I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
~ Kompletnie nierzucające się w oczy, by nie powiedzieć nudne miasteczko, nie posiadające specjalnych obiektów, które mogłyby rzucać się w oczy i stanowić konkretny punkt orientacyjny. Trudno wyróżnić cokolwiek w nim, co zasługiwałoby na wyniesienie ponad poziom. ~
MG:
Arata w prostych słowach określił zadanie przed jakim stali magowie z Grimoire Heart - mieli oni odzyskać jednego z członków GH o imieniu Une, który najwyraźniej przetrzymywany był na terenie Romerum wbrew swojej woli. Tsuchimikado ostrożnie posługiwał się słowami podczas tłumaczenia im przewidywanego przebiegu zadania, trójka magów mogła jednak zauważyć, że w żadnym momencie nie wspominał on o ratunku, zupełnie jakby nazywanie tej misji "ratunkową" było leciutkim przeholowaniem. Mistrz GH już wcześniej wspominał to podczas wizyty Jino w gabinecie, a teraz powtórzył pozostałym dwóm magom - sposób wykonania zadania był zależny całkowicie od nich i nie nakładał on na nich żadnych ograniczeń w kwestii zrobienia tego co mieli - a wykonać musieli całkiem sporo. Tsuchimikado znał tylko możliwą lokalizację osoby, o którą chodziło, nie był jednak wskazać magom konkretnego miejsca - musieli więc najpierw dowiedzieć się tego, gdzie właściwie mag się znajduje, a potem dostać do tego miejsca przełamując wszelki opór. Jednocześnie działać mieli na terenie obcego państwa, musieli więc też brać to pod uwagę, lecz czy magów GH powinno to w jakikolwiek sposób obchodzić? Może nie? A może jednak powinno? Aracie wydawało się jednak całkiem zależeć na tym pojedynczym człowieku i liczył na pozytywny rezultat misji.
Podróż morska, którą zaaranżował Arata, do docelowego miejsca, jakim było niewielkie wiejskie miasteczko położone ledwie kilkaset metrów od morza i na południe od Krug zajęła im całkiem sporo czasu, a teraz zmęczeni znaleźli się w centrum tegoż, pierwsze o czym myśląc to o znalezieniu jakiegokolwiek miejsca na odpoczynek. Nie znali kompletnie tej okolicy i nie wiedzieli czego się spodziewać. Zmierzchało, za chwilę miała zapaść noc, wcale też nie było specjalnie ciepło, lecz nadchodzący mrok sugerował, że będzie zimniej. Mówiąc centrum jednak należało wyobrazić sobie po prostu ulicę, przy której znajdował się nieco większy plac, zdolny pomieścić 5-6 kramików rynkowych. Za plecami magów znajdowały się budynki mieszkalne, zwykłe domy i... nic więcej. Żadnej karczmy, która rzucałaby się w oczy, żadnego szynku czy hotelu. Nikt też nie przyglądał się im na ulicy, a osób i tak było tam niewiele.
Czas odpisu: 06.11
Autor
Wiadomość
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Sob Lis 28 2015, 11:35
Maga owadów zdziwił fakt, że napotkany pijaczek nawet nie próbował stawiać oporu. Co więcej, po dość mocnym uderzeniu w twarz, mężczyzna nie wydawał się odczuwać znaczącego bólu. Udało mu się jednak obezwładnić "napastnika" i sprowadzić go na kolana. Obserwując nagłą przemianę towarzysza ze złego ma dobrego glinę Black pokręcił lekko głową na boki. "Spróbuj nas wykiwać to pogadamy inaczej"- mag poczuł się jak na placu zabaw, obserwując nadętego bachora nieskutecznie starającego się odzyskać zabawkę od drugiego. -Mów co wiesz.-jedna prosta komenda skierowana w stronę średnio pojmującego fioryjski pijaczka powinna załatwić sprawę. Bez zbędnego pierdolenia, bez bawienia się w dobrego i złego glinę. Szybko i skutecznie, tak jak za starych dobrych czasów GH.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Miasteczko Sol Pon Lis 30 2015, 22:08
MG:
Rozmówca Takiego nie miał nic przeciwko delikatnemu przemieszczeniu się, a i samemu chłopaczkowi udało się odnaleźć odpowiednie miejsce, tak by spokojnie dobić transakcji. Przeszli więc sobie z entuzjazmem w kierunku jednego z domów, po którego boku wydawało się być nieco ustronniej, gdyż nie stykał on się z kolejnym budynkiem, a między nimi istniało coś pokroju pseudouliczki - nie faktycznej ulicy, tylko po prostu był tam pewien odstęp, a okna obu budynków były zasłonięte. Mieli więc w tym miejscu spokój. Chłopak pokiwał głową na słowa mężczyzny dając mu znać, że prawdopodobnie zrozumiał ich treść, a następnie sięgnął do kieszeni skąd wyjął malutką foliową torebeczkę, w której znajdowały się 4 pigułki. Uśmiechnął się tajemniczo do Takiego. - Super, super, fajnie, fajnie. Ja sprzedaję, ty kupisz. Dobra? Ja sprzedaję. Dobre. Nie robię tylko mam. - powiedział, uśmiechając się totalnie przyjaźnie i niemal niewinnie do chłopaka z GH. Taki był poczciwy z niego diler. Wyciągnął też drugą łapkę do Takiego, najprawdopodobniej po pieniążki, gdy w drugiej, otwartej dłoni wyciągnięte w jego kierunku miał pigułki.
