I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Umiejscowione na trzecim piętrze, nie za wielkie mieszkanie składające się z trzech pokoi, niewielkiej kuchni oraz łazienki. Wykupione od przemiłej starszej pani, za jakąś śmieszną cenę. Z okna padał wspaniały widok na bardzo ciekawą ścianę sąsiedniego budynku, z którego, w jednym z okien, osiedlowa matrona spędzała większość dni na obserwowaniu okolicy swoimi czarnymi oczami. Zaś jeśli chodzi o samo mieszkanie, to wszystkie ściany były białe. Kiedyś się je pomaluje… Kiedyś… Podłogi były zwykłymi drewnianymi deskami, ale za to jakimi gładkimi! Wewnątrz nie znajdowało się za wiele mebli. W jednym pokoju było duże, wygodne miękkie łóżko, oraz szafa pełnych eleganckich ubrań. W innym pokoju stało drewniane biurko, oraz szafa na krawaty i była tam również półka z lacrymo-radyjkiem. Trzecie pomieszczenie było całkowicie puste. Nie było tam nic, ale kiedyś może się to zmieni. Zaś w kuchni stała kuchenka, lodówka, oraz niewielki stół. Nie można oczywiście zapomnieć o nowoczesnym ekspresie do kawy, który zajmował swoje honorowe miejsce.
Trzecie piętro… Czemu to musi być tak strasznie wysoko? Bez żadnej windy… Muszę wchodzić po schodach… Stopień za stopniem, co robi się niewiarygodnie męczące po wyczerpującym dniu pracy. Jednak to ostatnie co muszę dzisiaj zrobić… Wejść na górę i to wszystko! Jeszcze tak niewiele! Kark niesamowicie ciąży. Wszystkie mięśnie są jak z waty, lecz jestem już tak blisko! Wystarczająco blisko, by włożyć klucz do zamka, przekręcić go dwa razy i w końcu wejść do domu… Już samo przekroczenie progu dodaje mi nowych sił! Wystarczająco dużo, by doczłapać się do lacrymo-radyjka, by odpalić z niego na cały głos piękną, cudowną muzykę. W końcu coś normalnego… Przy okazji macham szybko dłonią, pozdrawiając osiedlową matronę. Mógłbym jeszcze coś zjeść… Czegoś się napić… Ale nie… Nie chce mi się... Wygodne łóżko jest tak bardzo blisko, że nie mogę się powstrzymać, by paść na nie… I leżeć… - Rawrr… - przeciąga się leniwie Qilin, który do tej pory spał uczciwie na moim ramieniu. Może powinienem przynajmniej zdjąć buty? Tak powinienem zdjąć buty, a potem można wrócić na wygodne łóżko, by zacząć podziwiać piękny, biały sufit.
