Takara vs Torashiro

MG

Tasia postanowiła działać, ale Tora nie był głupi. Kiedy Tasia wolną ręką wrzuciła granat błyskowy w chmurę dymu, Tory już dawno w niej nie było a jaskrawy wybuch i tak został osłabiony przez sam dym, tym samym Torze nic nie było, Tasi też nie. Ostatecznie Tasia wyszła spod ziemi, jednak Tora był już poza obszarem objętym działaniem dymu, więc jakakolwiek próba skradania się była pozbawiona sensu. Na dodatek Tora widział Tasię, a to było dość niespodziewanie nie fajne. Znaczy nie widział jej dokładnie, ale zarys jej sylwetki owszem a to mu starczyło do użycia zaklęcia. Nici pomknęły ku Tasi, ta jednak też widziała Torę i mimo że nie mogła zakraść się do niego od tyłu, posłała Shielda w tył jego głowy. On nie zdając sobie z tego sprawy oberwał i upadł, Tasia zaś użyła softeningu, zmiękczając ziemię pod Torą, co sprawiło że jego buty, oraz prawa dłoń gdyż podparł się nią po ciosie Shieldem, znalazły się w miękkej ziemi. Nici oplątały nogi Tasi sprawiając że zaskoczona upadła na tyłek, po czym zniknęły. Dym z granatu też już prawie całkowicie się przerzedził.

Stan postaci:
Torashiro: 143MM, lekko pieką oczy, kręci ci się w głowie od ciosu Shieldem, boli głowa
Takara: 9MM, został ci tylko granat hukowy

Kolejka:
Torashiro - Atak[14.05 godzina 16:00]
Takara - Obrona[24h po poście Tory]

Torę zakręciło od uderzenia w tył jego głowy, jednak mimo wszystko... było ładniej. Widząc, że Tasia siedzi, nie pozostało mu nic innego, jak odpalenie pod jej nogami Promienia Energii (A), który miałby metr promienia, byle tylko Tasia nie miała możliwości uniku. Dzieje się to praktycznie na samym początku tury, gdy tylko Tora dostrzeże Tasie. Sam natomiast rusza do przodu już po użyciu lasera, uważając, by nie wyrżnąć w Shielda, który trwał nad nim. Po prostu chciał jeszcze zmniejszyć dystans do Tasi. Jeszce w chwili, gdy ten próbował wstać i wyjść spod Shielda, używa Nici (D), byle tylko unieruchomić Tasię, gdyby ta coś jeszcze próbowała. Jakby była unieruchomiona, wtedy używa Miecza (D), byle tylko cisnąć nim w okolice gardła Takary. Robi to także po tym, jak ta by dostała z lasera, byle tylko ją dobić (w sensie przywołanie miecza, laser powinien zadać dostatecznie dużo obrażeń, by ta nie mogła zbytnio unikać). Wszak powinna wtedy otrzymać dość spore obrażenia. Gdyby jednak jakoś unikała, Miecz leci w nią nadal, byle tylko ją zranić, zabić, dobić i w ogóle.

Teraz tak, gdyby Tasie próbowały użyć Divera, to najpewniej nie zakopią się w nanosekundę, gdyby jednak uniemożliwiło to użycie natychmiastowe lasera, wtedy najpierw używa Ściany (C), by postawić ją poziomo nad Tasią i z niej pieprznąć laserem w nią (wciąż 1 metr promienia). Wszak Diver nie daje jej chyba prędkości sprintera na 3 poziomie jeśli chodzi o poruszanie się pod ziemią. Do tego Tora cały czas zbliża się do Tasi, by przy pomocy Miecza, Nici i ogólnie walki w zwarciu zadać jej damaż. I to spory.

Gdyby Miecz nie wystarczył na dobicie Tasi, a ten miałby ją w zasięgu, wtedy z dłoni odpala Promień Energii (A) po raz drugi, by rozpołowić Tasię tak gdzieś na wysokości pasa/bioder. Jakby zaczęła się wkopywać, też w nią celuje, zbliżając się jak najszybciej do dziury przez nią wykopywanej. Oczywiście, Nici wciąż próbowałyby ją unieruchomić, gdyby za pierwszym razem, po pierwszym laserze nie działały. Gdyby Tasia została przepołowiona, no to gites, koniec, GG. Gdyby jednak nie, no to potem ten miecz próbuje jej przebić gardło.

