I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Imię: Rō Pseudonim: - Nazwisko: Black Płeć: M Waga: 85 Wzrost: 2 m Wiek: 25 Gildia: GH Miejsce umieszczenia znaku gildii: Zewnętrzna część prawego przedramienia. Klasa Maga: 0
Wygląd: Pomimo młodego wieku, Rō nie wygląda jak typowy dwudziestopięciolatek. Na całym ciele maga widnieją ślady odniesionych ran, blizny oraz pozszywane w wielu miejscach ciało. Długie, sięgające do dolnej części pleców czarne włosy, wielkie, białe źrenice na czarnych tęczówkach oraz rozerwane usta, zaszyte czarnymi nićmi dodatkowo potęgują aurę tajemnicy i strachu. Rō zazwyczaj nosi czarną koszulkę bez rękawów, białą chustę pełniącą rolę pasa, oraz czarne spodnie. Na nogi zakłada czarne trapery. W deszczowe, lub chłodne dni, Rō zakłada na siebie długi, ciemno-czerwony płaszcz bez żadnych wzorów. Nieliczni mogli zaobserwować poskładanego do kupy Rō. Na ciele maga widnieją liczne ślady torturowania, a także sklepione od dawna rany i szwy, dzięki którym rany się nie otworzyły.
Charakter: Ulubioną sentencją Rō jest zdanie „Nawet piekło potrzebuje pieniędzy”, co w pełni odzwierciedla jego osobowość. Jest to osoba chciwa, nade wszystko pożądająca i kochająca pieniądze. Trudy życia, jakim został poddany w dzieciństwie mocno odbiły się na jego psychice. Jest indywidualistą i nie cierpi kontaktów z innymi ludźmi. Uwielbia chodzić własnymi ścieżkami i męczy go praca w grupie. Zawsze perfekcyjny i dokładny. Choć bezwzględny w walce, potrafi docenić zdolności bojowe przeciwnika.
Historia: Miarowe odgłosy kapiącej wody roznosiły się po ciemnych korytarzach, mieszając się z dźwiękami tupiących o kamienną posadzkę szczurzych nóżek... Większość skazańców spała. Tylko z kilku cel dobiegały odgłosy cichych rozmów. -Wiesz, kogo mają dzisiaj zabrać?- mężczyzna siedzący w zacienionym rogu spytał cicho. -Nie.-rzekł inny, z celi naprzeciwko. Akustyka panująca na korytarzu sprawiała, że każdy, kto chciał, był w stanie usłyszeć i zrozumieć słowa płynące z cel znajdujących się po przeciwnej stronie korytarza. -Wszyscy martwi... Nikt nie wrócił... Pomrzemy tu wszyscy... POMRZEMY!- sąsiad pytającego zaczął bełkotać niczym obłąkany, na końcu wydzierając się na cały głos. Stary dziwak podbiegł do krat, po czym zaczął uderzać rękami i nogami w metalowe odrzwia. Reszta zaalarmowana nagłymi hałasami zerwała się z łóżek i w panice poczęła uciszać pomyleńca, nieświadomie robiąc jeszcze większy hałas, który po kilku sekundach nagle ucichł, aż z powrotem dało się słyszeć kapiącą ze ścian wodę. Odgłos wielkich wrót ocierających się o kamień przeszył całe pomieszczenie, uciszając nawet pomyleńca, biegającego po celi jak małpa w cyrku. Wszyscy przyzwyczajeni do wszechobecnej ciemności nie mogli patrzeć na światło dostające się teraz do kamiennego więzienia. Przez próg przestąpiło kilkoro ludzi. Jedni ubrani w więzienne mundury, inni przyodziani w białe fartuchy lekarskie. Na przedzie dumnie kroczył dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnej karnacji z blizną rozciągającą się od czubka głowy, przez prawy policzek, na szyi kończąc. Początkowo szedł dumnie, lecz nawet on nie przepadał za wizytami w tym miejscu, a wspomniana blizna była