Autor
Wiadomość
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Nie Paź 15 2017, 15:32
Wiele rzeczy pozostawało dla niego bez odpowiedzi. Najpewniej podjęcie decyzji wydawało się tutaj najtrudniejszą kwestią. Mimo wszystko, nie mógł zwyczajnie odpuścić. Nie mógł zrezygnować z czegoś, czy też kogoś, kto towarzyszył mu od kiedy tylko sięgał pamięcią. Nerwy stopniowo wzbierały się, a sam niebieskowłosy z każdym krokiem rozważał, czy aby na pewno się nie wycofać. Czy może powinien rzeczywiście stchórzyć i odpuścić? Nie tyle sam uniknąłby problemów, co już nie sprowadzałby ich na kogoś mu bliskiego. - ...c-co o tym sądzisz? - ciche pytanie padło z jego strony, kiedy to zaledwie kilkanaście stopni miało dzielić go od odpowiednich drzwi. Zaledwie kilka minut, kiedy to wszystko miałoby się rozstrzygnąć. Spojrzał jedynie krótko na białą kulkę futra, która mu towarzyszyło, aby chwilę później westchnąć. Nieważne, co się wydarzy, najpewniej będzie musiał zaakceptować odpowiedni wynik. Przystanął przed drzwiami, aby następnie... przełknąć nerwowo ślinę i zapukać. Wszystko po to, aby odpowiedziała mu cisza. Czy poszedł do pracy? A może znajdował się w szpitalu po misji? Nie miało to teraz większego znaczenia. Owszem, niepewność zdawała się gromadzić w niebieskowłosym, jednak mimo swoich zdolności, nie potrafiłby ocenić, gdzie odnaleźć starszego brata. Mógł sprawdzać miejsce po miejscu, jednak wszystkich możliwości wydawało być się na tyle dużo, że najlogiczniej było... zaczekać. Wszystko tak trwało sobie spokojnie, aż słońce zaczęło powoli niknąć za horyzontem, a sam nastolatek przysiadł nieopodal drzwi z białym kotem u boku, trzymając na kolanach przeciętnych rozmiarów błękitną paczuszkę z czerwoną wstążką i... przysypiając w najlepsze. Mimo wszystko, spore pokłady cierpliwości jedną kwestią, zaś zmęczenie ostatnimi podróżami drugą...
Kolejny dzień pracy skończony! Pozostało już nic innego, jak tylko wrócić do domciu, wypić w pełni zasłużoną wieczorną kawę, po czym już tylko wskoczyć pod prysznic i spać! I potem kolejny dzień pełen pracy i męczącego wysiłku... Żeby potem znów móc wrócić do domu, wypić kawę i pójść spać! A ja się pytam, gdzie mój w pełni zasłużony awans?! Gdzie ordery za heroiczne dokonania?! - Ach... Dzielny towarzyszu Qilinie, nikt nie docenia naszych wysiłków - mówię zmęczony, do swego wiernego, wspaniałego przyjaciela, który w odpowiedzi kiwa głową ze zrozumieniem. Biedny ja... Biedny i on... Biedni my dwaj... Mogłoby tej biedy już starczyć na ten dzień, ale jednak wygląda na to, że nie przyjdzie nam wypocząć tak szybko. Ostatnią rzeczą, którą bym się spodziewał po tym dniu, to spotkać Sorę siedzącego przed schodami mego mieszkanka, wraz z tym... Tym... Potworem... - Rawr? - warczy Qilin, wyrażając swe zdziwienie. Cóż... To dość nietypowa sytuacja... Nagła i niespodziewana... - Nie siedź tak, bo wilka dostaniesz - oznajmiam, nie wiedząc co innego powiedzieć. W końcu... Jak się siedzi na zimnym, to jest ten... No... Wilk właśnie... Uch... Nieważne... Wypadałoby drzwi otworzyć... W końcu nie wypada tak brata gościć przed mieszkankiem...
- ...gao? - cichy pomruk, przechodzący w coś na kształt ziewnięcia odpowiedział na zaskoczenie rudego stworzenia. Biała kulka futra otworzyła jedynie swoje oczy, spoglądając na przybyłe osoby, aby to chwilę później spojrzeć na swojego właściciela. Wszystko po to, by ostatecznie utkwić swoje błękitne ślepia w posterunkowym. Niewielka forma zdawała się wszystko złośliwie utrudniać, jednak taki już jej urok. Co jednak z innym osobnikiem, który to miał uczestniczyć w tym spotkaniu? Miarowy oddech niebieskowłosego zdawał się jedyną odpowiedzią, na jaką to aktualnie mógł liczyć pewien rudy oddział. Czas, przejęcie oraz zmęczenie najwyraźniej zrobiły swoje. Niektórzy zastanowiliby się nad tym, czy nastolatek zwyczajnie ignorował policjanta, czy może jednak rzeczywiście spał. Nijak nie wpłynęło to jednak na stan młodszego z rodzeństwa, który pogrążony w swoich sennych marzeniach zdawał się nie wyłapywać nawet najmniejszego fragmentu otoczenia. Może rzeczywiście wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby zwyczajnie urodził się dziewczyną? Jako kobieta raczej nie różniłby się wiele od swojego aktualnego wizerunku, no... pomijając pewien dość istotny, decydujący w tej kwestii element. Dlaczego więc wszystko wydawało się tak różne i wiele trudniejsze?
