I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Umiejscowione na trzecim piętrze, nie za wielkie mieszkanie składające się z trzech pokoi, niewielkiej kuchni oraz łazienki. Wykupione od przemiłej starszej pani, za jakąś śmieszną cenę. Z okna padał wspaniały widok na bardzo ciekawą ścianę sąsiedniego budynku, z którego, w jednym z okien, osiedlowa matrona spędzała większość dni na obserwowaniu okolicy swoimi czarnymi oczami. Zaś jeśli chodzi o samo mieszkanie, to wszystkie ściany były białe. Kiedyś się je pomaluje… Kiedyś… Podłogi były zwykłymi drewnianymi deskami, ale za to jakimi gładkimi! Wewnątrz nie znajdowało się za wiele mebli. W jednym pokoju było duże, wygodne miękkie łóżko, oraz szafa pełnych eleganckich ubrań. W innym pokoju stało drewniane biurko, oraz szafa na krawaty i była tam również półka z lacrymo-radyjkiem. Trzecie pomieszczenie było całkowicie puste. Nie było tam nic, ale kiedyś może się to zmieni. Zaś w kuchni stała kuchenka, lodówka, oraz niewielki stół. Nie można oczywiście zapomnieć o nowoczesnym ekspresie do kawy, który zajmował swoje honorowe miejsce.
Trzecie piętro… Czemu to musi być tak strasznie wysoko? Bez żadnej windy… Muszę wchodzić po schodach… Stopień za stopniem, co robi się niewiarygodnie męczące po wyczerpującym dniu pracy. Jednak to ostatnie co muszę dzisiaj zrobić… Wejść na górę i to wszystko! Jeszcze tak niewiele! Kark niesamowicie ciąży. Wszystkie mięśnie są jak z waty, lecz jestem już tak blisko! Wystarczająco blisko, by włożyć klucz do zamka, przekręcić go dwa razy i w końcu wejść do domu… Już samo przekroczenie progu dodaje mi nowych sił! Wystarczająco dużo, by doczłapać się do lacrymo-radyjka, by odpalić z niego na cały głos piękną, cudowną muzykę. W końcu coś normalnego… Przy okazji macham szybko dłonią, pozdrawiając osiedlową matronę. Mógłbym jeszcze coś zjeść… Czegoś się napić… Ale nie… Nie chce mi się... Wygodne łóżko jest tak bardzo blisko, że nie mogę się powstrzymać, by paść na nie… I leżeć… - Rawrr… - przeciąga się leniwie Qilin, który do tej pory spał uczciwie na moim ramieniu. Może powinienem przynajmniej zdjąć buty? Tak powinienem zdjąć buty, a potem można wrócić na wygodne łóżko, by zacząć podziwiać piękny, biały sufit.
Autor
Wiadomość
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Sob Gru 12 2015, 00:33
~~MG~~
Nic nie powiedziała. Nie odzywała się. Czas upływał, a rudo-rudy oddział musiał pogodzić się z milczeniem, które przerwał jedynie szklany brzdęk, gdy pani Hisaki skończyła swoją kawę. Czekała, aż chłopak najwyraźniej połapię się we wszystkim, jednak niektórych kopuły nie posiadały niczego w środku. - Mógłbyś czasem pomyśleć zanim coś powiesz? - zapytała się tylko, podnosząc się z krzesła i mierząc karcącym spojrzeniem starszego Hoshino. Westchnęła dość ciężko, ruszając w kierunku wyjścia. Chłopak mógł uznać, że ta go ignoruje. Wszystko tylko po to, aby przystanąć obok Qilinka i odwrócić się do policjanta. - Myślisz, że ruszą mnie twoje pogróżki? Marina już próbowała, zresztą... list - powiedziała jeszcze dość proste stwierdzenie, zwracając uwagę na to, co chłopak zdawał się zignorować. Wszystko po to, aby następnie wyminąć rudą kulkę i przystanąć w drzwiach, będąc gotową do wyjścia, jednak wstrzymała się jeszcze z prostym stwierdzeniem. Prostym pożegnaniem, jakby czekała na zmianę postawy rudzielca...
