I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Melina Abdula, była meliną magiczną i w środku zawsze wyglądała tak, jak zażyczył sobie tego gospodarz. Oczywiście w ramach rozsądku, dobrego gustu i woli Allaha. W każdym bądź razie kolejnych ośmiu śmiałków przybyło do tego wspaniałego miejsca w celu wzięcia udziału w niesamowitym turnieju prowadzonym przez gospodarza. Tym razem wnętrze, przypominało typowy schron. Ogromne miejsce, zewsząd otoczone betonem, bez mebli, bez okien, ze sztucznym oświetleniem. Tylko pośrodku pomieszczenia znajdowała się dziwna szklana konstrukcja. 8 sześciennych brył 5x5x5m ułożone jak typowa kostka o 6 ścianach. Czyli 4 bryły na dole i 4 bryły na górze. Po dwie w jednym rzędzie, rzędów były dwa. Przed szklanymi bryłami stał zaś Abdul. Tym razem ubrany względnie normalnie, w biała szatę i turban. Oprócz Reszki, Kyle'a, Sory, Shinjiego, Kiirobary, Pheam'a oraz Pyzy, w pomieszczeniu znajdowała się jeszcze Nieco otyła kobieta. -Allah z wami, smutni niewierni.-Powiedział na przywitanie Abdul, przyjaźnie rozstawiając ramiona.-Mam nadzieję że zabraliście bieliznę na zmianę bo czeka was ostra jazda a jak Abdulowi w domu na sracie to żywi nie wyjdziecie.-Zapowiedzial Abdul. Następnie pstryknął palcami i wszyscy ludzie(oraz Pyza) zostali przetransportowani do szklanych sześcianów, stojąc twarzą ku południowej ścianie. Kolejno u góry: Shinji, w kostce po jego lewej Kiirobara, w kostce przed nim Pheam i w kostce na skoks od niego(na lewo od Pheama) Reschehedera. Piętro niżej: Pod Shinjim stała nieznana kobieta, na lewo od niej czyli pod Kiirobarą stał Sora, Przed nią czyli pod Pheamem stal Kyle, na skos od niej czyli pod Reschehederą stał Pyza. Zaraz potem w kostkach prócz graczy pojawiły się małe zielone koboldy, przypominające po prostu małego zielonego dzieciaka z włócznią w dłoni. Koboldy na razie nic nie robiły.-Zasady są proste.-Obwieścił Abdul.-Nikt z was nie opuści szklanej bryły. Nie przejdzie też przed nią nic, co nie jest wytworem magii. Jedynie zaklęcia mogą opuścić wasze bryły, posiadacie za to nieskończenie wiele Mocy magicznej więc nie krępujcie się. Żeby jednak nie było łatwo, w bryle razem z wami znajduje się też potwór. Na razie to kobold, ale jak go pokonacie, pojawi się coś silniejszego. Musicie więc unikać i kolegów i kobolda. Wygrywa ostatni zdolny do walki, oczywiście pod warunkiem że pokona stworzenie w swojej klatce. I dla odmiany, potwory zamknięte razem z wami, są odporne na magie. Powodzenia. Nie dajcie wygrać wytworowi kulinarnemu to obraza dla Allaha.-To powiedziawszy usiadł na hamaku a całkiem wolne koboldy zaczęły krążyć dookoła swoich ofiar, wyczekując idealnej chwili na atak.
Machał kilka razy swoją super bronią, ale nic nie nadział na nią. W takim razie nie ma nikogo przed nim. Ale wciąż trzeba uważać. Bo ten ktoś może go widzieć, pomimo, że Nil go nie widział. Kolejne drzwi. Plecki mu zaraz odpadną chyba z bólu, ale nie może się przecież poddać. Co by powiedziała mama? Stanął plecami do ściany przeciwległej do drzwi. Musi mieć chociaż jedną stronę zabezpieczoną. Powoli więc postanowił się przesunąć w stronę drzwi aby zobaczyć, czy są otwarte, czy zamknięte i ewentualnie co się za nimi ukrywa. Oczywiście wszystko z zachowaniem środków ostrożności. Szedł z trójzębem wystawionym do przodu macając każdy centymetr sześcienny mijanego terenu, do jakiego był w stanie dosięgnąć. W przypadku usłyszenia jakiegoś szmeru, użyje prostego zaklęcia Waifu, aby ukazując plakat z ładną panienką zlokalizować wroga. O ile tak się da. Sprawa byłaby prostsza, gdyby dostał jednak bardziej bezpośredni sygnał o obecności kogoś. Co prawda trójzębem badał dokładnie pomieszczenie, jednak wiedział, że w każdej chwili może zostać zaatakowany. Skupił mocno wzrok. Może i mógł liczyć na los, który odbije lecący w niego tak [*krzyk*]. Może tym razem zlituje się nad Nilem. Trzymając mocno trójząb, w przypadku ataku spróbował rzucić zaklęcie Niech przegryw będzie z Tobą. Jeśli to będzie magiczny atak, to się nie uda, jednak w przypadku fizycznego, magia może zlokalizować cel zadający Nilowi bezpośrednie obrażenia. Nad przeciwnikiem pojawi się wtedy chmurka z padającym deszczem co umożliwi jego... identyfikację w przestrzeni. Czy coś. A może to tylko Abdul wystrzelił wtedy coś z sufitu. Eh... Gdyby jednak udało się zlokalizować wroga, mógłby od razu użyć zaklęcia Mocy przybywaj, które odmieniłoby dobry los przeciwnika. Najlepiej by było, gdyby w ogóle zniknął. Gdyby jednak chmurka nie zadziałała... zawsze mógł użyć You shall not pass. Przymykając oczywiście oczka, żeby sam nie oślepł.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Melina Abdula Wto Lut 02 2016, 22:17
Klon - właśnie on mógł zostać bohaterem w swoim domu! Swój chłop miał pewien wzrost i miał robić za blokadę w przejściu, toteż z tej roli postanowił się wywiązywać, coby utrudnić białowłosemu przedostanie się i obryzgać go czerwonym płynem w jak największym stopniu, kiedy tylko drzwi się otworzyły. Nie odszedł na krok, próbując blokować całą możliwą przestrzeń. Skoro przeciwnik był niewidzialny - nie mógł przepuścić nawet powietrza, chociaż było to naprawdę ciężkie zadanie! Byle tylko mężczyzna ponownie odkrył swoje położenie, dając Williamowi rozeznanie, a być może nawet wywracając się na ziemię z powodu momentu zaskoczenia zderzeniem z czymś, czego - nie ma? Whatever. Kolejną ważną rolę odgrywały stalowe kule, które mogły utrudnić białowłosemu lądowaniu i poharatać go. To jednak się nie liczyło, bo ważniejszy zdawał się fakt, iż przy lądowaniu, czy upadku na nie - jakoś się przemieszczą od wstępnego położenia. Wszystko mogło się przydać w zlokalizowaniu niewidzialnego! Nawet jego zapach. Przesiąknięty zapachem krwi jego ofiar oraz pierwszego klona, który rozbryznął. Nastolatek doskonale znał tę woń, toteż próbowałby ją wyczuć, aby wiedzieć, gdzie celować. Wszystko tylko po to, aby go zlokalizować!