tego najlepszym dowodem. Wystające z każdej celi ręce, niczym macki starały się opleść swoją zdobycz i wyciągnąć z niej wszystko, co zapewniłoby im przeżycie. Drewniane miski, na której leżały zapleśniałe ze starości bułki ze stojącymi obok, często poprzewracanymi kubkami. Przemieszane ze sobą zapachy potu, krwi i fekaliów sprawiały, że każdy, za wyjątkiem jednej osoby zaraz łapał się za usta, by tylko nie zwymiotować. Kilka metrów za funkcjonariuszem wlókł się posiwiały, przygarbiony doktor, ciągnąc za sobą skrzynkę przypominającą tą z narzędziami. Za nim szło kilku karków, już nakładających rękawiczki, by nie daj Boże, nie złapać czegoś od tych wybryków natury. Cała grupa zatrzymała się przed celą, a starzec przyłożył mały mikrofonik. -Cela numer 23. Otworzyć.- dyspozytor znajdujący się w bezpiecznym miejscu wcisnął guziczek, a w korytarzu zabrzmiał nieprzyjemny dźwięk. Drzwi do celi otworzyły się, po czym trzech karków wbiegło do środka. Dało się tylko słyszeć głuchy odgłos uderzenia tępym narzędziem w głowę. Pierwszy z trzech wyszedł zdejmując rękawiczki i wyrzucając je na korytarz i chowając mały młotek za plecy. -Umyjcie go i zanieście do gabinetu.-zbudowany funkcjonariusz spojrzał z odrazą na więźnia, po czym ustąpił miejsca doktorowi. Ten tylko przyłożył palce do jego szyi, by sprawdzić, czy ten jeszcze oddycha. Szybko zabrał palce po wyczuciu pulsu i otarł je o biały kitel. -Któryś jeszcze?- odezwał się pytającym tonem stojący przy medyku funkcjonariusz. -Nie. Kończymy na dzisiaj...- lekarz skierował się ku wyjściu, prowadząc cały korowód. Tuż za nim wyszedł funkcjonariusz, prowadząc za sobą karka oraz półprzytomnego mężczyznę ciągniętego przez dwóch kolejnych. Chłód przeradzający się w potworne zimno to pierwsze, co Rō poczuł od chwili, kiedy został wyciągnięty ze swojego „domu”. Otworzywszy jedno z oczu, mężczyzna ujrzał wściekle białe od świateł pomieszczenie i dwoje ludzi odzianych w kostiumy ochronne, co chwila opryskujących go silnymi strumieniami wody. Rō nie miał siły nawet się podnieść. Leżąc bezsilny na białej posadzce zastanawiał się, co złośliwy doktorek przygotował dla niego tym razem i starał się psychicznie na to nastawić. Podobno dzięki mocnemu wpajaniu sobie, że nie czujesz bólu, odczuwasz go co raz mniej i mniej, aż na samym końcu wędrówki wrzucają twoje truchło do metalowej skrzyni i zakopują w dwumetrowym dole i uważają cię za kolejną nieudaną próbkę. Black po raz kolejny ujrzał tunel, na którego końcu stali jego dawni przyjaciele, rodzina i inni znani mu współplemieńcy. Chciał usilnie do nich dołączyć, jednak takie akcje jak ta z przed chwili przyzywały go z powrotem. Dwa uderzenia płaską dłonią po twarzy wybudziły go z letargu, w jakim trwał od ostatniej wizyty w gabinecie. -No proszę. Witamy ponownie. Pan Black, nasz najlepszy pacjent.