Mężczyzna wypytywany przez dwójkę naszych bohaterów wydawał się być zły, lecz widok pistoletu wciąż znacząco powstrzymywał jego ruchy i nie pozwalał mu na wcielenie w życie żadnego z planów mogących zakładać jego ucieczkę. Przez chwilę chyba walczył sam ze sobą zanim w końcu opuścił lekko głowę w wyraźnym geście zrezygnowania. - Wszyscy zna Une. Człowiek. Nie tutaj. Dalej. Po co? - mężczyzna wyraźnie nie rozumiał czemu właściwie wypytywany jest w ogóle o cel ich misji. Wyraźnie też miał problemy z poradzeniem sobie z formułowaniem odpowiednich zdań w języku naszych bohaterów. To mogło być dużą przeszkodzą na drodze ich komunikacji. I wydawało się, że może to nie być jedyna przeszkoda, bowiem zarówno Jino, jak i Ro po chwili zrozumieli, że przestali być sam na sam z przesłuchiwanym przez nich facetem. Ten westchnął głęboko chwilę po tym, gdy panowie zrozumieli ten fakt. - Żegnajcie. - rzucił im tylko.
Po obu stronach ulicy na której znajdowali się mężczyzny, w sposób odcinający im ewentualną ucieczkę stali mężczyźni, konkretnie ich czwórka. Każdy z nich odziany w gruby brązowy płaszcz sięgający do ud oraz prostymi brązowymi spodniami. Mieli kompletnie wygolone głowy, a ich wzrok utkwiony był w mężczyźnie przetrzymywanym przez Ro i Jino. Bez słowa ruszyli biegiem w kierunku zabójców z GH.
Czas odpisu: 5.12
Jino
Liczba postów : 75
Dołączył/a : 04/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Pią Gru 04 2015, 22:06
Słysząc co powiedział lekko się uśmiechnął, bo jak widać udało się znaleźć źródło informacji, które wie kim dokładnie jest Une i gdzie jego lub jej należy szukać. Kiedy powiedział miał nadzieję iż chodziło o Une a nie bredził tak sam do siebie, ale kolejne słowa jakoś go w tym nie utwierdziły. Wyglądało iż gość bredził sam do siebie co może być problemem, bo jeśli był jakiś stuknięty to nie będzie mu można wierzyć do końca, a nie ma nic gorszego niż mało wiarygodny informator. Jednak teraz nie facet był najważniejszy, bowiem wyglądało na to iż nie byli tutaj sami, a po chwili potwierdziło się to kiedy znikąd pojawiło się czterech łysoli ubranych w jakieś płaszcze. Jak widać robale potrafiły się mnożyć w zaskakującym tempie, lecz póki nie popełnią głupoty jaką jest atakowanie swego króla, to daruje im życie. Słysząc co powiedziała ich informacja spojrzał tylko na łysoli, którzy bez słowa postanowili ich zaatakować. Jak widać te robale nie posiadały żadnego intelektu i postanowiły go zaatakować, a on nie zamierza stać jak kołek i czekać. Ruszył więc w stronę pierwszego łysola który był najbliżej niego, lecz nie zamierzał szarżować na pałę. Będzie zwracał uwagę na najmniejszy podejrzany ruch, tak więc jeśli łysy sięgnie do kieszenie lub machnie ręką w jego stronę, zamierza odskoczyć w prawo by unikną ewentualnych broni miotanych a następnie kontynuować się zbliżanie do niego. Kiedy znajdzie się na wyciągniecie ręki zamierza wypalić do łysego z obrzyna mimo iż nie miał zbyt wiele naboi, lecz jeśli trafi to będzie trup na miejscu i nawet ten gruby płaszczyk nie pomorze. Jeśli się uda, zamierza dopaść drugiego łysego, by uderzyć go obrzynem niczym bejsbolem w twarz a jeśli cios będzie skuteczny, zamierza rozwalić mu tym sposobem czaszkę.
