HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2




 

Share
 

 Runda dogrywkowa: Dax vs Tim

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 Empty
PisanieTemat: Runda dogrywkowa: Dax vs Tim   Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 EmptyCzw Gru 24 2015, 12:15

First topic message reminder :

MG:

Arena była... oryginalna. Mianowicie magowie byli na statku... chodź bardziej da się to nazwać barką. Ot coś łodziopodobnego, płaskiego, bez jakichś schodów, dziobów i innych tego typu rzeczy. Jedynie przybudówka za plecami Daxa, pełniąca pewnie rolę sterowni była czymś oryginalnym. A tak? Jakieś 45 metrów długości na 15 metrów szerokości. Sama przybudówka zajmowała tenże obszar 5 metrów na końcu okrętu, a sam Dax miał do niej 15 metrów. Zaś od Tima dzieliło go 10 metrów. Zaś Ejji pod przykrywką miał za sobą kolejne 15 metrów. Do obu brzegów statku dzieliło ich obu po około 7 metrów. Łódź delikatnie falowała na wodzie, która wypełniła znaczną część całej areny Domus Flau.
-Gotowi? Jakby co, organizatorzy załatwią wam, by wasze zapasy magiczne zrównały się z poziomem, który mieliście pod koniec waszych dzisiejszych walk. Nic nie stracicie, nic nie zyskacie. Jasne? No to... zaczynajmy! - zakomenderował znudzony sędzia w płaszczu, stojąc sobie na pojedynczym kamieniu wystającym z wody, jakieś 10 metrów od statku, na lewo od Daxa i prawo od Ejjiego. Nie krzyczał, ale i tak słychać go było wyraźnie.

Info od MG:
Dax: 84 MM | | Osłabiona klatka piersiowa i prawy bok
Ejji: 98 MM | | Prawe oko ma lekko rozmazaną wizję

Termin: 27.12.2015 godz. 12.30 Pierwsza osoba, druga osoba 48h po poprzedniku.
P.S. Są święta, więc nie martwcie się, że musicie pisać w ich trakcie. Nie będzie to miało wpływu, czy odpiszecie w trakcie świąt, bo termin goni, czy tuż po terminie, dzień po świętach.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Runda dogrywkowa: Dax vs Tim   Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 EmptyNie Sty 24 2016, 02:20