Nie tym zajmował się jednak młody mistrz Kaczuszek. Ten z automatu usadowił się nieco za pulpitem, aby ten przesłaniał go w jak największym stopniu, a on widział drzwi, przygotowując się do potencjalnej batalii. Skoro urządzenie nie chciało na razie współpracować, musiał spodziewać się ataku. Oczywiście jeśli spory odcinek czasu drzwi pozostałyby zamknięte - wtedy najwyraźniej wróg sobie odpuścił, a Ramsey zająłby się wrzuceniem pierwszej z kul, spodziewając się, że wynik spadnie w dół. Wrzucałby tak cyferki, czy stalowe kule z nimi, aż cyfra zmieniłaby się na zero, a następnie wdusił czerwony guzik. Życie jednak nie było przyjemne, a niektórzy nazwaliby je dziwką. Spodziewając się ataku - William czekał, aż drzwi otworzą się. Trzymał swoje sztyleciki gotowe do rzucenia. Czekał na moment, w którym zacznie działać, korzystając z osłony pulpitu. Czekał na moment, w którym się wykaże i stawi czoła nieznanemu. Wszystko po to...
...aby w chwili, w której drzwi się otworzyły - zlokalizować przeciwnika. Miał dość praktyczne zaklęcie, które mogło być owocne w skutkach i dopomóc jego krwawą kopię. Aktywowałby niemalże natychmiast Crimson Rain(C), które miało unosić się kilkanaście/kilkadziesiąt centymetrów nad głową jego kopii, będąc gotowym, aby zaatakować i poharatać głowę niewidzialnego masą igiełek. Wszystko po to, aby chociaż na chwilę zakrwawiona wcześniej twarz chłopaka została odkryta, a na całej krwi, która pozostawała niewidzialna i dalej tam była - aktywować Caustic(C). Czy to po odkryciu przez igiełki, czy to po odkryciu przez klona. Oczywiście młody mistrz Kaczuszek nie pozostawał bierny i zaraz po rzuceniu zaklęć, niczym najprawdziwszy ninja wyrzucił z siebie dwa sztylety do rzucania, posiłkując się zdolnościami medycznymi i swoją precyzją, coby trafić w klatkę piersiową oraz głowę. Najlepiej serce i środek twarzy. Miał nadzieje, że jako zapędzona w kozi róg zwierzyna da radę się wybronić i pokazać niewidzialnemu prawdziwą siłę Kaczuszek oraz szlachetną podłość jego własnej, krwawej magii. Jeśli to wystarczyło - wtedy wrócił do swojego zadania z stalowymi kulami i zerowaniem licznika, chyba, że dostrzegł gdzieś jakąś inną podpowiedź. Jeśli to jednak nie starczyło - posłałby jeszcze kolejne serie rzutek, licząc, że w końcu trafi i tak do skutku. Rzutka do rzutką w przewidywane, prawdopodobne miejsce - być może krwawiącego, niewidzialnego. Aż niewidzialność szlag trafi, bądź jego ekwipunek wbity w niewidzialną personę opadnie bezwiednie na ziemię lub zacznie się odbijać od niej bez przemieszczania stalowych kul. Do punktu zero, bądź jak strzałka zmieni kierunek na górę. Do momentu, aż ta nie zniknie, a on nie osiągnie wyznaczonego pułapu, choćby było nim 69.
Co jednak - jeśli jego plan spalił na panewce? Jeśli nic nie wypali, a przyjdzie mu się bronić? Oczywiście uważał na szarżę osobnika, którą miał jak najbardziej na uwadze. Oczywiście spodziewał się, że potrafi czymś rzucać, skoro czyścił tak ładnie jego klony. Dlatego też Ramsey starał się pozostać w jakimś względnym ruchu, intuicyjnie, czy po zapachu utrzymując dystans od zakrwawionej, żądnej mordu osoby. Gdyby jednak miał przeczucie, że zaraz coś mu się stanie lub zapach nasilił się na tyle mocno - wtedy aktywuje Pool(D+), które miało go uchronić przed final blowem, upuszczając go na ziemię, a on spróbowałby czym sprawniej odsunąć się 3 metry od zagrożenia, aby po wstaniu posłać tam kilka rzutek. Jeśli to nie starczyło - liczył na swoje inne zaklęcie - Sustain(B+), które miało podtrzymać go w działaniach i pozwolić na wykończenie oponenta i dokończenie zadania oraz podleczenie następne ran. Byle tylko wygrać. Byle do przodu. Byle Don nie zabił za gównianego posta walki i nie wymienianie umiejętności wspierających działania.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Melina Abdula Czw Lut 04 2016, 15:55
MG
Nil usłyszał jakieś szmery za plecami więc szybko się odwrócił i użył swojego zaklęcia Waifu, co poskutkowało pojawieniem się plakatu. przeciwnik dostał krwotoku z nosa ale cały czas naprawiał to magią, niemniej Bane wykonał pierwsze pchnięcie rozwalając plakat, ale jednocześnie zdradzając swoją pozycję. Tylko na jednym pchnięciu Bane nie poprzestał. Zaraz potem przywołał nad głową Bane'a chmurkę która go moczyła. Na dodatek sprawiała że był dość widoczny dlatego drugie pchnięcie zostało uniknięte dzięki krzykowi. Przez co nie dość że Nil był mokry to jeszcze kaszlał krwią, to go rozproszyło przez co dwa kolejne pchnięcia przeciwnika już go dosięgły i powaliły, a litościwy Abdul wyteleportował Nila z areny, nim wykrwawił się na śmierć. Bane mógł ruszyć w stronę drzwi za którymi schował się Will, co też zrobił.