Taki
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Pon Gru 07 2015, 17:39
Miejsce zostało zmienione na znacznie bardziej ustronne. Tutaj i tak niska liczba dodatkowych par oczu spadła do raczej dwóch. Nie wydawało się chłopakowi, że ktoś może ich obserwować. Z gnojkami sprzedającymi niepewny towar raczej producent trzyma kontakt dosyć... daleki. Tacy są tani, przynoszą zysk, a jak zostaną złapani, to nikomu nie jest szkoda. Idealny interes. Tyle, że tacy mają plecy, więc w razie problemów mogą mieć obstawę. I właśnie o tę obstawę białowłosemu chodziło - nie chciał się teraz na nich nadziać, bo może ten chłopak będzie wiedział coś o Une. Takiemu spodobała się opcja ze zwodzeniem młodego dilera i uniknięciem rozlewu krwi przez chwilę. Długo pewnie nie wytrzyma i w kluczowym momencie postanowi się zabawić, ale... na dobrą rozrywkę należy poczekać, bo teraz mogłaby być mierna, a nie o to chodzi. Mag uśmiechnął się wciskając do ust lizaka i uderzył lewą dłonią kilka razy w swoją kieszeń dając znać, że posiada w niej trochę klejnotów. Oprócz nich zastukało też coś metalowego i zaszeleściły papierki ze słodyczy. Przesunął lizaka do lewej strony policzka i wsunął również drugą dłoń do kieszeni dając podświadomy znak, że jest o krok od zapłacenia. - Znam cenę, dam Ci cztery razy tyle jak zaprowadzisz mnie do Une. Kasę zostawisz dla siebie, bo powiesz, że kupiłem w normalnej cenie. Jakby ktoś pytał, to sam znalazłem Une, więc nie będziesz miał problemów. Zgoda? Mam sporo klejnotów. - powiedział uśmiechając się jeszcze bardziej. To nie tak, że Taki nie miał w planie wyciągnięcia tej informacji, ale najpierw chciał spróbować swoich sił w aktorstwie i perswazji. Może mu się akurat uda? To ciekawe, gdyż z możliwych opcji wybierał zazwyczaj tą siłową, gdyż wydawała się ciekawsza. Teraz jednak siłowa nie była wcale tak interesująca, ale mogła być później. Oczywiście jak chłopak zrobił jakiś niezbyt przyjemny ruch - zaatakował, postanowił uciekać albo cokolwiek niepokojącego lub zwyczajnie odmówił, to białowłosy przechodzi do mniej dyplomatycznej części, w której zbliża się natychmiast o krok wyciągając z prawej kieszeni dłoń obejmującą kunai i dociska ostrze do brzucha chłopaka w miejscu tętnicy brzusznej zasłaniając całą akcję stojąc bokiem. Lewą ręką szybko zgarnąłby tabletki do kieszeni i trzymał ją przygotowaną do działania. Jakby się udało, to wtedy powiedziałby... - Jeden ruch i masz rozprutą tętnicę brzuszną, czyli pewna śmierć. Zaprowadzisz mnie do Une albo powiesz mi gdzie jest, a nie zrobię Ci dziurki w brzuchu. - oczywiście istniała opcja, że młody nie zna żadnego Une, bo w końcu dlaczego miałby? Nic nie wiadomo było o tym człowieku, więc równie prawdopodobne było, że jest w przestępczym półświatku lub nie jest. Fakt przebywania w Grimoire Heart jednak mógł przechylać szalę na szemrane interesy, dlatego Taki postawił na tę opcję. Jakby diler zapierał się, że nie zna Une, a straszenie z mocniejszym dociskaniem ostrza, aż do lekkiej rany nie dałoby rezultatów... to wtedy się pomyśli co dalej.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Wto Gru 08 2015, 14:23
Mógł przewidzieć, że pijaczek nie był sam. Zdarza się... -Namnożyło się robactwa...-stwierdził w myślach, spoglądając szybko na obydwie strony ulicy. Czterech... Pięcu na dwóch. Przez głowę Blacka przebiegło pytanie, gdzie podział się ten mały białowłosy bachor, kiedy akurat mógłby się przydać. No nic. Czwórka rzezimieszków bez zastanowienia zaczęła biec w ich stronę nie dając Rō dużo czasu na reakcję. Czas więc na działanie. Wszystkie ostrza rękawicy jak jeden mąż wysunęły się pod gardło pijaczka, dotykając jego szyi. -Dwa roje wystarczą...-rzekł w sumie tylko do niego, gdyż mały narwaniec już ruszył. Kątem oka zerknął tylko na dwójkę, którą Jino się nie zajął, po czym spod czerwonego płaszcza maga zaczęło dobywać się charakterystyczne bzyczenie. Z każdym krokiem odgłos trzepoczących owadzich skrzydeł stawał się co raz głośniejszy. Gdy napastnicy byli na odległość trzech metrów od Rō oraz pijaczka dwa oddziały szerszenich żołnierzy, po jednym na nadbiegającego przeciwnika, wystrzeliło niczym z armat w ich stronę. Zadanie było jedno, jasne i klarowne. Uprzykrzyć życie dwójki i zadać jak największe obrażenia. -Gdzie szukać Une? Mów szybko, to puścimy.-dodał na sam koniec
2x Hornet Army (A)
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Miasteczko Sol Wto Gru 08 2015, 22:06
MG:
//Jino - gdzie masz link do banku?//
Każdy z mężczyzn wcześniej przesłuchującychprawdopodobnego mieszkańca tego miasta, postanowił zająć się dwójką swoich przeciwników. Dość powiedzieć, że obu udało się zająć tylko jednym z dwójki, przynajmniej wedle ich pierwotnego planu. Ro musiał pogodzić się z tym, że wyczarować udało mu się zaledwie jeden rój owadów, który ruszył na jednego z szarżujących mężczyzn, który w starciu z grupką owadów, musiał zostać zatrzymany w miejscu. Naturalnie próbował się od nich odgonić, starając się dłońmi strząsnąć je z siebie, wykonując kroki w odwrotnym kierunku niż pierwotnie zakładanym. Wyglądało na to, że na razie wykluczony jest z walki. Drugi mężczyzna za to biegł dalej. W przypadku Jino, mężczyzna zdołał wypalić jednemu z przeciwników z obrzyna, co skutecznie zatrzymało jego kroki. Facet upadł na ziemię i się nie ruszał. Drugi mężczyzna za to ominął chłopaka. Dwójka pozostałych przy życiu nie obrała sobie jednak za cel żadnego z przyjezdnych, za to po dobiegnięciu do przetrzymywanego mężczyzny momentalnie uderzyli go w twarz z dwóch stron, praktycznie roztrzaskując mu czaszkę swoimi uderzeniami. Ro i Jino mogli tylko patrzeć ze zdziwieniem na to co się stało. Obaj mężczyźni też momentalnie odwrócili się i uciekli z miejsca zdarzenia.