Dotarłem do tego momentu i jestem tutaj, w tej chwili. W sekundach, które albo mogę całkowicie zaprzepaścić, albo wynieść ponad wszelkie dotychczasowe sekundy tych igrzysk. Nie miało być łatwo… Wiedziałem, a mimo to wszystko sobie utrudniłem. Lecz teraz jest właśnie ten czas, kiedy przyjdzie zadecydować o wyniku tej walki. I to nie zależy wyłącznie od sędziów, ale głównie ode mnie, oraz od tego co teraz zrobię… Nie ma w tym miejsca na choćby najmniejszy błąd, pomyłkę, potknięcie, czy też nawet poślizgnięcie. Muszę wytrwać do końca, oraz załatwić tego dziadka. No to hop… Nie ma na co czekać, trzeba się pośpieszyć zanim zaczną gwizdać… Ciężko mi na tę chwilę ocenić czy to ja jestem w gorszej sytuacji, czy może on? Zresztą nie jest to zbytnio istotne. Ważne jest to, co mogę w chwili obecnej zrobić, aby tego nie przegrać.
Wpierw warto by było zatroszczyć się o to, że ze swojej pozycji nie uda mu się mnie zaatakować. W końcu znowu mógłby przyzwać sobie jakiś młotek, krzesło, albo inne dziwactwo do walki. Ewentualnie mógłby zwyczajnie jakoś podejść tak, że dosięgnąłby swoimi pięściami. Z tego powodu, zaczynam od wydostania się z jego  zlodowaciałej bryły, w celu oddalenia się od niego. Szarpiąc wpierw prawą nogą z całej siły, aby potem się nią zaprzeć i wyrwać lewą. Zapewne po czymś takim od razu poleciałbym na wprost, a jakiekolwiek zachwianie równowagi działa na moją niekorzyść. Temu też postanowiłbym wydłużyć ten ruch przed siebie, aby przy okazji skręcić lekko lewy bark, aby przez niego przeturlać się w przód, tym samym zwiększając dystans. A jeśli tylko by się dało, sięgnąłbym lewą ręką po wakizashi za plecy, aby natychmiast po przewrocie obnażyć czarne ostrze. Nie czekając na to co zrobi, natychmiast ruszyłbym do walki, lekko pochylony z ostrzem skierowanym w stronę ziemi. Pierwsze cięcie, zaraz po zbliżeniu się do niego, poszłoby po skosie od dołu. Miałoby na celu jego nogi, gdyby chciał nimi kopać. Jego ręce, gdyby chciał nimi uderzać. A gdyby stał i się gapił, miałoby go rozciąć od prawej strony brzucha, aż po sam bark. A jeśli wyrosłoby mu coś po drodze, jakiś kij, sadzonka, piąta noga, ostrzem podbiłbym to coś do góry. I kończącym ciosem byłoby skierowanie ostrza z prawej na lewą, by odciąć mu głowę, ewentualnie pchnięcie prosto w serce, gdyby to jednak znalazło się bliżej z różnych przyczyn...
Koniec…
No nie do końca. To byłby chyba najpiękniejszy z możliwych scenariuszy, co czyni go nie w pełni możliwym do wykonania, z jednego powodu. Zawsze może się coś spieszyć i tym razem może nie być inaczej.
Co dokładniej? Choćby sam przypadek, gdzie nie udałoby się wydostać z nadtopionego lodu, a tym samym nie dałoby się przeprowadzić dalszej ofensywy. Lecz nawet gdyby miało się zdarzyć coś takiego, to i tak nie mam zamiaru dać mu się poobijać. Stoi lekko z prawej… W porządku. Natychmiast sięgnąłbym po wakizashi, lecz nie wyciągałbym go od razu. Trzymałbym jedynie rękojeść, czekając aż zbliży się na odpowiednią odległość. Chyba, że już w takiej by stał, tak też mogłoby się zdarzyć. W każdym razie, odchyliłbym się jak najbardziej w jego stronę i jednym ruchem, wyciągając miecz, ciąłbym jak najobszerniejszym cięciem, by na pewno sięgnęło jego brzucha. Ten ruch pociągnąłbym od razu dalej, aby się szybko od niego odchylić, no i wyjść poza zasięg jego rąk, czy też wszelkiego innego sprzętu stworzonego.  