Co w tym czasie u Willa? Bane na razie się nie pojawił więc chłopak w spokoju mógł zająć się tajemniczym panelem. Położył kulkę na czerwonym polu i... i nic. Zupełnie nic się nie stało. Położenie kilku dodatkowych także nie zmieniło cyfry na panelu. Widocznie to "200" coś oznaczało, a nie było cyfrą do wyzerowania. Musiał więc wymyślić coś innego. Zauważył za to że kulka z cyfrą 1 była najlżejsza a 20 najcieższa. Mógł nawet wywnioskować, że te cyfry to tak naprawdę waga tych kulek.
Stan postaci: Nil: 5 PD, W następnym temacie fabularnym do którego wejdziesz jesteś normalnym bardzo grubym czarnym szczurem. Mija po napisaniu 6 postów z innym graczem. Bane Wakamano: [3/5] postów zdrowia, 80MM, straciłeś bombe dymną(usuń ją z OD czy coś) i hukową, straciłeś 1 senbon. Burzowa chmurka nad głową 1/3 posty Will: [3/5] postów zdrowia. Klon 2/3 posty 82MM
Czas na odpis: 07.02 godzina 16:00
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Melina Abdula Nie Lut 07 2016, 15:46
...nie potrafił wywnioskować nic więcej. Może i odkrył, iż liczby przedstawiają przybliżoną masę kul, jednak nie przydawało mu się to w tej chwili w żaden sposób. Z tego też powodu postanowił zapakować z dwie lub trzy kule do plecaczka, mając na uwadze ich ciężar. Oczywistym było, że nie weźmie trzech kul z cyfrą dwadzieścia, a raczej takie, które mieściły się w przedziale od jednego do pięciu. No, może dziesięciu, chyba że stwierdzi, że to nie ma szans. Plan był o tyle prosty, że chłopaczek miał zamiar otworzyć drzwi, wypychając przy tym klona przodem. Sam go co prawda nie popchnął, ale przepuścił, coby osłaniał jego trasę do drzwi. Tych drugich, nietypowych drzwi. Wtedy otworzyłby je, przedostając się do środka i rozglądając po pomieszczeniu. Zachowywał pełnie ostrożności, będąc gotowym na spotkanie kozinatora. Miał zamiar takiego zabić jak najszybciej się dało, ciskając jednym lub dwoma sztyletami w kierunku jego czaszki, czy twarzy lub szyi - najmniej osłoniętej, podatnej na urazy części ciała. Wtedy mógłby skupić się na czymś innym. Spróbowałby skorzystać z własnej inteligencji, coby znaleźć jakiś związek między pomieszczeniami, bądź zastosowanie dla wziętych ze sobą kul. Był gotów wrzucić je na jakąś wagę, czy nawet do jakiejś dziury wlotowej, czy czego by tam nie znalazł, o ile rozum nie krzyczał, aby tego nie próbował. Wykonawszy to, wróciłby się do dawnego pomieszczenia, coby sprawdzić wynik i potencjalnie powtarzał czynność do usranej śmierci, czy do chwili aż wyzeruje lub osiągnie upragnioną cyfrę bez żadnych strzałek i wciśnie ponownie guziczek. Wszystko jednak zależy od jego inteligencji oraz tego, jak potoczą się zdarzenia. Oczywiście zawsze zbierałby po sobie ekwipunek, jeśli takowy by pozostawał i upewniał się, że przeciwnik raczej już się nie ruszy.
Istniał też jeden problem, który nie mógł dać Ramseyowi spokoju. Młody mistrz Kaczuszek był świadom przeciwnika oraz jego nietypowej zdolności. Dlatego miał wrażenie, że nie musi być zawsze sam. Z tego też powodu klon ciągle osłaniał tyły chłopaka w pomieszczeniach, stojąc na czatach przy drzwiach, bądź szedł przodem, coby przyjąć pierwsze uderzenie. Gdyby zaś brązowowłosy dostrzegł jakieś nadnaturalne anomalie, wtedy liczyłby na swój wzrok, bądź inne zmysły i spróbował wycelować w głowę oraz klatkę piersiową oponenta, uwzględniając przy tym uniki. Cisnąłby sztyletami niczym prawdziwy ninja, mając na uwadze logikę zachować oraz potencjalną zręczność przeciwnika, jeśli jakoś o niej wiedział. Do tego wszystkiego liczył, że dopomoże go element zaskoczenia i chłopaczek będzie miał jakąś przewagę potencjalnego, pierwszego ataku. Gdyby sztyleciki były zbyt małą porcją obrażeń, wtedy posiłkował się jeszcze rzutkami, które miały zrobić pseudo szwajcarski ser z oponenta, non stop uwzględniając jego ruchy i za główny cel obierając głowę i klatę wroga, bądź jego szyję. Sam zaś Will miał zamiar trzymać dystans od oponenta i obrzucać go kolejnymi broniami, choćby i przyzwanymi za pomocą Daggers(D) oraz Darts(D), gdyby odpowiednik w arsenale mu się skończył. Jeśli zaś chodziło o defensywę - w chwili, w której wiedział, że nie da rady uniknąć ataku, aktywowałby Pool(D+), coby rozpaść się i odpłynąć 3 metry dalej składając się do kupy, a w międzyczasie nakładając na swojego wroga potrójne zaklęcie Drop(D+), aby ten stał się ospały i ociężały w swoich działaniach. Gdyby nadarzyła się okazja, aktywowałby Caustic(C) na krwawej plamie na szyi, czy głowie przeciwnika, sprawiając, że kwas stopniowo zacząłby się przeżerać oraz korzystając z przykrych skutków, kiedy do kwasu doleje się wody. A nuż wkradną się dodatkowe poparzenia od zachodzących reakcji, czy coś.