– Doktor „przywitał” Rō spoglądając jednocześnie na kartę mężczyzny. -Wyniki w normie, adaptacja też. Jeszcze trochę. - sarkastyczny ton doktorka przeszył uszy Rō. Taka sama sytuacja, co zwykle. Gabinet nie wyglądał na specjalnie nowoczesny. Metalowe łóżko, na którym zawsze układani byli „pacjenci”, tuż obok mały stolik z narzędziami chirurgicznymi, w rogu stała ogromna szafa z różnymi zwojami i księgami magicznymi, kryjącymi różne ciekawe zaklęcia, które tak fascynowały doktora. Kilka lamp i okno, trochę aparatury medycznej, w tym też tej podtrzymującej czynności życiowe. Tak na wszelki wypadek. Za drzwiami do pomieszczenia znajdowała się wielka metalowa skrzynia z małymi szufladkami wypełnionymi najróżniejszymi narządami. Niejeden handlarz ludzkimi organami zaprzedałby za nie dusze diabłu. Był tam prawie każdy narząd, jaki można było tylko sobie wymarzyć. -Siostro, skalpel i zwój. Potem się odsuń.-młoda dziewczyna ubrana w kusy biały strój pielęgniarki bez słowa podała lekarzowi żądane narzędzia. I znowu to samo. Okropny, przeszywający całe ciało ból. Na próżno schodziły wszelkie próby ucieczki. Za każdym razem ręce i nogi Rō były dokładnie przywiązywane. –Proszę się nie miotać. Wiesz, że o nic nie da...-doktorek spokojnym głosem po raz kolejny przypomniał Blackowi o jego aktualnej sytuacji. -Teraz trochę zaboli. Nie radzę się za bardzo ruszać.-doktorek ponownie się odezwał, rozwijając zwój obwiązany czarną przepaską z napisem „Nie dotykać. Użycie grozi śmiercią”. Doktorek szybko odwiązał przepaskę, rozwinął zwój, po czym rozłożył go nad rozciętym torsem Blacka. -Technika medyczna. Ekstrakcja.- znaki zapisane na zwoju zamigotały białym światłem. Rō znowu poczuł piekielny ból. Wyparcie i próba przyzwyczajenia się nic nie dały. Wewnętrzny instynkt zmuszał ciało Blacka do ucieczki, przez co ten wiercił się, krzyczał, mdlał i na powrót odzyskiwał przytomność. To było potworne. Kiedy Doktorek skończył, szybko zabrał usunięty narząd i schował w drugim pomieszczeniu. Chwila wytchnienia, jednak Rō już jej nie odczuł, gdyż jego oczy zaszły czernią. Odpłynął...
.......
Tuż po udanym zabiegu usunięcia jednego z narządów, Rō został uznany za konającego i przetransportowany do specjalnego pomieszczenia. Wyglądało znacznie lepiej od tych, które miał okazję dotychczas widzieć. Sterylne, czyste, ciche. Leżał na miękkim łóżku, okryty kocem, zaś przy twarzy miał maskę tlenową. -Umarłem?- na twarzy Rō zagościł uśmiech, gdyż już nie musiał znosić tego okropnego bólu, warunków gorszych, niż te, w których przetrzymywane były zwierzęta i słuchać tego przesiąkniętego jadem głosu. Nareszcie, nie czuł nic, poza ukojeniem i spokojem. Jego głowa opadła na prawą stronę, gdzie ujrzał obszyte czarną nicią ramię. Dziwne. Do tej pory Doktorek magicznie zasklepiał rany, że nie było widać po nich prawie śladu. Początkowo Rō przeraził się, gdyż nie widział, dlaczego lekarz nie użył magii. Nagły przepływ adrenaliny przez ciało spowodował lekki przyrost siły, a Rō nie zamierzał czekać. Szybkim ruchem zerwał czarny szef. Kolejny szok. Z rany nie wyciekła nawet kropla krwi. Black ujrzał jedynie długie robaki, wijące się pod skórą. Wpadł w panikę. Liczył na to, że to był tylko zły sen, zwykły koszmar, jednak ku zaskoczeniu, Robak, który okazał się być czarną nicią, wydostał się nad rozerwany szef, po czym zaczął przebijać się przez skórę, trafiając dokładnie w te same punkty przebicia skóry. Lekki ból spowił miejsca zszycia, jednak po chwili ustąpił. Rō nie mógł uwierzyć własnym oczom. –To się nie dzieje naprawdę...-rzekł cichym głosem.]
.......