Nie wykluczam również opcji, że będzie znowu mnie gdzieś unieruchamiać, bo nic innego do tej pory nie robił i gdyby nie to, to nic w tej walce pewnie by nie osiągnął i już dawno zbieraliby go z tej łódeczki. Problem się pojawi jeżeli unieruchomi całkowicie mi lewą rękę. Bez niej będzie ciężko, ale nie na tyle, by sobie jeszcze nie poradzić. To jeszcze nie byłby koniec… Jest jeszcze jedna rzecz, pod prawym rękawem. Przyłożyłbym go sobie do twarzy i chwycił w zęby ostrze pod nim ukryte. Skoro nie mogę trzymać swoich mieczy w rękach, będę je trzymać w ustach, zaciskając z całej siły zęby na rękojeści. Tylko, że tutaj niezbędne byłoby uwolnienie swoich nóg. Temu też poświęciłbym na to więcej niż normalnie byłbym w stanie z siebie wykrzesać. Jakieś przełamywanie ograniczeń? Coś tak jakby… Nie znam odpowiedniego zaklęcia, które mogłoby zwiększyć moją siłę. Może i nie mam też jej w sobie za wiele, a ciało tylko zaczyna przeszkadzać. Nie ma wtedy żadnego powodu, by go wtedy nie nadwyrężyć. Pokonując nie tylko swojego przeciwnika, ale również samego siebie, czyniąc swój świat lepszym, choć w tej chwili mogłoby się wydawać, że jest tylko źle i może być tylko gorzej...
Ale dalej mogłoby się nie udać... Trzymając ostrze w ustach, z zamrożoną lewą ręką i nogami naprawdę niewiele mógłbym zrobić. Nie licząc ewentualnego aktywowania Kuchiku-kan mōdo [A] na ostrzu, by uwolnić rękę, a potem przełożyć do niej ostrze, by w razie czego mieć czym dźgać dziadka po łapach, jeżeli by się zbliżył. Do tego czasu starałbym się unikać w jakikolwiek sposób jego przypadkowych ofensywnych działań. Jeżeli zaś starczyłoby by czasy, to po uwolnieniu ręki, a staruszek stałby za daleko, wtedy uwolniłbym sobie jeszcze nogi, a potem odbiegłbym kilka kroków od niego, by jednak mieć ten zachowany dystans.
Jednak mogłoby zdarzyć się tak, że by się udało. Więc zaraz po uwolnieniu nóg z jego lodowych sztuczek, gdzie nie mógłbym wyjąć miecza zza pleców z jakichkolwiek przyczyn, wtedy trzymając krótkie ostrze w zębach, ruszyłbym do jeszcze jednego ataku. Balansując swoim ciałem, pochyliłbym się tak, by skierować się na jego prawą stronę, a ostrze mieć cały czas w niego wycelowane. Żeby go trafić, musiałbym się do niego zbliżyć, co może wydawać się cholernie niebezpieczne i trudne, jednak wierzę iż może mi się to udać! Wystarczy tylko to zrobić! Do stracenia nie mam właściwie nic, a do zyskania tak wiele! Determinacją i uporem, doprowadzę tę walkę do końca…
Podbiegając do niego, pochyliłbym się tak, by mieć głowę na wysokości jego kolana. Odbiłbym w prawo, a głowę z ostrzem skierowałbym tak, by rozcięła mu nogę w kolanie. Od razu po tym, jak najszybciej by się dało odchyliłbym się i odskoczyłbym w bok, żeby przypadkiem nie uderzył mnie jedną ze swoich łap. A gdyby w tym czasie próbował ciosów od dołu, to odskoczyłbym w tył, by go uniknąć, potem znów odskoczyłbym na lewo, by spróbować jeszcze raz tego samego. A jeśli znowu tak samo by zareagował, wtedy znowu taki sam odskok, by nie trafił. Potem zamarkowałbym ponownie ten sam ruch, ale odbiłbym tym razem w prawo, doskoczyłbym jak najbliżej niego i zwyczajnie wbiłbym mu to ostrze prosto w szyję i szarpnąłbym na bok, rozpruwając mu gardło.
Lecz może również poczekać, aż się wydostanę, tracąc na to siły, by znowu mnie w coś złapać. Dobrze byłoby się nie dać, ale to nie jest takie proste. Lecz wtedy może dałoby się wesprzeć jakoś mieczem, by pozbyć się lodu. Choć jeżeli miałbym bliżej by uciąć coś jemu, to wtedy zamiast pozbywać się lodu, to raczej ciachnąłbym w niego. Najlepiej po rękach, nogach, lodowym wytworze wyobraźni, którymi mógłby zaatakować.
Jeżeli zaś próbowałby uciekać, to proszę bardzo. Jedynie zaśmiałbym się z niego, cofając te kilka kroków na wypadek gdyby coś szykował. I najważniejsze to, żeby nie dać się trafić, trafić jego, a przy okazji nie dać się niczemu znowu unieruchomić, ani zaskoczyć. Gdyby wydarzyłoby się coś niewydarzalnego, czego w żaden sposób nie dałbym rady przewidzieć, zwyczajnie odskoczyłbym od niego, byleby po prostu nie dać się jakiemuś kolejnemu cholerstwu. Czy to kolejnym śniegom, rękom, czy czymkolwiek innym. I tego wszystkiego próbowałbym unikać, a zarazem odbijałbym jakoś mieczem. Nieważne którym... Ważne, żeby był ostry i był w stanie zablokować wszelkie lecące w moją stronę gówna i te nielecące w sumie też...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Runda dogrywkowa: Dax vs Tim   Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 EmptyNie Sty 31 2016, 17:38

