zapomniała o Gizie, zapomniała o Bubu, zapomniała też o tym, że Vista zadała jej pytanie. Ten pustelnik nie był ich pustelnikiem... Abri wpatrywała się w gospodarza co najmniej jakby dopiero przed chwilą wyszedł spod ziemi. To nie on? Ale jak to? Była prawie pewna, że to on. Może sie rozmyślił, nie chce wracać do domu i teraz kłamie? A może faktycznie ktoś inny wysłał ten list? Teraz to ona nic z tego nie rozumiała... - Przepraszam, ale... znasz Pana Luliona? - zapytała wpatrując się w niego jak w obrazek. Powiedział, że nie miałby skąd wziąć papieru. Abri myślała o tym wcześniej, kiedy pokazywała list obecnej właścicielce domu. Przez myśli przebiegło jej pytanie - jak się robi papier? Potrząsnęła głową. Nie...papier to teraz akurat najmniejszy problem. Prawda? Rozejrzała się raz jeszcze po pomieszczeniu próbując sobie przypomnieć zapach jaki wyczuła tutaj swoim wilczym nosem i chcąc skojarzyć go z listem. Czy był ten sam? Już wcześniej czuła gdzieś ten zapach po drodze, czy to możliwe, że w okolicy mieszka jeszcze jeden pustelnik? Ten którego szukają? Przeklęty gołąb! Dlaczego nie chciał z nimi iść?! Spojrzała na Vistę przepraszającym wzrokiem. Nawaliła... Wystawiła towarzyszy na niepotrzebne niebezpieczeństwo wchodząc na terytorium Giza, była powodem dla którego Bubu może już nigdy więcej nie wzbić się w powietrze i jakby tego było mało, znowu nie mieli nic, oprócz listu. Czy ten mały świstek papieru może ich doprowadzić gdziekolwiek?
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Wto Maj 10 2016, 19:50
Rzeczywistość powoli przebijała się do podświadomości dziewczyny, dając jej tym samym wgląd na jej aktualną sytuację. Przeciągnęła się raz jeszcze zaraz po tym, jak udało jej się usiąść na skraju jej niewygodnego łóżka. Wszystko po to, aby kolejny raz ziewnąć, przesłaniając ręką usta. Spojrzała na rozmawiający duet, a słowa docierały do niej z pewnym opóźnieniem. - Czyli pan nie jest Lujuljonem? - upewniła się tylko, próbując przy tym wstać i doczłapać do białowłosej. Miała nieodparte wrażenie, że dziewczynie było jakoś smutno, a smutni ludzie to ludzie podatni na zło. Dlatego też musiała zrobić wszystko, co w jej mocy, aby złu zapobiec, a na chwilę obecną taką czynnością zdawało się przytulenie znajomej. Wszystko po to, aby poprawić jej jakoś samopoczucie. Może lepiej, iż pan pająk dalej nie ujawnił się we własnej osobie?
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Wto Maj 10 2016, 20:49
MG: Człowiek-drzewo zmarszczył krzaczaste brwi i zrobił zeza, jakby nadzwyczaj intensywnie zastanawiał się nad zadanymi mu pytaniami. Minęło kilka sekund, kiedy wypuścił dość głośno powietrze nosem i się rozluźnił. Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy i pokiwał głową na potwierdzenie. - Nie jestem nim. Mnie możecie zwać Mabagi, ale człowiek z tym imieniem był tutaj, dość spory czas temu – odpowiedział brodacz, pobudzając moją ciekawość. Wyglądało na to, że musiał spotkać Luliona. - Pytał mnie o pustelniczą mądrość, to mu odpowiedziałem, że jeśli chce mądrości, to niech pójdzie do biblioteki, a nie będzie mi zawracał głowę! Wtedy to też uśmiechnął się i ruszył dalej. Wydawał się być bardzo tajemniczym osobnikiem. Jego wypowiedź została nagle przerwana przez podburzony ćwierkot ptaków, które nagle wzleciały od miejsca, w którym leżał Bubu i zaczęły krążyć po całym pomieszczeniu. Odchyliłem się odruchowo, aby żaden nie trafił mnie przypadkiem swoim kupskiem, ale na szczęście wstrzymywały się od bombardowania. Powodem tego całego zamieszania było to, że dumny ptak się przebudził. Uniósł lekko swój szary łeb, który po sekundzie zabarwił się na zielono, a sam ptak spróbował jakoś się podnieść, ale miał z tym wyraźne trudności. Kiedy jednak Mabagi podszedł do niego, by mu pomóc, Bubu zaskrzeczał na niego donośnie, że brodacz aż się cofnął. Wtedy to też pająk siedzący na Viście zsunął się z niej, kiedy ta wtuliła się w Abri. Jednakże zdążył jeszcze zawisnąć na pajęczynie między jedną, a drugą dziewczyną.