Bane Wakamano
Liczba postów : 510
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Melina Abdula Nie Lut 07 2016, 15:50
- Ty kurwo... -rzucił w kierunku spasionego wieprza, gdy tylko poczuł na swoim ciele jak robi mu się mokro! A byle kto nie mógł zmoczyć Bane’a! Jednak spasiony wieprz się odważył i Wakamano już miał upierdolić łeb tej grubej kurwie, ale nie chuj, dupa i kutasów kupa! Grubas spierdolił i Bane mu łba nie odpierdolił! - Jak kurwe spotkam to chuja upierdole... -mruknął i spluwając gdzieś w bok poszedł w kierunku drzwi. Oczywiście będąc cały czas w ukryciu, niby nie warto ale może by tak dało radę zniknąć chmurę oraz jej deszcz? Więc jeżeli Wakamano da radę doskoczyć do chmurki to postara się naznaczyć ją swoją magią, a jeżeli nie da rady w ten sposób to wyciągając katanę będzie chciał w taki oto sposób zniknąć chmurkę oraz to co produkuje. No ale oczywko zrobi to w drodze do drzwi. Tak drzwi, to właśnie za nimi czekał ostatni irytujący lamusek, który nie chciał spierdolić. Znaczy uciekał kiedy się da i jak się da, ale nie chciał sobie zniknąć jak każdy inny cweluszek! A to już bardzo irytowało mężczyznę, który po podejściu do drzwi postara się je otworzyć. No ale oczywiście zależnie od tego czy chmurka jest czy nie to Wakamano różnie do tych drzwi podejdzie, oczywiście zależy od tego czy jest widoczna czy nie. Bo jak jest niewidoczna, a on razem z nią to otwarcie i na pewniaka otworzy drzwi. Po czym szybko spojrzy co tam się dzieje w środku i usunie się lekko na bok. Tak aby nie stać jak ten patafian w drzwiach. Jednak jeżeli chmurka będzie widoczna nad jego głową, to wtedy otworzy tak drzwi, aby od razu się za nimi schować. Jednak co dalej? No jeżeli drzwi są otwarte i Wakamano mniej więcej ogarnia co tam się w środku dzieje. No to mamy zabawę! A jeżeli nie no to lipa. Jednak załóżmy, że widział coś to wtedy nie zostanie mu nic innego jak ponownie podjąć próbę ataku. W sumie już nie pamiętam którą dzisiaj. Ale zanim zacznie jak zwykle szarżować jak bestia ponownie wykorzysta swoje Yasuppoi kazari: Hikari. Oczywiście kulka będzie niewidzialna w chwili rzucania, a za cel obierze mniej więcej środek pomieszczenia, aby oślepić tam co się da. Oczywiście wszystko będzie wyglądało tak! Bane szybko się wychyla i wrzuca kulkę do pokoju. Po czym od razu chowa się za ścianą, w tym samym kulka “wybucha” a wraz z wybuchem traci niewidzialność. Bo inaczej to by nie oślepiła. Plan był ciutkę skomplikowany, ale raczej był dobry, więc musiał być skomplikowany. No a co po tym? No jeżeli Wakamano wrzucił kulkę i nie oślepł. To nie przejmując się zupełnie niczym, ponownie stanie w drzwiach i zaatakuje pierwszą osobę. Za cel obierze głowę i będzie chciał ją odciąć. Jeżeli pierwsza osoba pęknie to od razu ruszy na kolejną i postara się wykonać ten sam atak. Jedno poziome cięcie na wysokości szyi, aby odciąć głowę za jednym zamachem. Jednak jeżeli któryś z przeciwników przeżyje taki atak. Wakamano będzie atakował dalej i po poziomym cięciu nadejdzie pionowy atak z lewej strony, tnący przez tors przeciwnika. Następnie szybkie wycofanie ostrza i krok do tyłu, a po nim niczym grad nadejdzie szybka seria pięciu dźgnięć w brzuch wroga, zakończone szybkim cofnięciem broni i ponownym atakiem. Jednak tym razem atak będzie ukośny, ale też cięcie i za cel obierze całą klatkę. Po tym szybko nawróci broń i wykona ponownie horyzontalne cięcie na wysokości szyi, a następnie przyciągnie ostrze do siebie i trzymając je dołem do przeciwnika postara się go przebić na wylot wbijając mu je w okolicę głowy, czyli usta lub szyja. No i poza tym to chyba wszystko co by Wakamano zrobił jakby wroga spotkał w sali. Ale tak są jeszcze możliwości, że drzwi się nie otworzą. Wtedy Bane zrobi w nich dziurkę i zajrzy co tam się dzieje. Jednak jest też możliwość, że Bane nie zdąży otworzyć drzwi bo one same się otworzą przed tym jak on do nich podejdzie. Wtedy robi wszystko tak jak wyżej. Znaczy rzuca oślepiający specyfik. Jednak sam się wtedy na chwilę odwraca aby nie oślepnąć i z resztą leci klasycznie, znaczy się tak jak wyżej. Gdyby wydarzyło się tak, że Wakamano wejdzie a wroga nie będzie wtedy będzie go szukał. A gdzie ma go szukać? No skoro nigdzie go nie ma, a wszędzie jest krew i wróg korzysta z krwi to raczej szuka go tam gdzie krew się znajduje. Znaczy pójdzie do miejsca gdzie jest sporo krwi i poczeka, może się wróg pojawi. A jakby się pojawił. No to opis ataku jest już nam znany i nie chce mi się go powtarzać, ale wtedy będzie atakował. Ale już bez tej oślepiającej kulki.
W czasie w którym Bane dzielnie przemierzał korytarze czyniąc magię, Will bawił się z kulkami. Położenie ich na czerwonym polu nic nie dało, no elo, o co chodzi? I wtedy Will zrozumiał bardzo prostą rzecz bo to inteligentny chłopiec był. To nie był żaden licznik. Po prostu cyfra 200 coś oznaczała. Była zwykłym oznaczeniem, symbolicznym zapisaniem zasad. Cokolwiek znaczyło 200 zapewne odnosiło się do wagi, a co jeżeli całe to czerwone pieprzone pole, było jedną wielką wagą?