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Nie Paź 22 2017, 21:39
Myślałem, że gen lenistwa tylko mnie dotyczy w tej rodzinie. Będąc zmęczonym doprawdy mógłbym zasnąć wszędzie, ale wszędzie zwykle jest dość niewygodne i właściwie to tylko własne łóżko jest jedynym odpowiednim miejscem do spania. Uśmiecham się lekko, spoglądając na niewinnie wyglądającego Sorę, który w ramionach dzierży istotę przepełnioną głupotą, przez którą wszystko się musiało popieprzyć... - Rawr! - Qilin nie ukrywa swego niezadowolenia, wobec tej istoty, karcąc ją wściekłym warknięciem. Mnie natomiast przychodzi ją po prostu zignorować. Jedynie smutno wzdycham, zażenowany faktem, że coś takiego istnieje. Otwieram drzwi, po czym kucam obok Sory, nie spoglądając nawet na parszywe stworzenie, które darzy taką troską. - Jeśli przyszedłeś tu spać, to nie wybrałeś sobie ku temu najlepszego miejsca - oznajmiam, szturchając go lekko w ramię, co by wyrwać go ze snu, lub też po prostu zwrócić na siebie jego uwagę.
Ach, słodka kraino snów. Gdyby to chociaż jej część mogła stać się rzeczywistością, to może poszczególne osoby mogłyby wieść szczęśliwy żywot. Niestety, nie było tak ani trochę. Chociaż niektóre marzenia się spełniały, ludzie często wybudzali się z pięknego snu w najgorszej chwili. Nie sposób jednak znaleźć winnych takiego stanu rzeczy. Jedni powiedzieliby, że to przez otoczenie, a inni nazwaliby to zwyczajnym zbiegiem wypadków. - ... - tym prostym prychnięciem Egon odpowiedział rudej kulce futra. Co prawda, zaczepka nie obyła się bez znużonego spojrzenia, które ewidentnie sugerowało zaprzestanie tego wszystkiego, czy jakąkolwiek niechęć do dalszych niedomówień. Zresztą, to jemu najpewniej przypadło być tym teoretycznie bardziej wyrozumiałym lub przynajmniej dumnym na tyle, aby nie rzucać się błotem i irytacją jak popadnie. - H-Hm? - niemrawe mruknięcie dobyło się ze strony nastolatka, który zdezorientowany rozejrzał się dookoła, jakby szukał tego jednego punktu zaczepienia. Winowajcy, który to szturchnął go w ramię, przerywając piękne chwile. Zdezorientowane spojrzenie początkowo padło na samego policjanta, jednak dopiero po krótkim przetworzeniu informacji nastolatek przetarł oczy z ledwością unikając jakiegoś większego poruszenia, jak odskoczenie z zaskoczenia. Czyżby czekał tu na tyle długo, że przyszło mu zasnąć? Delikatne zażenowanie odmalowało się na jego twarzy, a ten sam spoglądając gdzieś w bok zebrał się z miejsca, odkładając kotowate stworzenie obok siebie. - T-tak... znaczy nie - wydusił z siebie dość niespójną odpowiedź na słowa starszego brata, poprawiając tylko niewielki pakunek w dłoniach, aby to następnie dopowiedzieć jeszcze tylko nieco ściszone, jakby przygaszone i niepewne: - C-Chciałem porozmawiać. Zwyczajna wypowiedź, jednak sam nie wszedł do środka. Oczywistym było, że wszedłby tam z Egonem, ale nie w tym rzecz. Nie wypadało się ot tak wpraszać. Oczywiście jeśli Kii-chan ustąpiłby miejsca, sam pewnie przeprosiłby za najście i wszedł do mieszkanka, a jeśli nie... pozostałoby im porozmawiać tutaj? O ile w ogóle będzie chciał z nim jeszcze rozmawiać...