W tym słodkim czasie Taki załatwiał swoje pokątne interesy narkotykowe z przygodnie spotkanym dilerem, który wyraźnie oblizał się na wspomnianą przez Takiego zapłatę o wysokości równowartości czterech sztuk towarów. Wyglądało na to, że młody naprawdę się podjarał możliwością całkiem szybkiego i w sumie dobrego zarobku, ale po chwili nieco spoważniał. Było w tym wszystkim coś, co wyraźnie nie pasowało mu do sytuacji i wprowadzało kropelkę goryczy do tej beczułki miodu. - Klejnoty... ile to... Andruty? - zapytał w końcu, uzmysławiając Takiemu gdzie leżał problem. Tylko co teraz pocznie chłopiec, który w przeciwieństwie do Ro i Jino postanowił obrać drogę pokojową i handlową? Tak czy siak wyglądało na to, ze Taki znalazł jakiś trop i teraz mógł go dalej ciągnąć.
Czas odpisu: 12.12
Stan postaci: Ro: 97MM, Hornet Army 1/10
Jino
Liczba postów : 75
Dołączył/a : 04/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Pią Gru 11 2015, 21:01
Jak wiadomo dobrze użyty obrzyn to dobry obrzyn. Tak tez było w tym wypadku bowiem łysy postanowił go nie unikać, co zaowocowało udanym zrobieniem mu nowej dziurki co skwitował uśmiechem zadowolenia godnym prawdziwych psycholi. Tak oto pozbył się jednego robala z tego świata, a co za tym idzie dodał nieco rozrywki do tej nudnej misji. Cóż jednak mistrzunio miał racje, że jak będzie okazja to ta misja nie będzie taka nudna. Kątem oka zerknął jak Ro poradził sobie ze swoimi celami, a widząc robale wylatujące z pod jego płaszcza i atakujące łysego, zdziwił się nieco bo jakoś nie widział by inny robal tak skutecznie operował swoimi, a gdy dojrzał iż kierował rojem szerszeni to nie chciał być na miejscu ich ofiary. Na dodatek jeśli będzie się chciał go po wszystkim pozbyć to musiał nieźle kombinować, bo mimo wszystko szerszenie są groźnymi robalami i nie łatwo się ich pozbyć. Ale cóż to zostawi sobie na potem, bowiem został jeszcze jeden robal do wyeliminowania który postanowił go zlekceważyć. Z jednej strony to dobrze, ale nie znosił takiego lekceważenia nawet od wroga. Jednak to co stało się potem spowodowało iż całkowicie o tym zapomniał, bowiem zamiast wyeliminować Ro lub jego, to łysole wyeliminowali swojego, jakby się zdawało kompana i ich jedyne źródło informacji. Na dodatek wszystkiego zwiali zaraz po tym, zostawiając ich z martwym informatorem i z niczym konkretnym. Jedyna szansa leżała w łysym który był atakowany przez szerszenie, że nie wyzionął ducha i będzie gadał od razu, a nie jak jego kompan. -Odwołaj te szerszenie zanim wykończą nam możliwe źródło informacji. Skoro szprzątneli tamtego to musiał wiedzieć wszystko co chcieliśmy. Ja poszukam przy tym którego sprzątnąłem jakiś informacji czy coś. No cóż może mieli przy sobie coś co pomoże im odnaleźć Une, lub chociaż dowiedzieć się kto ich tu przysłał. Jeśli będzie to jakaś wiadomość w ich języku to będzie problem, bo nie wiadomo czy tamten łysy będzie rozumiał co się gada i tak dalej. Ale póki nie spróbują to nic się nie dowiedzą.