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Sob Gru 12 2015, 01:31
Cóż za upierdliwa istota! Następnym razem poczeka sobie trzy godziny pod drzwiami, jeżeli zechce jej się ponownie robić takie wizyty. Naprawdę, nie mam już siły do tych ludzi. Jeszcze jedna osoba z dziedziny show biznesu stanie na mojej drodze, to niezależnie od tego kto to będzie, od razu dostanie w łeb i zostanie wyrzucona za drzwi. Mam tego wszystkiego dosyć. Przewracam oczami z lewej na prawą, odnośnie kolejnego komentarza o myśleniu. Nic, tylko chamstwo. Z każdej strony. I to niby mają być jakieś nadzwyczajne osoby? - Pff… - tyle mam do dodania. Skoro to ona jest tą najmądrzejszą i nietykalną, to niech sobie będzie. Jakoś niezbyt mnie to już obchodzi. Wzdycham cicho, spoglądając w biały sufit. Następnie przychodzi chwila, żeby się podnieść i podejść do drzwi wyjściowych. W końcu wypadałoby po niej zamknąć drzwi. - Rawr! – przy okazji zagarnia się Qilina i stawia na ramieniu, by stamtąd mógł nienawistnym wzrokiem obserwować panią nauczyciel. - Cokolwiek znajdzie się w tym liście, niech pani nie myśli, że wszystko tak po prostu zostawię… Tak poza tym, dziękuję za przyniesienie tych rzeczy. I to chyba dobra pora, żeby powiedzieć do widzenia, o ile moja niezdolność do myślenia na wysokim jak u pani poziomie, czegoś nie pominęła – lekka ironia na pożegnanie i można zamknąć za nią drzwi. Zabarykadować na tyle, żeby już nic więcej nie weszło. Potem nadchodzi czas, aby wszystko tak po prostu zostawić, położyć się na łóżku i odpocząć od tego wszystkiego. - Towarzyszu Qilinie, skocz po list i możesz się odmeldować… Co za paskudny dzień…
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Sob Gru 12 2015, 01:52
~~MG~~
- Jeśli rzeczywiście chcesz się jeszcze kiedyś zobaczyć... - westchnęła tylko ciemnowłosa, opuszczając progi rudo-rudego oddziału. Wszystko po to aby mruknąć niemrawe pożegnanie i ruszyć w sobie tylko znanym kierunku. Przynajmniej teraz nikt już nie miał przeszkadzać policjantowi w jego zadaniu, a ten mógł się odprężyć. Wysłużył się Qilinem jako posłańcem, a sam zabarykadował mieszkanko, aby w końcu znaleźć się w pokoju wraz z kopertą, której początkowo ruda kulka futra nie chciała oddać. Zupełnie tak, jakby skrawek papieru był czymś ważniejszym. Ten ostatecznie spoczął w rękach Kiirobary.
Kiirobara - 11pd, wypada byś dał zt jak coś. Plus tak - to za całość zdarzeń. Niedługo dojdzie jeszcze pw.
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Nie Gru 13 2015, 03:03
To wszystko… Ten list… Wydaje się być dość smutne… Jakby wszystko miało się skończyć właśnie w tej chwili, Tak, jakby wszystkie starania straciły nagle sens. To tak jakbyśmy już nie byli braćmi… Nie byłem w stanie ochronić go przed tym wszystkim. Z tego powodu chyba właśnie odszedł. Gdyby mnie poprosił poszedłbym razem z nim. Lecz on postanowił iść sam. Zresztą, czym różniłem się od tych co zajmowali się jego karierą? Również próbowałem nałożyć mu określone zasady, których miał przestrzegać, byśmy byli zawsze razem. Zamknąłem go w o wiele ciaśniejszej klatce niż świat reklam. Nie pozwalałem mu żyć własnym życiem dlatego, że chciałem mu dać szczęście, które właściwie było wyłącznie moim szczęściem. Nie tylko nie zapewniłbym mu bezpieczeństwa, ale również nie dałbym mu żadnej szansy na przyszłość. Osiedliłbym go obok siebie nie dając żadnej szansy na rozwój. Temu też chyba powinienem pozwolić mu po prostu odejść i dać cieszyć się własnym życiem… - Rawr? - Qilin spogląda na mnie skrzywiając lekko główkę. - Czego się tak patrzysz?! Przecież wcale nie płaczę! Zgłupiałeś do reszty?! – Nie… Nie płaczę wcale… Po prostu obieram cebulę… Kurwa, w tym mieszkaniu nigdy nie było cebuli! Ruda kulka futra podchodzi bliżej i wtula się w moją pierś. Głaszczę go po głowie i siedzę, przeczekując noc, aż powieki same się nie zamykają.