Przyszedł odwiedzić! Porozmawiać! Być może kiedyś jeszcze bym się z tego powodu jakoś bardziej ucieszył, ale teraz... Zdecydował już co jest dla niego ważniejsze, a ta wizyta jest zapewne jedynie chwilowym przejawem wyrzutów sumienia. Bo jakiż inny mógłby być powód, żeby odwiedzać złego, ograniczającego, starszego brata? Nie jest to doprawdy zachwycająca perspektywa, ale skoro już przyszedł, to nie ma sensu od razu na to narzekać. Wzruszam ramionami, otwierając szerzej drzwi, żeby mógł wejść. - Rawr! - Qilin warczy wyniośle i wzgardliwie, nie odpuszczając tak łatwo sierściuchowi. Zawiść jest czymś, czego ta ruda bestia nie będzie ukrywać, nieustannie wykazując wstręt i niechęć do tego stworzenia. A ja nie widzę sensu, żeby Qilinowi tego zabraniać. Wchodzę do mieszkanka chwilę po Sorze i zamykam drzwi, po czym udaję się do kuchni, w celu zrobienia sobie upragnionej kawy. - O czym takim? - dopytuję, w czasie kiedy ekspres szykuje mroczny nektar mocy. Skoro Sora mógł sobie pozwolić na to, by skakać z urwiska, gdy mu coś próbowałem wytłumaczyć, to raczej nie powinien mi mieć za złe, że ja sobie zrobię kawę, kiedy on będzie mówił. Nawet jeśli przyszedł po prostu porozmawiać o dzisiejszej pogodzie... W sumie, to nigdy nie stronię od rozmowy, o ile ta jest w miarę sensowna, lecz to nie zawsze ja muszę być tym, który narzuca temat.
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Sob Paź 28 2017, 23:20
Wiele wydarzyło się w dość krótkim czasie. Co prawda, nastolatek nie był gotowy na taką wersję zdarzeń, jednak musiał się z tym jakoś uporać. Musiał sobie z tym jakoś poradzić i... porozmawiać jak człowiek z człowiekiem, czy brat z bratem. Wszystkie przygotowania, czy wewnętrznie ułożone próby podejścia do odpowiedniego tematu szlag trafił. Z pewnością nie był gotowym, aby sprostać takiemu wyzwaniu, a co dopiero spróbować naprawić to, co zostało popsute. Przełknął nerwowo ślinę, próbując nie spoglądać na policjanta, jednak jego wzrok ostatecznie padł na starszym z ich dwójki. - C-Chciałem... - zaczął jedynie dość niepewnie, podczas czego biała kulka futra ułożyła się pod krzesłem pozwalając sobie na wymowne, acz nie aż tak przesadne ziewnięcie. W końcu zapowiadało się to na dłuższą pogawędkę, o czym on wiedział lub co mógł śmiało przypuszczać po tym jak wszystko to się zaczynało. Mimo wszystko zdawał się nie reagować w żaden sposób na jakiekolwiek zaczepki otoczenia. Nie tym razem, nie znowu. W końcu czasem to ktoś lub coś musi okazać się mądrzejsze, aniżeli te drugie. A pomyśleć, że technicznie mogło lub może nawet powinno być na odwrót. - ...przepraszam. N-Nie chciałem, aby tak wyszło... - dodał jeszcze nieco pewniej po dłuższej chwili milczenia. Wszystko po to, aby położyć na stoliku pakunek, w którym to znajdywało się oczywiście nic innego jak zielona czapka, umożliwiająca lot. Niestety, nie udało się mu przerobić ją na krawat, czy chociażby inny, bardziej odpowiadający element garderoby. Do tego wszystkiego dołączone było oczywiście opakowanie kawy robionej pod patronatem Lorda E, czy nawet małe opakowania ciasteczek i cukierków w kształcie dyni. Idealna odrobina słodyczy do niezbyt słodkiego napoju, ot co. A trzeba jednak przyznać, że chociaż niecodzienna stylizacja, wydawała się dość... uroczą? Przynajmniej tak mu się zdawało. Co jednak dalej? Co powinien teraz zrobić, albo powiedzieć?