Techniczne tralala::
W chatce dominującym zapachem był przede wszystkim zapach ziemi i kurzu, ale nie dało się wyczuć tego, którym pachniał list.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Sro Maj 11 2016, 11:32
Odwzajemniła uścisk Visty czując się troszkę lepiej, jednak nie zmieniało to faktu, że wciąż byli w kropce. Możliwe że ich pustelnika nie ma w tym lesie... Może faktycznie popełniła błąd proponując, aby zacząć od lasu. Może faktycznie Vista miała rację chcąc iść na plażę? - Dziękujemy Mabagi-san. Czy pamiętasz może coś jeszcze? Cel jego wędrówki, albo przynajmniej w którą stronę poszedł? Może miał ze sobą coś, co mogło by nam teraz powiedzieć cokolwiek? - zapytała wyciągając rękę po list, aby móc znowu go schować. Kiedy ptaki w norze nagle podniosły krzyk, Abri obserwowała je i słuchała uważnie każdego słowa. Spojrzała na Bubu zmartwiona chcąc zrozumieć jego zachowanie, dlatego też zignorowała pająka znajdującego się teraz między nią, a Vistą. Nie odrywając wzroku od majestatycznego ptaka szepnęła do przyjaciółki - Myślisz, że mogłabyś spróbować uleczyć go jeszcze raz? Magia powinna pomóc mu znowu wzbić się w powietrze... - zapytała ciesząc się, że na moment może nie myśleć o tym jak zawaliła poszukiwanie Luliona. Wciąż jednak nie odezwała się bezpośrednio do ptaka, wiedząc że ten nie jest w nastroju na pogaduszki. Musiała go przeprosić choć czuła, że nie zostanie jej to wybaczone...
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Czw Maj 12 2016, 14:49
Poważne sprawy wykraczały poza kompetencje młodej asystentki radnego. W końcu była dopiero asystentką, więc wszelka kariera urzędowa znajdywała się przed nią. Dlatego też nie do końca pojmowała to, jak przebiega ta wymiana zdań. Usatysfakcjonowana usatysfakcjonowaniem białowłosej, dziewczyna uśmiechnęła się nieco bardziej, a jej szare komórki zaczęły same pracować napędzane potęgą miłości i przyjaźni. Nie minęło wiele chwil od końca pytań zwierzęcej koleżanki, kiedy to słowotok wypadł z ust dziewczyny. - Pamięta pan jak wyglądał? Albo o czym mówił? Nie chciał się może wybrać nad morze? Bo może morze nie jest za blisko, ale morskie morze jest może nieco lepszym rozwiązaniem niż jezioro lub rzeka... Ewentualnie o jakiej biblotece mówił? - skończyła swój krótki wywód, aby to na chwilę zblednąć. Nie krzyczała jednak, bo bohaterom to nie przystoi, a jedynie nieco odsunęła się od białowłosej z zamiarem zmierzwienia własnych włosów i jakiegokolwiek odrzucenia od niej zalotów pająka, który nie miał u niej szans ze względu na różnice gatunkowe. Tym samym Viscotte chciała, by ten jednak przetrwał to rozstanie i dalej żył swoim życiem.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Czw Maj 12 2016, 18:22