-Hej! HEJ!- Rō poczuł uderzenie z otwartej ręki w twarz, otwierając oczy. -No... Wróciłeś do nas... Jeszcze tylko jedna sesja i jesteś wolny.- rzekł spokojnie Doktorek, przystępując do rozcinania klatki piersiowej od strony serca. -Nie...NIEEEE!!!- Rō wrzasnął przeraźliwie, nie jak człowiek, lecz bestia. Setki czarnych nici wystrzeliły z jego ciała niczym pociski. Linki uderzyły medyka w głowę, klatkę piersiową, ręce, powoli wrzynając się w jego ciało i wychodząc drugą stroną. Jego krzykom nie było końca. Chwilę później, w drzwiach wejściowych pojawili się zaalarmowani krzykiem strażnicy. Stojący na przedzie Funkcjonariusz wpatrywał się przez ułamek sekundy to na Rō, to na wyglądającego jak jeż Doktora. Szybko dobył dwójki rewolwerów, które towarzyszyły mu nawet podczas snu, mierząc w głowę Blacka. Gdy tylko Rō zwrócił swój wzrok w jego kierunku, dwie bronie wystrzeliły, przeszywając jego policzki. Nie minęła nawet sekunda, kiedy fala czerni popłynęła w stronę Funkcjonariusza. -Nigdy wiecej...-nie wiedzieć czemu, Rō czuł się doskonale, patrząc na agonię innych. To coś siedziało w nim od bardzo, bardzo dawna i nareszcie miało okazję się ujawnić. Kiedy martwe ciało Doktora upadło na posadzkę, zranione policzki Rō były już złączone czarnymi nićmi. Teraz została tylko kompania przybyła kilka chwil temu. Dwie nici pognały w stronę rąk Funkcjonariusza, przebijając nadgarstki, rewolwery wysunęły się z bezwładnych rąk mężczyzny. Szeroko otwarte oczy oraz uśmiech na twarzy sugerował dopiero zbliżającą się niespodziankę. Nagle wszystkie nici, z wyjątkiem małego pęczka, jakie wbiły się w ciało Funkcjonariusza wróciły do ciała Rō. -Otwórz...-Black burknął cicho. Zdezorientowany Funkcjonariusz nie słuchał. Jedynie próbował ratować swoje życie chcąc wyczołgać się za drzwi. W powietrzu zaczął unosić się zapach krwi. Dwójka karków towarzyszących ochroniarzowi już dawno uciekła, pozostawiając przełożonego na pastwę Rō. Nici pochwyciły nogę Funkcjonariusza, przyciągając go z powrotem w stronę oprawcy. -Otwórz...-po raz drugi dało się słyszeć „prośbę” Blacka. Jedna z jego nici powędrowała w stronę ust Funkcjonariusza. Brudny, zapłakany i zakrwawiony człowiek i tym razem nie posłuchał, szamocząc się i ponownie próbując uciec. Rō tylko pokręcił przecząco głową, po czym złapał za szyję nieszczęśnika. Kłębek czarnych nici powędrował wprost do przełyku ofiary. Kilka z nici wyszło nosem, kilka wywędrowało uchem, trzecia część pozostała wewnątrz przełyku. Rō wbił spojrzenie w uchodzące z życia oczy Funkcjonariusza. Siły witalne powoli opuszczały duszącego się mężczyznę. Gałki oczne prawie wychodziły z orbit. Taki wzrok Black właśnie chciał ujrzeć. Wzrok przepełniony strachem przed śmiercią, szokiem, bezradnością. Dla Rō nie było lepszej nagrody, niż ta, którą właśnie dostał. Jeszcze kilka desperackich prób złapania powietrza przez Funkcjonariusza, dwa chrząknięcia i jego ciało osunęło się beż życia. Nici opuściły ciało denata tak samo, jak tam trafiły, znikając w ciele sadystycznego Rō. Mężczyzna poczuł, jak wielki ciężar spada mu z serca. Zabił oprawców. Odchodząc, zabrał pęk kluczy do cel, po czym opuścił pomieszczenie. Echo niosło zanikające krzyki więźniów, które ucichały jak zawsze przy otwieraniu głównych drzwi. Jeden z osadzonych odważył się wychylić zza rogu, spoglądając na stojącą w progu sylwetkę. Zdziwił się, gdyż zawsze pojawiało się ich co najmniej