Poranne słońce jest naprawdę irytujące… Budzi wtedy, kiedy najbardziej chce się spać. Jejku, jak niewygodnie. Co za paskudna noc… Do tego jeszcze śniło mi się, że przyszła ta wredna nauczycielka. Chwila… Ona tutaj naprawdę była… I zostawiła list. Cholerny kawałek papieru. Jeszcze raz spoglądam na jego treść. Wróżki mają ogonki? Że co? Skąd on niby weźmie wróżki… Ej no… Jeżeli to jest tak, jak myślę to… - Szykuj się towarzyszu Qilinie! Może i mamy dzisiaj wolne, ale to nie oznacza, że należy go całego bezczynnie przeleżeć! Chodź, narobimy trochę zamieszania… Wstaję z łóżka i zaczynam się szykować. Szybko się myję, ubieram ubranie, wypijam poranną kawę i opuszczam mieszkanie wraz z Qilinem na ramieniu.
[z/t]
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Czw Maj 11 2017, 17:36
Dom... Mieszkanko... Nareszcie! Czuję się jakbym wieki tutaj nie był! To takie wspaniałe uczucie móc włożyć klucz do dziurki, przekręcić go i usłyszeć ten cudowny odgłos otwieranych drzwi do własnego domu! - Rawr! - warczy radośnie Qilin, jako pierwszy przekraczając próg. Spoglądam na Sorę... Oraz na tego parszywego tygrysa... I po raz pierwszy od dłuższego czasu udaje mi się zmusić do uśmiechu. Co prawda trochę niezdarnego i pełnego zakłopotania, ale jednak uśmiech to uśmiech. - Więc... To moja skromna chałupka. Rozgość się. Czuj się jak u siebie... A właściwie to jesteś tak jakby u siebie. No to ten... Prze bardzo - mówię, przepuszczając Sorę przed sobą. I wtedy do mych nozdrzy dochodzi nieprzyjemny zapach kurzu... Kurz... Brud... Od jak dawna mnie tu nie było? Jak dawno ja tu nie sprzątałem?! Cholercia... Aż przychodzi mi kichnąć i to tak mocno i potężnie. Trzeba będzie posprzątać... Nienawidzę sprzątania... Ale jeszcze bardziej nienawidzę bałaganu, brudu i nieczystości... Czemu życie musi być takie uciążliwe?
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Nie Maj 14 2017, 12:29
Podróż przebiegła nad wyraz spokojnie. Policjant nie musiał się w żaden sposób martwić tym, co działo się z tygrysem, czy też raczej...kotem. W tej formie zdecydowanie bliżej mu było do jakiejś domowej odmiany futrzaka, aniżeli majestatycznego stworzenia. Co najwyżej mógł przypominać tygrysie dziecko, ale nie w tym rzecz. W dalszym ciągu niebieskowłosy milczał, spoglądając jedynie przed siebie i uważając, aby to nic mu się nie stało. Mogłoby się wydawać, że potrwa to wiecznie, a przynajmniej nie skończy się nazbyt prędko. Przekraczając próg rzucił jedynie względnie standardową formułką, która miała przeprosić gospodarza za naruszenie jego skromnych progów, a następnie... wszedł do środka, rozglądając się dookoła. W międzyczasie kotowate stworzenie kichnęło i spojrzało pierw na nastolatka, a potem nieco bardziej sugestywnie na starszego z braci. Mimo wszystko, sam młodszy Hoshino ruszył w kierunku kuchni, aby to tam przysiąść na krześle. Nie miał w końcu nic innego, co mógłby teraz zrobić. Nie, żeby chyba w ogóle mógł...