Taki
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Sob Gru 12 2015, 18:05
Kolejna banalna przeszkoda, która blokowała, a raczej spowalniała plan Takiego. Chłopak był geniuszem kalkulacyjnym, w pamięci obliczał cyfry tak ogromne i równania tak złożone, że normalnym ludziom zajmowałoby to godziny lub dni zakładając, że znali tak zaawansowane sposoby liczenia, a jednak białowłosy nie znał Romeryjskiego, ani nie wiedział ile andrutów to jeden klejnot. Czasy kiedy chodził do biblioteki były dawno za nim. Bywał tam regularnie, gdyż wiedza wydawała mu się ciekawa, ale później odkrył swoje zdolności magiczne i sporo rzeczy się zmieniło, a przede wszystkim jego charakter. Aktualnie pochłanianie woluminów pełnych użytecznych informacji nie było dla niego, aż tak zajmujące, by to robić, więc... miał braki. Skoro on miał braki, to mógł założyć, że diler miał jeszcze większe zatem nie stało nic na przeszkodzie, by nieco go okłamać. Nie miał pojęcia jak się przelicza, ale zdawał sobie sprawę, że klejnoty są bardziej wartościowe. Resztę mógł sobie wymyślić. Widząc, że młody sprzedawca narkotyków spoważniał, Taki również przybrał poważniejszą minę, lecz wciąż był to delikatny uśmieszek. Wyciągnął z lewej kieszeni jeden klejnot i rzucił go w stronę dilera, by ten mógł się przyglądnąć. Sam Takiś zachowywał czujność, bo skoro pokazał, że ma pieniądze, to mógł zostać zaatakowany czy to przez osobę stojącą naprzeciwko, czy to przez kogoś innego. - Jeden klejnot, to pięćset andrutów. Mam tego dużo i jestem gotów dobrze zapłacić za informację. Cztery razy tyle ile za te tabletki. Wchodzisz w to? - wytłumaczył i zapytał. Szczerze to nie miał pojęcia czy to mało, czy dużo. Może jeden klejnot to było tysiąc andrutów? Pięćset wydawało się optymalnie. Nie za dużo, nie za mało, a tamten i tak nie wiedział ile, więc mógł uwierzyć. Oczywiście jak plan nie wypalił i diler nie zgodził się, to był plan awaryjny ustalony wcześniej - ten z kunaiem, zabieraniem tabletek i wypytywaniem grożąc. Jednak wolał nie robić tego tak wcześnie. Dobrze się bawił zwodząc chłopaka i kusząc go zarobkiem. - Podasz mi informacje, zaprowadzisz mnie do Une, a później ulotnisz się. Powiem, że sam go znalazłem. Jakby co, to sprzedałeś narkotyki komuś innemu za cenę normalną, nikt nie uwierzy, że cztery razy tyle ktoś dał, więc reszta pozostanie w pełni dla Ciebie. - przypomniał mu korzyści z tego układu, aby miał mniej oporów przed rezygnacją. Plan wydawał się wyjątkowo korzystny, więc była nadzieja, że się skusi. W ten sposób obie strony byłyby wygrane. Chociaż w teorii, bo kto powiedział, że Taki ot tak odda trochę klejnotów? Niby nie były mu potrzebne, ale lepiej mieć niż nie mieć, prawda? No właśnie.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Sob Gru 12 2015, 20:15
Black niestety nie zdążył odciągnąć pijaczka - informatora od nadciągającej nań zguby. Gdy dwie pięści rozsmarowały łeb mężczyzny i widać było, że już nie będzie w stanie im pomóc, Rō nie widział sensu, by dłużej trzymać martwego. Ciało gruchnęło o kamienną drogę, zaś mag skupił się na następnym celu. Sam fakt pozbycia się pijaczka wzbudził w Blacku małą lawinę przemyśleń. -Zabiją tylko, gdy każę.-odparł w stronę Jino. -Jak skończysz, znajdź Takiego.-dodał jeszcze na sam koniec, by po chwili i bez wahania ruszyć za uciekinierem. Teraz musieli bardziej uważać, by nie popełnić kolejnego błędu i nie stracić kolejnego źródła cennych informacji. Obleziony przez żołnierzy Blacka pijaczek nie mógł uciec zbyt daleko, więc i dorwanie go nie powinno być specjalnie trudne. Rō planował zrobić to samo, co z poprzednikiem, a więc szybki i mocny cios w twarz, po czym obezwładnienie, z tą różnicą, że cała akcja miała odbyć się w zaułku, z dala od wścibskich oczu patrolujących główne ulice. Kiedy Blackowi udało się wykonać swój plan krok po kroku, ustawił klęczącego mężczyznę twarzą do ściany, po czym trzy ostrza znalazły sie pod jego szyją, a sam mag zadał tylko jedno, proste pytanie. -Une... gdzie?