trzy. Postać weszła do zaciemnionego korytarza, otwierając każdą celę, jaką napotkała na swojej drodze. Kluczy było tylko dwa, jeden od lewej strony korytarza, drugi od prawej, więc cała akcja poszła dość szybko. Więźniowie zaczęli wychodzić z cel. Kilku poczęło rozmawiać między sobą o tym, co właśnie ujrzeli. Inni od razu rzucili się do wyjścia, uciekając w popłochu. Kilka dni od tych wydarzeń jedyna osoba z personelu, która obserwowała i przeżyła atak tajemniczego więźnia ujawniła swoją obecność. Jedynego pomieszczenia, jakiego nawet Rō nie odwiedził, była dyspozytornia. Pracujący tam człowiek zdołał ujść z życiem. Chodził od wioski do wioski i opowiadał tą straszną historię, jednak nikt nie wierzył w jego słowa, gdyż wielu widziało obłęd w jego oczach. Każdy uznawał go za obłąkanego i odsyłał gdzie indziej. Plotki mówią, że nie mógł znieść tego wszystkiego i rzucił się z klifu. W jego opowieści była wzmianka o wielkim sterowcu przemierzającym przestworza, do którego zbrodniarz udał się po opuszczeniu podziemnego labiryntu korytarzy i cel więziennych. Gdzieniegdzie mówiono o porzuconych ciałach, poprzebijanych na wylot maleńkimi pociskami, jednak nikt nie łączył tych wydarzeń z powodu długiej przerwy pomiędzy nimi oraz niewiarygodności jedynej osoby, która przekazywała tą opowieść.
Umiejętności: • Zapasy magiczne • Niszczyciel • Kontrola przepływu magii
Ekwipunek:
Rodzaj Magii: Magia Owadów - rodzaj magii kontroli zawężający swój obszar działania do panowania nad insektami. Kontrolując wybrany gatunek owadów, mag może się z nimi porozumiewać, obserwować świat ich oczami, lub używać ich do przeprowadzania niszczycielskich ataków na przeciwnika. Ponieważ ilość rodzin oraz gatunków owadów jest ogromna, mag decydujący się na posługiwanie się tym typem kontroli musi zdecydować się na posługiwanie się jednym gatunkiem. Możliwa jest kontrola kilku gatunków owadów na wyższych etapach doświadczenia.Black jako swój gatunek atutowy wybrał Vespa mandarinia, czyli największego z rodziny szerszeni.
Pasywne Właściwości Magii: • Porozumiewanie się z owadami: Black potrafi rozmawiać z owadami swojego gatunku atutowego. Umiejętność nie dotyczy innych owadów. • Owadzie widzenie: Mag korzystający z tej umiejętności potrafi przeniknąć do umysłu owada ze swojego gatunku atutowego i obserwować świat jego oczami. • Odporność na jad: Zdolność polegająca na niereagowaniu na jad owadów z rodziny swoich owadów atutowych (w tym przypadku os, szerszeni i im podobnych) • Oddani żołnierze: Gatunek atutowy Blacka zawsze stawi się na jego wezwanie. Owady są mu całkowicie posłuszne i wykonują każde polecenie. Nie mogą też zostać przejęte przez żadną inną istotę. Umiejętność nie dotyczy dzikich owadów oraz nabytych w sklepie • Wykrycie owadów: Umiejętność pozwalająca na wykrycie owadów z gatunku atutowego zamieszkujących naturalne środowisko. • Przejęcie: Umiejętność wynikająca niejako z poprzedniej. Black jest w stanie zawładnąć umysłami owadów swojego gatunku atutowego zamieszkujących naturalny ekosystem i podporządkować je swojej kontroli. Adnotacje do PWM: 2. Działa 3 posty, potem 3 posty przerwy inaczej oślepniesz w ogóle na czas 1 posta. 3. Ok chyba, że przeciwnik też włada tego typu magią. Wtedy jesteś odporny na jad tylko w zaklęciach na poziomie PWM. 6. Na tym poziomie... max 1 owad. Ew. możesz próbować namówić do współpracy korzystając z pierwszego PWM.