Beniowi udało się usunąć deszcz. Chmurka nie była przedmiotem ani nawet niczym zbliżonym więc nie, ale deszcz uniewidzialnił. Radośnie zbliżając się do drzwi... niespodziewanie oberwał piorunem, aż mu jaja przypiekło, dupa zapiekła, z włosów poszedł dym a trzęsący się jak zgwałcony więźień Bane upadł na podłogę. Chwilę zajęło mu dojście do siebie ale wciąż mięśnie i serducho mocno bolały, miał problemy z poruszaniem i był lekko przysmażony. Ale były plusy, drzwi za którymi schowany był Will, były jakieś 5m od niego.
Stan postaci: Nil: 5 PD, W następnym temacie fabularnym do którego wejdziesz jesteś normalnym bardzo grubym czarnym szczurem. Mija po napisaniu 6 postów z innym graczem. Bane Wakamano: [3/5] postów zdrowia, 73MM, straciłeś bombe dymną(usuń ją z OD czy coś) i hukową, straciłeś 1 senbon. Problemy z poruszaniem, ból serca, liczne niegroźne i nieco groźniejsze poparzenia. Will: [3/5] postów zdrowia. 82MM
Czas na odpis: 10.02 godzina 16:00[/b]
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Melina Abdula Nie Lut 07 2016, 18:21
Przygotowania miały to do siebie, że wymagały czasu. Dlatego też nastolatek postanowił czym prędzej zabrać się za układanie innych kul tak, aby ich masa - czy suma liczb - wynosiła dwieście. Robił to jak najszybciej, kalkulując wszystko w głowie i obserwując to, czy drzwi nie otwierają się. Liczył na to, że zdąży się tym zająć i zaraz potem nacisnąć przycisk, czekając na cud. Gdyby ten nastąpił - wtedy skupiłby się na potencjalnym kozinatorze, posyłając w niego sztyletu oraz wykorzystując uprzednio przyzwaną formę zabezpieczenia. Właśnie tak! W trakcie rachowania z kulami, William zablokowałby drogę do pomieszczenia za pomocą krwawych igiełek Crimson Rain(C). Towarzyszyłby im także klon z Copy, licząc, że dało się wykonać go z jednej z półlitrowych butelek lub miał na to dość paliwa, choćby w Canister. Ten miał zająć przeciwnika na tyle czasu coby Will miał chwilę dla siebie i na swoje zadanie. Rozejrzałby się nawet za niewidzialnym, mając w akompaniamencie igiełki. Gdyby dostrzegł, że pojawił się przeciwnik koza - nawet jako nie koza - wtedy wszystkie posłałby w niego, aby wbiły się i pokonały oponenta. Byle skończyć to jak najsprawniej i jak najszybciej wykorzystując słabe strony przeciwnika. Miał sporo arsenału dystansowego, więc to nie powinno być problemem, aby kozinator zginął pod deszczem sztyletów i rzutek. Jeśli okazałyby się konieczne - wliczał także te z zaklęć.
W przypadku otworzenia się drzwi - chłopaczek przyspieszyłby tylko ruchów, mając zamiar jak najszybciej zakończyć to zadanie. Liczył też, że igiełki zrobią swoje, a wszelkie manewrowanie tym wszystkim zajmie chwilę przeciwnikowi. W przypadku podejrzanej, nieludzkiej ingerencji w zaporę z igiełek, padłby na ziemię, jakby unikał niewidzialnego senbona, korzystając z manewru pancernika. Może uniknąłby tak jakiegoś rozbłysku, czy czegoś. Gdyby jednak oponent wchodził do pomieszczenia - igiełki miały wbić się w niego dotkliwie - zwłaszcza w twarz, a chłopaczek aktywowałby na wrogu Caustic(C) oraz potrójne Adrenaline(D), coby przeciwnik przedawkował adrenalinę i miał większe problemy z serduchem. Do tego jeśli nic nie wypali, a przyjdzie mu się bronić? Oczywiście uważał na szarżę osobnika, którą miał jak najbardziej na uwadze. Oczywiście spodziewał się, że potrafi czymś rzucać, skoro czyścił tak ładnie jego klony. Dlatego też Ramsey starał się pozostać w jakimś względnym ruchu, intuicyjnie, czy po zapachu utrzymując dystans od zakrwawionej, żądnej mordu osoby, ciskając w niego swoim wyposażeniem w miejsca potencjalnej klatki piersiowej i głowy. Gdyby jednak miał przeczucie, że zaraz coś mu się stanie lub zapach nasilił się na tyle mocno - wtedy aktywuje Pool(D+), które miało go uchronić przed final blowem, upuszczając go na ziemię, a on spróbowałby czym sprawniej odsunąć się 3 metry od zagrożenia, aby po wstaniu posłać tam kilka rzutek. Jeśli to nie starczyło - liczył na swoje inne zaklęcie - Sustain(B+), które miało podtrzymać go w działaniach i pozwolić na wykończenie oponenta i dokończenie zadania oraz podleczenie następne ran. Byle tylko wygrać. Byle do przodu. Byle Don nie zabił za gównianego posta walki i nie wymienianie umiejętności wspierających działania.