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Miasteczko Sol Nie Gru 13 2015, 17:22
MG:
Nieco wbrew słowom Ro, gdy ten podszedł do atakowanego przez szerszenie mężczyzny wydawało się, że ten ledwo dycha i praktycznie był na wyciągnięcie ręki od spotkania ze swoim stwórcą, w jakiegokolwiek wierzył. To było o tyle problematyczne, że taki stan przesłuchiwanego mógł znacząco utrudnić wyciągnięcie z niego informacji. Ro mógł jednak zaoszczędzić sobie na uderzaniu przeciwnika, ten bowiem był już kompletnie pozbawiony sił do tego, by oponować przed byciem złapanym, a jego twarz wydawała się być mocno napuchnięta. Gdy jednak Black złapał mężczyznę i postawił pod ścianą, tak jak sobie planował, ten po usłyszeniu pytania splunął tylko wysokiemu mężczyźnie pod nogi. Jino natomiast zaczął przeszukiwać kieszenie zabitego mężczyzny i dokładnie przeszukiwać ubranie trupa, by znaleźć cokolwiek co mogłoby pchnąć całą ich grupę bliżej w kierunku celu. Znalazł 3150 Andrutów, zardzewiały z wierzchu zegarek kieszonkowy, który jednak działał, a także kartkę papieru, mocno wymiętoloną, na której napisane było tylko "Przyjdzie po swoje dzisiaj, masz czas do północy, znajdzie cię".
Taki mógł dokładnie zauważyć jak handlarz przełknął ślinkę, a oczy zaświeciły mu się niemal na myśl o zarobku, zwłaszcza gdy Taki ponownie wspomniał o tym, że zapłaci mu 4 więcej niż miał normalnie dostać. Oj tak, widać było po chłopaku, że podpalił się na myśl o zdobyciu maleńkiej fortunki właściwie za tak niewiele - towar i tak miał sprzedać, a wskazanie czyjegoś miejsca pobytu nie wydawało się aż tak problematycznym zadaniem. Rozejrzał się jeszcze wokół siebie, następnie schował pieniążek podarowany mu przez Takiego do kieszeni. - Chodź. Chodź, chodź. - powiedział, a następnie ruszył szybkim krokiem, wychodząc z zaułku, w którym się znajdowali. Chyba był zbyt bardzo podniecony by pytać w ogóle o zaliczkę.
Czas odpisu: 17.12
Stan postaci: Ro: 97MM, Hornet Army 2/10
Jino
Liczba postów : 75
Dołączył/a : 04/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Wto Gru 15 2015, 21:11
Chyba władca robali nie do końca rozumiał to, że tak wielki rój szerszeni może zabić ich jedyną możliwość informacji w kilka minut, bowiem to iż zabiją tylko na rozkaz nie oznacza iż nie żądlą swej ofiary. Gość na pewnie był już nieźle spuchnięty i zapewne na granicy przytomności, ale jeśli przez jego głupotę zginie to tym więcej powodów by się pozbyć Ro. Słysząc iż ten wydał mu polecenie zaczął żałować iż wypalił już z obrzyna, bo właśnie znalazł kolejnego chętnego na dziurę w brzuchu, lecz nim zdołał mu cokolwiek zrobić zdołał już rzucić się w pogoń za ostatnim łysolem. Oj zapamięta sobie to wydawanie poleceń, bo jeśli będzie się miał ich po wszystkim pozbyć to musiał wymyślić coś naprawdę okrutnego, a im mniej szacunku mu okazują tym gorsza kara. Ale mimo wszystko miał rację bo od dłuższego czasu nie było Takiego który powinien im właśnie pomagać, dzięki czemu ich informator mógł dalej żyć. Jak tylko znajdzie tą mała wesz to nieźle mu przywali, ale na razie ważniejsze było to co znalazł. Pieniądze schował do kieszeni bo przecież mogą się przydać, zwłaszcza iż nie mieli waluty jaka się tutaj posługiwali ale dłuższą chwile poświęcił na wiadomość. Wyglądało na to iż łysole były wynajęte przez kogoś, lub mieli coś odebrać od ich celu i dostarczyć. Schował wiadomość i zegarek po czym zabrał się za przeszukiwanie informatora, bo może miał coś co mieli mu odebrać. Jeśli znajdzie cokolwiek schowa to do kieszeni i pójdzie szukać Takiego, bo ta mała wesz potrzebował nauczki za taką swawolę i olewanie ich zadania.