Chwała niech będzie kofeinie i temu, który ją w kawie umieścił! Jak ja bym sobie w życiu poradził bez tego cudownego napoju? w obliczu powszechnego stresu, nerwów i mnóstwa problemów oraz rzeczy problematycznych. Racząc się tym cudownym nektarem, choć na chwilę mogę uwolnić się od wszelkich złych myśli. Lecz, żeby się ich całkowicie pozbyć, to raczej nie ma sposobu. Spoglądam z lekkim zażenowaniem na Sorę. Tak jakby przeprosiny i pudełko miały rozwiązać całą sprawę... Tak jakby miały zniwelować wszystko to, co było... Jakby to miało zrekompensować moją troskę, moją tęsknotę i moje bezsensowne starania... - Rawr - Qilin jednoznacznie wyraża swoje zdanie na ten temat, wiercąc się na ramieniu. Gdybym postawił go na ziemi, bez wątpienia rzuciłby się na białego sierściucha, ale nie chcę mieć porozrzucanych kłaków po całym mieszkaniu. Dlatego biorę rud bestyjkę na ręce i dla ułagodzenia jego nastroju, zaczynam drapać go za uchem. - Nie chciałeś. Rozumiem. Ale kocura i tak zachowasz oraz będziesz dalej zachowywać się mądrze, odpowiedzialnie i rozważnie - odpowiadam, nie skrywając w głosie ironii. - W porządku. Powiedziałem, że możesz robić co chcesz, ale skoro wolisz robić to, czego nie chciałeś, czy też nie chcesz, to już twoja sprawa. Po tym szczerym wywodzie, obojętnie wzruszam ramionami i spoglądam za okno, napawając się widokiem sąsiadki z naprzeciwka, podlewającej kwiatki. Może i ja powinienem jakieś do domu sprawić?
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Nie Lis 05 2017, 15:53
Nie każdy posiadał teraz dostęp do pewnych form ratunku jak chociażby remedium na stres, czy zmęczenie dla większości ludzi. Niebieskowłosy nie potrafił nic powiedzieć. Siedział jedynie tak, słuchając kolejnych słów. Te zdawały się raz jeszcze ciąć brutalniej niż jakakolwiek rana, którą przyszło mu otrzymać. Chociaż tych nie było za wiele, miał jednak pewne doświadczenie archiwalne, które pozwalało mu sobie jakoś to przełożyć. Wiedza nie była jednak wszystkim. Chociaż znał czerwonowłosego, chociaż potrafił czytać ludzkie charaktery i nie tylko, niektórych informacji człowiek nie chciał przyjąć do siebie. Niektórych rzeczy nie chciałby nigdy stracić, ale... może tak rzeczywiście byłoby lepiej? Lepiej dla samego policjanta? - N-Naprawdę tak uważasz..? - wydusił z siebie jedynie kilka cichszych zgłosek, spuszczając przy tym spojrzenie. Nie potrafiłby teraz najpewniej spojrzeć w jego kierunku. Nie potrafiłby przyjąć jednej z odpowiedzi, pozostając przy tym względnie racjonalnym, czy spokojnym. - ...naprawdę? - dopytał jedynie po chwili, jakby