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Nie Maj 14 2017, 21:17
Jakże to cudownie! Jakaż to ulga znaleźć się we własnych, przytulnych, cudownych progach! Przynajmniej byłoby tak, gdyby nie ten nieład... Ale inna rzecz może choć trochę uśmierzyć wszelkie bóle i troski. Własny, ekspres do kawy, robiący kawę... Czy cywilizacja ludzka mogła stworzyć coś wspanialszego? Stęskniwszy się za tym cudem pędzę do kuchni i uruchamiam sprzęt, napawając się odgłosami jego działania i tworzonym przez niego aromatem. Ale nie można także zapominać o Sorze. Trochę małomówny jest, ale w sumie nigdy się nie odzywał za wiele... - Napijesz się czegoś? - pytam entuzjastycznie, zachwycony perspektywą, że mógłbym mu zrobić coś do picia! O ile tylko będzie chciał... Zaś Qilin, po pierwszych oględzinach, przysiada i spogląda wzgardliwie na stworzenie Sory. - Rawr! - warczy nieprzyjemnie, wręcz grożąca i najeża swe rude futerko, wyrażając swą niechęć, a także wykazuje swą dominację na tym terenie. Może i bym go upomniał, gdybym nie przyznawał mu racji... Ale słusznie robi! Mądry Qilinek!
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Sob Maj 27 2017, 23:29
Mawiano, że milczenie jest złotem. Nastolatek nie potrafił znaleźć odzwierciedlenia ów porzekadła w jego aktualnej sytuacji. Spoglądał jedynie gdzieś w kierunku okna, aby to przenieść spojrzenie na starszego brata, kiedy ten zadał pytanie. - Wystarczy woda - powiedział dość cicho, jakby to i tak nie miało większego znaczenia, a następnie przeniósł spojrzenie na kotowatego. Ten z kolei większość czasu zdawał się drzemać, jednak w chwili, w której to usłyszał warknięcie ze strony rudej kulki futra, spojrzał w jej kierunku, aby to ziewnąć i jakby w zwierzęcym stylu przewrócić oczami, przenosząc swoje spojrzenie na młodszego Hoshino. Pomyśleć, że chciał dobrze, a teraz jeszcze go od tych złych i nieproszonych będą wyzywać, czy tam powarkiwać.
Woda... Niby jej przygotowanie nie wydaje się być wcale takie skomplikowane, ale tylko prostacy myśląc o wodzie, mają na uwagę tylko i wyłącznie zwykłą źródlaną ciecz! Kiedy chodzi o sam napój składający się między innymi z wody, to może mieć on wiele przeróżnych odmian! Zaś mój braciszek nie może pić tak po prostu wody! - Jaką chcesz? Smakową? Z cytryną? Z lodem? Może dla odmiany lekko podgrzewaną... Ponoć taka jest zdrowsza. Może wodę z cukrem? Miodem? Albo solą, lub czymś innym? - dopytuję, robiąc sobie najzwyklejszą czarną kawę. Może i zwykła, ależ jaka ona jest wspaniała! Nic takiej nie zastąpi! Widząc jednak, że Sora niezbyt jest chętny do rozmowy, to chyba należałoby podsunąć jakiś temat. A o czym się lepiej rozmawia, jak nie o pracy! - Mówiłem ci już, że pracuję w Policji Magicznej? To bardzo zaszczytna praca! Może gdybyś chciał, to mógłbym cię zabrać kiedyś na posterunek - Rawr! - warczy wściekle Qilin, wyraźnie niezadowolony z ignoranckiej postawy szkodnika. Czując, że może się to skończyć nie lada awanturą, przywołuję rude stworzenie do ręki i umiejscawiam je na ramieniu. Choć sam pozbyłbym się tego stworzenia, to jednak Sora nie byłby z tego zadowolony. A jeśliby jeszcze doszło do awantury między tym czymś, a Qilinem, to mogłoby się zrobić trochę niezręcznie... Jakby już tak nie było...
Myśli nastolatka znajdowały się w zupełnie innym miejscu. Niebieskowłosy nie potrafił podtrzymać aktualnie żadnego dialogu. Może to właśnie jego nastrój stał na drodze bardziej rozbudowanej rozmowy, a może to sam fakt niedawnej podróży, która jeszcze nie przestała mu ciążyć. Do tego wszystkiego pytanie starszego brata podsumował początkowo westchnięciem. - Może być zwykła - powiedział niebieskowłosy po krótkiej chwili zastanowienia. Nie znaczyło to jednak, że na tym skończyło się jego zdanie. Po części obawiał się, że czerwonowłosy ponownie powtórzy serię pytań. - Ewentualnie jabłkową - dopowiedział po drobnej ciszy, która to mogła po raz kolejny zaistnieć z jego strony. Wszystko po to, aby niedługo później ziewnąć dość mocno, wracając jakby zasmuconym spojrzeniem do policjanta. - Wiem o tym. Wiem nawet gdzie... - dodałby jeszcze dość proste, a jakby obojętne czy nic nieznaczące słowa.