Zaklęcia: [A] Crabro Exercitum: Black przywołuje na swoje usługi Armię Szerzeni liczącą 75 osobników (D:6, C:12, B:35). W chwili przywołania owady są już gotowe do wykonania każdego polecenia swojego Pana. W chwili ataku większość owadów (ok. 3/4 kolonii) lecą na przeciwnika, gryząc go i żądląc. Reszta szerszeni zostaje, by bronić swojego Pana za cenę własnego życia. O ile ich jad nie jest najpotężniejszy, w dużych ilościach potrafi rozpuścić ciało przeciwnika, wywołując ogromny, piekący ból i zaczerwienie w miejscu ukąszenia. Towarzyszy temu również powstanie obrzęku. Dawka śmiertelna jadu to od 10 do 90mg/kg (zależne od masy ciała ofiary), przy czym pojedyncza porcja jadu wynosi od 0,2mg do 0,5mg. Czas trwania zaklęcia: 5 tur
Ostatnio zmieniony przez Rō Black dnia Sob Lip 27 2013, 11:41, w całości zmieniany 8 razy
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Rō Black Nie Lip 07 2013, 17:25
Karta gotowa do sprawdzenia.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Rō Black Nie Lip 07 2013, 19:22
Jeśli Colcia stwierdzi że KP jest pro, OP, urywa dupę i ogółem inne epitety określające tą KP mianem fantastycznej, zaakceptuje magię i sprawdzę zaklęcie~ To samo jeśli Takara stwierdzi że ta magia pasuje. Jak dla mnie bowiem to jedna z tych "Och", "Ach", "WTF OP". Well, wstrzymam się z działaniami nerfiąco-sprawdzającymi do czasu wypowiedzenia jednej z dwóch powyższych person.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Rō Black Nie Lip 07 2013, 21:32
Zatem czekamy.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Rō Black Czw Lip 11 2013, 10:09
Cytat :
zakłada czarne trapery. W deszczowe, lub chłodne dni, Rō zakłada
Powtórzenie.
Cytat :
Chrakter
Jest 70słów czyli tyle ile jest wymagane na minimum...Liczyłeś te słowa, że tak równo wyszło? xd'
Cytat :
co raz mniej
Razem - coraz.
Cytat :
doktorek ponownie się odezwał, rozwijając zwój obwiązany czarną przepaską z napisem „Nie dotykać. Użycie grozi śmiercią”. Doktorek
Powtórzenie.
Znalazłam nieco więcej błędów, ale nic tak strasznego, więc już nie wypisywałam. Kp ogółem spx, a historia ciekawa, więc i akcept części opisowej.
Info dla Dona - kp jest owszem ciekawa jak pisałam, ale to głównie historia. Ogółem kp nie posiada Twoich epitetów Donie.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Rō Black Pią Lip 19 2013, 17:33
I czekamy dalej.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Rō Black Sob Lip 20 2013, 12:23
Teraz albo nerfimy, bo te PWMki nie przejdą, albo zmieniasz magię, a wiedząc że bazujesz na Akatsuki nie wiem czy dalej ci zależy na tej magii, czy będziesz wolał zmienić.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Rō Black Nie Lip 21 2013, 16:12
Chcę poznać te nerfy.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Rō Black Pon Lip 22 2013, 14:18
PWM: Odpadają wszystkie Zaklęcie: 1. Możesz przywłaszczyć sobie jedynie jeden czar pokonanego maga i musi być on poniżej rangi A.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Rō Black Czw Lip 25 2013, 16:49
Jest nowa magia. Zapraszam do sprawdzania.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Rō Black Pią Lip 26 2013, 15:44
Zostałem poproszony o przejęcie tego KP, ponieważ Don ma na głowie event obecnie.