od tej jednej odpowiedzi zbyt wiele zależało. Mimo wszystko, już teraz podjęcie jakiejkolwiek dalszej rozmowy wiązało się z niemałym wyzwaniem. Już teraz łzy chciały się wydostać na światło dzienne, jednak musiał być silny. Musiał wytrzymać, przynajmniej jeszcze trochę. Nie chciał przecież, aby to wyglądało jak jakieś wymuszanie odpowiedniej reakcji własną postawą. - C-Czyli to wszystko... w-wszystko nic nie znaczy - w ogóle się nie liczy? - dorzuciłby jeszcze te kilka słów, jakby prosząc się o ostatni gwóźdź do trumny. W końcu najwyraźniej tylko jemu zależało jeszcze na tej relacji. Tylko go obchodziło to, co się stanie. Tylko mu miały pozostać wszelkie zmartwienia. Tylko... jeśli tak rzeczywiście było, może najzwyczajniej w świecie tak powinno pozostać? Może powinien zwyczajnie odejść? I tak nie zostawiłby po sobie żadnej pustki. Niczego. W końcu, czy zrobiłoby to jakąś różnicę? - Może lepiej byłoby beze mnie... - dopowiedział jeszcze ciszej, niemalże niesłyszalnie, jakby te słowa kierował wyłącznie do kotowatej jednostki, wysnuwając tym samym swego rodzaju wnioski. W skutek tego sam zainteresowany tygrys miniaturowy ruszył się, aby to przysiąść nieco z boku. Tak by móc zarówno obserwować potencjalne, wszelkie zachowania agresywne ze strony jednej, czy drugiej lub aby być gotowym, co do odpowiedniej intrewencji.
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Nie Lis 05 2017, 22:43
I na co ta cała dramatyzacja? Nie, to nie jest wcale smutne. Nie widzę najmniejszego powodu, dla którego miałbym się teraz zamartwiać, co dopiero rozpaczać. Mam już dość zamartwiania się o innych. Wystarczy, że mogę pozamartwiać się nad samym sobą. Inni i tak tego nie docenią, a poza tym, nikt też się nie zamartwi nade mną. Oraz Qilinem, rzecz jasna. Natomiast obecna postawa Sory zaczyna się robić odrobinę irytująca. Albo to złość Qilina wobec tego sierściucha zaczyna na mnie przechodzić... - Czy moje zdanie się kiedykolwiek liczyło? Co za różnica co powiem, skoro i tak zrobisz po swojemu? - pytam oschle, starając się nie okazywać przy tym jakichkolwiek emocji. Qilin jednak nie wytrzymuje... - Rawr! - ze wściekłym warknięciem skacze w kierunku tygrysa, lecz dysponując refleksem nieco lepszym niż u szachistów, łapię rudego stworka za ogon, zanim dojdzie do pazuroczynów. - Nie rozumiem o co ci chodzi - dopowiadam po krótkiej chwili niezręcznej ciszy. - Do czego by to niby miało doprowadzić? Wątpię jednak by istniało jakieś sensowne wytłumaczenie dla całej tej tragedii. Przynajmniej, ja nie potrafię żadnego znaleźć. Bo co ja niby mogę wiedzieć...