Zwykła woda... Ale zwykła w jakim sensie? Jak cokolwiek mogłoby być zwykłego? Może pewne cechy mogą czynić coś "zwyczajnym", ale zwykłość to zazwyczaj subiektywna opinia... Na szczęście braciszek prędko naprostowuje swe żądania, nie skazując mnie na dalsze rozmyślania w tej kwestii... Cóż za ulga... - Wybacz, ale nie mam chyba jabłkowej... Jabłek też nie mam... Ale za to mam butelkę mineralnej! Mam nadzieję, że wystarczy - oznajmiam z uśmiechem, po czym biorę szklankę i nalewam. I akurat kiedy Sora przyznaje się do tego, że wie o mojej pracy, a także o jej lokalizacji, czuję nagłe spięcie w nerwach, które staram się ukryć odwracając się od braciszka... Wiedział, ale nic nie powiedział, że wybiera się na drugi koniec świata... Jak to miło, że się jeszcze teraz do tego bezczelnie przyznaje... - Ach... To... Fajnie... - mówię, stawiając przed nim szklankę z wodą. Jak to miło jest być tak ignorowanym i niedocenianym, bez względu na starania... I że też zawdzięczam to cudowne uczucie swemu własnemu bratu... - Rawr... - warczy ponuro Qilin, spoglądając na Sorę z dezaprobatą. Jedynie temu rudemu stworzonku jeszcze na mnie zależy. Tylko on mnie nigdy nie zrani, ani nie zawiedzie!
Nikt nie potrzebował nieskończenie długich dywagacji. Dało się tutaj stwierdzić jedno - coś się nie kleiło. Rozmowa pomiędzy dwójką braci wydawała się o tyle problematyczna, że najwyraźniej nikt nie kwapił się, by poruszyć tą kłopotliwą kwestię, która nie do końca została wyjaśniona. Całość mogłaby trwać tak jeszcze dłużej, gdyby nie słowa, które na swój sposób zdawały się ugodzić w pierś nastolatka. Ten przełknął ciężko ślinę, spoglądając początkowo na odstawioną szklankę, aby później spuścić wzrok na kotowate stworzenie na jego kolanach. - ...chciałem cię odwiedzić, ale ciebie wtedy nie było - dopowiedział ściszonym tonem w gwoli wyjaśnienia, aby chwilę później sięgnąć dłonią po szklankę i upić z niej odrobinę wody. Zupełnie tak, jakby tym gestem chciał zastąpić zwyczajne ugryzienie się w język. Nie potrzebował w końcu informacji o tym, co policjant robi w wolnym czasie, czy gdzie wyjeżdżał poza obszary własnego miasta. Sama atmosfera stopniowo zaczynała go przerastać, a ten nie miał już pojęcia, co też innego mógłby aktualnie dopowiedzieć. Nie wypadało też mówić nic o tym, że miał coś przygotowane. Nie wypadało też o nic pytać, a sam nastrój, czy brutalnie wyrażane przez rudą kulkę futra poglądy mówiły wszystko jasno. Nie obyło się to jednak bez reakcji ze strony Egona, który jedynie jakby od niechcenia prychnął. Sam zaś niebieskowłosy zadał dość jedno, chyba najbardziej problematyczne w tym momencie: - Może powinienem już pójść?
Robiłem co tylko mogłem, ale najwidoczniej wszystko było źle... Naprawdę się starałem, lecz on woli tego... To... Parszywe stworzenie. Zaś ja, pewnie i tak już nic dla niego nie znaczę... Ale czy kiedykolwiek znaczyłem? Rudy, leniwy i ciągle narzeka... Kto by chciał mieć takiego brata? Możliwe, że w jego zachowaniu nie ma nic dziwnego. Możliwe, że rzeczywiście to ja jestem okropny, nadtroskliwy i nie pozwalam mu żyć własnym życiem. Jakby nie patrzeć, to jednak przeżył w tej dżungli... Beze mnie... I pewnie dalej żyłby tam sobie ze swoim kocurkiem... Beze mnie... A jego wymówki są jeszcze bardziej dręczące i dołujące oraz utwierdzają w przekonaniu, że nie jestem mu potrzebny... - Zrobisz co zechcesz - odpowiadam obojętnie, nawet na niego nie spoglądając i kieruję się do swojego pokoju. - Rawr! - warczy jeszcze wściekle Qilin, na tego parszywego futrzaka, który pozwala sobie na zdecydowanie za wiele. I może sobie udawać obojętnego, czy też wyniosłego, ale Qilinowi nigdy nie dorówna! Jest zaledwie jego marną imitacją... Mam już tego wszystkiego dość... Niepotrzebnie się wysilam... I tak jak on sobie chce żyć własnym życiem, może i ja również powinienem? Ja zrobiłem co mogłem, reszta zależy od niego...