MG:

Dax stał, a Ejji w tym czasie zaparł się i próbował, aż w końcu... udało mu się. Rzucił się przed siebie, uwolniony, po czym wykonał przewrót w przód i... to był błąd. Wcześniejsze dostanie w twarz, go uprzednio oszołomiło, ale na dodatek, takie przeturlanie się bardzo mocno wpłynęło mu na ciśnienie i zatoki. A to spowodowało, że gdy ten wstawał, to się zachwiał i zmuszony został cofnąć się kilka kroków. Wspominałem już, że Tim nie wyrwał się instantowo i trochę to trwało? Bo tak właśnie było. Więc gdy wstał i się lekko zataczał, wycofując się do tyłu, czas się skończył tejże tury. Ot, byli od siebie teraz w odległości jakichś 5 metrów, ale mag DHC już się ogarnął. Oboje zaczęli odczuwać zmęczenie.

Info od MG:
Dax: 14 MM | Znacznie osłabione unieruchomienie Ejjiego 3/3, Rozcięty Młot 3/3, Resztki unieruchomienia lewej części ciała Ejjiego 2/3 | Osłabiona klatka piersiowa i prawy bok, Głęboka rana cięta na wysokości klatki piersiowej. Krwawi i cholernie boli. Zraniona lewa noga na wysokości uda i kolana, krwawią i bolą. Rany mniej bolą i mniej krwawią, zmęczony
Ejji: 65 MM | | Prawe oko ma lekko rozmazaną wizję, prawa ręka od dłoni do połowy przedramienia mocno zmiażdżona i boli jak cholera, ogromny ból w lewej części ciała, możliwe, że pęknięta kość nosowa, unieruchomiona lewa część ciała, lekko nadtopiona, można próbować poruszać, podobnie z nogami, zmęczony

Termin: 03.02.2016 godz. 17.45 Dax, Ejji 48h po Daxie
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Ejji

#911 Widmo

Ejji


Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014

Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Runda dogrywkowa: Dax vs Tim   Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 EmptySob Lut 06 2016, 04:02

To trwa zdecydowanie za długo i zaczyna się robić niezwykle irytujące… Gościu naprawdę długo się trzyma na nogach z tymi ranami. Jednak nie wygląda na to, żeby dał radę jeszcze coś z tego wyciągnąć. Zaczynam odczuwać coraz większą złość, że to wszystko tak beznadziejnie wygląda. Powinienem już dawno go wykończyć, ale to dalej się ciągnie, a ja nie jestem w stanie zadać mu tego pieprzonego, ostatniego ciosu. Za każdym razem jakieś cholerstwo wchodzi w drogę. Za każdym razem, jakimś pieprzonym cudem udaje mu się wyjść z tego wszystkiego bez większego szwanku. Ale to już długo nie potrwa. W końcu padnie z utraty krwi. Nie ma sensu nawet dalej próbować go wykończyć, wystarczy jedynie poczekać. Nawet zakończyć tego się odpowiednio nie da! Wszystko to beznadzieja i gówno… Już i tak zbytnio się narażałem na jego ataki, że już mi się odechciało dalszego skakania wokół niego.
Spluwam gdzieś na bok, cofając się od niego powolnymi krokami. Skoro dalej ma zamiar tak sobie stać, to niech sobie stoi i zdycha. Nie dbam już o to. Przez chwilę czekam na to co zrobi, ściskając rękojeść ostrza pod rękawem. Może jeszcze na koniec jakoś się uaktywni, aczkolwiek nie wiem co miałby jeszcze mi zrobić, ze swoim stanem, z tej odległości. W międzyczasie próbuję uspokoić oddech i rozluźnić ciało. Z mojego to by było na tyle...
- Iście zajebiście walczyłeś… - rzuciłbym tylko przez zaciśnięte zęby, gdyby sobie dalej stał i nic nie robił, po czym odwróciłbym się od niego i odszedłbym wkurzony na drugi koniec statku, by tam sobie spokojnie przysiąść i patrzeć na niego aż się wykrwawi i padnie.
Skąd ta decyzja? Z wyraźnego znudzenia całą tą sytuacją. W której to czuję się jakby bez przerwy robiono ze mnie idiotę. Jak małpę puszczoną w cyrku, mającą jedynie tańczyć, dla radości widzów. A ten gościu jest jakby treserem, albo zwykłym klaunem. Jak dla mnie, to już koniec tego durnego przedstawienia. Nic już z niego się konkretnego nie wyciągnie, prócz żmudnych, mozolnych starań. Żałosne…

Lecz ten odwrót wcale nie oznacza zmniejszenia ostrożności. Cały czas pozostaję czujny na jego wszelkie działania. To raczej on powinien stracić czujność, w takiej sytuacji. Lekceważenie byłoby teraz najgorszym błędem. Po odwróceniu się od niego, dalej spoglądałbym na niego kątem oka. Początkowo nie szedłbym wyjątkowo szybko. Na tyle wolno, że mógłby mnie dogonić, nawet ze swoją przeoraną nogą. Po to, aby we właściwej chwili wyjąć ostrze spod rękawa i jednym ruchem odwrócić się do niego, zniżając swoją pozycję poprzez ugięcie kolan i pochylenie i wtedy bym go ciął. Po czym, to już zależy co się trafi. Jakby próbował mnie kopnąć, ostrze skierowane byłoby w kopiącą nogę. Jeżeli uderzałby podbródkowym, wtedy w rękę. Jeżeli wywaliłby zwykłego prostego, bądź sierpa, którego udałoby się uniknąć, wtedy ciąłbym go pod żebrami, zatrzymując ostrze na środku jego brzucha, przekręciłbym je w dłoni i szarpnąłbym do góry, rozdzierając mu wnętrzności, mostek, serce, aż sięgnąłbym gardła i samej głowy. Właściwą chwilę wyłapałbym spoglądając lekko na niego, oraz nasłuchując jak się zbliża. Raczej poduszek jak kot to on nie posiada i dałoby się go słyszeć jak skradającego się słonia. No i wyczułbym ten właściwy moment, kiedy on byłby odsłonięty, a ja znalazłbym się w idealnym położeniu do wyprowadzenia ciosu. Raczej nie powinien się tego spodziewać, aczkolwiek cholera go wie...