PWM: 1. ok 2. Działa 3 posty, potem 3 posty przerwy inaczej oślepniesz w ogóle na czas 1 posta. 3. Ok chyba, że przeciwnik też włada tego typu magią. Wtedy jesteś odporny na jad tylko w zaklęciach na poziomie PWM. 4. odpada. 5. ok 6. Na tym poziomie... max 1 owad. Ew. możesz próbować namówić do współpracy korzystając z pierwszego PWM.
Zaklęcia: 1. huhuhu... No więc po kolei... Ilość pszczół... Wyszedłem od poziomu rangi D... Na D zgodziłbym się na 4 pszczoły. Na randze C zgodziłbym się na 8 pszczół. Na radze B wydaje mi się odpowiednie 20 pszczół. Idąc tym tokiem rozumowania dalej wyszło mi, że na randze A trzeba by przepuścić około 50 sztuk tych owadów. Więc proponuję +-50. Co do kosztu MM... W sumie możesz obniżyć do normalnej stawki za zaklęcia rangi A. Nie dam Ci specjalnego bonusu, bo więcej MM zużywasz. Będziesz więcej jej zużywał jak poznasz zaklęcia rangi S. choć jeżeli bardzo będziesz chciał zużywać więcej MM... no nie zabronię Ci.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Rō Black Pią Lip 26 2013, 19:25
Ok, fajnie, że nie musiałem długo czekać. Doceniam.
Z większością nie ma problemu, jednak mam 2 zastrzeżenia, a mianowicie: -Chciałbym, abyś sprecyzował, dlaczego Pwm nr 4 odpada, ewentualnie co wg Ciebie jest do zmiany, bo samo słowo 'odpada' nie wiele wnosi, -Przyznam, że zaskoczyła mnie różnica pomiędzy moją liczbą, a Twoją. 50 owadów za 60 PD to średni interes. Moja propozycja jest następująca: z racji czaru rangi A prosiłbym o 100 owadów oraz odpowiadające temu światowi wartości co do innych kategorii, tj D:8, C:16, B:50, A:100. Siła mojego ataku spada dwukrotnie, co jest dość sporym osłabieniem. Wtedy za każdą ilość owadów odchodzłoby odpowiednia ilość many.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Rō Black Pią Lip 26 2013, 19:36
No więc co do 4 PWM. Wyobraziłem sobie, że chodziłbyś z ulem i wykorzystywał swoje pszczoły. O ile o to chodziło, bo nie jestem pewien. A mogłoby ich tam być dość sporo. Jeżeli chodzi o samą odporność na rozkazy innych. To jestem w stanie zaakceptować.
Hmmm.... 100 to wbrew pozorom dość sporo owadów i jak się ich pozbyć... Ja w domu mam problem jak mam 5 komarów. Co powiesz na wyśrodkowanie do 75? A niższej rangi: D:6; C:12; B:35 A:75 ?
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Rō Black Pią Lip 26 2013, 20:01
Moje owady wykonywałyby tylko podstawowe komendy, jak atak, obrona, powrót, pilnuj obszaru. Co do ilości to niech będzie. Może być i 75. W realnym świecie komary są pasożytami i żerują na organizmach. Owady tego gatunku nie polują na ludzi. Są owadożerne i nie atakują ludzi bez specjalnego powodu (chyba, że je sprowokujesz niszcząc gniazdo. Wtedy jest słabo. Taka ciekawostka). Do reszty nie mam uwag. Dzięki za szybkie ogarnięcie kp.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Rō Black Pią Lip 26 2013, 20:18
Ja tam na owadach naprawdę średnio się znam : D zwykle widzę je zabite moją packą ;D
Co do PWM: zgodzę się, żeby twoje owady z zaklęć były kontrolowane jak chcesz [mogą nawet żonglować], ale nie chciałbym, aby to PWM działało na dzikie owady lub kupione w sklepie. No i odporność ich na przejęcia oczywiście jest jak najbardziej okej.
Jeżeli pasuje Ci to to popraw w pierwszym poście KP i będziesz mógł czekać na akca ;p
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.