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Sob Cze 17 2017, 13:43
Wystarczyłaby odrobina zrozumienia, czy wsparcia, jednak takowe nigdy nie nadeszły. Możliwe, że to właśnie on znowu zawinił, albo zbyt wiele oczekiwał od rudego osobnika. Spokojnie dopił to, co miał do dopicia, aby utkwić spojrzenie w przestrzeni pomiędzy szklanką, a białym żyjątkiem. Westchnął przy tym dość ciężko, spoglądając ciut smutnym i zawiedzionym wzrokiem za starszym bratem, aby ostatecznie przytulić nieco bardziej białą kulkę futra. - ...wszystko poszło nie tak - wyszeptał jedynie w kierunku tygrysa, aby następne przejechać dłonią po jego futerku, jakby ów gest miał zadziałać jakkolwiek pocieszająco. Nie pozostawało już jednak nic innego, jak spakować swoje manatki i ruszyć. Posprzątał po sobie, obmył szklankę i odstawił we właściwe miejsce, a chwilę później miał wyruszyć. Miał już pójść, kiedy to nagle w pobliżu jego rzeczy wyczuł coś, co miało skończyć w cudzych rękach. Może nie powinien tego robić, jednak jemu z pewnością nie będą potrzebne. Przynajmniej nie teraz. Dlatego też nim opuścił mieszkanie policjanta, pozostawił jeszcze niewielkie zawiniątko ze srebrnymi spinkami do krawatu, czy mankietu wykończone błękitnymi zdobieniami. Co prawda, miało to wyglądać inaczej, jednak nie zawsze ma się to, czego się chcę. Raz jeszcze spojrzał na pomieszczenie, a chwilę później... przetarł twarzyczkę z nagromadzonych łez, aby opuścić lokal jak najciszej tylko potrafił i ruszyć w sobie znanym tylko kierunku, czy też do gildii, mówiąc jedynie nieme 'do widzenia'.
zt
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Pią Sie 18 2017, 19:13
Czy ktoś mógłby powiedzieć, że się nie starałem? Czy ktoś mógłby mnie osądzić, iż nie zrobiłem wszystkiego, co tylko mogłem, aby być jak najlepszym bratem? I cóż mi po tym? Skoro się nie potrafi tego docenić, dlaczego miałbym na siłę kogokolwiek do czegokolwiek zmuszać? W końcu każdy podejmuje decyzję sam za siebie... Czemu więc miałbym się kimkolwiek przejmować? A jeśli nawet mam być tym złym, to niech sobie nim będę... Z pewnością nie mam czego żałować... Jeśli Sora uważa, że wie co dla niego najlepsze, może robić sobie co tylko zechce! Po co mu niby troskliwy brat, skoro ten tylko narzuca ograniczenia? I jeszcze samemu jak się przy tym ogranicza! Świat jednak nie kręci się wokół błękitnej czupryny, która to też nie jest źródłem wszelkich problemów. Na świecie jest ich wystarczająco wiele. Ktoś musi się nimi zajmować. - Chodź towarzyszu Qilinie - zwracam się do rudej istotki, zawiązując ciasno szkarłatny krawat pod szyją. - Mamy pracę do wykonania. Jak zawsze wszystko na głowie Rudo-Rudego oddziału... Ktoś musi jednak dbać o ten kraj. - Rawr! - warczy entuzjastycznie Qilin, przytakując łebkiem. Biorę go na ramię i opuszczam mieszkanko. Czas iść do pracy... Niby takiej okropnej, ale z drugiej strony, to najlepsza praca jaka mógłbym mieć... Jak oni by sobie w tej policji poradzili bez Rudo-Rudego oddziału?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.