MG: - O ile dobrze pamiętam, kierował się drogą na zachód, ale nie mówił nic o tym jaki był cel jego podróży. – odpowiedział brodacz uśmiechając się do dziewczyn. – A wyglądał niby normalnie, ale było w nim coś niezwykłego. Jego twarz była taką, która zapada w pamięć. Pamiętam, że był niewysoki, szczupły, a jego czarne włosy sięgały mu do ramion. I miał bardzo specyficzne, tajemnicze spojrzenie. Słuchając tego wszystkiego, siedząc, pisząc i przyglądając się brodaczowi zacząłem odczuwać nietypowość tej sytuacji. Tak po prostu przyszło mi na myśl, czy aby na pewno można było mu ufać. Ani Abri, ani Vista chyba nic nie robiły sobie z tego, że znaleźliśmy się w jakimś dziwnym miejscu, z jakimś dziwnym osobnikiem, który równie dobrze mógłby chcieć nas wrzucić do pieca i zjeść. Chociaż pieca nigdzie tam nie było, to może wolał nas na surowo. Nie chciałem jednak wzbudzać większego niepokoju, niż byłoby to potrzebne. W końcu byłem tylko wędrownym pisarzem. Tylko spoglądałem z lekkim zdziwieniem na dziewczyny, powoli zapisując kolejne zdarzenia. Jak chociażby upadek pająka, który został prawie całkowicie zignorowany i popędził schować się pod kamieniem.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Pią Maj 13 2016, 12:01
Abri nie czuła nic niepokojącego w zachowaniu pana-drzewo. Właściwie to była wdzięczna za pomoc jaką im okazał, więc nawet nie podejrzewała, że mógłby się okazać jakimś złym oszustem. Przede wszystkim dlatego, że dbał o zwierzęta. Ktoś kto był miły dla zwierząt, nie mógł być złym człowiekiem - tak właśnie uważała i tego się trzymała. Słuchała z uwagą jego słów, starając się zapamiętać jak najwięcej. Pożałowała również, że nie udało jej się namówić gołębia, aby im towarzyszył. Z drugiej strony pożałowała, że nie była bardziej stanowczą osobą i po prostu nie zabrała ze sobą Cholernego Ptaszyska. - Jak długo tu jesteśmy? - zapytała gospodarza chowając list do kieszeni w spódniczce jeśli jeszcze tego nie zrobiła. Kiedy uzyska odpowiedź, spojrzy na Vistę. Musieli się teraz wszyscy naradzić. Co robić dalej? Iść na zachód i dalej szukać w ciemno, czy...no właśnie co? Jakie mieli inne wyjście? - Co teraz? - krótkie pytanie skierowane do różowej przyjaciółki zawisło pomiędzy nimi.
Vista
Liczba postów : 216
Dołączył/a : 27/11/2015
Temat: Re: Drzewo starego pustelnika Sob Maj 14 2016, 12:45
- ...wygląda trochę jak bohater harle- Nieważne - odparła różowowłosa, coby pod koniec wypowiedzi nieznacznie się speszyć. Pomachała rękoma, jakby chciała odegnać dalsze wywody w tym temacie, a następnie skupiła się na jednym. Gdzie tu był zachód? To zwykle to po lewej, prawda? Tylko gdzie oni się znajdywali? Nie pozostawało jej już nic innego, jak dać Abri zadać własne pytania, jednak odczekała odpowiedni moment, aby wyruszyć ze swoim. Wyciągnęła sobie podręczną mapkę turystyczną Fiore i okolic, aby to spojrzeć na pana pustelnika. Nie orientowała się zbytnio na działaniu map, ale może ten człek coś wiedział! Może! - Przepraszam, ale zna się pan na mapach? M-Mógłby pan nam pokazać gdzie aktualnie jesteśmy? - tonący chwyta się brzytwy? Możliwe. Do tego zwinięta mapa wypadła jej z rąk z trzy razy, jednak ostatecznie zebrała ją do kupy i rozłożyła, fragment z czymś, co było lasem. I to chyba wschodnim nawet.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.