Jeżeli by jednak doznał jakiegoś przejawu heroizmu i od razu rzuciłby się do ataku, wtedy powoli się cofając, stojąc cały czas przodem do niego, sięgnąłbym po ostrze i ciąłbym go tylko po rękach, nogach czy też głowie, zależy czym by uderzał. Jeżeli zaś znowu coś by sobie stworzył, to to stworzenie również by się odbijało mieczykiem. I gdyby miał już poharatane nóżki i łapki, wtedy ostatecznym ciosem sięgnąłbym  jego szyi i kopnąłbym go jeszcze frontalnie, odpychając jego ciało.

Jednakże mógłby próbować sobie jeszcze trochę poczarować, aczkolwiek wątpię by mógł się jednocześnie skupić na czarowaniu i atakowaniu. Poza tym musiałby jeszcze podejść ze swoją przeoraną nogą. Ale zakładając, że jakimś cudem, przy ogromnej fali szczęścia udałoby mu się znowu zamrozić jakąś część mojego ciała. No to brawo geniuszu... Dalej musi podejść z rozwaloną nogą. Jeżeli wyczułbym, że celuje w rękę, wtedy szybko rzuciłbym ostrzem, celując w drugą nogę, żeby już całkowicie mu uniemożliwić poruszanie się, a potem ze swoimi zdrowymi nogami odsuwałbym się tylko od niego, zachowując bezpieczny dystans sześciu metrów.
Ewentualnie mógłby próbować zamrażać nogi. Wtedy miałbym mniejszą szansę, aby się od niego oddalić, ale pozostałoby więcej czasu, by wycelować w jego prawą nogę i rzucić mu ostrzem, z dość nie dużej odległości w kolano, ewentualnie udo. I potem sięgnąłbym szybko po wakizashi za plecy, by w razie czego mieć się czym przed nim bronić, gdyby jednak dał radę jakoś się doczołgać. Wtedy potnie się go po rączkach, nogach jeżeli da radę unieść, a potem utnie mu się łeb.

Potem w końcu będzie można odetchnąć...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4681-kieszenie-eziego#97687 https://ftpm.forumpolish.com/t4655-edzy-lajtmun https://ftpm.forumpolish.com/t4682-dziennik-pokladowy-tylko-kurza-stopa-gdzie-jest-moj-okret#97688
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Runda dogrywkowa: Dax vs Tim   Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 EmptyPią Lut 12 2016, 23:17

MG:

A Dax stał. Stał i sobie czekał. No i się przy okazji wykrwawiał. Warto o tym pamiętać, gdyż to właśnie to wykrwawianie się stanowiło tu najważniejszą, ba, wręcz najgorszą przeszkodę. A Tim poszedł odpoczywać. Zdumienie zapanowało na widowni, która nie mogła się doczekać reakcji Daxa, a ten? Ten... ten zaskoczył ją. Nic nie robił. Po prostu wraz z czasem czuł się coraz słabiej... i słabiej... i słabiej... Aż w końcu zasłabł. I tak oto nastąpił koniec walki, w której to Ejji został finalistą Igrzysk Magicznych. Chyba mógł więc teraz pójść do kolegów by świętować... lub szykować się na jutrzejszą, ostatnią już walkę zmagań...

Info od MG:
Ejji: Następnego dnia: Finalista, 98 MM, osłabiona prawa ręka, głównie dłoń, osłabiona twarz
Dax: 14 MM | | Osłabiona klatka piersiowa i prawy bok, Głęboka rana cięta na wysokości klatki piersiowej. Krwawi i cholernie boli. Zraniona lewa noga na wysokości uda i kolana, krwawią i bolą. Rany mniej bolą i mniej krwawią, zmęczony | Następnego dnia: 84 MM, Osłabiona klatka piersiowa
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Sponsored content





Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Runda dogrywkowa: Dax vs Tim   Runda dogrywkowa: Dax vs Tim - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Runda dogrywkowa: Dax vs Tim
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» DU JU ŁONA FAJT!?
» DU JU ŁONA FAJT!?

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: Igrzyska Magiczne :: Dzień Szósty
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.