Bane Wakamano
Liczba postów : 510
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Melina Abdula Czw Lut 11 2016, 08:37
- Pierdolony tłuścioch. Jaja upierdole... - powiedział gdy piorun go tak z dupy pierdolnął, a chmurka poszła w chuj. No takie właśnie było szczęście faceta, który nigdy szczęścia nie miał… Jednak nie załamujmy się już teraz! Wakamano cały czas żył i to było najważniejsze. A mały, irytujący dzieciak cały czas siedział w tym pokoju i nie chciał wyjść. Dlatego Bane podtrzymując cały czas swoją niewidzialność. Podejdzie do drzwi i postara się je otworzyć. Jednak nie zrobi tego jak debil i nie pociągnie ich po prostu do siebie, tylko otwierając od razu się za nimi schowa. Bo w sumie nie wiedział co tam się dzieje, a warto jakoś wiedzieć. Po odczekaniu jakiś czterech sekund, jeżeli nic się nie wydarzy dziwnego. Wychyli się zza drzwi i wrzuci do pomieszczenia Yasuppoi kazari: Hikari. Oczywiście kulka podczas rzutu będzie niewidzialna. A gdy tylko Wakamano znów schowa się za drzwi, od niewidzialni też kuleczkę aby ta w momencie aktywacji oślepiła wszystkich w pomieszczeniu. Po tym zabiegu Wakamano wejdzie do pokoju i na spokojnie będzie szedł w kierunku przeciwnika. Jeżeli znajdzie dwóch to w bliższego, zanim się jeszcze do niego zbliży rzuci senbon. No ale najważniejsze jest to, że Wakamano się nie spieszył. Szedł spokojnie w kierunku dzieciaka, jednak nie wybrał najprostszej drogi. Bo to było by głupie. Dlatego miał zamiar zajść wroga bardziej z lewej strony. Oczywiście chciał też być jak najcichszy, więc w przypadku jakichkolwiek obrażeń. Wakamano nawet słówkiem nie piśnie. A szczęki zaciśnie tak mocno jakby dostał szczękościsku. No ale wracając do walki. Jeżeli uda mu się podejść do wroga to zacznie się atak. Trzymając katanę oburącz wyprowadzi pierwszy cios celując w szyję wroga. Jeden szybki, horyzontalny atak w szyję, po którym nadejdzie seria czterech dźgnięć w brzuch. Po nim szybkie wycofanie o krok do tyłu i dwa kroki w bok i znów postara się wykonać atak. Znowu zacznie od horyzontalnego cięcia na wysokości szyi, a zaraz po nim wykona kolejne cięcie. Tym razem ukośnie przez całą sylwetkę i znowu wycofa się i tym razem zrobi dwa kroki w lewo. A tutaj znów atak horyzontalny na wysokości szyi. A chwilę po nim zamiast dalej atakować kataną, Wakamano postara się prawą nogą podciąć przeciwnika i jeżeli mu to wyjdzie, a nawet jeżeli nie wyjdzie, gdy tylko będzie mógł dalej przejdzie do ataku. Zaczynając od jednego pionowego cięcia przez całą sylwetkę, postara się dalej dźgnąć czterokrotnie wroga w brzuch, a po tym wykona znów krok w tył aby z większym impetem znów obrać za cel szyję wroga i tak znów wykona horyzontalne cięcie, za którym oraz razu doda kolejne dźgnięcie jednak tym razem obierze za cel szczękę wroga i postara się nadziać go na swoją katanę. Tak aby ta przeszła przez szczękę, później przez podniebienie i na końcu ostrze trafiło do mózgu. W razie wypadku jakim może być nagłe zniknięcie wroga. Bane pójdzie w ślad, a nawet jeżeli będzie mógł to pobiegnie za przeciwnikiem lub powstałym śladem, aby móc kontynuować atak. Wakamano nie chce w żaden sposób pozwolić przeciwnikowi na ucieczkę, więc będzie starał się trzymać blisko niego i cały czas postara się napierać. No a co jeżeli drzwi się nie otworzą? To wtedy Wakamano zrobi dziurkę i przez dziurkę będzie oglądał co tam dzieciak robi. Przy okazji postara się wyrównać oddech oraz zacznie myśleć nad jakimś planem, ale myślenie nie było jego najmocniejszą stroną...
Drzwi otworzyły się kiedy Will kończył pracę. Problem polegał na tym że nie było widać przeciwnika, dlatego Will zagęścił ruchy i nacisnął przycisk tylko po to by podłoga dalej świeciła się na zielono i Willa wyteleportowało. I tak Bane wrzucił kulkę, do pustego już pomieszczenia. Jedynie klon Willa tam był ale tego szybko usunął kolejnym Senbonem. Tak więc też znajdował się teraz w pustym pokoju z masą kulek z cyframi 1-20 oraz tabliczką z przyciskiem.
Will znalazł się w kopulastym pomieszczeniu o promieniu 15m. Był pod jedną ze ścian, nie oświetloną. Oświetlenie sięgało jedynie w promieniu 10m od centrum "areny" tam też stał Champion jakim był napakowany koleś w obcisłym stroju wrestlera o szarym kolorze. Na głowie miał maskę kozy. To był, dzisiejszy kozinator. Facet miał jakieś 1,50m wzrostu i krzesło w rękach.
Stan postaci: Bane Wakamano: [3/5] postów zdrowia, 66MM, straciłeś bombe dymną, świetlną i hukową, straciłeś 2 senbony. Problemy z poruszaniem, ból serca, liczne niegroźne i nieco groźniejsze poparzenia. Will: [3/5] postów zdrowia. 65MM, straciłeś butelkę z krwią
Czas na odpis: 14.02 godzina 11:00[/b]
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Melina Abdula Nie Lut 14 2016, 01:27
Nie do końca pojmował to, co właśnie miało szczęście. Na swój sposób cieszył się jednak, że znalazł się w zupełnie innym miejscu. Umysł podpowiadał mu, że to właśnie pomieszczenie z ostatecznym przeciwnikiem. Finałowa walka miała się rozpocząć, a młody mistrz Kaczuszek miał zamiar podejść do niej jak najpoważniej. Sięgnął po drugą butelkę krwi, coby przyzwać kolejnego klona przy użyciu swojego popisowego już zaklęcia Copy(D). Cały plan wymagał go do podjęcia jakichkolwiek akcji, które wyglądałyby dość prosto. Przynajmniej w teorii, bo kopia miała chwilę odczekać, a następnie zaszarżować na przeciwnika. Jeśli ten zaatakowałby krzesłem, wtedy spróbowałaby uniknąć, bądź rozbryznąć się tak, aby krew oblała jak największą powierzchnię ciała przeciwnika, a najlepiej też jego twarz. Tyle było zadaniem klona brązowowłosego, który miał w jak największym stopniu naznaczyć głowę i/lub ręce przeciwnika, a może i całą, górną połowę ciała - jedną, spójną plamą krwi.