Taki
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Pią Gru 18 2015, 04:15
Wydawało się, że wszystko idzie idealnie. Zostanie zaprowadzony do Une, który widocznie był tutaj znany skoro byle podrzędny diler mógł wskazać jego miejsce. To znaczyło, że przebywa tutaj z własnej woli, więc niezbyt zechce wrócić do Grimoire Heart, a tak się składało, że Takiś miał misję go przyprowadzić. Niby miał być przetrzymywany, ale przecież do więźnia nie prowadzono by kogoś ot tak. W sumie Arata nie podał informacji czy zguba ma być cała i zdrowa, czy może sobie być jedynie ciałem. Skoro nie zostało nic zabronione, to zapewne jest dozwolone, chociaż i tak białowłosy wolał go schwytać. Jak nie wyjdzie to trudno, nie będzie ubolewał. Gorzej z samym panem Tsuchimikado, który może nie być zadowolony z takiego obrotu spraw. Niby to też maga obchodziło tyle co reszta otoczenia, ale lider gildii był całkiem ciekawym osobnikiem, którego należało z samej rozwagi szanować, bo za ładną buźkę swojego stołka nie dostał z pewnością. Taki ruszył za chłopakiem spokojnym krokiem, ale na tyle szybkim, by nie zostawać w tyle. Wciąż w prawej kieszeni obejmował dłonią kunai. Niedługo później do kieszeni powędrowała również druga rączka, która jednak swobodnie sobie tam tkwiła dla wygody. Lizak został już pogryziony, więc młodzieniaszek wypluł patyczek udając, że spogląda za nim, a w rzeczywistości rozglądnął się dokładnie czy nie są śledzeni lub obserwowani. Niezależnie czy byli, czy nie to zamierzał dać się zaprowadzić. Nawet jak diler go oszukał i prowadził w pułapkę, to chociaż magowi przyjdzie sobie powalczyć, a jak nie - no to pozna lokację Une, co było wyjątkowo istotne. Białowłosy już zupełnie zapomniał o tamtej dwójce, która została z nim wysłana. Poszli gdzieś, zniknęli, niech robią co chcą, on się dobrze bawił we własnym zakresie, nie potrzebował ich towarzystwa. Gdyby dotarli na miejsce, to ponownie Takiś rozejrzałby się za jakąś ciemniejszą uliczką albo skrytym rogiem, ogólnie miejscem niewidocznym. - Chodź, zapłacę Ci i znikniesz, by nie mieli podejrzeń. - powiedziałby starając się wciągnąć go w owe wypatrzone miejsce. Jeżeli jednak żadnego takiego nie było, a otoczenie nie było miejscem publicznym jak środek ulicy, to mógł sobie pozwolić na akcję w tamtym miejscu. Oczywiście tylko w przypadku jak nikogo w okolicy nie było. Co dalszy plan zakładał, to później. Najpierw trzeba było się przygotować.
Rõ Black
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 29/06/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Pią Gru 18 2015, 16:52
Nowy rozmówca Blacka wydawał się być nieugięty... Możliwości były dwie, nie rozumiał, lub nie chciał rozumieć. Tak, czy inaczej, nie chciał gadać. -Życie za informacje?-na twarzy Rō zagościł szeroki, szyderczy uśmiech. Lubił to uczucie, kiedy to on może zadecydować o życiu, lub śmierci innej osoby. Nigdy dotąd nie odmówił sobie pozbawienia życia osoby, która nie chciała pomóc. Kto wie, może gdyby łysol pomógł i powiedział, nawet kłamiąc, gdzie to podziewa się Une... Black pewnie by puścił. Gdy -Jak powiesz, zza rogu wyskoczy kolejnych czterech i rozwali ci łeb.-dodał cicho, aczkolwiek stanowczo. Na krótką chwilę puścił, jednak tylko, by złapać gościa za szyję i cisnąć nim o ścianę budynku. -Ale jak nie powiesz... Ja ci rozwalę łeb!-nie było większego sensu dalej rzucać typem o ścianę, jednak Rō nie przestał próbować przekonać mężczyznę do wydania miejsca pobytu Une. Black postanowił wysłać czterech swoich małych pomocników w obręb jednej ulicy od niego, by obleciały teren i zdały raport na temat podejrzanych łysych mężczyzn w strojach takich jak leżący na glebie osobnik. Nie zamierzał popełnić tego samego błędu po raz drugi. W zależności od raportu latających przyjaciół maga, w którym nie będzie wzmianki o łysolach, Black zadał mężczyźnie pytanie: -Gdzie jest Une? Jeżeli w pobliżu znajdą się jednostki przeciwnika, bądź jakiś owad nie wróci z raportem, Black zabierze wszystkie rzeczy leżącego i pozwoli jego przyjaciołom zając się resztą. Raz ja jakiś czas i szerszenie muszą zjeść żywe mięso.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Miasteczko Sol Nie Gru 20 2015, 15:45
MG:
Bycie pod rozkazami Ro mogło faktycznie być nie w smak Jino, ale z drugiej strony decyzja by jednak pójść poszukać Takiego, była dla niego całkiem dobrą ideą. Cóż bowiem mógł zrobić Jino, jak nie zawrócić w kierunku miejsca, z którego przyszli, idąc w tym kierunku zauważając, jak Taki i jakiś inny chłopaczek ruszają w bliżej niesprecyzowanym kierunku. Jino do Takiego miał kilka metrów, a Taki nie był świadomy tego, że Jino go widział. Tak czy siak Taki prowadzony był przez młodego dilera przez ulicę miasta, a Jino mógł zdecydować czy chce podążyć za nim czy powrócić po Ro ryzykując stracenie Takiego z oczu.