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Sob Lis 18 2017, 09:50
Chociaż spodziewał się dokładnie takiej odpowiedzi, nie potrafił jakoś przyjąć tego do wiadomości. Czy mogło wydawać się to dziwne? Czy tak właśnie zdawał się czuć taki przysłowiowy zgniły banan? Może rzeczywiście chciał zbyt wiele, aniżeli mógłby dostać. - C-Czyli to tak... - wyszeptał jedynie tych kilka zgłosek, aby następnie przetrzeć twarz rękawem, coby jakoś się opanować. Wliczając w to jeszcze resztki aktorskich zdolności, które przyszło mu jakoś posiąść, uśmiechnął się ciut wymuszenie, aby to spojrzeć w kierunku białego tygrysa. Ten na samą próbę działania ze strony rudej kulki futra przyjął nieco większą formę, jednak teraz - nie robiło to różnicy. W końcu razem płynęli w bananowej łódce beznadziei, która najwyraźniej tylko zabłądziła trafiając niepotrzebnie do nie tego portu, co trzeba. - Nie będę ci już zajmował więcej czasu - dopowiedział jeszcze nieco pewniej, sięgając jedynie po kotowatego, aby ten przypadkiem nie zrobił nic głupiego, jednak nie sądził by posunął się do czegoś takiego. Samemu wstał zaś od stołu i usilnie skrywając nastrój zdeptanej skórki banana, ruszył w kierunku wyjścia. - Jeszcze raz... p-przepraszam - dopowiedział już przy wyjściu, dorzucając do tego tylko ciche 'żegnaj' wraz z przejściem przez próg, czy też przed zamknięciem za sobą drzwi. Teraz to już się nie liczyło. Nic się już nie liczyło, jak on sam, a Kiirobara... mógł równie dobrze zapomnieć, że niebieskowłosy kiedykolwiek istniał. W końcu i tak nigdy nikomu by na czymś takim nie zależało. Tylko dlaczego to on musiał czuć się jak banan?
zt
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Tanie mieszkanko Kiirobary Sob Lis 18 2017, 23:38
Czy ta historia mogłaby mieć inne zakończenie? Być może wystarczyłaby odrobina zrozumienia, żeby wszystko potoczyło się lepiej. Lecz czego ja niby miałbym wymagać, skoro to ode mnie się nieustannie czegoś wymaga. Mam już jednak tego dość, aby ciągle się uganiać, żeby się przypodobać innym. Nie będę przecież nikogo zmuszać, aby mnie lubić, nawet jeśli miałby to być mój braciszek, który większą sympatią darzy jakiegoś sierściucha. I ośmieliłbym się stwierdzić, że nie potrafiłby jej logicznie wytłumaczyć. Gdyby był w stanie, być może nie uciekałby się do tak żenującego postępowania. I niby co? Miałbym się czuć winny jego głupiego i nierozsądnego postępowania? Ma mnie to uświadomić, jaki to jestem zły, niedobry i okropny? Niech tak zatem będzie... Będę tym złym, niedobrym i okropnym... Obojętnie wzruszam ramionami, kiedy Sora decyduje się opuścić me progi. - Na razie - mówię oschle na pożegnanie. Qilin natomiast wyrywa się i podbiega do drzwi, by jeszcze raz surowym wzrokiem zmierzyć zarówno wstrętnego kocura, jak i również Sorę. - Rawr... - niezadowolone warknięcie skierowane jest właśnie w jego stronę i wyraża wyraźną dezaprobatę, dla postępowania Sory. Jemu jednak nie sposób chyba cokolwiek wbić do głowy. Albo mógłby zrobić to ktoś, kto miałby na niego jakikolwiek wpływ, kto chciałby go przy tym wykorzystać... Ja jednak do takich osób niestety nie należę. No trudno... Po chwili ciszy, która następuje po odejściu Sory, zaczynam się śmiać. Bo to jest dość zabawne. Gwiazdeczka po prostu musi nieustannie znajdować się w centrum uwagi... Czy jest zatem sens, żebym się o cokolwiek obwiniał? Nie... Ja nie muszę... Dopijam do końca kawę, po czym powracam do codziennych, czynności, jakby nic się właściwie nie stało. Powinienem skupić się na pracy. Ta jest teraz najistotniejsza... Mimo, iż jest męcząca i stawia często głupie wymagania, to jednak z reguły wiadomo czego można od niej oczekiwać, czego się spodziewać i jasno określa co jest dobre, a co złe i czasem można liczyć na jakąś wdzięczność w postaci wypłaty... Właśnie! Gdzie do cholery jest mój awans?!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.