William nie próżnował. Aktywował na sobie Adrenaline(D). Czym prędzej zmienił swoje położenie, zachodząc zapaśnika z prawej strony. W międzyczasie przygotował kilka rzutek, które miał zamiar jak najszybciej wykorzystać, jednak nie chwytał ich jeszcze w ręce. Liczył, że w czasie, w którym klon zdoła skupić uwagę przeciwnika, on zdąży zajść go od boku/tyłu, zbliżając się do krawędzi cienia. Liczył na szybkie i sprawne ataki. Jako pierwsze przyzwał Daggers(D), które miały zostać ciśnięte odpowiednio w głowę i klatkę piersiową oponenta. Dodatkowo - zaraz potem dobyłby swoich rzutek, które zacząłby ciskać raz po raz, mając nadzieje, że trafi głowę oponenta, eliminując go tym samym ze zmagań. Celność u niego nie była najgorsza, a do tego wszystkiego potrafił jeszcze logicznie myśleć i znał się na medycynie. Oczywiście nie omieszkał wypuścić jednej z rzutek w kierunku kolana przeciwnika, coby wbiła się, gdy ten skupi się na unikach. Oczywiście non stop czuwał, co ten robi, zbliżając się powolutku. Wszystko po to, aby w promieniu 5 metrów od kozinatora, zacząć nakładać na wrogu zaklęcie Drop(D+), które chciałby nałożyć na wroga trzykrotnie. W międzyczasie oczywiście kontynuowałby naparcie za pomocą wyrzucanych rzutek, które miały zrobić z przeciwnika ser szwajcarski. Plan jednak tutaj się nie kończył - karzełek miał jeszcze w zanadrzu własną prędkość i siłę. Dlatego też liczył na to, że osłabienie wroga dopomoże go, a potencjalnie odniesione rany zadziałają na niekorzyść przeciwnika. Postanowił więc zaszarżować i wykonując unik przed potencjalnym ciosem krzesłem - oczywiście stosownie do sytuacji wyminięcie bokiem, bądź wślizg - spróbowałby wbić jeden ze swoich sztyletów w cielsko zapaśnika, choćby i w plecy od tyłu, za miejsce rany obierając okolice serca. Wszystko po to, aby jak najszybciej wykończyć oponenta, zdobyć antidotum i wygrać. W końcu wszyscy ranni dotychczas znikali z tego miejsca nim dane im było umrzeć, a kozinator to... kozinator. Do tego wszystkiego - gdyby Will spostrzegł krwawą plamę na twarzy wroga, bądź ogromną połać krwi na jego ciele, która mogłaby mu się przysłużyć - aktywowałby na danej krwawej plamie swoje kwasowe zaklęcie Caustic(C), coby utrudnić skupienie przeciwnikowi, a samemu zyskać nieco na silę i prędkości. Do tego wszystkiego - gdyby wiedział, że obrażenia, których może doznać mogą być zbyt ciężkie dla jego osoby, aktywowałby Pool(D+), aby przepłynąć za oponenta i po zmaterializowaniu się wbić pozostałe rzutki, bądź dzierżone sztylety w kolana wroga, szarpiąc dość mocno, a następnie wbijając jedno z ostrzy w jego pierś w stronę serca. Oczywiście wszelkie informacje pokroju korzystania ze zdolności ninja, sprawności, czy odpowiedniej wiedzy z umiejętności i magii oraz innych takich tam rzeczy, które z pewnością MG sam pamięta.
Bane Wakamano
Liczba postów : 510
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Melina Abdula Nie Lut 14 2016, 10:31
Dzieciak znowu pękł, a Bane nie wiedział gdzie jest ten, który powinien być prawdziwy. Czyli w sumie klops, bo znów irytujący małolat mu uciekł. A on został sam w tym dziwnym pokoju, po którym teraz się rozglądał i starał się go jak najbardziej zbadać.- Kulki, kulki, kulki, wszędzie są kulki. Ehh, czemu kurwa zawsze ja... -powiedział do siebie i podszedł do tabliczki, aby się jej przyjrzeć i zobaczyć co tam może być. Może jakaś mała informacja, może jakieś inne cudo? No najważniejsze było cokolwiek co by mu się teraz przydało. No i w sumie jeszcze przy okazji zamknął drzwi i na ten czas zrzucił niewidzialność. Aby chociaż dać sobie chwilę oddechu, który może mu się przyda. Bo na razie był w dziwnym pomieszczeniu z kulkami i tabliczką, a jak jest tabliczka to i może jakaś informacja? Lub cokolwiek? No kto wie? Może Wakamano coś znajdzie.
Bane na tabliczce wiele nie znalazł, a w zasadzie to mało. Zwykły przycisk oraz cyfrę 200 napisaną na tabliczce. To zapewne była jakaś zagadka którą Wakamano miał rozwiązać. Albo mógł wyjść i pójść sobie gdzieś indziej, tego pewnym być nie mógł. W każdym razie coś zrobić należało bo inaczej upierdliwy insekt w postaci Willa zwycięży.