Taki z dilerem przeszli całą ulicę miasta, aż dotarli do miejsca, gdzie budynki były coraz rzadszym widokiem, za to w pewnym miejscu uliczka nagle zamieniała się w coś podobnego do polnej drogi, by następnie rozgałęzić się na dwie odnogi - jedna bardziej przystosowana do ruchu pojazdów, a druga stricte będącą dróżką, ot taką wychodzoną przez ludzi, a nie zaprojektowaną przez kogokolwiek. To właśnie w tę stronę skręcił diler, a Taki idąc za nim wszedł w niewielki lasek, którym panowie przechadzali się we względnej ciszy przez dłuższą chwilę, choć trudno byłoby dokładnie określić czas. Po pewnym czasie jednak i las wydawał się przerzedzać, a Taki w odległości zauważyć mógł coś w rodzaju wejścia do jaskini, przed którym stała dwójka mężczyzn. Pilnowali tego miejsca? - Dalej ja nie. Pieniądze? - rzucił do Takiego diler, uśmiechając się od ucha do ucha. Jeśli Jino zdecydował się udać za Takim, to pozostawał od dwójki w bezpiecznej odległości kilku metrów.
Tymczasem Ro bawił się ze swoim kolegą, którego zdążył już chyba nawet polubić albo bardzo się przywiązać. Problem tylko w tym, że przy pierwszym ciśnięciu gościem o ścianę, ten osunął się bez ducha na ziemię. Najwyraźniej faktycznie niewiele było trzeba, by go wykończyć, po tym co zafundowały mu wcześniej owady Ro. I teraz pojawił się problem, bo Takiego nigdzie nie było, Jino też nie było nigdzie, a to oznaczało, że Ro pozostał sam i nie do końca było jasne co powinien teraz zrobić. Był sam.
Czas odpisu: 27.12
Stan postaci: Ro: 97MM, Hornet Army 3/10
Taki
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Miasteczko Sol Wto Gru 22 2015, 02:55
Spacerek, spacerek! Taki lubił przechadzki po nowych okolicach, których jeszcze nie znał. Było to ciekawe przez jakiś czas, przez kilkanaście minut. Później robiło się nudno i trzeba było sobie samemu znaleźć zajęcie. Gdy już docierali na miejsce, białowłosy podskakiwał byleby siebie zabawić jeszcze na chwilę. Nie miał lepszego pomysłu. Z rączkami w kieszonkach hopsał za dilerem, który prowadził go rzekomo do Une. W sumie to w połowie drogi zapomniał zupełnie po co tam idzie, bo zaczął się zastanawiać nad rzeczami zupełnie odległymi. Mianowicie czy jakby jedna sekunda była tak naprawdę jedną godziną, zatem w minucie byłoby sześćdziesiąt godzin, a w godzinie byłoby wtedy trzy tysiące sześćset godzin, zaś człowiek żyłby przeciętnie sześćdziesiąt lat, to czy ten czas starczyłby, aby jakimś magicznym pojazdem "polecieć" na inną planetę zanim umrze. Z taką zagadką zmagał się Taki korzystając z setek wzorów i kombinacji, aż w końcu usłyszał głos. Podniósł wzrok jakby obudzony ze snu i spojrzał znudzony na chłopaka, który żądał zapłaty. Uśmiechnął się gorzko grzebiąc w lewej kieszeni niby za pieniędzmi, aż w końcu zrobił szybki krok w stronę dilera wyciągając jednocześnie kunai prawą rączką i dźgając nim prosto w szyję przewodnika. Broń była przygotowana już od dłuższego czasu, a z białowłosego, to całkiem zwinna sarenka była, więc postawił na taki zgrabny doskok. Jak wszystko poszło super, to przeszedł za swój ranny cel i złapał go za włosy lub czoło, zaś dłoń obrócił na kunaiu, aby móc spokojnie pociągnąć głowę dilera do tyłu, a ostrze na bok rozpruwając gardło. Ten zabieg miał sprawić, że krew powinna zrosić drogę przed nim. Nawet on sam targał biedną ofiarą na lewo i prawo jakby starając się mocniej rozpryskać szkarłatną ciecz we wszystkie strony. Trzymałby tak ciało do momentu, w którym krew zaczęłaby normalnie wypływać, a wtedy zwyczajnie odrzuciłby je na bok. A wszystko to wykonywał z promiennym uśmiechem dziecka, które otrzymało nową zabawkę. Tak, w tym momencie Taki bawił się wyśmienicie. Już był znudzony, a znudzony Takiś, to nieobliczalny Takiś. Oczywiście od momentu postanowienia, że zaatakuje był całkiem ostrożny. W razie ataku unikał, a w razie kolejnych przeciwników przygotowywał się do kolejnej walki. Jeżeli zaś wszystko się pięknie udało, to przeszukuje ciało martwego, by zabrać co się da. W szczególności tamte narkotyki, bo wpadł na ciekawy pomysł. Tylko nie wiedział kiedy będzie mógł go wykonać, bo został w tym momencie całkowicie sam. A przynajmniej tak mu się wydawało.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.