Sam atak mieczem, niezależnie od sytuacji, najpierw skupia się na gardle, by je przebiło. Gdyby jednak chybiło, szybko przekształca się w cięcie, mające na celu spróbować zdekapitować oponentkę. Potem w razie czego dźgałoby ją cały czas, aż nie zemdleje... albo iluzjonistycznie nie umrze. No bo win. I inne takie. A tak to Tora biegnie, byle tylko widzieć Tasie i ewentualnie dobić ją. Oczywiście, ból głowy doskwiera, jednak mimo wszystko skupia całą swoją wolę na tym, byle tylko wbić jej ten cholerny dmg i się zbliżyć jak najszybciej, jednocześnie nie szarżując jak głupi przy kręceniu w głowie, ot uważając, by się nie wypieprzyć.

~A tak na koniec...
Satysfakcja. Tak. Chwilowa, jednak była. I to była w momencie, kiedy po raz kolejny dała radę dać znać Torze, że Tasia cóż... Może nie jest dość mocarnym i wymagającym przeciwnikiem, ale przede wszystkim upierdliwym. Prawdopodobnie ma w drzewie genealogicznym karaluchy. A później pojawiło się lekkie niezrozumienie dla sytuacji, kiedy została pociągnięta lekko w tył. Ciężko było stwierdzić, czy to ziemia leciała na Tasię czy Tasia na ziemię, ale nie zostało nic innego jak wykorzystać ten fakt i od razu, nie czekając aż Tora się odpowiednio ogarnie po randce ze Shieldem czy odpowiedni układ planet - Diver. Bo tylko na to sił jej starczyło. Znaczy siły jeszcze miała, spoko, ale mana to zupełnie inna magia była i wiedziała, że więcej z siebie pewnie nie wykrzesa. Liczy tutaj, że jej stan pozwoli jej na wykonanie akcji szybciej, niż Tora jakąkolwiek inną (a pomijając to - Kontrola przepływu Magii lv 1 i jednak castuje spella zupełnie innej rangi) Nie mniej wiedziała też, ze prawdopodobnie niedługo skończy się czas. Nie rozważała jednak co zrobić z ym fantem. Ot - jak najszybciej kopnąć się pod ziemię, lekko po skosie w dół, kopiąc w stronę Tory (ale kąt w dół, no [jeżeli laser sieknie, to sieknie w w tunel, kiedy Tasia będzie odsunięta od strefy zero, bo zakładamy, że laser nie spłynie po równi pochyłej]). I teraz co w ten Tasinej makówce wykiełkowało? A no... cóż. Tak.
Hide&Seek nie dezaktywowany, powinien dalej trwać. I gitara. Stara się wychwycić, gdzie jest Tora.  A raczej bardziej ją interesowało ją to, co robi. Bowiem cały pic polega na tym, by wyczekać, aż Tora nie będzie latał jak sarenka po łące. A skoro jakoś specjalnie jej widzieć nie będzie, to i może tak będzie. Tasia nie wróżbita Maciej, ona nie wie. Ona może najwyżej założyć.
Tylko co ona kmini? A no kmini takie rzeczy, że tak mniej więcej w miejscu, gdzie jest Tora, kopie tunel. W dół. Na 10 pięknych metrów głębokości. Taka wyrwa. Studnia. Kanion Kolorado. Druga rzecz - wraca na górę, osłabia na maxa warstwę pomiędzy Torą, a owym pinknym tunelem. Tak, że jak to osłabi, to zadziała grawitacja. A jak zadziała grawitacja, to Tasia nie fizyk - nie jej magia.* Ona nic nikomu nie zrobi. Ofc jak dane mu będzie spaść, to Tasia się suwa z trasy tak szybko, jak może, a że zawsze może sobie dorobić korytarzyk to cóż... Jak wszystko pójdzie tak, jak chce, to może hugnie twardą ziemię. Może. A jak nie, to w sumie trudno. Nie mniej stara się wszystko przeprowadzić z dala od jego wzroku. A tak jak nie patrzy to se zmieni architekturę areny, przeora stadion... bo w zasadzie ona tylko to robi.


*Tak serio to ja nie wierzę, że to zadziała, ale jak nie spróbuję to się nie dowiem xDD*

MG

Finałowa walka zbliżała się do finałowego finału. Kiedy Tora użył IMBA Lasera Tasia użyła Divera, kierując się po skoksie w dół. Nie udało jej się oczywiście w pełni uniknąć lasera Tory, jednakże udało jej się zminimalizować Damaż, tak, że ten zdołał objąć jedynie jej ciało od połowy ud w dół. Skóra piekła jak jasna cholera, w kilku miejscach zresztą jej nie było, a w kilku poczerniała. Ogólnie ból był ogromny i znacząco utrudniał Tasi poruszanie. Ta jednak ukryła się pod ziemią i uniemożliwiła Torze wbicie reszty Damażu. I tak skończyła się walka.

Stan postaci:
Tora: 160MM w kolejnym dniu. +10 pkt.
Tasia: 53MM w kolejnym dniu, osłabione nogi. +1 pkt.