Will tym czasem rozpoczął swoją walkę Raz jeszcze przywołał klona, którego posłał na wrestlerską kozę, samemu zachodząc przeciwnika od tyłu. Koza nie miała problemu z pozbyciem się klona, krew opryskała tylko jej dłonie, a Will musiał zacząć szybko działać. Następnie użył na sobie Adrenaline a także zaklęcia daggers i... w zasadzie było po walce. Dźwięk sztyletu zagłębiającego się w czaszkę przeciwnika oznajmił jasno i dobitnie kto jest zwycięzcą tego konkursu. Tak, wygrał Will, a w jego rękach pojawiło się antidotum na chorobę oraz pas z nożami. Uczestników wyteleportowało
Stan postaci: Bane Wakamano: W następnym temacie fabularnym do którego wejdziesz jesteś zwykłym szczurem wielkości pięści o przezroczystej skórze. Efekt mija po 6 postach z innym graczem. 11 PD Will: 8 PD, Sobota
Sobota - Jest to pas na udo z miejscem na 3 noże do rzucania. Zużyte noże regenerują się w kolejnym poście, sam pas jest niezniszczalny ale materiał jest cienki i nie chroni przed obrażeniami. Noże rękojeść długości 6cm i ostrze długości 9cm. Ich specjalną właściwością jest fakt że można je "zawiesić" w przestrzeni. Następnie po pstryknięciu palcami wystrzelą przed siebie z siłą z jaką rzuciłby nimi Will i na taką też odległość.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Melina Abdula Nie Lut 21 2016, 14:34
MG
Ostatni z Abdulowych turnieji zdecydowanie różnił się od poprzednich. Samo wnętrze jego meliny było tym razem przestronną dobrze oświetloną salą pokrytą czerwonym dywanem i żółtą tapetą. Pomieszczenie było ogromne, ale samych uczestników interesowało centrum pomieszczenia. Tam, znajdowało się Osiem krzeseł a przed nimi 8 stołów, razem tworzących koło. W środku tego koła, za stołami, stało podwyższenie. Wszystko to z Hebanowego drewna. Na stolikach stały małe talerze z mosiadzu oraz dziwne srebrne noże. Każdy z uczestników miał przypisane sobie miejsce i tak oto siedzili obok siebie: Kyle, Czarnoskóry facet w garniturze, Furyoku, Otyła kobieta z blond lokami, Kiirobara z Quilinem, Ciasteczkowy potwór, Haru oraz po lewej Kyle'a a po prawej od Haru - Łysy emeryt. Następnie pojawił się Abdul stając po środku pomieszczenia, nad podwyższeniem zaś pojawiła się zapewne niedziela. Wygladała jak zwykła złota bransoletka z rubinem po środku.-Witajcie moi drodzy. Zasady dzisiejszego dnia są dośc proste. Chyba. Ale wpierw wytłumaczę wam zasady działania niedzieli. Tak, dzisiaj z góry będziecie wiedzieli jak działa nagroda. Bransoletkę zakładacie na rękę.-Zaprezentował to, wkładając niedzielę na nadgarstek, ta automatycznie dopasowała się do jego nadgarstka a po wewnętrznej stronie prawej dłoni pojawiła się błękitnawa sfera.-Niedziela posiada cztery wgrane tryby bojowe. Ogień, woda, ziemia i powietrze. Oraz za każdą waszą magie, dochodzi dodatkowy tryb. Jak macie magię Ognia, Wody, Ziemi lub Wiatru, to po prostu wzmocni istniejący już tryb. Tryby te pozwalają wam na strzelanie odpowiednimi pociskami.-I tu pokazał tryb ognisty, sfera przybrała pomarańczowy kolor a z jego dłoni w niebo wystrzeliła kula ognia. Następnie, zdjął bransoletę i odstawił.-Zasady są proste. Licytacja. Ale licytujecie się sobą, a oto cennik-I tak na niebie nad bransoletą pojawił się cennik, dla każdego widoczny równie dobrze:
Spoiler:
Oko - 2P Ucho - 1P Nos - 1P Język - 2P Wszystkie zęby - 1P 2 Palce - 1P Dłoń/Stopa - 3P Cała ręka/Noga - 5P Litr krwi - 1P Nerka - 3P Śledziona - 2P Płuco - 5P Życiowe doświadczenie - 1P[1P za 5PD] max. 24P do zarobienia w ten sposób[Wliczają się umki, magia, zaklęcia etc.] 5.000 klejnotów - 1P max. 4P do zarobienia w ten sposób Losowe wspomnienie - 1P Cały aktualny ekwipunek - 1P
Na dodatek części ciała czy krwi, samemu należy się pozbawić za pomocą noży które leżą na stołach. Tak odciętego ciała, krwi czy innych rzeczy typu wsponień, pozbywamy się poprzez dotknięcie talerzyka.
-Tak więc możecie zaczynać licytację. Zwycięzca oczywiście musi jeszcze pokonać Kozinatora.-Obwieścił koleś. W tym momencie starszy dziadek się zaśmiał i dotknął talerza.-Oddaje wspomnienie.-Coś tam picknęło i nad głową staruszka pojawiła się cyfra 1.-Dziadek wygrywa, ktoś przebija?-Zapytał spokojnie Abdul.
Czas na odpis: 24.02 godzina 15:00
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Melina Abdula Nie Lut 21 2016, 21:05
Chłopak miał niemały ubaw. Uśmiechnął się, słysząc zasady gry, a jego mimikę można było uznać za niebezpieczną. Gra zaczynała się dopiero teraz, a blondyn już raz umarł. Niezbyt obchodziło go to wszystko, jednak miał nad całą grupą pewną przewagę. On się nie bał. Zmierzył żądnym krwi spojrzeniem wszystkich zebranych, coby zakorzenić w ich umyśle strach przed nim, a chwilę później leżący obok niego nóż wbił w stół obok jego talerzyka. - Aera - powiedział spokojnie, pozwalając sobie na położenie ręki na naczyniu i oddaniu dawnego zaklęcia. Nie potrzebował już czegoś, zwłaszcza od kiedy nie mógł tego już używać. Westchnął jedynie zrezygnowany, aby chwilę później spojrzeć to na czwórkę, a potem zmierzyć spojrzeniem kolejnego śmiałka, który ośmieli się odezwać.
Kyle
Liczba postów : 268
Dołączył/a : 28/08/2013
Temat: Re: Melina Abdula Nie Lut 21 2016, 23:13
Cóż wyglądało na to, że przyjdzie mu po raz kolejny zostać męczennikiem na zawodach Abdula. Blondyn westchnął ze smutkiem. Będzie musiał poświęcać się i odczuwać katusze z powodu głupiego artefaktu? Czy w ogóle zwrócą mu to co odda? Nie wiadomo czy Abdul byłby na tyle szalony by dać się zabijać innym. Poza tym ten uśmiechający się gostek. Wyglądał na takiego co ma niejednego asa w rękawie. Pewność siebie i dziwna dzika satysfakcja wręcz z niego biła. Cóż... przynajmniej Kyle mógł zrobić jedną rzecz mocno przerażającą dla reszty.
Odwinął swój temblak i rozwiązał bandaża, pokazując całą czarną, prawą rękę. Spojrzał się beznamiętnie na Haru po chwili odpowiadając na jego uśmieszek własny mu śmieszkiem.Następnie położył ją na stole, wziął nóż i bez zawahania, ani nawet mrugnięcia okiem odciął ją sobie. Nerwy całej ręki zostały spalone, ale wewnątrz żyła i krążyła w niej krew. Od razu potem chwycił odciętą rękę i pozwolił by z rany oraz ręki sączyła się na talerzyk krew. - 1 Litr krwi oraz cała ręką. - Powiedział gdy już odpowiednio dużo krwi przelało się na talerz kładąc jednocześnie rękę. Następnie po dokonaniu swojej części licytacji, zaczął szybko bandażować rękę, by nie uleciało więcej krwi. Po dokonaniu tego obserwuje resztę z ciekawością.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.